Dzien dobry – tu Polska – 16.05.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 135) (6627)

16 maja 2023

Pogoda

wtorek, 16 maja 17 st C

Przewaga chmur

Opady:20%

Wilgotnosc:66%

Wiatr:11 km/h

Kursy walut

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Krazy w sieci mem w ktorym ufoludek mowi do ufoludka: dawaj ladujemy w
Polsce, i tak nas nie zauwaza. W Polsce oprocz UFO bylo w ostatnich dniach
wszystko: rakieta, balon, dron a nawet trzesienie ziemi” tak wiec czekamy
na Obcych i bedzie komplet 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

Wchodzi facet na dyskoteke w Wolominie, ochroniarz go pyta:

– Ma Pan pistolet?

– Nie.

– A moze ma Pan noz?

– Nie.

– Siekiere?

– Nie.

– Kastecik?

– Nie, nie mam nic.

Ochroniarz rozbija butelke, daje mu tulipana i mowi:

– Ja pierd***, to niech chociaz to Pan wezmie!

Warszawa. Dron tuz obok ladujacego samolotu. Rzecznik LOT-u potwierdza

Na warszawskim lotnisku Chopina moglo dojsc do katastrofy. Duzy dron,
wielkosci szybowca, znalazl sie w poblizu ladujacego samolotu LOT. Sprawa
jest wyjasniana przez Komisje Badania Zdarzen Lotniczych w PLL LOT. Na
razie nie wiadomo, do kogo nalezal i jak znalazl sie na ladowisku. Do
niebezpiecznego incydentu doszlo w sobote okolo godz. 16 na lotniku Chopina
w Warszawie. Jak przekazal reporter Polsat News, zolty dron wielkosci
szybowca znalazl sie w odleglosci 30 metrow od ladujacego samolotu. Maszyna
leciala z Poznania.

Dron na lotnisku Chopina. Nagranie rozmowy pilota z wieza

Informacje natychmiast zgloszono do wiezy kontroli lotow. – Chcielismy
zglosic drona koloru zoltego na podejsciu 5,1 mili, na 2000 stop.
Przelecial okolo 100 stop nad nami – przekazal pilot.

– Przyjelam. A z ktorej, do ktorej przylecial? – zapytala kontrolerka.

– Od lotniska w nasza strone z przeciwnego kierunku, 5,1 mili. Polecial w
strone zachodnia – odpowiedzial pilot.

Nastepnie ostrzezono inny samolot, ktory podchodzil do ladowania. Maszyna
przyleciala do Warszawy z Wroclawia. Przestrzen powietrzna nad lotniskiem
zostala zamknieta na 30 minut. Rzecznik prasowy LOT-u, Krzysztof Moczulski,
potwierdzil Polsat News, ze doszlo do takiego zdarzenia.”Piloci dwoch
samolotow przy podejsciu do ladowania zaobserwowali w odleglosci
kilkudziesieciu metrow od maszyny duzego drona. Poinformowali o tym fakcie
kontrolerow lotow, a po wyladowaniu sporzadzili raporty ktore sa w tej
chwili przedmiotem wyjasniania przez Komisje Badania Zdarzen Lotniczych w
PLL LOT” – przekazal w oswiadczeniu.

Sprawa zajmie sie teraz Komisja Badania Zdarzen Lotniczych LOT.

Zwrot akcji w sprawie trzesienia ziemi w Polsce. Dunscy naukowcy zmieniaja
zdanie

Odczuwalne w sobote wstrzasy na dunskiej wyspie Bornholm wciaz sa
przedmiotem analizy tamtejszego Instytutu Geologii i Geografii. Dunskie
sluzby po kilkudziesieciu godzinach zmienily jednak zdanie w sprawie
rzekomego trzesienia ziemi. O wstrzasach na Bornholmie mieli informowac
lokalne sluzby mieszkancy wyspy. “Lokalne wstrzasy na Bornholmie zostaly
opisane jako niewielkie. Pojawialy sie falami i powodowaly wibracje okien,
scian, a nawet silosow w porcie w Nexø” – informowal portal telewizji TV2.

Specjalisci z Instytutu Geologii i Geografii twierdzili, ze zrodlo
wstrzasow jest zlokalizowane w polnocnej Polsce, 150 km od Bornholmu. Jak
zauwazyli, trzesienie ziemi, ktore wystapilo w tej okolicy, mialo sile
ponad 2 stopnie w skali Richtera. Jedna z hipotez powstania wstrzasow mialy
byc prowadzone na Pomorzu miedzynarodowe cwiczenia wojskowe Anakonda-23.
Jak poinformowaly w niedziele dunskie media, naukowcy z Instytutu Geologii
i Geografii zmienili zdanie. Zamiast o trzesieniu ziemi mowia o
prawdopodobnej eksplozji. – Wyglada to na eksplozje. Ale istnieje wiele
dobrych wyjasnien, dlaczego do tego moglo dojsc. Moze to byc wysadzony w
powietrze dom lub wysadzona w powietrze kopalnia – mowila stacji TV2
Bornholm Trine Dahl-Jensen z dunskiego instytutu.- Jest malo prawdopodobne,
aby ludzie na Bornholmie odczuli wstrzasy zwiazane z ewentualna eksplozja.
(…) Uwazamy, ze to dzwiek sie rozprzestrzenil. Wszyscy wiemy, ze na
przyklad gwaltowne grzmoty moga powodowac grzechotanie szyb. Jednak do tej
pory nie wyjasnilismy, co spowodowalo dzwiek – dodala Dahl-Jensen.

PiS podniesie 500 plus. Kaczynski podal konkretna kwote

Od nowego roku program 500 plus to bedzie ciagle nazwa, jak sadze,
pamietana, ale kwota juz inna – 800 plus – powiedzial prezes PiS Jaroslaw
Kaczynski podczas kongresu PiS. Po tej deklaracji na sali dalo sie slyszec
glosne owacje i okrzyki: “Jaroslaw”. Zartobliwie skomentowal to szef PiS. –
Ja dziekuje tym, ktorzy moje imie wymieniaja, ale to nie ja bede dawal –
powiedzial Kaczynski. Pieniadze oczywiscie poplyna z budzetu panstwa. Tylko
w tym roku wyplata swiadczenia z programu 500 plus bedzie kosztowala ponad
40 mld zl. Waloryzacja swiadczenia wychowawczego 500 plus to jedna z
najbardziej wyczekiwanych zapowiedzi konczacej sie w niedziele konwencji
PiS, nazwanej rzez organizatorow “programowym ulem”. Jeszcze w sobote byla
premier Beata Szydlo w rozmowie w radiu RMF FM twierdzila, ze na ten temat
wciaz toczy sie dyskusja.

– W tej chwili jest dyskusja, czy waloryzujemy, czy zmieniamy, czy byc moze
ten program powinien inaczej wygladac. I miedzy innymi w trakcie naszych
rozmow programowych pewnie tez i o tym bedziemy mowic – stwierdzila Szydlo.

Watpliwosci rozwial w niedziele Jaroslaw Kaczynski, ktory zadeklarowal
podniesienie swiadczenia do 800 zl. Zapowiedzial tez, ze nowa kwota ma
obowiazywac od nowego roku.

Comiesieczna pensja odejdzie do lamusa? Firmy chca zmienic reguly gry

Jestesmy przyzwyczajeni, ze po miesiacu pracy na naszym koncie laduje
wynagrodzenie. Ale przeciez teoretycznie pensja moglaby byc wyplacana co
tydzien. Albo codziennie. Albo nawet… co godzine. Prezes firmy Eternis,
ktora rekrutuje pracownikow do Bolta, Ubera, Free Now czy Glovo, mowi
Business Insiderowi, ze nad Wisla szybkie wyplaty sa coraz popularniejsze.
A tradycyjna pensja, wyplacana raz na cztery tygodnie, moze szybko stac sie
przezytkiem.

Zlote algi w Kanale Gliwickim. Eksperci alarmuja, ze katastrofa na Odrze
moze sie powtorzyc

Zlote algi znowu truja ryby i nie mozna tego zrzucic na upal i przyduche,
bo jeszcze ich nie ma. Ekolodzy i wedkarze alarmuja, ze nic sie nie
zmienilo od czasu zeszlorocznej katastrofy na Odrze i moze sie ona
powtorzyc. – Mielismy rok. Moglismy wybudowac zbiorniki na te solanke,
moglismy cokolwiek zrobic. Nie zrobilismy nic – ocenia Grzegorz
Marcinkiewicz, youtuber i tworca kanalu “Wyhaczone”. Ryby nie ostrzega, bo
w Kanale Gliwickim, ktory wplywa do Odry, zeszlorocznej katastrofy nie
przezyla prawie zadna. Sonar pana Grzegorza nie wykrywa zycia, w miejscu, z
ktorego on zyje. Po Kanale Gliwickim i po Odrze plywa codziennie, ale nie
odwazylby sie wejsc do wody. Jak mowi, w kwietniu przerazil sie tym, co
zobaczyl.

Naukowcy, ktorzy badaja niezywe ryby, potwierdzaja najgorsze
przypuszczenia. – Nasze proby wykazaly, ze w Kanale Gliwickim wystepowaly
bardzo duze stezenia toksyn produkowanych przez zlote algi – informuje dr
hab. Bogdan Wziatek, przewodniczacy Rady naukowej Polskiego Zwiazku
Wedkarskiego, ekspert Parlamentarnego Zespolu ds. Renaturyzacji Odry. Tzw.
zlote algi to glony, ktore doprowadzily do zeszlorocznej katastrofy na
Odrze. Gdy zakwitly i wydzielily toksyny, zdewastowaly rzeke, a setki
tysiecy ryb skazaly na smierc.

– Mozna to porownac do chorego w ostatnim stadium COVID-19. (Ryba – przyp.
red.) probowala walczyc o oddech i w koncu opadla na dno – tlumaczy
Wziatek. – Mialy wyzarte listki skrzelowe i popalone watroby – dodaje
Grzegorz Marcinkiewicz, youtuber i tworca kanalu “Wyhaczone”. Ryby, ktore
przetrwaly ubiegloroczna katastrofe, teraz zginely w starorzeczu Odry przy
ujsciu Kanalu Gliwickiego – niedaleko Kedzierzyna-Kozla i dalej w zbiorniku
Czernica, ktory znajduje sie niedaleko Wroclawia.

– Zlota alga to jest glon, ktory lubi slona, ciepla wode. Zatem jesli teraz
wzrasta temperatura, wzrastaja zrzuty solanki, to ta zlota alga sie namnaza
– wyjasnia Dominik Dobrowolski, ekolog i podroznik.

Zlote algi lubia upal, ale go nie potrzebuja, za to najbardziej je cieszy
stala dostawa zanieczyszczonej, slonej wody z kopaln i hut. – Musimy
zatrzymac zrzut wod zasolonych, starac sie odsalac te wody. Byc moze
dofinansowac kopalnie, zeby wprowadzily jak najszybciej takie systemy
odsalania wody – mowi dr Alicja Pawelec z WWF Polska. W raporcie
analizujacym skutki odrzanskiej katastrofy wskazano na istnienie ponad 10
tysiecy rur, ktorymi – zgodnie z prawem – odprowadzane sa do Odry i jej
doplywow roznego rodzaju scieki. Sa tam dalej. Ministerstwo Klimatu i
Srodowiska zapewnia, ze monitoruje sytuacje. – Zabezpieczamy tez miejsca,
gdzie zostala stwierdzona obecnosc zlotej algi przed doplywem kolejnych
ryb. To sa zbiorniki w poblizu Odry – mowi Adam Guibourgé-Czetwertynski,
wiceminister klimatu i srodowiska.

Wiceminister nie dodal jednak, ze o siatki zabezpieczajace walczyli
wedkarze i rozlozono je po 9 dniach od ich alarmu. Przedsiebiorstwo Wody
Polskie, ktore wydaje pozwolenia na zrzuty, od czwartku ignoruje prosby
“Faktow” TVN o spotkanie i rozmowe. – Mielismy rok. Moglismy wybudowac
zbiorniki na te solanke, moglismy cokolwiek zrobic. Nie zrobilismy nic –
ocenia Grzegorz Marcinkiewicz, youtuber i tworca kanalu “Wyhaczone”.

Fragmenty poszukiwanego balonu odnalezione na Pomorzu Zachodnim?

Fragmenty balonu, ktorego sluzby poszukuja do kilku dni odnaleziono w
Zachodniopomorskiem. Jak podaja media ogolnopolskie, fragmenty mialy zostac
odnalezione na prywatnej posesji pod Szczecinkiem.

Ministerstwo Obrony Narodowej na razie nie potwierdza tej informacji. Balon
obserwacyjny mial wleciec na teren Polski znad Bialorusi. Kontakt radarowy
z obiektem zostal utracony w okolicach Rypina w Kujawsko-Pomorskiem.

Poszukiwania obiektu rozpoczal WOT. W sobote Rzadowe Centrum Bezpieczenstwa
wydalo ostrzezenie dla Zachodniopomorskiego o takiej mozliwosci, ze balon
spadnie w regionie.

Odkrecil kran, zalal budynek i spowodowal straty liczone w tysiacach euro.
Koci rozboj w ratuszu

Jak poinformowaly media z miasta Dokkum (Fryzja) w polnocnej Holandii, do
tamtejszego nowo wyremontowanego ratusza wdarl sie kot. Zwierze wkradlo sie
do srodka podczas prac remontowych i udalo mu sie odkrecic kran z woda.
Zalane zostaly sciany i nowe meble. Budynek ratusza w Dokkum pozostaje
zamkniety od lipca ubieglego roku ze wzgledu na trwajacy remont. Na
poniedzialek 22 maja zaplanowane zostalo jego oficjalne otwarcie. Wszystko
wskazuje jednak na to, ze termin nie zostanie dotrzymany i mieszkancy beda
musieli uzbroic sie w cierpliwosc.

Zostawil po sobie slady

Wedlug mediow, byli swiadkowie, ktorzy widzieli jak kot-chuligan wchodzi do
budynku.

“Zwierze odkrecilo kran i w efekcie zalane zostaly sciany i meble, a woda
przedostala sie takze przez podloge do piwnicy” – relacjonowal portal Omrop
Fryslan. Niestety wlamywacz nie okazal sie wystarczajaco rozwazny i
zostawil wyrazne slady swojej obecnosci. Media opublikowaly “dowody” winy
kota w postaci miedzy innymi siersci znalezionej na krzesle w jednym z
zalanych pomieszczen. Czworonogi przestepca zostal szybko wyeksmitowany z
budynku. Tymczasem gmina podjela juz dzialania w celu ograniczenia szkod i
obecnie bada, w jaki sposob mozna je naprawic. Na razie dokladne
konsekwencje finansowe nie sa jasne, jednak jak podal portal RTL Nieuws,
moga pochlonac ponad 10 tysiecy euro.

Turcja wybiera prezydenta. Wiemy, kto powalczy w drugiej turze

Wedlug danych ze 100 proc. urn wyborczych w I turze wyborow prezydenckich w
Turcji urzedujacy prezydent Recep Tayyip Erdogan zdobyl 49,51 proc. glosow.
Jego glowny rywal Kemal Kilicdaroglu uzyskal poparcie 44,88 proc. Trzeci z
pretendentow – Sinan Ogan – ma 5,17 proc. Takie wyniki oznaczaja, ze 28
maja odbedzie sie II tura wyborow. Wybory parlamentarne i prezydenckie
rozpoczely sie w Turcji o godz. 8 czasu lokalnego (godz. 7 w Polsce).
Trzech kandydatow walczylo o stanowisko glowy panstwa, trzy koalicje
wyborcze ubiegaly sie o 600 miejsc w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym Turcji.

Wyniki wyborow na biezaco podawala panstwowa Agencja Anadolu w czasie
rzeczywistym wraz ze splywaniem rezultatow z poszczegolnych komisji
wyborczych. Opozycja wiele razy zarzucala agencji, ze jej algorytmy
faworyzuja na pierwszym etapie Erdogana, tworzac w ten sposob falszywe
przeswiadczenie o wygranej rzadzacych w spoleczenstwie i wsrod czlonkow
samych komisji.

Te same zarzuty powtorzyli w niedziele wieczorem na konferencji prasowej
wspierajacy Kilicdaroglu burmistrzowie Stambulu i Ankary Ekrem Imamoglu i
Mansur Yavas. Wezwali swoich zwolennikow, by nie wierzyli wczesnym
ogloszeniom Agencji Anadolu i cierpliwie uczestniczyli w procesie
kontrolowania wyborow.

Z kolei przedstawiciele rzadzacej AKP masowo skladali protesty w komisjach
wyborczych w miejscach, w ktorych wygral Kemal Kilicdaroglu. Mialo to
powodowac ponowne liczenie glosow i opozniac ich uwzglednienie w
ogloszonych wynikach.

Oni walczyli o prezydenture

W wyscigu o fotel prezydenta mierzyli sie obecny konserwatywny lider
panstwa Recep Tayyip Erdogan, wspierany przez wiekszosc opozycji przywodca
centrolewicowej Republikanskiej Partii Ludowej (CHP) Kemal Kilicdaroglu
oraz Sinan Ognan, ktorego poparcie w ostatnich sondazach oscylowalo wokol 5
proc. Wyniki opublikowanego w czwartek sondazu Konda dawaly Kilicdaroglu
piec procent przewagi nad Erdoganem. W lipcu 2018 r. Turcja przeszla z
systemu parlamentarnego na prezydencki. W nowym systemie prezydent
wybierany jest bezposrednio, a funkcja premiera zostala zniesiona. Kandydat
potrzebuje wiecej niz polowy glosow, by wygrac w pierwszej turze. Ture
druga zaplanowano na 28 maja.

Wyborcy wybierali tez 600 poslow tureckiego jednoizbowego parlamentu.
Czynne prawo wyborcze posiada obecnie w Turcji ok. 64 mln osob, w tym
niemal 5 mln osob glosujacych po raz pierwszy.

SPORT

Gdy jechal do Polski, uslyszal: “To kraj trzeciego swiata”. Zrobil u nas
furore

W polskiej Ekstraklasie robil taka roznice jak Leo Messi na stadionach
Hiszpanii czy Francji. PZPN chcial go miec w reprezentacji i szykowal dla
niego specjalny status. Maor Melikson mial byc gwiazda rowna niemal
Robertowi Lewandowskiemu. W polskiej lidze zrobil taka furore, ze gdy
tylko sie okazalo, iz ma polski paszport, zaczeto laczyc go z kadra
szykujaca sie do Euro 2012

Maora Meliksona kusil sam Franciszek Smuda. “Powiedzial mi, ze sledzi mnie
od dawna i dal mi do zrozumienia, ze chce, zebym gral w reprezentacji
Polski. Wzial kartke papieru i narysowal dla mnie typowa formacje, ze mna
jako numerem 10 za Lewandowskim” – wspomina w swojej autobiografii urodzony
w Izraelu pilkarz, ktory byl jedna z gwiazd Wisly Krakow

Do gry dla Polski przekonywal go takze jeden z pilkarskich agentow.
“Opowiedzial mi o kwotach, jakie oferuja mi sponsorzy tacy jak Nike i
najwiekszy supermarket w Polsce, ktory jest tez glownym sponsorem druzyny,
w zamian za noszenie stroju reprezentacji Polski. Te kwoty byly tak
absurdalne, ze az wstyd” – wyjasnia Melikson, ktory ostatecznie nie
zdecydowal sie na bialo-czerwone barwy

W Izraelu ukazala sie ksiazka Maora Meliksona, ktory niedawno zakonczyl
kariere. Wczesniej zdazyl oczarowac kibicow w Polsce. I to nie tylko tych
kibicujacych Wisle Krakow, w ktorej wystepowal. Jego drybling, szybkosc,
precyzja strzalu oraz umiejetnosc czytania gry sprawialy wrazenie, ze na
tle polskiej ligi wygladal, jakby byl kims takim jak Messi.

“Polska? Nie zapomnij zabrac papieru toaletowego”

Blizej go poznajemy na kartach jego autobiografii, ktorej zartobliwy tytul
mozna tlumaczyc jako: “Kiksem w samo okienko”. Melikson opowiada, jakie
wrazenie na nim zrobil Krakow i nasz kraj, a takze, jak probowano zrobic z
niego reprezentanta Polski pod pewnymi wzgledami rownego Robertowi
Lewandowskiemu. Polska liga byla dla niego czyms nieznanym, tak samo jak
kibice nie przypuszczali, ze wlasnie niewysoki pilkarz z Izraela zostanie
jej najwieksza gwiazda. “Przed przyjazdem nie wiedzialem nic o polskiej
lidze, a jeszcze mniej o Wisle Krakow. Chcialem jednak czegos nowego,
chcialem przygody. W jednym z wywiadow, ktore ukazaly sie przed moim
wyjazdem, Ejal Berkowic, ktory przeprowadzal ze mna rozmowe, powiedzial mi:
»Nie zapomnij zabrac ze soba papieru toaletowego do Polski, bo uwazam, ze
to kraj trzeciego swiata«. Mowienie czegos, co nie ma podstaw naukowych,
jest nietypowe dla »Berko«, ale bardzo sie mylil. Bylem bardzo zaskoczony
poziomem gry, warunkami i stadionami. Dodajmy do tego fakt, ze Krakow jest
jednym z najpiekniejszych miast, jakie kiedykolwiek widzialem, a otrzymamy
pelne wyobrazenie” – zachwyca sie Melikson w ksiazce, ktora ma brzmiec
przynajmniej czesciowo humorystycznie. Melikson zartuje w niej co chwile,
ze swojego uzebienia albo swoich obsesji. Jedna z nich byla taka, ze
wszystko, co mial w pilkarskiej torbie, musial posiadac w liczbie
parzystej. “Nawiasem mowiac dlatego unikalem hattrickow” – szokuje. To bylo
silniejsze od niego. Kiedy jechal samochodem, wskazowka predkosciomierza
przesuwala sie na nieparzysta liczbe, przyspieszal, aby pojawila sie na
parzystej. Jesli na rozgrzewce trener trzy razy kazal wykonywac dane
cwiczenie, on robil to cztery razy. Melikson urodzil sie w 1984 r. w
miejscowosci Jawne, choc jego matka przyszla na swiat w Legnicy, co
zapewnilo mu pozniej polski paszport. W doroslej pilce debiutowal w barwach
Beitaru Jerozolima, ale to nie ten klub stal sie najwazniejszym dla niego
miejscem w karierze. Przez Maccabi Hajfa i Hapoel Kfar Saba trafil do
Hapoelu Beer Szewa. To tu po raz pierwszy rozkochal w sobie kibicow.
Rzadzaca klubem Alona Barkat dlugo ociagala sie z tym, aby puscic go do
Wisly Krakow, ktora wykazala zainteresowanie dotad szerzej nieznanym w
Europie zawodnikiem.

Dostal blogoslawienstwo i numer do dobrego dentysty

Do Polski trafil w 2011 r., kiedy bardzo silna jeszcze kadrowo Wisla Krakow
znow zamierzala podbic Ekstraklase i szturmowac bramy Ligi Mistrzow.
Melikson wyroznial sie w Hapoelu Beer-Szewa, klubie, ktory jednak nie
chcial wypuscic swojej perly. Negocjacje byly dlugie, ale owocne,
ostatecznie udalo sie doprowadzic do transferu za 675 tys. euro. Najpierw
jednak odbyly sie obserwacje, ktore ostatecznie przekonaly wladze klubu z
Krakowa do sciagniecia Meliksona. “Na mecz przyjechal Stan Valckx, dyrektor
sportowy Wisly Krakow, druzyny, ktora na polmetku sezonu byla na trzecim
miejscu, ale celowala w mistrzostwo. Trenerem byl Holender Robert Maaskant,
a w zespole nie bylo ograniczen co do liczby obcokrajowcow, wiec bylo ich
naprawde sporo (okolo 12), glownie z Holandii i Serbii” – wspomina
Melikson. Wisla po wczesniejszym nieudanym sezonie zostala przejeta przez
Holendrow w osobach: Stana Valckxa (dyrektor sportowy) i Roberta Maaskanta
(trenera). Ich celem bylo ponowne przywrocenie blasku Bialej Gwiazdzie.
Valckx ogladal mecz do 80. minuty, potem spotkal sie z Meliksonem.
“Zapoznal mnie z planami Wisly i opowiedzial troche o druzynie. Kontrakt,
ktory mi zaproponowal, byl trzy razy wyzszy niz moja umowa w Beer Szewie, i
to bez premii. Skonsultowalem sie z moim ojcem. »Zrob to. Jesli nie
sprobujesz, nie bedziesz wiedzial« – zdradza. “Na poczatku Beer Szewa
kategorycznie odmawiala, ale nalegalem. Wisla skladala kolejne oferty, az
Beer Szewa juz nie mogla odmowic”.

Strony w koncu sie dogadaly, a pilkarz wyruszyl do Polski, aby odbyc
badania medyczne. Meliksona zaskoczyly okolice lotniska zasypane sniegiem.
W Izraelu nigdy nie widzial takiej scenerii. “Zespol byl na obozie w
Portugalii z powodu przerwy zimowej, a ja przez trzy dni przechodzilem
testy medyczne. Poza dwoma krzywymi zebami wszystko bylo w normie.
Otrzymalem od lekarza blogoslawienstwo, a takze numer telefonu do
polecanego dentysty”. 31 stycznia 2011 r. Wisla pozyskala Meliksona i
podpisala z nim 4,5-letni kontrakt. Szatnia klubu z Reymonta byla wtedy
zdominowana przez kosztownych obcokrajowcow, ktorych sprowadzil do Krakowa
holenderski duet. Po latach mialo sie odbic to klubowi czkawka, wtedy nikt
o tym nie myslal. Celem bylo mistrzostwo. Wazne role w zespole odgrywali
bramkarz z Estonii Sergei Pareiko, bulgarski napastnik Cwetan Genkow, a
takze doswiadczony holenderski obronca Kim Jaliens czy Dragan Paljic,
urodzony w Niemczech pilkarz, uwazajacy sie za Serba. Odmowil Izraelowi.
Wtedy chcial grac dla Polski

Melikson z miejsca stal sie nie tylko czolowa postacia Wisly, ale takze
gwiazda polskiej ligi. Pierwsza swoja bramke w Krakowie zdobyl w trzecim
meczu dla Bialej Gwiazdy z Ruchem Chorzow. Jednak gole i asysty to za malo,
by opisac jego ogromny wplyw na ofensywna gre zespolu. Gracz nazywany
czasem zartobliwie “Meleksem” doslownie czarowal w lidze. Przeciwnicy nie
byli przyzwyczajeni do takiego dryblingu czy umiejetnosci kontrolowania
akcji z pilka u nogi lub bez.

Kiedy na jaw wyszlo, ze jego matka urodzila sie w Polsce i, jak wiele
innych osob pochodzenia zydowskiego, dopiero z czasem przeniosla sie do
Izraela, o pilkarzu zrobilo sie jeszcze glosniej. Zawodnik w styczniu 2011
r. zlozyl wniosek o polski paszport, a dokument odbieral pod koniec lutego.
To otwieralo przed nim nowe perspektywy.

“Gdy tylko polskie media dowiedzialy sie, ze mam polski paszport i ze nie
rozegralem jeszcze oficjalnego meczu w stroju reprezentacji Izraela,
rozpoczela sie nagonka, aby mnie wlaczyc do ich druzyny na Euro 2012
rozgrywane w Polsce i w Ukrainie. W prawie 40-milionowym kraju zapanowalo
absolutne szalenstwo na punkcie tego Euro, a na potrzeby turnieju zbudowano
niesamowite nowe stadiony” – wspomina. Melikson mial w tamtym czasie na
koncie tylko dwa wystepy w reprezentacji Izraela, ale jedynie w
towarzyskich meczach z Urugwajem i Chile. Przepisy FIFA pozwalaly zatem,
zeby jeszcze zmienil druzyne narodowa, skoro nie rywalizowal na poziomie
miedzynarodowym o punkty. “Kiedy rozeszla sie plotka, ze polski zwiazek
rozwaza takie posuniecie i zaproszenie mnie do reprezentacji Polski, od
razu otrzymalem powolanie od Luisa Fernandeza do kadry Izraela na bardzo
wazny mecz z Grecja na Bloomfield. Mialem nie wychodzic w pierwszym
skladzie, a chyba tylko na kilka ostatnich minut i tym samym zakonczyc moja
sage z reprezentacja Polski. Bylo jasne, ze pozwola mi zagrac chocby na
minute, tylko po to, zebym pozniej nie mogl grac w reprezentacji Polski.
Jednak nie bylem zainteresowany” – opowiada wprost.

Melikson jak Lewandowski. Co obiecal mu Smuda?

Szturm na Lige Mistrzow sie nie udal, choc zapowiadalo sie wspaniale. Wisla
w brawurowy sposob przeszla Skonto Ryga, a Melikson zaliczyl asyste.
Pokonaniem tej przeszkody nikt sie jednak w klubie nie zachwycal. Pilkarz
zaliczyl fenomenalny dwumecz z Liteksem Lowecz. To w duzej mierze dzieki
niemu i jego golowi Biala Gwiazda siegnela po zwyciestwo w Bulgarii 2:1.
Przy Reymonta jego maestria pozwolila zwyciezyc 3:1, przy dwoch trafieniach
wlasnie Meliksona. Wisla prowadzona przez Roberta Maaskanta w bardzo
dramatycznych okolicznosciach przegrala walke o Lige Mistrzow, gdy jej
przeciwnikiem byl APOEL Nikozja. W Krakowie wygrala 1:0, by na wyjezdzie
przegrac 1:3. Zainteresowanie Meliksonem pod katem gry w polskiej kadrze
jeszcze wzroslo. Pilkarz wspomina spotkanie z Franciszkiem Smuda, ktory
robil wszystko, aby namowic czolowa postac ligi na gre w swojej
reprezentacji.

“Mialem swietna kampanie, ktora sprawila, ze trener reprezentacji Polski
skontaktowal sie ze mna i umowil sie z nami spotkanie w Krakowie. Przed
rozpoczeciem treningow prezes klubu zaprosil mnie do swojego pokoju na
spotkanie z trenerem kadry narodowej Smuda i przedstawicielem polskiego
zwiazku. Poprosilem Maaskanta, mojego holenderskiego trenera w Krakowie,
aby rowniez do nas dolaczyl” – ujawnia Melikson. Reprezentacja Polski
szykowala sie wlasnie do Euro 2012 i nie miala zbyt dobrej prasy. Nie
musiala jednak rozgrywac eliminacji, a trener Franciszek Smuda mogl w
spokoju budowac zespol. Jedna z szans i nadziei byl Maor Melikson. W swojej
ksiazce pilkarz ujawnia nigdy niepublikowane wczesniej szczegoly staran
Bialo-Czerwonych. “Smuda powiedzial mi, ze sledzi mnie od dawna i dal mi do
zrozumienia, ze chce, zebym gral w reprezentacji Polski. Wzial kartke
papieru i narysowal dla mnie typowa formacje, ze mna jako numerem 10 za
Lewandowskim. Mowil takze o mozliwosciach, jakie mialbym, grajac dla takiej
druzyny jak Polska na Euro, zwlaszcza ze Polacy mieli byc gospodarzami
meczu otwarcia, ktory bedzie transmitowany dla setek milionow ludzi na
calym swiecie” – wyjawia. Kadra wtedy “rzadzila” trojka z Dortmundu.
Najwiecej kibice obiecywali sobie po Lewandowskim, ktory byl juz najwieksza
gwiazda Borussii, ale bardzo liczono sie tez z Lukaszem Piszczkiem i
Jakubem Blaszczykowskim. “Smuda dal mi do zrozumienia, ze ja, Lewandowski i
Jakub Blaszczykowski z Dortmundu jako jedyni bedziemy mogli miec wlasne
kampanie sponsorskie w ramach przygotowan do Euro, poza kontraktami
reklamowymi zwiazku i reprezentacji Polski. Oznaczalo to, ze tylko nasza
trojka bedzie mogla podpisywac kontrakty ze sponsorami innymi niz sponsorzy
reprezentacji Polski, ktora jest warta miliony” – dodaje. Melikson poprosil
wtedy o czas na zastanowienie sie i mozliwosc skonsultowania sie z rodzina.
Nie mogl lub nie chcial podejmowac decyzji od razu.

Co ciekawe, nawet czlonkowie najblizszej rodziny z Izraela sugerowali mu,
aby skorzystal z propozycji reprezentacji Polski. “Prawda jest taka, ze
wszyscy, z ktorymi sie konsultowalem, mowili mi: »Jesli tego nie zrobisz,
to chyba zwariowales«. Zupelnie wszyscy. Tymczasem w polskich mediach
zapanowalo szalenstwo, ktore naprawde trudno opisac slowami. Zmontowane
zdjecia ukazujace mnie w stroju reprezentacji Polski ukazaly sie w glownych
gazetach kraju” – dodaje. “Kwoty byly tak absurdalne, ze az wstyd”

Melikson spotkal sie takze z jednym, niewymienionym z nazwiska polskim
menedzerem, ktory uswiadamial go, jakie korzysci przyniesie mu gra w
reprezentacji Polski. Do spotkania z nim doszlo niedlugo przed slynna
konferencja, na ktorej zawodnik nie dal jednoznacznej odpowiedzi, czy
chcialby grac dla Polski.

“Ja i ten agent umowilismy sie na spotkanie jakies dwie godziny wczesniej w
kawiarni w okolicy. Na spotkaniu opowiedzial mi o kwotach, jakie oferuja mi
sponsorzy tacy jak Nike i najwiekszy supermarket w Polsce, ktory jest tez
glownym sponsorem druzyny, w zamian za noszenie stroju reprezentacji
Polski. Te kwoty byly tak absurdalne, ze az wstyd mi o nich pisac. Byly to
takie kwoty, dzieki ktorym moglem przejsc na emeryture po Euro, a oprocz
tego wyleczyc zeby calej rodzinie” – zartuje Melikson, ujawniajac, w jaki
sposob byl kuszony.

“Powiedzialem mu, ze naprawde nie wiem, co robic, i ze bede musial
porozmawiac z tata. W drodze do klubu ponownie zadzwonilem do taty, zeby
sie z nim skonsultowac, chociaz juz wiedzialam, co mi powie, nie znalem ani
slowa po polsku, czulem sie odseparowany, chcialem tez w przyszlosci wrocic
do Hapoel Beer Szewa i balem sie, ze to zmniejszy moje szanse” – wyjawia.
Melikson nie zostal Polakiem. 22 wrzesnia 2011 r. wydal oswiadczenie na
oficjalnej stronie Wisly Krakow, w ktorym stwierdzil, ze obecnie nie jest
gotowy, aby grac dla reprezentacji Izraela lub Polski. W swoim
niezdecydowaniu pozostawal az do stycznia kolejnego roku, kiedy w koncu
zdecydowal sie na kraj, w ktorym sie urodzil. Wisla juz nie grala tak
dobrze, a jego gwiazda w Polsce powoli przygasala. Wrocil do kadry Izraela,
a po rozegraniu kolejnych czterech meczow towarzyskich, zagral o punkty
eliminacji mistrzostw swiata z Azerbejdzanem. Wtedy stalo sie juz
calkowicie jasne, ze w polskich barwach nigdy nie zagra. Izrael
reprezentowal az do 2018 r. Nie zagral nigdy w finalach mistrzostw Europy
ani swiata. Oddany za “czapke gruszek”

W sezonie 2011/2012 Wisla Krakow w niezwyklych okolicznosciach, bo po
fatalnym poczatku zmagan w Ligi Europy, zdolala wyjsc z grupy. Przy
Reymonta cieszono sie z cudu, Melikson nie zachwycal juz jednak tak jak
wczesniej. Zapisal jeszcze asyste w meczu 1/8 finalu rozgrywek ze
Standardem Liege, ale klub nie zdolal awansowac dalej. Po remisach 1:1 i
0:0 w Belgii do dalszych rozgrywek awansowali przeciwnicy.

Mozna bylo odniesc wrazenie, ze jego czas w Krakowie sie konczy. W sezonie
2012/2013 zdobyl tylko jedna bramke. Mimo ze zapisal na koncie kilka
ladnych asyst, druzyna zajmowala miejsce w srodku tabeli, czego przy
Reymonta nikt nie akceptowal. W styczniu 2013 r., po rozegraniu tylko
jednej rundy pod Wawelem, po Meliksona zglosilo sie FC Valenciennes. Wisla
zaakceptowala oferte w wysokosci 800 tys. euro, co wydawalo sie smiesznie
niska suma w stosunku do jego wplywu na druzyne jeszcze rok wczesniej.

We Francji wielkiej kariery nie zrobil. Poltora roku pozniej wrocil do
Hapoelu Beer Szewa, z ktorego wyjezdzal do Krakowa. Tu osiadl na dobre, z
czasem z zawodnika stajac sie czlonkiem sztabu trenerskiego. W 2020 r. w
wieku 36 lat zakonczyl kariere, by pozostac w klubie jako jeden z trenerow.

“Lewy” uciekal przed kibolami! Dramatyczne zdjecia obiegly siec

Do mrozacej krew w zylach sytuacji doszlo po niedzielnych derbach
Barcelony! Na cieszacych sie na murawie z wygranego meczu (4:2) i tym samym
zdobycia mistrzostwa Hiszpanii pilkarzy Dumy Katalonii ruszyli kibice
Espanyolu. Robert Lewandowski i i jego koledzy musieli ratowac sie ucieczka
z boiska przed wscieklym i nieobliczalnym tlumem. Tuz po koncowym gwizdku
sedziego na obiekcie Espanyolu doszlo do dantejskich scen. Kiedy pilkarze
FC Barcelony celebrowali triumf koncowy, kibole druzyny gospodarzy
wtargneli na murawe i zaczeli biec w kierunku graczy swiezo upieczonych
mistrzow Hiszpanii. Ci z kolei w pospiechu uciekli do tunelu.

W ruch poszly takze krzeselka i inne przedmioty, ktorymi sympatycy
Espanyolu obrzucali ochrone obiektu oraz policje. A Xavi i jego gracze
natychmiast uciekli do szatni. Zamiast fety, byla wiec ucieczka. – Dobrze,
ze ostatecznie nikt z pilkarzy czy ze sztabu nie zostali zaatakowani. To
jest wstyd. To jest stadionowa patologia. Inaczej nie da sie tego nazwac –
ocenil Sebastian Chabiniak komentujacy mecz dla Eleven Sports i dodal: –
Niech Espanyol spada do Segunda Division, jesli on ma takich kibicow i maja
sie tak zachowywac. Ze slowami Chabiniaka zgodzil sie tez Mateusz
Swiecicki. – Bardzo nieladne obrazki. Pilkarze i sztab FC Barcelony uciekli
ze wzgledu bezpieczenstwa. Tak sie nie mozna zachowywac. To jest
skandaliczne zachowanie – przyznal. FC Barcelona dzieki zwyciestwu nad
Espanyolem zapewnila sobie mistrzostwo Hiszpanii. Oprocz Roberta
Lewandowskiego bramki zdobyli Alejandro Balde i Jules Kounde.

DETEKTYW

Klopoty z bankomatem

Dariusz GIZAK

Na wielu budowach w duzych miastach pracuja ekipy przyjezdne, ktore nie
znalazly zatrudnienia w swoich miejscowosciach. Tak tez bylo w przypadku
sporego osiedla, budowanego na obrzezach g., jednego z wiekszych miast w
Polsce.

Zatrudnieni na tej budo- wie robotnicy pocho- dzili z roznych rejonow
Polski. Na poczatku budowy mieszkali w tzw. hotelach robotniczych, ktore na
nazwe hotel absolutnie nie zaslu- giwaly. Kiedy zas niektore budyn- ki
wybudowano juz ponad poziom parteru, czesc budowlancow zaada- ptowala na
noclegi niewykonczone jeszcze pomieszczenia na parterze. Na budowie zawsze
znajda sie jakies kawaly folii i styropianu, z ktorych porobiono
prowizoryczne posla- nia, a otwory okienne zaslonieto po prostu folia.
Teren budowy jest tez zawsze zasilany w prad i wode, sa wiec podstawowe
media i jakos mozna mieszkac. W taki wlasnie sposob na terenie budowy
miesz- kali Leszek P. i Jacek G., dwoch 28-latkow pochodzacych z jednej z
niewielkich miejscowosci na Mazurach. Ich praca polegala na przygotowaniu
metalowych zbro- jen w budynku, poniewaz obaj ukonczyli budowlane szkoly
zawo- dowe ze specjalnoscia betoniarz -zbrojarz. Poniewaz roboty bylo duzo,
terminy na budowie napiete, wiec obaj prawie codziennie praco- wali od 7.
rano do 19. , a nawet 20., jedynie z krotka przerwa na obiad.

Gotowali sobie sami, a po zaku- py chodzili do pobliskiego super- marketu.
Byl on bardzo blisko, doslownie tuz za siatka, odgradza- jaca teren budowy
od wylozonego kostka placu, na ktorym stal mar- ket. Budynek ten byl
zwrocony frontem do budowy, wiec robot- nicy zerkali czesto na wejscie do
niego i na bankomat, znajdujacy sie kilka metrow od drzwi.

Jakos tak sie stalo, ze coraz czestszym tematem rozmow miedzy robotnikami
byl wlasnie ow bankomat. Zastanawiali sie, ile moze byc w nim pieniedzy
oraz jak czesto jest napelniany. Wiekszosc robotnikow tylko przez chwile
zajmowal ten temat, i tylko Leszek P. i Jacek G. jakos nie mogli przestac o
nim rozma- wiac. Przez caly dzien obserwo- wali ludzi pobierajacych z
banko- matu pieniadze i naliczyli, ze bylo ich ponad 130. Zalozyli, ze kaz-
dy pobieral srednio 200 zl, wiec w ciagu dnia z bankomatu wyje- to minimum
26 tys. zl. Uznali wiec, ze w bankomacie musi byc na pewno ponad 30 tys. zl
i o tej “duzej forsie” dlugo sie rozwo- dzili w rozmowach z kolegami.
Czesto tez padaly stwierdzenia, ze oni na budowie zarabiaja jakies
“drobne”, a w tej blaszanej scianie siedzi “taka kasa”.

Najpierw trzeba Lrozpoznac teren

eszek P. i Jacek G. zacze- li skrycie przygotowywac swoj plan. Chodzili,
obser-

wowali i zapisywali swoje spo- strzezenia. Dokladnie obejrzeli konstrukcje
budynku w poblizu bankomatu i z zadowoleniem stwierdzili, ze sciany
stanowia tylko dwie warstwy falistej bla- chy wypelnionej w srodku pian- ka
ocieplajaca. Odnalezli tez i naniesli na plan 6 kamer, ktore obserwowaly
teren wokol sklepu. Stwierdzili rowniez, ze w niedzie- le wieczorem, po
zamknieciu skle- pu, w srodku budynku nie zostaje zaden pracownik ani
ochroniarz. W ustaleniu tego waznego faktu pomogl im przypadek.

Pewnej letniej nocy z placu budowy obserwowali, jak jakis pijany, spozniony
klient, dobijal sie i kopal w drzwi sklepu przez

ponad pol godziny nim przy- jechal z agencji ochrony patrol interwencyjny i
przegonil go stamtad. Przy okazji zobaczyli, ze ochroniarze, aby dojechac
pod budynek, musza najpierw otwo- rzyc sobie brame posiadanymi przez siebie
kluczami. Dopiero wtedy mogli wjechac na zamy- kany na noc plac
hipermarketu, na ktory pieszo od strony parku mogl wejsc kazdy.
Rozsmieszylo ich to wtedy, ale szybko uswia- domili sobie, ze to bardzo
waz- na i istotna okolicznosc dla ich planow.

Sporo czasu zajelo im ustale- nie, w ktorym miejscu przebie- gaja przewody,
zasilajace super- market w prad. Chcieli miec mozliwosc wylaczenia swiatla,
w tym budynku, a wiec – jak mysleli – w bankomacie i kame- rach rowniez.
Jednak pomimo usilnych poszukiwan nie znalezli zadnego kabla
napowietrznego, a odszukanie i dotarcie do pod- ziemnego okazalo sie zbyt
trud- ne. Dlatego zrezygnowali z planu odlaczania zasilania i postanowili
cale przedsiewziecie zorganizo- wac inaczej. Przygotowali w tym celu
niezbedny sprzet, uprzedzili wszystkich na budowie, ze biora wolna sobote i
w piatek wrze- sniowego popoludnia znikneli z terenu budowy wyjasniajac
zar- tobliwie, ze jada do domu “poli- czyc dzieci, a jakby brakowalo,
ktorego, to dorobic nowe”.

Niedzielny wieczor wokol zamykanego o godzinie 20. supermarketu z regu-

ly oznacza pustke i spokoj typo- wy dla koncowki weekendu. Tego dnia tez
tak bylo do godziny 23, kiedy od strony przylegajacego do niego
niewielkiego parku, na teren placu wjechal merce- des z tablicami
rejestracyjnymi, zaslonietymi jakas tkanina. Byla to tzw. platforma,
najczesciej wykorzystywana, jako pojazd pomocy drogowej, ktory wciaga na
swoje nadwozie uszkodzony

samochod i odwozi go z miejsca wypadku.

Samochod ten przejechal przez trawnik i skwer z hus- tawkami dla dzieci, a
nastepnie doslownie “na styk” przejechal miedzy dwoma betonowymi gazonami.
Nikomu chyba nie przyszloby do glowy, ze mozna tedy przejechac, bo
ogrodzony ze wszystkich stron plac nalezacy do hipermarketu akurat od tej
stro- ny nie mial plotu. Kiedy merce- des dojechal do zamknietej o tej
porze bramy, wysiadl z niego zamaskowany mezczyzna i zalo- zywszy dwie
dodatkowe klodki, wskoczyl powrotem do samo- chodu. Nastepnie podjechal do
supermarketu i ustawil sie tylem do znajdujacego sie przy wejsciu bankomatu.

Tym razem z kabiny wysko- czylo dwoch zamaskowanych mezczyzn. Szybko
chwycili z samochodu dwa duze lomy i zaczeli odginac blaszana sciane wokol
bankomatu. Poszlo im to bardzo szybko i boki oraz wierzch bankomatu zostaly
odsloniete. Wowczas, wyraznie spieszac sie, zaczepili do niego liny drugim
koncem przyczepione do samo- chodu, ktorym – dla nabrania rozpedu – cofneli
az pod banko- mat, po czym ostro ruszyli.

Rozlegl sie glosny trzask, bankomat oderwany od podsta- wy wypadl na
chodnik i samo- chod pociagnal go jeszcze przez chwile. Teraz zostal szybko
wcia- gniety na platforme samochodu przy pomocy wciagarki. Rabusie
natychmiast nakryli go brezen- tem i samochod – rownie szybko, jak tu
wjechal – wyjechal z placu pomiedzy gazonami i przez plac zabaw. Nie
wlaczyl sie zaden alarm, ani nic tego typu. Okazalo sie, ze alarm dzwiekowy
byl pod- laczony tylko do systemu ochrony supermarketu, a od bankomatu
dzialalo jedynie powiadamianie zalogi monitoringu.

Dzialanie zlodziei trwalo nie- wiele ponad 10 minut i pomi- mo, ze cale
zdarzenie filmowaly kamery umieszczone na budynku, wygladalo to na
perfekcyjna robo- te. Przeciez kamery zarejestrowa- ly tylko samochod z
zakrytymi tablicami rejestracyjnymi oraz dwoch dobrze zamaskowanych ludzi.
Jako material dowodowy do ewentualnego poszukiwania sprawcow przez policje
nagranie to bylo prawie bez wartosci.

Policja, rownoczesnie z samo- chodem agencji ochrony, pojawi- la sie na
miejscu po uplywie 15 minut od odjazdu sprawcow kra- dziezy. Ochroniarze
poczatkowo probowali jakos otworzyc brame, ale mieli klucz tylko do jednej
klodki, a zlodzieje zalozyli jeszcze dwie. W koncu jeden z ochronia- rzy
wspial sie po samochodzie na wierzch bramy i przeskoczywszy przez nia na
druga strone, zaczal isc w kierunku supermarketu. Nie wiedzial jeszcze, co
sie sta- lo, bo bankomat znajdowal sie z drugiej strony budynku, wiec byl
dla niego niewidoczny.

Ochroniarz szedl jednak coraz wolniej, az w koncu zatrzymal sie i widzac,
ze ani jego kolega z patrolu, ani policjanci nie kwa- pia sie do skakania
przez plot, zawrocil. Przez chwile pomiedzy panami mundurowymi trwala
ozywiona rozmowa, az w koncu jeden z policjantow rowniez prze- szedl przez
plot i spokojnym kro- kiem, wspolnie z tym ochronia- rzem ruszyl w kierunku
budynku. Po “naocznym” stwierdzeniu, ze bankomatu nie ma i ze drzwi do
sklepu sa zamkniete, funkcjona- riusze tym samym niespiesznym krokiem
obeszli budynek naoko- lo i wrocili pod brame. Troche trudno bylo im
przegramolic sie przez nia z powrotem, ale udalo im sie to dzieki
pomyslowemu umieszczeniu przez ich kole- gow w oczkach siatki palek typu
“tonfa”. Dopiero wowczas, przez radiostacje, do dyzurnego miasta powedrowal
komunikat o tym, ze ktos ukradl caly bankomat.

Obliczono pozniej, ze to sla- mazarne dzialanie dalo zlodzie- jom kolejne
15 minut na wyje- chanie z miasta. I mimo, ze infor- macje natychmiast
przekazano

do wszystkich patro-

li, a nastepnie podje- to probe zablokowania miasta, jednak wszystko na
prozno. Wygladalo na to, ze kradziezy dokona- li fachowcy, wiec szanse na
ich schwytanie byly niewielkie.

omimo takich, nie najlepszych, przewidywan, juz nastepnego dnia kolo
poludnia policjanci z G. wyruszyli do jed- nej z mazurskich miej- scowosci,
zeby wziac udzial w czynnosciach

w tej sprawie. Okazalo sie bowiem po rutyno- wym przejrzeniu zapisow z
kamer, zainstalowanych na terenie owego mia- sta i tworzacych system
miejskiego monitoringu, ze jedna z nich zareje- strowala tej nocy bardzo
ciekawe sceny.

Kamere te kilka miesiecy wczesniej dyskretnie zainstalo- wano w taki
sposob, aby obserwowala tyl budynku jednej z dys- kotek. W tym slabo
oswietlonym miejscu, czesto dochodzilo

do bandyckich pobic, wiec poli- cjanci chcieli miec podglad na to miejsce.
Najczesciej do pobic dochodzilo w nocy z piatku na sobote oraz z soboty na
niedzie- le, dlatego juz w nocy z niedzieli na poniedzialek policjant dyzu-
rujacy przed monitorami niezbyt uwaznie przygladal sie obrazo- wi z tej
kamery. Dopiero, kiedy z zapisu kamer z supermarketu jasno wynikalo, ze do
wyrwania bankomatu i wywiezienia go, uzy- to samochodu marki Mercedes z
wciagarka, policjant skojarzyl zdarzenia i jeszcze raz przejrzano zapis z
zaplecza dyskoteki.

Widac bylo na nim bardzo wyraznie, ze pol godziny przed kradzieza
bankomatu, za budyn- kiem dyskoteki, zatrzymal sie taki wlasnie samochod, z
ktore- go wysiadl mezczyzna i pozawijal w kawalki materialu tablice reje-
stracyjne. Po duzym powieksze- niu obrazu mozna bylo zauwazyc, jak dwaj
mezczyzni w szoferce przymierzaja kominiarki i zakla- daja je na glowy,
pozostawiajac jeszcze odsloniete twarze.

Szybko zatrzymano Jan R., wlasciciela pojazdu, mieszkajace- go w U.,
niewielkim miasteczku na Mazurach. Ten samochod stal juz na jego podworku,
a wystra- szony wlasciciel wyjasnil, ze pozy- czal go dwom swoim kolegom,
Leszkowi P. i Jackowi G., ktorzy chcieli tym samochodem prze- wiezc
uszkodzone auto z G. do wioski pod U., w ktorej mieszkali.

W pierwszej kolejnosci poli- cjanci weszli do domow tych dwoch osobnikow.
Nie zastano zadnego z nich, ale przeprowa- dzono staranne przeszukania.
Poniewaz rodzina podala, w kto- rym miejscu pracuja i przebywaja Leszek P.
i Jacek G., rownoczesnie z przeszukaniem domow policjan- ci z G.
przystapili do ich zatrzy- mania. Zastano obu na terenie budowy, zajetych
po czesci pra- ca, a po czesci… obserwowaniem policyjnej ekipy, konczacej
ogle- dziny miejsca, z ktorego ukradzio- no bankomat. Obaj wygladali na
kompletnie zaskoczonych wizyta policjantow. I tak chyba rzeczy- wiscie
bylo, poniewaz w pomiesz- czeniach zaadaptowanych na mieszkalne, policjanci
znalezli notes Jacka G., w ktorym m.in. zliczal osoby korzystajace z ban-
komatu i rozrysowal rozstawienie kamer przy supermarkecie.

W tym notesie zapisane byly rowniez wymiary betono- wych gazonow na brzegu
placu, a zwlaszcza odleglosc miedzy nimi mierzona z dokladnoscia co do
milimetra. Tak bardzo dokladnie przygotowujacy skok przestepcy chcieli miec
pewnosc, czy samochod, ktorym beda dys- ponowali, przejedzie pomiedzy tymi
gazonami. Pozniej, w trak- cie zeznan, wyjasnilo sie, ze jeden z tych
duzych gazonow mezczyz- ni przesuneli o ponad 30 cm, bo inaczej samochod
nie zmiescilby sie. Zrobili to bardzo sprytnie przy pomocy dlugiej rurki i
pod- nosnika samochodowego.

Policjanci zabrali obu do komendy i rozpoczeli przeslu- chania. W tym
czasie zakonczono juz przeszukania w ich domach, nie znajdujac nic, co
mogloby miec zwiazek z ta sprawa. Jednak dowodow bylo wystarczajaco duzo i
byly tak jednoznaczne,

ze udowodnienie tego czynu oraz skazanie obu mezczyzn nie moglo stanowic
problemu.

Szkoda, ze bankomat O nie ma kol!

baj zatrzymani zlodzieje przesluchiwani oddziel- nie, tak samo opisali

przebieg zdarzenia oraz wspolne planowanie i przygotowywanie tej kradziezy.

Po wyrwaniu bankomatu ze sciany i zaladowaniu na samochod, przykryli go
plandeka i bez proble- mu wyjechali za miasto. Pojechali w swoje rodzinne
okolice do wcze- sniej ustalonego miejsca, czyli do garazu Jacka G., w
ktorym mieli przygotowane pily tarczowe oraz inny sprzet do rozebrania
banko- matu. Jednak nie zdejmujac ban- komatu z samochodu udalo im sie
dostac do srodka i wyjac pieniadze, wiec wywiezli go do odleglego o 40 km
lasu. Tam probowali zepchnac go z samochodu, ale okazalo sie to nielatwe.
Samochod wciagany zazwyczaj na te platforme sam pozniej po prostu zjezdzal
z niej na kolach, zas bankomat wciagnie- ty wciagarka nijak nie chcial sie
ruszyc. Mieli wiec powazny pro- blem, gdyz rano musieli oddac samochod, a
przeciez nie mogli oddac go z bankomatem niewta- jemniczonemu Janowi R.

Szarpali sie tak ponad pol godziny i byli juz bliscy zalama- nia nerwowego,
gdy Leszek P. wpadl na pomysl, ze wystarczy lina przywiazac bankomat do
drzewa i odjechac samochodem, a bankomat spadnie. I tak sie sta- lo.
Pozamiatali jeszcze dokladnie samochod, po czym odjechali, zostawiajac
bankomat, a wlasci- wie jego resztki w lesie. Odstawili samochod do Jana R.
i sami wrocili do domow, by wczesnym rankiem ruszyc z powrotem do G. do
pracy.

Policjanci we wskazanym miejscu w lesie nie znalezli jed- nak resztek
bankomatu. Byly jakies slady swiadczace o tym, ze mogl tam byc wczesniej,
ale zniknal. Dopiero po tygodniu

jego znikniecie sie wyjasni- lo. Okazalo sie, ze jeszcze tego samego dnia
zabrali go zbieracze zlomu i pociete na kawalki urza- dzenie odnaleziono w
pobliskim skupie zlomu.

Najciekawsze jednak byly zeznania Leszka P. i Jacka G. dotyczace gotowki,
jaka znalez- li w bankomacie. Od poczatku twierdzili, ze bylo w nim tylko
7200 zl i po dokladnym odli- czeniu kosztow (wypozyczenie samochodu,
paliwo, ubrania itp.) wyszlo im po 2500 zl na jedne- go. Jak na skok
przygotowywany przez ponad dwa miesiace, nie byla to porazajaca kwota.

Oczywiscie policjanci poczat- kowo nie uwierzyli w te ich zeznania i
uwazali, ze lup zostal gdzies ukryty, a zlodzieje po prostu klamia. Dlatego
wlasnie przeszukania w ich domach oraz w pomieszczeniach, zajmowanych przez
nich na budowie, byly pro- wadzone bardzo skrupulatnie. Nie znaleziono
jednak zadnej wiek- szej gotowki oprocz tej, ktora dwaj budowlancy mieli
przy sobie (500 i 600 zl) i ktora mialy ich zony (reszta lupu), bo jak sie
pozniej okazalo, czesc lupu oddali zonom.

Kiedy bank zliczyl wszystkie operacje i przyslal informacje do komendy,
okazalo sie, ze rze- czywiscie zginelo troche ponad 7200 zl. Szkody, jakie
powstaly w wyniku wyrwania bankoma- tu ze sciany i jego zniszczenia, bank
ocenil na ponad 50 tys. zl. Okazalo sie bowiem, ze bankomat to bardzo
drogie urzadzenie. Tak wiec Leszek P. i Jacek G. zniszczy- li wartosc
wielokrotnie wieksza niz to, co ukradli. Zostali tym- czasowo aresztowani,
a potem skazani na kary 4 lat pozbawie- nia wolnosci oraz naprawienie
szkody, czyli zaplacenie bankowi rownowartosci tego, co ukradli i
zniszczyli.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto