Dzien dobry – tu Polska – 16.09.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 252) (67137)

16 wrzesnia 2023r.

Pogoda

sobota, 16 wrzesnia 26 st C

Czesciowe zachmurzenie

Opady:10%

Wilgotnosc:56%

Wiatr:13 km/h

Kursy walut

Euro 4.64

Dolar 4.35

Funt 5.39

Frank 4.85

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Zycze wszystkim milego weekendu i pozdrawiam z Zielonej Gory, gdzie konczy
sie Winobranie a zaczyna sprzatanie 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

Jasiu wraca ze szkoly i mowi:

– Tato musisz jutro isc do szkoly bo wysadzilem lawke”

– Dobrze. Na nastepny dzien:

– Tato jutro idziesz do mojej szkoly bo wysadzilem sciane wraz z biurkiem.

– Oj” dobrze.

Na nastepny dzien:

– Tato musisz isc do”

– O nie, ja juz nie pojde do tej szkoly!

– Racja, po co chodzic po ruinach?

Zabka z rewolucyjna usluga. Zapewnia, ze jest zgodna z prawem. Nowa usluga,
ktora wlasnie jest testowana w jednym z punktow sieci Zabka, moze okazac
sie kolejnym hitem wsrod klientow. Choc nie wiadomo, czy w ogole zostanie
wdrozona, poniewaz budzi watpliwosci. A chodzi o testowane rozwiazanie w
Zabce Nano, ktore pozwala klientowi samemu nalac sobie zimne piwo. Na razie
to jeszcze sfera testow, jednak Zabka moze znow zaskoczyc klientow i
zaoferowac im usluge, ktora zaskarbi ich serca. W jednym z warszawskich
bezobslugowych punktow Zabka Nano testowana jest wlasnie usluga
niespotykana w zadnym innym sklepie. I juz wywoluje duze emocje oraz
watpliwosci natury prawnej. Sprawa tyczy sie specjalnego automatu do
sprzedazy piwa, dzieki ktoremu klient moglby uraczyc sie chmielowym napojem
prosto z dystrybutora. Takie rozwiazanie budzi szereg pytan m.in. w
odniesieniu do zakazu sprzedazy piwa nieletnim. Jak przekazala firma w
komunikacie, na ktory powoluje sie serwis Telepolis.pl, wszystko odbywa sie
zgodnie z prawem.

Wyjechal i zapomnial zamknac okna. Zdjecia mieszkania hitem sieci. Do
nietypowego incydentu doszlo w Wielkiej Brytanii. Mieszkaniec Londynu przed
wyjazdem zapomnial zamknac okna. Po powrocie zastal swoj dom caly w ptasich
odchodach. Okazalo sie, ze podczas jego nieobecnosci stado golebi
zamieszkalo na jego posesji. Straty oszacowano na ok. 15 tys. funtow, czyli
ponad 80 tys. zl. Stado ptakow przedostalo sie do domu mieszkanca Londynu
przez czesciowo otarte okno tarasowe i rozgoscilo sie w kazdym
pomieszczeniu. Podczas kilkutygodniowej nieobecnosci wlasciciela golebie
pozostawily po sobie “pamiatke” niemal na kazdym metrze kwadratowym.
Najbardziej ucierpialy jednak salon i kuchnia.

Eksperci ds. zwalczania szkodnikow stwierdzili, ze mieszkanie przypomina
wyspe Roca Partida w Meksyku, zwana “wyspa ptasich odchodow”. Mala
niezamieszkana wyspa ma niemal calkowicie bialy kolor ze wzgledu na ogromna
ilosc odchodow zamieszkujacych ja ptakow.

Wlasciciel domu zadzwonil do ekspertow z London Network for Pest Solutions,
firmy zajmujacej sie zwalczaniem szkodnikow. Jak sie okazalo, wielka akcje
sprzatania wyceniono na ok. 15 tys. funtow, czyli ponad 80 tys. zl.
Pracownicy zajmujacy sie zwalczaniem szkodnikow opisali salon jako
“atrakcje warta zobaczenia”. W pomieszczeniu sofy, dywan i telewizor
pozostaly calkowicie pokryte ptasimi odchodami.

Paul Cooper, dyrektor naczelny London Network for Pest Solutions,
powiedzial:

“Wlasciciel zajrzal do srodka i natychmiast do nas zadzwonil. Golebie
zostawily po sobie koszmarny balagan. Zniszczenie tego miejsca zajelo im
zaledwie cztery tygodnie”. Ujawnil, ze specjalista ds. golebi w firmie
musial nawet zalozyc kombinezon ochronny i dwie maski, aby choc troche
zniwelowac “przytlaczajacy smrod” w srodku. Jak dodal Cooper, nieruchomosc
bedzie niedostepna przez wiekszosc miesiaca ze wzgledu na czas sprzatania,
remontu i ponownego umeblowania.

Rozporzadzenie w sprawie placy minimalnej. Rzad pokazal stawki na 2024 r.
Rzad zdecydowal o wysokosci placy minimalnej w 2024 r. Czekaja nas dwie
podwyzki. Jedna od stycznia, druga od lipca. Ostateczne stawki ujawniono
podczas konferencji prasowej premiera w resorcie rodziny i polityki
spolecznej. Przyjelismy na Radzie Ministrow rozporzadzenie ws. minimalnego
wynagrodzenia za prace – poinformowal szef rzadu. Na wyswietlanych za jego
plecami grafikach rzad chwali sie, ze oznacza to wzrost o 146 proc. w
porownaniu do roku 2015 r. Przez cale wystapienie nie wspomnial jednak o
mechanizmie, na podstawie ktorego oblicza sie wysokosc placy minimalnej. A
jednym z czynnikow jest prognozowana na dany rok inflacja. Projekt
rozporzadzenia w sprawie wysokosci minimalnego wynagrodzenia za prace,
ktory na poczatku sierpnia trafil do wykazu prac legislacyjnych i
programowych Rady Ministrow, ustalal to wynagrodzenie na poziomie 4242 zl
brutto od 1 stycznia 2024 r. oraz 4300 zl brutto od 1 lipca 2024 r. Zgodnie
z projektowanym rozporzadzeniem minimalna stawka godzinowa mialaby wynosic
odpowiednio 27,7 zl brutto od 1 stycznia 2024 r. oraz 28,1 zl brutto od 1
lipca 2024 r. Rzad musial wydac rozporzadzenie do 15 wrzesnia. Wynika to
wprost z przepisow. Informacja zostala potwierdzona podczas wspolnej
konferencji prasowej premiera oraz szefowej resortu rodziny Marleny Malag.

Rowniez kwestia podwojnej podwyzki to nie decyzja rzadzacych, a
konsekwencja ustawy. Zgodnie z przepisami, jezeli prognozowany na rok
nastepny wskaznik cen (tj. przyjety do opracowania projektu ustawy
budzetowej srednioroczny wskaznik cen towarow i uslug konsumpcyjnych
ogolem) wynosi co najmniej 105 proc. – ustala sie dwa terminy zmiany
wysokosci minimalnego wynagrodzenia oraz wysokosci minimalnej stawki
godzinowej: od dnia 1 stycznia i od dnia 1 lipca.

Wawrzyk, Bollywood i specsluzby USA. Ujawniamy kulisy afery wizowej.
Wiceminister MSZ Piotr Wawrzyk zostal wyrzucony z rzadu i z list PiS, bo
pomogl swoim wspolpracownikom stworzyc nielegalny kanal przerzutu
imigrantow z Azji i Afryki przez Europe do Stanow Zjednoczonych – ustalil
Onet. Znamy szczegoly jednego z najbardziej efektownych przerzutow
nielegalnych imigrantow z Indii. To nie jest zart: sciagani przez ekipe
Wawrzyka Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood. Za przerzucenie do
Ameryki kazdy placil 25-40 tys. dol. Wraz z powolaniem Piotra Wawrzyka na
wiceszefa MSZ w polskiej sluzbie konsularnej pojawily sie niespotykane
wczesniej zwyczaje. Ostrozne podejscie konsulow do wydawania wiz
cudzoziemcom z Azji i Afryki zostalo zastapione poleceniami Wawrzyka. To on
decydowal, kto ma dostawac wizy i nie wahal sie uzywac swej wladzy, by
recznie sterowac strumieniem wjezdzajacych do Polski. Onet odkrywa nieznane
dotad, sensacyjne kulisy afery wizowej, ktora zmiotla Wawrzyka i wywolala
kryzys w szeregach PiS w finale kampanii. Ta historia zaczyna sie w zeszlym
roku. Wlasnie wowczas do konsulow w roznych miastach Azji i Afryki – od
Stambulu przez Rijad, Islamabad, Mumbaj, New Delhi, Bangkok, Singapur,
Hongkong, Manile i Tajpej po Abudze oraz Dar-es Salam – trafiaja
“polecenia” od Wawrzyka. Zgodnie z jego wola konsulowie maja wydawac zgody
na wjazd do Polski grupom konkretnych ludzi. W kazdym mailu wymienionych
jest kilkadziesiat lub nawet ponad sto nazwisk osob, ktore maja zostac
przyjete przez konsulow jak najszybciej, poza kolejka. Wszystkie nazwiska
zostaly przekazane dyrekcji Departamentu Konsularnego MSZ bezposrednio
przez Wawrzyka. Stamtad trafialy wlasnie do polskich placowek konsularnych
w Azji i Afryce. Niektore z e-maili zawieraly nawet numery telefonow do
poszczegolnych osob, zeby konsulowie mogli szybciej nawiazac z nimi
kontakt. Wicedyrektorka departamentu konsularnego Beata Brzywczy – zaufana
Wawrzyka – w swojej wiadomosci do konsulow pisala nawet: “Zachecam Panstwa
do skorzystania z przyslugujacych Panstwu mozliwosci przyjecia ww.
wnioskodawcow… Feedback [informacja zwrotna] w niniejszej sprawie bylby
mile widziany”. Najbardziej zdumiewajaca historie opisujemy, opierajac sie
na dwoch niezaleznych zrodlach. Jedno pochodzi z centrali MSZ. Drugie to
wysokiej rangi polityk PiS-u.

Zarowno w MSZ, jak i w centrali PiS-u na Nowogrodzkiej historia “filmowcow
Wawrzyka” z Mumbaju budzi zdumienie i przerazenie. Kluczowa postacia w tej
opowiesci jest Edgar Kobos, 25-letni wspolpracownik Wawrzyka. Trudno
dokladnie ustalic, jak bliskie sa ich relacje. Wiadomo jedynie, ze Kobos
pochodzi ze Swietokrzyskiego – skad Wawrzyk jest poslem – i od nastania
rzadow PiS wiedzie mu sie nadzwyczaj dobrze. Zwiazane z nim prawicowe
organizacje sa dotowane milionami zlotych przez rzad. Poza tym Kobos zostal
przez MSZ wybrany na mlodziezowego delegata RP do Organizacji Narodow
Zjednoczonych. A relacje z ONZ obok polityki wizowej byly jednym z zadan
Wawrzyka w MSZ. Jesienia ub.r. do polskich placowek w Indiach – ten kraj
wyprzedza wlasnie Chiny jako najludniejsze panstwo swiata – zaczynaja
przychodzic “listy Wawrzyka”. Polska ma tam dwie placowki konsularne
wydajace wizy: wydzial konsularny w ambasadzie RP w New Delhi oraz konsulat
generalny w Mumbaju. Onet zna korespondencje dyplomatyczna oraz dokumenty
wewnetrzne MSZ dotyczace kilku grup Hindusow, ktorzy znalezli sie na
listach wyslanych przez MSZ do placowek w Mumbaju i New Delhi. Wynika z
niej, ze to szef Departamentu Konsularnego w MSZ Marcin Jakubowski –
czlowiek Wawrzyka – wyslal swej zastepczyni Beacie Brzywczy liste Hindusow,
ktorzy w tempie ekspresowym powinni dostac wizy. Stalo sie to w polowie
listopada 2022 r. Z korespondencji wynika, ze lista pochodzi wprost od
Wawrzyka. Mozna to wywnioskowac z tego, ze 18 listopada minionego roku
Brzywczy pisze bezposrednio do wiceministra: “Szanowny Panie Ministrze, Pan
Dyrektor M. Jakubowski przekazal mi ponizsza liste – czy moglibysmy prosic
o kontakt do osoby odpowiedzialnej za te grupe, bysmy mogli ich
bezposrednio skontaktowac z wlasciwymi konsulami?”.

Jednym slowem – dyplomatka chce od ministra namiar od czlowieka, ktory
przyszedl do niego z ta lista.

Wawrzyk odpowiada dzien pozniej: “Pani Dyrektor, wazna rzecz, to jest ekipa
filmowa. Przylot na zdjecia planuja 10 grudnia. Zatem sprawa jest bardzo
pilna”. I wprost instruuje, z kim urzednicy konsularni maja sie
kontaktowac: “Przekazuje dane: Edgar Kobos” – pisze, podajac numer
komorkowy Kobosa. Kobos nie jest pracownikiem MSZ-u. A zatem ten e-mail to
jeden dowodow, ze Wawrzyk osobiscie zaangazowal sie w prywatne
przedsiewziecie. Na czym ono polegalo? Tak, jak to podkreslal w swym mailu
Wawrzyk: Hindusi zostali zaprezentowani przez Kobosa jako ekipa filmowa z
Bollywood. W korespondencji dotyczacej ich przyjazdu pojawily sie nawet
tytul filmu, ktory hinduscy filmowcy chca nakrecic w Polsce: “Asati”.
Wnioski wizowe zostaly podzielone na dwie grupy. Do Delhi trafily dokumenty
13 osob, zas do Mumbaju – 36 osob. Nasze zrodlo w MSZ potwierdza, ze
dyplomaci w Mumbaju od poczatku mieli zastrzezenia do wiekszosci aplikantow
wizowych. Wiekszosc – 25 osob – nosila to samo nazwisko “Patel”, bardzo
popularne w stanie Gudzarat. Wnioski pochodzily z dwoch miast Mehsany oraz
Gandhinagaru, gdzie dominuje ubozsza i gorzej wyksztalcona ludnosc. I zadne
z tych miast nie slynie z zadnego przemyslu filmowego.

Dla wielu z ponad 70 mln mieszkancow Gudzaratu emigracja stanowi podstawowy
cel w zyciu, a interesuje ich przede wszystkim wyjazd do USA lub Wielkiej
Brytanii.

Dodatkowy problem byl taki, ze “filmowcy Wawrzyka” mieli czyste paszporty –
nigdy nigdzie wczesniej nie wyjezdzali. Ale cala ekipe mialo uwiarygadniac
to, ze ci, ktorzy zlozyli wnioski w konsulacie RP w New Delhi, byli
rzeczywiscie filmowcami. Sprawdzilismy – to ludzie, ktorych filmografie sa
w internecie. Z ta grupa wspolpracowala zajmujaca sie m.in. produkcja
filmowa polska firma Cool Company, z ktora zwiazana jest dziennikarka Odeta
Moro, prowadzaca Onet Rano. – W listopadzie zeszlego roku trafila do nas
oferta wspolpracy z firma Purple Motion Pictures, indyjskim producentem
filmow i seriali. Po zapoznaniu sie z portfolio poprzednich produkcji
filmowych producenta i rezysera uwiarygodniony dokumentacja rejestrowa, a
takze po spotkaniach online, nasze firmy rozpoczely wspolprace – opowiada.

Problemem byla grupa z Mumbaju. Wedlug naszych informacji pracownicy
mumbajskiego konsulatu pod naciskiem ludzi Wawrzyka ulegli. Przyznali
Hindusom z Gudzaratu wizy Schengen, pozwalajace na wjazd do wiekszosci
krajow Unii Europejskiej. Tyle ze byly to wizy jednokrotnego uzytku.
Dyplomaci zadeklarowali jednoczesnie, ze po powrocie grupy z Polski pomoga
filmowcom w uzyskaniu kolejnych wiz. Z miejsca wybucha jednak awantura.
Kobos domaga sie wiz wielokrotnego uzytku, przekonujac, ze filmowcy moga
potrzebowac kilku wizyt w Polsce w krotkim czasie. Pod naciskiem
kierownictwa Departamentu Konsularnego MSZ – podleglego Wawrzykowi –
konsulat w Mumbaju wydaje wiec Hindusom 36 wiz wielokrotnych. W polowie
grudnia ub.r. MSZ wysyla do placowek w Indiach kolejny e-mail. Tym razem
zgloszona zostaje kolejna grupa okolo stu Hindusow, ktorzy rzecz jasna maja
w Polsce krecic kolejny film. To “Milton in Malta”, romantyczny obraz,
ktory do maltanskiej milosci prowadzi przez Polske. Mechanizm jest ten sam:
czesc ekipy aplikuje w konsulacie przy ambasadzie RP w New Delhi, ale
wiekszosc – ponad 80 osob – w Mumbaju. Tym razem konsulowie nie wytrzymuja.
Osobiscie pojawiaja sie na rozmowach wizowych, w Ahmedabadzie, stolicy
stanu Gudzarat. Przeprowadza je wynajeta przez MSZ firma zewnetrzna VFS
Global, ktora przyjmuje aplikacje wizowe.

Okazuje sie, ze jeden z aktorow nie potrafi pokazac w sieci zadnego
fragmentu swego filmu. Choreograf nie umie tanczyc. Producent filmowy
okazuje sie rozwozicielem warzyw. Specjalistka od make-upu co prawda
pracuje w zawodzie, ale nie pracuje przy filmach, lecz prowadzi punkt
pieknosci na stacji benzynowej, ktore w Indiach sa rownoczesnie centrami
drobnych uslug. W dodatku “filmowcy” nie mowia w zadnym jezyku poza
lokalnym narzeczem gudzarackim. I znow: nigdzie wczesniej za granice nie
wyjezdzali. Gdy wsrod skladajacych wnioski wizowe rozchodzi sie informacja,
ze konsulowie sprawdzaja ich zwiazki z produkcja filmowa, reszta ekipy
ucieka. Ale gdy konsulowie wyjezdzaja do Mumbaju po kilku rozmowach,
“filmowcy Wawrzyka” jak gdyby nigdy nic wracaja do punktu firmy VFS, by
zlozyc aplikacje. Wkrotce wplywaja one do konsulatu. Decyzja polskich
dyplomatow moze byc tylko jedna – odmowy. I wtedy znow zaczyna sie presja
ze strony MSZ i Kobosa. Nasz informator z centrali MSZ mowi, ze mlody
wspolpracownik Wawrzyka wydzwanial do Departamentu Konsularnego i pisal do
konsulatu w Mumbaju, dopominajac sie zmiany decyzji.

Jednym z argumentow majacych uwiarygodnic “filmowcow”, mialy byc zdjecia
paszportow poprzedniej grupy – wiekszosci z owych 36 osob, ktore dostaly
wielokrotna wize Schengen. Pieczatki w ich paszportach mialy dowodzic, ze
byli w Polsce i juz wyjechali. Analiza dokumentow pokazywala jednak, ze
jest tam indyjska pieczatka wyjazdowa, pieczatka potwierdzajaca wjazd do
Europy przez Paryz, a takze wyjazd przez Madryt lub Lizbone – i zadnego
sladu powrotu tych ludzi do Indii. Placowka informuje o wszystkim centrale
MSZ. W tym samym czasie nieformalnymi kanalami polscy dyplomaci dostaja od
Amerykanow informacje o nowym kanale przerzutu imigrantow z Indii przez
Europe do USA. Stany Zjednoczone w wiekszosci panstw zagrozonych nielegalna
migracja utrzymuja agentow ze specjalnego biura w Departamencie Stanu (to
Overseas Criminal Investigators). Ich jedynym zadaniem jest rozpracowywanie
kanalow nielegalnej migracji do USA. Ludzie ci na biezaco wspolpracuja z
korpusem dyplomatycznym na calym swiecie, w tym z Polakami. Kluczowe w
siatce przerzutu opisanej w tej historii jest to, ze kazdy mieszkaniec
Afryki czy Azji, ktoremu wydano wize Schengen wielokrotnego uzytku (a wiec
teoretycznie dobrze sprawdzony i obdarzony zaufaniem przez sluzby
konsularne krajow UE), moze na tej wizie wjechac do Meksyku, a stamtad juz
dalej przez pustynie, utartym szlakiem przerzutu nielegalnych imigrantow do
USA.

Warunek uzycia tej trasy jest wiec jeden – nielegalni migranci musza miec
wize Schengen wielokrotnego wjazdu. Wielokrotnego, a nie jednorazowego, bo
tylko w ten sposob wjada do Meksyku.

Polskim dyplomatom zaczyna sie w tym momencie wszystko skladac w calosc.
Prosza nieformalnie Amerykanow o sprawdzenie osob z pierwszej, 36-osobowej
grupy, ktora pod naciskiem ludzi Wawrzyka dostala takie wlasnie wielokrotne
wizy. W tym czasie wszyscy “filmowcy” z drugiej grupy skladaja odwolania od
decyzji odmownych. Jednoczesnie do konsulatu w Mumbaju w nadzwyczajnym
trybie przyjezdza zastepca dyrektora MSZ-owskiego Biura Prawnego i
Zarzadzania Zgodnoscia Pawel Majewski. To wizytacja na polecenie Wawrzyka w
celu wywarcia presji na konsulach. W gmachu MSZ na ul. Szucha w Warszawie
Majewski nazywany jest “cynglem Wawrzyka”.

Jego wizyta niewiele jednak zmienia – konsulowie wszystkie odwolania
odrzucaja. Ale to jeszcze nie koniec historii. Wkrotce po wyjezdzie
Majewskiego z niezaplanowana wizyta do konsulatu w Mumbaju przylatuje
zespol kontrolerow Biura Kontroli i Audytu MSZ. To zlozona z doswiadczonych
dyplomatow, urzednikow i ludzi sluzb specjalnych komorka, ktorej celem jest
tropienie nieprawidlowosci w ministerstwie. W tym czasie wszyscy w MSZ
wiedza juz, ze w Mumbaju dzieja sie dziwne rzeczy. Kontrola jest dluga.
Troje kontrolerow pracuje najpierw tydzien na miejscu, a nastepne piec
tygodni w Warszawie. Kontrolowane jest wszystko: finanse placowki,
organizacja pracy, gospodarka mieniem, no i oczywiscie sprawy konsularne.
Prawie 40-dniowa kontrola nie daje zadnych negatywnych rezultatow. Wrecz
przeciwnie – raport z kontroli wskazuje na to, ze konsulowie dzialali
zgodnie z prawem. Kontrolerzy kwestionuja za to wnioski wizowe “filmowcow
Wawrzyka”. Wedlug naszych informacji Wawrzyk liczyl, ze bedzie inaczej.
Negatywna ocena dalaby mu podstawy do zmian personalnych i ponownego
otwarcia kanalu przerzutowego do USA. Walczac z konsulatem w Mumbaju,
ludzie Wawrzyka wciaz slali do innych ambasad i konsulatow w Azji i Afryce
listy z osobami do sprowadzenia do Polski. Kazdy email to setki nazwisk. Do
wolty dochodzi kilka dni po zakonczeniu pracy zespolu Biura Kontroli i
Audytu. Wedlug naszych ustalen stalo sie tak, bo w kwietniu CBA
zainteresowalo sie Edgarem Kobosem. Na poczatku maja wicedyrektorka
Departamentu Konsularnego Beata Brzywczy rozsyla do konsulatow pismo, ktore
jest dowodem paniki Wawrzyka: “Szanowni Panstwo Konsulowie, jezeli do tej
nie udalo sie Panstwu wyznaczyc terminow na zlozenie wnioskow przez nizej
wymienione osoby (a takze osoby, o ktorych mowa byla we wczesniejszych
mailach) to prosze juz tych terminow nie wyznaczac ” Pan Minister prosil
o przekazanie, by od tej pory nie traktowac wyslanych wczesniej za naszym
posrednictwem prosb, jako przez niego zglaszanych”. Tak sie sklada, ze do
tego akurat emaila przypadkiem dolaczona jest stara lista ok. 90 osob z
kilkunastu krajow swiata, ktore powinny dostac wizy. Mamy te liste – sa tam
telefony, a czasem adnotacje o pilnych potrzebach wizowych kandydatow.
Jaroslaw Kaczynski, Mariusz Blaszczak i Piotr Wawrzyk w Sejmie

W tym czasie Amerykanie informuja, ze 21 z 36 “filmowcow Wawrzyka”, ktorzy
mieli krecic w Polsce film, znalazlo sie w Meksyku. – Wtedy stalo sie
jasne, ze otoczenie Wawrzyka korzystajac z jego pozycji, chcialo stworzyc
nowy, bollywoodzki kanal przerzutu Hindusow do USA przez Europe z
wykorzystaniem naszych wiz – opowiada w rozmowie z Onetem doswiadczony
dyplomata, ktory zna szczegoly sprawy. A wplywowy polityk PiS dodaje: – To
przesadzilo o dymisji Wawrzyka. Przeciez ktos wzial za to pieniadze, to
oczywiste. A poniewaz Wawrzyk jest w kregu podejrzen, to trzeba sie go bylo
ekspresowo pozbyc i skreslic z list wyborczych. Stawka za przerzut jednego
Hindusa do USA wynosic miala 25-40 tys. dol. Zasady sa czyste – przed
operacja rodzina placi zaliczke, a reszte doplaca, dopiero kiedy
przerzucony zadzwoni z Ameryki. Znaczaca czesc tej drogi przynajmniej 21
“filmowcow Wawrzyka” pokonalo legalnie dzieki protekcji wiceministra.

Ze stanowiska MSZ wynika, ze Wawrzyk lamal prawo

Piotr Wawrzyk nie odpowiedzial na pytania Onetu. Milczy rowniez Edgar
Kobos, ktory nie odbiera telefonu. Kobos nie odpowiedzial tez na nasze
pytania przeslane na e-mail, z ktorego slal ponaglenia do konsulow. Nie
jest juz rowniez mlodziezowym reprezentantem Polski w ONZ. MSZ przyslalo
nam oswiadczenie: “Uprzejmie informujemy, ze osoba wymieniona przez Pana w
pierwszym pytaniu (Edgar Kobos) nie byla i nie jest zatrudniona w
Ministerstwie Spraw Zagranicznych.”.

Z odpowiedzi MSZ na nasze pytania wynika takze, ze ministerstwo uwaza, ze
Wawrzyk lamal prawo: “Przedstawiciele kierownictwa MSZ nie maja uprawnien
do polecania konsulom wydania konkretnej decyzji wizowej. Konsul jest
organem uprawnionym do podejmowania suwerennej decyzji w sprawach wiz dla
cudzoziemcow. Minister Spraw Zagranicznych nie ma mozliwosci uchylenia, czy
modyfikacji, decyzji konsula w indywidualnych sprawach wizowych.”

Indyjska firma filmowa Purple Motion Pictures umiescila kilka tygodni temu
w sieci zapowiedz filmu “Asati”. Na zdjeciach widac polskie, zimowe
pejzaze. Firma nie odpowiedziala na nasze pytania, kiedy film zostanie
skonczony i czy wszyscy “filmowcy Wawrzyka” na pewno wrocili do Indii.

Tomasz Komenda potwierdza, ze choruje na raka. “Do operacji sie nie nadawal”

Po raz pierwszy informacja o problemach zdrowotnych Tomasza Komendy
pojawila sie w mediach wiosna, gdy jego byla narzeczona wyjawila, ze
46-latek ma raka. Potem slowa Anny Walter potwierdzil dziennikarz TVN
Grzegorz Gluszak. Teraz glos w sprawie zabral sam Komenda, ktory zdradzil,
ze jest w trakcie chemioterapii. – Ciekawe, kiedy zrzuce w koncu ten krzyz
– mowi 46-latek. Po wyjsciu z wiezienia po 18 latach Tomasz Komenda ulozyl
sobie zycie u boku Anny Walter. Para zareczyla sie podczas premiery filmu
“25 lat niewinnosci. Sprawa Tomasza Komendy”. W 2020 r. na swiat przyszedl
ich syn Filip. Dwa lata pozniej w mediach pojawila sie informacja o
rozstaniu pary. Anna Walter w jednym z wywiadow zarzucala Komendzie, ze byl
agresywny i nie interesowal sie synem. – Tomek zostawil mnie ze wszystkimi
problemami. Po prostu przestalam mu byc potrzebna – zdradzila Walter i
dodala, ze gdy “jego syn mieszka w zadluzonym mieszkaniu obrosnietym
grzybem”, Tomek “rozdaje pieniadze na prawo i lewo”. Wiosna w mediach
pojawily sie tez informacje o zlym stanie zdrowia Komendy. 46-latek w
rozmowie z dziennikarka “Gazety Wyborczej” Ewa Wilczynska przyznal, ze
walczy z choroba nowotworowa. Lecze sie, jestem na chemii, wlosy juz mi
odrosly. Zyje z tym, ze byl rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu
nie wroci. Do operacji sie nie nadawal. Ciezko mam. Ciekawe, kiedy zrzuce w
koncu ten krzyz, juz nalezaloby mi sie troche spokoju

– powiedzial Komenda w rozmowie z autorka ksiazki “Dziewczyna w czarnej
sukience. Historia zbrodni miloszyckiej”. Pierwszy raz informacja o
problemach zdrowotych Komendy pojawila sie wiosna, gdy Anna Walter w swoim
oswiadczeniu napisala, ze 46-latek ma raka. Komenda mial wspomniec o tym
fakcie w sadzie, gdy walczyl o obnizenie alimentow na syna. Walter
twierdzila, ze 46-latek nie zgadzal sie na kwote 4,5 tys. zl.

– W sadzie przedstawil, ze ma nowotwor z przerzutami i brak szans. Nie
chcialam mu niszczyc ostatnich dni zycia, prosilam go i blagalam tysiac
razy, zebysmy sie polubownie dogadali – mowila Anna Walter w rozmowie z
“Super Expressem”. Potem informacje o problemach zdrowotnych 46-latka
potwierdzil dziennikarz TVN Grzegorz Gluszak, ktory naglosnil sprawe
Tomasza Komendy. “Dowiedzialem sie, ze ma raka i przechodzi radioterapie” –
mowil dziennikarz. Dodal tez, Komenda zerwal z nim kontakt.

BBC: rosyjski mysliwiec probowal zestrzelic brytyjski samolot nad Morzem
Czarnym

Pilot rosyjskiego mysliwca probowal we wrzesniu 2022 roku zestrzelic
brytyjski samolot rozpoznawczy w miedzynarodowej przestrzeni powietrznej
nad Morzem Czarnym – ujawnila w czwartek stacja BBC. Rosjanin mial
wystrzelic dwie rakiety powietrze-powietrze, ktore jednak nie trafily w
cel. Wedlug BBC, pilot mial blednie sadzic, ze otrzymal pozwolenie na
oddanie strzalu. Moskwa tlumaczyla pozniej incydent “usterka techniczna”.
Wedlug oficjalnych rosyjskich wyjasnien, oddanie strzalu w kierunku
brytyjskiego samolotu bylo spowodowane “usterka techniczna”, informuje
stacja BBC. Wyjasnienia te zostaly zaakceptowane przez brytyjskie
ministerstwo obrony.

Rosjanie probowali zestrzelic brytyjski samolot

Jednak trzy wysokie ranga zachodnie zrodla w sektorze obronnym majace
wiedze na temat incydentu z 29 wrzesnia 2022 roku przekazaly BBC, ze
rosyjska komunikacja przechwycona przez brytyjski samolot, na pokladzie
ktorego moglo byc do 30 osob, pokazuje obraz wydarzen znacznie rozniacy sie
od oficjalnej wersji.

Wynika z niego, ze gdy dwa rosyjskie mysliwce Su-27 zblizyly sie do
samolotu rozpoznawczego RAF-u RC-135 Rivet Joint, otrzymaly komunikat od
swojego kontrolera ze stacji naziemnej. Jedno z zachodnich zrodel
powiedzialo BBC, ze jego slowa brzmialy “macie cel”. Ten niejednoznaczny
zwrot zostal zinterpretowany przez jednego z rosyjskich pilotow jako
zezwolenie na oddanie strzalu. Cytowane zrodla wskazuja, ze niejednoznaczny
jezyk rosyjskiego kontrolera wydaje sie swiadczyc o niskim stopniu
profesjonalizmu zaangazowanych osob. Natomiast piloci NATO uzywaja bardzo
precyzyjnego jezyka, gdy prosza o zezwolenie na ostrzal i je otrzymuja –
zaznacza BBC.

W rezultacie rosyjski pilot wystrzelil rakiete powietrze-powietrze, ktora z
powodzeniem zostala odpalona, ale nie trafila w cel. Bylo to chybienie, a
nie awaria, informuje BBC. Zrodla cytowane przez stacje przekazaly, ze
nastepnie wybuchla klotnia miedzy dwoma rosyjskimi pilotami. Pilot drugiego
mysliwca uwazal, ze nie otrzymali oni zezwolenia na oddanie strzalu. Mimo
to pierwszy pilot wystrzelil kolejny pocisk, ktory mial po prostu spasc ze
skrzydla, co sugeruje, ze bron albo dzialala nieprawidlowo, albo wystrzal
zostal przerwany. Trzy tygodnie po tym zdarzeniu brytyjski rzad
potwierdzil, ze incydent mial miejsce i przyjal wyjasnienia rosyjskiego
ministerstwa obrony, ktore nazwalo go “usterka techniczna”. 20 pazdziernika
owczesny minister obrony Ben Wallace powiedzial w Izbie Gmin: “Nie uwazamy
tego incydentu za celowa eskalacje ze strony Rosjan, a nasza analiza
potwierdza, ze byl on spowodowany awaria”. Ale wedlug amerykanskich ocen,
incydent byl znacznie powazniejszy, niz to przedstawiano, a dziennik “New
York Times” juz wczesniej sugerowal, powolujac sie na niewymienionych z
nazwiska urzednikow, ze przyczyna moglo byc zle zinterpretowanie rozkazu
wydanego z ziemi.

Jak wyjasnia BBC, moze istniec kilka powodow, dla ktorych brytyjskie
ministerstwo obrony nie chcialo ujawnic szczegolow. Po pierwsze, Wielka
Brytania nie chciala upubliczniac zakresu gromadzenia danych wywiadowczych
i szczegolow przechwyconej komunikacji. Co wazniejsze, zadna ze stron nie
chciala eskalacji – takiej, ktora moglaby potencjalnie wciagnac czlonka
NATO w militarna konfrontacje z Rosja. Jednak incydent ten po raz kolejny
pokazuje, jak jeden blad i bledna kalkulacja jednej osoby moze wywolac
szerszy konflikt.

Incydenty nad Morzem Czarnym

BBC przypomina, ze to nie pierwszy przypadek, gdy lekkomyslny rosyjski
pilot celowal w NATO-wski samolot w miedzynarodowej przestrzeni
powietrznej. W marcu tego roku, rowniez nad Morzem Czarnym, rosyjski
odrzutowiec zestrzelil amerykanski bezzalogowy dron obserwacyjny. Stacja
wskazuje tez, ze pomimo zdarzenia z wrzesnia 2022 roku brytyjskie sily
powietrzne nie przerwaly lotow obserwacyjnych nad Morzem Czarnym, choc od
tego czasu samoloty obserwacyjne sa eskortowane przez mysliwce Typhoon
uzbrojone w pociski powietrze-powietrze. Wielka Brytania jest jedynym
krajem NATO, ktory prowadzi zalogowe misje nad Morzem Czarnym.

Niebywale emocje w meczu Polska – Slowenia. Odjazd w polfinale.
Reprezentacja Polski pokonala Slowenie 3:1 (23:25, 25:21, 25:20, 25:21) w
siatkarskim polfinale mistrzostw Europy! Polacy po slabszym pierwszym
secie, w ktorym popelnili az dwanascie bledow wlasnych, weszli na
odpowiedni poziom. W wysokiej dyspozycji byl zwlaszcza Wilfredo Leon –
zdobywca 26 punktow. Rywale posypali sie w polowie trzeciego seta, gdy z
powodu kontuzji boisko musial opuscic ich rozgrywajacy. Blady strach padl
na kibicow, gdy dostrzegli, ze drabinka fazy pucharowej mistrzostw Europy
siatkarzy uklada sie tak, ze reprezentacja Polski w polfinale moze zmierzyc
sie ze Slowenia. To druzyna, ktora eliminowala bialo-czerwonych w czterech
poprzednich edycjach tej imprezy! W dwoch ostatnich w 2021 i 2019 roku
wlasnie na etapie polfinalu. O niezrozumialej klatwie przed meczem pisal
Lukasz Jachimiak ze Sport.pl. Po zwyciestwach nad Belgia i Serbia w fazie
pucharowej podopieczni Nikoli Grbicia przeniesli sie do Rzymu, gdzie
odbywaja sie decydujace mecze turnieju. Serbski szkoleniowiec od poczatku
desygnowal do gry szostke: Janusz, Kaczmarek, Huber, Kochanowski, Sliwka
oraz Leon. Niestety musielismy sobie radzic bez kapitana Bartosza Kurka.
“Bartosz Kurek nie zagra juz do konca mistrzostw Europy. Bol znow sie
pojawil w tym samym miejscu co ostatnio” – poinformowal przed meczem
dziennikarz TVP Sport. Byl to dwusetny mecz w historii reprezentacji Polski
na mistrzostwach Europy.

Pierwszy set na zyletki z bledami Polakow. Potem gra falami

Pierwszy set byl niesamowicie wyrownany, a zadna z druzyn nie potrafila
zdobyc z rzedu wiecej niz dwoch punktow. Polacy popelnili w nim jednak
zdecydowanie wiecej bledow wlasnych. W sumie 12 – 4 w ataku oraz az 8 w
zagrywce – co zadecydowalo, ze to Slowency wygrali otwierajaca partie
23:25. Seta zakonczylismy zepsutym serwisem Hubera, a nastepnie pomylka w
ataku Kochanowskiego. Podopieczni Nikoli Grbicia prezentowali sie lepiej w
ataku czy przyjeciu, ale musieli zniwelowac bledy, aby moc pokonac rywali.
Polacy nie potrafili zakonczyc ciagu zlych wydarzen na poczatku drugiego
seta, dzieki czemu rywale szybko osiagneli czteropunktowa przewage. O czas
poprosil wowczas Nikola Grbic. Kilka podpowiedzi od szkoleniowca, a moze po
prostu uspokojenie nerwow, pozwolily nam wejsc na wyzszy poziom. Skuteczne
serwisy Leona, ktore bezposrednio przyniosly dwa punkty, oraz blok Hubera
zniwelowaly straty. Dalsza dobra gra Polakow dala im prowadzenie 12:9 i
zmusila do wziecia przerwy trenera rywali.

To byl czas Wilfredo Leona, ktory konczyl akcje nawet na potrojnym bloku.
Pomagalo mu w tym bardzo dobre rozegranie Marcina Janusza. Od razu byl w
tym efekt punktowy. Bialo-czerwoni doszli do pieciopunktowego prowadzenia i
wydawalo sie, ze nic nie moze pozbawic ich wyrownania w setach. Nerwowa
atmosfere w naszym zespole wprowadzilo jednak kilka decyzji sedziego.
Zirytowany byl Olek Sliwka, ktory zostal ukarany zolta kartka. Slowency to
wykorzystali, dochodzac nas na dwa punkty, ale w koncowce Polakom udalo sie
wygrac decydujace pilki. Jestem zdziwiony, ze w meczu o takiej randze
obsluga sedziowska jest srednia – powiedzial Marcin Mozdzonek w studiu TVP
Sport. Natomiast Wilfredo Leon po dwoch partiach mial juz na swoim koncie
14 punktow. Poczatek trzeciego seta byl zdecydowanie bardziej podobny do
pierwszego. Gra toczyla sie punkt za punkt, ale przy stanie 13:12 doszlo do
niebezpiecznej sytuacji. Pod siatka po skoku do bloku upadl rozgrywajacy
Slowencow Gregor Ropret i musial opuscic plac gry. To zdestabilizowalo
rywali, ktorzy nie potrafili zlapac wspolnego rytmu z jego zmiennikiem.
Bialo-czerwoni korzystali z bledow i wyszli na prowadzenie 17:13. Ta
roznica punktowa pozwolila nam bezpiecznie dobrnac do konca seta. Eksperci
i komentatorzy podkreslali, ze strata pierwszego rozgrywajacego mocno
rozbila mentalnie Slowencow. Polacy czuli swoja przewage, jednakze moglo
ich to uspic na poczatku czwartej partii, gdyz rywale nie mieli juz nic do
stracenia i grajac na pelnym ryzyku, wciaz liczyli na awans do finalu. Na
szczescie podopieczni Nikoli Grbicia szybko opanowali sytuacje i po
poczatkowej grze punkt za punkt, zaczeli budowac przewage. Pozwolil na to
moment zagrywki Wilfredo Leona, ktory najpierw w fenomenalny sposob
splasowal sytuacyjna pilke, a potem kasal rywali z pola serwisowego. W
takim ustawieniu Polacy zdobyli szesc punktow z rzedu, osiagajac wynik
17:11.

Ta przewaga dala spory komfort w koncowce seta. Gra punkt za punkt
doprowadzila reprezentacje Polski do finalu mistrzostw Europy! Pierwszego
od 14 lat. W nim zmierza sie z Wlochami lub Francja. Drugi polfinal
rozpoczal sie chwile po meczu bialo-czerwonych.

Zbigniew Boniek chce wrocic. Co za propozycja!

Klub nigdy sie ze mna nie skontaktowal. Denerwuje mnie, ze ktos bawi sie
moim imieniem. Chcialbym jednak wrocic – powiedzial Zbigniew Boniek w
rozmowie z Radio Romanista. Byly prezes PZPN zaoferowal pomoc AS Romie,
ktora ostatnio przezywa kryzys. AS Roma fatalnie rozpoczela biezacy sezon.
Po trzech meczach ma zaledwie jeden punkt na koncie (porazki z Milanem i
Hellasem oraz remis z Salernitana). Z tego powodu obecnie znajduje sie w
strefie spadkowej. Ostatnio czesc wloskich mediow informowala, ze klub
szuka doradcy i jednym z kandydatow byl Zbigniew Boniek. Byly prezes PZPN
zaprzeczyl tym doniesieniom, ale dodal, ze chetnie wrocilby do rzymskiego
zespolu i zaoferowal mu pomoc. Klub nigdy sie ze mna nie skontaktowal.
Denerwuje mnie, ze ktos bawi sie moim imieniem. Chcialbym jednak wrocic.
Nie bylbym ciezarem, wrecz przeciwnie, moglbym pomoc. W przypadku 22 – 24
graczy zawsze lepiej jest miec wiecej oczu, potrzebna jest praca zespolowa.
Im wiecej wiesz, tym wiecej widzisz i tym latwiej mozesz dokonac wlasciwych
wyborow – powiedzial w rozmowie z Radio Romanista. Zbigniew Boniek w
przeszlosci gral w AS Romie w latach 1985-1988. W tym czasie siegnal z
wloskim klubem po krajowy puchar. Aktualny wiceprezydent UEFA wypowiedzial
sie rowniez o Nicoli Zalewskim. – Bardzo sie rozwija. W odbiorach czesto
szuka faulu, nie powinien tego robic. Ma dobre warunki techniczne i dobrze
ulozona noge. Jest zakochany w Romie, jest kibicem i ma cechy, ktore moga
dac wiele klubowi. Zycze mu tego, poniewaz to dobry chlopak i bardzo go
lubie. Musi jednak nadal wymagac od siebie wiecej, aby sie doskonalic –
dodal. AS Roma szanse na polepszenie sytuacji w tabeli bedzie miala juz w
niedziele. Tego dnia o godzinie 20:45 zmierzy sie na wlasnym stadionie z
Empoli. Nastepnie czeka ja starcie z Sheriffem Tiraspol w Lidze Europy. Ten
mecz zaplanowano na czwartek.

DETEKTYW

Terrorysci w ambasadzie

Karol REBS

Trzy minuty. Dokladnie tyle trwala akcja uwolnienia zakladnikow,
przetrzymywanych przez terrorystow w polskiej ambasadzie w Bernie. Nie padl
ani jeden strzal, nikt nie odniosl obrazen. Szwajcarscy komandosi ze
specjalnego oddzialu szturmowego policji zastosowali prosty, ale skuteczny
fortel. Co by nie mowic o Polakach, urodzo- nymi terrorystami raczej nie
jestesmy. Chyba nie lezy to w naszej naturze. Sporadycznie slyszy sie o
udziale polskich oby- wateli w aktach terroru na duza, miedzynarodowa
skale. Ale jeden taki przypadek byl. Przez kilka dni bylo o nim glosno na
swiecie. W 1982 roku grupa uzbrojonych imigrantow z Polski napadla na
ambasade PRL w Szwajcarii.6 wrzesnia 1982 roku w Warszawie, na Cmentarzu
Powazkowskim, odbywal sie pogrzeb Wladyslawa Gomulki. Handel robil bokami
mimo zapewnien rzadu, ze arty- kulow pierwszej potrzeby nie brakuje na
rynku. W Lublinie zmarl 25-letni mezczyzna, ranny w trakcie ulicznych
manifestacji, zorganizowanych przez opozycje kilka dni wczesniej, w
rocznice podpisania porozumien sierp- niowych. Pilkarska reprezentacja
Polski, opromieniona srebrem na MundialuwHiszpanii,przygoto- wywala sie do
meczu z Finlandia, w ramach eliminacji do Euro 1984.

O godzinie 10 pracowni- cy ambasady PRL-u w stolicy Szwajcarii, Bernie,
byli juz po porannej prasowce. Zaczynal sie ruch interesantow. Dominowaly
sprawy paszportowe. Taki wla- snie cel wizyty w polskiej pla- cowce
dyplomatycznej podal szczuply blondyn w wieku okolo 40 lat. Przychodzil juz
wczesniej w tej sprawie, wiec ochroniarze go wpuscili. I zaraz sie zaczelo.
W chwili gdy otwierano drzwi, za blondynem, do budynku ambasa- dy wdarlo
sie jeszcze trzech mez- czyzn. Byli uzbrojeni w strzelby. Wczesniej musieli
stac w miejscu, niewidocznym dla ochroniarzy. Oddali kilka strzalow w
powie- trze. Wrzeszczeli, ze wszystkich pozabijaja. Zrobilo sie zamie-
szanie. Pracownicy ambasady krzyczeli z przerazenia. Szczuply blondyn
uciszyl ich i nakazal cale- mu personelowi placowki zebrac sie w holu.
Przebral sie w mundur moro, a na twarz wciagnal maske gazowa. Tak samo
przystroili sie pozostali napastnicy. Wygladali jak postaci z jakiejs
kiepskiej komedii sensacyjnej. Nikomu jednak nie bylo do smiechu.

– Jestem pulkownik Wysocki i dowodze sekcja wojskowa Powstanczej Armii
Krajowej – powiedzial blondyn do pracow- nikow ambasady. – A wy od tej
chwili jestescie naszymi zaklad- nikami. Macie wykonywac wszyst- kie nasze
polecenia. Nie obawiaj- cie sie, jesli bedziecie posluszni, nikomu nie
stanie sie krzywda. Nie jestesmy bandytami, dzialamy z pobudek politycznych.

Wnikliwie przypatrywal sie zgromadzonym na korytarzu ludziom. Personel
placowki liczyl 20 osob. Jedna z kobiet byla w ciazy. Zapewne przywodca
grupy terrorystycznej zauwazyl to, ale nie potraktowal jej inaczej niz
pozostalych zakladnikow. Wsrod pracownikow byly osoby starsze i schorowane.
To takze nie mialo znaczenia.

Przerazeni ludzie siedzieli w holu. Pilnowali ich podkomendni pulkownika
Wysockiego. Dowodca zadzwonil na policje. W nienagan- nej niemczyznie
poinformowal, ze jest szefem grupy bojowej, ktora wlasnie opanowala gmach
polskiej ambasady w Bernie, biorac personel jako zakladnikow. Ostrzegl, ze
sa uzbrojeni; maja strzelby mysliw- skie, bagnety, bron automatyczna i
gotowe do odpalenia materialy wybuchowe.

Jedno z pierwszych pytan policji do terrorystow brzmialo: czego chca za
uwolnienie zaklad- nikow. Wysocki nakazal im przy- jechac pod ambasade.
Wtedy przedstawia swoje zadania.

– Maja one polityczny charak- ter. Czekamy na panow, wiec auf wiedersehen.
Radze sie pospieszyc – zakonczyl rozmowe.

Siedziba polskiej ambasa- dy w Szwajcarii miesci sie przy Effenstrasse 20 w
Bernie. 40 lat

temu jednopietrowy gmach, nieco przypominajacy zabytkowa szko- le, tonal w
bujnej zieleni. Dzis od frontu nie rosna juz drzewa, a krzewow jest
znacznie mniej. Effenstrasse to cicha, spokojna ulica, o malym natezeniu
ruchu, przy jakich zwykle usytuowane sa placowki dyplomatyczne. Jednak 6
wrzesnia 1982 roku wygladala ina- czej niz na co dzien. Przypominala oboz
warowny. Budynek ambasa- dy szczelnym kordonem otoczyla policja.
Funkcjonariusze mieli na sobie kamizelki kuloodporne. Byli uzbrojeni w
karabiny maszynowe. Posterunki policyjne rozstawiono tez w kilku innych
punktach. Nad dzielnica krazyl helikopter.

O godzinie 11 terrorysci przedstawili swoje postulaty. Spisali je na
kartce, ktora wyrzuci- li przez okno. W zamian za uwol- nienie zakladnikow
i opuszczenie siedziby ambasady zadali przy- wrocenia w Polsce stanu sprzed
13 grudnia 1981 roku. W prze- ciwnym razie zagrozili wysadze- niem ambasady
w powietrze za pomoca posiadanych przez nich ladunkow wybuchowych. Na
spelnienie zadania wyznaczyli 48-godzinneultimatum.

Oswiadczenie bylo bardzo grozne. Policja pozbyla sie wszel- kich zludzen,
ze telefon o wzieciu zakladnikow to jakis malo wyszu- kany zart. Szukano
porozumienia z terrorystami. Rozmowy z nimi prowadzili policyjni
negocjatorzy. Jednak w pierwszych godzinach kryzysu, szansa na kompromis
byla niewielka. Dlatego tez przy- gotowywano sie takze do rozwia- zan z
uzyciem sily. Powiadomiono polski rzad o nadzwyczajnej sytu- acji w Bernie.

O opanowaniu przez terrory- stow polskiej ambasady dowie- dzialy sie media.
Zanim policja odciela lacznosc telefoniczna w budynku, pulkownik Wysocki
dzwonil do korespondenta ame- rykanskiej agencji prasowej UPI. Oswiadczyl,
ze Powstancza Armia Krajowa jest scisle powia- zana z podziemna
“Solidarnoscia”. Grupuje ponad 3 tysiace ludzi w Polsce i zagranica. Szef
grupy ter- rorystycznej udzielil tez krotkiego telefonicznego wywiadu
najwiek- szej austriackiej gazecie “Neue Kronen Zeitung”. Poinformowal, ze
on i jego koledzy przed tygo- dniem opuscili nielegalnie Polske.
Stwierdzil, ze w przypadku odrzu- cenia zadan spelni grozbe. Mieli ponoc 25
kilogramow dynamitu. W imie “wyzszych celow” gotow byl poswiecic zycie
zakladnikow, swoje wlasne i towarzyszacych mu trzech czlonkow PAK.

– Nie moglby pan przynaj- mniej zwolnic kobiet? – spytal austriacki
dziennikarz.

– Nie! – padla odpowiedz terrorysty.

Wysocki dodal, ze akcje PAK sa wymierzone przeciwko insty- tucjom PRL “i te
sa zagrozone we wszystkich krajach, ktore utrzymuja stosunki dyploma-
tyczne z Warszawa”. Nie chcial powiedziec, gdzie i kiedy bedzie nastepny
raz. Przez cala noc mieszkancy domow przy Effenstrasse, slyszeli krzyzujace
sie rozmowy prowadzone przez krotkofalowki, a przed budyn- kiem polskiej
ambasady migaly koguty samochodow z emble- matami policji kantonu bernen-
skiego. Nazajutrz rano sceneria nie ulegla zmianie. Wciaz probo- wano w
sposob pokojowy odbic zakladnikow.

Pewien sukces zostal osiagnie- ty. Nad ranem terrorysci uwolnili kobiete w
ciazy. Rzecznik szwaj- carskiego ministerstwa sprawie- dliwosci podal, ze
uwolnienie jej wynegocjowali czlonkowie utworzonego poprzedniego dnia
dwunastoosobowego rzadowe- go sztabu antyterrorystycznego. Zainstalowano
specjalna linie telefoniczna, ktora porozumie- wano sie z terrorystami.
Innych polaczen nie przywrocono.

Po kilku godzinach terrory- sci wypuscili kolejne 3 osoby. Znajdowaly sie
one w zlym stanie zdrowia i po uwolnieniu trafily do szpitala. Pulkownik
Wysocki zgodzil sie takze na dostarczenie lekow, ktore stale przyjmowal
jeden z pracownikow placowki. Zostaly one zlozone przez policjanta pod
drzwiami ambasady, a do srodka wciagnieto je przy pomocy laski.

W negocjacjach znaczacy udzial mial dominikanin, prof. Jozef Bochenski,
filozof, logik, byly rektor uniwersytetu we Fryburgu, na stale mieszkajacy
w Szwajcarii. Rozsadnymi argumentami przeko- nal terrorystow do ustepstw.

Grupa rzekomej Powstanczej Armii Krajowej wciaz przetrzy- mywala 8 osob.
Mogly one zostac w kazdej chwili zastrzelone przez agresywnie zachowujacych
sie napastnikow. Kilka dni pozniej, po uwolnieniu, powiedzieli dzien-
nikarzom, ze terrorysci znecali sie nad nimi fizycznie i psychicznie.
Jednemu z pracownikow zagro- zili natychmiastowa egzekucja. Oddali do niego
strzal; kula nie- mal otarla sie o jego skron. Innego zakladnika pobili.
Zapowiedzieli, ze przywiaza wszystkich do krzesel, przyczepia im materia-
ly wybuchowe i odpala ladunki zdalnie. Jedna z przetrzymywa- nych osob w
ciagu kilku godzin osiwiala w wyniku ciezkich prze- zyc. Terrorysci nie
poslugiwali sie imionami i nazwiskami. Do dowodcy podkomendni zwracali sie
“pulkowniku”. Jego adiutant, mezczyzna po trzydziestce, uzy- wal pseudonimu
“Kaczor”. Dwaj pozostali, “Sokol” i “Ponury”, byli sporo mlodsi od
kierownika gru- py i jego zastepcy.

Stanowisko rzadu PRL-u w kwestii zadan terrorystow od poczatku bylo jasne:
nie zostana one spelnione. Ukonstytuowany w Warszawie specjalny miedzyre-
sortowy zespol pod przewodnic- twem wiceministra spraw zagra- nicznych
Jozefa Wiejacza nale- gal na udzial w akcji uwolnienia zakladnikow
jednostki antyter- rorystycznej MO, dowodzonej przez Jerzego Dziewulskiego,
ktora stacjonowala na warszaw- skim lotnisku Okecie. Czesc komandosow miala
dotrzec do Berna helikopterem. Niemcy udzielily wstepnej zgody na przelot
polskich maszyn przez ich terytorium. Zaplanowano uzycie ladunkow
wybuchowych, ktore opuszczone na dach, mia- ly utorowac wejscie do srodka
drugiej grupie, ktora dojechala- by pod ambasade ciezarowkami i staranowala
jedne z drzwi lub fragment sciany. W planowanie operacji zaangazowany byl
gen. Edwin Rozlubirski, owczesny komisarz z ramienia Komitetu Obrony Kraju,
w MSW odpowie- dzialny za walke z terroryzmem. Co ciekawe, w akcji mialy
wziac udzial kobiety, co moglo pomoc w przeprowadzeniu i maskowa- niu
dzialan.

Szwajcarski sztab antykryzy- sowy rozwazal rozne scenariusze. Zwlekano z
odpowiedzia na pro- pozycje Warszawy. Nie watpiono w umiejetnosci polskich
antyter- rorystow, jednak do glosu doszla polityka. Podobno USA wywieraly
nacisk na Szwajcarow, zeby nie zgo- dzili sie na udzial Polakow w akcji.
Amerykanie nie chcieli bowiem, zeby dokumenty ambasady dostaly sie w rece
polskich wladz, poniewaz sami chcieli je przejac. Jezeli terrorysci liczyli
na to, ze Zachod zrozumie ich poli- tyczne pobudki i zaaprobu- je
dzialania, jakie podjeli, zeby zmusic wladze do zniesienia w Polsce stanu
wojennego, to musieli sie gorzko zawiesc. Swiat mial dosc terroryzmu.
Wyrazem dezaprobaty dla grupy, ktora zajela ambasade w Bernie, byly
komentarze zachodnioeuropej- skich korespondentow praso- wych,
akredytowanych w Polsce.

– Potepiam kazdy terroryzm, bez wzgledu na to, pod jakie hasla chce sie
podszywac lub manipulo- wac nimi jak parawanem. Prosze mnie, obywatela
kraju, w ktorym bylo dosc aktow przemocy, nie pytac o nic wiecej. W
sprawach dla nas wszystkich najwazniej- szych droga nie moze prowadzic
przez akty przemocy nieumiar- kowanych jednostek – stwierdzil Guenter
Schubert z drugiego pro- gramu (ZDF) telewizji RFN.

W podobnym tonie brzmialy wypowiedzi przedstawicieli wlo- skiej i
amerykanskiej prasy. – Jestem generalnie przeciwko wszelkim formom
terroryzmu, a do takich – wedlug posiada- nych informacji – musze zali-
czyc napasc na polska ambasade w Bernie. Dawalem temu wyraz w wielu swych
publikacjach, w tym rowniez dotyczacych aktualnych wydarzen w Polsce i
wokol Polski – powiedzial Eric Bourne z amerykanskiego dzien- nika
“Christian Science Monitor” o zasiegu miedzynarodowym.

W nocy terrorysci uwolnili kolejne 3 przetrzymywane osoby. Jednemu z
pracownikow amba- sady udalo sie uciec przez okno. Szwajcarskie sluzby byly
dobrej mysli. Optymizmem napawaly negocjacje z terrorystami. Godzili sie na
coraz wiecej ustepstw. Oddanie policji inicjatywy ozna- czalo, ze nie czuli
sie pewnie. Nic w tym dziwnego – bylo ich tyl- ko czterech, musieli wiec
zdawac sobie sprawe, ze gdyby doszlo do starcia z uzbrojonymi po zeby i
swietnie wyszkolonymi anty- terrorystami, byliby bez szans.

Jak sie potem okazalo, nie mieli zadnych ladunkow wybu- chowych. Blefowali,
ze odpa- la bomby. Natomiast pistolet automatyczny, ktorym straszyli
zakladnikow, byl zrecznie wyko- nana atrapa broni.

W srode, 8 wrzesnia, o godzi- nie 11, uplynal termin ulti- matum.
Szwajcarzy przekazali grupie pulkownika Wysockiego stanowisko rzadu PRL-u:
znie- sienie stanu wojennego w Polsce jest niemozliwe. Reakcja terrory-
stow byla zaskakujaca: wycofali

postulaty polityczne, w zamian zadajac 3 mln frankow szwajcar- skich oraz
umozliwienia im swo- bodnego opuszczenia Szwajcarii i udania sie do Albanii
lub Chin. Na spelnienie zadan dali kolej- ne 48-godzinne ultimatum. Po tym,
nieprzekraczalnym juz ter- minie, mieli wysadzic ambasade w powietrze.

Bojownicy o wolnosc okazali sie pospolitymi rzezimieszkami. Zalezalo im
tylko na pieniadzach. Gdy ta informacja poszla w swiat, stracili resztki
sympatii, o ile jesz- cze ja mieli. W Polsce natomiast nie bylo wielkiego
zaskoczenia. Od samego poczatku oswiad- czenie terrorystow, ze sa czlon-
kami liczacej ponad 3 tysiace czlonkow Powstanczej Armii Krajowej, budzilo
watpliwosci. Chociaz opozycja antykomuni- styczna, zarowno w Polsce, jak i
zagranica znajdowala sie pod lupa Sluzby Bezpieczenstwa, to o takiej
organizacji nie slyszano. Juz sama nazwa, odwolujaca sie do Armii Krajowej,
i pseudoni- my, kojarzace sie z dzialaczami powojennego podziemia, brzmia-
ly dziwnie w kontekscie bandyc- kiej napasci na polska ambasa- de. Byl w
tym jakis falszywy ton. Potwierdzeniem, ze terrorysci nie sa tymi, za kogo
sie podaja, byla zmiana ich zadan z politycznych na finansowe.

Wkrotce ustalono kim naprawde jest ich przywodca. Poniewaz rzekomy
pulkownik Wysocki wyglaszal przez radio oswiadczenie, zidentyfikowano go po
glosie. Byl to pochodzacy spod Ostrowa Wielkopolskiego 42-letni Florian K.,
byly zol- nierz, zamieszkaly ostatnio w Assen, w Holandii. Z jego dossier
wynikalo, ze w 1967 roku, scigany listami gonczymi za liczne przestepstwa,
wyje- chal nielegalnie z Polski i przez Czechoslowacje przedostal sie do
Austrii. Tam zostal platnym konfidentem policyjnym, dono- szacym na
imigrantow. W 1969 roku dokonal napadu z bronia w reku na sklep jubilerski.
Zostal skazany na 9 lat wiezienia. Po odsiedzeniu w calosci wyro- ku
przeniosl sie do Holandii. Osiadl w Assen, gdzie sie oze- nil. Malzenstwo
umozliwilo mu uzyskanie prawa stalego pobytu w Holandii. Florian K. nigdy
nie dzialal w opozycji antykomuni- stycznej w Polsce ani zagranica.
Inwigilowanie polskich uchodz- cow w Austrii sugerowalo, ze byl do niej
wrogo nastawiony.

Szwajcarzy ostatecznie nie zgodzili sie na udzial polskiej jednostki
specjalnej w akcji uwol- nienia zakladnikow. Sami chcie- li to rozegrac.
Zdecydowano, ze szturm na ambasade przeprowa- dzi Stern, czyli doborowa
anty- terrorystyczna brygada kantonu bernenskiego. Opracowany plan nie
zakladal ataku z helikoptera. Byl znacznie mniej widowisko- wy. Opieral sie
na fortelu, ktory

w sprzyjajacych okolicznosciach, powinien zadzialac.

Jednym z ustepstw, na jakie przystali terrorysci, byla zgoda na
dostarczanie do ambasady posilkow dla personelu. Udzielili jej, bo przeciez
nie mieli zamiaru zaglodzic zakladnikow. Nie moz- na wykluczyc, ze policja
wyne- gocjowala to ustepstwo nie tylko w trosce o zoladki Polakow.

W okreslonych godzinach pod budynek ambasady podjez- dzal mikrobus.
Wysiadal z niego czlowiek i stawial przy drzwiach pojemniki z zywnoscia, po
czym odjezdzal. Terrorysci juz sie do tego przyzwyczaili. Nie beda wiec
niczego podejrzewac. Najblizsza przesylka, oprocz smacznych szwajcarskich
kanapek, miala bowiem zawierac pewien szcze- golny dodatek… Czwartek, 9
wrzesnia 1982 roku, godzina 10.42. Pora na sniadanie. Tym razem

dostarczycielem zywnosci jest ubrany po cywilnemu policjant. Zostawia
pakunek i wolnym kro- kiem odchodzi do zaparkowane- go nieopodal samochodu.

W chwili gdy dwoch terrory- stow otworzylo drzwi, zeby prze- jac przesylke,
pojemniki z zyw- noscia eksplodowaly. Ladunek

zostal zdetonowany zdalnie przez policjantow ukrytych w mikro- busie firmy
cateringowej. Sila wybuchu wyrwala drzwi oraz przewrocila i ogluszyla
mezczyzn, ktorzy wychodzili po jedzenie. Po chwili wszyscy ludzie,
znajduja- cy sie w budynku, zaczeli kaslac i krztusic sie. W pojemnikach,
ktore eksplodowaly, byl bowiem gaz duszacy.

Kilkanascie sekund pozniej 8 komandosow ze Sterna weszlo do ambasady od
frontu. Byli w maskach gazowych. Druga grupa podbiegla do tylnego wej-
scia, detonujac granaty hukowe. Wzieci w dwa ognie terrorysci nie probowali
stawiac oporu. O godzinie 10.45 akcja zostala zakonczona. Najpierw wypro-
wadzono w kajdankach kom- pletnie zaskoczonego “pulkow- nika Wysockiego”, a
nastepnie “Kaczora”, “Sokola” i “Ponurego”. Przybyly karetki pogotowia.
Zaopiekowano sie uwolnionymi zakladnikami. Po 73 godzinach, jakie spedzili
uwiezieni w budyn- ku ambasady, mogli wreszcie odetchnac swiezym
powietrzem. Nikt nie odniosl obrazen.

Po unieszkodliwieniu ter- rorystow doszlo do spie- cia pomiedzy Polska i
Szwajcaria, ktorej wladze roz- poczely przeszukiwanie placow- ki w celu
przejecia dokumentow. Przez kilka godzin nie wpuszcza- no do budynku
pracownikow ambasady. Szwajcarzy nie zgo- dzili sie rowniez na ekstradycje
zatrzymanych terrorystow.

W czasie sledztwa ustalono, ze Florian K. od kilku miesiecy pla- nowal
napasc na jedna z polskich ambasad na Zachodzie. W 1982 roku przyjechal z
Holandii do Monachium, gdzie otworzyl restauracje. Do grupy zwerbowal
trzech imigrantow z Polski, kto- rzy czesto przychodzili do jego lokalu.
Byli to: 33-letni mechanik Krzysztof W., “Kaczor”, 23-letni student
Miroslaw P., “Sokol” i 20-letni technik budowla- ny Marek M., “Ponury”.
Dwaj mlodsi terrorysci wyemigrowa- li z Polski w 1981 roku, przed
wprowadzeniem stanu wojenne- go. “Kaczor” przebywal i praco- wal na
Zachodzie od blisko 5 lat.

Florian K. bral pod uwa- ge opanowanie ambasady w Niemczech, Belgii i
Szwajcarii. Ostatecznie zdecydowal sie na placowke w Bernie. Strzelby wraz
z amunicja kupili legalnie w sklepie. Dodatkowo zaopatrzy- li sie w
bagnety, atrape pistoletu maszynowego Scorpion, maski gazowe i ubrania typu
militar- nego. Caly ten arsenal bez pro- blemu wwiezli do Szwajcarii.
Napasc poprzedzily dzialania rozpoznawcze – parokrotnie przychodzili do
placowki pod pretekstem zalatwiania formal- nosci paszportowych.
Sprawdzili, ile osob liczy personel, obserwo- wali pracownikow i zachowanie
ochrony.

Wspolnicy Floriana K. utrzy- mywali w sledztwie, a potem na rozprawie w
sadzie, ze zostali przez niego oszukani. Jako zdecy- dowani przeciwnicy
komunizmu uwierzyli w jego zapewnienia, ze jedynym celem zajecia ambasady
jest zmuszenie wladz PRL-u do zniesienia w Polsce stanu wojen- nego. Nigdy
nie wzieli by udzialu w akcji, gdyby znali prawdziwe zamiary Floriana K.
Nie mieli wplywu na decyzje o zmianie zadan z politycznych na finan- sowe,
poniewaz dowodca podjal ja bez konsultacji z nimi. Nie wie- dzieli tez
dlaczego chcial uciekac do Albanii badz do Chin.

Na procesie czworki pol- skich terrorystow, ktory odbyl sie w dniach 3-10
pazdziernika 1982 roku przed Trybunalem Federalnym w Lozannie, wyszly na
jaw kolejne tajemnice “pul- kownika Wysockiego”. Okazalo sie, ze Florian K.
w latach 1962- 65 byl funkcjonariuszem SB. Jego ucieczka na Zachod i
popelnio- ne w Polsce przestepstwa zosta- ly sfingowane. W rzeczywistosci
wykonywal w Austrii powierzone

mu przez SB zadanie, ktore pole- galo na infiltrowaniu srodowisk
polonijnych. Zostal nawet aresz- towany przez Austriakow za szpiegostwo na
rzecz PRL-u.

W zwiazku z tym, wedlug jed- nej z wersji, napasc na ambasa- de byla
prowokacja SB. Chodzilo o skompromitowanie opozycji poprzez jej rzekome
powiaza- nie z terrorystami – o czym nie omieszkal powiedziec w wywia- dzie
dla UPI Florian K. Glowny oskarzony przez caly proces utrzymywal, ze
organizacja o nazwie Powstancza Armia Krajowa istnieje, ale poza ogol-
nikami o liczbie czlonkow nie byl w stanie nic blizszego o niej powiedziec.
Kuriozalne, swiad- czace o kompletnym pogubieniu

sie przestepcy, bylo jego zada- nie umozliwienia terrorystom ucieczki do
Chin lub Albanii po uwolnieniu zakladnikow w zamian za okup. Wszak byly to
kraje komunistyczne; gdyby tam sie znalezli, z pewnoscia jeszcze tego
samego dnia wydano by ich polskim sluzbom.

Najbardziej prawdopodob- ne jest, ze sprawcy napadu na ambasade w Bernie
byli zwy- klymi bandytami, przebranymi w patriotyczne szaty. Florian K.
zostal skazany na 6 lat pozba- wienia wolnosci. Pozostali trzej oskarzeni
uslyszeli wyroki od 30 do 36 miesiecy wiezienia. Dalsze ich losy sa
nieznane.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto