DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXIV nr 76) (67317)
18 marca 2024r.
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
17 marca 2024r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
PILKA NOZNA
-“Wazny powrot do reprezentacji Polski na barazowe mecze o Euro 2024”-
Marcin Wesolek
Jakub Moder ostatni raz zagral w druzynie narodowej dwa lata temu, w
barazu o mundial w Katarze. Teraz sprobuje pomoc Polsce, by dostala sie
przez baraze na Euro 2024.
Od poczatku pracy Michala Probierza z reprezentacja Polski sposob
oglaszania powolan na mecze reprezentacji jest osobliwy. Otoz lista
pojawia sie nie za dnia, ale w ostatnim dopuszczalnym przez przepisy
UEFA i FIFA dniu tuz przed polnoca.
Jest to sposob biegunowo odlegly od tego, jaki stosuja Niemcy, ktorych
reprezentacja pograzona jest w jeszcze wiekszym kryzysie niz
reprezentacja Polski. Selekcjoner Julian Nagelsmann oglosil kadre na
marcowe mecze towarzyskie (Niemcy nie graja eliminacji, bo sa
gospodarzami Euro 2024) w srodku dnia, w siedzibie federacji we
Frankfurcie nad Menem, zwolano transmitowana w telewizji konferencje
prasowa, na ktorej trener cierpliwie tlumaczyl swoje wybory. Trener
Probierz uznal, ze niczego tlumaczyc nie musi.
Na liscie powolanych na mecze z Estonia i Walia lub Finlandia zwraca
uwage osoba Jakuba Modera. Pilkarz Brighton zaliczyl doskonale wejscie
do reprezentacji, zdazyl rozegrac w niej 20 meczow, wyrastal na lidera
srodka pola w druzynie narodowej. A potem, tuz po zwycieskim barazu o
udzial w mundialu w Katarze, zerwal wiezadla w kolanie. Na boisko wrocil
po 19 miesiacach. W Premier League na razie gra malo, ale w ostatniej
kolejce znalazl sie w podstawowym skladzie Brighton. Jest zdrowy, w
pelni sil, w reprezentacji moze byc graczem bezcennym.
Takim nie jest juz za to Arkadiusz Milik. Napastnika Juventusu trener
Probierz pominal juz przy powolaniach na ostatni ubiegloroczny mecz z
Czechami, nie ma go w kadrze i teraz, choc w Juventusie grywa, w
ostatnim meczu Serie A strzelil gola. Wyglada to tak, jakby obecny
selekcjoner go skreslil, woli Robertowi Lewandowskiemu dobrac innych
partnerow: niezawodnego w kadrze Karola Swiderskiego czy strzelajacego
gola za golem w Turcji Krzysztofa Piatka.
Na liscie jest jeden potencjalny debiutant w reprezentacji, 20-letni
pomocnik Jagiellonii Bialystok Dominik Marczuk. – Dokonalismy
optymalnego na ten moment wyboru. Przez kilka miesiecy wraz ze swoimi
wspolpracownikami obserwowalismy szeroka grupe zawodnikow, by podjac
wlasciwe decyzje. Nie bylo to latwe, ale uwazam, ze pilkarze powolani na
marcowe zgrupowanie sa tymi, ktorzy w najlepszy mozliwy sposob pasuja do
naszej aktualnej koncepcji – mowi Michal Probierz w zwiazkowym serwisie
“Laczy nas pilka”.
Barazowe mecze o udzial w Euro 2024 Polska rozegra 21 marca (u siebie z
Estonia) oraz – jesli wygra – 26 marca na wyjezdzie ze zwyciezca meczu
Walia – Finlandia.
Kadra na baraze o Euro 2024
Bramkarze: Marcin Bulka (OGC Nice), Lukasz Skorupski (Bologna), Wojciech
Szczesny (Juventus). Obroncy: Jan Bednarek (Southampton), Bartosz
Bereszynski (Empoli), Pawel Bochniewicz (sc Heerenveen), Matty Cash
(Aston Villa), Pawel Dawidowicz (Hellas Verona), Jakub Kiwior (Arsenal),
Tymoteusz Puchacz (1. FC Kaiserslautern), Bartosz Salamon (Lech Poznan),
Sebastian Walukiewicz (Empoli). Pomocnicy: Przemyslaw Frankowski (RC
Lens), Kamil Grosicki (Pogon Szczecin), Dominik Marczuk (Jagiellonia
Bialystok), Jakub Moder (Brighton), Jakub Piotrowski (Ludogorec
Razgrad), Taras Romanczuk (Jagiellonia Bialystok), Bartosz Slisz
(Atlanta United), Damian Szymanski (AEK Ateny), Sebastian Szymanski
(Fenerbahce), Nicola Zalewski (AS Roma), Piotr Zielinski (Napoli).
Napastnicy: Adam Buksa (Antalyaspor), Robert Lewandowski (FC Barcelona),
Krzysztof Piatek (Istanbul Basaksehir), Karol Swiderski (Hellas Verona).
-“Lewandowski, Kiwior i losowanie par w Lidze Mistrzow. Nastepnego juz
nie przeprowadzi czlowiek”-
Rafal Stec
Barcelona, druzyna Roberta Lewandowskiego, zagra w cwiercfinale z Paris
Saint Germain, natomiast Arsenal, druzyna Jakuba Kiwiora, zmierzy sie z
Bayernem Monachium
Rozstawien nie bylo, kazdy mogl trafic na kazdego. Wiedzielismy tylko,
ze kolejna runda bedzie sie skladala wylacznie ze szlagierow – w
biezacej edycji Champions League nie ma sensacji ani nawet
niespodzianek, faworyci biora wszystko i w cwiercfinale zjawily tylko
kluby sklasyfikowane w czolowej pietnastce najbogatszych na swiecie
(wedlug sporzadzanego cyklicznie przez analitykow Deloitte rankingu,
ktory hierarchizuje je wedlug rocznych przychodow).
W najwiekszym hicie broniacy trofeum Manchester City zderzy sie z Realem
Madryt – to glowni faworyci rozgrywek, ich starcie zostanie obwolane
przedwczesnym finalem.
Szczescie sprzyjalo obu polskim pilkarzom, ktorzy pozostali w
rywalizacji, poniewaz na kogos z wymienionych gigantow moga trafic
dopiero w meczu o trofeum (UEFA rozlosowala od razu cala drabinke).
Dopiero wtedy moga tez spotkac sie ze soba.
Od tego dzieli ich jednak m.in. cwiercfinal, a sforsowanie tej bariery
bedzie potwornie trudne. Przygnieciona kryzysem Barcelona stanie
naprzeciw PSG, ktore po pozbyciu sie wielu gwiazd – z Messim i Neymarem
na czele – oraz radykalnym odmlodzeniu druzyna wyglada na ekipe
silniejsza niz tamta w celebryckiej obsadzie. Natomiast Arsenal, ktory
wraca do decydujacych faz Champions League po dlugiej przerwie, musi
rzucic wyzwanie Bayernowi – monachijczycy tez do niedawna tkwili w
zapasci, ale juz sie z niej wydobyli, nabrali ostatnio imponujacego rozpedu.
Interesujaco zrobilo sie juz w przededniu piatkowej ceremonii, poniewaz
“Guardian” ujawnil, jak bedzie wygladalo losowanie w kolejnej,
zreformowanej edycji Ligi Mistrzow – powiekszonej do 36 zespolow.
Podzial na grupy zostanie zlikwidowany, wszyscy beda umieszczani w
jednej gigantycznej tabeli, kazdy uczestnik rozegra osiem meczow (polowe
u siebie, polowe na wyjezdzie), osemka najlepszych awansuje do 1/8
finalu, sklasyfikowani na miejscach 9-24 rozegraja baraze. Zasady
kojarzenia druzyn w pary sa tak skomplikowane, ze gdyby przeprowadzic je
tradycyjne – poprzez wyjmowanie kulek ze przezroczystych mis – procedura
musialaby sie ciagnac nawet cztery godziny.
Dlatego UEFA postanowila, ze tylko pierwsza kolejke rozlosuja ludzie.
Reszte wypluje komputer, a uczciwosci operacji przypilnuje zewnetrzny
audytor – firma “Ernst and Young”. Innymi slowy, europejskie wladze
wykonaja kolejny ruch, ktory sprawia, ze przecietny kibic przestaje
nadazac za regulaminami rozgrywek. I zapewne znow przybedzie teorii
spiskowych. Skoro nie wiemy, co sie dzieje, to znaczy, ze komus na tym
zalezalo.
Cwiercfinaly Ligi Mistrzow: Arsenal – Bayern Monachium, Atlético Madryt
– Borussia Dortmund, Real Madryt – Manchester City, Paris Saint-Germain
– FC Barcelona. Polfinaly: Atlético/Borussia – PSG/Barcelona,
Arsenal/Bayern – Real/Manchester City.
EKSTRAKLASA
24 kolejka
Warta Poznan-LKS Lodz 0-1
Zalegly mecz 2 kolejki
Korona Kielce-Rakow Czestochowa 0-2
25 kolejka
Z.Lubin-Stal Mielec 0-0
Lech Poznan-Warta Poznan 2-0
Cracovia-Widzew Lodz 2-2
Radomiak – Jagiellonia Bialystok 0-2
Ruch Chorzow-G.Zabrze 0-2
Slask Wroclaw-Puszcza Niepolomice 0-0
Korona Kielce-Pogon Szcecin 2-2
LKS Lodz-Rakow Czestochowa 1-1
Legia Warszawa-Piast Gliwice 3-1
1.Jagiellonia 48pkt
2.Slask 46pkt
3.Rakow 44pkt
4.Lech 44pkt
5.Legia 41pkt
6.Pogon 41pkt
7.G.Zabrze 39pkt
8.Stal Mielec 36pkt
9.Z.Lubin 34pkt
10.Widzew 32pkt
11.Radomiak 31pkt
12.Cracovia 28pkt
13.Piast 28pkt
14.Warta 27pkt
15.Korona 24pkt
16.Puszcza 24pkt
17.Ruch 18pkt
18.LKS Lodz 17pkt
-Pilkarze Pogoni Szczecin w tym roku nie zaczynali jeszcze ligowego
spotkania o godz. 12:30. Byc moze dlatego zupelnie przespali pierwsza
polowe meczu z Korona Kielce i w drugiej czesci musieli odrabiac straty.
– Przegrana z Zaglebiem wplynie na nas pozytywnie. Odbijemy sie i znowu
bedziemy mocni – zapewnial przed meczem trener Jens Gustafsson.
Portowcy w Kielcach chcieli potwierdzic, ze ostatnia wpadka z Zaglebiem
Lubin (pierwsza porazka w tym roku, 0:2 na wlasnym stadionie) byla tylko
wypadkiem przy pracy, ktory mial prawo zdarzyc sie zmeczonej napietym
terminarzem Pogoni.
Korona to zespol, ktory w tym roku wygral tylko jeden mecz i
prawdopodobnie do konca sezonu bedzie walczyl o utrzymanie sie w
najwyzszej klasie pilkarskich rozgrywek. Sila rzeczy w niedzielnym meczu
Pogon byla murowanym faworytem.
Ale pierwsza polowa miala bardzo zaskakujacy przebieg. Gospodarze
rzucili na Pogon wszystkie swe sily i na przerwe schodzili z bardzo
niespodziewanym, dwubramkowym prowadzeniem. Bramkarz Valentin Cojocaru
pilke z siatki musial wyciagac nawet trzykrotnie, ale w 18. minucie byly
zawodnik portowcow Dawid Blanik byl na pozycji spalonej.
Pozniej Korona trafiala juz do bramki zgodnie z przepisami. W 22.
minucie wynik otworzyl Nono, ktory uderzeniem glowa wykonczyl
dosrodkowanie z rzutu roznego. W tej sytuacji zupelnie zawiodl Benedikt
Zech, ktory przegral pojedynek w powietrzu z Hiszpanem, ktory jest od
niego nizszy o 16 centymetrow!
Obrona Pogoni nie popisala sie tez w 42. minucie, kiedy Podgorski na
linii bramkowej osmieszyl Wahlqvista i precyzyjnie podal do
nadbiegajacego w pole karne Blanika, ktory mial mnostwo czasu, zeby
precyzyjnym, plaskim uderzeniem podwyzszyc prowadzenie Korony.
Do przerwy w Kielcach pachnialo sensacja, bo ligowy maruder prowadzil z
kandydatem do medali 2:0. I to zupelnie zasluzenie, bo portowcy grali
ospale i bez pomyslu. Godny odnotowania byl tylko minimalnie niecelny
strzal Biczachczjana, gdy w polu karnym Gamboa sprytnie wystawil mu pilke.
W drugiej czesci spotkania Gustafsson zrobil dwie zmiany i Pogon sie
“obudzila”. W 54. minucie kontaktowego gola z rzutu karnego (po zagraniu
reka jednego z pilkarzy Korony) zdobyl Kamil Grosicki, a w 67. minucie
po raz kolejny tej wiosny w roli jokera blysnal rezerwowy Alexander
Gorgon. Po zamieszaniu w polu karnym futbolowka spadla wprost pod nogi
pomocnika, ktory bez zastanowienia uderzyl z pierwszej pilki obok
bezradnego bramkarza gospodarzy.
W doliczonym czasie gry poscig z drugiej polowy mogl pojsc na marne, ale
Pogon uratowal slupek Po uderzeniu rezerwowego Korony Adriana Dalmau i
spotkanie zakonczylo sie remisem 2:2.
Teraz w ekstraklasie nastapi dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna.
Portowcy na pewno spedza ja poza ligowym podium.
-“Wielkie Derby Slaska. Mecz jak bitwa o miedze”-
Wojciech Kuczok
Futbol przezarty mamona chce oglaszac derby wszedzie tam, gdzie graja ze
soba wielcy rywale, lecz prawdziwych “zlosasiedzkich” stosunkow nie da
sie sztucznie wywolac.
“Dla takich chwil gramy w pilke” – zgodnie mowia pilkarze o meczach
derbowych i choc to brzmi jak slogan, bo wedle powszechnej wiedzy
zawodowo kopia pilke nade wszystko dla hajsu, akurat podczas derbow
emocje pozwalaja im zapomniec o zarobkach. Udziela im sie atmosfera, w
zapamietaniu walcza o wladze na dzielni. Nie rozumiem “sztam” w typie
zabrzansko-katowickim, gdy miasta graniczace ze soba zamiast bitwy o
miedze urzadzaja sobie mecze przyjazni – coz za marnotrawstwo, wszak nie
ma jak derby!
Godzine przed meczem jestem w korytarzu miedzy szatniami, z tunelu
dobiega ryk kilkunastu tysiecy fanow, ktorzy juz sa na trybunach i dra
sie wnieboglosy – dla nich dziewiecdziesiat minut to o wiele za malo,
zeby swietowac, choralnie rozgrywaja swoj przedmecz od kiedy tylko
otwarto bramy stadionu. Ide tunelem ku swiatlu, wychodze na plyte i juz
slysze w pelnej skali “wrazych kibicow nieafirmatywnie oceniajacych
protagonistow”, jak opisal te wrzawe Zbyszek Rokita, obecny w sobote na
Stadionie Slaskim.
Oprawa niczego sobie – kartoniady ku chwale klubu, sektorowki na pohybel
wrogom (blagam gorliwych antyprzemocowcow, by wzieli na wstrzymanie i
nie szukali dziury w calym, gotowanie Barta Simpsona w kotle to
komiksowa sublimacja popedow, a nie “hanba, skandal i bandytyzm”;
odcieta glowa wislacka na fladze fanatykow Cracovii ma nieco inny
kontekst, bo wiadomo, ze kibolstwo w grodzie Kraka pielegnuje tradycje
nozownicze – ale nie wrzucajmy wszystkich sektorowek do jednego…
kotla). Byly nawet efekty specjalne – z powodu nieprzeniknionej
niebieskiej mgly najlepszy sedzia swiata Szymon Marciniak parokrotnie
musial przerywac gre. Przeciw takiej pirotechnice nic nie mam – petardy
hukowe i podpalanie wrogich flag staly sie juz nazbyt krindzowe, teraz
kibice po prostu produkuja kolorowe sztuczne chmury… Takie numery
parenascie lat temu wykonywal Olafur Eliasson w prestizowych galeriach
sztuki, a teraz prosze bardzo, bez mala czterdziesci tysiecy ludzi
jednoczesnie moze sobie popatrzec na nadprzyrodzone zjawiska
meteorologiczne.
Podgrzewanie atmosfery trwa przez kolejne godziny tak, ze w koncu mimo
temperatury w najlepszym razie przedwiosennej dwutysieczny tlum
fanatykow Gornika zechce kibicowac w dezabilu: na rozkaz wodza zdejma
koszulki, aby blysnac nieopalonymi torsami i zrymowac sie z pilkarzami
swojego klubu.
Tak, Gornik pomimo zwyciestwa wypadl blado na tle Niebieskich. Nie
przypominam sobie, by po derbowej porazce, ktora jest wszak
najbolesniejszym sztychem w samo serce pilkarskiego fanatyka, kibice tak
szczerze dziekowali swojej druzynie. Zamiast pogadanki wychowawczej,
nakazu oddania koszulek albo wrecz karnych plaskaczy w stylu warszawskim
na parkingu, kibice zlozyli Niebieskim hold za werwe i finezje. Ruch
gral, Gornik wygral – widac taka mojra, futbol jest okrutny.
Jesli spotkanie pilkarskie moze byc wielkoskalowym wydarzeniem
spoleczno-kulturowym, to wlasnie w takich okolicznosciach: futbol
przezarty mamona chce oglaszac derby wszedzie tam, gdzie graja ze soba
wielcy rywale, lecz prawdziwych “zlosasiedzkich” stosunkow nie da sie
sztucznie wywolac. Kiedy gra Real z Barcelona, to jest mecz
miedzynarodowy, a nie zadne Gran Derbi. Byloby pieknie, gdyby w Polsce
co tydzien grano w lidze derby; wlasciwie niewiele do tego brakuje:
tabela pierwszej ligi zaczela w koncu przybierac ksztalt, ktory juz
wedle moich mnieman zachowa do konca – do ekstraklasy powinny wrocic
Lechia z Arka, a takze, o ile nie powtorzy sie barazowy kataklizm z
ubieglego roku, Wisla Krakow. W swiecie idealnym LKS i Ruch nie bylyby
zagrozone spadkiem, a wtedy najwyzsza klasa rozgrywkowa w Polsce mialaby
w kalendarzu wszystkie najwazniejsze mecze derbowe: krakowska swieta
wojne, derby Lodzi, Trojmiasta, wielkie derby gornego Slaska, derby
dolnego Slaska i derby Poznania. Polonia Warszawa nie ma szans na
ekstraklase, ale przeciez przy Lazienkowskiej i tak bardziej przezywa
sie urojone “derby Polski” z rywalami z Lodzi lub Poznania.
W futbolu jednak rzeczywistosc doskonala nie istnieje, i byc moze to
jest w nim najdoskonalsze.
I LIGA
23 kolejka
Wisla Plock-G.Leczna 2-1
24 kolejka
Polonia Warszawa-Wisla Plock 2-2
Lechia Gdansk-Z.Sosnowiec 4-0
Wisla Krakow-Miedz Legnica 2-0
Nieciecza-Resovia Rzeszow 1-4
Tychy-Chrobry Glogow 1-2
Stal Rzeszow-Motor Lublin 2-1
Arka Gdynia-Odra Opole 2-2
Katowice-Podbeskidzie 5-0
G.Leczna-Znicz Pruszkow 1-1
1.Lechia 47pkt
2.Arka 45pkt
3.Tychy 41pkt
4.Wisla Krakow 41pkt
5.Motor Lublin 40pkt
6.Katowice 39pkt
7.Wisla Plock 38pkt
8.Miedz 36pkt
9.Odra Opole 36pkt
10.G.Leczna 36pkt
11.Znicz 30pkt
12.Nieciecza 29pkt
13.Chrobry 29pkt
14.Stal Rzeszow 26pkt
15.Resovia 25pkt
16.Polonia Warszawa 22pkt
17.Podbeskidzie 18pkt
18.Z.Sosnowiec 13pkt
-W kolejnym meczu I ligi Lechia Gdansk wysoko pokonala Zaglebie
Sosnowiec 4:0. Gospodarze powinni zdobyc duzo wiecej bramek, jednak
brakowalo im skutecznosci. Zwlaszcza Tomasowi Bobcekowi, ktory sam mogl
zdobyc kolejne cztery gole.
Mecz lidera tabeli ze zdecydowanie najslabszym zespolem I ligi, jawil
sie dla Lechii niczym spacerek nad brzegiem morza, no moze nieco szybszy
marsz. Trener Szymon Grabowski niby przestrzegal przed rywalem,
podkreslal, ze w poprzedniej kolejce rozegral on najlepszy tegoroczny
mecz (1:1 z Odra Opole). Jednak nawet male klopoty Lechii w tym meczu,
bylyby uznane za cos dziwacznego, a juz brak zwyciestwa nosilby znamiona
pilkarskiej aberracji.
Do takich nadprzyrodzonych zjawisk nie doszlo, bo dojsc nie moglo, ale
trzeba przyznac, ze pierwsza polowa absolutnie nie byla jednostronnym
widowiskiem. Zaglebie momentami przejmowalo nawet inicjatywe, choc
bardziej robilo to na zaproszenie gospodarzy, ktorzy zaczeli mecz
wyjatkowo spokojnie.
Po jakims kwadransie wreszcie w swoim stylu obroncom urwal sie Camilo
Mena (jego strzal obronil jedyny wyrozniajacy sie zawodnik gosci Oleksji
Szewczenko), co bylo symbolicznym sygnalem do ataku. Wystarczylo, ze
Lechia minimalnie podkrecala tempo rozgrywania akcji, aby zespol
Zaglebia kompletnie sie gubil. Symbolem nieporadnosci byl w ich
szeregach srodkowy obronca William Remy, ociezaly niczym najstarsze
zolwie sloniowe z Wyspy Galapagos. Lechisci obiegali Francuza niczym
tyczke, a swoj katastrofalny wystep podsumowal on w drugiej polowie
efektownym golem samobojczym. I za moment opuscil boisko.
Jednak zanim to nastapilo losy meczu byly juz wlasciwie przesadzone.
Chociaz przed przerwa lechisci zdobyli tylko jedna bramke, na dodatek z
rzutu karnego (po glowce Iwana Zelizki pilke reka odbil pomocnik gosci
Oleksij Dowhyj). Lechisci na taki moment czekali w lidze od…
inauguracji sezonu i wyjazdowego meczu z Chrobrym Glogow. Wowczas dwie
“jedenastki” wykorzystal Luis Fernandez, teraz pewnym strzalem popisal
sie Tomasz Neugebauer. Tym samym zdobyl swoja szosta bramke w sezonie i
w wewnatrz klubowej klasyfikacji dogonil wlasnie Fernandeza oraz Tomasa
Bobceka.
Tego drugiego tylko dlatego, ze Slowak urzadzil sobie w tym spotkaniu
festiwal nieskutecznosci. Mial on co najmniej cztery znakomite sytuacje
do zdobycia gola, ale nie potrafil wykorzystac zadnej. U Bobceka razi
przede wszystkim bardzo slaba gra glowa, w tym elemencie ma on naprawde
duzo do poprawy. Jednak zeby oddac sprawiedliwosc, napastnik Lechii mial
duzy udzial przy dwoch golach zespolu, wiec nie byl to w jego wykonaniu
zupelnie daremny wystep.
Za to tym razem swoja bramke zdobyl Mena – w klasycznym dla siebie
stylu. Kolumbijczyk seria zwodow wkrecil w ziemie Artema Suchockiego i
precyzyjnym strzalem w dlugi rog pokonal Szewczenke.
Potem okazji bylo jeszcze multum, swoje gole mogli zdobyc m.in. Rifet
Kapic i Maksym Chlan, ale wynik udalo sie podwyzszyc dopiero w ostatnich
sekundach po akcji rezerwowych – skrzydlem przedarl sie Dawid Bugaj, a
celnym strzalem glowa popisal sie Lukasz Zjawinski.
4:0 bylo najmniejszym wymiarem kary dla beznadziejnego zespolu z
Sosnowca, a Lechia tak naprawde nie musiala nawet uruchamiac najwyzszego
biegu, w zupelnosci wystarczyl drugi, maksymalnie trzeci. Zatem pierwsza
czesc rundy wiosennej gdanski zespol zamyka niezwykle efektownym
bilansem: piec meczow, piec zwyciestw, 15 strzelonych bramek i tylko
dwie stracone. I jak najbardziej zasluzenie spedzi przerwe
reprezentacyjna w fotelu lidera I ligi.
-Arka Gdynia dwukrotnie przegrywala z Odra Opole, dwukrotnie
doprowadzala do wyrownania, a przy odrobinie szczescia mogla nawet
wygrac. Jednak goscie rowniez mieli swoje szanse, wiec wynik 2:2 uznac
nalezy za sprawiedliwy.
Do pilkarzy Arki, a tym samym rowniez do rywali zza miedzy – czyli
Lechii Gdansk, ktora w piatek zmiotla z boiska Zaglebie Sosnowiec – w
tej kolejce splywaly niemal same dobre informacje. Co prawda swoj mecz
wygrala Wisla Krakow (2:0 z Miedzia Legnica), ale komplet punktow
stracily zarowno GKS Tychy (1:2 z Chrobrym Glogow), jak i Motor Lublin
(1:2 ze Stala Rzeszow). To oznaczalo, ze w wypadku zwyciestwa gdynian z
Odra, trojmiejski duet odskoczylby od goniacej grupy na odleglosc
szesciu punktow. Co na tym etapie sezonu byloby juz bardzo solidna
zaliczka.
Arka musiala sobie radzic w tym spotkanu bez pauzujacego za kartki Olafa
Kobackiego i ta absencja byla mocno widoczna. Szanse gry od poczatku
dostal Tornike Gaprindaszwili, ale Gruzin wygladal bardzo przecietne.
Nieco wiecej zamieszana na drugim skrzydle robil Kacper Skora, ale jak
to czesto bywa u tego zawodnika, brakowalo mu wykonczenia (w calym
sezonie tylko dwa gole w 22 meczach). No i tradycyjnie sil i zapalu
starczylo mu tylko na 45 minut, w zwiazku z czym niedlugo po przerwie
zostal zmieniony.
Odra ten rok zaczela slabo, jednak w Gdyni pokazala, ze aura dawnej
slawy (przez dziewiec kolejek byla liderem I ligi) jeszcze nad boiskiem
sie unosi. Juz nie w takim stezeniu, jak podczas rundy jesiennej, wciaz
widac jednak, ze jest to bardzo solidny i dobrze zorganizowany zespol.
Gosciom gralo sie o tyle latwiej, ze bardzo szybko objeli prowadzenie. W
8. min po dosrodkowaniu z rzutu roznego najlepiej odnalazl sie stoper
Odry Branislav Pindroch, chociaz trzeba przyznac, ze po jego strzale
Pawel Lenarcik powinien interweniowac lepiej. Niezbyt mocno uderzona
pilka przeslizgnela mu sie jednak miedzy nogami i przekroczyla linie
bramkowa.
Arkowcy przy gleboko broniacych rywalach, mieli wielkie problemy w ataku
pozycyjnym. Brakowalo przyspieszenia akcji oraz pierwiastka
nieprzewidywalnosci, co zawsze gwarantowal Kobacki. W tej sytuacji
najwieksze zamieszane powstawalo pod bramka Odry po stalych fragmentach
gry. Po jednym z nich z bliska sytuacyjnie uderzal Michal Marcjanik, ale
kapitalna interwencja popisal sie Artur Haluch. Bramkarz Odry musial
wykazac sie jeszcze po kasliwym strzale Karola Czubaka z naroznika pola
karnego i to wlasciwie wszystko.
Arce udalo sie jednak wyrownac, dzieki nierozwaznemu zachowaniu
pomocnika Odry Rafala Niziolka, ktory odbil pilke reka we wlasnym polu
karnym. Ewidentny rzut karny, ktory na bramke w swoim
charakterystycznym, stoickim stylu zamienil Michal Marcjanik.
W drugiej polowie Arka starala sie atakowac, ale z kazda minuta jej
natarcia byla coraz bardziej szarpane i chaotyczne. Niby pilka latala w
okolicach pola karnego gosci, jednak Haluch tak naprawde byl bezrobotny.
Odra spokojnie rozbijala niezborne proby gospodarzy, cierpliwie czekajac
na swoja szanse. I sie doczekala. Tym razem to zawodnik Arki, konkretnie
Kasjan Lipkowski, przy probie interwencji zagral pilke reka we wlasnym
polu karnym. Kolejny zasluzony rzut karny i kolejny bardzo pewnie
wykonany – tym razem przez pechowca z pierwszej polowy Niziolka.
Arkowcy momentalne ruszyli do odrabiania strat, niezla zmiane dal m.in.
Alassane Sidibe. Pod bramka Halucha kotlowalo sie coraz bardziej, jednak
wciaz nie mial on okazji, zeby sie wykazac. A kiedy juz ja dostal, nie
mial zadnych szans na skuteczna interwencje. Swietna indywidualna akcje
przeprowadzil Przemyslaw Stolc, po jego strzale z okolic linii pola
karnego pilka poszla jeszcze po nodze jednego z obroncow Odry i przy
slupku wpadla do bramki.
Koncowka byla juz prawdziwa jazda bez trzymanki, gdyz oba zespoly,
troche na zasadzie “gramy na chaos”, dazyly do zdobycia zwycieskiego
gola. Szanse mieli i jedni i drudzy, jednak ostatecznie wynik juz sie
nie zmienil. Zatem po naprawde energetycznym, toczonym w bardzo trudnych
warunkach meczu (powrot zimy…), padl zasluzony remis. Arkowcy nie
wykorzystali szansy, zeby doskoczyc do Lechii, ktora zostala
samodzielnym liderem tabeli. Jej przewaga nad gdynianami wynosi dwa punkty.
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatspo
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl