DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 347) (67587) 17 grudnia 2024r.
Pogoda
wtorek, 17 grudnia 8 st C
Przelotne opady
Opady:30%
Wilgotnosc:87%
Wiatr:24 km/godz.
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Pozdrawiam Was od fryzjera. ADHD plus fryzjer to srednie polaczenie, ale
swieta ida, wiec nie ma to tamto 😉
Ania Iwaniuk
Dowcip
Zmarl znany kardiolog i urzadzono mu bardzo uroczysty pogrzeb.
Podczas ceremonii za trumna bylo ustawione olbrzymie serce, cale pokryte
kwiatami.
Kiedy skonczyly sie modlitwy i przemowienia, serce otworzylo sie i trumna
wjechala do srodka. Nastepnie serce zamknelo sie i tak cialo doktora
pozostalo w nim na zawsze…
W tym momencie ktos z obecnych wybuchnal glosnym smiechem. Wszystkie oczy
zwrocily sie na niego, wiec powiedzial:
– Bardzo przepraszam, ale wyobrazilem sobie swoj wlasny pogrzeb. Jestem
ginekologiem.
Proktolog zemdlal…
Znalezli fragmenty maszyny szyfrujacej Enigma. “Adrenalina jest, rece sie
trzesly” Czlonkowie Fundacji Latebra znalezli podczas badan na Wyspie
Sobieszewskiej w Gdansku fragmenty niemieckiej maszyny szyfrujacej Enigma.
Znalezisko potwierdzil juz zastepca dyrektora ds. merytorycznych Narodowego
Muzeum Morskiego. – Troche juz tych roznych fantow sie w zyciu
powykopywalo, ale Enigmy to jeszcze nigdy – mowi jeden z odkrywcow na
udostepnionym w sieci filmie. Zaczelo sie od prac w lesie w Swibnie na
Wyspie Sobieszewskiej w polowie listopada. – Od wielu lat prowadzimy
rutynowe badania na wyspie, zgodnie z pozwoleniami – konserwatorskim,
wlasciciela terenu i Nadlesnictwa Gdanska – mowi nam Dominik Markiewicz z
Fundacji Latebra.
Tego konkretnego odkrycia dokonala Magda, ktora od niedawna zajmuje sie
takimi badaniami.
– Szlam sobie z wykrywaczem i uslyszalam dzwiek, jakiego nigdy nie
slyszalam. Nie chodze zbyt dlugo z wykrywaczem, wiec poprosilam Michala,
zeby przyszedl do tego okopu. Myslalam, ze to jest jakis material
wybuchowy, ktorego sygnalu wczesniej nie znalam – mowi kobieta na
udostepnionym w sieci filmie. – Przyszlismy, Michal zaczal kopac ten dol i
znalezlismy beben Enigmy – dodaje z usmiechem. Poczatkowo nie byli pewni,
co to moze byc. Po zdjeciu fragment Enigmy zidentyfikowal Dominik
Markiewicz, a pozniejsze odkrycia tylko to potwierdzily.
– Podczas prac wydobylismy mnostwo elementow, wskazujacych na wczesniejsze
podejrzenia. Znalezlismy 8 rotorow Enigmy, czesci jej obudowy i innych
podzespolow. Poza tym wydobylismy elementy telefonow polowych, laryngofony,
elementy radiostacji – wymienia Markiewicz.
Dodaje, ze to wszystko wskazuje na to, ze trafili na punkt lacznosci
wycofujacych sie wojsk niemieckich. Autentycznosc znaleziska potwierdzil
rowniez dr Marcin Westphal, zastepca dyrektora ds. merytorycznych
Narodowego Muzeum Morskiego w Gdansku.
– Moim zdaniem, to, co znaleziono, to szczatki maszyny szyfrujace Enigma i
szczatki radiostacji. W momencie, kiedy wojska musialy sie wycofac albo isc
do niewoli, niszczyly ten tajny, cenny sprzet, zeby nie wpadl w rece
Sowietow – powiedzial Westphal w rozmowie z RMF24.pl.
Fundacja Latebra przygotowuje raport dla Pomorskiego Wojewodzkiego
Konserwatora Zabytkow, ktory zdecyduje, gdzie Enigma ostatecznie trafi. Jak
mowi Markiewicz, odkrywcy beda namawiac konserwatora, zeby eksponat zostal
w Gdansku. Film dokumentujacy badania Fundacja Laterba opublikowala w
mediach spolecznosciowych. Na nagraniu slychac, ze nawet doswiadczeni
czlonkowie fundacji sa zaskoczeni odkryciem.
– Adrenalina jest, nie powiem, tez mi sie rece trzesly. Troche juz tych
roznych fantow sie w zyciu powykopywalo, ale Enigmy to jeszcze nigdy – mowi
jeden z nich, Jaroslaw. W 1932 roku matematycy Marian Rejewski, Jerzy
Rozycki i Henryk Zygalski poznali tajemnice dzialania niemieckiej
elektromechanicznej maszyny szyfrujacej Enigma. Dokonali tego po raz
pierwszy metodami matematycznymi. Do tamtej pory w kryptologii stosowano
glownie metody lingwistyczne.
Skonstruowana w latach 20. XX wieku Enigma miala sluzyc utajnianiu
korespondencji handlowej. Szybko jednak wykorzystano ja w niemieckich
silach zbrojnych. Trzej polscy matematycy zaprojektowali kopie maszyny
szyfrujacej. Egzemplarze tego urzadzenia powstawaly w warszawskiej Wytworni
Radiotechnicznej AVA. Latem 1939 roku polskie wladze wojskowe przekazaly do
Francji i Wielkiej Brytanii kopie maszyny wraz z informacjami dotyczacymi
zlamanego szyfru.
We wrzesniu 1939 roku Rejewski, Rozycki i Zygalski ewakuowali sie przez
Rumunie do Francji. Jerzy Rozycki zginal w styczniu 1942 roku na statku,
ktory zatonal w tajemniczych okolicznosciach na Morzu Srodziemnym. Dwaj
pozostali matematycy nadal zajmowali sie niemieckimi szyframi, pracujac w
jednostce Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii. Prace nad lamaniem
kolejnych wersji i udoskonalen szyfru Enigmy kontynuowano w brytyjskim
osrodku kryptologicznym w Bletchley Park. Zdaniem historykow dzieki temu,
ze alianci znali informacje przesylane przez Enigme, II wojna swiatowa
trwala krocej o 2-3 lata i w konsekwencji – uratowalo to zycie 20-30
milionom ludzi w Europie i na swiecie.
Zatrzymano niemal 800 osob. Akcja 31 tysiecy policjantow z kilkudziesieciu
krajow Sily policyjne z 26 krajow zatrzymaly we wspolnej akcji na terenie
Balkanow Zachodnich 796 osob podejrzewanych o przemyt migrantow oraz handel
ludzmi, bronia i narkotykami – poinformowal Europol. W akcji brali tez
udzial policjanci z Polski.
Operacja zarzadzano ze stolicy Bosni i Hercegowiny, Sarajewa. W akcji
wzielo udzial 31 109 funkcjonariuszy policji, wszczeto ogolem 316 dochodzen
i przejeto 442 sztuki broni. “Zakres operacji zaplanowano tak, aby byl jak
najszerszy. Kontrole i przeszukania obejmowaly cyberprzestrzen i swiat
rzeczywisty” – zaznaczyl Europol.
Lacznie przeprowadzono ponad 655 tys. kontroli – w tym okolo 516 tys.
kontroli osob, 152 tys. pojazdow, 5 tys, przesylek i 1 181 miejsc
zamieszkania. W akcji wzielo udzial kilkanascie panstw czlonkowskich Unii
Europejskiej – Austria, Bulgaria, Chorwacja, Francja, Niemcy, Grecja,
Wegry, Wlochy, Holandia, Portugalia, Rumunia, Slowenia, Slowacja,
Hiszpania, Szwecja. W akcji brali udzial takze polscy policjanci. W akcje
zaangazowani byli tez policjanci z Albanii, Bosni i Hercegowiny, Moldawii,
Czarnogory, Macedonii Polnocnej, Serbii, Turcji i Ukrainy, a takze z
Kosowa. W operacji uczestniczyli rowniez przedstawiciele Komisji
Europejskiej, Europolu, Eurojustu, Frontexu i Interpolu.
Przez Balkany Zachodnie przebiega tzw. szlak balkanski, ktorym imigranci
probuja przedostac sie z poludnia Europy do krajow Unii Europejskiej,
przewaznie kierujac sie przez Bosnie i Hercegowine do Chorwacji, wchodzacej
w sklad strefy Schengen.
Jest kolejny kandydat na prezydenta Marek Woch, prezes Ogolnopolskiej
Federacji “Bezpartyjni i Samorzadowcy”, poinformowal, ze wystartuje w
przyszlorocznych wyborach prezydenckich. Wsrod postulatow Wocha jest zmiana
systemu politycznego na prezydencko-parlamentarny i utworzenie Polskiej
Gwardii Narodowej.
W sobote odbywa sie konwencja Ogolnopolskiej Federacji “Bezpartyjni i
Samorzadowcy”, skupiajacej szereg stowarzyszen bezpartyjnych, w tym glowna
czesc ruchu spolecznego “Bezpartyjni Samorzadowcy”. Podczas konwencji Marek
Woch poinformowal, ze bedzie kandydowal w wyborach prezydenckich.
Swoj start w wyborach prezydenckich zapowiedzieli do tej pory prezydent
Warszawy, kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafal Trzaskowski; prezes IPN,
kandydat PiSKarol Nawrocki; marszalek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon
Holownia; wspolprzewodniczacy Konfederacji Slawomir Mentzen oraz posel
Marek Jakubiak z kola Wolni Republikanie.
Woch postuluje zmiane polskiego systemu politycznego z parlamentarnego na
prezydencko-parlamentarny. Jego zdaniem zwiekszenie sprawczosci prezydenta,
a zarazem “rozwianie watpliwosci wokol urzedu”, zwiekszy przejrzystosc i
skutecznosc dzialania wladzy. Wskazywal takze na koniecznosc dazenia do
sprawiedliwych wynagrodzen, inwestycji w edukacje oraz elastycznych form
zatrudnienia. Woch podkreslal, ze Polska powinna byc zaangazowana w ochrone
swoich obywateli, a bezpieczenstwo kraju powinno byc wielowymiarowe,
obejmujac miedzy innymi mieszkalnictwo czy ochrone srodowiska.
Podczas swojego wystapienia Woch zwracal szczegolna uwage na potrzebe
budowania w Polsce bezpieczenstwa prawnego, zwlaszcza – jak zaznaczal – w
kontekscie budowania demokracji i praworzadnosci. Jesli podobnego
bezpieczenstwa nie bedzie, zdaniem Wocha “znajdziemy sie na zakrecie”.
Wsrod propozycji Wocha znalazlo sie takze utworzenie Polskiej Gwardii
Narodowej – nowej formacji odpowiedzialnej za bezpieczenstwo wewnetrzne,
pod bezposrednim nadzorem prezydenta. W pazdzierniku tego roku na krajowym
zjezdzie Ogolnopolskiej Federacji “Bezpartyjni i Samorzadowcy” wybrano nowy
zarzad, w ktorym nie znalazl sie dotychczasowy lider ruchu Robert
Raczynski, a nowym przewodniczacym federacji zostal wlasnie Marek Woch.
PSL zdecydowalo w sprawie poparcia dla Szymona Holowni. Rada Naczelna PSL
przyjela przez aklamacje uchwale o poparciu kandydatury Szymona Holowni w
przyszlorocznych wyborach prezydenckich. – To beda dobre
miesiace. Przekonamy wielu Polakow i wiele Polek do tego, ze prezydent
niezalezny, po raz pierwszy od 20 lat nie z jednego albo drugiego wielkiego
obozu, to jest dobre rozwiazanie – mowil marszalek Sejmu.
W sobote w Paprotni (powiat sochaczewski, woj. mazowieckie) zebrala sie
Rada Naczelna PSL, ktora zdecydowala o udzieleniu poparcia kandydaturze
marszalka Sejmu, lidera Polski 2050 Szymona Holowni w wyborach
prezydenckich.
– Rada Naczelna PSL, a przez to cale Stronnictwo bedzie wspieralo te
kandydature, bedzie wspieralo kampanie, bedziemy aktywnie sie wlaczac we
wszystkie dzialania, ktore sa potrzebne, zeby zjednoczyc Polske i Polakow –
mowil na konferencji prasowej po glosowaniu lider ludowcow Wladyslaw
Kosiniak-Kamysz, wicepremier i szef MON.
– Mozemy z duma powiedziec, ze mamy swojego kandydata, ktory jest nie tylko
kandydatem jednego srodowiska, ale jest kandydatem kilku srodowisk
politycznych, a bedzie przede wszystkim kandydatem wszystkich obywateli, na
to bardzo liczymy – powiedzial szef PSL. Cieszymy sie, ze bedziemy wspolnie
w tej kampanii startowac – dodal Kosiniak-Kamysz. Po nim glos zabral Szymon
Holownia.
– Ruszamy do wspanialej przygody. Ruszamy w swoim tempie. Ruszamy tak, jak
lubimy najbardziej, czyli z pozycji nie czempiona, tylko
challengera. Czempion ma ten problem, ze codziennie budzi sie i martwi, czy
jego pozycja nie spadnie. My mozemy cieszyc sie wzrostem kazdego dnia –
powiedzial. To beda dobre miesiace. Przekonamy wielu Polakow i wiele Polek
do tego, ze to jest dobre rozwiazanie – prezydent niezalezny, po raz
pierwszy od 20 lat nie z jednego albo drugiego wielkiego obozu, po raz
pierwszy w taki sposob myslacy o panstwie, po raz pierwszy otwierajacy w
taki sposob Palac (Prezydencki – red.), po raz pierwszy zapraszajacy ludzi
na referenda, po raz pierwszy robiacy to wszystko, co zamierzam przez piec
lat w Polsce razem z wami zrobic – mowil dalej. Holownia zabral tez glos
takze przed oficjalnym podjeciem decyzji przez ludowcow.
– Dzisiaj przychodze do was prosic, zebyscie poparli, wy jako srodowisko
Polskiego Stronnictwa Ludowego, wy jako siedzaca tutaj przede mna jego
najwyzsza wladza, moja wizje prezydentury, moja kandydature. To dla mnie
bardzo wazne, dlatego ze nic z tych rzeczy, w ktore tak gleboko wierzylem,
tworzac ten ruch, ktory zapoczatkowalem zaraz po kampanii wyborczej w 2020
roku, nic sie w tej motywacji nie zmienilo i nic sie nie zmienilo w tej
diagnozie – powiedzial. Dodal, ze nadal uwaza, ze “ratunek dla Polski jest
dzisiaj w tej roznorodnosci”. – W tym, zeby stala sie wieloosrodkowa, a nie
tylko byla nieustanna arena wojny pomiedzy dwoma obozami politycznymi,
bioracymi za zakladnikow znaczna czesc Polski – dodal. Czy dzisiaj bierzemy
udzial, jak powiedzial Wladyslaw Kosiniak-Kamysz, w koalicji z jedna z
dwoch wielkich polaryzujacych sil? Tak. Dlaczego? Dlatego, ze to jest dobre
dla Polski. Dlatego, ze dobre dla Polski beda rzady koalicji 15
pazdziernika nie przez jedna, ale przez dwie kadencje. To beda rzady dobre
dla Polski – kontynuowal marszalek Sejmu.
– Ale prezydent musi byc kims, kto bedzie w stanie scalic narod wokol
wielkich wyzwan, a jednoczesnie byc wyzwaniem dla rzadu, nie po to, zeby
rzucac mu klody pod nogi, wetowac wszystko albo wszystko podpisywac, tylko
zeby byc wyzwaniem dla rzadu, wskazujacym mu, czego dzisiaj oczekuja
ludzie. Pomagac rzadowi w tym, zeby zobaczyc perspektywe, ktora on moze ze
swojego miejsca pracy zobaczyc duzo latwiej, duzo lepiej – mowil dalej
Holownia.
Tajemnicza smierc pracownikow w kurorcie narciarskim. W kurorcie
narciarskim Gudauri w polnocno-zachodniej czesci Gruzji znaleziono 12
martwych pracownikow restauracji – poinformowalo MSW w Tbilisi. “Prowadzone
sa czynnosci dochodzeniowo-sledcze” – przekazano. Gruzinskie media
informuja, ze prawdopodobna przyczyna smierci mogl byc nieszczesliwy
wypadek.
Gudauri to kurort narciarski w regionie Mccheta-Mtianetia na wysokosci ok.
2200 metrow nad powierzchnia morza.
W sobote gruzinskie MSW podalo w komunikacie, ze na drugim pietrze
indyjskiej restauracji w Gudauri, w czesci sypialnianej, znaleziono ciala
12 osob zatrudnionych w tym samym obiekcie. Resort przekazal, ze sposrod 12
zmarlych, 11 to obywatele innych krajow, a jedna jest obywatelka Gruzji.
“Prowadzone sa czynnosci dochodzeniowo-sledcze. W ustaleniu przyczyny
zgonow maja pomoc sekcje zwlok” – poinformowalo MSW. Podalo rowniez, ze w
zamknietym pomieszczeniu obok pokoju, w ktorym znaleziono zwloki, znajdowal
sie agregat pradotworczy, ktory uruchomiono po tym, jak w restauracji
wylaczono zasilanie (prawdopodobnie ze wzgledu na warunki pogodowe).
Rowniez w sobote portal Newsgeorgia napisal, ze 11 zmarlych sa obywatelami
Indii. Prawdopodobna przyczyna ich smierci mogl byc nieszczesliwy wypadek –
napisal.
DETEKTYW
To nie ja zabilam!
Anna STRZELCZYK
Wtorek, 16 grudnia 1997 roku. W warszawskim butiku Ultimo na Nowym Swiecie
padaja 4 strzaly z rewolweru. Kierowniczka sklepu, Anna J., zostaje ciezko
ranna,
a jej maz Daniel umiera w wyniku odniesionych obrazen. Dwa dni pozniej poli-
cjanci zatrzymuja znajoma i byla wspolpracownice Anny, Beate Pasik oraz jej
narzeczonego, Piotra N. Kierowniczka uparcie twierdzi, ze strzelala Beata,
ta zas,
mimo uplywu 27 lat, nigdy nie przyznala sie do winy. Jest zwyczajny grud-
przechadza sie ulicami
Warszawy w poszuki-
waniu pracy. Wlasnie przyje-
chala z rodzinnego Ostrowka,
lezacego w gminie Klembow
kolo Wolomina i ma nadzieje,
ze swoje dorosle zycie zwiaze ze
stolica. W pewnym momencie,
na witrynie sklepu przy ulicy
Nowy Swiat 42 dostrzega kart-
ke z informacja “Zatrudnie eks-
pedientke”. Dziewczyna wcho-
dzi do srodka. Jej radosc jest
ogromna, kiedy zostaje zatrud-
niona w ekskluzywnym butiku
w samym centrum stolicy.
Butik Ultimo
Sklep, w ktorym Beata
podejmuje prace, nalezy do
spolki prowadzonej przez
dwoch warszawskich przedsie-
biorcow – Artura D. i Marka M.
Mezczyzni zaczynaja od jednego
punktu, ale z czasem pojawiaja
sie kolejne sklepy, tworzac siec
butikow Ultimo. Kiedy pol roku
pozniej otwarto punkt przy ulicy
Swietokrzyskiej, mloda kobieta
otrzymala propozycje przenie-
sienia do nowego miejsca, na co
przystala.
Jakis czas wczesniej w sieci
sklepow zostaje zatrudniona
Anna J. Wbrew doniesieniom
medialnym, Beata Pasik i Anna J.
nie byly przyjaciolkami. Trudno
je nawet nazwac blizszymi kole-
zankami. Po prostu pracowa-
ly ze soba, laczyly je glownie
sprawy zawodowe. Od czasu
do czasu wymienialy sie malo
istotnymi informacjami z zycia
prywatnego, jednak ich relacje
nie wykraczaly poza te ramy.
– Anna byla na moim slubie,
ja bylam na jej, ale to nie wyni-
kalo z zadnych blizszych relacji,
po prostu kazda z nas zaprosila
na swoj slub wszystkich wspol-
pracownikow – tlumaczy Beata
Pasik.
Malzenstwo Beaty nie trwa
jednak dlugo. Kobieta wspiera
meza, pomaga mu znalezc prace
w tej samej sieci, ale on szybko
wdaje sie w romans z kolezanka
z pracy, ktora zreszta Beata zna.
Wkrotce po rozwodzie ozenil sie
z nia, a zdradzona Beata wyslala
bylemu mezowi i jego wybran-
ce wiazanke kalii, kojarzonych
raczej z wiencami pogrzebo-
wymi, anizeli bukietami dla
nowozencow.
Beata pracuje w butiku
przy ulicy Swietokrzyskiej,
ktory otwarty jest codzien-
nie w godzinach od 11 do 19.
Podobnie zreszta, jak pozo-
stale punkty. Po skonczonej
zmianie, ekspedientki zanosza
utarg do sklepu przy Nowym
Swiecie 42. Stamtad, po prze-
liczeniu, pieniadze trafiaja do
butiku przy Nowym Swiecie 36,
gdzie pracuje kierowniczka sie-
ci. Od niedawna jest nia Anna J.
Prowokacja
poznaje Piotra, z ktorym
Jest rok 1995, kiedy Beata
zaczyna tworzyc zwia-
zek. Spotykaja sie regularnie,
a po pewnym czasie zamiesz-
kuja razem. Zycie toczy sie
spokojnym rytmem, zwiazek
tych dwojga staje sie coraz
powazniejszy.
Rowniez prywatne zycie
Anny J. i jej meza Daniela zda-
je sie rozkwitac. W 1996 roku
malzenstwo wita na swiecie
coreczke. Anna, krotko po uro-
dzeniu dziecka, wraca do pracy.
W tym momencie kobieta ma
bardzo rzadki, wlasciwie spora-
dyczny kontakt z Beata. Pracuja
w roznych butikach, Beata nigdy
nie byla w punkcie, w ktorym
pracuje Anna.
6 grudnia 1997 roku do
sklepu Ultimo przy ulicy
Swietokrzyskiej wchodzi mloda
klientka. Kupuje spodnie za 149 zl,
placi za nie, ale nie otrzymuje
paragonu. Beata Pasik, ktora
obslugiwala klientke zostaje
zwolniona dyscyplinarnie przez
Marka M. i oskarzona o kra-
dziez pieniedzy za spodnie.
W tym czasie drugi wspolwla-
sciciel sieci, Artur D. przebywa
za granica. Beata dzwoni do
niego, informujac o sytuacji.
Siedziala za niewinnosc?
Mezczyzna decyduje, ze Beata
zostanie zatrudniona w jego
butiku przy ulicy Jana Pawla II
do czasu wyjasnienia sytuacji.
Gdy pan Artur wraca do
Polski, dowiaduje sie, ze jego
wspolnik w porozumieniu
z kierowniczka zorganizowali
prowokacje, w ramach ktorej
nowo zatrudniona ekspedient-
ka, ktorej Beata nie znala, doko-
nala zakupu, aby sprawdzic czy
Beata nabije kwote za zakup na
kase. Nie zrobila tego. Jednak,
jak tlumaczy ekspedientka, taka
praktyka byla codziennoscia,
poniewaz tylko w okreslonych
godzinach pracownice mialy
nabijac towar na kasie znajdu-
jacej sie na kontuarze. W innych
porach korzystano z drugiej
kasy, ktora umieszczona byla
pod lada. Beata Pasik twierdzi,
ze nabila kwote za spodnie wla-
snie na te druga kase.
Beata przez kilka dni pracuje
w butiku przy Jana Pawla II, jed-
nak ostatecznie sama rezygnuje
z pracy, poniewaz jest w nim
zatrudniony jej byly maz wraz
z nowa zona. Dla kobiety jest to
bardzo niekomfortowa sytuacja,
a atmosfera w pracy nie pozwala
jej pozostac tam na dluzej.
Wyrwani ze snu
grudnia 1997 roku, godzi-
Jest czwartkowy poranek, 18
na 6. Beata i Piotr jeszcze
spia, gdy nagle do zajmowanego
przez nich mieszkania wpadaja
antyterrorysci. Wywazaja drzwi,
wyrywaja ich ze snu, krzycza,
robia mnostwo halasu i wycia-
gaja ich z lozek. Para jest spa-
ralizowana strachem.
Beata Pasik trafia do komisa-
riatu policji przy ulicy Wilczej,
gdzie powiedziano jej, ze zosta-
la zatrzymana, poniewaz jest
podejrzewana o popelnienie
przestepstwa z artykulu 148.
Mloda kobieta nie ma pojecia,
co to oznacza.
– Wreszcie powiedzieli mi,
ze chodzi o zabojstwo Daniela J.
oraz probe dokonania zabojstwa
Anny J. – wspomina Beata Pasik.
– Sugerowano, ze motywem bylo zwolnienie mnie z pracy, a ja
dopiero w czasie przesluchania
dowiedzialam sie, ze Anna byla
wspolodpowiedzialna za pro-
wokacje ze sprzedaza, po ktorej
zostalam zwolniona. Wczesniej
nie mialam o tym pojecia.
Dwa dni wczesniej, 16 grud-
nia 1997 roku, o godzinie 19,
Anna J. zamknela butik przy
Nowym Swiecie 36. Sama pozo-
stala w srodku, poniewaz miala
do wykonania kilka zadan zwia-
zanych z firmowymi finansami.
Tego dnia byl ogromny mroz,
kobieta nie mogla odpalic sil-
nika w swoim maluchu, dlatego
zadzwonila do meza. Po chwi-
li do sklepu przyjechal po nia
Daniel. Tego dnia ich corecz-
ka byla chora, dlatego Anna
chciala jak najszybciej wrocic
do domu. W sklepie byly juz
pieniadze z pozostalych punk-
tow, przyniosla je pracownica
innego oddzialu.
Anna i Daniel powinni
opuscic sklep przed godzi-
na 20. Kiedy nie pojawili sie
w domu swojej krewnej, kto-
ra opiekowala sie ich chora
corka, ta zadzwonila do
brata Daniela, Huberta J.
Mezczyzna udal sie do
sklepu, ktory okazal
sie zamkniety. Przed
lokalem staly samo-
chody malzenstwa,
wewnatrz pali-
lo sie swiatlo.
Dopiero po kilku godzinach
udalo sie wejsc do srod-
ka, kiedy jedna z pracownic
przyjechala na Nowy Swiat
z zapasowym kluczem. Na
podlodze w dolnej czesci skle-
pu znaleziono malzenstwo J.
w kaluzach krwi. Oboje mieli
po 2 rany postrzalowe. Daniel
juz nie zyl, Anna odzyskala
przytomnosc po 24 godzinach
i powiedziala, ze strzelala Beata
Pasik-Kaminska.
Rodzina sie ciebie
wyrzekla
Przesluchania trwa-
ly wiele godzin. Beata
i Piotr zostali rozdzieleni.
6
Kazde z nich bylo przesluchi-
wane w innym pomieszcze-
niu, by nie uzgadniali ze soba
wersji zdarzen. Beata konse-
kwentnie nie przyznaje sie do
winy. Zaprzecza, by pojawila sie
w butiku Ultimo przy Nowym
Swiecie 36 w wieczor zabojstwa.
Co wiecej, zapewnia, ze nigdy
tam nie byla. Jej partner nato-
miast, ktory poczatkowo row-
niez zaprzecza, by mieli cokol-
wiek wspolnego z zabojstwem,
po wielogodzinnym przeslu-
chaniu zalamuje sie. Protokol,
w ktorym przyznal, ze to jego
partnerka strzelala, podpisal
imieniem i nazwiskiem jako
zgodny z prawda.
Z jego zeznan wynikalo, ze 16
grudnia 1997 roku byl z Beata
do godziny 18. Wowczas kobie-
ta byla zdenerwowana, mocno
trzymala swoja torebke, jakby
chciala ukryc to, co sie w niej
znajduje. Powiedziala, ze musi
cos zalatwic. Wyszla z miesz-
kania i wrocila po godzinie 22.
Dzien pozniej, kiedy w telewi-
zji informowano o zabojstwie,
Beata miala wpasc w histerie
i przyznac sie przed nim, ze to
ona jest odpowiedzialna za to,
co sie stalo.
Jeszcze w dniu zatrzymania,
18 grudnia 1997 roku, Beacie
Pasik zostaje przedstawiony
zarzut zabojstwa Daniela J. oraz
usilowania zabojstwa Anny J.
Sad – na wniosek prokuratora –
decyduje o zastosowaniu wobec
niej aresztu tymczasowego.
Do badan laboratoryjnych
zostaja zabezpieczone rzeczy
nalezace do Beaty: kurtka,
torebka, spodnie, bluzka, buty.
Wszystko, w co byla ubrana
w dniu zabojstwa. Zadaniem
laboratorium kryminalistycz-
nego jest sprawdzenie czy na
zabezpieczonej odziezy znajduje
sie proch, ktory musialby pozo-
stac, jesli kobieta rzeczywiscie
oddala strzaly. Jego sladow nie
znaleziono ani na ubraniach, ani
na ciele Beaty. Nie bylo rowniez
sladow krwi. Sledczy uwazaja, ze
zdazyla wszystko wyprac, jed-
nak pozbycie sie sladow prochu
wcale nie jest latwym zadaniem. Wkrotce zostaja przesluchani
rodzice Piotra, ktorzy potwier-
dzaja alibi Beaty Pasik. Mimo
kilkukrotnych przesluchan, za
kazdym razem podaja te sama
wersje, zgodnie z ktora ich syn
i jego partnerka spedzili z nimi
wieczor. Beata rowniez nigdy
nie zmienila podawanej przez
siebie wersji zdarzen, mimo ze,
jak twierdzi, probowano ja zla-
mac psychicznie wmawiajac, ze
rodzina sie jej wyrzekla i nie
ma juz do kogo wracac, a Piotr
i jego rodzice nie potwierdzaja
jej alibi. Ona pozostaje wierna
swoim wyjasnieniom.
Szereg watpliwosci
Proces w tej sprawie roz-
poczyna sie w maju
1999 roku przed Sadem
Okregowym w Warszawie. Na
lawie oskarzonych obok Beaty,
zasiada rowniez jej partner Piotr
oraz jego rodzice. Sa oskarzeni
o skladanie falszywych zeznan,
ktore mialy posluzyc jako alibi
dla partnerki syna. Od pierwsze-
go przesluchania, rodzice Piotra
zawsze podawali ta sama wersje
zdarzen, zgodna z wyjasnienia-
mi glownej oskarzonej. Jedynie
ich syn na pewnym etapie zeznal
przeciwko Beacie, jednak szyb-
ko wycofal sie z tych slow,
a w sadzie powiedzial, ze zezna-
nia obciazajace jego partnerke
zostaly na nim wymuszone.
Sala rozpraw jest otwarta dla
publicznosci. Pojawiaja sie tlu-
my ludzi chcacych sledzic pro-
ces z bliska. Wsrod publicznosci
znajduje sie spora grupa przed-
stawicieli Stowarzyszenia Prze-
ciwko Zbrodni. Do sadu przyby-
li ze zdjeciami Daniela. Rzucaja
w strone Beaty rozne slowa,
nazywajac ja miedzy innymi
morderczynia.
Prokurator uwaza, ze zeznanie
naocznego swiadka, czyli Anny J.
oraz wynik badania osmologicz-
nego, czyli sladu zapachowego
pobranego z kasetki, z ktorej
skradziono pieniadze, to wystar-
czajace dowody na sprawstwo
Beaty. Jednak, jak sie okazuje,
slad osmologiczny mogl zostac
pobrany nieprawidlowo, ponie-
waz zabezpieczono go przy uzy-
ciu proszku daktyloskopijnego,
do pobierania sladow linii papi-
larnych, co moglo miec wplyw na
jakosc zabezpieczonego dowodu.
A technik raz twierdzil, ze slad
zapachowy pobrano z wnetrza
kasetki, czyli mogl zostac prze-
niesiony na pieniadzach z oddzia-
lu, w ktorym pracowala Beata,
a raz mowil, ze z zewnetrznej
jej czesci, czyli Beata musialaby
jej dotykac i byc w Ultimo przy
Nowym Swiecie 36.
Biegli nie byli rowniez zgodni
co do zeznan Anny, ktora choc
wskazala, ze strzelala Beata, to
nie potrafila przypomniec sobie
okolicznosci calego zdarzenia.
Zdaniem bieglych psychiatrow,
rozwiazywanie problemow przy
uzyciu przemocy nie jest zgod-
ne z osobowoscia i charakterem
Beaty.
Anna J. zeznawala, ze Beata
strzelala do niej i jej meza
z pistoletu. Twierdzila, ze jest
absolutnie pewna, ze oskar-
zona posluzyla sie pistoletem,
a nie rewolwerem, poniewaz
zna roznice w wygladzie tych
broni. Badania wykazaly, ze do
malzenstwa J. strzelano jednak
z rewolweru, ponadto, Daniel J.
musial przed smiercia stoczyc
walke z napastnikiem, o czym
swiadczylo rozerwane ubra-
nie oraz zadrapania i otarcia
naskorka. Annie wybito row-
niez przednie zeby, a sprawca
posluzyl sie do tego celu naj-
prawdopodobniej kolba rewol-
weru. Jeden ze strzalow w kie-
runku Daniela zostal oddany
z tak zwanego przylozenia,
czyli sprawca chcial go “dobic”.
Moze to swiadczyc o tym, ze to
wlasnie on byl glownym celem
napastnika.
Niewinna, niewinna,
winna
21 pazdziernika 1999
roku, sad po rozpo-
znaniu sprawy uzna-
je, ze Beata Pasik nie jest winna
zarzucanych jej czynow. Zaraz
po ogloszeniu wyroku zostaje
zwolniona z aresztu, w ktorym
spedzila juz 672 dni. Prokurator
zapowiada apelacje. Sklada ja
w wyznaczonym terminie, zas
sad apelacyjny kieruje spra-
we do ponownego rozpatrze-
nia. Wkrotce ma sie rozpoczac
ponowny proces przed sadem
okregowym.
Sad nie decyduje o umiesz-
czeniu Beaty Pasik w aresz-
cie na czas kolejnego procesu.
Wystarczajacym srodkiem zapo-
biegawczym jest dozor policyj-
ny, zgodnie z ktorym kobieta ma
sie regularnie stawiac w wyzna-
czonej jednostce policji.
W 2001 roku rusza drugi pro-
ces, w ktorym glowna oskarzona jest Beata Pasik. Zupelnie, jak
poprzednio, kobieta zostaje
oskarzona o popelnienie czte-
rech przestepstw: zabojstwa,
usilowania zabojstwa, kradziezy
pieniedzy oraz posiadania broni
bez wymaganego zezwolenia.
Proces toczy sie prawie 2 lata.
W maju 2003 roku strony wygla-
szaja mowy koncowe. Prokurator
Zalewski, oskarzajacy w sprawie,
mowi, ze co prawda nie udalo
sie odnalezc narzedzia zbrodni,
nie wiadomo rowniez, w jaki
sposob oskarzona zdobyla bron,
jednak jego zdaniem, jest ona
osoba szczegolnie niebezpiecz-
na i powinna zostac dozywotnio
odizolowana od spoleczenstwa.
Twierdzi, ze Anna J. wskazala
Beate bezposrednio po wybu-
dzeniu sie ze spiaczki i jest to
dostateczny dowod przesadza-
jacy o winie oskarzonej.
Obronca Beaty Pasik, mece-
nas Cupryk, podaje w watpli-
wosc zeznania pokrzywdzonej,
ktora jego zdaniem najpierw
twierdzila, ze jest pewna co
do osoby sprawcy, pozniej
mowila, ze jest prawie pewna,
8
a ostatecznie stwierdzila, ze
juz nic nie pamieta. Obronca
nie uwaza, ze Anna J. klamie,
mogla w tym przypadku zdarzyc
sie pomylka w ocenie faktow,
poniewaz po wielogodzinnej
spiaczce moglo dojsc do tak
zwanego “nalozenia sie twarzy”.
Sad okregowy, podobnie,
jak w pierwszym procesie, tym
razem rowniez uznaje, ze nie ma
wystarczajacych dowodow, by
uznac, ze to oskarzona jest winna.
Sad apelacyjny ponownie uchyla
wyrok i w listopadzie 2004 roku
rusza kolejny, trzeci juz proces.
Powodem uchylenia wyroku
przez sad drugiej instancji jest
blad formalny, do ktorego doszlo
w czasie zapisywania i odczyty-
wania wyroku. Otoz, Beata Pasik
byla oskarzona o dokonanie 4
czynow, natomiast wyrok sadu
okregowego uniewinnial ja od
3 z nich. Sedziowie zapomnieli
odniesc sie do czwartego z nich
– nielegalnego posiadania broni.
W ogole nie odniesiono sie do
tej kwestii.
Trzeci proces bardzo sie
przedluza. To az 20 rozpraw,
w trakcie ktorych ponownie
zostaja przesluchani swiadkowie,
biegli. Dwie sedziny zawodowe
i troje lawnikow ma do dyspo-
zycji dokladnie ten sam material
dowodowy, jakim dysponowaly
poprzednie sady. W tym przy-
padku zapada jednak zgola
inny wyrok. Beata Pasik zosta-
je uznana winna wszystkich
zarzucanych jej czynow. Wyrok
nie zapada jednoglosnie. Votum
separatum, czyli zdanie odrebne,
sklada przewodniczaca skladu,
sedzia Aniela Bankowicz, kto-
ra uwaza, ze Beata Pasik jest
niewinna. Arytmetyka pozwala
jednak na skazanie oskarzonej,
poniewaz wazna jest liczba glo-
sow za danym wyrokiem. Glos
niezawodowego sedziego (law-
nika) ma dokladnie taka sama
wartosc, jak glos doswiadczonej
przewodniczacej.
Na sali rozlega sie krzyk
i placz Beaty Pasik.
– To nie ja zabilam! – krzyczy
zalewajaca sie lzami kobieta.
Beata Pasik trafia do zakladu
karnego 21 lipca 2005 roku. Ma
tam spedzic 25 lat. Od wymiaru
kary zostaja odjete prawie 2 lata,
ktore spedzila juz w areszcie
w latach 1997-1999. Sad apela-
cyjny podtrzymuje wyrok ska-
zujacy. 27 lutego 2007 roku Sad
Najwyzszy oddala skarge kasa-
cyjna zlozona przez obroncow
skazanej.
Zaklad karny
Wedlug statystyk zale-
dwie 4 procent osob
skazanych na kare
pozbawienia wolnosci w Polsce
to kobiety. W zwiazku z tym,
istnieje duzo mniej wiezien,
w ktorych swoje kary odbywa-
ja kobiety. 32-letnia wowczas
Beata Pasik trafia do zakladu
w Grudziadzu.
Kobieta przez wiele lat nie
potrafila pogodzic sie z tym,
ze los zaprowadzil ja do wie-
zienia. Nigdy nie przyznala sie
do winy, a jej bliscy wspierali
ja. Wspolosadzone wierzyly,
ze kobieta jest osoba niewin-
nie skazana. Zycie w celi nie bylo latwe. Kiedy podjela pra-
ce w zakladzie, by jej los stal
sie nieco bardziej znosny, nie
musiala spedzac calego dnia
w celi. Najgorsze bylo jednak
to, ze pobyt w wiezieniu to nie
tylko odizolowanie od reszty
spoleczenstwa, ale rowniez brak
decyzyjnosci na kazdym polu.
Wiezniowie musza prosic o zgo-
de niemal na wszystko.
Po pewnym czasie kobieta
uzyskala zgode na otrzymy-
wanie przepustek, dzieki cze-
mu raz na jakis czas mogla
spotkac sie z mama oraz brac-
mi. Szczegolnie trudny okres
byl zwiazany z choroba pani
Krystyny, mama Beaty Pasik.
– Mialam mozliwosc odwie-
dzac mame, zawsze obie odlicza-
lysmy czas do kolejnej przepustki,
codziennie do niej dzwonilam,
byla moim najwiekszym wspar-
ciem – mowi kobieta. – Wiem, ze
moja mama czekala na mnie i tyl-
ko to mnie trzymalo we w mia-
re wzglednej kondycji. Zmarla,
kiedy przebywalam w wiezieniu.
Dostalam przepustke na pogrzeb,
ale nie da sie spokojnie przezyc
zaloby w zamknieciu, bez obec-
nosci najblizszych. Mama wie-
rzyla, ze jestem niewinna, zawsze
mnie wspierala. Miala nadzieje, ze
wyjde na wolnosc. Wiedziala, ze
jestem niewinna. Pokrzywdzona
twierdzila, ze kiedy mialam
przyjsc do sklepu w dniu zaboj-
stwa, powiedzialam do niej “nie
zabierzesz mi tej broni, bo za duzo
za nia zaplacilam”. Ja w zyciu nie
mialam takich pieniedzy. Wedlug
prokuratury zabilam, bo chcia-
lam sie zemscic za strate pracy.
Czy osoba, ktora zarabia kilkaset
zlotych miesiecznie moze sobie
pozwolic na kupienie rewolweru,
ktorego wartosc oceniono na oko-
lo 10 tysiecy zlotych? W dodatku
zaraz po straceniu pracy. Dla mnie
to nie jest logiczne. Jest rok 2018. Media w calej
Komendzie, ktory wlasnie
wyszedl na wolnosc. Mezczyzna
ze byl niewinny. Telewizyjny
reportaz o sprawie z Miloszyc
obejrzala rowniez Beata Pasik.
Dowiedziala sie, ze bardzo
duzy udzial w uwolnieniu
Komendy ma redaktor Grzegorz
Gluszak, ktory naglosnil sprawe.
Ostatecznie, wroclawscy poli-
cjanci z komendy wojewodz-
kiej doprowadzili do ujawnie-
nia nowych dowodow, dzieki
ktorym mezczyzna wyszedl na
wolnosc, jednak niezyjacy juz
dzis Tomasz zawsze podkreslal,
jak wiele zawdzieczal redakto-
rowi Gluszakowi. Po obejrze-
niu reportazu, Beata Pasik zde-
cydowala sie napisac do niego
i przedstawic swoja historie.
– Pomyslalam, ze to mnie nic
nie kosztuje, napisze list i opo-
wiem o tym, jak wyglada moja
sytuacja – wspomi-
na Beata Pasik.
– Moj brat
ustalil adres, podal mi go przez
telefon. Uwazalam, ze nie mam
nic do stracenia.
Po sprawie Tomasza
Komendy Grzegorz Gluszak
otrzymal ponad 300 listow od
osob, ktore uwazaly, ze sa nie-
winne i odbywaja kary za prze-
stepstwa, ktorych nie popelnily.
Niektore informacje byly bar-
dziej wiarygodne, inne mniej.
Jednak list Beaty Pasik przykul
jego uwage.
– Jej list byl inny od pozosta-
lych, bo ona nie prosila o wycia-
gniecie jej z wiezienia, tylko
chciala, zeby ktos jej wysluchal
– tlumaczy Grzegorz Gluszak.
– To byla pierwsza kobieta, kto-
ra napisala do mnie z zakladu
karnego. Jej slowa zdawaly mi
sie bardzo wiarygodne. Beata
Pasik nie miala roszczeniowej
postawy, charakteryzujacej wie-
lu autorow podobnych listow.
Nie pisala wprost, zebym zajal
sie ta sprawa, po prostu chcia-
la, zebym wiedzial, ze jest taka
osoba, jak Beata Pasik, kto-
ra mierzy sie z wymiarem sprawiedliwosci i zdaje sobie spra-
we z tego, ze jestem bardzo zaje-
ty wieloma sprawami i byc moze
nie podejme sie tego tematu. To
mnie poruszylo. Skontaktowalem
sie z jej rodzina, przeczytalem
akta i postanowilem przyjrzec
sie tej sprawie blizej. Nie jestem
policjantem, dlatego poprosilem
kilku doswiadczonych funkcjona-
riuszy o niezalezne przeanalizo-
wanie materialu i okazalo sie, ze
podzielaja moje watpliwosci co
do sprawstwa.
Grzegorz Gluszak nagla-
snia sprawe, ktora szybko pod-
chwytuja inne media, a opinia
publiczna dowiaduje sie, ze
byc moze mamy do czynienia
z przypadkiem podobnym do
sprawy Tomasza Komendy.
W tym czasie do jednej
z warszawskich kancelarii adwo-
kackich udaje sie Piotr N., byly
narzeczony Beaty, ktory twier-
dzi, ze w zakladzie karnym
w Grudziadzu przebywa nie-
winna osoba. Opowiada, ze od
lat walczy z wyrzutami sumie-
nia, bo byc moze jego zezna-
nie mialo wplyw na to, ze jego
byla partnerka zostala skazana.
Jak twierdzi, w trakcie jednego
z przesluchan zlozyl przeciwko
Beacie falszywe zeznanie, jed-
nak pozniej sie z niego wycofal.
Ale policjantow bardziej inte-
resowala wersja o winie Beaty.
Twierdzi, ze wersja podawana
10
przez skazana, ze spedzili razem
wieczor, jest prawdziwa. Razem
odwiedzili jego rodzicow, byli
rowniez w kancelarii adwo-
kackiej, w ktorej Beata Pasik
chciala poradzic sie w spra-
wie nieslusznego jej zdaniem
zwolnienia ze sklepu przy ulicy
Swietokrzyskiej. Byli rowniez
u kogos znajomego po papier
podaniowy oraz w kwiaciarni,
gdzie zamowili ozdoby swia-
teczne. Kobieta nie miala czasu
i mozliwosci, by zabic Daniela J.
Naglosnienie medialne,
informacje pochodzace od
Piotra N., a takze zaangazowa-
nie sie w sprawe warszawskiej
adwokatki, Sylwii Kaminskiej,
sprawia, ze pojawia sie swia-
telko w tunelu. Jest szansa na
wczesniejsze zwolnienie Beaty
Pasik z wiezienia. Wspolne dzia-
lania zmierzajace do uwolnienia
kobiety trwaja niemal 2 lata. 7
wrzesnia 2021 roku Beata Pasik
wychodzi na wolnosc po odby-
ciu 18 lat kary. Wlasciwie nie
zdarza sie, by skazany wyszedl
na wolnosc przed odbyciem pel-
nej kary, jesli nie przyznal sie do
winy i nie okazal skruchy. Beata
Pasik jest wyjatkiem.
Kto zabil?
Wyjscie na wolnosc nie
oznacza, ze kobie-
ta jest niewinna.
W swietle prawa jest zabojczy-
nia, ktora zostala skazana pra-
womocnym wyrokiem, odby-
la wiekszosc swojej kary, jest
na zwolnieniu warunkowym
i istnieje mozliwosc powro-
tu do zakladu karnego, jesli
w najblizszym czasie popelni
przestepstwo.
– Mam nadzieje, ze prawda
wreszcie wyjdzie na jaw i oczy-
sci mnie – mowi po 3 latach od
wyjscia na wolnosc Beata Pasik.
– Ciesze sie, ze wielu ludzi wie-
rzy w moja niewinnosc, ale sama
wiara nie wystarczy. Dla mnie
wazne jest, zebym zostala for-
malnie oczyszczona z zarzutow
i aby prawdziwy sprawca zostal
ustalony.
Po latach bardzo trudno
bedzie w tej sprawie zrobic
cokolwiek. W swietle prawa
jest wyjasniona, zakonczona
i nie ma powodu do niej wracac.
Chyba, ze znajdzie sie odwaz-
ny policjant, ktory polozy na
biurku prokuratora dowod na
sprawstwo innej osoby.
– Sprawca znajduje sie
w pierwszym tomie akt, a z nich
wylania sie kilka prawdopodob-
nych wersji i motywacji. Nie
tylko ta ukierunkowana na
sprawstwo Beaty Pasik – mowi
Andrzej Mroczek, byly kierow-
nik sekcji do spraw atakow ter-
rorystycznych w Wydziale do
Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabojstw w Komendzie
Stolecznej Policji, ktory dobrze
zna materialy dotyczace Pasik.
– Gdyby wyczerpano wszystkie
watki, z pewnoscia udaloby sie
wylonic sprawce lub sprawcow
zabojstwa. Przebieg wydarzen
w tej sprawie nie jest oczywisty.
Badania balistyczne i koncowa
opinia bieglych byly wspiera-
ne zeznaniami pokrzywdzonej.
A te wielokrotnie sie zmienialy,
miedzy innymi co do tego, w kto-
rym miejscu w trakcie oddawa-
nia strzalow znajdowal sie jej
maz, ona sama, a takze sprawca
(sprawcy).
Pojawia sie kilka watkow,
ktore nie zostaly dostatecznie
sprawdzone. Kiedy Anna J. po
wybudzeniu ze spiaczki wskaza-
la swoja byla kolezanke z pracy,
wlasciwie nie sprawdzano juz
zadnej innej prawdopodobnej
wersji, a nalezalo to zrobic,
chocby z uwagi na pewne oko-
licznosci. Pierwsza z nich bylo
to, ze na dzien przed zabojstwem
do butiku przyszedl anonimowy
list z grozbami. Druga dotyczy
dzialalnosci prowadzonej przez
Daniela J. Mezczyzna byl wla-
scicielem firmy ochroniarskiej,
ktora startowala do przetargow
organizowanych do wylonienia
ochrony sklepow wielkopo-
wierzchniowych. Po zabojstwie,
w samochodzie ofiary znale-
ziono kij baseballowy. Istnieje
pewna hipoteza, ze mezczyzna
zaciagnal spora pozyczke, ktora
splacil falszywymi banknota-
mi. Po trzecie, na krotko przed
zabojstwem w butiku pracowal
niejaki Rafal, ktory zwolnil sie
z pracy, jednak w jeden z wie-
czorow poprzedzajacych zaboj-
stwo Rafal widziany byl przez
wlasciciela przy tylnych drzwiach
butiku. Zapytany o to, co tu robi,
odpowiedzial, ze przyszedl po
zaswiadczenie o zatrudnieniu.
Zarowno pora, jak i miejsce
(zaplecze) wydaly sie wlascicielo-
wi dziwne. Mezczyzna nigdy nie
wrocil, by odebrac zaswiadcze-
nie, o ktorym wspominal. Nigdy
nie zostal w tej sprawie przeslu-
chany, nie ustalono nawet jego
pelnych danych.
Krotko po tym, jak Beata
Pasik wyszla na wolnosc, zmarl
jeden z jej braci. Nie nacieszyla
sie nim. Pobyt w zakladzie kar-
nym odebral kobiecie najpiek-
niejsze lata.
– Stracilam najblizszych,
stracilam moja mlodosc sie-
dzac w wiezieniu za najciezsza
zbrodnie, ktorej nie popelnilam
– mowi kobieta. – Zaluje tego, ze
nie bede mogla miec dziecka. Nie
widzialam, jak dorastaly dzieci
moich braci, jak sie rodzily, cho-
dzily do szkoly, zdawaly matury.
Ja tego nie widzialam. Ale chcia-
labym wierzyc, ze prawdziwy
sprawca odpowie za to, co zrobil.
Grzegorz Gluszak wraz z kil-
koma osobami powolal do zycia
fundacje Dowod Niewinnosci.
W jej dzialalnosc zaangazowal
sie miedzy innymi Remigiusz
Korejwo, byly funkcjonariusz
Centralnego Biura Sledczego
Policji, kierujacy w przeszlosci
zespolem policjantow, ktorzy
doprowadzili do uwolnienia
Tomasza Komendy. Organizacja
wspiera osoby nieslusznie ska-
zane oraz nieslusznie oskarzo-
ne, ktore jeszcze nie uslyszaly
wyroku. Celem fundacji jest
unikniecie sytuacji, w ktorych
osoby niewinne trafiaja do
wiezien.
Niestety, do momentu odda-
nia tego materialu do redakcji,
nie udalo mi sie skontaktowac
z Anna J. ani z reprezentuja-
cym jej mecenasem Bartoszem
Tiutiunikiem. W rozmowie
telefonicznej z pracownica
kancelarii uslyszalam, ze w tym
tygodniu nie bedzie mozliwosci
rozmowy z prawnikiem.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl