DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 164) (6657)
18 czerwca 2023r.
Pogoda
niedziela, 18 czerwca 21 st C
Przelotne opady
Opady:50%
Wilgotnosc:71%
Wiatr:14 km/h
Kursy walut
Euro 4.47
Dolar 4.08
Funt 5.24
Frank 4.57
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Poniewaz w Polsce mamy coraz wiecej samochodow, niedlugo zabraknie tablic
rejestracyjnych i zaczna sie nowe uklady liter w rejestracjach. Nie
pamietam wszystkich, ale nie sposob nie zapamietac Gdanska – XD. Czyli w
slangu mlodziezowym bardzo zabawnie 😉 Gdansk ma jeszcze tablic na cztery
lata, ale po tym czasie – No XD 😉
Ania Iwaniuk
Dowcip
Ciemna, deszczowa noc listopadowa. Do pubu na wsi w Anglii wchodzi dwoch
dzentelmenow. Jeden pyta barmana:
– Czy w tej wsi jest duzy czarny pies z biala obroza?
– Nie
– A moze w tej wsi jest duzy czarny kot z biala obroza?
– Nie
Pytajacy mowi do kolegi:
– Wiesz co John, chyba jednak przejechalismy pastora
Dostali zgloszenie o pijanej matce. W mieszkaniu jej nie bylo, bo wyjechala
z dziecmi samochodem
Matka z ponad dwoma promilami w organizmie wiozla samochodem dwoje malych
dzieci. Policjanci z Jedrzejowa (woj. swietokrzyskie) zatrzymali kobiete po
zgloszeniu o tym, ze nietrzezwa opiekuje sie potomstwem. Gdy mundurowi nie
zastali rodziny w mieszkaniu, zaczeli szukac samochodu, ktorym sie
oddalila. Za kierownica siedziala pijana 36-latka. W srode policjanci
otrzymali zgloszenie o tym, ze w jednym z mieszkan w Jedrzejowie nietrzezwa
matka opiekuje sie dwojka swoich dzieci. W lokalu nikogo jednak nie bylo.
Policja: matka kierowala samochodem i miala ponad dwa promile
Mundurowi ustalili, ze kobieta odjechala z miejsca zamieszkania samochodem.
W trakcie patrolowania miasta zauwazyli opisanego peugeota i zatrzymali go
do kontroli. “Za kierownica francuskiego auta siedziala 36-latka, a w
pojezdzie znajdowaly sie jej dzieci w wieku 6 i 9 lat. W tym czasie
mundurowi sprawdzili trzezwosc kobiety. Jak sie okazalo, byla nietrzezwa. W
organizmie miala ponad 2 promile alkoholu” – poinformowala w komunikacie
sierzant sztabowy Beata Sobon, rzeczniczka jedrzejowskiej policji.
36-latce zatrzymano zostalo prawo jazdy. Opieke nad dziecmi, pojazdem oraz
kierujaca po zakonczonych czynnosciach przejal jej maz.
“Kobiecie za kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzezwosci grozi
teraz wysoka grzywna, wieloletni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi
oraz 2 lata pozbawienia wolnosci. Jednakze odpowie jeszcze za niewlasciwe
sprawowanie opieki nad swoimi dziecmi, ale o wymiarze kary dla 36-latki
zdecyduje juz sad” – dodala sierzant Sobon.
Kolejne czolgi K2 Black Panther dotarly do Polski
“Kolejna partia nowoczesnego uzbrojenia zamowionego w Korei Poludniowej
jest juz w Polsce. Tym razem 6 szt. czolgow K2 Black Panther dotarlo do
gdynskiego portu” – napisal resort na Twitterze. Wozy zostana przekazane
20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej, ktora jest beneficjentem
wszystkich realizowanych do tej pory dostaw.
Lacznie do Polski dostarczono dotychczas 28 czolgow K2. Pozwoli to na
wyposazenie dwoch kompanii, po 14 wozow w kazdej.
Wojsko Polskie przypomina, ze przekazanie pierwszej partii 10 czolgow
nastapilo w grudniu 2022 roku, drugiej – pieciu czolgow – w marcu tego
roku, a trzeciej – siedmiu czolgow – w maju. W ubieglym roku Polska kupila
180 czolgow K2 za 5,8 miliarda zlotych. Podpisana wczesniej umowa ramowa
przewiduje zakup 1000 tych wozow, z ktorych 820 zamawianych w kolejnych
etapach ma byc produkowanych na licencji w Polsce. Polska kupila od Korei
Poludniowej takze armatohaubice K9, wyrzutnie rakietowe K239 Chunmoo i
samoloty szkolno-bojowe FA-50. Na poczatku czerwca wicepremier, minister
obrony narodowej Mariusz Blaszczak udal sie z wizyta do Korei Poludniowej,
gdzie doszlo do pierwszej publicznej prezentacji samolotu FA-50 z polskimi
szachownicami oraz wyrzutni Chunmoo zintegrowanej z podwoziem Jelcza.
Prezydent podpisal pierwsza wersje “lex Tusk”, teraz skierowal ja do
Trybunalu Konstytucyjnego
Prezydencka minister Malgorzata Paprocka zapowiadala juz wczesniej w
piatek, ze wniosek jeszcze w tym tygodniu zostanie skierowany do TK.
Zaznaczala, ze podpisujac ustawe, prezydent wskazywal na pewne watpliwosci
i mowil o skierowaniu wniosku do Trybunalu w trybie kontroli nastepczej. –
Nie moze prezydent RP odmowic podpisania ustawy, ktora ma badac rosyjskie
wplywy, jezeli o tych rosyjskich wplywach wiemy nie tylko w Polsce, nie
tylko we Francji, Niemczech, czy w Stanach Zjednoczonych, przeciez to sa
fakty powszechnie znane – mowila Paprocka. “Prezydent Rzeczypospolitej
Polskiej Andrzej Duda, zgodnie z zapowiedzia, skierowal do Trybunalu
Konstytucyjnego, w trybie kontroli nastepczej, wniosek o zbadanie zgodnosci
niektorych przepisow ustawy z dnia 14 kwietnia 2023 r. o Panstwowej Komisji
do spraw badania wplywow rosyjskich na bezpieczenstwo wewnetrzne
Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007 – 2022 z Konstytucja” – podano w
piatek po poludniu na stronie Kancelarii Prezydenta. Prezydent zaskarzyl
dwa przepisy
W liczacym 36 stron wniosku, ktory zostal zamieszczony na stronie KPRP,
zaskarzone zostaly dwa przepisy ustawy.
• “Okreslony przez ustawodawce sposob postepowania przed komisja w zakresie
umozliwiajacym przesluchanie odnosnie do faktow objetych tajemnica
adwokacka lub tajemnica radcy prawnego (…) budzi watpliwosci co do
spelniania przez te regulacje konstytucyjnych standardow prawa do obrony
oraz prawa do sadu, jak rowniez zgodnosci z zasada okreslonosci prawa i
zasada proporcjonalnosci” – wskazano we wniosku. Prezydent sprecyzowal, ze
zaskarzony przepis moze prowadzic do uchylania nie tylko tajemnicy
adwokackiej i radcowskiej, ale takze wchodzacej w jej zakres wezszej i
bardziej chronionej tajemnicy obronczej.
• “Z kolei przyjety przez ustawodawce model postepowania zakladajacy, ze
osobie, wobec ktorej komisja wydala decyzje administracyjna stwierdzajaca,
ze jej dzialanie bylo dzialaniem pod wplywem rosyjskim na szkode interesow
RP, przysluguje skarga do sadu administracyjnego, moze budzic watpliwosci w
kontekscie wkroczenia w materie laczaca sie z uregulowanym na gruncie
konstytucji prawem do sadu” – zaznaczyl prezydent we wniosku.
We wniosku wskazano, ze do tych kwestii odnosi sie juz procedowany w
parlamencie prezydencki projekt nowelizacji ustawy o komisji. “Niezaleznie
od wystapienia z inicjatywa ustawodawcza w sprawie zmiany ustawy, zasadne
jest poddanie jej przepisow dotyczacych dostepu do tajemnicy adwokackiej
oraz tajemnicy radcy prawnego, a takze regulacji dotyczacej decyzji
administracyjnej wydawanej przez komisje w zakresie prawa do sadu, kontroli
TK” – napisal prezydent.
“Lex Tusk” z podpisem prezydenta
29 maja prezydent podpisal – powstala z inicjatywy PiS – ustawe o powolaniu
komisji ds. badania wplywow rosyjskich na bezpieczenstwo wewnetrzne RP w
latach 2007-2022 i zapowiedzial, ze w trybie kontroli nastepczej kieruje ja
do Trybunalu Konstytucyjnego. 30 maja ustawa zostala opublikowana w
Dzienniku Ustaw, a 31 maja weszla w zycie. Prezydent Duda mowil 29 maja,
gdy podpisywal ustawe, ze skieruje ja w trybie nastepczym do Trybunalu
Konstytucyjnego, zeby odniosl sie do tych kwestii, ktore budza watpliwosci.
– Mam swiadomosc, ze sa zglaszane rozne zastrzezenia, takze natury
konstytucyjnej – wskazywal. Decyzji tej prezydent nie zmienil, choc 2
czerwca skierowal do Sejmu projekt nowelizacji ustawy. Zgodnie z
prezydencka propozycja w komisji ds. badania wplywow rosyjskich nie beda
mogli zasiadac parlamentarzysci, znoszone sa srodki zaradcze zapisane w
obecnej ustawie (to m.in. zakaz pelnienia funkcji zwiazanych z
dysponowaniem srodkami publicznymi na okres do 10 lat), a glownym
przedmiotem stwierdzenia komisji bedzie uznanie, ze dana osoba nie daje
rekojmi nalezytego wykonywania czynnosci w interesie publicznym. Ponadto
odwolanie od decyzji komisji ma byc kierowane do Sadu Apelacyjnego w
Warszawie.
Chciala pomocy policji, pozniej nie otwierala mieszkania. “Nie pamietam, co
zglaszalam”, “chce to odwolac”
Mloda kobieta zostala ukarana mandatem w wysokosci 1500 zlotych. Powod?
23-latka trzykrotnie zadzwonila na numer alarmowy 112, twierdzac, ze
potrzebuje pomocy, poniewaz padla ofiara przestepstwa. Kiedy policjanci
dotarli na miejsce, udawala, ze nie ma jej w domu, a ostatecznie
stwierdzila, ze wcale ich nie wzywala i nie pamieta, dlaczego dzwonila po
pomoc. “Funkcjonariusze policji, ale rowniez inne sluzby reaguja na kazde
zgloszenie, ktore otrzymuja. Wsrod nich, niestety sa rowniez te falszywe, w
ktorych przedstawione przez zglaszajacych historie nie maja nic wspolnego z
rzeczywistoscia. Angazowanie policjantow, do jak sie okazuje, zupelnie
niepotrzebnych zgloszen, blokuje udzielenie pomocy tym, ktorzy jej naprawde
w danej chwili potrzebuja. Tak bylo tez i tej nocy, kiedy to jedna z
mieszkanek Piaseczna zglaszala cos, czego nie bylo” – informuje cytowana w
komunikacie prasowym Magdalena Gasowska, rzeczniczka piaseczynskiej
policji.
Jak dodaje, kobieta na numer alarmowy zadzwonila trzykrotnie. Twierdzila,
ze padla ofiara przestepstwa. “Zmyslila to, ze potrzebuje pomocy policji”
“Funkcjonariusze po otrzymaniu zgloszenia natychmiast udali sie pod
wskazany adres. Kiedy dotarli na miejsce, w zaden sposob nie mogli
skontaktowac sie ze zglaszajaca. Kobieta nie tylko nie otwierala drzwi do
mieszkania, ale rowniez nie odbierala telefonu od oficera dyzurnego
piaseczynskiej komendy, ktory usilowal sie z nia skontaktowac” – przekazuje
policjantka.
W koncu funkcjonariuszom udalo sie dostac do lokalu. Zglaszajaca, jak
opisuje rzeczniczka, powitala policjantow slowami “nie pamietam, co
zglaszalam, ale wlasnie teraz chce to odwolac”. “Okazalo sie rowniez, ze do
zadnego przestepstwa nie doszlo, a 23-latka zmyslila to, ze potrzebuje
pomocy policji. Zostala ukarana mandatem w wysokosci 1500 zlotych. Niestety
zgloszen takich i podobnych jest wiele. Wybierajac numer alarmowy 112
nalezy zastanowic sie nad tym, czy nasze zgloszenie wymaga interwencji
sluzb i czy pomoc jest nam teraz potrzebna” – przypomina rzeczniczka.
Osoby, ktore w sposob nieprzemyslany i bez potrzeby wzywaja policje
popelniaja wykroczenie z art. 66 par 1 Kodeksu wykroczen.
Poslowie za zmiana przepisow dotyczacych platnosci gotowka
W piatek Sejm uchwalil ustawe uchylajaca ograniczenia w platnosciach
gotowka, dokonywanych przez konsumentow i przedsiebiorcow, ktore mialy
wejsc w zycie 1 stycznia 2024 roku. W piatek Sejm opowiedzial sie za
nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osob fizycznych, ustawy o
podatku dochodowym od osob prawnych oraz niektorych innych ustaw. Chodzi o
wykreslenie przepisow, wprowadzonych w ramach Polskiego Ladu, dotyczacych
ograniczen platnosci w gotowce. Mialy one wejsc w zycie od poczatku
przyszlego roku.
Za ustawa glosowalo 438 poslow, osmiu bylo przeciw, zaden z poslow nie
wstrzymal sie od glosu.
Celem nowych przepisow jest wykreslenie zapisow, na mocy ktorych
przedsiebiorcy w relacjach z innymi przedsiebiorcami moga zaplacic w
gotowce tylko wtedy, kiedy jednorazowa wartosc transakcji, bez wzgledu na
liczbe platnosci, nie przekracza 8 tys. zl. Przyjecie ustawy oznacza, ze
pozostanie obecny limit, wynoszacy 15 tys. zl. Innym rozwiazaniem, ktore
zostalo wprowadzone w ramach Polskiego Ladu, jest narzucenie na konsumenta
obowiazku platnosci za posrednictwem rachunku platniczego, jesli wartosc
transakcji – bez wzgledu na liczbe platnosci – przekracza 20 tys. zl. To
rozwiazanie mialo wejsc w zycie rowniez 1 stycznia 2024 r. i rowniez ma
zostac wykreslone na podstawie przyjetej w piatek ustawy.
Ustawa zaklada takze wykreslenie przepisow ograniczajacych platnosci w
gotowce, ktore znajduja sie w ustawie o zryczaltowanym podatku dochodowym
od niektorych przychodow osiaganych przez osoby fizyczne.
Jest “lex Tusk”, ale nie ma komisji. “PiS sie przekonal, ze to nie
pojedzie. Teraz jest nastepny temat”
Nie mozemy brac udzialu w tej calej farsie, ktora ma sluzyc tylko i
wylacznie igrzyskom podczas kampanii wyborczej – mowila w “Kampanii
#BezKitu” Marzena Okla-Drewnowicz, odnoszac sie do ustawy “lex Tusk”,
powolujacej komisje do spraw badania wplywow Rosji. Piotr Krol (PiS)
przekonywal, ze “chodzi o to, zeby pokazac ludziom, jak gleboko siegaly te
wplywy”. – Jezeli ktos nie ma czegos na sumieniu, to czego ma sie bac –
dodal. Poslowie Piotr Krol z Prawa i Sprawiedliwosci i Marzena
Okla-Drewnowicz z Koalicji Obywatelskiej mowili w programie “Kampania
#BezKitu” w TVN24 o “lex Tusk”. W piatek Sejm przyjal nowelizacje ustawy o
komisji ds. badania wplywow rosyjskich. Teraz trafi ona do Senatu.
Okla-Drewnowicz przekazala, ze wstrzymala sie o glosu. – Przeciez nie
mozemy brac udzialu w tej calej farsie, ktora ma sluzyc tylko i wylacznie
igrzyskom podczas kampanii wyborczej – argumentowala. – Zreszta PiS juz sam
sie przekonal, ze to nie pojedzie, wiec teraz jest nastepny temat, czyli sa
teraz migranci. Widac, ze panstwo sami sie po prostu kiwacie – powiedziala.
Krol przekonywal, ze “celem tej komisji sa dwie rzeczy”. – Po pierwsze ona
nie zostala powolana tylko na te kadencje – mowil, dodajac, ze bedzie to
staly organ. Graniczymy z krajem, ktory w duzej mierze posluguje sie
metodami terrorystycznymi. (…) Wydaje sie, ze z punktu bezpieczenstwa
Polski dobrze jest, zeby byl powolany organ staly. (…) Mysmy zapisali, ze
te raporty (komisji – red.) maja byc coroczne, czyli ambasada Rosji ma
wiedziec, ze w Polsce jest taki organ – mowil Krol.
– Po drugie, gros Polakow w naszej ocenie nie ma swiadomosci, jak glebokie
byly wplyw rosyjskie w Polsce – mowil dalej posel PiS. Wedlug niego,
“chodzi to, zeby pokazac ludziom, jak gleboko siegaly te wplywy”. – Jezeli
ktos nie ma czegos na sumieniu, to czego ma sie bac – dodal. My akurat nie
boimy sie niczego, bo nie mamy sie czego bac – odpowiedziala mu poslanka
KO. Powinna byc komisja, komisja sledcza, powolana zgodnie z polska
konstytucja i artykulem 111, to po pierwsze. Bo rzeczywiscie trzeba zbadac,
dlaczego za panstwa rzadow trzykrotnie wzrosl import wegla, zlikwidowano
wiatraki, wydatkowano prawie dwa miliardy zlotych, i to pod nadzorem
ministra energii, na elektrownie w Ostrolece, ktora nastepnie rozebrano.
Rzeczywiscie tych watkow jest wiele. Dlaczego tuz przed agresja Rosji na
Ukraine panstwo przyjeliscie z wszelkimi honorami poplecznikow Putina w
Warszawie – wyliczala. Wyjasniala, ze chodzi jej o Marine Le Pen, Matteo
Salviniego i Viktora Orbana.
W programie na temat bierzacych wydarzen politycznych wypowiadali sie
przedstawiciele mlodego pokolenia: Melissa Plocharska (Gadka Senacka),
Zuzanna Karcz (Dom Spokojnej Mlodosci, aktywistka edukacyjna), Anna Wardak
(Mloda Lewica), Jakub Paduch (radny Ostrowa Wielkopolskiego z ramienia KO).
Dyskusja wokol refundacji metody in vitro. Poslanka PiS: to przemysl i
wspolczesna enklawa eugeniki
W Sejmie w czwartek odbyla sie debata dotyczaca obywatelskiego projektu
ustawy o refundacji in vitro. Pod projektem podpisalo sie pol miliona osob,
ale Prawo i Sprawiedliwosc tego nie dostrzega i pomysl krytykuje. Tymczasem
Polska w rankingu dostepnosci leczenia nieplodnosci jest trzecia od konca w
calej Europie – wyprzedzamy tylko Armenie i Albanie, a w Unii Europejskiej
jestesmy jedynym krajem bez refundacji lub planu jej wprowadzenia. Zludna
nadzieje mieli ci, ktorzy liczyli na to, ze ustawa o refundacji metody in
vitro polaczy poslow wszystkich opcji w Sejmie. Nic bardziej mylnego, bo
poslanki Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwosci mialy zupelnie
inne poglady. Agnieszka Pomaska podczas sejmowej debaty przekonywala, ze in
vitro to najskuteczniejsza metoda leczenia nieplodnosci. Elzbieta Plonka z
PiS stwierdzila cos zgola innego. – Mamy do czynienia z przyjmowaniem przez
przemysl in vitro postaci wspolczesnej enklawy eugeniki – powiedziala
poslanka.
Sejmowa debata to efekt pol roku zbierania podpisow pod obywatelskim
projektem “TAK dla in vitro”. Zaledwie 4-punktowa ustawa zaklada
wprowadzenie refundacji przez panstwo leczenia nieplodnosci metoda in vitro
i przeznaczenia na to kazdego roku 500 milionow zlotych. – Ile nowego
szczescia mozemy miec w Polsce, jesli w ten sposob wydamy te 500 milionow
zlotych? – zwracala uwage poslanka Pomaska.
Pod obywatelskim projektem podpisalo sie 500 tysiecy osob, ale PiS obraza i
je, i urodzone dzieki metodzie dzieci. – Dziecko traktowane jest w sposob
razaco przedmiotowy na zasadzie towaru czy produktu, a nie pelnoprawnej
osoby – stwierdzila poslanka Plonka. Wypowiedz poslanki PiS podczas debaty
spotkala sie z krytyka miedzy innymi ze strony posla PSL-u Dariusza
Klimczaka. – Gdyby zyl autor ksiazki “Mroki sredniowiecza”, na pewno na
podstawie pani wypowiedzi napisalby kolejna czesc – powiedzial polityk.
Refundacje in vitro popiera 66 procent Polakow, a w Sejmie cala
demokratyczna opozycja. PiS nie narzuci swoim poslom dyscypliny, ale to do
nich z apelem o przyjecie ustawy zwrocila sie jedna z pomyslodawczyn
projektu. – Panstwo opiekuncze, panstwo spoleczne nigdy nie powinno
zostawiac swoich obywateli bez pomocy z budzetu panstwa – mowila Malgorzata
Rozenek-Majdan.
Tylko ostrozne dane mowia, ze nieplodnosc dotyczy w Polsce trzech milionow
osob. Pani Karolinie z mezem sie udalo – maja coreczke dzieki metodzie in
vitro, ale tylko dlatego, ze ich akurat bylo na to stac. Plakalam ze
szczescia, skakalam, szalalam i cieszylam sie, jak po raz pierwszy w zyciu
zobaczylam wynik beta-hCG na ekranie telewizora, i zobaczylam, ze w koncu
jestem po raz pierwszy w zyciu w ciazy, dzieki wlasnie procedurze in vitro
– wspomina pani Karolina Klimowicz. Szacuje sie, ze w Polsce dzieki
metodzie in vitro urodzilo sie juz ponad 100 tysiecy dzieci, ale wciaz w
rankingu dostepnosci leczenia nieplodnosci Polska jest trzecia od konca w
calej Europie – wyprzedzamy tylko Armenie i Albanie. W Unii Europejskiej
jestesmy jedynym krajem bez refundacji lub planu jej wprowadzenia.
– Wiecie, jak nazywa sie taka filozofia dzialania? Ciemnota – komentowala
podczas sejmowej debaty Aleksandra Gajewska, poslanka Koalicji
Obywatelskiej. Za czasow Platformy przez trzy lata panstwo refundowalo in
vitro, ale rzad PiS-u wyrzucil program do kosza, zastepujac go
nieskuteczna, promowana przez Kosciol naprotechnologia.
Lekarze jednak nie maja watpliwosci co do skutecznosci in vitro. – Jest to
najbardziej zaawansowana – wedlug dzisiejszej wiedzy – metoda leczenia
nieplodnosci – podkresla Jan Lewandowski, specjalista poloznictwa i
ginekologii, wicedyrektor przychodni lekarskiej “Novum”.
– Mamy kontakt z parami, ktore nawet nie rozpoczynaja leczenia, ktore nawet
nie ida na pierwsza wizyte do kliniki leczenia nieplodnosci, bo wiedza, ze
ich na to leczenie po prostu nie stac – zwraca uwage Marta Gorna ze
Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Nieplodnosci i Wspierania Adopcji Nasz
Bocian. Zmienic ma to obywatelska ustawa. Projekt trafil do prac w komisji,
ale czy w niej nie utknie, zalezy teraz od PiS-u.
Radiowoz na barierce. “Cale szczescie, ze policja byla na miejscu”
Nosil wilk razy kilka, poniesli i wilka… Policjanci, ktorzy na co dzien
oceniaja ryzykowne albo niemadre zachowania innych kierowcow, tym razem
sami narozrabiali, a ich zachowanie stalo sie przedmiotem troski
internautow. W czwartek wczesnym popoludniem przy ul. Jezdzieckiej w
Bielsko Bialej, na tylach drogi ekspresowej S1, czekal na przejezdzajacych
niecodzienny widok: na barierkach energochlonnych zawisl osobowo-dostawczy
Volkswagen w powszechnie znanym i rozpoznawanym policyjnym malowaniu.
Zarowno kierowca, jak i pasazerowie najwyrazniej wyszli ze zdarzenia bez
szwanku. Unieruchomionego na barierkach policyjnego Volkswagena zobaczyl i
sfotografowal przypadkowy swiadek. Informacje i zdjecia udostepniono na
profilu “Bielskie Drogi” na Facebooku. Tak jak kierowcy, ktorym powinela
sie noga, moga liczyc na policyjne sluzby prasowe, tak i policjanci w
potrzebie moga liczyc na dobre rady i troske zwyklych kierowcow. A oto
probka:
“Dobrze, ze patrol policji na miejscu”
“Tak sie konczy zabawa telefonem podczas jazdy”
“Niedostosowanie predkosci do warunkow jazdy”
“Niedostosowanie barierek do warunkow panujacych na drodze”…
SPORT
Wygrywamy z Niemcami! Blaszczykowski schodzil jak krol. Potem drugi bohater
Jakub Blaszczykowski nie mogl sobie wymarzyc lepszego konca
reprezentacyjnej kariery. 37-letni skrzydlowy po raz 109. i ostatni
wystapil w narodowych barwach, a reprezentacja Polski po raz drugi w
historii pokonala Niemcy. Ponownie na Stadionie Narodowym w Warszawie, ale
tym razem skromnie, 1:0 po golu Jakuba Kiwiora. 16. minuta meczu, 16
czerwca, na tablicy swietlnej wyswietlil sie numer 16. To byl ten moment.
Wystepujacy w reprezentacji po raz 109. i ostatni Jakub Blaszczykowski ze
lzami w oczach opuszczal boisko, zmieniany przez Michala Skorasia. Szpaler
kolegow, uklony od rywali, ktorych czesc znal z wystepow w Borussii.
37-latek utonal w objeciach rodziny, ktora rownie mocno przezywala te
wyjatkowa chwile. W ten sposob zakonczyla sie pewna epoka. Zakonczyla
oficjalnie, bo przeciez jej faktyczny koniec byl nieco wczesniej.
Blaszczykowski tak naprawde w reprezentacji Polski nie gra od 2019 r., gdy
jej selekcjonerem byl jeszcze Jerzy Brzeczek. Byc moze ta przygoda trwalaby
dluzej, ale znow we znaki, jak niejednokrotnie w calej karierze, daly mu
sie powazne kontuzje.
Ale Blaszczykowski to dla kadry pilkarz epokowy. Rozegral w niej 109 meczow
(21 goli, 21 asyst), co daje mu drugie miejsce w klasyfikacji wszech
czasow. Gral na trzech wielkich turniejach, a najlepszy z nich przyszedl
wtedy, gdy pilkarz wydawal sie nie miec szans, by przygotowac dobra forme.
W pierwszej polowie 2016 r. rozegral w Serie A zaledwie 200 minut we
Fiorentinie, ale na Euro we Francji byl wspanialy. Dwa gole i asysta,
wszystkie kluczowe i choc wielu wypomina mu niewykorzystany karny w
cwiercfinale z Portugalia, to przeciez tego cwiercfinalu bez Kuby wcale by
nie bylo. To wlasnie dla niego byl ten piatkowy mecz towarzyski na
Stadionie Narodowym. Wyjatkowy, bo przeciwko Niemcom. A to w Niemczech
spedzil najwieksza czesc kariery, grajac osiem sezonow w Borussii Dortmund
i dwa w Wolfsburgu.
Polska po raz drugi w historii lepsza od Niemcow. Blaszczykowski nie mogl
sobie tego lepiej wymarzyc
Zejscie z boiska Blaszczykowskiego byla najwazniejszym wydarzeniem
pierwszych 20 minut, w ktorych na boisku dzialo sie bardzo niewiele. Byc
moze gdyby nie to, ze przez ostatnie dwa sezony rozegral ledwie 70 minut,
Blaszczykowski w 13. minucie wyszedlby sam na sam z Markiem-Andre Ter
Stegenem, ale zabraklo mu szybkosci i Malick Thiaw nie mial problemow, by
go zatrzymac. Po 20. minucie wreszcie zaczely sie pilkarskie emocje.
Najpierw uderzenie z ostrego kata Jakuba Kaminskiego obronil Ter Stegen, w
odpowiedzi wykazac musial sie Wojciech Szczesny po probach Thilo Kehrera i
Kaia Havertza.
W 31. minucie za to padla bramka i duzym zaskoczeniem moglo byc to, ze bylo
to trafienie dla Polski. Po dosrodkowaniu z rzutu roznego Sebastiana
Szymanskiego Jakub Kiwior uderzyl glowa tak, ze pilka odbila sie od murawy
i poza zasiegiem Ter Stegena wpadla do niemieckiej bramki. 1:0 dla Polski.
Niemcy mogli szybko odpowiedziec, ale tuz po straconym golu sytuacji sam na
sam z Wojciechem Szczesnym nie wykorzystal Havertz i na przerwe Polacy
schodzili z jednobramkowa przewaga.
Po zmianie stron Fernando Santos, ktory od pierwszej minuty wystawil
praktycznie najmocniejsza jedenastke, pozostawil na lawce rezerwowych
Roberta Lewandowskiego i Sebastiana Szymanskiego, majac w glowie wtorkowy
mecz eliminacyjny w Kiszyniowie z Moldawia. Druga polowa to absolutna
dominacja Niemcow, ale nie przekladalo sie to wcale na wiele sytuacji
stuprocentowych przed bramka Szczesnego. Zaczelo sie jednak groznie, bo
polski bramkarz musial odbic pilke po uderzeniu z ostrego kata Robina
Gosensa, a gdy zza pola karnego technicznie strzelil Joshua Kimmich, pilka
spadla na poprzeczke polskiej bramki. W 58. minucie sedzia z Izraela Oren
Grinfeeld podyktowal rzut karny dla Niemcow za domniemane zagranie reka
Jana Bednarka, ale szybko nadeszla wideoweryfikacja tego zdarzenia, ktora
wykazala, ze pilka trafila jedynie w plecy obroncy Southampton i jedenastka
zostala odwolana. W kolejnych minutach bohaterem Polakow byl swietnie
dysponowany Szczesny. Polski bramkarz najpierw poradzil sobie ze strzalem z
kilkunastu metrow Havertza, a w 73. minucie gry wspaniale interweniowal po
efektownym uderzeniu z polobrotu Thiawa.
Gdy juz Polacy stworzyli sobie jakakolwiek sytuacje po szybkim kontrataku,
Jakub Kaminski zagral pilke w polu karnym nieco za plecy Przemyslawowi
Frankowskiemu, a ten w dodatku przy oddawaniu strzalu stracil rownowage i
sie przewrocil. W koncowce znow swietna forme wykazywal Szczesny, broniac
uderzenia glowa z bliska Mariusa Wolfa i Leona Goretzki. Swoja szanse w
doliczonym czasie gry mial takze Julian Brandt, ale uderzyl obok slupka i
niespodzianka stala sie faktem.
Reprezentacja Polski po raz drugi w historii pokonala Niemcy, tym razem 1:0
po golu Kiwiora, i w swietnych nastrojach moze leciec do Moldawii, gdzie we
wtorek (20.45) zagra w Kiszyniowie mecz eliminacji do Euro 2024. Swietne
nastroje nie moga jednak zmacic czujnosci w druzynie Santosa, bo mecz w
Moldawii bedzie zupelnie inny, niz ten piatkowy na Stadionie Narodowym.
Piekna chwila. Jakub Blaszczykowski wyrozniony. “Zaszczyt”
Jakub Blaszczykowski wyprowadzil reprezentacje Polski na boisko w roli
kapitana. Przed pierwszym gwizdkiem sedziego skrzydlowy otrzymal pamiatkowa
koszulke od prezesa PZPN. Cezary Kulesza pozegnal 109-krotnego
reprezentanta rowniez na Twitterze, gdzie zamiescil wzruszajacy wpis. Tuz
przed rozpoczeciem spotkania Polska – Niemcy Jakub Blaszczykowski otrzymal
od Cezarego Kuleszy koszulke z liczba 109. Chodzi oczywiscie o nawiazanie
do liczby jego wystepow w reprezentacji.
– Kuba, jako kibic reprezentacji Polski napisze – DZIEKUJE! Byles, jestes i
bedziesz czescia bialo-czerwonej historii. To byl zaszczyt spotkac Cie dzis
na PGE Narodowym – napisal Cezary Kulesza.
W 16. minucie gry Jakub Blaszczykowski opuscil boisko, a zmienil go Michal
Skoras. 37-latek doczekal sie owacji od kilkudziesieciu tysiecy kibicow na
PGE Narodowym.
Kibice nie mogli obejrzec meczu Polska – Niemcy. TVP wydalo komunikat
Tuz przed meczem Polska – Niemcy stacja TVP zmagala sie z ogromnymi
problemami technicznymi. Spowodowaly one, ze strona sport.tvp.pl nie
dzialala i wielu kibicow, ktorzy za posrednictwem Internetu chcieli sledzic
szlagierowe starcie na PGE Narodowym, musialo obejsc sie smakiem. Problem
okazal sie na tyle powazny, ze stacja odniosla sie do niego w osobnym
komunikacie.
“Mecz Polska – Niemcy bez zaklocen obejrzycie w naszej aplikacji TVP Sport!
Pracujemy nad rozwiazaniem problemu z transmisja na stronie. Przepraszamy
za niedogodnosci” – czytamy na Twitterze Telewizji Polskiej.
DETEKTYW
Malzenski dramat
Na Pomorzu to byla glosna sprawa. Bartlomiej Korcz zglosil policji
zaginiecie zony – Eweliny. Z jego relacji wynikalo, ze po domowej awanturze
kobieta wyszla do skle- pu, chciala kupic sobie cos mocniejszego dla
odreagowania stresu. W domu zostal maz i nastoletnie dziecko. Czekali na
nia z obiadem, ale ona nigdy juz nie wrocila. Przepadla jak kamien w wode!
Poczatki ich zwiazku byly proste, by nie powiedziec – banalne. Bartlomiej i
Ewelina poznali sie w szkole sredniej, uczeszczajac na kurs przygotowujacy
do egzami- nu maturalnego z matematyki. Zwykle, mlodziencze zaurocze- nie.
Potem spotkania po szkole, sam na sam, w czasie ktorych powtarzali algebre
i geometrie. Przynajmniej tak zapewniali rodzicow. Plomienne uczucie
skonczylo sie malzenstwem, ktore zawarli w 1993 roku, 2 lata pozniej na
swiat przyszedl pier- worodny syn – Karol. Zaraz po slubie malzonkowie
zamieszkali w domu nalezacym do rodzicow Bartlomieja. Mlodzi zajeli gore
domku jednorodzinnego, jego wlascicielom wystarczyl parter.
Po urodzeniu syna Ewelina nie powrocila do wyuczone- go zawodu spedytora,
zajela sie domem i wychowywaniem syn- ka. Malzonkowie snuli plany, by w
ramach dzialalnosci gospodar- czej, zarejestrowanej na matke pana
Bartlomieja, nadal zarabia- la jako spedytor, ale na planach sie skonczylo.
Brakowalo czasu, checi, konkurencja w branzy byla coraz wieksza.
W 2000 roku rodzice Bartlomieja Korcza sprzedali dom. Dzieki uzyskanym fun-
duszom kupili dwie oddzielne nieruchomosci: jedna dla siebie, druga – dla
mlodych. Od tego czasu Bartlomiej Korcz z zona Ewelina i malutkim synem
Karolem zamieszkali w wolno- stojacym, jednorodzinnym, pod- piwniczonym
domu w centrum Rumi. Na dzialce, jako “spadek” po dawnych wlascicielach,
znaj- dowal sie jeszcze warsztat samo- chodowy, pelniacy jednoczesnie role
garazu, jednak nowy wla- sciciel nie prowadzil tam zad- nej dzialalnosci
gospodarczej. Glownym zrodlem utrzyma- nia byl kiosk z gazetami, ktory, w
przeszlosci, prowadzila jego matka. Wprawdzie oznaczalo to prace
kilkanascie godzin na dobe, przynajmniej jednak zarabial na utrzymanie
rodziny. Kiedy jechal po towar zastepowala go tam zona albo mama. Interes
byl w miare dochodowy, przynosil godziwe zyski. Nie to co teraz, kiedy
spora czesc handlu prze- niosla sie do Internetu.
Na pierwszy rzut oka zwykle, przecietne malzenstwo, jakich miliony w naszym
kraju. Niestety, z czasem pojawil sie problem – alkohol. A dokladniej
nadmier- na jego konsumpcja. Dotyczylo to glownie Eweliny Korcz. Juz
wczesniej, kiedy mieszkala razem z tesciami, lubila spotka- nia
towarzyskie, w czasie ktorych nie odmawiala sobie kolejnych mocnych
drinkow. Wprawdzie nastepnego dnia fatalnie sie czula, meczyl ja kac i
bolala glo- wa… jednak nie bylo to dla niej zadna nauczka. Kolejna
impreza i znowu pila w nadmiarze alko- hol. Na szczescie sytuacje te nie
byly na tyle czeste, by stanowily wiekszy problem. Zdarzalo sie jej cos
zawalic, ale to byly drobne sprawy: nie ugotowala obiadu, zapomniala
przygotowac dru- giego sniadania dla dziecka, nie zjawila sie na umowionym
wcze- sniej spotkaniu…
Problem z naduzywaniem alkoholu pojawil sie dopiero po przeprowadzce do
nowego domu.
Z akt sprawy sadowej: “Pokrzywdzona nie pracujac zawodowo koncentrowala sie
na prowadzeniu domu, wychowywa- niu syna i swiadczeniu mu pomo- cy w nauce.
W tym czasie coraz czesciej zaczela siegac po alko- hol. Ewelina Korcz nie
posiada- la wlasnych pieniedzy i gotowke na biezace zakupy, jak i alkohol
otrzymywala od oskarzonego. Alkohol czesto byl obecny w ich domu, kupowal
go sam oskarzo- ny, ktory poczatkowo spozywal go po pracy czy w weekendy
wspolnie z pokrzywdzona. Do okolo 2006 roku malzonkowie organizowali tez w
swoim domu przyjecia, na ktore zapraszali zna- jomych. Ewelina Korcz
uchodzi- la za dobra kucharke i zawsze
podczas tych spotkan byly przy- gotowane potrawy. Zawsze tez gospodarz –
Bartlomiej Korcz stawial alkohol, przynosili go tez ze soba goscie. Nigdy w
towarzy- stwie nie byl poruszany problem choroby alkoholowej Eweliny, nie
bylo mowy o powstrzymywaniu sie od jego spozywania. Ewelina Korcz podczas
tych imprez alko- hol spozywala na rowni z inny- mi, a jako, ze byla osoba
drobna, o malej wadze, zdarzalo sie jej upijac jako pierwszej.
Problem alkoholowy dotyczyl jednak nie tylko pani Eweliny. Maz co prawda
mial pretensje do zony o zbyt czeste picie napo- jow wyskokowych, niemniej
on takze kupowal po pracy alkohol i wypijal go w domu. Zdarzalo mu sie
stawic niedysponowanym do pracy, jak i kierowac samo- chodem pod wplywem
alkoholu. Swego czasu zatrzymali go poli- cjanci gdy byl “pod wplywem”. W
konsekwencji stracil na kilka miesiecy prawo jazdy. W tamtym czasie
korzystal z pomocy kie- rowcy, ktory wozil go do pracy i po towar.
Wykorzystujac nada- rzajaca sie okazje zaczal wiecej pic. Jak wynika z
relacji swiad- kow, codziennie wypijal oko- lo pol litra wodki, rozrobionej
z sokiem.
Od przyzwyczajenia do nalogu
esienia 2004 roku Ewelina Korcz uswiadomila sobie, ze sama nie poradzi
sobie z uza-
leznieniem od alkoholu. “Czy to jest ten czas, kiedy powinnam zglosic sie
na terapie?” – zasta- nawiala sie, Specjalisci twierdza, ze na terapie nigdy
nigdy nie jest za pozno, ale – oczywiscie – im szybciej tym lepiej.
Najczesciej pacjenci zglaszaja sie, gdy sie cos stanie, cos znaczacego,
niedobre- go, kiedy sie bardzo wystrasza. Niestety, dosc czesto sie zdarza,
ze jest to juz powazny etap cho- roby, a wczesniejsze, nie mniej powazne,
sygnaly byly mini- malizowane, marginalizowane, intelektualizowane – co
sta- nowi takze element choro- by. Zgloszenie na leczenie nie wymaga
zadnych specjalnych procedur. Najwazniejsza jest tzw. wewnetrzna motywacja
pacjen- ta, to, zeby on chcial dac sobie pomoc i nie byl do tej pomocy
zmuszany. “Oddanie” pacjenta na leczenie przez rodzine naj- czesciej nic
nie daje. Potrzebna jest motywacja i chec leczenia przez osobe uzalezniona.
Nie mozna sie wyleczyc, nie mozna sobie pomoc dla kogos i za kogos. Sa co
prawda bardzo dlugotrwa- le i skomplikowane procedury prawne, aby osobe
uzalezniona sadownie doprowadzic do rozpo- czecia leczenia, ale rzadko
kiedy taka procedura zdaje egzamin.
Tak tez bylo najprawdopodob- niej w przypadku naszej bohaterki. W
listopadzie 2004 roku zglosila sie do specjalisty, ktory stwierdzil u niej
zespol zaleznosci alkoho- lowej. Potem dwukrotnie przeby- wala na
specjalistycznym leczeniu. W obu przypadkach zawiozl ja tam maz. Nie
potrafila wytrwac w leczeniu, oddzial opuscila na wlasna prosbe.
Po krotkich okresach absty- nencji Ewelina wracala do nalo- gu.
Zaniedbywala wowczas swo- je obowiazki, najczesciej lezala calymi dniami,
nie gotowala, nie sprzatala, nie zajmowala sie dzieckiem, w zwiazku z czym
cie- zar tych obowiazkow spadal na jej meza. W sytuacjach trudnych, gdy nie
mogl poradzic sobie z problemem, Bartlomiej dzwo- nil do swoich rodzicow
proszac o pomoc, a ci po jego telefonie od razu przyjezdzali. Czasami tez
dzwonil do tesciow niemniej ci znacznie rzadziej pojawiali sie w takich
sytuacjach. Kilka razy zdarzylo sie, ze wezwal do bedacej w ciagu
alkoholowym zony lekarza psychiatre, a tak- ze pielegniarke – znajoma jego
rodzicow – ktora aplikowala kobiecie kroplowke na wzmoc- nienie. Zdarzalo
sie takze, ze oskarzony na kilka dni wywozil Eweline do jej rodzicow na tzw.
“podleczenie”, przy czym z reguly pokrzywdzona po jednym dniu dzwonila do
meza, by zabral ja do domu.
25 maja 2009 roku Ewelina udala sie ponownie na wizyte lekarska. W tym
czasie prezen- towala obnizony nastroj, byla wycofana, skarzyla sie na
uczu- cie “leku wewnatrz”, byla ogol- nie oslabiona, nie miala apetytu,
skarzyla sie na poranne wymioty, zauwazalne byly u niej drzenia miesniowe.
Lekarz psychiatra rozpoznal u niej zespol odsta- wienia alkoholu, przepisal
kilka lekarstw, wystawil jej skierowanie do szpitala. Wykupila tylko czesc
lekow, na leczenie nie poszla.
Z akt sledztwa: “Bartlomiej Korcz nie potrafil poradzic sobie z
naduzywajaca alkoholu zona. O ile sam takze pil alkohol, to z uwagi na
obowiazki zawodo- we, kontrolowal jego ilosc. Jego zona, bedac w ciagu
alkoholo- wym, zaniedbywala swoje obo- wiazki, takie jak przygotowanie
posilku czy zadbanie o porza- dek w domu. Zdarzalo sie, ze w takich
sytuacjach nie trakto- wal jej z nalezytym szacunkiem, ponizal ja i
wyzywal. Zdarzalo sie, ze uzywal wobec niej prze- mocy, efektem czego byly
zasi- nienia na ciele, zwlaszcza pod oczami. Z uwagi na zaburzenia
krzepliwosci krwi kobieta mia- la sklonnosc do pojawiania sie samoczynnych
malych siniacz- kow na ciele, a takze z latwoscia, nawet po niewielkim
urazie np. zlapaniu za ramie, pojawialo sie u niej nieproporcjonalnie duze
zasinienie. Zdarzalo sie takze bedac pod wplywem alkoholu upasc ze schodow
czy uderzyc o przedmioty, co takze powo- dowalo wieksze niz normalnie w
takich sytuacjach zasinienia na konczynach czy tulowiu. Pod wplywem
alkoholu zachowywa- la sie roznie, raz byla wesola, innym razem
awanturowala sie, wyzywala oskarzonego. Wlasnie z takiego powodu, raz
podczas wizyty u nich kuzyna, Bartlomiej Korcz wezwal na interwencje
policje Ewelina Korcz niechet- nie skarzyla sie na zle traktowa- nie jej
przez meza. Poczatkowo w rozmowach z matka i kole- zankami siniaki na ciele
tlu- maczyla wlasnie upadkiem ze schodow, uderzeniem sie czy zachowaniem
psa. Sporadycznie zwierzala sie matce i kolezan- kom, przy czym
przekazywane im informacje byly ogolnikowe i nie przedstawialy calego obra-
zu relacji panujacych miedzy malzonkami.
MCoraz blizej rozwodu?
ilosc w malzenstwie Korczow byla juz tylko wspomnieniem, kilka
razy pojawilo sie widmo rozwo- du, o ktorym Bartlomiej mowil swojej
siostrze i rodzicom. Mial nawet pretensje do matki, ze to ona namowila go
na slub z Ewelina w tak mlodym wieku. Z zona jednak nigdy nie rozma- wial
otwarcie o rozstaniu. Zreszta znal jej stanowisko w tej sprawie. Na pewno
by sie na to nie zgo- dzila! Miala swiadomosc, ze nie poradzi sobie sama z
nalogiem. Nie miala zadnej pracy, ani zro- del utrzymania, bo przeciez zaj-
mowala sie prowadzeniem domu. Tak naprawde nic nie umiala. Jak zyc w takiej
sytuacji?!
By zmotywowac zone do zaprzestania picia alkoholu Korcz zaczal naklaniac ja
do sporza- dzania wlasnorecznych pisem- nych oswiadczen, w ktorych
zobowiazywala sie do zacho- wania abstynencji. Oswiadczen takich
sporzadzila kilka, jed- nym z pierwszych bylo oswiad- czenie z 16
pazdziernika 2007 roku o tresci: “Ostatni raz, nie bede od dzisiaj pila i
wyrusza- la.” Poczatkowo po napisaniu takiego oswiadczenia Ewelinie na
dluzej udawalo sie zachowac trzezwosc, wkrotce jednak wra- cala do nalogu.
W dniach 10 i 19 marca 2009 roku maz ponow- nie naklonil ja do sporzadzenia
kolejnych dwoch oswiadczen. W pierwszym z nich napisala, ze od nastepnego
dnia przestanie zazywac alkohol, zaznaczajac, ze w przeciwnym razie zgadza
sie na przymusowe leczenie oraz na rozwod. W kolejnym oswiadcze- niu
przyznala sie, ze nie dotrzy- mala zobowiazania z 10.03.2009 roku i teraz
otrzymala ostatnia szanse, zatem jeszcze raz zobo- wiazuje sie do
zaprzestania zazy- wania alkoholu. Zapewnila, ze od dnia 21.03.2009 roku
bedzie trzezwa, a jesli nie dotrzyma slowa, to potwierdza poprzed- nie
zobowiazanie tj. zgadza sie na przymusowe leczenie, zgadza sie na rozwod z
mezem oraz na wyprowadzke od meza
Pisane oswiadczenia nie odnosily niestety pozadanego efektu. Ewelina nadal
sie upijala, nie miala tez zamiaru wyprowa- dzic sie z mieszkania,
kupionego przez rodzicow meza. Jak stwier- dzi potem prokurator: oskarzo-
ny powzial zamiar, aby trwale uwolnic sie od niej, pozbawiajac ja zycia.
Przed 16 czerwca 2009
roku oskarzony zaczal przeszuki- wac siec internetowa poszukujac informacji
na temat skutecznego sposobu zabicia zony bez pozo- stawienia sladow.
Oskarzony przeszukiwal strony polsko i obcojezyczne, ktorych tematem byly
aspekty zwiazane miedzy innymi ze sposobami uduszenia czlowieka (w tym przy
pomocy poduszki czy foliowego worka), krepowania, obezwladniania przy
pomocy chloroformu, zacierania sladow zbrodni.
Nie uprzedzajmy jednak faktow.
czerwca Bartlomiej Korcz zglosil na miej- scowym posterunku
policji zaginiecie swojej zony. Z relacji mezczyzny wynikalo, ze 16 czerwca
2009 roku, okolo godziny 13., miedzy malzonka- mi doszlo do kolejnej
klotni. Powodem, jak zwykle, byl stan
Eweliny, ktora pomimo wcze- snej pory, byla w stanie mocno wskazujacym na
spozycie alko- holu. Padlo kilka mocnych slow, w pewnym momencie kobieta
wyszla z mieszkania.
– Ide do monopolowego, kupic cos do picia, bo mnie wkurzyles! – oznajmila
mezowi. Planujac szyb- ki powrot do domy (do sklepu miala raptem kilkaset
metrow), nie zabrala nawet ze soba telefo- nu komorkowego, ktory podla-
czony byl do ladowarki.
Wtedy Bartlomiej Korcz po raz ostatni widzial swoja zone. Minela godzina,
potem nastepne, a ona nie wracala. Poczatkowo specjalnie sie tym nie
przejmo- wal. Byl przekonany, ze Ewelina wpadla w kolejny ciag pijacki i
pewnie znalazla kogos znajo- mego do wspolnego picia wodki.
Kiedy jednak nazajutrz nadal nie bylo jej w domu, do akcji przystapili
rodzice Eweliny. To oni zmotywowali ziecia i kil- ka osob z najblizszej
rodzi- ny do energicznych dzialan. Robili wszystko, co robia ludzie w
takich sytuacjach: ,dzwo- nili po szpitalach, znajomych Eweliny, by uzyskac
informa- cje na temat jej ewentualnego miejsca pobytu, rozwieszali plakaty
informujace o zagi- nieciu ze zdjeciem Korczowej. Byli w sklepie
monopolowym, do ktorego miala isc zaginiona. Wraz z obsluga sklepu
przejrzeli monitoring, na ktorym widac, jak Ewelina wchodzi do sklepu,
kieruje sie na dzial monopolo- wy, potem opuszcza osiedlowa placowke
handlowa. Byla sama. Gdzie poszla, z kim pila alko- hol? Na te pytania nie
udalo sie odpowiedziec.
Dopiero kilka dni pozniej okaze sie, ze zrobil to na wyraz- na namowa
tesciowej, ktora bar- dzo zdenerwowalo zaginiecie corki. Fakt zgloszenia
zaginie- cia dopiero dwie doby pozniej mezczyzna tlumaczyl tym, ze w
przeszlosci kilka razy zda- rzalo sie zonie wracac do domu dopiero po 24
godzinach. Tego samego dnia Korcz telefonicznie zglosil zaginiecie zony do
fun- dacji “Itaka”, przesylajac nastep- nie faksem, 23 czerwca 2009 roku,
formularz zgloszeniowy. W zgloszeniu napisal, ze zona wyszla do sklepu i do
kolezanki.
Dzialania policji ograniczyly sie do rutynowego rozpytania znajomych i
sasiadow. Nikt nic nie wiedzial. Poczatkowo policja prowadzila sledztwo
dotyczace zaginiecia kobiety. Ponad wszel- ka watpliwosc miala problemy
alkoholowe, dlatego sledczy nie mieli powodow, by nie wierzyc jej mezowi,
ze to on byl raczej ofia- ra a nie sprawca jej zaginiecia. A ze nie bardzo
przejmowal sie jej zaginieciem. Coz, w malzen- stwach roznie bywa… Jak
dlugo mezczyzna moze znosic pijackie wyskoki drugiej polowki?! A tak
przynajmniej wynikalo z zeznan Bartlomieja Korcza.
Rodzina nie ustawala w poszu- kiwaniach. Korzystali z uslug jasnowidza, u
ktorego 4 razy byli w 2009 roku i raz w 2013 roku. Informacje, jakie
uzyskiwali od jasnowidza, przekazywali policji do prowadzonej przez nia
spra- wy zwiazanej z wszczeta pro- cedura poszukiwawcza. Na ich podstawie
3-krotnie w asyscie lesnikow przeszukiwano obsza- ry lesne w okolicach
Rumi, ktore zostaly wskazane przez jasnowi- dza jako przypuszczalne
miejsce, w ktorym znajduja sie zwloki Eweliny. W tych czynnosciach
poszukiwawczych 2 razy bral udzial takze Bartlomiej Korcz, ktory nie wzial
udzialu w jednym poszukiwaniu, w ktorym wyko- rzystano psa tropiacego. W
lipcu
2009 roku jasnowidz poprosil pana Bartlomieja o umozliwienie mu wejscia do
domu zaginionej. Mezczyzna kategorycznie odmo- wil spelnienia tej prosby.
– Nie wierze w zadne czary -mary – tlumaczyl swoja posta- we kilka dni
pozniej w rozmowie z dzielnicowym. – Upralem juz rzeczy zony, na pewno
jasnowidz nie znalazlby nic interesujacego, a ja niepotrzebnie narazalbym
na nerwy mojego syna, ktory bardzo przezywa zaginiecie Eweliny.
Dodal takze, ze szukanie cia- la zony w miejscach wskazanych przez
jasnowidza bylo dla niego duzym stresem i nie chce tego przezywac od
poczatku.
Policjanci z Rumii kolejny raz odwiedzili Korcza w polowie paz- dziernika
2009 roku. Ten wpu- scil ich do domu, ale jedynie do pokoju zajmowanego
przez zone. Pokoj ten byl zamkniety na klucz Po jego otwarciu przez oskar-
zonego, panowal w nim ogol- ny balagan, porozkladana byla odziez Eweliny,
posciel nie byla schowana, na meblach widoczna byla warstwa kurzu.
Bartlomiej Korcz oswiadczyl funkcjonariu- szom, ze zona naduzywala alko-
holu i chowal go przed nim. Na poparcie swoich slow wskazal im znalezione
przez siebie, majace zostac ukryte za szafka kolo lozka Eweliny puszki z
piwem i butelki z alkoholem. Puszki te i butelki nie nosily jednak sladow
kurzu, co nie umknelo uwadze sled- czych. Maz zaginionej, ponow- nie
spytany o decyzje w sprawie sprowadzenia jasnowidza, sta- nowczo
oswiadczyl, ze nie zgadza sie na taka wizyte, bo nie wierzy w pomoc z jego
strony.
Mijaly miesiace, potem lata. Korcz musial ulozyc sobie zycie w nowej
rzeczywistosci. Przede wszystkim spadly na niego obo- wiazki zwiazane z
wychowywa- niem syna. Na szukanie zony nie mial ani czasu, ani sily, ani
pie- niedzy. Nadziei nie tracili jedynie rodzice zaginionej. Rozpytywali
sasiadow, kontaktowali sie z kolejnymi jasnowidzami i bio-
energoterapeutami. Jeden z nich stwierdzil, ze Ewelina Korcz nie zyje,
zostala zamordowana przez znajomego, a jej zwloki najpraw- dopodobniej sa
zakopane na tere- nie posesji, gdzie mieszkala.
stycznia 2016 roku rodzice zaginionej skierowali pismo do
Komendy Wojewodzkiej Policji w Gdansku z prosba o pomoc w odnalezieniu ich
corki z opi- sem podjetych dotad czynnosci poszukiwawczych. Tamtejsze
“Archiwum X” przeanalizowalo zebrana przez lata dokumenta- cje.
Jednoczesnie Prokuratura Rejonowa w Wejherowie prze- prowadzila analize
materialow
z czynnosci poszukiwaw- czych. Podjeto wowczas decy- zje o wszczeciu
sledztwa, ktore w poczatkowej fazie prowadzony bylo o czyn polegajacy na
pozba- wieniu wolnosci. Przesluchano kilkunastu swiadkow, w tym naj-
blizszych zaginionej oraz jej zna- jomych. Kilka miesiecy wytezonej pracy
przynioslo niespodziewane efekty.
– Mundurowi zajmujacy sie ta sprawa dotychczas sprawdzili wiele watkow i
przesluchali rozne osoby, ktore twierdza, ze Ewelina Korcz nie opuscilaby
dobrowolnie domu rodzinnego i nie porzucila- by swojego dziecka – mowil
cyto- wany przez “Dziennik Baltycki” podkomisarz Michal Sienkiewicz z
Komendy Wojewodzkiej Policji w Gdansku. – W sprawie pojawi- ly sie nowe
okolicznosci, ktore sa caly czas weryfikowane.
– Czy kobieta padla ofia- ra innej zbrodni? – dopytywali dziennikarze.
– Nie potwierdzam i nie zaprzeczam – powiedzial pod- kom. Sienkiewicz. –
Policja szuka osob, ktore moglyby miec jakiekol- wiek informacje na temat
zaginio- nej siedem lat temu kobiety.
8 wrzesnia 2016 roku dokona- no przeszukania posesji zaginio- nej.
Policjanci w czasie pracy korzystali m. in. z geora-
daru. To byl przelomowy moment w niewyjasnio-
nej do tej pory sprawie.
Przeszukujac dzialke, w samym rogu posesji, przy scianie gara-
zu, po odsunie-
ciu drewnianej
palety i wykar- czowaniu
wysokiej tra-
wy, biegly
przy uzyciu
tego urzadze-
nia oznaczyl
miejsce, ktore
ujawnilo ano-
malie wskazu-
jaca na wzru-
szenie gleby.
Po odgarnieciu cienkiej warstwy ziemi ujawniono betonowe plyty, zas pod
nimi war- stwe betonowej wylewki o grubo- sci okolo 5 mm. Nastepnie pod ta
warstwa znajdowala sie warstwa przemieszanej ziemi i biala sub- stancja
zmieszana z ziemia przy- pominajaca wapno. Pod warstwa tej substancji
zmieszanej z zie- mia, na glebokosci okolo 20 cm, ujawniono kosc o dlugosci
okolo 30 cm. Obok ujawniono worek foliowy koloru zielono-niebie- skiego,
ktory zalozony byl na wyczuwalna kosc czaszki oraz kolejne kosci. Ponizej
czaszki zawinietej w reklamowke ujaw- niono nitki – lamowke koloru zoltego
z metka 100 % cotton baumwolle. Juz na pierwszy rzut oka widac bylo, ze to
ludzkie szczatki. Pracy policji caly czas towarzyszyl Bartlomiej Korcz.
Poczatkowo zachowywal sie normalnie, nie wykazywal oznak niepokoju. Gdy
zaczelo sie prze- szukanie zle sie poczul, usiadl na kanapie, wydawal sie
nieobecny, jakby nie docieralo do niego to, co sie dzieje, nie odpowiadal
na pytania. Podobne zdenerwowa- nie okazywal, gdy przeszukanie z udzialem
georadaru przenio- slo sie do ogrodu. Oskarzony “oslupial”, byl jakby
nieobecny. Po ujawnieniu szczatkow zwlok i podjeciu przez prokurato- ra
decyzji o jego zatrzymaniu, wyraznie sie zdenerwowal, dostal torsji.
Przeprowadzone kilka dni pozniej analizy potwierdzily to, czego wszyscy sie
domy- slali. To bylo cialo zaginionej Eweliny Korcz. Opinia bie- glego z
zakresu badan che- micznych z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy
Wojewodzkiej Policji w Gdansku wykazala, ze w dostarczonej do badan
zbrylowanej substancji barwy bialej, pokrytej substan- cja glebopodobna
obecna jest sol wapnia w postaci weglanu. Zdaniem bieglego weglan wap- nia
moze wchodzic w sklad m.in. betonow, cementow, jak rowniez moze byc uzywany
jako nawoz wapniowy przyspieszajacy roz- klad materialu biologicznego.
Bartlomiej Korcz uslyszal zarzut zabojstwa zony. Nie przy- znal sie do
popelnienia zarzu- canego mu czynu i odmowil skladania wyjasnien. Tak bylo
zarowno w czasie pierwszego przesluchania, jak i czterech nastepnych.
Z aktu oskarzenia: “Oskarzony zdenerwowany sytuacja, ze Ewelina Korcz po
raz kolejny nie dotrzymala obietnicy zacho- wania abstynencji, wykorzystu-
jac sytuacje, ze syn Karol prze- bywal w swoim pokoju na gorze budynku
zajety gra, przystapil do realizacji wczesniej juz pod- jetego zamiaru
pozbawienia jej zycia, dokonujac w nieustalony
sposob jej zabojstwa. Wieczorem zadzwonil do swoich rodzicow proszac ich o
przyjazd, a gdy ci przybyli zostajac w domu Korczow, oskarzony – pod pre-
tekstem szukania zony wyszedl z domu, po czym wykopal z tylu ogrodu, przy
scianie garazu dol, do ktorego zlozyl zwloki zony. Uprzednio oskarzony
mecha- nicznie oddzielil glowe zony od reszty ciala, po czym glowe umie-
scil w plastikowej reklamowce zawiazujac ja na dwa wezly. Dla szybszego
rozkladu zwlok, przy- kryl je warstwa wapna, po czym przysypal ziemia, zas
na wierzch ulozyl betonowe plyty.
– Jaka trzeba miec psychike – zastanawial sie jeden z internau- tow – zeby
zyc kilka metrow od zakopanych zwlok i codziennie zastanawiac sie, czy ktos
tego nie odkryje?! Przeciez kazdy dzwonek do drzwi musial budzic u niego
poczucie strachu.
WTeraz powiem prawde
edlug oskarzyciela powodem zabojstw byla choroba alko-
holowa Eweliny Korcz. Jej maz, zamiast pomoc jej w tej trudnej sytuacji i
pomoc jej w zwalcza- niu nalogu, wolal “pozbyc sie problemu”.
Proces Bartlomieja Korcza, przed Sadem Okregowym w Gdansku, rozpoczal sie
na poczatku czerwca 2017 roku. “Niepozorny 49-latek nie wygla- da na
przestepce. Wyslawia sie plynnie, sprawia wrazenie nor- malnego czlowieka w
swoim wieku” – napisal o nim jeden z reporterow.
Dopiero przed obliczem gdan- skiej Temidy oskarzony zdecydo- wal sie na
zlozenie wyjasnien, ktore rzucily wiecej szczegolow na dramat, ktory
rozegral sie w 2009 roku.
Po raz ostatni w toku sledz- twa zostal przesluchany 2 marca 2017 roku.
Wowczas takze nie przyznal sie do zarzuconego mu przestepstwa znecania sie
nad zona i jej zabojstwa, i ponownie skorzystal z prawa do odmowy zlozenia
wyjasnien. Przyznal sie
natomiast do zarzuconego mu wystepku posiada- nia bez wymaganego zezwolenia
amu- nicji w postaci 7
sztuk naboi. Na rozprawach przed Sadem Okregowym w Gdansku skladal obszerne
wyjasnienia, w ktorych ustosunkowywal sie do postawio- nych mu zarzutow.
Przede wszyst- kim ze szczegolami przedstawil przebieg zdarzenia, jakie
mialo miejsce wieczorem i w godzi- nach nocnych 16 czerwca 2009 roku. Z
jego relacji wynikalo, ze wieczorem, okolo godziny 17-18 zona powiedziala,
ze chce wyjsc jeszcze do sklepu, bo zapomnia- la cos kupic, po czym wyszla
z domu. W tym czasie siedzial na dole w salonie i ogladal telewizje.
Domyslal sie, ze poszla do najbliz- szego sklepu. Ewelina wrocila ze sklepu
i od razu poszla na gore. Po uplywie 30-40 minut zaciekawilo go, dlaczego
nie schodzi na dol. Poszedl na gore zobaczyc, co sie dzieje. Zona siedziala
w sypialni i ogladala telewizje. Zapytal ja, czemu nie schodzi na dol i co
porabia. Odpowiedziala, ze ogla- da telewizje. Zobaczyl na stole szklanke
do drinkow, ktora byla pusta, ale na sciankach byl osad po soku, ktory stal
na stole.
– Znowu pijesz! – krzyknal do niej.
– Wcale nie – odpowiedziala.
– To dlaczego jedzie od ciebie gorzala?
– Przewrazliwiony jestes, pew- nie sam cos drinkowales – kon- sekwentnie
zaprzeczala Ewelina. – Przeciez biore leki, po ktorych nie moge pic!
Korcz byl pewny, ze zona gdzies ma schowana butelke z alkoholem. Chcial sie
nachylic, spojrzec pod lozko, ale zona zastapila mu dro- ge i zaczela go
odpychac. Mowila “wyjdz stad, wyjdz, tu nic nie ma”, odpychajac go w strone
drzwi od sypialni. Odwrocil sie do niej i odepchnal ja od siebie.
– Zonie zaplataly sie nogi, tak jakos dziwnie sie zatoczyla i “klapnela” na
stol. Po chwili podniosla sie ze stolu i trzymajac sie za brzuch mowila
“ala, ala”. Usiadla na tapczanie, trzyma- la sie za brzuch i mowila nadal
“wyjdz stad, chce byc sama” oraz “ala” – wyjasnial przed sadem.
Sytuacja nie wygladala groz- nie, pomyslal, ze nie bedzie sie klocil, ani
spieral i po prostu wyszedl na dol, do salonu i zaczal ogladac telewizje.
Po jakims czasie przysnal na kanapie. Obudzil sie okolo 1-2- w nocy.
Poniewaz zrobilo mu sie zimno, poszedl na gore, aby nor- malnie sie polozyc
na lozku. Jak wszedl do sypialni, to telewizor dzialal, a zona lezala na
lozku, nie miala zalozonej pizamy, leza- la w ubraniach. Wzial ja za ramie
i powiedzial: “Ewelina, obudz sie, ubierz sie w pizame, poloz sie”. Jak
zlapal ja za ramie, to wydawa- lo mu sie dziwnie chlodne. Zona nie
reagowala.
– Ewelina, Ewelina – wzial ja za obydwa ramiona i zaczal potrzasac
Ona nadal nie reagowala, byla dziwnie luzna, rece jej sie maj- taly, nie
chciala sie ocknac, nie reagowala. Przestraszyl sie wtedy, nachylil sie nad
nia. Nie czul ani bicia serca, ani pulsu, ani odde- chu. Szybko zatkal jej
nos i otwo- rzyl jej buzie, zaczal wpompowy- wac jej powietrze, robiac
ucisk na klatke piersiowa, ale nadal nie bylo zadnej reakcji. Znowu zaczal
ja potrzasac mowiac: “Ewelinka ocknij sie, ocknij sie”, ale bezsku-
tecznie. Wpadl w panike, zaczal chodzic po sypialni, zszedl na dol do
salonu, nie wiedzial, co ma robic, co sie stalo, byl przerazony,
oszolomiony. Wrocil do sypial- ni, wzial z kosmetyczki lusterko i przylozyl
jej do nosa i ust, aby sprawdzic, czy oddycha, ale nie oddychala. Znowu
zaczal cho- dzic, zszedl na dol, wzial latarke i poszedl z powrotem na
gore, otworzyl jej oczy, zaswiecil latar- ka, sprawdzal, czy jest reakcja
zrenic. Nie bylo zadnej reakcji, miala nieobecny wzrok, patrzyla prosto w
sufit, na wprost. Wtedy wpadl w panike, zaczal sobie zda- wac sprawe, ze
ona nie zyje.
Usiadl obok niej, zaczelo mu wszystko wirowac w glowie, serce zaczelo mu
bic, tak jakby mialo zaraz wyskoczyc, czul jak cisnienie mu idzie do glowy.
Byl
w szoku, rece zaczely mu drgac, bylo mu raz goraco, a raz zimno. Nie
wiedzial, co sie dzieje. Mial chaos, metlik w glowie, siedzial i przytulal
ja do siebie, glaskal po glowie, calowal, mowil: “Ewelina, nie zostawiaj
nas. Ewelina, co bedzie z naszym synkiem”. Nie pamieta, ile czasu siedzial
tak obok niej. W glowie przez caly czas mial chaos, w jakims momencie
zaczal myslec o synu, o Karolu. Wtedy, w tym metli- ku, przyszla mu do
glowy mysl: “Nie oddam Ciebie, zostaniemy razem, Karolek sie nie dowie,
zostaniemy razem”.
Po chwili pomyslal, ze pocho- wa zone w ogrodzie, aby syn sie nie
dowiedzial i zeby w jakis spo- sob nadal byli razem. Zaczal ja znowu
przytulac i mowic: “Nie oddam Ciebie, nie oddam Ciebie, bedziemy razem w
jakis sposob bedziemy razem”. Wstal, zszedl na dol i poszedl do ogrodu,
wybral miejsce takie najmniej uczesz- czane, tam, gdzie sie najmniej
chodzi, przy murze. Poszedl do garazu, wzial szpadel i zaczal kopac. Po
jakims czasie zobaczyl, ze chyba juz wystarczy. Odlozyl szpadel i poszedl z
powrotem na gore, do sypialni. Wzial zone pod pache i powoli wyniosl do
ogro- du. Ulozyl ja w tym grobie, przy- kucnal, uklakl, trzymal ja nadal za
reke i plakal. Mowil do niej, ze w jakis sposob beda razem, ze nie chce
zostac sam.
Nie wie, jak dlugo tak trzymal ja za reke i kle- czal. Po pewnym czasie
wstal, ale nie mogl na nia zsypac ziemi, musial ja czyms przykryc. Poszedl
do garazu, gdzie szukal deseczek, listewek, zeby ja w jakis sposob
przykryc, zeby zrobic jej taka prowizoryczna trumienke, ale nic nie mogl
znalezc, co by moglo pasowac. Zaczal zatem okrywac ja papierowym recz-
nikiem, zawijac w ten recznik. Skonczyl mu sie on na wysokosci ramion, na
glowe mu juz nie starczylo. Cofnal sie do garazu i szukal czegos, czym
moglby przykryc glowe. Zauwazyl, ze na stole byla siateczka nieuzywana,
wiec wzial ja, zalozyl jej na glowe, zawiazal, aby sie nie zsuwala, w
kokardke. Poszedl ponownie do garazu, gdzie byly resztki kleju do
styropianu, cementu, wapna, kleju do kafelek, rozne koncow- ki, ktore
pozostaly po remon- cie. Pomyslal, zeby zrobic cos w rodzaju pieczary, aby
ta ziemia nie docierala do niej, zeby zro- bic cos w rodzaju oslony. Wzial
cement, klej i to co bylo w tych workach i zaczal wysypywac na ten recznik
papierowy. Chcial, aby powstala taka komora, aby ziemia i jakies zyjatka
nie mialy do niej dostepu. Chcial, aby ona zostala w takim stanie, w jakim
ja zostawil. Nastepnie zaczal zsuwac ziemie, to co zostalo na wierzchu tej
ziemi, to rozgrabil, schowal szpadel do garazu i wrocil do domu. Usiadl w
salonie, bylo juz rano. Byl tak w amoku. W glo- wie nadal mial szum.
Siedzial i obciazal siebie, ze wczoraj mogl po jakims czasie, wrocic z
powro- tem do niej na gore, aby spojrzec, czy wszystko jest w porzadku, czy
dobrze sie czuje, czy nic sie jej nie stalo. Po prostu glupio obrazil sie
na nia. Moze, jakby poszedl na gore, nie zawzial sie, to moze by jakos
pomogl zonie. Tak sie obwinial. Gdy nastepnie wstal syn i zapytal, gdzie
jest mama, bo jest glodny, to tak na szybkie- go powiedzial mu, ze “mama,
jak wczoraj poszla do sklepu, to jesz- cze nie wrocila, ze moze poszla
do jakiejs kolezanki, zagadaly sie i wroci pozniej”. Zrobil synowi
sniadanie, a gdy kolo poludnia przyszedl do niego i powiedzial: “Tata, moze
podzwonimy”, zacze- li telefonowac z pytaniem, czy Eweliny nie byla u
nich…
Tak wygladal dramat wedlug wersji zaprezentowanej przez Bartlomieja Korcza.
Oskarzony dodal, ze nie znecal sie nigdy nad zona, kochal ja i szanowal.
Zona nic nigdy nie zrobila mu zlego, aby w jakis sposob sie nad nia
pastwil, czy sie zne- cal, robil krzywde. Kochal zone i w jakis sposob
nadal ja kocha. Odpowiadajac na pytania swo- jego obroncy zapewnial, ze
nigdy nie uderzyl zony. Moglo sie zdarzyc, ze jak byla mocno pijana i nie
chciala wyjsc z loz- ka, chciala spac przez caly dzien, sprowadzal ja na
dol.
Choc do zatrzymania minelo 7 lat, to przez ten czas byl sam, chociaz nie
jest impotentem i nie ma problemow z nawiazy- waniem znajomosci, to w sercu
caly czas goscilo uczucie do zony i nie mogl byc z kims innym. Doskwierala
mu samotnosc, ze nie mogl szczerze porozmawiac, pozwierzac sie. Nie mial
komu, ale uczucie caly czas bylo i nie pozwalalo. Wszystkie rzeczy zony sa
na swoim miejscu, tak jak zostawila je tego strasznego dnia. Gdyby chcial
sie jej pozbyc i jej nie kochal, to na pewno nie trzymalby rzeczy, ktore by
mu ja przypominaly. Chcial czuc jej obecnosc i nie czul sie sam, bylo mu
razniej. Zawsze mial postawione zdjecie zony. To,
ze pochowal ja na ich posesji, w ogrodku, wynikalo z tego, ze nie myslal
wtedy rozsadnie. Gdyby chcial sie jej pozbyc, to na pewno nie pochowalby
jej w ogrodku, ale wywiozlby ja na pewno jak najdalej. Mial czas, dwa
samochody do dyspozycji, znal lasy, zbiorniki wodne, duzo miejsc, gdzie
mogl ukryc zwloki. Jednak pochowal ja w domu, bo myslal uczuciami, nie
rozumem. Nie chcial jej oddac, chcial, aby byla z nimi i byl przekonany, ze
jak zostanie pochowana w taki sposob, to w pewnym sensie caly czas bedzie
przy nich.
Poniewaz nie bylo swiadkow zabojstwa, a Bartlomiej Korcz nie przyznal sie
do popelnienia zarzuconej mu zbrodni, proces mial charakter poszlakowy.
Wedlug gdanskiej Temidy zebrany w tej sprawie material potwierdzal wine
oskar- zonego. W toku postepowania uzyskano liczne opinie, w tym z zakresu
biologii, genetyki, informatyki sledczej. Ustalono, ze mezczyzna odwiedzal
strony internetowe, szukajac informa- cji na temat skutecznego spo- sobu
zabicia drugiego czlowie- ka. Ponad wszelka watpliwosc oskarzony nie zawsze
dobrze traktowal swoja zone i nie bylo to udane, kochajace sie malzenstwo.
Prawda jest, iz oskarzony czynil starania by pomoc zonie w wyj- sciu z
nalogu, niemniej robil to wyjatkowo nieudolnie i niesku- tecznie. Na uwage
zasluguje fakt, iz podczas szeregu imprez, czy to w domu oskarzonego, czy
tez organizowanych u rodziny i zna- jomych stawiany i spozywany byl
alkohol. Nigdy oskarzony orga- nizujac chociazby impreze u sie- bie nie
zapowiedzial gosciom, ze z uwagi na chorobe zony nie bedzie spozywany
alkohol.
Najwiecej informacji o mal- zenstwie Korczow wniosly zeznania matki
Eweliny. Kobieta wskazala, ze relacje pomiedzy malzonkami nigdy nie byly
dobre, zas pogorszyly sie, kiedy rodzina przeniosla sie do poda- rowanego
im domu w Rumi. Jak wskazala swiadek, czesto widzia- la u corki slady
pobicia. Ewelina. byla posiniaczona na twarzy, ple- cach i rekach, a z
informacji od niej wiadomo jej bylo, ze zostala pobitaprzezmeza.Matkazezna-
la, ze radzila corce by rozwiodla sie z oskarzonym, czego ta nie chciala
uczynic, zawsze broniac oskarzonego i liczac na to, ze sie zmieni. Z
relacji corki swiadko- wi wiadomo takze, ze oskarzony dusil ja poduszkami
zwanymi “dusie-podusie”, ktore Ewelina przyniosla do niej jako dowod, na
wypadek, gdyby cos sie jej stalo. Ze slow corki mialo takze wyni- kac, ze
oskarzony przywiazywal ja do krzesla i poil alkoholem.
O tych “dusiach-podu- siach” wspomnialo kilku innych
swiadkow. Im takze Ewelina skarzyla sie na meza.
B Wyrok
artlomiej Korcz zostal skazany na kare 25 lat pozbawienia wolnosci.
Sad wymierzajac oskarzonemu kare za zabojstwo zony Eweliny mial na uwadze
wysoki stopien spolecznej szkodliwosci przypi-
sanego mu czynu, ktory wynika z samej isto- ty tego przestepstwa.
Dodatkowo, oskarzo- ny dzialal z zamia- rem bezposrednim pozbawienia zycia
pokrzywdzonej, przygotowywal sie do zabojstwa, czyn swoj zaplanowal dazac
do trwalego pozbycia sie zony ze swojego zycia. Nastepnie po doko- naniu
zabojstwa pod oslona nocy ukryl jej zwloki w pospiesznie wykonanym dole na
terenie wlasnej posesji, oddzielajac mecha- nicznie uprzednio glowe
pokrzyw- dzonej od reszty tulowia i zapako- wujac ja w plastykowa zawiazana
na dwa suply reklamowke. Dla przyspieszenia procesu rozkladu cialo posypal
wapnem, a nastepnie po zasypaniu ziemia, ulozyl w tym miejscu betonowe
plyty. Nie bez znaczenia jest dalsze zachowanie oskarzonego, ktory po
zabojstwie zony ukrywal swoja zbrodnie i przed najblizszymi, znajomymi,
kolezankami oraz instytucjami zaangazowanymi w jej odszu- kanie utrzymywal,
ze zaginela. Jednoczesnie wprowadzil w blad ograny scigania zglaszajac jej
fik- cyjne zaginiecie. Na niekorzysc oskarzonego potraktowac nalezy takze
opinie o nim jego sasiadow. W swietle ich zeznan jest on osoba wybuchowa i
sklonna do zacho- wan agresywnych. Z kolei okolicz- nosciami lagodzacymi
jest fakt, ze oskarzony dotad nie byl kara- ny sadownie, a podczas pobytu
w Areszcie Sledczym w Gdansku cieszyl sie dobra opinia.
Z uzasadnienia wyroku: “Nie moze budzic watpliwosci, iz oskarzony
przypisanej mu zbrodni dopuscil sie umysl- nie, z zamiarem bezposrednim, z
niskich pobudek zwiazanych zcheciausunieciazonyzeswoje- go zycia. Jego
zachowanie ocenic nalezy jako jaskrawo naganne, wywolujace silne reakcje w
spo- leczenstwie (takie jak oburzenie czy gniew). Natomiast motywy jego
dzialania podejmowanego w ramach tego typu motywacji zasluguja na
szczegolne napiet- nowanie, co wynika z bardzo negatywnej oceny ogolu
zdarze- nia. Mimo zatem, iz oskarzony nie przyznaje sie do popelnienia
zarzuconej mu zbrodni, zdaniem Sadu,zgromadzonywsprawie material dowodowy
analizowa- ny we wzajemnym powiazaniu daje podstawe do przyjecia, iz
oskarzony zaplanowal zaboj- stwo i zamiar swoj zrealizowal w dniu 16
czerwca 2009 roku wnieustalonysposobpozbawia- jac ja zycia, a nastepnie
zakopujac jej cialo w ogrodzie, na terenie swojej posesji i utrzymujac
rodzi- ne, sasiadow, znajomych, organy scigania w blednym przekona- niu, ze
zaginela. Okolicznosc, ze oskarzony az do zatrzymania nie ulozyl sobie
zycia prywat- nego nie przemawia za tym, ze kochal zone i nie bylby zdolny
do jej zabojstwa. Swiadczy to jedy- nie, ze nie znalazl odpowiedniej
kobiety,natomiastta,ktorasie zainteresowal nie chciala z nim stworzyc
trwalego zwiazku. Ewidentnie rowniez oskarzony po zabojstwie zony mial
proble- my z wlasnymi emocjami, jeszcze bardziej popadl w alkoholizm, na co
wskazuja zarowno zeznania swiadkow, jak i nagrania podslu- chanych rozmow
telefonicznych oskarzonego”.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto