Dzien dobry – tu Polska – 17.09.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 259) (67498) 17 wrzesnia 2024r.

Pogoda

wtorek, 17 wrzesnia 24 st C

Slonecznie

Opady:10%

Wilgotnosc:67%

Wiatr:13 km/godz.

Dowcip

Wraca Jasio z zakonczenia roku szkolnego, a tata mowi:

– No, Jasiu, pokaz swiadectwo…

– Co tam swiadectwo, tato… – wazne, abysmy zdrowi byli!

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis Pan Wojtek na wesolo 😉 A u nas pogoda sie poprawia, znaczy wraca do
normy, znaczy w Zielonej Gorze, bo na zalanych terenach niestety powrot do
normy troche potrwa”

Milego dnia 🙂

Ania Iwaniuk

Z prasy: W sobote 7 wrzesnia w lozku wikarego na terenie parafii w Drobinie
na Mazowszu znaleziono zwloki mlodego mezczyzny z woj. lodzkiego.

O CZYM MARZY KSIADZ PLEBAN?

Na melodie piosenki Odrobine szczescia w milosci

z filmu Co moj maz robi w nocy (muz. Jerzy Petersburski, 1934)

O czym marzy ksiadz pleban,

Jak Messerschmitt najeban,

Gdy mlodzieniec jest piekny jak kwiat?

Kiedy spi w sztok pijany,

Za kroliczka przebrany,

O czym marzy, by dal mu swiat?

O Drobinie, szczesciu w milosci,

By w Drobinie zyc na calego,

Jednej malej chwili radosci

Przy boku wikarego,

Byc na bani z nim na plebanii,

Mszalnym winem zalac sie,

Dla pokuty zostac przykuty

I uslyszec: Kocham cie.

Kazdy odda z ochota

Na msze srebro i zloto,

A za orgie to wszystko co ma.

Ja w to wierze, ze szczerze,

Ksiadz odmowi pacierze,

W zamian za to pomarzyc da.

O Drobinie, szczesciu w milosci”

Podobno w 90. rocznice premiery filmu Co moj maz robi w nocy w Drobinie
zostanie nakrecony remake pt. Co nasz ksiadz robi w nocy?

MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dabrowskiego)

Premier: zlecilem przygotowanie rozporzadzenia o wprowadzeniu stanu kleski
zywiolowej. Decyzja ma zwiazek z ekstremalnymi opadami, powodzia i
podtopieniami, ktore dotknely wiele miejsc w w poludniowej czesci kraju.
Najbardziej dramatyczna sytuacja jest na Dolnym Slasku i Opolszczyznie.
Tama w Stroniu Slaskim w powiecie klodzkim zostala przerwana. W
Glucholazach w powiecie nyskim napor wody zniszczyl most tymczasowy. Do
Stronia Slaskiego i Ladka Zdroju wlasciwie nie mozna dojechac. Pod woda sa
ulice Klodzka. Glebokosc wody w zalanych kwartalach w centrum miasta waha
sie od 50 cm do 1,5 metra. W wielu miejscach trwa ewakuacja ludnosci.

Stan kleski zywiolowej

Zgodnie z ustawa stan kleski zywiolowej wprowadza sie na czas oznaczony,
niezbedny dla zapobiezenia skutkom kleski zywiolowej lub ich usuniecia, nie
dluzszy niz 30 dni. “Stan kleski zywiolowej moze byc wprowadzony na
obszarze, na ktorym wystapila kleska zywiolowa, a takze na obszarze, na
ktorym wystapily lub moga wystapic skutki tej kleski” – brzmi przepis.

Niemcy przyjma 250 tysiecy kenijskich specjalistow. Niemcy zdecydowaly sie
otworzyc drzwi dla 250 tysiecy wykwalifikowanych i czesciowo
wykwalifikowanych pracownikow z Kenii w ramach kontrolowanej i
ukierunkowanej umowy o migracji zarobkowej – donosi BBC. Tamtejszy rynek
pracy potrzebuje rak do pracy.

Umowe pracownicza dotyczaca przyjecia 250 tys. kenijskich pracownikow
podpisali w Berlinie kanclerz Niemiec Olaf Scholz i prezydent Kenii William
Ruto. Niemcy zgodzily sie zlagodzic niektore przepisy imigracyjne, by
umozliwic Kenijczykom znalezienie pracy w najwiekszej gospodarce Europy.

Brak perspektyw dla mlodych Afrykanczykow

“Kenia zmaga sie z coraz wiekszymi trudnosciami w zapewnieniu pracy oraz
wystarczajacych zarobkow mlodym specjalistom, w czasie gdy Niemcy zmagaja
sie z niedoborem wykwalifikowanej sily roboczej” – informuje BBC.

Zawarte przez Niemcow porozumienie to jedno z kluczowych dzialan rzadu na
rzecz ograniczenia imigracji. Porozumienie umozliwi bowiem nie tylko
kontrolowane przyjecie zagranicznych pracownikow, ale umozliwi takze
repatriacje, czyli odeslanie osob przebywajacych w kraju bez zezwolenia
prawnego.

Jak donosi BBC, “imigracja jest obecnie ogromnym problemem w Niemczech, po
wzrosnie popularnosci skrajnie prawicowej partii antyimigranckiej
Alternatywa dla Niemiec (AfD)”.

W czasie kryzysu migracyjnego w latach 2015-2016 Niemcy przyjely okolo
miliona osob uciekajacych przed wojna, glownie Syryjczykow. Od lutego 2022
roku, do kraju przybylo natomiast okolo 1,2 mln Ukraincow ze wzgledu na
inwazje Rosji na Ukraine.

Kenijczycy moga zostac na dluzej

Wladze w Berlinie rozwaza takze mozliwosc przedluzania zezwolen dla
pracownikow z Kenii, ktorzy zostali zatrudnieni. Co wiecej, beda im rowniez
przyznawane dlugoterminowe wizy na studia albo szkolenia zawodowe.

“Po wygasnieciu wizy dlugoterminowej Kenijczycy moga otrzymac tymczasowe
zezwolenie na pobyt w celu nauki w Niemczech na okres do dwoch lat” –
wynika z umowy.

Tymczasowe zezwolenie na pobyt moze zostac przedluzone takze, wtedy gdy cel
pobytu nie zostal osiagniety, ale jest mozliwy do osiagniecia w “rozsadnym”
czasie. W przypadku specjalistow IT nie beda wymagane nawet formalne
kwalifikacje.

“Oba rzady beda wspierac imigracje wykwalifikowanych pracownikow, ktorzy
ukonczyli szkolenie zawodowe lub uzyskali dyplom uniwersytecki, pod
warunkiem, ze ich kwalifikacje zostana uznane przez odpowiednie organy
drugiej strony” – informuje BBC.

W czwartek, podczas powitania pieciu kenijskich kierowcow we Flensburgu,
minister transportu Szlezwiku-Holsztynu Claus Ruhe Madsen powiedzial, ze
Niemcy potrzebuja pracowitych rak i inteligentnych umyslow.

Niemieccy eksperci twierdza, ze kraj potrzebuje okolo 400 tys.
wykwalifikowanych imigrantow rocznie, poniewaz jego starzejaca sie sila
robocza sie kurczy.

W Kenii natomiast osoby ponizej trzydziestego piatego roku zycia stanowia
80 proc. populacji, ktora wynosi okolo 57 mln. Kraj ma tez jeden z
najlepszych systemow edukacji na kontynencie.

Podczas pobytu w Niemczech prezydent Ruto poprowadzi rowniez okragly stol z
dyrektorami generalnymi niektorych z czolowych niemieckich firm. Niemcy sa
jednym z najwiekszych zagranicznych inwestorow w Kenii, a ponad 100
niemieckich firm prowadzi obecnie dzialalnosc w tym kraju.

Zabytki motoryzacji wrocily do FSO. W piatek na terenie dawnej Fabryki
Samochodow Osobowych na Zeraniu zainaugurowano “Wystawe w Fabryce”. Po
latach przerwy znow mozna zobaczyc tu polskie klasyki: polonezy, fiaty czy
syrenki oraz spora kolekcje aut zagranicznych, w tym stuletnie renault. W
przyszlosci na pofabrycznych terenach powstanie ogromne osiedle z parkiem i
szkola. Rozpoczecie budowy sie jednak przeciaga.

Ostatni samochod z linii montazowej FSO na Zeraniu zjechal w lutym 2011
roku. Byly proby znalezienia inwestora, ktory bedzie kontynuowal produkcje.
Po kilku latach podjeto jednak decyzje o calkowitym zamknieciu fabryki.

O historii tego miejsca przypominaly zgromadzone tu oddolnie przez
pasjonatow stare samochody, ktore w latach 2019-2021 mozna bylo ogladac w
budynku dawnej lakierni. Tamta ekspozycja zostala zamknieta zaraz po tym,
jak grunt pod dawnej FSO kupil deweloper OKAM. Inwestor zapowiedzial, ze
nie chce wyrugowac aut z pofabrycznych terenow. Po blisko trzech latach
rozmow i przygotowan znow mozna ogladac tam stare samochody.

86 lat motoryzacji

– Przygotowalismy okolo 300 eksponatow sposrod blisko 600 zgromadzonych, w
tym 230 samochodow, 40 motocykli i 40 rowerow. Samochody sa z ubieglego
stulecia. Najstarszy ze zbioru ma rowno 100 lat, a najmlodszy jest z 2010
roku. Prezentujemy zatem przekroj 86 lat motoryzacji – zapowiada Maciej
Bien, przewodniczacy Komisji Pojazdow Zabytkowych Automobilklubu Polski i
organizator “Wystawy w Fabryce” na terenie FSO. Choc miejsce ekspozycji po
reaktywacji sie nie zmienilo (dalej pojazdy beda prezentowane w hali
lakierni dawnej fabryki), to bedzie w niej znacznie wiecej przestrzeni.
Bien szacuje, ze nawet dwa razy tyle, co przed zamknieciem wystawy 2,5 roku
temu. – Miejsca jest wiecej z uwagi na to, ze w hali nie ma juz
infrastruktury, calego ciagu technologicznego, ktory sluzyl do lakierowania
samochodow – mowi organizator wystawy.

W ramach przygotowan do wystawy odtworzony zostal napis: Fabryka Samochodow
Osobowych z bramy glownej a takze brama wjazdowa (znajdujaca sie wczesniej
od strony ul. Kotsisa) do dawnej Fabryki, ktora wraz z oryginalnymi
napisami: “Witamy – Welcome” i “Do zobaczenia – See you again” oraz logiem
FSO znalazla swoje miejsce w przestrzeni wystawienniczej.

Przy aranzacji ekspozycji nie dalo sie zachowac chronologii, ale wystawa
jest podzielona tematycznie. W hali lakierni zgromadzono pojazdy nie tylko
polskie i te wyprodukowane w FSO na Zeraniu, ale rowniez auta z Wloch,
Francji Niemiec, a takze ze Stanow Zjednoczonych czy Japonii. Dwa
najstarsze to francuskie renault KJ oraz citroen C4. – Mamy kilka
prototypow wyprodukowanych w FSO, wsrod nich na przyklad terenowe polonezy
czy auta tej marki z niestandardowymi silnikami. Mamy poloneza z silnikiem
forda sierry. Wyprodukowano ich zaledwie 500 sztuk na przelomie 1990 i 1991
roku – opowiada Maciej Bien.

Przywoluje tez przyklad innego prototypu. Chodzi o fiata 1500 z silnikiem
diesla. W 1986 roku wyprodukowano ich w FSO zaledwie kilkadziesiat sztuk. –
Byly dostepne za dewizy. Zyskaly popularnosc, bo jezdzily na rope. A na
rope nie bylo kartek, wiec mozna bylo zakupic ja w dowolnych ilosciach za
stosunkowo niewielka cene – wyjasnia Bien.

Na wystawie mozna tez obejrzec spora kolekcje pojazdow ciezarowych. Na
ekspozycji zgromadzono osiem starow w roznych zabudowach: strazackich,
milicyjnych, policyjnych. Sa tez unikatowe ciezarowki z niewielkim
przebiegiem nieprzekraczajacym 10 tysiecy kilometrow.

Bien wskazuje, ze nowoscia w ekspozycji jest traktor wyprodukowany w
Zakladach Przemyslu Ciagnikowego “Ursus”. Chodzi o ciagnik, potocznie
nazywany “trzydziestka”, produkowany w Ursusie w latach 1967-1987.

Bilety na wystawe mozna kupic na stronie Fundacji Ochrony Zabytkow
Przemyslu i Techniki. Najblizsze zwiedzania z przewodnikiem zaplanowano na
weekendy 14 i 15 oraz 21 i 22 wrzesnia, a takze 5 i 6 oraz 19 i 20
pazdziernika. Organizatorzy beda informowac o kolejnych terminach.

Maciej Bien nie ukrywa, ze chcialby, aby to miejsce docelowo bylo otwarte
przez siedem dni w tygodniu. – W jakiej formie, czy beda to oprowadzania z
przewodnikiem, czy wejscia indywidualne, nad tym musimy sie jeszcze
zastanowic i wypracowac najlepsza metode – zaznacza. “Wystawa w Fabryce” to
rowniez przyczynek do dyskusji nad tym, w jaki sposob mozna zachowac
dziedzictwo FSO w ramach planowanej w tym miejscu inwestycji mieszkaniowej.

– Wybrane historyczne budynki dawnej fabryki czy ich fragmenty beda czescia
docelowej w tym miejscu inwestycji – F.S.O. PARK. Zostana zrewitalizowane i
udostepnione wszystkim mieszkancom i odwiedzajacym. Zachowywanie
dziedzictwa ma sens tylko wtedy, kiedy mozna z niego skorzystac. Chowanie
go za brama i pozwalanie, zeby niszczalo, jest bezzasadne – tlumaczy Anna
Watkowska, czlonkini zarzadu OKAM City i liderka projektu F.S.O. PARK.

Podtrzymuje, ze wsrod zachowanych budynkow historycznych beda trzy nawy
tloczni, hala kolebkowa, fragment budynku spawalni, brama glowna oraz
oblozony ceramika uzytkowa budynek dyrekcji FSO.

Przedstawicielka inwestora podkresla, ze w planach dewelopera jest to, aby
zainaugurowana w piatek ekspozycja rowniez byla czescia skladowa przyszlej
inwestycji, ktora nazywa “miastem w miescie”. Dyskusja o tym, w jakiej
formie wystawa zostanie zachowana, trwa.

Poczatek budowy sie przesuwa

Anne Watkowska zapytalismy, kiedy rozpocznie sie budowa F.S.O. PARK. Nasza
rozmowczyni przyznaje, ze pierwszy etap inwestycji na obszarze okolo 13
hektarow jest wciaz w przygotowaniu. Prace nie rusza w przyszlym roku, tak
jak pierwotnie zapowiadano. – Rozpoczecie tego etapu, w ktorym ma powstac
25 budynkow z dwoma tysiacami mieszkan oraz okolo 60 lokalami
handlowo-uslugowymi, szkola oraz fragmentem parku, przeciaga sie ze wzgledu
na trwajace procedury administracyjne zwiazane z ustawa “lex deweloper”. My
jestesmy gotowi juz zaczac, ale realnie budowa rozpocznie sie na poczatku
2026 roku – mowi Watkowska.

Wedlug ogloszonego w ubieglym roku master planu na calej 62-hektarowej
inwestycji ma powstac 12 tys. mieszkan, dla nawet 19 tys. osob. 20 procent
calosci maja stanowic tereny zielone, wraz ze wspomnianym, ogolnodostepnym
parkiem. Inwestor chce zlikwidowac powstaja w tym miejscy miejska “wyspe
ciepla”. Harmonogram zaklada, ze budowa zakonczy sie w ciagu okolo 25 lat.

“Zakaz dalszej jazdy”, zatrzymany dowod rejestracyjny. Klopoty Kaczynskiego
W sobote zatrzymano dowod rejestracyjny samochodu, ktorym poruszal sie
Jaroslaw Kaczynski – przekazal rzecznik partii Rafal Bochenek. Wczesniej
tego dnia przed Ministerstwem Sprawiedliwosci odbyl sie protest
przedstawicieli PiS-u. To, ze doszlo do takiej sytuacji, potwierdzila
Komenda Stoleczna Policji. Wskazano, ze to nie byla interwencja wlasna,
lecz reakcja na zgloszenie i dotyczyla zbyt ciemnych szyb w samochodzie.
Najpierw wpis w tej sprawie umiescil na platformie X rzecznik partii Rafal
Bochenek.

Napisal, ze “pomimo waznych badan technicznych i faktu, ze samochod od lat
byl dopuszczany do ruchu na polskich drogach, dzisiaj sluzby na partyjne
polecenie Tuska zatrzymaly dowod rejestracyjny samochodu, ktorym na co
dzien porysza (porusza – red.) sie p. premier Jaroslaw Kaczynski”.
Europosel PiS Joachim Brudzinski dodal, ze powodem zatrzymania samochodu
byly “zbyt ciemne szyby”, a auto mialo “aktualne badania techniczne”. To,
ze doszlo do takiej interwencji, potwierdzil w rozmowie z tvn24.pl mlodszy
aspirant Bartlomiej Sniadala z zespolu prasowego Komendy Stolecznej
Policji.

– To nie byla to interwencja wlasna policjantow. Funkcjonariusze
zareagowali na zgloszenie osoby, ktora poinformowala i wskazala im
samochod, ktorego szyby moga nie spelniac normy dotyczacej
przepuszczalnosci swiatla. Jako policjanci mamy obowiazek reagowania na
takie zgloszenia. Funkcjonariusze podjeli interwencje i zatrzymali dowod
rejestracyjny pojazdu, wydano zakaz dalszej jazdy tym autem, a takze
nalozyli na kierujacego tym autem mandat karny w wysokosci stu zlotych –
przekazal.

Potwierdzil, ze do interwencji doszlo przed godzina 15, bezposrednio po
protescie, ktory Prawo i Sprawiedliwosczorganizowalo wczesnym popoludniem
przed budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwosci. Komenda Stoleczna Policji
zamiescila tez komunikat na platformie X. “Dzisiaj okolo godziny 14:10 do
policjantow z Wydzialu Ruchu Drogowego KSP pelniacych sluzbe w rejonie Alei
Roz podszedl mezczyzna, ktory poprosil o interwencje w stosunku do kierowcy
Skody zaparkowanej na wysokosci posesji nr 2. Zdaniem mezczyzny, ktory
przez caly czas przygladal sie interwencji policjantow, szyby boczne
przednie wspomnianego pojazdu zostaly oklejone folia przyciemniajaca
niezgodnie z przepisami. Policjanci dokonali pomiaru przepuszczalnosci
swiatla za pomoca urzadzenia ELHOS Glas Meter EGM-1, ktore w szybie
przedniej lewej wykazalo 10% a w szybie przedniej prawej 35%
przepuszczalnosci swiatla. Przepis stanowi natomiast, ze przepuszczalnosc
swiatla musi byc na poziomie 70%. W zwiazku z powyzszym policjanci zmuszeni
zostali do zatrzymania kierowcy dowodu rejestracyjnego, zakazali mu dalszej
jazdy i ukarali mezczyzne mandatem karnym w wysokosci 100zl (pisownia
oryginalna – red.)” – napisano.

Tusk: kazdy taki przypadek bedzie bezwzglednie scigany Policja i
prokuratura bedzie dzialala bezwzglednie, szybko i z uzyciem wszystkich
dostepnych narzedzi wobec szabrownikow. Wobec tych wszystkich, ktorzy
chcieliby wykorzystac sytuacje ludzi, ktorzy musieli opuscic swoje domostwa
– zapewnil premier Donald Tusk podczas obrad powodziowego sztabu
kryzysowego we Wroclawiu.

W poniedzialek po poludniu zebral sie we Wroclawiu sztab kryzysowy z
udzialem miedzy innymi premiera Donalda Tuska, wicepremiera Wladyslawa
Kosiniaka-Kamysza, szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka i ekspertow. Szef rzadu
mowil miedzy innymi o pomocy dla powodzian, a takze o walce z
szabrownictwem.

– Zwrocono sie takze do mnie z prosba, mowie tu o prosbie ministra spraw
wewnetrznych i administracji oraz prokuratora generalnego, ministra
sprawiedliwosci, zebym przekazal zapewnienie wszystkim powodzianom, ze
policja i prokuratura bedzie dzialala bezwzglednie, szybko i z uzyciem
wszystkich dostepnych narzedzi wobec szabrownikow, wobec tych wszystkich,
ktorzy chcieliby wykorzystac sytuacje ludzi, ktorzy musieli opuscic swoje
domostwa – powiedzial premier.

– Prokurator generalny zapewnil mnie, ze kazdy taki przypadek – oczywiscie
w ramach istniejacego prawa – bedzie scigany bezwzglednie i bedzie
traktowany jako przestepstwo zaslugujace na najwyzsza dopuszczalna prawem
kare – dodal szef rzadu.

Szef MON: opuszczonych domostw bedzie pilnowac Zandarmeria Wojskowa
i Policja

Wicepremier Kosiniak-Kamysz zaapelowal o podporzadkowywanie sie decyzjom o
ewakuacji i poleceniom sluzb. Jak mowil, wiele osob nie chce sie ewakuowac
w obawie przed szabrownikami. – Uruchomiona zostala Zandarmeria Wojskowa w
celu wspolpracy z policja i ochrony tych terenow. To bedzie bardzo surowo
egzekwowane i karane. Wszyscy, ktorzy dopuszczaja sie ohydnych czynow beda
zlapani i ukarani – zapewnil.

Szef MON zaapelowal do pracodawcow i przedsiebiorcow, ktorzy zatrudniaja
strazakow-ochotnikow oraz zolnierzy WOT, by nie musieli przychodzic do
pracy, jezeli biora udzial w akcji w zwiazku z powodzia. Jak dodal, nie
dotyczy to tylko ochotnikow z wojewodztw slaskiego, dolnoslaskiego i
opolskiego, ale takze innych czesci kraju.

“Spustoszenie”, “wielkie zniszczenia”. Swiatowe media o powodzi w Polsce
Swiatowe media relacjonuja przejscie nizu genuenskiego Boris. Informuja m.in.
o przerwaniu tamy w Stroniu Slaskim, zniszczeniu mostu w Glucholazach, czy
o ewakuacjach w Klodzku. Do opisu sytuacji w Polsce i innych panstwach
Europy zagraniczne tytuly najczesciej uzywaja okreslenia “dramatyczna”. Co
pisza?

W opublikowanym w niedziele wieczorem tekscie BBC zaznacza, ze “ulewne
deszcze wywolane przez niz Boris sieja spustoszenie w Europie Srodkowej i
Wschodniej”. Opisujac sytuacje w Polsce, brytyjski nadawca publiczny pisze
o “wielkich zniszczeniach”. Dziennik “Guardian” przestrzega przed “wciaz
szalejacym” zywiolem, cytujac mieszkancow, ale tez slowa premiera Donalda
Tuska, ktory podczas wystapienia w Klodzku stwierdzil, ze “sytuacja jest
rzeczywiscie ciagle bardzo dramatyczna w wielu miejscach”. Opisuje rowniez
zwiazany z powodzia zgon w powiecie klodzkim, ewakuacje ponad 1600 osob w
tym regionie, zamkniecie przejscia granicznego w Golkowicach oraz
wstrzymanie ruchu kolejowego na linii laczacej miasta Prudnik i Nysa.

Swiatowe media o powodzi w Polsce

Euronews w swojej relacji informuje o przerwaniu tamy w Stroniu Slaskim i
zaangazowaniu wojska w akcje ratunkowa. O “najgorszych powodziach od prawie
trzech dekad” pisze tez NBC News. Amerykanski portal opisuje powodz w calym
regionie i “wezbrane rzeki”, jakie obecnie wystepuja “od Polski po
Rumunie”, zwraca jednak uwage na “dramatyczna sytuacje” w naszym kraju,
opisujac rekordowe poziomy wody w Klodzku i ewakuacje w zalewanych
Glucholazach. Kolejna amerykanska stacja ABC News dodaje do tego sytuacje w
Jeleniej Gorze i opisuje, jak przez jeden z walow przeciwpowodziowych do
miasta wlewaja sie wody rzeki Bobr. Relacje z “ogromnych powodzi”, jakie
nawiedzily Europe Srodkowa, zdaje takze francuski “Le Monde”. Mianem
“dramatycznej” sytuacje w regionie okresla wloski dziennik “Corriere Della
Sera”. W podobnym tonie przedstawia ja niemiecki nadawca publiczny MDR.
Hiszpanskojezyczny “La Nacion” przytacza z kolei slowa burmistrza
Glucholazow, ktory odnoszac sie do poziomu wody w miejscowosci, stwierdzil,
ze ta “tonie” i zaapelowal do mieszkancow o ewakuacje.

Sytuacje w tak odleglym dla siebie regionie swiata opisuja rowniez media w
Australii. Portal ABC, w dlugiej analizie poswieconej sytuacji w Europie
Srodkowej, pisze o “dramatycznej powodzi w Polsce” i o helikopterach
podejmujacych ludzi z dachow ich domow. Opisuje przerwane mosty i waly, a
nawet zmyty przez fale powodziowa posterunek policji w Stroniu Slaskim. Jak
zauwaza, w zalanych miejscowosciach mieszkancy maja korzystac ze
Starlinkow, zapewniajacych lacznosc satelitarna.

Inny aspekt akcentuje “Ukrainska Prawda”. Piszac o powodzi, informuje o
deklaracji pomocy dla naszego kraju ze strony premiera Ukrainy Denysa
Szmyhala, ktory zadeklarowal, ze Ukraina jest gotowa wyslac swoich
funkcjonariuszy reagowania kryzysowego wraz ze specjalistycznym sprzetem,
oraz reakcje polskiego premiera, ktory nazwal te oferte “wzruszajaca”.

DETEKTYW

Ukrywal sie za wielka woda

Lena fIGURSKA

Czym zajmuje sie na co dzien typowy 15-latek? Szkola, koledzy, gry
komputerowe, dodatkowe zajecia, sporty. Jednak 15-letni mieszkaniec Suraza
na Podlasiu nie oka- zal sie zwyklym nastolatkiem. Z zimna krwia zamordowal
swoja ciotke i przez ponad 20 lat unikal kary. Lata 90. XX wieku nie dla
wszystkich byly dobrym czasem. Kraj po transformacji ustro- jowej nadal
podnosil sie na nogi, o prace nie bylo latwo. Wiele osob decydowalo sie
wtedy na emigracje, a jed- nym z obieranych kierunkow byly Stany
Zjednoczone, szcze- golnie popularne wsrod miesz- kancow Podlasia.
Szczesliwcy posiadajacy krewnych za oce- anem wyjezdzali wlasnie tam,
bardziej lub mniej legalnie. Inni brali udzial w popularnej loterii, w
ktorej nagroda byla tzw. zielo- na karta, umozliwiajaca legalny pobyt i
prace na terenie USA.

W latach 90. ubieglego stu- lecia do Stanow Zjednoczonych wyjechala rodzina
Barbary L. z podlaskiego Suraza. Kobieta zamieszkala tam wraz z mezem
Stanislawem i trojka ich dzieci. Mimo duzej odleglosci, czasa- mi
odwiedzali rodzinny kraj. Nie inaczej bylo w roku 2000, ale wtedy Barbara
przyleciala do Polski sama. Miala do odebra- nia wlasnie zielona karte i
przy okazji planowala odwiedzic pozostalych w kraju krewnych. Razem ze
Stanislawem zdecy- dowali, ze nie beda sie pozby- wac dotychczasowego domu
w Surazu, wiec kobieta miala sie gdzie zatrzymac.

BNocny pozar

arbara miala w Surazu licz-

na rodzine. Naprzeciwko

jej domu mieszkal brat stryjeczny jej meza, wraz z zona i 15-letnim synem.
Nie utrzy- mywali moze zbyt zazylych relacji, ale od czasu do czasu
spotykali sie. 52-latka nie mogla przypuszczac, ze to wlasnie z tej strony
czyha na nia najwieksze zagrozenie.

16 lipca 2000 roku jeden z sasiadow Barbary L. przebu- dzil sie w nocy. Cos
go skloni- lo do tego, by wstac i wyjrzec przez okno. Widok go nieco
przerazil. Zobaczyl, ze z domu sasiadki wydobywaja sie kle- by dymu.
Natychmiast wezwal

straz pozarna i pobiegl do kolejnego sasiada, by powiado- mic go o
zagrozeniu. Obudzil go i razem udali sie pod dom panstwa L. Mezczyzna wie-
dzial, ze Barbara przyleciala do Polski i najprawdopodobniej jest w srodku.

Okolo godziny 4 nad ranem na miejscu zjawila sie straz pozarna. Zanim to
sie stalo, sasiedzi wybili jedno z okien domu 52-latki i odwaznie weszli do
srodka. W jednym z pomieszczen na podlodze lezala Barbara L. Wokol niej
byla krew. Nie wygladala, jak ofiara pozaru, ale morderstwa…

Chwile potem do pomiesz- czenia szybkim krokiem wszedl lekarz z karetki
pogotowia. Zobaczyl lezaca na prawym boku kobiete, ubrana w koszu- le
nocna. Natychmiast odwro- cil ja na plecy, sprawdzil tet- no i oznaki
zycia. Niczego nie wyczul. Domyslal sie najgor- szego, ale mimo to
sprobowal jeszcze reanimacji. Przerwal ja po jakims czasie i oglosil zgon.

Cialo kobiety bylo w fatal- nym stanie. Jasne wlosy posklejane, twarz
opuchnieta. Wszedzie miala pelno sinia- kow, otarc, wybroczyn. Lekarz
wyczul kilka zlamanych zeber, zauwazyl zlamane zuchwe i nos. Po
wewnetrznych stronach ud ujawnil widoczne otarcia, swiadczace o tym, ze
najpraw- dopodobniej doszlo do gwaltu.

Policja domyslila sie, ze ktos zamordowal Barbare L., a nastepnie wzniecil
pozar, by zatrzec slady. Ten plan sie nie powiodl i to na funkcjonariu-
szach spoczywal obowiazek odnalezienia sprawcy brutal- nej napasci.
Sledztwo ruszylo. Technicy zebrali na miejscu odciski palcow. Znalezli
takze meskie slipy ze sladami nasie- nia. Nasienie znajdowalo sie rowniez
na ubraniu ofiary. Pobrano probki do badan.

Funkcjonariusze przesluchi- wali okolicznych mieszkancow i pobierali
odciski palcow do porownania z tymi, znalezio- nymi na miejscu zbrodni. Nie
dawalo to jednak zadnych efek- tow. W miedzyczasie patolog sporzadzil
raport z sekcji zwlok. Obrazenia, ktore odniosla mro- zily krew w zylach i
przedstawia- ly horror, przez jaki Barbara L. przeszla w ostatnich
godzinach swojego zycia.

Napastnik zerwal z kobiety czesc pizamy i obnazyl jej piersi. Bil ja bez
opamietania i z ogrom- na sila. Odniesione rany swiad- czyly o tym, ze
zabojca wrecz skakal po ciele 52-latki. Miala obrazenia w okolicach szyi,
glowy i ramion. Podczas ata- ku kilkukrotnie tracila i odzy- skiwala
przytomnosc. Wedlug sledczych w pewnym momen- cie Barbarze udalo sie wyrwac
oprawcy i probowala uciec. Swiadczyly o tym krople krwi wsiakniete w dywan
oraz wlosy znalezione na meblach. 52-lat- ka nie zdolala jednak uciec.
Napastnik dopadl ja, zlapal za wlosy i zaczal uderzac jej glowa o podloge.
Potem ponownie na nia usiadl i dusil. Zacisnal rece na jej szyi, przez co
ofiara dusila sie krwia splywajaca z jej warg, jezyka i nosa. Nie
zamierzala sie jednak poddac. Ponownie udalo sie jej oswobodzic i skie-
rowac w strone przedpokoju, ale tam napastnik dopadl ja po raz kolejny. Tym
razem osiagnal cel. Zaczal ja gwaltownie bic przy uzyciu parasola i
drewnianej rakiety tenisowej. Tego ume- czony organizm Barbary juz nie
wytrzymal. Kobieta zaczela sie dusic i w koncu umarla. Sledztwo w sprawie
jej zabojstwa nie bylo latwe. Z zebranego materia-

lu dowodowego nie wynikalo wiele. Pracujacym przy tym dochodzeniu
mundurowym ciezko bylo ustalic chocby podejrzanych o to, kto mogl dokonac
tak brutalnej zbrodni. Wszelkie domysly prowadzily donikad, nikogo nie
udalo sie aresztowac, dzieki zgromadzo- nym dowodom. Z ustalen sledczych
przed kilkunastu laty wynikalo, ze feralnego dnia nic nie zapowia- dalo
tragedii. Rano Barbare L. odwiedzily dwie kolezanki, z ktorymi pogawedzila
przy herbacie, a nastepnie uda- la sie do swojej mamy. Barbara L. miala tego

dnia jeszcze umowione spotkanie z dzierzawca, ktory uprawial nalezace do
rodziny pole pod- czas ich nieobecnosci. Kobieta byla widziana tez w
sklepie, natomiast wie- czorem odwiedzila sasia- dow, z ktorymi wypila w
ogrodku kawe. Do swojego domu wrocila okolo godziny 21. Czy juz wtedy cos
ja niepokoilo? Czy moze czegos sie bala? Moglo tak byc bo dzien przed
smiercia przyzna- la mezowi, ze ma wra- zenie, jakby ktos chodzil po
werandzie. Wyjrzala przez okno, jednak niko- go nie zauwazyla.

– Czula, ze ktos byl na balkonie i ja obserwuje – wspominal po latach syn
pani Barbary w progra- mie “Magazyn sledczy”.

Jedna z osob, ktorym

w 2000 roku pobrano odciski palcow, byl Krzysztof L., syn brata
stryjecznego meza ofia- ry, ktorego rodzina mieszkala naprzeciwko domu
panstwa L. Jednak krotko po tym zdarzeniu, Krzysztof L. zniknal z miastecz-
ka. Jakis czas pozniej okazalo sie, ze nastoletni chlopak, z pomo- ca
rodziny, wyjechal do Stanow Zjednoczonych. Policja stracila go z pola
widzenia, a nie miala wobec niego konkretnych podej- rzen i tym samym
dowodow na to, ze mogl miec udzial w zaboj- stwie ciotki. Tym samym nie
mogla go oficjalnie poszukiwac ani zadac od innego panstwa wydania go w
rece sledczych.

W 2002 roku, kiedy od jakie- gos czasu nie bylo juz zadnych postepow w
sledztwie, zde- cydowano o jego umorzeniu z powodu niewykrycia sprawcy.

W trakcie dochodzenia nie ustalono nawet motywu zbrod- ni, wykluczono
jedynie rabu- nek, bo z domu ofiary nic nie zginelo, a oprawca pozostawil
jej nawet bizuterie, ktora miala wtedy na sobie. Z takim rozwiazaniem nie
mogla sie pogodzic rodzina zamordowanej, dla ktorej waz- ne bylo ustalenie
sprawcy, by mogli osiagnac chociaz czescio- wy spokoj i przezyc zalobe po
matce i zonie. Wyznaczyli nawet nagrode za wszelkie informacje, ktore
moglyby pomoc w odna- lezieniu mordercy. Wynajeli tez znanego prawnika, by
nadal prowadzil dzialania majace ten sam cel – ujawnienie sprawcy mordu.
Ale przez wiele lat nie pojawily sie zadne nowe infor- macje w tej sprawie.

Do przelomu doszlo dopie- ro w 2012 roku. Wtedy jeden z mieszkancow Suraza
zwierzyl sie Wojciechowi, synowi zamor- dowanej, ze najprawdopodob- niej
zna nazwisko osoby, ktora zabila mu matke. Mezczyzni pra- cowali w jednej
firmie. Kolega powiedzial Wojciechowi L., ze motyw zabojstwa byl seksu-
alny, a sprawca pchnal kobie- te na szafke. Tym sprawca byl Krzysztof L., z
ktorym mez- czyzna chodzil do jednej klasy. Wojciech L. przekazal te
informacje policji, a ta zbada- la swiadka wykrywaczem klamstw. Ostatecznie
jego zeznania zostaly uznane za wiarygodne.

Z jakiegos powodu sledztwo nie zostalo jednak wowczas podjete. Stalo sie to
dopiero w 2019 roku. Wtedy sprawa zaintereso- wal sie malopolski oddzial
Archiwum X, dzialajacy przy Wydziale Zamiejscowym Departamentu do Spraw
Przestepczosci Zorganizo- wanej i Korupcji Prokura- tury Krajowej w
Krakowie. Jednostka ta swoim zasie- giem obejmuje caly kraj. Zezwolenie na
podje- cie sledztwa otrzymala od zastepcy Prokuratora Generalnego.
Dochodzenie prowadzila przy wspoludzia- le Komendy Wojewodzkiej Policji w
Bialymstoku. Sle dczy, zaznajomieni z zez- naniami zlozonymi w 2012 roku,
sugerujacymi, ze

zabojca byl 15-letni wowczas Krzysztof L., skupili sie na zebraniu dowodow
jego ewen- tualnej winy. Wiedzieli, ze mezczyzna mieszka w Stanach
Zjednoczonych, wiec podstawy do przeprowadzenia ekstradycji do Polski
musialy byc solidne.

Policja dysponowala zezna- niami swiadka, ktory w 2012 roku twierdzil, ze
Krzysztof L. przyznal mu sie do popelnie- nia zbrodni. Miala tez meskie
slipy, ktore znaleziono na miej- scu zbrodni. Na nich w 2000 roku sledczy
ujawnili material DNA, ale owczesne metody nie byly na tyle zaawansowa- ne,
by pomoglo to w wykryciu sprawcy. Zreszta, policjanci potrzebowali
materialu porow- nawczego, a w pierwszym sledz- twie nie wytypowali nawet
solidnego podejrzanego.

W 2020 roku skontakto- wali sie z policja amerykan- ska, a konkretnie z
jednostka w Chicago, bo to tam wlasnie od lat mieszkal Krzysztof L.
Mezczyzne zatrzymano 8 grud- nia 2020 roku i pobrano od niego dwie probki.
Po prze- badaniu ich w Polsce okazalo sie, ze DNA ze slipow nalezalo do
podejrzanego Krzysztofa L. Biegli ocenili, ze ten dowod jest niezwykle
mocny. Wtedy wszczeto procedure ekstrady- cji. Ten proces trwal niemal 3
lata. Podejrzany trafil do Polski dopiero w czerwcu 2023 roku. Krzysztof L.
mial wtedy 38 lat. W USA zostawil rodzine – zone i trzech synow w wieku od
12 do 18 lat. Wyksztalcil sie na mechanika samochodowego, ale nie pracowal
w zawodzie. Byl zatrudniony na budowie i tam zarabial na zycie.

Nie udalo sie go przesluchac, bo mezczyzna konsekwentnie odmawial zlozenia
jakichkol- wiek wyjasnien. Rodzina zatrud- nila mu do obrony dwoch zna-
nych warszawskich adwokatow, ktorzy tlumaczyli, ze ich klient nie mogl
popelnic jakiejkolwiek zbrodni w nocy 16 lipca 2000 roku, bo w tym czasie
przeby- wal ze znajomymi na dyskote- ce. Sledczy stwierdzili jednak, ze w
czasie pomiedzy powrotem z imprezy a jego pojawieniem sie w domu, Krzysztof
zdazylby

popelnic zbrodnie, wiec w te tlu- maczenia nie uwierzyli, uznajac alibi za
malo wiarygodne.

W koncu prokuratura posta- wila Krzysztofowi L. zarzut zabojstwa ze
szczegolnym okrucienstwem o podlozu sek- sualnym. Grozilo mu 25 lat
pozbawienia wolnosci. W tym przypadku nie mozna bylo orzec najwyzszej kary
dozy- wocia, bo oskarzony byl nie- letni w momencie popelniania zbrodni.
Proces rozpoczal sie w lutym 2024 roku przed Sadem Okregowym w Bialymstoku.
Oskarzeniem kierowal zna- ny w Polsce prokurator Piotr Krupinski, ktory w
przeszlosci

zajmowal sie m.in. spra- wami zabojstwa Iwony Cygan oraz oskorowa- nia
krakowskiej stu- dentki, Katarzyny Z. Prokurator chcial utajnienia procesu,
ze wzgledu na interes prywatny oraz dobre obyczaje, ale prowa- dzaca sprawe
sedzina

nie zgodzila sie na to. Swoj wniosek zlozyli takze obroncy Krzysztofa L.
Jeden z nich przekonywal,

ze doszlo do bledu procedural- nego. Zwykle o tym, czy osoba nieletnia
bedzie odpowiadac kar- nie decyduje sad rodzinny i to on przekazuje sprawe
prokuraturze, a tutaj pominieto ten krok.

– Spor w tej sprawie dotyczy tego, kto decyzje o warunkowej
odpowiedzialnosci ma podej- mowac. Jesli taka decyzja nie zapadla, to
prokurator nie mial mozliwosci prowadzenia postepo- wania przygotowawczego
i moz- liwosci oskarzania w tej sprawie – mowil adwokat, domagajac sie
umorzenia postepowania.

Prokurator byl odmienne- go zdania, zaznaczajac, ze nie doszlo do zadnego
bledu. W tym twierdzeniu poparl go pelno- mocnik rodziny L. Ostatecznie to
do ich zdania przychylila sie sedzina, ktora zdecydowala, ze nie ma mowy o
umorzeniu postepowania. Na pierwszym posiedze- niu prokurator odczytal akt
oskarzenia oraz poinformowal o wszystkich obrazeniach, jakie odniosla
ofiara. Calosc zajela mu 13 minut. W tym czasie Krzysztof L. siedzial
spokoj-nie na swoim miejscu, patrzyl przed siebie. Co jakis czas zerkal w
strone skladu sedziowskiego. Rowniez kiedy wchodzil na sale sadowa, w
asyscie dwoch poli- cjantow, nie przejawial zadnych emocji. Ubrany w
koszulke polo, dzinsy i buty sportowe, dzierzyl w dloni cienki zeszyt.
Potem sie okaze, ze bedzie mial go ze soba na kazdej z rozpraw.

Po odczytaniu aktu oskarze- nia, sedzina zwrocila sie do mez- czyzny z
pytaniem, czy chcialby cos dodac. On jednak odmowil:

– Na tym etapie chcialbym skorzystac z prawa odmowy skla- dania wyjasnien i
odpowiadania na pytania.

Wobec tego sad przeszedl do przesluchiwania swiadkow. Jeden z jego dawnych
kole- gow wyznal przed sadem, ze Krzysztof zawsze byl dobrze zbudowany, w
wieku 15 lat mial okolo 180 cm wzrostu i nie nale- zal do
najgrzeczniejszych nasto- latkow we wsi. Inny z kolegow twierdzil, ze ze
wzgledu na cha- rakter L. nikt w tamtych czasach nie chcial sie z nim
przyjaznic.

Zeznawal rowniez mezczy- zna, z ktorym oskarzony wra- cal z dyskoteki z
sasiedniej wsi w noc zbrodni. Byl wlascicielem samochodu, fiata 126p,
ktorym zabral Krzysztofa i jego 3 kole- gow, by odwiezc ich do Suraza. Na
miejsce dotarli okolo godzi- ny 2.20. Zatrzymala ich jeszcze policja,
zdziwiona, ze do tak malego samochodu wsiadlo az tyle osob. Mowil, ze o
zaboj-stwie Barbary L. dowiedzial sie kolejnego dnia od rodzicow.

Przesluchano tez innego swiadka, ktory od kolegi dowie- dzial sie o
zabojstwie 52-latki. Mial mu o tym powiedziec sam Krzysztof:

– Krzysiek chwalil sie memu koledze, ze zabil ciotke. Od kolegi sie
dowiedzialem, mowil o tym podczas spotkania towarzyskie- go przy piwie. Nie
bralem tego powaznie, bo nie wierzylem w to i dalej nie wierze. O
szczegolach sprawy slyszalem z programu “997”, ale mialem wtedy 16 lat –
mowil mezczyzna.

Podczas procesu glos zabie- raly takze dzieci zamor- dowanej. Jej corka
zadala

oskarzonemu kilka pytan, ale on odpowiedzial tylko na jedno:

– Czy byl taki czas w two- im zyciu, ze kiedykolwiek moja mamusia, tata,
bracia lub ja, zro- bilismy ci jakakolwiek krzywde?

– Nie – odparl oskarzony i bylo to jego jedyne slowo.

– Na tortury, jakie moja mamusia cierpiala w ostatnich chwilach swojego
zycia, nie zaslu- guje nikt, szczegolnie ona, tak bardzo kochana. To byla
moja najlepsza przyjaciolka. Mojej mamy nie bylo ze mna w czasie mojego
slubu ani w chwili, kiedy urodzilo sie moje dziecko – mowi- la kobieta ze
lzami w oczach. – Przez 20 lat nie wiedzielismy, kto to zrobil, potem
musielismy sto-czyc walke, zeby sprowadzic go do kraju. Dwa i pol roku
bronil sie, zeby nie wrocic ze Stanow, jednak sad bez watpienia stwierdzil,
ze zasluguje na to, zeby odpowie- dzial za to, co zrobil.

Dzieci Barbary uwaza- ja, ze to rodzina Krzysztofa L. pomogla mu uciec do
Stanow Zjednoczonych, gdy tylko poja- wil sie wobec niego cien podej- rzen.
Wczesniej chlopak przeby- wal w szpitalu psychiatrycznym, z ktorego rodzice
go wypisali i potem mieli wyslac go za ocean.

– Chyba do dzisiejszego dnia nie ustalono, czy wyjechal na swoim paszporcie
– uwazal syn Barbary L. – Jego alibi bylo przygotowywane praktycznie od
pierwszego dnia przez bardzo bliskie mu osoby, ktore dzisiaj sponsoruja
jego prawnikow.

W podobnym tonie wypo- wiadal sie prokurator, ktory dokladnie przedstawil
poszcze- golne etapy sledztwa, ekspery- menty procesowe. Zaznaczyl, ze
oskarzony nie mial zadnego wiarygodnego alibi i poinfor- mowal, jak zdaniem
prokuratu- ry Krzysztof L. zagospodarowal czas pomiedzy powrotem z dys-
koteki, a podpaleniem domu ofiary. Wedlug niego kobieta wpuscila oprawce do
domu dobrowolnie, bo go znala. Nie bylo zadnych sladow wlamania: – Brak
bylo sladow wlamania. Pokrzywdzona nie czula zagro- zenia. Kiedy zeszla z
pietra na parter nie wziela ze soba topor- ka, ktory miala przygotowany do
samoobrony pod swoim lozkiem. Ogledziny miejsca wskazuja, ze ten toporek
byl pokryty kurzem. Kluczowym wedlug prokura- tora dowodem byl material DNA
z bielizny meskiej. Wspomnial o probkach przyslanych z USA: – Ich profil
DNA jest w pelni zgodny z profilem sladu pobra- nego z majtek meskich z
miejsca zabojstwa. To z prawdopodo- bienstwem graniczacym z pew- noscia
wskazuje na pochodzenie badanego sladu od Krzysztofa L. Zupelnie innego
zdania byli obroncy oskarzonego, ktorzy przed sadem dowodzili, ze caly
proces jest poszlakowy, a oskar- zenie nie ma zadnych mocnych dowodow na
to, ze to ich klient popelnil brutalna zbrodnie w Surazu. Podczas przemowy
jeden z jego adwokatow zazadal uniewinnienia oskarzonego, bo zebrane
dowody, ktore nazywal poszlakami, nie ukladaly sie w lancuch
przyczynowo-skutko- wy. Jego zdaniem zeznania swiad- kow wzajemnie sie
wykluczaly,

a dowod w postaci materialu DNA uznal za niewiarygodny. Dowodzil, ze ze
slipami znalezio- nymi na miejscu zbrodni kontakt mialo 3 mezczyzn, ale
prokura- tor w ogole nie postaral sie o ich identyfikacje. Ponadto wedlug
niego nie bylo zadnego dowodu na to, ze bielizna nalezala do jego klienta.
Mecenas uwazal, ze w tej sprawie jest ogrom watpliwosci, ktore powinny byc
rozstrzygniete na korzysc jego klienta:

– W tej sprawie nie moze dojsc do wydania wyroku skazujacego, jezeli zasada
domniemania nie- winnosci bedzie zasada naczel- na przy ocenie
zgromadzonych dowodow – powiedzial prawnik.

Wyrok w sprawie zapadl 26 marca 2024 roku. Po zapozna- niu sie z calym
materialem sad uznal,zeKrzysztofL.jestwinny zabojstwa swojej ciotki i
skazal go na 25 lat wiezienia. To byla maksymalna mozliwa kara, biorac pod
uwage, ze oskarzo- ny mial 15 lat, gdy dopuscil sie zbrodni. Zdaniem
sedziny nie bylo zadnych okolicznosci lago- dzacych, a orzeczona kara jest
sprawiedliwa spolecznie.

Po odczytaniu wyroku w sali sadowej rozlegly sie brawa. Slychac bylo tez
placz corki zamordowanej kobiety.

– Wreszcie doczekalismy sie tej sprawiedliwosci, chociaz jest niewielka, bo
nikt nam mamy nie zwroci, ale wreszcie mamy wyrok – powiedziala kobieta,
cytowana przez “Fakt”.

Bliscy Barbary L. zareago- wali z ulga, natomiast ska- zany wychodzil z
sali roz- praw z opuszczona glowa, nie dowierzal w to, co uslyszal. Jego
obroncy zapowiedzieli apelacje od wyroku.

abojstwo w Surazu bylo dla Prokuratury Krajowej momentem dla przedstawienia
Archiwum X i przy- pomnienia, ze zaden sprawca nie moze czuc sie bezkarny.
Dzial do spraw Niewykrytych Zabojstw zostal utworzony w 2018 roku w
Malopolskim Wydziale Zamiejscowym Depar- tamencie do spraw Przestepczosci
Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie. Postepowania
przygotowawcze z kategorii spraw Archiwum X sa specyficzne pod kazdym
wzgle- dem: przedmiotu postepowania, dowodow, osob prowadzacych
postepowanie przygotowawcze i bieglych. Wymagaja duzego nakladu pracy i
czasu oraz nie- szablonowego podejscia. Dotycza zbrodni zabojstwa –
najciezszej zbrodni skierowanej przeciwko czlowiekowi.

– Prokuratura konsekwentnie dazy do zapewnienia spoleczen- stwa o
skutecznosci prawa i orga- now scigania, a w szczegolnosci, ze kara za
popelnione czyny bedzie wymierzona. Dla ofiar i ich rodzin dzialania
podejmowane w ramach spraw z kategorii Archiwum X to jedyna szansa na
zadoscuczynie- nie i prokuratura robi wszystko, by sprawcy okrutnych
zbrodni odpowiedzieli za nie przed sadem, nawet jesli od zdarzenia uplyne-
lo, jak w przypadku Krzysztofa L., nawet kilkadziesiat lat – zapewnia
Prokuratura Krajowa.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl