DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 161) (6654)
15 czerwca 2023r.
Pogoda
czwartek, 15 czerwca 20 st C
Przejsciowe opady
Opady:40%
Wilgotnosc:66%
Wiatr:10 km/h
Kursy walut
Euro 4.49
Dolar 4.16
Funt 5.25
Frank 4.60
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Ostatnio czytalam artykul o Rosjance ktora ma meza Polaka i ubolewa nad tym
ze polscy mezczyzni sa malo stanowczy, Ruski to potrafi awanture nawet
zrobic a Polak nie bardzo i jeszcze sie z nia we wszystkim konsultuje” No
dziwak 😉 Ale bylam ostatnio swiadkiem sceny, jak mamusia kupila jednemu
dziecku loda a drugiemu nie, bo drugie chcialo loda w kolorze niebieskim, a
mama odmowila. Tatus zaczal prosic mamusie, by kupila tego loda, ale
argumentacja “zobacz ile tam jest chemii w tym barwniku” byla nie do
pobicia. Tatus jeszcze probowal, ale z rezygnacja w glosie, bo wiedzial ze
nic nie wskora, dziecko plakalo” Chyba Rosjanka na taki typ trafila 😉 A ja
w sumie ze scenki rodzajowej ktora obejrzalam to nikogo nie zaluje, bo baba
rzadzi i jest w swoim zywiole, a chlop niech ma na co sie godzi, No dzieci
w sumie szkoda, bo pewnie w domu jedza zdrowo, wiec jeden niebieski lod nic
by nie zmienil 😉
Ania Iwaniuk
Dowcip
Pijany mezczyzna zaprosil do swojego nowego mieszkania kilku znajomych po
imprezie. Oprowadza ich po pokojach, wreszcie wchodza do sypialni, a tu na
scianie wisi wielki gong z brazu. Zdziwiony kolega pyta sie, coz to
takiego.
Wlasciciel wyjasnia:
– Wiecie, to jest mowiacy zegar!
– Mowiacy zegar??? – dziwi sie jeden z nich.
– Jak kupowalem, to tez nie wierzylem, ale zobacz sam.
Potem chwyta za wielki mlot i uderza z calej sily w gong. Nagle zza sciany
slychac glos:
– Ja pie**ole, jest czwarta rano!!!
Media: rosyjski general zginal w ataku rakietowym wojsk ukrainskich
O smierci generala Goriaczowa informowali w mediach spolecznosciowych
zarowno ukrainscy oficerowie relacjonujacy wydarzenia na froncie, m.in.
Anatolij Sztefan, jak tez prokremlowscy tzw. blogerzy wojskowi.
“Praca nad sztabami rosyjskich okupantow jest prowadzona w umiejetny
sposob” – napisal na kanale Telegram Sztefan. Poinformowal, ze w wyniku
ataku oprocz generala zginelo takze “wielu oficerow rosyjskich”. W latach
2014-17 Goriaczow bral udzial w walkach w Donbasie na wschodzie Ukrainy.
Dowodzil tez grupa operacyjna rosyjskich wojsk w separatystycznym
Naddniestrzu w Moldawii – napisal o nim ukrainski portal Obozrevatel.
Analitycy i dziennikarze w Ukrainie, w krajach zachodnich, a takze m.in. w
Japonii podawali w ostatnich miesiacach rozbiezne szacunki dotyczace liczby
rosyjskich generalow poleglych na wojnie. W lutym tego roku brytyjska
stacja BBC informowala o smierci siedmiu najwyzszych ranga dowodcow z
Rosji, natomiast japonski portal Nikkei, powolujac sie na doniesienia
ojczystego wywiadu, uzyskanego w wyniku wspolpracy ze sluzbami USA i
Europie, przekazywal doniesienia o ponad 20 zabitych generalach.
“Zabije dziecko w tym bloku”. Niepokojace napisy na osiedlu w Katowicach
W kilku blokach na katowickim osiedlu Tysiaclecia na windach pojawily sie
dziwne napisy. Choc zostaly juz usuniete, mieszkancy nie wiedza, czy
traktowac je jako realna grozbe, czy glupi zart. Sprawa zajela sie policja
– podaje “Dziennik Zachodni”. “Zabije w tej klatce dziecko za kilka dni 🙂
Uslyszycie o mnie :)” – mogli przeczytac mieszkancy katowickiego osiedla
Tysiaclecia. Napisy pojawily sie na windach w blokach przy ul. Piastow,
Boleslawa Chrobrego i Tysiaclecia. Czesc mieszkancow uznala je za glupi
zart, jednak niektorzy katowiczanie wyraznie sie przestraszyli – informuje
portal.
Okazuje sie, ze napisy wskazuja na podobny charakter pisma i bardzo
mozliwe, ze zostaly wykonane tym samym flamastrem. Byc moze ich autorem
jest ta sama osoba. Na lokalnych grupach spolecznosciowych mieszkancy
wskazuja, ze problem wraca co chwile, o czym poinformowali spoldzielnie i
policje.
Windy w blokach nie sa jednak monitorowane, co moze znacznie utrudniac
szybkie zlapanie sprawcy.
Strzelanina w Sztokholmie. Polak oraz Kurd podejrzani, trafili do aresztu
19-letni Polak Milosz O. oraz 19-letni Kurd Ronnie D. sa podejrzani o
dokonanie sobotniej strzelaniny w Sztokholmie, w ktorej zginely dwie osoby,
a dwie inne zostaly ranne. Obaj mezczyzni nie przyznali sie do winy.
Zostali we wtorek aresztowani na cztery tygodnie przez sad w Huddinge.
Wedlug dokumentow sadowych, do ktorych dotarla PAP, posiadajacy polskie
obywatelstwo Milosz O. zameldowany jest w Soedertaelje pod Sztokholmem.
Wczesniej byl skazany m.in. za rozboje oraz napad. Ronnie D. jest urodzonym
w Szwecji synem kurdyjskich imigrantow z Bliskiego Wschodu, byl sadzony za
drobne przestepstwa narkotykowe. Sa oni podejrzani o sobotnia strzelanine w
Sztokholmie. Sad w Huddinge zdecydowal we wtorek o aresztowaniu ich na
cztery tygodnie. Podczas rozprawy Milosz O. oraz Ronnie D. nie przyznali
sie do winy. automatycznej, zginely dwie osoby
Do strzelaniny doszlo w sobote wieczorem w dzielnicy Farsta Centrum w
poludniowym Sztokholmie, na placu miedzy stacja metra a galeria handlowa. W
wyniku serii okolo 20 strzalow oddanych z wojskowej broni automatycznej na
miejscu zginal 15-latek, a w poniedzialek poinformowano o smierci ciezko
rannego 45-letniego mezczyzny. Od kul ranny zostal rowniez inny nastolatek
oraz 65-letnia kobieta. Policja po poscigu zatrzymala w Jaerna pod
Soedertaelje na autostradzie A4 dwoch uciekajacych samochodem 19-letnich
mezczyzn. W samochodzie znaleziono bron, ktora jest przedmiotem badan
kryminalistycznych.
Wciaz nieznane sa motywy sprawcow. Media spekuluja, ze celami mogli byc
nastolatkowie, a pozostale osoby przypadkowymi ofiarami.
Zlodziej w fotopulapce. Okradl ule i zabral z pasieki kamere, ktora
przeslala obraz wlascicielowi
Do pieciu lat pozbawienia wolnosci grozi 40-latkowi z gminy Piaski (woj.
lubelskie), ktory ukradl z uli piec ramek wraz z pszczolami i miodem i
fotopulapke, ktora zarejestrowala cale zajscie. Nie wiedzial, ze obraz z
urzadzenia jest bezposrednio przesylany wlascicielowi, ktory powiadomil
policje. Do Komendy Powiatowej Policji w Swidniku zglosil sie 34-latek z
gminy Rybczewice, ktory zglosil kradziez ramek wraz z pszczolami i miodem
ze swojej pasieki. Dodatkowo sprawca ukradl kamere, ktora sluzyla za
fotopulapke. – Nie spodziewal sie, ze obraz z urzadzenia moze byc
przesylany bezposrednio wlascicielowi – przekazala starsza aspirant Elwira
Domaradzka, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Swidniku.
Mieli wizerunek, zatrzymali sprawce
Policjanci majac wizerunek sprawcy szybko ustalili, kto stoi za kradzieza.
Tego samego dnia zatrzymali 40-latka z gminy Piaski, ktory przyznal sie do
popelnienia tego czynu. – Dobrowolnie zwrocil skradzione mienie, ktore
oddano wlascicielowi – przekazala mundurowa.
Straty zostaly oszacowane na 2 400 zl. Za kradziez 40-latkowi grozi do
pieciu lat pozbawienia wolnosci.
Amerykanski dron bojowy wyladowal na cywilnym lotnisku blisko granicy z
Polska. “To pierwszy raz”
Amerykanski dron wojskowy MQ-9 Reaper, sterowany z Houston w Teksasie,
wyladowal we wtorek na cywilnym lotnisku w Mosznovie kolo Ostrawy, na
wschodzie Czech. Dyrektor operacyjny lotniska Michael Holubec powiedzial,
ze bylo to historyczne wydarzenie. – To pierwszy raz, kiedy bezzalogowy
samolot tej wielkosci wyladowal na cywilnym lotnisku w zasadzie,
powiedzialbym, w normalnym ruchu – mowil. Reaperowi, jako wsparcie
techniczne, towarzyszyl samolot transportowy C-17, jeden z najwiekszych w
Silach Powietrznych USA. Oba statki powietrzne przybyly do Mosznova z
czeskiej bazy lotniczej Czaslav, gdzie biora udzial w cwiczeniach NATO.
Dyrektor operacyjny lotniska w Mosznovie Michael Holubec powiedzial, ze
bylo to historyczne wydarzenie. – To pierwszy raz, kiedy bezzalogowy
samolot tej wielkosci wyladowal na cywilnym lotnisku w zasadzie,
powiedzialbym, w normalnym ruchu. Oczywiscie trzeba bylo podjac pewne
srodki, musielismy ustanowic procedury we wspolpracy z kontrola ruchu
lotniczego i Urzedem Lotnictwa Cywilnego – oznajmil Holubec. Jego zdaniem
dron zachowuje sie zasadniczo jak kazdy standardowy samolot takze, jezeli
chodzi o komunikacje, ale obecne przepisy nadal nie pozwalaja na wspolna
eksploatacje bezzalogowych statkow powietrznych i zalogowych maszyn. – W
tym znaczeniu jest to naprawde pionierska praca w tym zakresie – powiedzial
Holubec. Reaper byl na terenie lotniska w Mosznovie mniej niz godzine. W
tym czasie z lotniska wystartowalo kilka lotow czarterowych.
Maszyna tego typu byla juz w Mosznovie, ale zostala przywieziona przez
samolot transportowy C-5. Mozna bylo ja ogladac podczas Dni NATO, jednej z
najwiekszych w Europie prezentacji techniki lotniczej, ktora jest
organizowana kazdego roku. W 2023 roku gosciem specjalnym Dni NATO bedzie
Polska. Milosnicy techniki lotniczej w Czechach maja nadzieje, ze wtorkowy
przylot bojowego drona byl testem, a we wrzesniu MQ-9 Reaper zaprezentuje
sie publicznosci w locie.
Krytyka bylych spin doktorow PiS. Politycy komentuja
Mam poczucie, ze sztab wyborczy PiS zaczyna wygladac tak, jak rzady PiS-u.
Chaos, wyrywaja sobie obszary wladzy, stanowiska – powiedzial Slawomir
Nitras, posel Koalicji Obywatelskiej. Mowil o gorzkich slowach bylych spin
doktorow Prawa i Sprawiedliwosci o obecnych dzialaniach partii rzadzacej. –
Psy szczekaja, karawana jedzie dalej – tak na slowa krytyki zareagowal
rzecznik PiS Rafal Bochenek. Byli spin doktorzy Prawa i Sprawiedliwosci –
europosel Adam Bielan i doradca prezydenta Marcin Mastalerek,
odpowiedzialni miedzy innymi za ksztalt i przebieg poprzednich kampanii
wyborczych partii – skrytykowali w poniedzialek obecne poczynania Prawa i
Sprawiedliwosci. Mowili, ze partia rzadzaca “przespala kilka waznych
momentow”, a “kampania z roku 2015 nie wygramy”. Wywolalo to reakcje szefa
sztabu PiS Tomasza Poreby, ktory nazwal Bielana “autorem przegranej
kampanii”, a Mastalerka – postacia “na aucie”.
Nitras: mam poczucie, ze sztab zaczyna wygladac tak, jak rzady PiS-u
Slawomir Nitras z Koalicji Obywatelskiej powiedzial, ze “ma poczucie, ze
sztab zaczyna wygladac tak, jak rzady PiS-u, jest emanacja PiS-u”.
– Polakom trudniej dostrzec, jaki jest chaos w rzadzie, jak blokuja sie
nawzajem, jak wyrywaja sobie obszary wladzy, stanowiska. Mysle, ze sztab
wyglada podobnie, jedna frakcja kloci sie z druga – skomentowal. Wczoraj
slyszalem rozmowe dwoch poslow PiS-u. Wszyscy wczoraj zyli ta lista
milionerow, a w PiS-ie zyli tym, kto najwiecej zarobil i dlaczego ktos od
Ziobry zarobil wiecej niz ten od Morawieckiego. Jak to jest, ze ludzie
Ziobry zarabiaja wiecej niz ludzie PiS – mowil posel. Stefan Krajewski z
PSL stwierdzil, ze “goraczka przedwyborcza w PiS-ie trwa”. – Wiadomo juz,
ze nie uzyskaja tylu mandatow, co w poprzednich wyborach, wiec bitwa o
dobre miejsce na listach. Kto wazny, kto wazniejszy, a pierwsze efekty
widac – powiedzial.
– Im blizej wyborow tym wiecej tego bedzie – dodal posel Polskiego
Stronnictwa Ludowego. Bochenek: psy szczekaja, karawana jedzie dalej
Rzecznik PiS Rafal Bochenek pytany na konferencji prasowej o slowa Bielana
i Mastalerka, odparl: – My sie krytyka nie przejmujemy, robimy swoje, mamy
swoj harmonogram, caly czas idziemy do przodu.
– Psy szczekaja, karawana jedzie dalej – skwitowal.
Dodal, ze “w sztabie nie wyczuwa zadnego kryzysu”. – Te osoby nie naleza do
sztabu wyborczego PiS, w zwiazku z tym nie bede sie odnosil – powiedzial.
Media: Putin chce, by ranni zolnierze wracali na front
Tacy ludzie, jak wy, bez watpienia sa potrzebni krajowi, ojczyznie, silom
zbrojnym. Przyszli dowodcy rosyjskiej armii powinni byc rekrutowani z
takich ludzi, jak wy, ktorzy odczuli, czym jest operacja wojskowa, nie
cofneli sie, wrecz przeciwnie, do konca wypelniali swoj obowiazek –
powiedzial Wladimir Putin w czasie poniedzialkowej wizyty w Centralnym
Wojskowym Szpitalu Klinicznym im. Wiszniewskiego w Moskwie.
Specjalna operacja wojskowa wladze na Kremlu okreslaja inwazja zbrojna na
Ukraine. Niezalezne rosyjskie media przypomnialy, ze Putin po raz ostatni
odwiedzil rannych w wyniku walk w Ukrainie zolnierzy w maju zeszlego roku.
Wtedy jego rzecznik Dmitrij Pieskow przekonywal, ze przywodca “nieustannie
interesuje sie i kontroluje temat stanu zdrowia rannych wojskowych podczas
specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie”. Wladze na Kremlu we wrzesniu
zeszlego roku oglosily tak zwana czesciowa mobilizacje, jednak zdaniem
niezaleznych mediow, powolujacych sie na wlasne zrodla, rosyjskie sily
ponosza w Ukrainie duze straty, a zmobilizowani musza przejsc przeszkolenie.
Najwieksze straty ponosza jednostki rekrutujace zolnierzy z minimalnym
przeszkoleniem wojskowym, w tym ochotnikow czy skazanych walczacych w
szeregach prywatnych formacji wojskowych, m.in. Grupy Wagnera.
Putin grozi zerwaniem umowy zbozowej: zostalismy oszukani
Rosja rozwaza odejscie od umowy, ktora pozwala Ukrainie na eksport zboza z
portow Morza Czarnego – powiedzial prezydent Wladimir Putin. Rosyjski
przywodca powiedzial tez, ze jego kraj kilkakrotnie zgadzal sie na
przedluzenie umowy nie w interesie Ukrainy, ale dla sojusznikow w Afryce i
Ameryce Poludniowej – podaje Bloomberg. Rosja poparla umowe zbozowa “w celu
wsparcia krajow rozwijajacych sie – naszych przyjaciol oraz w celu
doprowadzenia do zniesienia sankcji z naszego sektora rolnego” – powiedzial
cytowany przez Bloomberga Putin. “Po raz kolejny zostalismy oszukani.
Myslimy teraz o tym, jak mozemy wyjsc z tej tak zwanej umowy
zbozowej”.Putin grozi zerwaniem umowy zbozowej Rosja wielokrotnie grozila
zerwaniem porozumienia, w ktorym w zeszlym roku posredniczyly ONZ i Turcja,
a ktore zostalo przedluzone w polowie maja o dwa miesiace.
Ukraina oskarza Rosje o powolne kontrole i blokowanie statkow
przeznaczonych do jednego z trzech portow objetych umowa. Zarowno Rosja,
jak i Ukraina sa glownymi eksporterami produktow rolnych, a sprzeczne
informacje na temat losow umowy przyczynily sie do wahan cen zboz.
Wedlug UkrAgroConsult, w maju laczna liczba dostaw produktow rolnych przez
“bezpieczny korytarz” osiagnela najnizszy poziom od czasu jego uzgodnienia.
Cena pszenicy na gieldzie w Chicago wzrosla po komentarzach Putina o 1,3
proc. – podaje Bloomberg.
DETEKTYW
Tajemnica straznika skarbu
Laura SMOKOWICZ
Radoslaw Mietlewski zabieral sie wlasnie do smakowicie parujacej na stole
miski mlodego bobu, gdy do kuchni wpadl jak burza ukochany wnuk Jacek ze
swoim przyjacielem Kamilem.
– Dziadku, patrz, co znalezlismy pod domkiem ogrodnika! – czerwony z emocji
Jacek potrzasal przed nosem dziadka brudna piescia, w ktorej zaciskal swoje
znalezisko.
– Ho, ho! Pokaz, co tam masz! Dokopaliscie sie do skarbu? – zazar- towal
Mietlewski wkladajac na nos okulary.
– Skarb musi tam byc! Bo to przeciez prawdziwe zloto, no nie? Na
niemilosiernie brudnej dloni chlop- ca faktycznie lsnila obraczka wyglada-
jaca na prawdzi- we zloto. Mietlewski ostroznie wzial przedmiot w dwa
palce, a gdy na jego wewnetrznej stro- nie zauwazyl jakis napis, siegnal do
szuflady kredensu po szklo powiekszajace.
– O, bob z maselkiem! Mozemy? – podczas gdy dziadek zajal sie odczytywaniem
grawer- ki, chlopcy rzucili sie na bob, kto- ry zmiatali z miski w
zdumiewa- jacym tempie.
Stary Mietlewski, nie posia- dajac sie ze zdziwienia, po raz czwarty
odczytywal
date i imiona wygrawerowane na obraczce. Zarowno data – 1936
rok – jakimiona – KasiaiJan – wskazywaly na to, ze obraczka ma przedwojenna
historie. Bylo tez wiecej niz pewne, ze nie pocho- dzila stad, bo w latach
przedwo- jennych “majatek”, czyli palac z folwarkiem, ogrod i park, nale-
zaly do miejscowej arystokracji. Obraczka przebyla zapewne dale- ka droge,
zanim na kilkadziesiat lat utkwila w stechlych lochach pod zrujnowanymi
budowlami palacowymi i folwarcznymi, wiec moze opowiesci, jakie Mietlewski
slyszal w dziecinstwie o ukrytym w czasie cofania sie frontu skarbie, nie
byly zmyslone? Dziwne tylko, ze sladow tego skarbu nie znalazl on sam i
zaden z jego rowiesnikow ani jego synowie i ich koledzy… Dopiero ten maly
wiercipieta, ktory 5 minut nie usiedzi w miej- scu, trafil na slad – w
dodatku mimo surowych zakazow, by sie nie petal po lochach. Wszyscy
pamietali przeciez, ze w zdradli- wych podziemiach kilka lat temu naderwany
strop przywalil trzech poszukiwaczy skarbow z sasied- niej wsi i cud boski,
ze dwaj smar- kacze wyszli z tego tylko z nie- groznymi zadrapaniami, a
najstar- szy z kilkoma zlamanymi zebrami.
Mialo to jednak ten dobroczynny skutek, ze odzyly opowiesci o pil- nujacym
zlota “Zlym” i dzieciar- nia przestala petac sie po lochach. Jak widac
jednak nie na dlugo…
– No, smyki, a teraz opo- wiedzcie mi, gdzie znalezliscie ten “skarb” –
Mietlewski badawczo przygladal sie chlopcom spod okularow.
– Juz mowilismy – pod dom- kiem ogrodnika! Ile jest warta zlota obraczka?
Starczy na rower? – Kamil i Jacek spogladali na dziadka z nadzieja.
– Obraczka jest warta kilka- set zlotych, moze troche wiecej. Dokladnie
ile, nie wiem. To zalezy od proby i od wagi. Ta jest dosc ciezka… Na
pewno dostaniecie za nia tyle, ile sie nalezy, ale o tym potem. A teraz mi
dokladnie opo- wiecie, skad ja macie?
– Dziadku, przeciez nie klamie- my! Przedwczoraj po burzy poszli- smy z
Sultanem na spacer do parku i doszlismy tam, gdzie stal domek ogrodnika.
Nie szukalismy skarbu, slowo daje! Pies pierwszy wszedl do dziury… Tam po
ulewie zapadla sie ziemia i weszlismy do piwnicy, a z niej do murowanego
lochu. No a potem, to dziadek wie… Poszlismy jeszcze kawalek do przodu i
potem w prawo… A jak sie korytarz skon- czyl, to troche sie
rozgladalismy, to znaczy kopalismy troche…
– Jasne! Zawsze, jak idzie sie z psem na spacer, to zabiera sie saperke na
wszelki wypadek, co? – Mietlewski zarechotal i zarto- bliwie pociagnal
wnuka za ucho.
– Tylko niech dziadzio nie mowi nic mamie i tacie! Bo bedziemy miec szlaban
na kom- pa na miesiac, albo co gorszego! I niech dziadzio z nami pojdzie
poszukac calego skarbu… – Jacek przymilal sie do dziadka, a stare- mu
serce topnialo jak wosk.
– A pewnie, ze pojde! Bo was samych do lochu nie puszcze! Tam pod palacem
wszystko sie ledwie trzyma kupy i nieszczescie gotowe!
– To ubieraj sie, dziadku –
poganiali chlopcy.
– Aha, ubieraj! Na pusty zoladek pojde? Sprzet i latarke
sprawa niewyjasniona
przygotowac tez trzeba, bo bez tego szukanie na nic… No i chy- ba
swiecona swiece wziac trzeba, bo “Zly” tak latwo nie odda zlota – droczyl
sie stary, ale oczy mu blyszczaly.
W jednej chwili odzyly w nim wspomnienia i dzieciece marze- nia o ukrytym w
palacowych podziemiach skarbie.
Mietlewski krecil sie po komorce, a jednocze- snie zastanawial sie,
dlaczego lat temu z piecdziesiat, buszujac z kolezkami po pod- ziemnych
korytarzach, nie mial tyle szczescia co Jacek i Kamil. Szybko jednak
znalazl odpowiedz na to pytanie: przyczyna byl znienawidzony przez
wszystkich “poszukiwaczy skarbow” kulawy ogrodnik Szulc!
Wtedy jeszcze domek na skraju parku, nazywany od pro- fesji autochtona
Szulca dom- kiem ogrodnika, byl w calkiem dobrym stanie, a przed niepro-
szonymi goscmi chronil go wyso- ki, zeliwny parkan i gesty zywo- plot. Te
zabezpieczenia nie byly jednak wcale potrzebne, by chro- nic spokoj
ogrodnika. Buszujaca po calym parku i palacowych ruinach dzieciarnia
instynk- townie zmykala na sam widok ogrodnika, ktorego bano sie co
najmniej tak samo, jak pilnuja- cego zlota “Zlego”. Sam widok Szulca budzil
w dzieciach prze- razenie: chlop byl wysoki, szero- ki w barach, dlonie
mial niczym lopaty, a na prawej, krotszej o kilkanascie centymetrow nodze
nosil specjalny ortopedyczny but na koturnie. Nie to jednak naj- bardziej
przerazalo dzieciarnie, lecz nieruchoma i znieksztalco- na oparzeniami
twarz mezczyzny, ktorej czarne, swidrujace oczy nadawaly demoniczny wyraz.
Mimo leku przed Szulcem i “Zlym”, chlopcy nie rezygnowali przeciez z
poszukiwania skarbow, o ktorych opowiadali sobie ludzi- ska w zimowe
wieczory. Wedlug tych opowiesci, zanim przez oko- lice przewalila sie
frontowa burza, przymusowi robotnicy widzieli tajemniczy transport, ktory
pew- nej listopadowej nocy zajechal na palacowy dziedziniec. Przybysze
starali sie nie halasowac, a po wyladowaniu do palacowej sie- ni kilku
drewnianych skrzyn, znikneli rownie szybko, jak sie pojawili. Rano po
pakunkach nie bylo sladu i nikt nie wiedzial, co sie z nimi stalo. Pewne
bylo tylko to, ze nie wywiozla ich starusz- ka hrabina, ktora przed samym
nadejsciem frontu tak jak stala, w jednej sukience opuscila palac, nieomal
gwaltem wywieziona przez jakiegos kuzyna, w zaku- rzonym mercedesie z
naderwa- nym blotnikiem.
Nikomu nie udalo sie odna- lezc skarbu, chociaz podziemne piwnice i tajemne
przejscia miej- scowe chlopaki penetrowaly nie- zliczone razy.
– No i jak my mieli ten skarb znalezc, jak my go szukali nie tam, gdzie
byl! – mruczal do sie- bie Mietlewski. – Grzebalismy w piwnicach pod
palacem, a pod
domkiem Szulca nawet nie przy- szlo nikomu do glowy, by czegos szukac!
Szulca nikt we wsi nie lubil. Szeptano, ze inwalida zostal na froncie
wschodnim, uciekajac z plonacego czolgu, a takze o tym, ze w poblizu jego
domku noca- mi krecili sie podejrzani osob- nicy… Jak bylo, tak bylo,
faktem niewatpliwym bylo jednak, ze ogrodnika odwiedzali po zmro- ku rozni
podejrzani nieznajomi, zanim pod koniec lat 60. ubie- glego stulecia, do
Szulca przyje- chal na dluzszy czas jakis kuzyn. Po dwoch tygodniach
obaj mezczyzni znik- neli niczym kamfora, czym nikt sie we wsi specjalnie
nie przejal, a tuz po jego znik- nieciu ktos podlozyl ogien pod domek
ogrodnika. Sprawa zain- teresowala sie co prawda milicja, ale wobec braku
jakichkolwiek informacji, po jakims czasie sledztwo umorzono. Minely blisko
dwie godzi- ny, zanim Mietlewski, wraz z chlopcami,
dotarl na skraj zapuszczonego dworskiego parku, gdzie znajdo- wal sie domek
ogrodnika – a wla- sciwie to, co z niego zostalo.
– No, smyki, to teraz pokazcie mi te dziure – zazadal Mietlewski. – Trzeba
przejsc na druga stro- ne, do piwnicy – chlopcy dobrze znali droge i po
chwili wszyscy troje stali nad ziejacym zgnilizna otworem w posadzce, pod
kto- rym, w swietle latarki, majaczyly
kamienne schody.
– To ja schodze, a wy tu zosta- jecie na czatach. Jak mowiles? Prosto i w
prawo? – Mietlewski postawil noge na najblizszym stopniu schodow.
– Ale, dziadku! A my? – cho- rem zaprotestowali chlopcy.
– Wy? Poczekacie tu na mnie
– wzruszyl ramionami dziadek. –
Jak cos znajde, to was zawolam, nie bojcie sie! Chlopcy czuli sie oszukani,
ale wiedzieli, ze z dziadkiem nie wygraja. Z rezygnacja roz- siedli sie na
skraju zejscia do lochu i zajeli sie luskaniem pestek przezornie zabranego
z zapasow dziadka, ledwie dojrzalego slonecznika.
Mimo przyjemnosci, jaka jest skubanie pestek slonecz- nika w sloneczne
popoludnie, czas dluzyl sie chlopcom nie- slychanie. Niecierpliwie naslu-
chiwali, czy dziadek nie daje znaku zycia, a wreszcie nie wytrzymali.
– Moze dziadkowi cos sie stalo. Zaslabl na ten przyklad albo go zasypalo.
Pojde zoba- czyc – odezwal sie wreszcie Jacek.
– Dlaczego ty masz isc, a nie ja? – Bo to moj dziadek!
– E, tam. Losujemy lepiej, kto
idzie – zaproponowal Kamil, a po zwyklej procedurze: orzel czy reszka, az
podskoczyl z radosci – los byl dla niego laskawy! Szybko zniknal w otworze
lochu, obawia- jac sie, by Jacek nie rozmyslil sie i nie probowal sie
targowac.
Teraz cierpliwosc Jacka wysta- wiona zostala na ciezka probe. Chlopakowi
znudzilo sie luska- nie slonecznika i nasluchiwanie odglosow z podziemi.
Wiercil sie i krecil, az wreszcie nie wytrzymal i w slad za dziadkiem i
Kamilem zsunal sie w czelusc lochu.
D
ziadek Mietlewski i Kamil tak zajeci byli kopaniem, ze ledwie
zauwazyli Jacka. W polmro- ku chlopiec zobaczyl jednak, ze nie kopali na
prozno: przy scianie lochu pietrzyl sie stosik wygrzebanych w zbitej ziemi
rze- czy, wsrod ktorych mozna bylo rozpoznac zardzewiale dluto, polamana
lampe naftowa i kilka zmurszalych desek.
– E, co to za skarby – prychnal rozczarowany chlopak.
– Mamy cos jeszcze! Prawie caly lancuch z wisiorem i lich- tarz! – Kamil z
duma oswietlil
latarka zawiniatko, w ktorym Jacek dojrzal porwane kawalki grubego lancucha
i mocno pogie- ty lichtarzyk.
– No,aterazkopty!Bo mnie sie zdaje, ze tu cos jest! – Mietlewski odrzucil
pod sciane kolejny kawalek zbutwialej deski i zrobil miejsce wnukowi.
Jackowi nie trzeba bylo dwa razy powtarzac. Z zapalem wyma- chiwal lopatka,
az dziadek i Kamil musieli go mitygowac. Wreszcie jednak zwolnil, bo
saperka zaha- czyla o cos twardego. Trzy pary oczu w napieciu wpatrywaly
sie w ciemny ksztalt, ktory wylanial sie spod zbitej warstwy ziemi. Byl
jakis dziwnie poskrecany i nie- foremny. Kamil chwycil za kilof, by pomoc
Jackowi, zaczepil o to cos i szarpnal. W tym momencie trzej poszukiwacze
skamienieli ze zgrozy – na koncu kilofa chybo- tal sie czesciowo zbutwialy
but ortopedyczny, z ktorego wysta- waly zoltawe piszczele!
Pierwszy glos odzyskal dzia- dek Mietlewski i z glosnym krzykiem rzucil sie
do wyjscia z lochu, a chlopcy nie pozosta- li w tyle. Jako tako opanowali
sie dopiero po wydostaniu sie z piwnicy, chociaz nadal szcze- kali zebami,
a wszystkim trzem drzaly jeszcze rece i nogi.
– To on! Ogrodnik Szulc! –
dziadek wygladal na najbardziej przerazonego z calej trojki.
– Trzeba zawiadomic poli- cje – steknal Kamil.
– Ano, trzeba! Ma ktorys komorke? Bo moja gdzies sie zawieruszyla – stary
Mietlewski wstydzil sie przy- znac, ze komorke zgubil umy- kajac co sil z
piwnicznych lochow.
Policjanci przyjechali na miejsce zdarzenia dosc szybko, chociaz poszu-
kiwaczom skarbu zdawalo sie, ze do tego czasu minelo kilka godzin. Zaden z
nich nie zgo- dzil sie tez zejsc ze strozami
prawa do lochu, by wskazac miejsce zakopania zwlok ogrodnika Szulca – bo
jak wskazywaly pozniejsze ustalenia policji – stary Mietlewski nie mylil
sie co do tozsamosci zna- lezionych w lochu zwlok.
Radoslaw Mietlewski stracil tez nagle i nieodwracalnie zain- teresowanie
“skarbem” i tym, co w lochu oprocz zwlok Szulca sie znajdowalo. A bylo tego
tro- che – w jednej dloni kosciotrup sciskal gruba zlota bransolete, a w
zbutwialych kieszeniach jego skorzanej kurtki znaleziono jesz- cze kilka
obraczek i pierscionkow.
Po blisko 50 latach, jakie minely od czasu zaginiecia ogrodnika, nie udalo
sie precy- zyjnie odtworzyc przebiegu zda- rzen. Mozna bylo jedynie z cala
pewnoscia stwierdzic, ze Szulc zostal zamordowany i pospiesz- nie
pogrzebany w miejscu, w kto- rym wczesniej znajdowaly sie jakies cenne
rzeczy – byc moze owe “skarby”, o ktorych marzyly trzy pokolenia chlopcow w
oko- licznych wsiach…
Kim byli mordercy, a zara- zem tajemniczy goscie ogrodnika Szulca, gdzie
podzial sie “skarb” i dlaczego mezczyzne zamordo- wano – pozostanie juz
chyba na zawsze tajemnica, ktora zabral ze soba do grobu niefortunny
“Straznik skarbu”…
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto