Dzien dobry – tu Polska – 14.09.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 256) (67495) 14 wrzesnia 2024r.

Pogoda

sobota, 14 wrzesnia 14 st C

Przelotne opady

Opady:60%

Wilgotnosc:85%

Wiatr:27 km/godz.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Leje i konca nie widac” w czwartek przestalo specjalnie na koncert
Paktofoniki, wiec oczywiscie bylismy, a poza tym to najtansze Winobranie w
historii, bo mokro, zimno, wiec isc nie ma po co. Nawet wino nie wypite, bo
jak nie rower to deszcz” no dramat pogodowy po prostu 😉

Zycze wszystkim lepszej pogody niz tutaj, pomimo, ze wody pewnie macie
wiecej 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

Bylo sobie dwoch kumpli-drwali: Wieslaw i Patryk. Poszli pewnego razu do
roboty i Wiesiek odrabal sobie reke. Patryk – myk, myk – wrzucil reke do
torebki foliowej, Wieslawa do samochodu i szybko zawiozl do szpitala.

– Reka… taaa… – mruczy chirurg. – Bedzie ciezko. Za cztery godziny
prosze przyjechac po kolege.

Po tym czasie Patryk przyjezdza do szpitala.

– Gdzie Wiesiek?

– W ping-ponga gra.

Rzeczywiscie – drwal napizdza w pingla przyszyta reka az milo.

Po tygodniu Wieslawowi przydarzyl sie podobny wypadek – odrabal sobie noge.
Patryk analogicznie – noga, torebka, Wiesiek, samochod, szpital.

– Noga, ciezka sprawa – mowi chirurg. – Prosze przyjsc za szesc godzin.

Po tym czasie Patryk przyjezdza do szpitala, a tam na trawniku Wiesio
przyszyta noga w pilke gra, az szyby leca.

Po tygodniu Wislawa dopadl pech jeszcze wiekszy. Odrabal sobie glowe.
Patryk – standard: glowa, torebka, korpus Wieslawa, auto, szpital.

– Uuuu… ciezka operacja z ta glowa, ale za 10 godzin powinno byc OK –
mowi chirurg.

Po tym czasie do szpitala zajezdza Patryk.

– Gdzie Wieslaw?

– Nie zyje.

– Jak to?! Przeciez mialo byc OK. Operacja wprawdzie ciezka…

– Bo byla ciezka! Ale zes pan, kuzwa, Wieska w torebce udusil!

Szefowa KRS wystapila w Sejmie, potem wyszla. “Szokujace”, “skandal”
Przewodniczaca upolitycznionej Krajowej Rady Sadownictwa Dagmara
Pawelczyk-Woicka, wystapila w Sejmie, gdzie odczytala uchwale o
“zagrozeniach dla niezawislosci sedziow”. Parlamentarzysci zwrocili uwage,
ze szefowa KRS po wystapieniu opuscila sale i nie odpowiedziala na pytania
poslow. – To dzisiaj najwiekszy skandal – ocenila Krystyna Skowronska z
Koalicji Obywatelskiej, podkreslajac, ze zlozone przez Pawelczyk-Woicka
sprawozdanie bylo nie na temat. W czwartek wieczorem Sejm debatowal nad
Informacja z dzialalnosci Krajowej Rady Sadownictwa w 2023 roku. Podczas
wystapienia przewodniczaca Rady sedzia Pawelczyk-Woicka przekazala, ze
zostala zobowiazana przez KRS do przedstawienia uchwaly upolitycznionej
Rady, podjetej w czwartek i dotyczacej “zagrozen dla niezawislosci sedziow”.

“KRS wyraza stanowczy sprzeciw wobec zapowiadanych przez rzad politycznych
zmian, ktore zmierzaja do usuniecia sedziow powolanych od 2018 roku z
zawodu i do ich politycznej weryfikacji” – glosi ta uchwala.

Po odczytaniu kolejnych punktow uchwaly, szefowa KRS opuscila sale
plenarna. 3 WRZESNIA

5:49

“To dzisiaj najwiekszy skandal”

“To dzisiaj najwiekszy skandal”

TVN24

*

Przewodniczaca upolitycznionej Krajowej Rady Sadownictwa Dagmara
Pawelczyk-Woicka, wystapila w Sejmie, gdzie odczytala uchwale o
“zagrozeniach dla niezawislosci sedziow”. Parlamentarzysci zwrocili uwage,
ze szefowa KRS po wystapieniu opuscila sale i nie odpowiedziala na pytania
poslow. – To dzisiaj najwiekszy skandal – ocenila Krystyna Skowronska z
Koalicji Obywatelskiej, podkreslajac, ze zlozone przez Pawelczyk-Woicka
sprawozdanie bylo nie na temat.

W czwartek wieczorem Sejm debatowal nad Informacja z dzialalnosci Krajowej
Rady Sadownictwa w 2023 roku. Podczas wystapienia przewodniczaca Rady
sedzia Pawelczyk-Woicka przekazala, ze zostala zobowiazana przez KRS do
przedstawienia uchwaly upolitycznionej Rady, podjetej w czwartek i
dotyczacej “zagrozen dla niezawislosci sedziow”.

“KRS wyraza stanowczy sprzeciw wobec zapowiadanych przez rzad politycznych
zmian, ktore zmierzaja do usuniecia sedziow powolanych od 2018 roku z
zawodu i do ich politycznej weryfikacji” – glosi ta uchwala.

Po odczytaniu kolejnych punktow uchwaly, szefowa KRS opuscila sale
plenarna.

– To dzisiaj najwiekszy skandal, z jakim mamy do czynienia – ocenila
Krystyna Skowronska z Koalicji Obywatelskiej, podkreslajac, ze zlozone
przez Pawelczyk-Woicka sprawozdanie bylo nie na temat.

– Od pana marszalka uprzejmie prosze o sprawdzenie, z jakich powodow
przewodniczaca KRS nie bierze udzialu w tym posiedzeniu, lekcewazac wysoka
izbe. Takie zachowanie powinno byc napietnowane – dodala. O wyjasnienia w
zwiazku z zachowaniem szefowej KRS zwrocil sie rowniez Mateusz Bochenek z
Koalicji Obywatelskiej. – Powinna byc tutaj na sali i sluchac pytan, jakie
kieruja do niej parlamentarzysci – zwrocil uwage. Podczas dyskusji Karolina
Pawliczak z Koalicji Obywatelskiej, zwracajac sie do przewodniczacej KRS,
ocenila, ze jest “szokujace”. – Nie przeszkadzalo pani przez lata
niszczenie przez PiS wymiaru sprawiedliwosci i niezgodny z prawem wybor
sedziow do upolitycznionej KRS – mowila. Teraz przeszkadza pani to, ze tak
naprawde sprzatamy to, co zescie zepsuli, zgodnie z najwazniejsza dla nas
konstytucja. Wstyd pani przewodniczaca, wielki wstyd, nie jest pani godna
tej funkcji i pelnionych stanowisk – mowila poslanka KO.Szefowa KRS
wystapila w SejmieTVN24

Tomasz Zimoch (Polska2050-Trzecia Droga) wskazal natomiast, ze duza czesc
wstapienia przewodniczacej KRS “byla zupelnie nie na temat, ktorym powinna
byc informacja o dzialalnosci Rady w zeszlym roku”. – Nigdy, w
dotychczasowej dzialalnosci, a takze w roku 2023, przewodniczaca KRS nie
stanela w obronie sedziow. Nigdy – ocenial.

Katarzyna Ueberhan z Lewicy zaznaczyla, ze “to, co dzis uslyszelismy od
przewodniczacej, sprawozdaniem z dzialalnosci nie bylo”. – Dlaczego? Czy
nie bylo czego sprawozdawac? – pytala.

– Do tej pory, w tym rowniez w omawianym 2023 roku, ktory obejmuje
przedmiotowa informacja nieprawidlowosci w dzialaniu KRS, zwiazanych tez z
naruszaniem zasad etycznych, bylo bardzo duzo i nie sposob ich wszystkich
przytoczyc – mowil zas Michal Pyrzyk (PSL-Trzecia Droga).

PiS i Konfederacja krytykuja ministra Bodnara

Natomiast Witold Tumanowicz (Konfederacja) zapowiedzial, ze jego klub
bedzie zbieral podpisy pod wnioskiem o wotum nieufnosci wobec ministra
sprawiedliwosci Adama Bodnara.

– Wy uwazacie, ze bezprawnymi dzialaniami, lamaniem konstytucji mozna
naprawiac konstytucje. Tak sie nie da. To nie jest droga – zwracal sie do
poslow koalicji rzadzacej.

– Nadszedl czas Donalda Tuska, Adama Bodnara i nagle wracamy do czasow
glebokiego stalinizmu, do tego, aby sedziowie mieli podpisywac swoiste
lojalki i zglaszac samokrytyke. To sie w glowie nie miesci – mowil
natomiast Marek Ast (PiS).

Z kolei posel PiS Bartosz Kownacki na zakonczenie blisko dwugodzinnej
debaty zwrocil sie do poslow koalicji slowami: “Bedziecie siedziec”.

Apel do premiera w sprawie najnizszej krajowej. Stanowczo sprzeciwiamy sie
podniesieniu kwoty pensji minimalnej do ponad 4600 zlotych brutto od
poczatku 2025 roku – napisal w liscie otwartym do premiera Donalda Tuska
prezes Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszynski. Z najnowszego projektu
rozporzadzenia wynika, ze najnizsza krajowa w 2025 roku wzrosnie do 4666
zlotych brutto wobec 4626 zlotych proponowanych wczesniej na posiedzeniu
Rady Dialogu Spolecznego. “Apelujemy o niepodejmowanie decyzji, ktore beda
dzialac na szkode malych i srednich przedsiebiorcow, a w konsekwencji na
szkode polskiej gospodarki. Polska Izba Handlu, najszersza reprezentacja
handlu w Polsce, zrzeszajaca okolo 30 000 sklepow prowadzonych przez mikro,
malych i srednich przedsiebiorcow, zwraca uwage, ze podwyzszenie wysokosci
pensji minimalnej od 1 stycznia 2025 r. do 4666 zl bedzie obciazeniem,
ktorego nie udzwigna przedsiebiorcy MSP” – napisano w liscie otwartym do
premiera Donalda Tuska.

PIH wskazala, ze “z oceny skutkow regulacji projektu rozporzadzenia,
planowana na 2025 r. przez rzad podwyzka placy minimalnej do 4666 zl i
stawki godzinowej do 30,5 zl oznacza koszt dla malych i srednich firm rzedu
11,8 mld zl, a dla duzych firm 3,15 mld zl”.

“Podniesienie kwoty pensji minimalnej przede wszystkim uczyni polska
gospodarke nieatrakcyjna dla inwestorow – ze wzgledu bardzo wysokie koszty
pracy. Ponadto zmiana ta dostarczy silnego impulsu proinflacyjnego” –
czytamy w liscie.

Wedlug PIH w przypadku “mikro i MSP, zwlaszcza w handlu, bedzie to
dewastujace dla tysiecy placowek handlowych, ktore juz w tej chwili
funkcjonuja na progu rentownosci” i “bedzie to bez watpienia czynnik
prowadzacy do likwidacji tysiecy sklepow”. “Stanowczo sprzeciwiamy sie
podniesieniu kwoty pensji minimalnej do ponad 4600 zl brutto od poczatku
2025 roku. O negatywnym wplywie znaczacych wzrostow wysokosci pensji
minimalnej na dzialanie sektora MSP mowimy od miesiecy” – napisal prezes
PIH. Wedlug Zwiazkowej Alternatywy “placa minimalna rosnie szybciej niz
pensje w budzetowce” i “czas powstrzymac degradacje administracji
publicznej”.

Jak wskazal Piotr Szumlewicz, przewodniczacy Zwiazku Zawodowego Zwiazkowa
Alternatywa, “rzad postanowil podniesc minimalne wynagrodzenie w 2025 r. z
4300 zl brutto do 4666 zl, czyli o 8,5 proc., co “wzrost wiekszy od
pierwotnie zapowiadanego o 40 zl”. Dodal, ze “placa minimalna moglaby
wzrosnac nieco bardziej, np. o 10 proc., ale propozycje rzadowa oceniamy
umiarkowanie pozytywnie”.

“Natomiast bardzo krytycznie oceniamy pomysly wladzy dla sektora
publicznego. Rzad wciaz upiera sie, by place w budzetowce w przyszlym roku
zwiekszyly sie o zaledwie 5 proc. Innymi slowy po raz kolejny placa
minimalna bedzie rosnac szybciej niz pensje w sferze budzetowej. Z taka
sytuacja mamy do czynienia od ponad 10 lat, z jednym wyjatkiem na biezacy
rok, gdy wzrost wynagrodzen w budzetowce nieznacznie przekroczyl wzrost
placy minimalnej” – zwrocil uwage szef Zwiazkowej Alternatywy.

Dodal, ze “w ten sposob nowy rzad kontynuuje degradacje administracji
publicznej, ktora dokonywala sie juz za rzadow PiS”, przy czym “place
tysiecy pracownikow sadownictwa, Zakladu Ubezpieczen Spolecznych, Kasy
Rolniczego Ubezpieczenia Spolecznego czy urzedow wojewodzkich oscyluja
wokol placy minimalnej”.

“W konsekwencji rosnie liczba wakatow w kluczowych instytucjach panstwowych
i nastepuje masowy odplyw wykwalifikowanych pracownikow. To polityka
szkodliwa, ktora juz teraz przyczynia sie do pogorszenia jakosci uslug
publicznych i oslabiania panstwa. Jeszcze gorzej wyglada sytuacja w
samorzadach, gdzie tysiace pracownikow o bardzo wysokich kwalifikacjach
otrzymuja pensje nieznacznie przekraczajace ustawowe minimum. Dlatego
stanowczo domagamy sie przyszlorocznego wzrostu plac w calym sektorze
publicznym na poziomie co najmniej 20 proc.” – podkreslil Szumlewicz.

Najnizsza krajowa do przecietnego wynagrodzenia

W projekcie rozporzadzenia podano, ze relacja proponowanego minimalnego
wynagrodzenia za prace w 2025 r. (4666 zl) do prognozowanego na 2025 r.
przecietnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (8673 zl) wynosi 53,83
proc.

“Dzieki wzrostowi minimalnego wynagrodzenia za prace zostanie zachowana
sila nabywcza dochodow pracownikow otrzymujacych najnizsze wynagrodzenia” –
napisano.

Skarga do Brukseli na producentow gier. Unijne organizacje konsumentow
zlozyly w czwartek skarge do Komisji Europejskiej i organow ochrony
konsumentow UE na firmy z branzy gier wideo, w tym producentow gier
Fortnite i Minecraft. Zarzuty dotycza manipulacji i zmuszania graczy do
zakupow wirtualnych walut. KE poinformowala, ze bada sprawe.

Za skarga stoi unijna organizacja konsumentow BEUC oraz 22 organizacje z 17
panstw UE, w tym belgijski Testachats, niemieckie VZBV i polska Federacja
Konsumentow.

“Stosowanie technik manipulacyjnych”

Grupy oskarzyly wiodace firmy z branzy gier wideo, w tym producentow tak
popularnych gier, jak Fortnite, EA Sports FC 24, Minecraft i Clash of
Clans, o stosowanie nieuczciwych praktyk i technik manipulacyjnych,
majacych na celu namowienie graczy do dodatkowych wydatkow, co jest
sprzeczne z unijnymi przepisami o ochronie konsumentow. Chodzi glownie o
naklanianie uzytkownikow do zakupu wirtualnych walut, czyli tzw.
wirtualnych walut premium, ktore mozna kupic za prawdziwe pieniadze w grze
lub w sklepie z aplikacjami. Takie waluty przybieraja w grze rozne formy
np. punktow, monet czy klejnotow, za ktore gracz kupuje zwykle tzw. skorki
(ang. skins), czyli np. lepsze stroje postaciom lub przedmioty pozwalajace
zmienic wyglad ich broni. Towary te maja znaczenie estetyczne i nie
pomagaja graczom wygrac.

Organizacje zarzucaja koncernom gamingowym brak przejrzystosci cen walut w
grze, co oznacza, ze gracze do konca nie wiedza ile placa za dany przedmiot
cyfrowy. I tak np. jesli na nowy helm musza przeznaczyc 3 tys. diamentow,
to moze to rownie dobrze oznaczac 10 euro, jak i 100 euro. Brak jasnosci –
wytykaja organizacje – czesto popycha konsumentow do wydawnia wiecej w
grze. Gracze nie powinni polegac na kalkulatorze za kazdym razem, gdy chca
podjac swiadoma decyzje o tym, ile chca wydac. Pieniadze, ktore wydaja,
powinny byc wyswietlane w realnych walutach np. euro lub powinna
przynajmniej byc podawana ich rownowartosc – zauwazyl w opublikowanym w
czwartek oswiadczeniu dyrektor generalny BEUC Agustin Reyna. Jak dodal,
przedstawiana przez firmy argumentacja, ze gracze wola waluty wirtualne w
grze, jest bledna, bo wielu konsumentow uwaza ten krok za mylacy.

Zagrozenie dla dzieci

Jak ponadto alarmuja organizacje, ofiarami nieuczciwych praktyk firm
gamingowych najczesciej padaja dzieci, ktore sa bardziej podatne na
manipulacje w sieci. Dane pokazuja, ze dzieci w UE wydaja srednio 395 euro
miesiecznie na zakupy w grach. “Firmy doskonale zdaja sobie sprawe z
wrazliwosci dzieci i stosuja sztuczki, aby zwabic mlodszych konsumentow do
wydawania wiekszej ilosci pieniedzy” – ocenil dyrektor BEUC.

Jak poinformowala organizacja, w ostatnich latach firmy produkujace gry
wideo rozwinely modele biznesowe, ktore w coraz wiekszym stopniu opieraja
sie na zakupach w grze, w tym w walucie gry. Dokonany przez BEUC przeglad
50 gier wideo, w ktore najczesciej grano w 2023 r., pokazuje, ze 21 z nich
(42 proc.) zawieralo waluty premium. Sposrod tych 21 gier, osiem bylo
dostepnych dla dzieci od 12. roku zycia. Rzeczniczka KE Joerdis Ferroli
przyznala w czwartek na briefingu w Brukseli, ze Komisja otrzymala skarge
organizacji, ale dopiero po dokladnym przeanalizowaniu zarzutow stawianych
firmom bedzie mogla podjac decyzje, czy podjac dalsze kroki. Jak z kolei
przypomnial rzecznik KE ds. cyfryzacji Thomas Regnier, firmy dzialajace w
swiecie cyfrowym musza przestrzegac przepisow wynikajacych z aktu o
uslugach cyfrowych (DSA). Dotyczy to rowniez sklepow cyfrowych, ktore musza
m.in. przestrzegac obowiazku oceny ryzyka zwiazanego ze sprzedaza danych
produktow cyfrowych, takze dzieciom oraz wprowadzic odpowiednie srodki
zaradcze.

Statystyki pokazuja, ze ponad polowa konsumentow w UE regularnie gra w gry
wideo. Wiekszosc stanowia dzieci – 84 proc. graczy to osoby w wieku 11-14
lat. W 2020 r. globalny dochod firm z zakupow w grach wyniosl ponad 50 mld
dolarow (ok. 46 mld euro), co stanowi okolo jednej czwartej przychodow na
rynku gier wideo. Sektor gier wideo generuje wieksze przychody z zakupow w
grach niz branza kinowa i muzyczna razem wziete.

Zlikwidowali Osame bin Ladena. Teraz przygotowuja sie do nowej misji
Elitarna jednostka sil specjalnych marynarki wojennej USA Seal Team Six od
ponad roku przygotowuje sie do ewentualnej inwazji Chin na Tajwan – podal w
czwartek dziennik “Financial Times”. To komandosi z tej jednostki
przeprowadzili udana operacje zlikwidowania Osamy bin Ladena.

“Elitarna jednostka sil specjalnych marynarki wojennej USA, ktorej powierza
sie jedne z delikatniejszych i trudniejszych misji wojskowych, od ponad
roku cwiczy na wypadek tajwanskiego konfliktu w swojej bazie (…) w
miejscowosci Virginia Beach” – napisal “FT”, powolujac sie na osoby
zaznajomione ze szkoleniami. Jak zauwazyl “FT”, jednostka Seal Team Six,
ktora podlega Polaczonemu Dowodztwu Operacji Specjalnych, jest jedna z
bardziej elitarnych w amerykanskiej armii. W 2009 r. uratowala Richarda
Phillipsa, kapitana kontenerowca Maersk Alabama, ktory zostal wziety jako
zakladnik przez somalijskich piratow. W 2011 r. jej komandosi zabili Bin
Ladena. Brytyjski dziennik zwraca uwage, ze zaangazowanie Seal Team Six w
ewentualna pomoc Tajwanowi swiadczy o tym, ze przygotowania na wypadek
chinskiej inwazji sa priorytetem dla amerykanskich sil zbrojnych. Dyrektor
CIA Bill Burns powiedzial w rozmowie z “FT”, ze w ciagu ostatnich dwoch lat
agencja podwoila wydatki na cele zwiazane z Chinami.

ChRL uwaza Tajwan za “nieodlaczna” czesc swego terytorium i promuje idee
“pokojowego zjednoczenia z macierza”, ale nie wyklucza tez uzycia sily.
Wedlug amerykanskich agencji wywiadowczych Pekin chce, aby jego sily
zbrojne byly gotowe do inwazji do 2027 r.

“Wykorzystywali jego smierc”. Ojciec zmarlego 11-latka domaga sie
przeprosin od Trumpa i Vance’a Ojciec 11-latka, ktory zginal w wypadku
spowodowanym przez imigranta z Haiti, domaga sie przeprosin od Donalda
Trumpa i JD Vance’a. Jak twierdzi, wykorzystuja smierc jego syna do celow
politycznych.

Pochodzacy ze Springfield w Ohio 11-letni Aiden Clark zginal w sierpniu
2023 roku, gdy szkolny autobus, ktorym jechal, zderzyl sie z samochodem
osobowym. W wypadku zostalo tez rannych ponad 20 innych dzieci. Sprawca
zdarzenia byl pochodzacy z Haitiimigrant, 36-letni Hermanio Joseph, ktory
zostal uznany winnym nieumyslnego spowodowania smierci i skazany na kare 13
lat wiezienia z mozliwoscia ubiegania sie o wczesniejsze zwolnienie po
dziewieciu latach. Ojciec chlopca Nathan Clark we wtorek zabral glos na
otwartym spotkaniu rady miasta. Podkreslil, ze smierc jego syna jest
wykorzystywana politycznie przez republikanow – Donalda Trumpa i jego
kandydata na wiceprezydenta JD Vance’a do szerzenia nagonki na Haitanczykow
w Ohio. Wczesniej tego samego dnia Vance napisal w serwisie X, ze “dziecko
zostalo zamordowane przez imigranta z Haiti, ktory nie mial prawa tu byc”.
Z kolei na koncie powiazanym z kampania Trumpa opublikowano zdjecie sprawcy
wypadku obok zdjecia zmarlego chlopca z podpisem: “Pamietajcie: 11-letni
Aiden Clark zostal zabity w Springfield w Ohio, gdy jechal do szkoly, przez
haitanskiego imigranta, ktorego Kamala Harris wpuscila do kraju”.
Wykorzystywanie Aidena jako narzedzia politycznego jest, delikatnie mowiac,
naganne wobec jakiegokolwiek celu politycznego – powiedzial Clark. – To
musi sie zakonczyc. Wyslucham ich raz jeszcze, by uslyszec od nich
przeprosiny – dodal.

Rodzina Clarkow wielokrotnie prosila, by nie laczyc smierci chlopca z
problemem migracji albo do podsycania niecheci wobec Haitanczykow. Na
wtorkowym spotkaniu ojciec dziecka podkreslil, ze to nieprawda, iz Aiden
zostal “zamordowany”, jak zasugerowal Vance. – Moj syn Aiden Clark nie
zostal zamordowany. Zostal zabity w wypadku spowodowanym przez imigranta z
Haiti. Ta tragedia jest odczuwalna w calej spolecznosci, w stanie, a nawet
narodzie, ale nie przeksztalcajcie tego w nienawisc. Zeby zyc jak Aiden,
trzeba akceptowac wszystkich – zaznaczyl.

– Wolalbym, zeby moj syn zostal zabity przez 60-letniego bialego mezczyzne.
Zaloze sie, ze nigdy nie pomyslelibyscie, ze mozna powiedziec cos tak
dosadnego. Ale gdyby taki facet zabil mojego 11-letniego syna, ta grupa
ziejacych nienawiscia ludzi zostawilaby nas w spokoju – dodal. Poproszony o
komentarz do tej wypowiedzi rzecznik Vance’a, Luke Schroeder stwierdzil, ze
to Kamala Harris powinna przeprosic ofiary domniemanych przestepstw
popelnianych przez imigrantow. “Obarczaja ja i jej polityke otwartych
granic” – ocenil, dodajac, ze Vance modli sie za rodzine Clarkow.

Imigranci z Haiti w Ohio

Jak przypomina NBC News, wypadek i smierc 11-latka wywolaly oburzenie w
lokalnej spolecznosci w zwiazku z fala imigrantow, ktorzy przybyli do
Springfield w Ohio z Haiti. W ostatnich dniach kwestia ta stala sie jednym
z glownych tematow w Stanach Zjednoczonych. Republikanieszerza bowiem
niepoparte dowodami teorie o tym, ze mieszkancy boja sie m.in. o swoje
zwierzeta domowe, ktore imigranci maja rzekomo krasc i krzywdzic. Teza o
jedzeniu kotow i psow przez imigrantow w Springfield stala sie jednym z
najczesciej komentowanych fragmentow ostatniej debaty Donalda Trumpa z
Kamala Harris.

Policja ze Springfield podkresla, ze nie ma zadnych wiarygodnych zgloszen o
rzekomej przemocy imigrantow wobec zwierzat ani zadnych innych informacji o
imigrantach, ktorzy mieliby powodowac jakiekolwiek utrudnienia w miescie.

Suski opowiada o “podreczniku do pierwszej klasy”. Co posel mogl zobaczyc
Posel PiS Marek Suski na mazowieckich dozynkach rozprawial o “pomyslach
obecnej wladzy”, a jako przyklad podal “podrecznik do pierwszej klasy,
gdzie dzieciom tlumaczy sie, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej”.
MEN wyjasnia, ze to “dezinformacja ze strony PiS” i ze wciaz obowiazuja
podreczniki zatwierdzone przez poprzedni rzad. Wypowiedz posla Suskiego to
powielanie falszywego przekazu z mediow spolecznosciowych.

Na stadionie sportowym w Kowali-Stepocinie w powiecie radomskim w
niedziele, 8 wrzesnia, zorganizowano dozynki powiatowo-gminne. W ich ramach
byly m.in. msza w kosciele, atrakcje dozynkowe i wystepy zespolow
muzycznych. Na scenie glos zabral posel Prawa i Sprawiedliwosci Marek
Suski. “Szanowni Panstwo, cieszymy sie, ze tak pieknie kultywujecie
tradycje. Ze jeszcze wciaz mozemy zaczynac uroczystosci msza. Choc jak
slysze pomysly obecnej wladzy, to byc moze niedlugo tego nam zakaza, bo to
jest niepoprawne polityczne, ale mysle, ze polska tradycja, Bog, honor i
ojczyzna obronia sie przed tymi lewackimi zakusami, ktore probuja nam
narzucic. Chociaz, jak zobaczylem podrecznik do pierwszej klasy, gdzie
dzieciom tlumaczy sie, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej, ze to
sa ludzie, ktorzy sie kochaja, ze to sa nowoczesne rodziny, to przerazenie
bierze” – mowil polityk.

Nagranie z tym fragmentem wystapienia Suskiego opublikowal startujacy z
tego samego okregu wyborczego posel Koalicji Obywatelskiej Konrad Frysztak.
“Jesli byliscie ciekawi, w jakiej kondycji jest posel z Grojca, to
odpowiadam: bez zmian. Nadal plecie, co mu slina na jezyk przyniesie.
Wstyd!” – skwitowal. Wystapienie posla PiS uznala za “homofobiczne”.
Wypowiedz Suskiego o rzekomym podreczniku wywolala, rzecz jasna,
komentarze. Media pisaly o “zaskoczeniu” czy “szoku”. Sam Frysztak – z tej
samej sceny, majac politykow PiS za plecami – odniosl sie do tych slow.
“Niestety nie wszyscy potrafia zachowac sie przyzwoicie w czasie swiat, ale
moze to efekt uzywania przeciwko nim Pegasusa. Ja chcialbym skupic sie na
zyczeniach” – mowil.

Zwrocilismy sie do posla Suskiego z pytaniem, ktory podrecznik do pierwszej
klasy mial na mysli, lecz do publikacji tekstu nie dostalismy odpowiedzi.
Zapytalismy wiec Ministerstwo Edukacji Narodowej, czy tego typu podrecznik
istnieje. A jednoczesnie zaczelismy szukac mozliwego zrodla tej wypowiedzi
i znalezlismy przekaz, ktory dwa tygodnie przed mazowieckimi dozynkami
pojawil sie w internecie. Prawdopodobnie on byl baza do wypowiedzi posla
Suskiego.

MEN: podreczniki byly zatwierdzane przez poprzedni rzad, nie dopisywano
nowych tresci

Czy w podrecznikach obowiazujacych uczniow klas pierwszych sa tresci, o
ktorych mowil na dozynkach posel Suski? Na pytanie przeslane do
Ministerstwa Edukacji Narodowej odpowiedziala 12 wrzesnia wiceministra
Katarzyna Lubnauer. “Jak zwykle nieuctwo, klamstwa i dezinformacja ze
strony PiS” – stwierdzila. I wyjasnia:

Podreczniki byly zatwierdzane za czasow poprzedniego rzadu, rzadu PiS.
Podejrzewam, ze pan Suski probowal wypowiedziec sie o ksiazce, ktora nie
jest podrecznikiem szkolnym. Przypominam, ze obowiazujaca od wrzesnia
zmiana podstaw programowych polegala na uszczupleniu materialu, a nie
dopisywaniu nowych tresci.

– Katarzyna Lubnauer, MEN

Post ze zdjeciem i informacja, ze to “podrecznik klas 1-3”

Przypomnijmy, ze posel Suski mowil o “lewackich zakusach” nowej wladzy – i
w tym kontekscie opowiadal o rzekomym podreczniku do pierwszej klasy, ktory
“zobaczyl” i ktory “budzi przerazenie”. Co wiec mogl zobaczyc?

Otoz 26 sierpnia na profilu X pojawil sie wpis, ktorego autor opublikowal
zdjecie dwoch stron z jakiejs broszury, ktora mozna ewentualnie wziac za
podrecznik. Sa tam odpowiedzi na pytania: co to jest rodzina? jak rozne
moga byc rodziny? co to znaczy LGBT? – i inne, ktorych juz na zdjeciu nie
widac w calosci. “Podrecznik klas 1-3 No comments” – napisal internauta.
Post do 10 wrzesnia wyswietlono ponad 310 tysiecy razy. Czesc komentujacych
uznala, ze – jak sugeruje autor posta – zdjecia pochodza z podrecznika,
lecz nie widziala w tym nic zdroznego. “Co jest zlego w tlumaczeniu dziecku
jak dziala swiat? Np. ze podrecznikowa rodzina: mama + tata + dzieci to
tylko jakis wyidealizowany obraz sytuacji i jesli zostalo wychowane przez
babcie lub dziadka to tez ma rodzine”; “No i bardzo dobrze, definicja lgbt+
poprawna, definicja rodziny rowniez To ze Tobie sie cos nie podoba i ich
nie uznajesz nie znaczy, ze one nie istnieja i maja sie dobrze” – pisali.
Inni krytykowali promowanie takich tresci: “I to ma byc przymusowa nauka
dla wszystkich? To juz chyba lepiej w domu edukowac swoim systemem niz
wpajac cos takiego dzieciom do glowy!!”; “Chore”; “Kometo przybywaj !!!”.

Jeszcze inni watpili, ze zdjecie pokazuje strony z podrecznika; czesc
wskazywala na zrodlo tej fotografii. “To nie jest zaden podrecznik. Ale co
dokladnie przeraza? Takie slowa jak ‘szacunek’ ‘milosc’ i tlumaczenie
dzieciom, ze kazdy jest inny i wyjatkowy? Ze rodzina to czesto nie tylko
mama, tata i dzieci? Zgroza”; “to nie moze byc prawda”; “to jest wystawa w
bibliotece miejskiej a nie podrecznik dla podstawowki” – zwracali uwage
(zachowujemy oryginalna pisownie postow). Pod pokazanym wyzej postem jest
juz notatka spolecznosci informujaca, ze to nie podrecznik do nauki
wczesnoszkolnej, tylko “ksiazka, ktora pojawila sie w jednej z bibliotek na
Dolnym Slasku”.

Wystawa w bibliotece. Czlonek Ruchu Narodowego: “deprawacja obornickich
dzieci”

Tak trafiamy na publikacje mediow z lipca tego roku. 10 lipca wroclawski
serwis “Gazety Wyborczej” opisal hejt, ktory wylal sie na pewna biblioteke
“za wystawe z okazji Miesiaca Dumy LGBT”. Wedlug relacji dziennika wystawa
zostala zorganizowana przez Biblioteke Publiczna im. Jaroslawa
Iwaszkiewicza w Obornikach Slaskich w czerwcu – miesiacu dumy (Pride Month)
dla osob LGBTQ+ – i z uwagi na pozytywny odbior zostala przedluzona na
kolejne miesiace. Wystawa, jak czytamy, skupiala sie “przede wszystkim na
wyjasnieniu znaczenia skrotu LGBT, kolorow teczowej flagi czy historii
Pride Month”.

Sama biblioteka na poczatku lipca, informujac o przedluzeniu wystawy,
wyjasniala, ze celem organizatorow jest “promowanie zrozumienia, szacunku i
milosci dla roznorodnych rodzin”. Idee te chwalil miedzy innymi pisarz i
reportazysta Mariusz Szczygiel, ktory jednak w lipcu na Facebooku pisal:
“Biblioteke spotkal niebywaly hejt za wystawe o roznorodnosci i sensowne
wyjasnienie, co znaczy #lgbt Przoduje w tym miejscowy konfederata, ktory na
piatek o 16.00 szykuje wiec pod budynkiem biblioteki. Szokuje go, ze wprost
napisano, kim jest gej i lesbijka. Swiat wyglada tak jak wyglada – im
wczesniej powiemy to dzieciom w sposob wywazony i na ich poziomie, tym dla
nich lepiej. To zawsze lepsze od edukacji podworkowej. Oburzeni pisza o
deprawacji. Niektorzy rodzice oglaszaja, ze juz nigdy do biblioteki swoich
dzieci nie posla”.

9 lipca pochodzacy z Obornik Slaskich Milosz Tamulewicz z Ruchu Narodowego
(o ktorym wspomnial Szczygiel) ocenil, ze to “deprawacja obornickich
dzieci”. “Moje rodzime Oborniki Slaskie staly sie atakiem rewolucji
seksualnej. Biblioteka Publiczna im. Jaroslawa Iwaszkiewicza na dziale
dzieciecym postanowila zrobic wystawke dotyczaca ideologii LGBT. W
spreparowanych ulotkach mozemy przeczytac o falszywych definicjach rodziny
w roznych konfiguracjach i wariantach a takze o falszywie pojmowanej
milosci. W ulotce napisane jest wprost o tym kim jest jest gej, lesbijka
itp. Jak ta wiedza ma byc przydatna malym dzieciom!” – pisal na Facebooku
Tamulewicz.

Wystawe krytykowano tez m.in. w serwisie X. “Tak wyglada swietlica dla
dzieci sponsorowana z publicznych pieniedzy w Obornikach Slaskich! Czy
naprawde chcecie tego dla swoich dzieci?” – pytala 6 lipca jedna z
internautek, a post ten wyswietlono ponad 211 tysiecy razy. Jedno z trzech
pokazanych przez nia zdjec to to samo, ktore miesiac pozniej opublikowal
autor posta cytowanego wyzej, podajac, ze to podrecznik do klas 1-3.
Zdjecie to krazylo w lipcu i sierpniu po sieci. Znalazlo sie miedzy innymi
w serwisie YouTube, gdzie zasugerowano, ze to fragment podrecznika do klas
1-3 “do nowego przedmiotu Edukacja Zdrowotna”. Rzeczywiscie, inauguracje
prac nad wdrozeniem przedmiotu edukacja zdrowotna oglosili w polowie
kwietnia tego roku ministrowie sportu, zdrowia i edukacji. Przedmiot ten
jest przewidziany dla uczniow klas IV-VIII szkol podstawowych, a takze klas
I-III szkol ponadpodstawowych – liceow ogolnoksztalcacych, technikow,
branzowych szkol I stopnia i ma zastapic wychowanie do zycia w rodzinie.
Jak opisala ministra edukacji Barbara Nowacka, edukacja zdrowotna bedzie
obejmowac zagadnienia zdrowia psychicznego, fizycznego, a takze kwestie
zdrowego odzywiania, profilaktyki, problemu uzaleznien oraz edukacji
seksualnej.

Tylko ze dla tego nowego przedmiotu nie wyznaczono i nie dopuszczono do
uzytku jeszcze zadnego podrecznika.

“Moga poczuc sie jak bohaterowie filmu science fiction”. Pierwszy
komercyjny spacer w kosmosie. Zaloga rakiety Falcon 9 odbyla w czwartek
pierwszy w historii komercyjny spacer w kosmosie – poinformowala
amerykanska firma SpaceX. W kapsule, ktora zostala wyniesiona na orbite
okoloziemska, znajduje sie czworo astronautow.

Rakieta wystartowala we wtorek z Centrum Kosmicznego im. Johna F.
Kennedy’ego na Florydzie. Sam start byl kilkakrotnie przekladany z powodu
problemow technicznych i niesprzyjajacej pogody.

W misji bierze udzial czworo astronautow: miliarder i przedsiebiorca Jared
Issacman, emerytowany podpulkownik Sil Powietrznych USA Scott “Kidd” Poteet
oraz inzynierka Sarah Gillis i Anna Menon – oficer medyczny. Pierwszy w
historii 20-minutowy komercyjny spacer kosmiczny nastapil, gdy kapsula
zalogowa znalazla sie w odleglosci 700 km od Ziemi.

– Nasz swiat nie jest idealny, ale stad Ziemia wyglada, jakby byla
perfekcyjna – powiedzial Jared Isaacman, pierwszy nieprofesjonalny
astronauta, ktory odbyl spacer w kosmosie. Po jego powrocie kapsule
zalogowa rakiety opuscila Sarah Gillis, ktora po krotkim pobycie w
przestrzeni kosmicznej rowniez wrocila do Crew Dragon.

Kapsula Crew Dragon nie zostala wyposazona w sluze powietrzna, wiec na
dzialanie prozni kosmicznej wystawione bylo jej cale wnetrze. Z tego powodu
wszyscy czlonkowie misji Polaris Dawn musieli w czwartek zalozyc skafandry,
choc tylko dwoje z nich testowalo funkcjonalnosc i zwrotnosc skafandrow
poza kapsula.

– To przelomowa chwila, bo to pierwszy cywilny spacer kosmiczny –
komentowal na antenie TVN24 dziennikarz TVN24 BiS Hubert Kijek. – Czworka
prywatnych astronautow, misja Polaris Dawn, beda testowac nowy skafander
skonstruowany przez firme SpaceX. Skafandry kosmiczne wkraczaja w XXI wiek,
bo te stworzone przez Amerykanska Agencje Kosmiczna maja juz blisko 40 lat.
Co tam jest takiego nowego? Ci ludzie moga poczuc sie jak bohaterowie filmu
science fiction. Moga w swoich przylbicach patrzec, jaki jest na przyklad
poziom tlenu w ich skafandrze, ale tez jakie sa warunki wokol nich –
tlumaczyl Kijek. W trakcie tej historycznej misji zaloga rakiety Falcon 9
ma przeprowadzic 36 eksperymentow i badan naukowych. Wsrod nich miedzy
innymi wykona zdjecia mozgow astronautow metoda rezonansu magnetycznego
oraz podejmie probe wykonania zdjec rentgenowskich bez uzycia aparatu,
wykorzystujac naturalne strumienie promieniowania rozchodzace sie w
przestrzeni kosmicznej.

Astronauci maja takze przetestowac przesylanie komunikatow za pomoca
impulsow laserowych, zamiast sygnalow radiowych, miedzy kapsula Crew Dragon
a konstelacja satelitow Starlink firmy SpaceX .

Misja Polaris Dawn ma rowniez ustanowic nowy rekord wysokosci dla kapsuly
zalogowej na orbicie okoloziemskiej, osiagajac pulap 1400 kilometrow. To
ponad dwa razy wyzej od misji, ktora wyniosla na orbite ziemska Kosmiczny
Teleskop Hubble’a. Do tej pory najwyzsza misje okoloziemska przeprowadzili
astronauci NASA Richard Gordon i Charles Conrad z Gemini 11 w 1966 r.,
osiagajac wysokosc 1369 km.

Pierwszy komercyjny spacer w historii to kluczowy moment misji. Wydarzenie
jest rowniez testem dla kombinezonow wyjsciowych EVA SpaceX wykonanych z
nowych materialow izolujacych termicznie. Astronauci maja takze helmy
wydrukowane w 3D, zawierajace dodatkowy daszek, wyswietlacz przezierny
(HUD) oraz kamery, dostarczajace informacji o cisnieniu, temperaturze i
wilgotnosci wzglednej skafandra.

DETEKTYW

Przez niebo do piekla

Mariusz GADOMSKI

Nadal sobie imie “Nie”, a swojej kobiecie kazal nazywac sie “Bo”. Zbitek
dwoch slow dal “Niebo”. Nie mialo ono nic wspolnego z niebem, w ktorym
panuje ogol- na szczesliwosc. “Niebo” pod Lubartowem bylo grozna sekta
religijna. Przed laty pisaly o niej na pierwszej stronie bodaj wszystkie
polskie gazety. To bylo chyba wiosna 1993 roku. Jechalem pekaesem, kolo
mnie usiadl mlody mezczyzna – wspomina Marek. – Podroz byla dluga, wiec dla
zabicia czasu roz- mawialismy o roznych sprawach. Bylem wtedy w dolku.
Stracilem prace, dziewczyna mnie rzucila, takie tam… Ten facet wyczul moj
kiepski nastroj, nie wiem dlacze- go zaczalem mu sie zwierzac. Mczlowieka…

ezczyzna umial slu- chac. Gdy Marek skonczyl swa opo-

wiesc, powiedzial mu, ze zna dobre miejsce dla takich jak on, zagubionych,
rozczarowa- nych zyciem. Pokazal kolorowe zdjecie bialego domu tonacego w
zieleni. Przed domem stala grupa usmiechnietych ludzi, kobiety trzymaly na
rekach male dzieci.

Namawial Marka aby do nich przyjechal, zobaczyl jak zyja i jesli mu sie
spodoba, zamiesz- kal z nimi. Z jego ust ani razu nie padlo slowo “sekta”.
W jego ujeciu bylo to cos w rodzaju osrodka rozwoju duchowe- go,
zrzeszajacego ludzi, ktorzy tam sie odnalezli. Utrzymuja sie z rolnictwa,
jest sympatycz- nie i demokratycznie, wszyscy uprawiaja ziemie i dziela sie
dochodami.

– Gdy sie rozstawalismy, dal mi zdjecie, ktore wczesniej pokazywal. Na
odwrocie odbit- ki zapisal adres. Dom miescil sie we wsi Majdan Kozlowiecki
w gminie Lubartow. Miesiac poz- niej pojechalem do nich – mowi Marek. –
Obitego bialym sidin- giem domu nie musialem dlugo szukac. Pierwsza spytana
oso- ba wskazala mi jak tam trafic. Ten czlowiek dziwnie na mnie popatrzyl,
po czym odradzil mi przystapienie do wspolnoty. Powiedzial, ze rzadzi nimi
jakis nawiedzony swir, ktory twier- dzi, ze ma boska moc. Pierze im mozgi,
stosuje przemoc, straszy, grozi. “Ja ci radze, nie idz do nich bo to
niebezpieczne oszolomy” –

przestrzegal mnie. Dobrze, ze go posluchalem, jestem mu ogrom- nie
wdzieczny. Gdyby nie on, nie wiem kim bylbym dzisiaj. Czy w ogole bym zyl…

S Mialem sen…

ekta “Niebo” to wlasciwie jeden czlowiek. Jej przy- wodca, Bogdan Kacmajor.

Dobiegajacy dzis siedemdzie- siatki mezczyzna o przeszywa- jacym,
hipnotyzujacym wrecz spojrzeniu urodzil sie w Elblagu w rodzinie
inteligenckiej. Mial burzliwa mlodosc. Nie skonczyl szkoly sredniej.
Odmawial sluz- by wojskowej, za co trafil na 2 lata do wiezienia.

Przejawial zdolnosci arty- styczne. Pracowal w galerii sztuki i w teatrze
lalkowym. Projektowal scenografie i lal- ki, gral w sztukach dla dzie- ci i
rezyserowal je. Ponadto malowal obrazy i zajmowal sie instalacjami
artystycznymi. Byl powszechnie uznawany za tak zwanego niespokojnego ducha.

W stanie wojennym odkryl w sobie rzekome zdolnosci uzdrowicielskie.
Okolicznosci “olsnienia” byly raczej malo oryginalne. Podobnie jak Martin
Luther King mial sen. Jednak nie byl to sen o rownosci dla wszyst- kich
ludzi bez wzgledu na kolor skory. Kacmajor mial w nim ujrzec siebie idacego
po wodzie, w ktorej na dnie lezaly szkiele- ty ryb, a gdy na nie
nastepowal, zamienialy sie w ptaki i odlaty- waly. Z dnia na dzien rzucil
prace w teatrze i oglosil sie uzdrowicie- lem, leczacym Duchem Swietym
poprzez nakladanie rak.

U niektorych moze to budzic usmiech politowania, ale w latach 80. ubieglego
wie- ku ludzie bardzo powaznie trak- towali takie deklaracje. Zreszta i
dzis sa tacy, ktorzy bardziej wierza w znachorow niz w praw- dziwa
medycyne. Uzdrowicieli bylo wtedy w Polsce mnostwo i cieszyli sie duzym
szacunkiem.

Bogdan Kacmajor nie osia- gnal slawy ojca Klimuszko czy Clive’a Harrisa,
niemniej nie narzekal na brak zaje- cia. Zdarzalo sie, ze najpierw w
Elblagu, a nastepnie we wsi Kruszewo (obecnie woj. war- minsko-mazurskie),
gdzie zamieszkal, przyjmowal dzien- nie nawet tysiac osob. Ponoc leczyl
kazda przypadlosc. Czy jako uzdrowiciel byl skutecz- ny, tego nie sposob
sprawdzic, ale ci, ktorzy szli do niego po pomoc, mieli takie przekonanie.
Kacmajor nie uzdrawial za dar- mo. Na swej dzialalnosci dorobil sie sporego
majatku.

W 1990 roku przeniosl sie z Kruszewa na Lubelszczyzne. We wsi Majdan
Kozlowiecki pod Lubartowem zakupil duza dzialke budowlana, na ktorej w
ciagu kilku miesiecy wzniosl okazaly dom. Kontynuowal dzialalnosc
uzdrowicielska. Znowu mial tlumy pacjentow. Niektorzy przyjezdzali do niego
z drugiego konca Polski. W

Ludzi przez Nakladanie Rak. W 1992 roku jej nazwa brzmia- la Leczenie
Duchem Bozym w Imieniu Jezusa Chrystusa przez Nakladanie Rak. Wtedy
bylatojuzdefactosekta,dokto- rej zaczeli przybywac wyznaw- cy. Niektorzy
porzucali rodziny, prace, cale dotychczasowe zycie.

Poczatkowo nastawie- nie mieszkancow Majdanu Kozlowieckiego do czlonkow
wspolnoty bylo raczej zyczli- we. Owszem, uwazano ich za odmiencow, ale
nieszkodliwych. Zyli inaczej niz reszta wsi, ale nikomu nic zlego nie
robili. Tak samo bylo z dzialalnoscia uzdrowicielska przywodcy.

– Niektorzy uwazali, ze naprawde leczy, inni nie wierzyli w boska moc
Kacmajora. Trudno wszystkim dogodzic. Ale on prze- ciez nikogo sila nie
zmuszal, zeby sie u niego leczyl. Ludzie sami sie na to decydowali i byc
moze byli i tacy, ktorym pomogl. Nie nam to oceniac – mowia ci, ktorzy
pamietaja tamte czasy.

Zdarzaly sie i takie sytu- acje, ze pomagano czlonkom zboru w pracach
rolnych, zas przywodca w zamian leczyl mieszkancow wsi nie pobiera- jac
zaplaty. Jednakze dobrosa- siedzkie stosunki zaczely sie stopniowo
pogarszac.

Lata 90. ubieglego wieku to juz byly inne czasy. Nastal kapitalizm, ludzie
sie zmieniali. Uzdrowiciele nie cieszyli sie juz taka popular- noscia jak w
poprzednich deka- dach. Kacmajor wciaz mial sporo pacjentow, zdarzalo sie,
ze dzien- nie zarabial kilka razy wiecej niz wynosila owczesna srednia
krajo- wa pensja, byc moze jednak wie- dzial, ze niedlugo to sie skonczy, w
zwiazku z czym uznal, ze trze- ba zrobic nastepny krok…

W sekcie zaprowadzil dziwaczne zwycza- je. Ci, ktorzy do niej

przystapili, nie tylko zostawiali za soba cala swoja przeszlosc, caly swoj
majatek, ale takze dotych- czasowe imiona i nazwiska. Guru nadawal im nowe.
I to jakie? Dla przykladu: Trojkatyzacja Kota, Papaja Mamaja, I Srubokret
Nie Pomoze, Wulkanizacja Przestrzeni Kosmicznej, czy Ciuch Buch.

Kacmajor przybral imie “Nie”, a zone (druga, z pierwsza rozwiodl sie, zanim
sie osiedlil sie na Lubelszczyznie) nazwal “Bo”, co razem dalo slowo
“Niebo”. Taki napis, wykonany z patykow, znalazl sie przy wej- sciu na
teren posesji. “Niebo” zastapilo dotychczasowa, dluga nazwe wspolnoty.

W szczytowym okresie sek- ta liczyla okolo 60 wyznawcow. Guru nie tylko
zmienial im imiona ale decydowal o calym ich zyciu. A w zasadzie je lamal.
Wyznaczal kto z kim ma zawrzec malzenstwo – zdarzylo sie, ze 14-letni
chlopiec zostal zmuszony do poslubienia doroslej kobiety. Czlonkowie sekty
nie szczepili sie oraz nie wykonywali badan pro-filaktycznych. Jezeli
rodzily sie dzieci, Kacmajor nie zgadzal sie by przychodzily na swiat w
szpi- talach, a gdy podrosly, zabranial rodzicom posylania ich do szkol.
Byl przeciwny leczeniu metodami konwencjonalnymi. Czlonkowie nie mogli
takze odbywac zasad- niczej sluzby wojskowej, ktora wowczas byla
obowiazkowa. Na rozkaz przywodcy palili swoje dowody osobiste.

Guru zachowywal sie jak- by popadal w szalenstwo. Jego zakazy i nakazy byly
coraz bardziej kuriozalne i szko- dliwe. Nikt jednak nie odwa- zyl mu sie
sprzeciwic. Tych, ktorzy robili cos nie po jego mysli w wyrafinowany sposob
karal, na przyklad zmuszal ich do wielodniowych glodo- wek badz zamykal w
ciemnym pomieszczeniu. Na porzadku dziennym byly kary chlosty, ponizenia.
Na laske przebacze- nia liczyc mogli tylko ci, ktorzy sie przed nim
ukorzyli, uznali go za istote boska i wszechmo- gaca. Zreszta Kacmajor sam
tak o sobie mowil.

Wyznawcy sekty dopuszczali sie drobnych kradziezy. Ponoc guru namawial ich,
zeby kradli w imie boze. Miejscowi szybko domyslili sie, kto podbiera im
plody rolne i produkty spozyw- cze. Resztka sympatii jaka jesz- cze mieli
do dziwakow z bialego domu ostatecznie sie skonczyla. Zapanowala miedzy
nimi otwar- ta wrogosc. To bylo w swieto Matki Boski Zielnej. Szlismy na
procesje, a ci z “Nieba” siedzieli w rowach przy drodze i beczeli jak
barany, celo- wali do nas z drewnianych kara- binow. Jawnie nam
zlorzeczyli, grozili, ze ci, ktorzy nie beda sie u nich leczyc, szybko umra
– wspomina jeden z gospodarzy.

Nic juz nie poprawilo stosun- kow czlonkow sekty z miejsco- wymi. Nie
pomoglo nawet roz- dawnictwo – w pewnym okresie “Niebianie” na rozkaz guru
posta- nowili zaznac ubostwa i zaczeli sie pozbywac dobr doczesnych, w
postaci telewizorow, sprzetu gospodarstwa domowego, nawet pieniedzy. Wsrod
mieszkancow wsi znajdowali sie na nie chetni, ale nie wybaczyli “Niebianom”
ekscesow i naigrywania sie z reli- gii katolickiej. Wna pierwsza strone

iosna 1993 roku dzialalnoscia sekty “Niebo” zaczela sie

interesowac policja. Stalo sie tak po doniesieniach miesz- kancow wsi,
okradzionych przez wyznawcow Bogdana Kacmajora. Ponadto o tym co sie dzieje
za murami obi- tego bialym sidingiem domu opowiadali ci, ktorzy z sekty
odeszli badz zostali wygnani przez przywodce. Dochodzic tam mialo miedzy
innymi do brutalnych aktow przemocy ze strony guru i do molestowania
seksualnego nieletnich. Sledczy laczyli tez dzialalnosc sekty z dziwnymi
zaginieciami ludzi z calej Polski. Podejrzewano, ze uciekli do “Nieba” badz
sa tam przetrzymywani wbrew wlasnej woli. Krazyla historia o porwa- niu
pewnej mlodej kobiety.

Czlonkowie sekty ignorowa- li wezwania policji do stawie- nia sie w
komisariacie celem przesluchania. Nie wpuszczali funkcjonariuszy do
siedziby. Raz wyskoczyli do nich z sie- kierami. Tlumaczyli sie, ze teren
jest prywatny, wiec nikt bez pozwolenia nie moze wejsc. Informowala o tym
czerwona

tabliczka, ktora powiesili przy wjezdzie na posesje.

Temat “Nieba” rychlo pod- chwycila prasa. To byla wow- czas nowosc. Owszem,
sekty w Polsce dzialaly juz wczesniej, ale przez wiele lat nie naglasnia-
no takich spraw. W PRL-u byl to jeden z tematow tabu. No i zad- na sekta
nie miala tak zlej slawy, jak ta spod Lubartowa.

Do Majdanu Kozlowiec- kiego zaczely sciagac piel- grzymki dziennikarzy z
calego kraju. Ambicja kazdej redakcji

bylo zdobycie sensacyjnego materialu i opublikowanie go na pierwszej
stronie. Byly reportaze w telewizji. Jedna z lubelskich gazet przez kilka
miesiecy zamieszczala niemal codziennie doniesienia na temat sekty, niczym
powiesc w odcinkach. Dla mieszkan- cow wsi obecnosc prasy byla uciazliwa.
Do dzis wspominaja ja jako koszmar:

– Nie mozna bylo wyjsc z domu, zeby nie widziec kamer, mikrofonow i
reporterow, ktorzy korzystali z kazdej okazji by meczyc nas pytaniami o
sekte. A co to za ludzie, a widzial ich pan, jak wygladali i co mowili.
Normalnie zyc sie odechciewalo…

Apogeum zainteresowania sekta mialo miejsce we wrzesniu 1993 roku. Miarka
sie przebrala, policja postanowila aresztowac Bogdana Kacmajora i kilku
innych “Niebian”. Przyjechala uzbrojona grupa funkcjonariu- szy i
wyprowadzila ich sila na oczach tlumu mieszkancow wsi.

Poniewaz zachowywali sie dziwacznie, seplenili i trud- no bylo zrozumiec co
mowia (mieli opracowany wlasny jezyk pozbawiony dwuznakow i znakow
diakrytycznych) sad zdecydowal o umieszczeniu zatrzymanych czlonkow sekty
na obserwacji psychiatrycznej. Bogdan Kacmajor, przebywa- jac w lubelskim
szpitalu, zawarl znajomosc z Januszem O., bylym podchorazym, ktory
zamordowal w szkole oficer- skiej w Zegrzu czterech kole- gow i uznany za
niepoczy- talnego zamiast do wiezienia trafil na oddzial psychiatrii
sadowej. Zabojca zolnierzy byl zafascynowany przywodca sekty. Po ucieczce
ze szpitala w marcu 1994 roku schronil

sie w “Niebie” i ukrywal sie tam przez 9 miesiecy nim guru go wygnal,
poniewaz jego obecnosc sprawiala, ze siedziba sekty byla pod ciagla
obserwacja policji.

NZmierzch “Nieba”

ie udowodniono im popelnienia najpowaz- niejszych przestepstw.

A sprawy o drobne kradzieze i wykroczenia ciagnely sie przez kilka lat i
zakonczyly sie w wiek- szosci niewielkimi grzywnami lub uniewinnieniem.

Bogdan Kacmajor i jego wyznawcy wrocili do Majdanu Kozlowieckiego i nadal
prowa- dzili swa dzialalnosc. Jednakze w drugiej polowie lat 90. XX

wieku wewnatrz sekty zaczelo dochodzic do konfliktow i roz- lamow.
Buntowano sie przeciw- ko przywodcy, zarzucano mu, ze pieniadze wnoszone
przez czlonkow wspolnoty przezna- cza na wlasne potrzeby, a jego dziwactwa
szkodza pozosta- lym. Guru bezpowrotnie utracil posluch jaki mial na
poczatku swojej dzialalnosci. Popadali w tarapaty finansowe. Nikt juz nie
chcial sie u nich leczyc. Coraz wiecej osob odchodzilo z sekty. Temat zuzyl
sie rowniez w mediach. “Niebo” stopniowo umieralo smiercia naturalna.

Sekta rozpadla sie ostatecznie w 2002 roku. Ci, ktorzy jeszcze wtedy w niej
byli, wyprowadzili sie z Majdanu Kozlowieckiego. Kacmajorowi sad odebral
dzie- ci. Niektore z nich umieszczo- no w placowkach opiekunczych. Wreszcie
mogly wreszcie pojsc do szkol.

Trauma Wna reszte zycia

ciagu blisko 12 lat przez sekte przewi- neli sie ludzie w roz-

nym wieku, o roznych charakte- rach i roznym statusie spolecz- nym i
materialnym. Byli wsrod nich pacjenci Kacmajora, ktorzy zafascynowani jego
opowiescia- mi o Duchu Swietym, pomaga- jacym mu w leczeniu, zostawali w
“Niebie”. Ale rowniez osoby, ktorych przywiodla ciekawosc, chec przezycia
czegos nowego i ekscytujacego, ponadto ludzie znajdujacy sie na zakretach
zyciowych, szukajacy wsparcia.

Przez kilka lat w sekcie pod Lubartowem przebywal znany poeta i performer
Zbigniew Sajnog. Zerwal wszelkie kon- takty z rodzina i przyjaciol- mi.
Bezskutecznie szukano go przez policje, obawiano sie, ze nie zyje. Byl
technik budowla- ny, ktory przyjechal z Dolnego Slaska leczyc sie u guru, a
potem sprzedal mieszkanie i sprowa- dzil do “Nieba” zone i dzieci. Byli
ludzie w wieku emerytal- nym i nastolatkowie.

Wielu z nich po rozpadzie sekty nie potrafilo sie odna- lezc poza “Niebem”.
Przezywali zalamania, byly przypadki samobojstw. Dlugo, calymi latami
dochodzili do rownowa- gi. I wciaz czuja strach przed bezlitosnym
spojrzeniem czlo- wieka, ktory ukradl im zycie. Czesc z nich nie chce
wracac do przeszlosci, ale niektorzy postanowili podzielic sie swoja
historia, aby przestrzec innych przed pojsciem droga, od kto- rej czesto
nie ma odwrotu. Jeden z nich przeklina dzien w ktorym spotkal Bogdana
Kacmajora. O swoim pobycie w sekcie napi- sal ksiazke.

Byly guru przed kilkunasto- ma laty wyjechal na stale za gra- nice. Ponoc
wrocil do dzialal- nosci artystycznej, a z dawnymi czlonkami sekty nie
utrzymuje kontaktow. Oni tym bardziej nie chca go znac ani widziec.

T 

emat “Nieba” wrocil w 2011 roku. Kobiety, ktore przebywaly we

wspolnocie twierdzily, ze na terenie jej bylej siedziby moga byc pochowane
dzieci, ktore uro- dzily sie w okresie, kiedy dziala- la sekta, a wkrotce
po przyjsciu na swiat znikaly w tajemniczych okolicznosciach. Sprawe probo-
wal wyjasnic Ryszard Nowak z Ogolnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami.
Zwrocil sie do lubelskiej prokuratury, ktora jednak odmowila wszcze- cia
postepowania.

W Majdanie Kozlowieckim nie ma dzis sladu po “Niebie”. Przez lata
opuszczona posesja popadala w ruine. Spladrowany dom byl pozbawiony okien.
Wokol budynku wily sie chasz- cze. Tylko przy wjezdzie wciaz widniala
czerwona tabliczka z napisem “Teren prywatny, wstep wzbroniony”. Ale i ona
juz zniknela. Dzialka ma nowe- go wlasciciela, ktory sie na niej pobudowal.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl