Dzien dobry – tu Polska – 14.08.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 221) (6684)

14 sierpnia 2023r.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Zapraszam na fakty sportowe i zycze udanego nowego tygodnia 🙂

Ania Iwaniuk

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

13 sierpnia 2023r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

SIATKOWKA

Giganci juz szykuja sie na starcie z Polska. “Bez obrazy”

Mistrzostwa Europy kobiet rozpoczynaja sie juz we wtorek, 15 sierpnia.

Reprezentacja Polski w grupie zmierzy sie ze Slowenia, Wegrami, Belgia,

Ukraina i Serbia. I to wlasnie ta ostatnia reprezentacja bez watpienia

bedzie najgrozniejszym rywalem druzyny Stefano Lavariniego. Podobne

zdanie ma Maja Ognjenovic, rozgrywajaca druzyny z Balkanow. Mecz z

Polkami rozpatruje jako kluczowy w tej czesci turnieju.

Polki przystepuja do czempionatu kontynentu jako swiezo upieczone

brazowe medalistki Ligi Narodow. Serbki w tej imprezie zajely dopiero 9.

miejsce i nie zagraly nawet w turnieju finalowym. Mocno rotowaly jednak

skladem, a trzeba pamietac, ze sa to mistrzynie swiata z zeszlego roku.

– Bez urazy dla Ukrainy, Slowenii, Wegier i Belgii, ale to sa

outsiderzy. To mecz z Polska zdecyduje o dalszym przebiegu rozgrywek.

Musimy jak najlepiej przygotowac sie do tego spotkania i skoncentrowac

sie na tym, by grac swoja siatkowke. Wierze, ze nasza forma bedzie

optymalna wlasnie wtedy, kiedy bedzie to najbardziej potrzebne –

powiedziala Maja Ognjenovic dziennikowi Kurir.

Na lamach tej gazety wypowiedziala sie rowniez najwieksza gwiazda

Serbek, Tijana Boskovic. Zapewnila, ze cele jej zespolu sa wysokie.

– Mamy za soba cztery tygodnie intensywnej pracy. Nie ma co mowic o

naszych ambicjach, bo wszyscy wiemy, ze jak zawsze sa one ogromne. Nie

mozemy sie juz doczekac rozpoczecia zawodow – przyznala.

Polska i Serbia faze grupowa beda rozgrywac w belgijskiej Gandawie.

Bezposredni mecz pomiedzy tymi reprezentacjami zostanie rozegrany w

poniedzialek, 21 sierpnia.

-Grbic ma problem. I mowi: sytuacja nie jest latwa

Reprezentacja Polski siatkarzy w Zakopanem przygotowuje sie do drugiej

czesci sezonu, w ktorej czekaja ja mistrzostwa Europy oraz kwalifikacje

olimpijskie. Przed dwoma waznymi turniejami kadra Nikoli Grbicia zagra

jeszcze w Memoriale Wagnera, gdzie jej rywalami beda Francuzi, Wlosi i

Slowency. Serbski trener nie ma jednak do dyspozycji kluczowej postaci

Polakow, Mateusza Bienka.

Srodkowy nabawil sie kontuzji w drugim secie finalu Ligi Narodow ze

Stanami Zjednoczonymi. Po wyskoku do bloku zle upadl na parkiet i musial

opuscic boisko. Od tej pory nie trenuje w normalnym wymiarze.

Dalszy ciag materialu pod wideo

Nikola Grbic w rozmowie z Polsatem Sport powiedzial, jak wyglada sprawa

z Bienkiem.

– Sytuacja “Bienia” nie jest latwa. Zobaczymy, jak – i czy w ogole –

zdazy wyzdrowiec do mistrzostw Europy. Na pewno nie bedzie gotowy na sto

procent. Caly czas jest z nami, w ten sposob mamy go na oku i mozemy na

biezaco monitorowac jego sytuacje, sledzic jego postepy – przyznal.

Trener reprezentacji opowiedzial takze, jak wyglada proces doprowadzania

Bienka do zdrowia.

– Dwa razy dziennie ma treningi i zabiegi, dodatkowo wie, nad czym

pracujemy na treningach i podczas analiz wideo. Oczywiscie nie bedzie

gotowy do gry w Memoriale Wagnera, ale po tym turnieju zobaczymy, w

jakim stopniu bedzie gotowy do powrotu do zajec i do skakania – przyznal

Grbic.

Serb powiedzial, ze Bieniek nie wroci do gry, dopoki nie bedzie w 100

proc. zdrowy. Najwazniejsze jest to, zeby nie poglebic jego urazu.

– Najwazniejsze jest, zeby nie wrocil zbyt szybko. Kolejny taki uraz

skutkowalby operacja, a tego chcielibysmy uniknac. Czekamy na moment,

kiedy nie bedzie odczuwal bolu i dyskomfortu, a wyniki wszystkich badan

beda dobre – zakonczyl Grbic.

Polacy mistrzostwa Europy rozpoczna 31 sierpnia. W grupie C ich rywalami

beda Holendrzy, Czesi, Dunczycy, Czarnogorcy i Macedonczycy.

TENIS

-“Nie bedzie 20. finalu w karierze. Heroiczna walka Igi Swiatek ze swoja

slaboscia”-

Rafal Stec

To byl dlugo najslabszy w sezonie wystep polskiej tenisistki, ktora

zdolala sie podniesc, ale po ponad 2,5-godzinnej batalii przegrala z

Jessica Pegula 2:6, 7:6 (7-4), 4:6 i odpadla z turnieju w Montrealu

Idze Swiatek zdarzaja sie porazki, nie opuszcza kazdego turnieju z

trofeum wreczanym zwyciezczyni. Wyjatkowa czyni ja jednak niezwykla

stabilnosc, odpornosc na wpadki niegodne prawdziwej czempionki – jesli

przegrywa, to nigdy na wczesnym etapie rywalizacji, nigdy z rywalka

klasyfikowana kilka pieter nizej. Wyjawszy mecze na trawie, ktorej wciaz

sie uczy, w biezacym sezonie pozwolila sie pokonac tylko zawodniczkom

wysoko rozstawionym – Jelenie Rybakinie, Arynie Sabalence, Barborze

Krejcikowej i wlasnie Jessice Peguli.

Dlatego Polka utrzymuje sie na szczycie rankingu WTA od 71 tygodni, i to

zazwyczaj dzieli ja od konkurentek przytlaczajaca przewaga punktowa.

Nawet Sabalence – wiceliderce, teoretycznie najgrozniejszej

przeciwniczce – zdarza sie bowiem odpasc juz w 1/8 finalu (jak w

Montrealu) lub wrecz 1/32 finalu (w pierwszej rundzie w Rzymie

zatrzymala ja zamykajaca czolowa setke globalnej klasyfikacji Sofia

Kenin). Swiatek takich numerow sobie i kibicom nie wycina, choc wciaz

pozostaje nieprzyzwoicie mloda. Wsrod dwudziestu najlepszych tenisistek

swiata wiekiem ustepuje jej tylko amerykanska nastolatka Coco Gauff.

Solidnosc polskiej tenisistki nie sprawia, ze wygrywa wszystko lekko,

latwo i przyjemnie, przeciwnie, czesto powoli sie rozkreca, by wzbic sie

na wysoki poziom dopiero wtedy, gdy poczuje, ze jest zagrozona. Nie

martwilismy sie wiec przesadnie w pierwszym secie sobotniego meczu, w

ktorym przytrafilo jej sie niespotykane – oddala wszystkie gemy z

wlasnym serwisem (!), a w rozstrzygajacym momencie przegrala siedem

akcji z rzedu. Sprawiala wrazenie reagujacej zbyt szybko i porywajacej

sie na nadmierne ryzyko, jakby sie spieszyla, chciala zdobywac punkty

mozliwie najszybciej. Amerykanka grala bardzo dobrze, ale na przebieg

wypadkow wplywaly przede wszystkim bledy Swiatek.

Algorytm WTA nadal szacowal, ze powinna wygrac mecz, tyle ze zredukowal

prawdopodobienstwo jej zwyciestwa z 73 do 61 proc. I Polka rzeczywiscie

zaczela druga partie lepiej, prowadzila 2:0, potem 3:1. Wciaz jednak

slabiutko serwowala (do stanu 5:5 w drugim secie nie miala asa!), mylila

sie nawet wtedy, gdy zbierala sie do latwego smeczu, zagrania

wygladajacego na formalnosc. Nie byla soba. Wpadka gonila wpadke,

ogladalismy niedokladnosci popelniane seryjnie, zupelnie nie w stylu, do

jakiego Swiatek nas przyzwyczaila. Czyzby troche podupadla kondycyjnie?

W Montrealu w kazdy mecz wkladala olbrzymi wysilek, pojedynki trwaly

bardzo dlugo. I w sobote na korcie zwyczajnie cierpiala.

Znow jednak okazalo sie, jak trudno ja zlamac. Znienacka sie ocknela,

rozegrala dwa gemy bliskie idealu, zdolala wydluzyc druga partie do

tie-breaka, a wtedy Amerykanka nie wytrzymala nerwowo – w decydujacej

chwili popelnila podwojny blad serwisowy, uderzala pilke niemal

roztrzesiona. I ujrzelismy doskonale znane sceny. Im bardziej Swiatek

powinna slaniac sie na nogach, tym zwawiej biega po korcie, nie zgadza

sie na porazke. W trzecim secie jej sie nie powiodlo, ale wypada

docenic, ze w ewidentnie kiepskim dniu, walczac z wlasna slaboscia,

umiala bic sie do ostatniej kropli potu.

W niedzielnym finale z Rybakina lub z Ludmila Samsonowa zmierzy sie wiec

Pegula, ale Polka – choc przestala zachowywac sie jak bezawaryjna

maszyna – w planie ogolnym utrzymala poziom. Osiagnela w Montrealu

polfinal, ulegla dopiero najsilniejszej sposrod Amerykanek,

klasyfikowanej obecnie na trzecim miejscu na swiecie.

W poniedzialek rozpocznie sie zatem 72. tydzien ze Swiatek na pozycji

liderki rankingu. W tabeli wszech czasow polska tenisistka wyprzedzi

Caroline Wozniacka, awansuje do czolowej dziesiatki i ruszy w poscig za

kolejna legenda – Lindsay Davenport. Jesli sie uda, to troche potrwa, bo

Amerykanka utrzymywala sie na szczycie przez 98 tygodni.

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA

3 kolejka

Legia Warszawa-Ruch Chorzow 3-0

Puszcza Niepolomice-Stal Mielec 1-0

4 kolejka

Cracovia-Z.Lubin 2-1

Korona Kielce-G.Zabrze 0-1

Piast Gliwice-Rakow Czestochowa 2-1

Pogon Szczecin-Radomiak 0-2

Puszcza Niepolomice-Legia Warszawa 1-1

Stal Mielec-Slask Wroclaw 3-1

Widzew Lodz-LKS Lodz 1-0

W poniedzialek Warta Poznan-Ruch Chorzow

Mecz Lech-Jagiellonia

1.Legia 7pkt

2.Lech 7pkt

3.Cracovia 7pkt

4.Z.Lubin 7pkt

5.Jagiellonia 6pkt

6.Radomiak 6pkt

7.Widzew 6pkt

8.Pogon 6pkt

9.Ruch 3pkt

10.Piast 5pkt

11.Rakow 4pkt

12.Warta 4pkt

13.Puszcza 4pkt

14.G.Zabrze 4pkt

15.Ruch 3pkt

16.LKS Lodz 3pkt

17.Korona 1pkt

18.Slask 1pkt

Koszmar trwa. Pogon Szczecin nie obudzila sie po blamazu w Belgii i w

ekstraklasie latwo przegrala u siebie z Radomiakiem

Porazka w meczu z Radomiakiem na wlasnym boisku zwienczyla koszmarny

tydzien w wykonaniu pilkarzy Pogoni Szczecin. Obrona druzyny Jensa

Gustafssona wyglada fatalnie, a w ostatnich spotkaniach zupelnie zaciela

sie tez ofensywa.

Pilkarze Pogoni Szczecin w niedzielne popoludnie mieli zrehabilitowac

sie za srodowa kompromitacje w belgijskiej Gandawie. Szczecinianie w

pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji do Ligi Konferencji Europy

przegrali z Gentem az 0:5 i najprawdopodobniej po czwartkowym rewanzu

zakoncza tegoroczna przygode z pucharami.

Radomiak (dwie porazki z rzedu) wydawal sie dobrym rywalem na

przelamanie. W trzecie ligowe zwyciestwo wierzyli tez kibice, ktorzy w

sile prawie 18 tys. osob zameldowali sie na szczecinskim stadionie.

Portowcy na murawie zaprezentowali sie juz w koszulkach z nowym

sponsorem glownym, ktorym zostala Toyota Kozlowski (przed meczem odbyla

sie konferencja prasowa w tej sprawie).

Na boisku w koszulce z nowym logotypem pojawil sie m. in. bramkarz

Bartosz Klebaniuk, ktory zupelnie zawalil mecz w Gandawie, ale wobec

przedluzajacej sie kontuzji Dantego Stipicy musial zostac miedzy slupkami.

– Piec straconych bramek w Belgii nie swiadczy o tym, ze mamy problemy w

defensywie – mowil przed meczem Gustafsson.

Okazalo sie, ze zaklina rzeczywistosc. Slabosc obrony Pogoni zostala po

raz kolejny obnazona.

Portowcy – zgodnie z przewidywaniami – zaczeli ofensywnie. To normalna

sytuacja w trakcie pojedynkow podopiecznych Jensa Gustafssona w

Szczecinie. Juz w 6. minucie groznie glowkowal Eftimis Kuluris. Kluczowe

dla losow wiekszosci meczow w Szczecinie sa jednak kolejne minuty. Jesli

Pogon szybko nie zdobedzie gola, a rywal przetrwa pierwsze szturmy na

swoja bramke, to zdarzalo sie, ze portowcy wpadali w tarapaty.

Dokladnie wedlug tego scenariusza potoczylo sie niedzielne spotkanie z

Radomiakiem, choc chyba nikt nie spodziewal sie, ze przecietnie

dysponowany w tym sezonie zespol z Radomia zrobi az taka krzywde

gospodarzom, ktorzy na swoim stadionie przegrywaja bardzo rzadko.

W 20. minucie kontre Radomiaka, po prostej stracie Pogoni w srodku

boiska (tak zwykle zaczynaja sie klopoty Pogoni), wyprowadzil Christos

Donis, ktory znakomitym, prostopadlym podaniem otworzyl droge do bramki

wychodzacemu na czysta pozycje Lisandro Semedo. Napastnik z Wysp

Zielonego Przyladka bez problemu uciekl Mariuszowi Malcowi, wpadl w pole

karne i plaskim strzalem w dlugi rog strzelil gola.

To, ze Pogon pierwsza traci bramke – przy swoich problemach w defensywie

– jest w ostatnim czasie wrecz norma. Tak bylo przeciez w poprzednich

spotkaniach u siebie z Widzewem Lodz oraz Linfield FC i wiele razy

jeszcze w poprzednim sezonie. W takich momentach portowcy od razu

ruszali jednak do skomasowanych atakow i ostatecznie wygrywali kiepsko

rozpoczete mecze.

Ale w niedziele nie zdazyli nawet dojsc do siebie po pierwszym przyjetym

ciosie, a juz bylo 2:0 dla gosci. W 27. minucie z rzutu roznego

dosrodkowal Rafal Wolski, a Mateusz Cichocki w polu karnym wygral walke

w powietrzu z dwojka rywali i uderzeniem glowa, bez najmniejszego

problemu pokonal Bartosza Klebaniuka.

Pogon obudzila sie dopiero w ostatnich minutach pierwszej polowy, kiedy

zmarnowala dwie niemal stuprocentowe sytuacje do zdobycia gola. Najpierw

Alexander Gorgon z bliska przestrzelil po plaskim dosrodkowaniu Wahana

Biczachczjana z prawej strony, a chwile pozniej bramkarz Radomiaka

Albert Posiadala swietnie obronil mocne uderzenie Linusa Wahlqvista,

ktory strzelal z podobnej pozycji, co kilkanascie minut wczesniej Semedo

po drugiej stronie boiska.

Schodzacych do szatni portowcow pozegnaly gwizdy.

W przerwie Gustafsson przemeblowal srodek pola, zdejmujac z boiska

Biczachczjana oraz Rafala Kurzawe, ale nie zmienilo to obrazu spotkania.

Pogon wyszla na druga polowe jakby bez wiary, zupelnie nie w swoim

stylu. Tak, jakby znowu grala z o kilka klas silniejszym Gentem z Belgii.

W 58. minucie goscie mogli “zamknac” mecz, ale Pogon – po strzale Pedro

Henrique – uratowal slupek. Zaraz po wznowieniu gry Radomiak zmarnowal

tez swietnie wyprowadzony kontratak przez Semedo.

Portowcy grali chaotycznie, bez pomyslu, meczyli sie w ataku pozycyjnym.

Przyspieszyli dopiero w 72. minucie, kiedy Luka Zahovic wbiegl w pole

karne i strzalem po ziemi skierowal pilke do siatki. Chwile wczesniej

zdaniem sedziego popchnal jednak rywala i gol nie zostal uznany. Chwile

pozniej Posiadala zatrzymal tez dwa uderzenia Kamila Grosickiego po

bardzo dobrym dosrodkowaniu 16-letniego Adriana Przyborka, ktory wszedl

na boisko w miejsce grajacego od 45. minuty Marcela Wedrychowskiego

(doznal kontuzji barku). Przyborek mogl tez sam strzelic gola po

swietnym wycofaniu pilki pietka w okolice 16-metra od bramki gosci, ale

mlodemu pilkarzowi zabraklo zimnej krwi i nie trafil w bramke.

Pogon juz do koncowego gwizdka grala bardzo przecietnie i zasluzenie

przegrala z Radomiakiem 0:2. Portowcy w siedmiu spotkaniach w tym

sezonie stracili az 12 goli. Z taka defensywa nie ma mowy o grze o

najwyzsze cele. W niedzielnym meczu z Radomiakiem zawiedli tez

nieskuteczni gracze ofensywni.

W czwartek rewanz z Gentem (o godz. 18 w Szczecinie).

I Liga Pilkarska

3 kolejka

Arka-Polonia Warszawa 2-3

Resovia Rzeszow-Podbeskidzie 1-1

4 kolejka

Odra Opole-Podbeskidzie 1-0

Z.Sosnowiec-Resovia 0-1

Lechia Gdansk-Znicz Pruszkow 1-0

Katowice-Wisla Plock 4-1

Nieciecza-Motor Lublin 0-2

G.Leczna-Chrobry 3-1

Stal Rzeszow-Arka Gdynia 2-3

Tychy-Wisla Krakow 1-0

W poniedzialek Polonia Warszawa-Miedz Legnica

1.Tychy 12pkt

2.Motor 10pkt

3.Odra 9pkt

4.Katowice 7pkt

5.Miedz 7pkt

6.Lechia 7pkt

7.Znicz 7pkt

8.G.Leczna 6pkt

9.Arka 5pkt

10.Wisla Krakow 5pkt

11.Nieciecza
4pkt

12.Resovia 4pkt

13.Polonia 3pkt

14.Podbeskidzie 3pkt

15.Wisla Plock 3pkt

16.Z.Sosnowiec 1pkt

17.Stal Rzeszow 1pkt

18.Chrobry 0pkt

-Lechia rozgrywala drugi domowy mecz w tym sezonie, po raz drugi

mierzyla sie z beniaminkiem I ligi i po raz drugi trener Szymon

Grabowski przestrzegal przed lekcewazeniem rywalem. Przede wszystkim

podkreslal duza przewage przeciwnika, jesli chodzi o zgranie

poszczegolnych formacji, konsolidacje zespolu, automatyzmy. I

rzeczywiscie pod tym wzgledem widac bylo przewage Znicza. Lechia wciaz

sprawia wrazenie druzyny, ktora ma wielkie problemy z organizacja gry,

zwlaszcza w srodku pola.

Trener Grabowski postanowil wzmocnic te formacje, przesuwajac w ten

rejon boiska Tomasza Neugebauera. Wczesniej gral on jako jeden ze

stoperow, ale docelowo jego pozycja ma byc srodek pomocy.

– Super, ze w meczu z Wisla Plock otworzyl ladnymi penetrujacymi

podaniami kilka akcji, ale chcielibysmy, zeby robil to troche wyzej,

grajac jako srodkowy pomocnik. Mam kilka pomyslow na tego pilkarza,

ciesze sie, ze swoja postawa daje rozne mozliwosci – tlumaczyl przed

spotkaniem ze Zniczem trener Grabowski.

Miejsce Neugebauera w centrum defensywy dosc niespodziewanie zajal

debiutujacy Elias Olsson, choc raczej mozna sie bylo spodziewac w

skladzie Andreia Chindrisa. Tym razem zabraklo za to klasycznego

srodkowego napastnika, gdyz Lukasz Zjawinski usiadl na lawce

rezerwowych. Role falszywej “9” pelnil Luis Fernandez i trzeba przyznac,

ze Hiszpan od czasu do czasu dochodzil do sytuacji strzeleckich, jednak

zdecydowanie brakowalo mu wykonczenia.

Inna sprawa, ze akcje Lechii w ogole sie nie kleily. Gospodarze mieli

bardzo duzo strat w srodku pola, z czego rywale wyprowadzali

niebezpieczne kontry. Kilka razy byli bardzo blisko szczescia, a w dwoch

najgrozniejszych sytuacjach dobrymi interwencjami popisywal sie Olsson.

Natarcia gosci byly bardziej konkretne, sprawnie zdobywali oni

przestrzen. Byli rowniez bardzo dobrze ustawieni w pressingu, wiec

bramkarz Bohdan Sarnawski czesto musial udowadniac, ze gra nogami nie

jest mu obca. Znow mial on wysoka celnosc podan, nawet tych na

kilkadziesiat metrow.

Lechisci mieli wiec w ofensywie ogromne problemy, od czasu do czasu

udawalo im sie przedrzec skrzydlem, aktywny byl m.in. przesuniety na

lewa obrone Conrado. Jednak z jego akcji tez niewiele wynikalo. W tej

sytuacji ratunkiem czesto bywaja stale fragmenty i z takiego zalozenia

wyszli tez gospodarze. W 28. min z rzutu roznego dosrodkowal slabo

grajacy Jan Bieganski, strzal zdolal oddac Dominik Pila, a na drodze

pilki byl jeszcze Olsson, ktory pewnym uderzeniem uswietnil swoj

naprawde udany debiut w barwach gdanskiej druzyny.

Zatem Lechia objela dosc szczesliwe prowadzenie, jednak w zadnej mierze

nie byla w tym spotkaniu zespolem lepszym. Zauwazyl to trener Grabowski,

ktory w przerwie zarzadzil dwie wazne zmiany. Pozycjami zamienili sie

Iwan Zelizko oraz Negeubauer – ten drugi wrocil na srodek obrony, a

Ukrainiec zostal przesuniety wyzej. Na boisku pojawil sie takze

Zjawinski, ktory zastapil Bieganskiego. Dzieki temu Fernandez mogl

cofnac sie bardziej do rozegrania, ale szczerze mowiac, wielkiej roznicy

w grze Lechii nie sposob bylo dostrzec. Wciaz w konstruowaniu akcji

meczyla sie ona niemilosiernie.

Najlepsza sytuacje gospodarze znow stworzyli po natarciu skrzydlem. Z

biegiem meczu wygladajacy coraz lepiej Dawid Bugaj ladnie podlaczyl sie

do akcji ofensywnej i dosrodkowal wprost na noge Zjawinskiego, ktory z

bliskiej odleglosci przeniosl pilke nad poprzeczka.

W drugiej polowie Lechia ni to probowala podwyzszyc wynik, ni to bronila

jednobramkowego prowadzenia, wlasciwie trudno stwierdzic, jaka idea

przyswiecala gospodarzom. Caly czas igrali oni z ogniem, gdyz zespol z

Pruszkowa od czasu do czasu przedostawal sie w pole karne i kilka razy

mocno zagrozil bramce Lechii. W koncowce pilka nawet wpadla do bramki

gospodarzy, ale Patryk Czarnowski wczesniej faulowal Neugebauera. Inna

sprawa, ze w tej sytuacji dziwnie zachowali sie najpierw Sarnawski,

ktory niepotrzebnie wychodzil z bramki, zawahal sie takze Bartosz Brzek,

a nastepnie wspomniany Neugebauer i Olsson.

Z kolei kilka minut pozniej w niezrozumialy sposob pomylil sie jeszcze

Filip Kedzia, ktory przestrzelil z odleglosci nie wiekszej niz cztery metry.

W Lechii aktywny byl kolejny debiutant Kolumbijczyk Camilo Mena, ktory

pojawil sie na boisku w trakcie drugiej polowy i przeprowadzil kilka

blyskotliwych indywidualnych akcji. A po faulu na nim czerwona kartke

zobaczyl Tymon Proczek. Widac, ze Mena ma zadatki na pilkarza, ktory

moze zostac ulubiencem gdanskich trybun (tym razem zasiadlo na nich

niemal 9 tys. kibicow). Styl gry ma bowiem wyjatkowo efektowny.

Ostatecznie Lechia odniosla szczesliwe zwyciestwo, ale wciaz wyglada na

zespol, ktory jest na bardzo poczatkowym etapie budowy. Najwazniejsze,

ze zdobyla kolejne trzy punkty i w tabeli przesunela sie na miejsce 5. W

nastepnej kolejce zmierzy sie na wyjezdzie z Resovia (20 pazdziernika,

godz. 18).

-“Kazdy choc raz byl najgorszym bramkarzem swiata”-

Wojciech Kuczok

Skoro przeciw duetowi napastnikow wycenianych dwa razy wyzej niz cala

Pogon wychodzi rozkojarzony junior w bramce, to znaczy, ze ktos w

Szczecinie przespal okienko transferowe.

Kazdy choc raz byl najgorszym bramkarzem swiata. Nawet najwieksze lamagi

zwalniane z WF-u przez mame zaznaly choc raz “wstawienia do budy” na

dlugiej przerwie; nawet najwieksze legendy bramkarskie wpuszczaly

farfocle pod brzuchem – wystawieni na bramke i na posmiewisko sa

nienawidzeni po rowno. Kiedy ostatnia instancja niweczy robote druzyny,

trudno sie oprzec zlym emocjom; nawet kurtuazyjnie poklepywany bramkarz

nagle zostaje sam przeciw wszystkim.

Bywali tacy jak Loris Karius, ktorzy dopiero w finale Ligi Mistrzow nie

wytrzymywali napiecia, inni nie unosili presji namaszczenia na nastepce

wielkiego poprzednika (Massimo Taibi, pierwszy po Schmeichelu w

Manchesterze United, potrzebowal czterech spotkan, by zakonczyc klubowa

kariere i zyskac miano “slepego wenecjanina”). Sa tez typy bramkarzy

“zrownowazonych”, ktorzy genialne parady rownowaza babolami – wiadomo,

ze jak taki wybroni jak w transie jeden mecz, to zaraz zawali kolejny

(taka slawe zyskal niegdys w polskiej lidze Mariusz Pawelek). A i

wybitnym fachowcom zdarzaja sie wybitne wpadki – nie wszyscy pamietaja,

ze kilka lat po tym, jak Kuszczak zostal okrzykniety “Wpuszczakiem”,

kiedy pozwolil bramkarzowi Kolumbii strzelic gola z prawie stu metrow,

blizniaczym wyczynem popisal sie Artur Boruc w Premier League.

W miniona srode najkoszmarniejsze poltorej godziny swojego zycia przezyl

mlody bramkarz Pogoni. Ustrzelil klasycznego antyhattricka, dajac

rywalom w prezencie trzy bramki w jednej polowie. Bartosza Klebaniuka

zapamietalem z zeszlego sezonu jako goscia, ktory w krotkim czasie dal

sobie wpakowac dwa gole z polowy boiska, wiec jesli ktos w nim widzial

talent, to na pewno musial tez dostrzec sklonnosc do rozkojarzen. Skoro

zatem przeciw duetowi napastnikow wycenianych na Transfermarkt dwa razy

wyzej niz cala pilkarska wartosc Pogoni musisz wystawic rozkojarzonego

juniora w bramce, to znaczy, ze ktos w Szczecinie przespal okienko

transferowe. Trener musial wystawic juniora, ktory sie spalil i od

poczatku meczu wygladal na ucielesnienie smutku. Teraz ma traume na cale

zycie dodatkowo doladowana fala hejtu. Zegnaj, Europo.

Ktos powiedzial w przedsezonowych ankietach, ze mistrzem Polski bedzie

ten, kto najpredzej odpadnie z pucharow. Pogon juz sie skupila na lidze,

czym dzien pozniej skonfundowana Legia postanowila sie zainspirowac.

Cztery z pieciu bramek Gent dostal podane na tacy, pierwszego gola

dostala tez Austria.

Powiada sie, ze nasze kluby psuje ekstraklasa, bo ucza sie bezkarnosci –

po prostu rywale sa zbyt slabi, zeby skorzystac z bledow – ale w

przypadku takich prezentow nawet A-klasowicz by dal rade, to byly w

zasadzie gole samobojcze. Obroncy Legii stracili rozum i wcale mi ich

nie zal, bo spasieni latwymi zwyciestwami w lidze zatracili czujnosc.

Kalendarz zostal dla warszawian bardzo uprzejmie ulozony przez PZPN – na

“dzien dobry” trojka beniaminkow i mozliwosc przelozenia trudnego

wyjazdu do Krakowa. I moze wlasnie to przelozenie bylo bledem, bo na

Cracovii druzyna musialaby sie nieco wysilic, a tak wygrala ligowe mecze

na stojaco i myslala, ze z niedoinwestowana ekipa z Wiednia tez sie

specjalnie nie zmeczy. Austria kilka dni po meczu w Warszawie pojechala

grac z Red Bullem i jakos nikomu tam nie przyszlo do glowy, by sie

oszczedzac na Legie.

Pisalem juz o tym przed dwoma tygodniami: klub ze stolicy nieustannie

gubi pycha, z Kazachami omal nie skonczylo sie dogrywka, z Austria juz

na dzien dobry wysoce rozczarowujacy oklep u siebie. Teraz trzeba sie

panicznie ratowac wygrana co najmniej dwoma golami w Wiedniu.

Powodzenia. Co prawda udalo sie to cwierc wieku temu Odrze Wodzislaw,

ale w Pucharze Intertoto, ktory wiekszosc powaznych klubow europejskich

traktowala jako przedsezonowy dopust bozy.

Omal sie nie zachlysnelismy punktowaniem naszych ekip do rankingu UEFA,

jeszcze tydzien temu rojac sobie komplet ekip w grupowej fazie pucharow,

a tym czasem najpewniej skonczy sie tak, jak przed rokiem – jednym

reprezentantem, ktory przedarl sie przez najprostsza sciezke

mistrzowska. Powiem wiecej: bardziej prawdopodobna jest dla mnie Liga

Mistrzow w… Sosnowcu (tam na wyremontowanym Stadionie Ludowym ma grac

Rakow w razie awansu) niz to, ze Lech i Legia pozostana na jesien w

Lidze Konferencji.

KOSZYKOWKA

Polska wygrala, trener wskazuje problem. “Musza dac dodatkowa energie”

Lepsza gra zawodnikow rezerwowych – tego brakowalo trenerowi

reprezentacji Polski koszykarzy Igorowi Miliciciowi w wygranym 83:81

pierwszym meczu z Wegrami w turnieju preeliminacyjnym do igrzysk

olimpijskich, ktory odbywa sie w Gliwicach.

37 punktow Wegrow, 10 oczek Polakow. Tak wygladala statystyka zdobyczy

rezerwowych w spotkaniu, o ktorym mowil Milicic. Po cztery punkty

zdobyli jego syn Igor junior i Mikolaj Witlinski, a dwa Przemyslaw

Zolnierewicz. Ani jednego Andrzej Pluta, Jakub Niziol i Geoffrey

Groselle. Dla porownania az 24 w zespole gosci rzucil Zoltan Perl, ktory

tez zaczal mecz na lawce.

Roznica w punktach zmiennikow byla znaczaca i najbardziej widoczna golym

okiem. Ale Milicic narzekajac na postawe swoich rezerwowych, podkreslil

zdecydowanie, ze wcale nie chodzi mu o punkty.

– Zawodnicy z lawki musza dac dodatkowa energie. Zawsze nasza

najmocniejsza sila bylo to, ze wszyscy, ktorzy wchodza, daja cos

dodatkowego. Dzisiaj mam wrazenie, ze tego nie bylo, ale mam nadzieje,

ze to sie zmieni. Nie mowie o punktach, ale lepszej obronie czy

fizycznej walce o zbiorki – wymienial.

Milicic mial prawo byc niezadowolony, lecz warto tez zauwazyc, ze

polskim rezerwowym brakuje doswiadczenia. Z szesciu grajacych przeciwko

Wegrom zaden nie byl na ubieglorocznych mistrzostwach Europy. Nie

wystepuja w mocnych klubach, tylko Milicic jr gra za granica – na

amerykanskiej uczelni.

Najbardziej znany z wymienionych zmiennikow jest naturalizowany

amerykanski srodkowy Groselle, ktory byl niegdys nawet MVP polskiej

ligi. W spotkaniu z Wegrami byl cieniem siebie nawet z ostatniego sezonu

w Legii Warszawa. W cztery minuty mial zbiorke, faul i strate.

Inna sprawa, ze do dyspozycji trenera Milicicia jest takze Jakub

Garbacz, uczestnik wspomnianych ME. Dysponujacy dobrym rzutem z dystansu

zawodnik przesiedzial caly mecz z Wegrami na lawce rezerwowych.

Najwyrazniej przegral przed turniejem walke o minuty z kolegami.

Trener Polakow wskazal tez jednak pozytywy. – W koncowce rozegralismy to

bardzo madrze. Znalezlismy sytuacje i do rzutu, i do penetracji.

Natomiast na pewno nasza obrona musi byc duzo lepsza – powiedzial. –

Kazdy mecz dla gospodarza turnieju jest bardzo trudny z psychicznego

punktu widzenia. W ubieglym roku gralismy w roli goscia w takim

spotkaniu na ME z Czechami i wygralismy, wiec wiemy, jak to jest. Rece

byly zwiazane, nogi tez byly troche zwiazane – dodal.

W poniedzialek 14 sierpnia o godzinie 20:30 Polska zmierzy sie z Bosnia

i Hercegowina druzyna z Balkanow, ktora ma w skladzie podkoszowych z

NBA: Jusufa Nurkicia i Luke Garze. W turnieju rozgrywanym w Gliwicach i

Tallinnie bierze udzial w sumie 8 druzyn. W grupie w Gliwicach oprocz

Polski, Wegier oraz Bosni i Hercegowiny gra takze Portugalia.

W drugiej grupie wystepuja Czechy, Estonia, Izrael oraz Macedonia

Polnocna. Po dwa zespoly awansuja do polfinalow. Do przyszlorocznych

kwalifikacji IO dostanie sie tylko zwyciezca finalu.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto