DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 189) (6682)
13 lipca 2023r.
Pogoda
czwartek, 13 lipca 26 st C
Czesciowe zachmurzenie
Opady:20%
Wilgotnosc:49%
Wiatr:11 km/h
Kursy walut:
Euro 4.45
Dolar 3.99
Funt 5.19
Frank 4.61
Dzien dobry Czytelnicy 🙂 wczoraj bylo o kocie Rysiu z Polski a dzisiaj na
stronie Tour des Ports La Manche mozna poczytac o kocie ktory moze nie jest
do konca polski, ale po polsku rozumie i w Polsce bywa, nawet mnie kiedys
odwiedzil:
Kot na Tour des Ports La Manche! POLISHED MANX | Île de Man | GR4
Jacob i Ranita nigdy nie poruszaja sie bez Cicii, ich 12-letniej samicy
ragdoll. Czy to podczas dlugich podrozy samochodem, na nartach czy na
wodzie, Cicia jest spokojna i bardzo blisko swoich wlascicieli.
Przyzwyczajona od urodzenia do zeglugi, duzo spi wewnatrz lodzi i od czasu
do czasu weszy na zewnatrz, ale nigdy nie oddala sie daleko �z��
Mowa oczywiscie o koteczce Kuby Szymanskiego, No jakby nie bylo, prawie
wnuczce Pana Gargamela 😉
Ania Iwaniuk
Dowcip
Starzec lezy na lozu smierci. Chcial zabrac ze soba do grobu swoje
pieniadze. Zawolal ksie- dza, lekarza i prawnika:
– Kazdy z was dostanie na przechowanie po 30 tys. dola- row. Chce, zebyscie
polozyli je na mojej trumnie, kiedy umre i wtedy bede mogl je zabrac ze
soba.
Na pogrzebie kazdy z mez- czyzn kladzie koperte na trum- nie starca.
Wracaja limuzyna i ksiadz nagle wyznaje ze lzami:
– Dalem tylko 20 tys., bo potrzebowalem 10 tys. na nowa swiatynie.
– Coz, skoro sie sobie zwie- rzamy – powiedzial lekarz – musze przyznac, ze
dalem tyl- ko 10 tys., bo potrzebowalismy nowej maszyny w szpitalu, a ta
kosztowala 20 tys.
Prawnik byl przerazony.
– Wstyd mi za was! – wykrzyknal – Chce, zebyscie wiedzieli, ze w kopercie
polozy- lem wlasnorecznie wypisany czek na pelna sume 30 tys. dolarow!
800 plus to nie koniec. Kaczynski zapowiada kolejne podwyzki kwot w
programie
Od nowego roku 500 plus zmieni sie w 800 plus. Choc obecny rzad dlugo
wstrzymywal sie przed waloryzacja programu, teraz zapowiada kolejne
podwyzki. “Byla inflacja, zmniejszyla ona sile nabywcza 500 plus i my to
podnosimy z pewna taka nadwyzka od 1 stycznia 2024 r. Ta podwyzka byla
konieczna” – stwierdzil w wywiadzie dla “Super Expressu” wicepremier
Jaroslaw Kaczynski. Wczesniej PiS dlugo wstrzymywalo sie z waloryzacja
programu, mimo ze jego wartosc gwaltownie spadala. Politycy zaprzeczali
jakimkolwiek pracom nad zmianami nawet tuz przed ich oficjalna zapowiedzia.
Teraz w obozie rzadzacym nastapila zmiana i sam prezes PiS Jaroslaw
Kaczynski zapowiada kolejne waloryzacje. “W przyszlosci, ta suma zapewne
znowu bedzie podwyzszana” – stwierdzil. Lider PiS ocenil, ze 500 plus to
“wielki krok, ktory zmienil na lepsze sytuacje wielu rodzin”. “Poziom zycia
znacznie sie za naszych rzadow podniosl” – zaznaczyl.
W rozmowie z “SE” Kaczynski stwierdzil tez, ze po wyborach to nie on bedzie
premierem. Dodal, ze jest gotowy projekt nowego podzialu zadan i
kompetencji w rzadzie, zastrzegl jednoczesnie, ze nie zostal jeszcze
ostatecznie zatwierdzony.
Zielone swiatlo dla budowy elektrowni jadrowej. Jest decyzja zasadnicza
12 lipca Ministerstwo Klimatu i Srodowiska dalo zielone swiatlo dla budowy
pierwszej elektrowni jadrowej, ktora powstanie na Pomorzu. Tym samym
inwestycja realizowana przez spolke Polskie Elektrownie Jadrowe jest
pierwszym w Polsce projektem jadrowym, ktory otrzymal tzw. decyzje
zasadnicza. Formalnie potwierdza ona, ze inwestycja spolki jest zgodna z
interesem publicznym i realizowana przez panstwo polityka, w tym polityka
energetyczna. Wydanie przez Ministerstwo Klimatu i Srodowiska decyzji
zasadniczej dla pierwszej elektrowni jadrowej oznacza, ze projekt rzadowy
osiagnal kolejny istotny kamien milowy. Polski Rzad konsekwentnie dazy to
transformacji energetycznej, wzmacniajac jednoczesnie bezpieczenstwo
energetyczne Polski. W tym celu realizujemy rownolegle szereg projektow,
takich jak rozbudowa sieci elektroenergetycznych, dywersyfikacja zrodel
dostaw gazu do Polski, realizacja projektow inwestycyjnych w morska
energetyke wiatrowa czy konsekwentna realizacja Programu Polskiej
Energetyki Jadrowej. Dzisiejsza decyzja przybliza nas do momentu, gdy na
Pomorzu zacznie dzialac i produkowac prad pierwsza w kraju elektrownia
jadrowa, zapewniajac w latach 30. odpowiedni wolumen mocy pracujacej w
podstawie systemu elektroenergetycznego – mowi Minister Anna
Lukaszewska-Trzeciakowska, Sekretarz Stanu w KPRM, Pelnomocnik Rzadu do
spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Decyzja zasadnicza to
pierwsze kluczowe pozwolenie administracyjne pozyskane w projekcie jadrowym
Polskich Elektrowni Jadrowych. To pokazuje, ze spolka krok po kroku
realizuje zalozone na ten rok cele, co przybliza nas do momentu rozpoczecia
budowy pierwszej elektrowni jadrowej w kraju – podkresla Lukasz
Mlynarkiewicz, p.o. prezesa zarzadu Polskich Elektrowni Jadrowych. Polski
rzad w listopadzie 2022 r. wskazal, ze technologie do pierwszej elektrowni
w ramach Programu Polskiej Energetyki Jadrowej (PPEJ) dostarczy firma
Westinghouse i elektrownia powinna stanac na Pomorzu. PPEJ przewiduje
budowe dwoch elektrowni w dwoch roznych lokalizacjach. Pierwszy blok
pierwszej elektrowni powinien – zgodnie z rzadowymi planami – ruszyc w 2033
r.
Nalezaca w calosci do Skarbu Panstwa spolka Polskie Elektrownie Jadrowe ma
przygotowac proces inwestycyjny i pelnic role inwestora w projekcie budowy
pierwszej elektrowni jadrowej w Polsce. PEJ bedzie takze odpowiadac za
budowe kolejnych reaktorow o lacznej mocy zainstalowanej od ok. 6 do ok. 9
GW.
Historia Madeleine McCann powtarza sie na naszych oczach? Szukaja
2-letniego chlopca z Francji
2-latek zaginal w Alpach
9 lipca maly Émile zniknal z ogrodu swoich dziadkow w alpejskiej wiosce Le
Vernet. Jak podaja zagraniczne media, istnieja obawy, ze zostal uprowadzony
– w innym wypadku juz by go odnaleziono. “Ma dwa i pol roku, byl w stanie
przejsc spory dystans. Ale wszystkie poszukiwania, ktore przeprowadzilismy
przez ostatnie dwa dni, powinny pozwolic nam go zlokalizowac” – powiedzial
Marc Chappuis, policjant odpowiedzialny za Alpes-de-Haute-Provence, gdzie
chlopczyk zaginal. Wedlug prokuratury pod uwage brana jest kazda mozliwa
hipoteza, rowniez ta dotyczaca porwania. Policja przeszukala juz okolo 20
domow i wciaz nie wpadla na trop malucha. Dlatego rozszerzono obszar
poszukiwan, angazujac w nie helikopter, drony z kamerami termowizyjnymi i
psy tropiace. “Pozostajemy obecni na miejscu” – podkreslil Chappuis.
“Uzywamy specjalistycznych srodkow w poszukiwaniu sladow i wskazowek, ktore
zaprowadzilyby nas do Emile’a i reagujemy na potrzeby sledztwa” – dodal.
Tuz przed zaginieciem 2-latka w domu panowalo duze zamieszanie. Dziadkowie,
ktorzy zabrali go na wakacje, wlasnie szykowali sie do wyjazdu. Na moment
spuscili wnuczka z oczu, a gdy wrocili, nie bylo po nim sladu. Zdaniem
Davida Corony, profilera i bylego zandarma, wiek dziecka jest “zarowno
zaleta, jak i wada”. “Nie bylby w stanie samodzielnie zajsc zbyt daleko.
Problem polega na tym, ze ma slabe umiejetnosci motoryczne, wiec jesli
upadnie w miejscu, z ktorego trudno mu sie wydostac, ma male szanse znalezc
droge powrotna” – ocenil.
Historia chlopczyka zaczyna przypominac to, co stalo sie z Madeleine
McCann. 3-letnia Brytyjka zniknela z pokoju hotelowego w portugalskim
kurorcie Praia Da Luz. Od tamte pory minelo 16 lat.
Tajemnicze zaginiecie Polki w Londynie. “Sa trudne sprawy, ale takiej
jeszcze nie mialam”
Renata Paluch zaginela piec lat temu. Choc sprawa zajela sie polska
policja, Interpol oraz prywatna detektyw, nie udalo sie znalezc zadnego
punktu zaczepienia, ktory ruszylby poszukiwania do przodu. Nie wiadomo,
gdzie mieszkala Renata, gdzie pracowala, z kim sie przyjaznila. – Sa trudne
sprawy, ale takiej jeszcze nie mialam. Po raz pierwszy zdarzylo mi sie
szukac osoby, ktora mowilaby o sobie tak niewiele – powiedziala w rozmowie
z “Gazeta Wyborcza” detektyw Boguslawa Lubanska. Renata Paluch urodzila sie
w 1970 r. Przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii mieszkala ze swoja mama w
Rzeszowie. W 2015 r. postanowila przeprowadzic sie do Londynu, by tam
pracowac. Wiadomo, ze wyjezdzala na szkolenia zwiazane ze zdrowym
odzywianiem, skonczyla tez kurs japonskiego masazu w Szwajcarii. Renata nie
uzywala komorki. Kontaktowala sie z mama, piszac do niej e-maile lub
dzwoniac z budki telefonicznej. Po raz ostatni rozmawiala z nia w styczniu
2018 r. Milczenie ze strony Renaty poczatkowo nie zmartwilo jej mamy,
poniewaz zdarzalo sie wczesniej, ze kobieta nie odzywala sie przez jakis
czas. Po kilku miesiacach pani Janina postanowila jednak zglosic zaginiecie
corki. Skontaktowala sie z funkcjonariuszami Komendy Miejskiej Policji w
Rzeszowie – pisze organizacja “Zaginieni przed laty” we wpisie na
Facebooku. Sprawa od poczatku byla trudna. Mama Renaty wiedziala, ze corka
mieszka w Londynie, ale nie znala jej dokladnego adresu. Nie wiedziala tez,
gdzie pracuje i z kim sie przyjazni. Renata opowiadala o swoich znajomych,
ale nigdy nie podawala zadnych konkretow. Renata Paluch nie zostawila po
sobie zadnego sladu. Nie ma ani jednego punktu zaczepienia
Polscy sledczy nawiazali kontakt z biurem Interpolu w Londynie i za jego
posrednictwem probowali ustalic szczegoly z zycia Renaty, ale bez skutku.
Mama zaginionej wynajela tez prywatna detektyw i dala jej karteczke z
adresem mezczyzny o imieniu Ken, ktory wedlug niej byl przyjacielem Renaty.
Mezczyzna powiedzial jednak, ze jej nie zna. Udalo sie tez ustalic, ze
Renata nie ma zadnej nieruchomosci. I to wszystko. Ta sprawa jest
nietypowa. Pani Renata byla bardzo skryta osoba i nie zostawila po sobie
zadnego sladu. W Wielkiej Brytanii nie ma informacji, ktore moglyby chocby
nakreslic, jak zyla, gdzie mieszkala lub pracowala. Normalnie pewna wiedze
o osobach zaginionych detektywi zyskuja na podstawie np. ogolnodostepnych
informacji albo z tzw. wywiadu: od znajomych, wspolpracownikow czy
sasiadow. W tym przypadku nie ma niczego. Zadnego punktu zaczepienia,
ktorego mozna by sie zlapac i za nim podazyc, by dowiedziec sie, co sie
stalo – powiedziala w rozmowie z “Gazeta Wyborcza” Boguslawa Lubanska,
prywatna detektyw, ktora zajmuje sie sprawa zaginiecia Renaty Paluch.
Sledczy przyjeli dwie hipotezy. Jedna z nich mowi o tym, ze kobieta mogla
dobrowolnie zerwac kontakt z rodzina, jednak wydaje sie to malo
prawdopodobne, poniewaz miala dobry kontakt z mama. Druga zaklada, ze
Renata miala wypadek lub padla ofiara przestepstwa.
– Sa trudne sprawy, ale takiej jeszcze nie mialam. Po raz pierwszy zdarzylo
mi sie szukac osoby, ktora mowilaby o sobie tak niewiele, a z informacji,
jakie ma jej mama, nie mozna wyciagnac na tyle duzo, by mozna bylo obrac
kierunek poszukiwan – dodala Boguslawa Lubanska.
Sinice im niestraszne. Turysci lekcewaza czerwone flagi. Z powodu
pojawienia sie sinic wszystkie kapieliska w Gdyni i Sopocie oraz czesc
kapielisk w Gdansku zostala tymczasowo zamknieta. Niestety, jak donosi
tokfm.pl, wielu turystow bagatelizuje ostrzezenia GIS i ratownikow.
Turysci, ktorzy wybrali pierwsza polowe lipca urlop i przyjechali nad
polskie morze, moga czuc rozczarowanie. Kilka dni temu Sanepid zdecydowal o
zamknieciu popularnych kapielisk w Gdyni, Sopocie oraz Gdansku. Z powodu
sinic Glowny Inspektorat Sanitarny poinformowal o zamknieciu tych w Gdyni –
Babie Doly, Srodmiescie oraz Redlowo, oraz w powiecie nowodworskim –
Jantar, Stegna II i Katy Rybackie. Redakcja tokfm.pl porozmawiala z
turystami, ktorzy swiadomie lekcewaza ostrzezenia GIS i ratownikow. “Stopy
tylko moczymy, wiecej nie zamierzamy. Jest zagrozenie, wiec bedziemy nad
otwarte morze uciekac jutro” – powiedziala brodzaca w zielonkawej wodzie
nad morzem turystka z kilkuletnim chlopcem u boku. Inna z turystek
powiedziala wprost, ze musiala chociaz zanurzyc nogi w Baltyku. “Nie po to
przyjechalam 700 kilometrow, zeby czerwone flagi ogladac” – podsumowala.
Biedronka wchodzi w ladowarki do samochodow elektrycznych. Beda w calej
Polsce
Biedronka zaangazuje sie w stworzenie sieci ladowania samochodow
elektrycznych i hybrydowych. “Kazdy zakatek kraju bedzie mial dostep do
szybkich ladowarek” – zapewnia popularny dyskont. To pierwszy taki projekt
w Polsce. Jego realizacja ma takze drugie, marketingowe dno. Zgodnie z
wczorajszymi doniesieniami Business Insidera, Biedronka dzis zaprezentowala
swoje plany dotyczace tworzenia punktow ladowania przy sklepach nalezacych
do sieci. Do konca przyszlego roku pojawia sie one w 600 lokalizacjach,
zarowno w wielkich aglomeracjach, jak i mniejszych miastach, a kazde
urzadzenie jednoczesnie bedzie moglo ladowac do trzech aut. Tym samym
powstanie 1800 punktow ladowania, ktorych operatorem bedzie Powerdot.
Pierwsze stacje zostaly uruchomione we wtorek, 11 lipca br., w Warszawie.
Jeszcze w tym roku powstanie co najmniej 150 tego typu urzadzen przy
sklepach sieci Biedronka. Biedronka chwali sie, ze jest pierwsza siecia
sklepow, ktory tak mocno zaangazuje sie w elektromobilnosc. “Budowa
najwiekszego i powszechnie dostepnego systemu ladowania aut elektrycznych
pradem stalym DC nie ma w Polsce precedensu tak w zakresie skali, jak i
mocy stacji ladowania” – czytamy w oficjalnym komunikacie. Realizacja
planow Biedronki i Powerdot zmieni mape polskich punktow ladowania. Liczba
punktow szybkiego ladowania samochodow w Polsce, o mocy przekraczajacej 100
kW powiekszy sie trzykrotnie. Kazda stacja dostepna przy wybranych sklepach
sieci Biedronka bedzie dysponowac moca 120 kW, co w praktyce bedzie
oznaczalo mozliwosc szybkiego i komfortowego naladowania elektryka
(dysponujacego bateria o pojemnosci 50 kWh) w czasie ok. 20-30 minut,
adekwatnym do czasu trwania zakupow w pobliskim sklepie sieci Biedronka. Po
takiej operacji mozliwe bedzie przejechanie przykladowym autem elektrycznym
okolo 200 km. Plan ma swoje drugie dno – jezdzac elektrykiem po Polsce, nie
sposob bedzie naladowac go w innych punktach niz wlasnie przy Biedronkach.
– Siec ladowarek przy Biedronkach bedzie rozmieszczona w calym kraju w taki
sposob, aby poruszanie sie pojazdow elektrycznych po polskich drogach bylo
mozliwe tylko korzystajac z sieci ladowania aut przy Biedronkach w calym
kraju. (..) Dzieki naszej skali i obecnosci w kazdym zakatku Polski,
zaswiecimy kolejne jasne punkty na polskiej mapie elektromobilnosci, juz
nie tylko w wielkich miastach – opowiada cytowany w komunikacie, Pawel
Stolecki, dyrektor operacyjny i czlonek zarzadu sieci Biedronka.
Hybrydy wziete pod uwage
Stacje beda posiadac trzy zlacza: CCS, ChaDemo oraz Type 2. Dzieki takiemu
rozwiazaniu uzytkownicy naladuja nie tylko niemal kazdego elektryka, ale
rowniez hybryde typu plug-in. Korzystanie z urzadzen zlokalizowanych przy
sklepach sieci Biedronka nie bedzie wymagalo zakladania konta, uzywania
aplikacji, ani oplacania jakiegokolwiek abonamentu. Mozliwe beda rozne
formy platnosci: karta bankowa poprzez wbudowany terminal do kart
platniczych, kodem QR bez rejestracji, a takze karta RFiD w ramach roamingu
(dzieki czemu obsluzeni zostana rowniez abonenci innych dostawcow uslugi
ladowania).
Tragiczny wypadek u podnoza Mount Everestu. Nie zyje grupa turystow.
podnoza Mount Everestu, doszlo do tragicznego wypadku smiglowca, w ktorym
zginelo szesc osob, w tym pieciu obywateli Meksyku. Informacje o
katastrofie potwierdzil rzecznik helikopterowej linii lotniczej Managing
Air. Agencja Reutera podala, ze wszyscy pasazerowie zgineli w wyniku
wypadku.
Wrak smiglowca zostal odnaleziony w okolicach miejscowosci Lamjura, w
dystrykcie Solukhumbu, okolo 100 km na wschod od stolicy kraju, Katmandu,
oraz 60 km na poludniowy zachod od szczytu Mount Everestu – donosza lokalne
media.
Smiglowiec nalezal do linii lotniczej Manang Air i lecial z Surke,
zlokalizowanego w dystrykcie Solukhumbu, do stolicy kraju. Zaginal we
wtorek okolo godziny 10.00 rano czasu lokalnego, na wysokosci okolo 3600 m
n.p.m – przekazuja wladze lokalne. Na pokladzie maszyny znajdowalo sie
pieciu turystow z Meksyku oraz nepalski pilot. To tragiczne wydarzenie jest
kolejnym przykladem na niebezpieczenstwa, jakie niosa ze soba ekstremalne
warunki panujace w gorach Himalajow.
Udawal inzyniera lub lekarza, poslubil 15 kobiet. Wpadl, gdy uciekl z
pieniedzmi jednej z nich. O sprawie 35-letniego mezczyzny z miasta
Bengaluru w poludniowych Indiach w poniedzialek poinformowaly lokalne
media. Wedlug “The Times of India” Mahesh KB Nayak poznawal kobiety na
stronach randkowych i udawal przed nimi, ze jest inzynierem lub lekarzem.
Zalozyl nawet fikcyjna klinike w miescie Tumakuru i zatrudnil osobe udajaca
pielegniarke, aby byc bardziej wiarygodnym.
35-latek staral sie docierac glownie do niezaleznych finansowo, dobrze
wyksztalconych kobiet, najczesciej wdow lub rozwodek. Wedlug sledczych od
2014 roku mezczyzna poslubil co najmniej 15 poznanych w ten sposob kobiet,
a z co najmniej czterema z nich ma dzieci. Media nie wyjasnily, w jaki
sposob zonaty mezczyzna byl w stanie formalizowac w urzedach kolejne sluby.
Poslubil 15 kobiet
Ostatecznie Mahesh KB Nayak zostal zatrzymany w sobote przez policje z
miasta Mysuru. 35-latek wpadl po tym, jak jedna z jego zon, poslubiona w
styczniu 45-letnia programistka o imieniu Hemalatha, zlozyla zawiadomienie
na policje. Przekazala funkcjonariuszom, ze mezczyzna probowal wymusic od
niej pieniadze, a gdy sie na to nie zgodzila, ukradl jej bizuterie i
gotowke. Wedlug policji pozostale zony, choc w wielu przypadkach zdawaly
sobie sprawe, ze padly ofiara oszustwa, nie zglaszaly tego na policje w
obawie przez spoleczna stygmatyzacja.
Policja przekazala tez, ze czesc kobiet, ktore Mahesh KB Nayak chcial
oszukac, nie nabrala sie na sztuczki mezczyzny. Zdradzac go przed nimi
mialy slabe umiejetnosci czytania i pisania, a takze przecietna umiejetnosc
mowienia po angielsku. Dzieki temu czesc kobiet zaczynala watpic w jego
deklarowane wyksztalcenie i odrzucac skladane propozycje malzenstwa.
SPORT
Barcelona oglasza. Lewandowski bedzie mial rywala. Dogadali sie
FC Barcelona oficjalnie potwierdzila sciagniecie Vitora Roque. Brazylijski
napastnik zostal zaprezentowany w mediach spolecznosciowych z efektownym
wideo przedstawiajacym tygrysa. Zawodnik posluguje sie bowiem pseudonim
“Tigrinho”. Vitor Roque to 18-letni zawodnik, uznawany za jeden z
najwiekszych talentow pilkarskich na swiecie. Wedlug informacji Fabrizio
Romano ekipa FC Barcelona za jego transfer zaplacila 30 milionow euro plus
30 milionow euro zmiennych. Wedlug dziennikarza specjalizujacego sie w
transferowych i kontraktowych nowinkach czesc zmiennych dotyczy Zlotej
Pilki. Dokumenty transferowe zostaly juz podpisane. Vitor Roque podpisal
kontrakt z FC Barcelona kontrakt do czerwca 2030 roku. Romano dodawal, ze
zawodnik ma dolaczyc do druzyny mistrzow Hiszpanii w styczniu 2024 roku.
Vitor Roque ma byc w przyszlosci alternatywa dla Roberta Lewandowskiego.
Roque ma stac sie alternatywa dla Roberta Lewandowskiego. Ma on uzupelnic
braki Barcelony w zestawieniu klasycznych napastnikow. W poprzednim sezonie
po odejsciu Memphisa Depaya na pozycji typowej “9” pozostal w szeregach
“Blaugrany” wylacznie Polak. Nowego zawodnika z Brazylii przywitano filmem
zamieszczonym w mediach spolecznosciowym. Zatytulowany zostal “The
Blaugrana Planet”, co sugerowalo sposob montazu. Rzeczywiscie wideo
zrobione bylo na wzor filmow przyrodniczych i w przewazajacej czesci
przedstawialo zwierze – tygrysa. “Tygrys jest znany z bycia jednym z
najbardziej agresywnych zwierzat na planecie. Do tego jest jednym z
najszybszych. A teraz ‘Krol Tygrysow’ wyladowal w Barcelonie” – mowi
lektor, a na samym koncu ukazuje sie twarz nowego zawodnika Barcelony.
Wyjawia on swoja boiskowa ksywke “Tigrinho”. Do tej pory Roque byl
zawodnikiem Athletico Paranaense. W tym sezonie zagral w 30 meczach,
strzelil 15 goli i mial szesc asyst. Prawdopodobnie bedzie on kontynuowal
wystepy w tym klubie az do momentu, w ktorym Barcelona stwierdzi, ze jest w
pelni gotowy na przenosiny i bedzie go mogla zarejestrowac.
Widzew Lodz zmiazdzyl kluby ekstraklasy. Absolutny rekord
Kibice Widzewa Lodz znow nie zawiedli. Sprzedano juz wszystkie karnety na
sezon 2022/23, o czym klub poinformowal na Twitterze. Tym samym mozna
spodziewac sie kompletu publicznosci na domowych starciach druzyny Janusza
Niedzwiedzia. O wiele gorzej w statystyce sprzedanych abonamentow wypadaja
pozostale kluby ekstraklasy. W minionym sezonie Widzew Lodz zagral po raz
pierwszy od ponad dekady na najwyzszym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Druzyna Janusza Niedzwiedzia pokazala sie z dobrej strony, utrzymujac sie w
ekstraklasie – ostatecznie zajela 12. lokate. Przez caly sezon pilkarze
mogli liczyc na wsparcie kibicow. Od kiedy Widzew zaczal grac na nowym
stadionie, a wiec od polowy sezonu 2016/2017, obiekt wypelnia sie po
brzegi. W nadchodzacym sezonie mozna liczyc na rownie rekordowa frekwencje.
Widzew Lodz pobil kolejny rekord w sprzedazy karnetow. Kibice nie zawodza
Pojemnosc stadionu przy al. marsz. Jozefa Pilsudskiego wynosi nieco ponad
18 tys. miejsc, z czego 16 010 jest przeznaczonych dla fanow gospodarzy. I
jak poinformowal lodzki klub, w zaledwie kilka dni sprzedano wszystkie
karnety na przyszly sezon. Tym samym na kazdym z domowych spotkan mozna sie
spodziewac kompletu publicznosci. W tym roku za karnet Widzewa trzeba bylo
zaplacic od 470 do 1050 zlotych. “Nasz klub slynie w calej Polsce ze swoich
wiernych i oddanych fanow, a Wy kolejny raz udowodniliscie, ze nie ma w tym
przypadku. (…) Dziekujemy, ze jestescie z nami, dziekujemy, ze wspieracie
Widzew i, co najwazniejsze, dziekujemy, ze bedziecie wspierac druzyne z
poziomu trybun w kolejnym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Widzew to nie moda!”
– czytamy w oficjalnym oswiadczeniu klubu na Twitterze. To jednak nie
koniec dobrych wiesci dla lodzkiej druzyny. Kibice nie moga doczekac sie
startu nowego sezonu, o czym swiadczy liczba sprzedanych karnetow juz
pierwszego dnia po otwarciu kas biletowych. Ta wyniosla az 6167
abonamentow, co jest nowym rekordem dobowym w Polsce.
To kolejny rekord, ktory dzierzy lodzka druzyna. To wlasnie ta ekipa w
przeszlosci sprzedala najwiecej karnetow w jednym sezonie – mowa o 16401. I
to mimo ze nie posiada najwiekszej areny zmagan. Wieksza pojemnosc maja
obiekty Lecha Poznan i Legii Warszawa. Aktualnie lodzka druzyna
przygotowuje sie do kolejnego sezonu ekstraklasy. Rozegrala juz cztery
sparingi, z czego wygrala dwa – ze Stala Rzeszow (4:2) i Gornikiem Leczna
(1:0). Przed nia jeszcze jeden mecz towarzyski – z Wisla Plock (15 lipca).
Z kolei pierwszy mecz ligowy rozegra juz w niedziele 23 lipca. Wowczas
Widzew podejmie na wlasnym stadionie beniaminka ekstraklasy, Puszcze
Niepolomice.
“Zwariowales?”. Switolina odpowiedziala dziennikarzowi. I jeszcze te slowa
o Swiatek
Iga Swiatek wiele zrobila dla Ukrainy i wciaz robi. Kiedy gra sie z dobra
znajoma, to jest ciezko, bo nie chcesz widziec, jak przegrywa – przyznala
Elina Switolina, ktora wyeliminowala Polke w cwiercfinale Wimbledonu. Jeden
z dziennikarzy – nawiazujac do wczesniejszego wywiadu tenisistki, ktora
dziewiec miesiecy temu urodzila dziecko – spytal, czy moze wygrac londynski
turniej. – Zwariowales? – rzucila ze smiechem. Iga Swiatek po przegranej w
cwiercfinale Wimbledonu z Elina Switolina 5:7, 7:6, 2:6 przyznala, ze nieco
latwiej pogodzic sie jej z porazka, kiedy po drugiej stronie jest
zawodniczka, ktora darzy duza sympatia. Z perspektywy Ukrainki – co sie
latwo domyslic – sytuacja byla odwrotna. Ale 29-latka oczywiscie przede
wszystkim odczuwa wielka radosc – powtorzyla wlasnie najlepszy wynik w
karierze w Wielkim Szlemie. Do tego gra nie tylko dla siebie, ale tez dla
swojej dziewieciomiesiecznej coreczki i rodakow, ktorzy na co dzien mierza
sie z wojna. Switolina kibicowala Swiatek podczas przerwy macierzynskiej. W
Londynie nie wybiega myslami za daleko
Switolina i Swiatek od kilku lat znaja sie nieco lepiej za sprawa wspolnych
treningow w okresie kwarantanny w Australii w 2021 roku. W kolejnym roku
zblizyla je jeszcze mocniej wojna, ktora wybuchla w ojczyznie pierwszej z
nich. Druga wlaczyla sie w pomoc pokrzywdzonym i nieraz przy roznych
okazjach publicznie przypomina, ze atak zbrojny Rosji wciaz trwa. Jeden z
dziennikarzy spytal potem Ukrainke, czy ze wzgledu na to zaangazowanie
22-latki gralo jej sie we wtorek latwiej. Starsza o siedem lat Switolina
zaprzeczyla.
– Powiedzialabym, ze to byl znacznie trudniejszy mecz, bo Iga jest
wspaniala osoba i wielka mistrzynia. Wiele zrobila dla Ukrainy i wiele
wciaz robi. Bardzo ja za to podziwiamy w mojej ojczyznie. Kiedy gra sie z
dobra znajoma, to jest ciezko, bo nie chcesz widziec, jak przegrywa. Kiedy
mialam przerwe od tenisa, to naprawde jej kibicowalam i cieszylam sie jej
wynikami. Bylam pod wielkim wrazeniem tego, co robi – podkreslila. Jej
historia coraz bardziej zaczyna przypominac scenariusz filmowy. Niespelna
29-letnia zawodniczka do rywalizacji wrocila na poczatku kwietnia. Byla
wowczas 1334. rakieta swiata, teraz jest 76. W tym czasie wygrala m.in.
turniej WTA, a w Roland Garros dotarla do cwiercfinalu. Po Wimbledonie
czeka ja kolejny spory awans.
Najzabawniejszy moment wtorkowej konferencji prasowej z jej udzialem
nastapil, gdy jeden z przedstawicieli mediow nawiazal do rozmowy, ktora
odbyla zaraz po meczu na korcie. Powiedzialas wtedy, ze jesli ktos
powiedzialby ci, ze bedziesz w polfinale, to pomyslalabys, ze zwariowal.
Jestes w polfinale, pokonalas numer jeden na swiecie. Mozesz wygrac
Wimbledon? – zwrocil sie do tenisistki z Odessy.
– Zwariowales? – odparla ze smiechem. Potem jednak juz na powaznie dodala,
ze nie mysli o tym zbyt duzo i skupia sie tylko na kolejnym meczu.
– Wiem, ze jeszcze kilka spotkan dzieli mnie od tytulu. Ale nie chce o tym
myslec zbytnio, bo wszystko musisz rozbic na male kawalki. Chce jutro
potrenowac, popracowac nad kilkoma taktycznymi rzeczami przed kolejnym
spotkaniem, a potem zagrac w nim. Marketa (Vondrousova – red.) to trudna
przeciwniczka. To bedzie dla mnie duze wyzwanie. Dlatego nie chce niczego
przyspieszac i myslec o mozliwosci wystepu w finale. Moge w nim nie zagrac.
Takie rzeczy dzialaja bardzo rozpraszajaco – zaznaczyla. Tenisowa mama
wnosi troche radosci w zycie Ukraincow. “Posiadanie dziecka i wojna
sprawily, ze jestem inna osoba”
Przyznala tez, ze wiele dla niej znaczy, ze swoimi ostatnimi wynikami moze
sprawic nieco radosci rodakom w ojczyznie.
– Wiem, ze wiele osob w Ukrainie oglada moje mecze. Dostalam mnostwo
wiadomosci po poprzednim meczu. Teraz jeszcze nie sprawdzilam telefonu, ale
mysle, ze bedzie wiele nowych. Ciesze sie, ze moge wniesc nieco szczescia
do ich zycia. Widzialam wiele filmikow z dziecmi ogladajacymi moje mecze na
telefonach. Ten widok sprawil, ze zrobilo mi sie cieplo na sercu –
relacjonowala byla trzecia rakieta globu. Dodala tez, ze za sprawa wojny
zmienilo sie jej podejscie do wielu spraw. – Mysle, ze wojna sprawila, ze
jestem silniejsza. Takze psychicznie. Nie podchodze do trudnych sytuacji
jak to katastrofy. W zyciu zdarzaja sie gorsze rzeczy. Jestem teraz
spokojniejsza – ocenila.
Zwrocila tez uwage, ze jej sytuacja jest inna niz wiekszosci zawodniczek w
tourze ze wzgledu na niedawny powrot do gry. Mysle tez, ze doswiadczam
przez to innej presji. Oczywiscie, chce wygrac. Mam ogromna motywacje, by
wrocic na szczyt. Ale posiadanie dziecka i wojna sprawily, ze jestem inna
osoba. Patrze na rozne sprawy nieco inaczej – wskazala.
Niespelna roczna coreczka nie towarzyszy jej w Londynie. Jest w domu razem
z mezem Switoliny – francuskim tenisista Gaelem Monfilsem. Tuz po wtorkowym
zwyciestwie Ukrainka polaczyla sie dzieki wideorozmowie z bliskimi. Skyi
byla bardzo rozkojarzona przez lody, ktore miala, wiec nie bylam jej
priorytetem – przyznala z usmiechem.
DETEKTYW
Zabojstwo sklepikarki
W niewielkim sklepie korzennym przy ulicy Panienskiej 16 we Lwowie mozna
bylo kupic nie tylko pieprz, imbir czy majeranek, ale rowniez mleko, bulki,
tyton, papier listowy i przybory do pisania. Wlascicielka interesu, Rachela
Lempertowa, znana w dzielnicy zamarstynowskiej jako Rozka, juz przed
godzina 7 rano stala za lada. Zamykala o 19, ale tylko w teorii, zeby
wladza jej sie nie czepiala. W praktyce handel nie ustawal do poznych
godzin nocnych. Do zamknietego od frontu sklepiku mozna sie bylo dostac od
podworka przez malenki pokoik mieszkalny Zydowki, ktory sie z nim laczyl.
Rozka nikomu nie odmawiala zakupow – pod warunkiem, ze mialo sie czym za
nie zaplacic. drobnienie imienia moglo sugerowac kobiete mila, lagodnego
charakteru. W rzeczy- wistosci Lempertowa byla zgryzliwa, skapa i nieufna.
Nigdy sie nie usmiechala, ludzi traktowala z gory. Byli dla niej tyl- ko
klientami. Wszystkich trakto- wala tak, jak demokracja nakazy- wala: na
rowni pogardzala biedota i eleganckimi paniusiami, ktore krecily nosami, ze
z fajek akurat zabraklo “damskich”. Tlumaczono to staropanienstwem Rozki.
Jej cialo schlo. Podobno pomimo skonczonych 42 lat nie kochala sie jeszcze
z zadnym mezczyzna.
kwietnia 1924 roku, w poniedzialek po Niedzieli Palmowej,
Lempertowa nie otworzyla, jak co rano, sklepu. Przy wejsciu niecier-
pliwila sie kolejka. Klienci stukali w witryne i nic. W koncu jeden z
mieszkancow domu, starszy jegomosc, zajrzal od podworza. Drzwi do
mieszkania handlarki byly otwarte. Mezczyzna wszedl i zaraz wyszedl.
– Tam jest trup! – powiedzial nieswoim glosem.
Spora grupka, w tym niedoro- sly chlopak i kilka wiedzionych ciekawoscia
kobiet, weszla do sklepu. Rachela Lempert lezala na podlodze tuz obok lady.
Jej glowa byla przykryta workiem, z ktorego wysypaly sie kartofle.
Uniesiono ten worek, zeby sprawdzic, czy handlarka zyje. Byla na sto
procent martwa, na jej szyi widnialy sine slady palcow, a na twarzy krew.
Po kilku minutach na miej- sce zbrodni przybyl komi- sarz Franciszek
Batorski wraz z wywiadowcami Podbroznym i Kuszlikiem z I komisariatu przy
ulicy Jablonowskich. Zaraz po nich zjawil sie lekarz dzielnicowy dr
Litwinowicz, ktory stwierdziwszy zgon Lempertowej, przystapil do
wykonywania badan posmiert- nych. Diagnoza lekarza brzmiala: uduszenie
golymi rekami. Wszystko wskazywalo na rabunkowe tlo morderstwa. Sklep byl
spladrowany, kasa, szuflady i szafki otwarte. Na ladzie leza- la
nienapoczeta paczka “domo- wych”. Byc moze sprawca zaata- kowal kobiete w
chwili, gdy kupowal papierosy, a po zamor- dowaniu jej i przeszukaniu skle-
powych zakamarkow zapomnial je zabrac. Zapewne spodziewal sie obfitego
lupu, prawdopodob- nie slyszal o dolarach Zydowki, chec ich zdobycia
pchnela go do zbrodni. Jednak o bogatym bra- cie w Ameryce wiedzieli przede
wszystkim mieszkancy pobliskich ulic, najczesciej robiacy zakupy u Rozki.
Pojawil sie trop. Przy wejsciu do sklepu gromadzil sie coraz gestszy tlum.
Kazdy przystawal, wyrazal swoje zdanie. Mundurowy policjant, pelniacy straz
przy drzwiach, mierzyl nieprzychyl- nym wzrokiem te rozgaworzona cizbe.
Czyzby ludzie nie mieli wlasnych zmartwien, ze tak sie interesuja cudza
tragedia? I malo jeszcze, ze gadaja jak najeci, to wlezliby do srodka i
zadeptali wszelkie slady, gdyby im pozwo- lic. Ot, chociazby te dwie
dziunie, co do okna zagladaja.
– To panienki nie wiedza, ze jest sledztwo i nie wolno sie tu krecic? –
odezwal sie surowo. – Co takie ciekawe, trupa nie widzialy?
Dziewczyny odstapily o krok, ale nie odeszly. Ta mlodsza, postawna ciemna
blondynka, ktora – z tego, co posterunkowy wiedzial – mieszkala na
sasiedniej ulicy, odpowiedziala bynajmniej nie skonfundowana:
– Ale my nieciekawe trupa. Sprawe mamy do pana komisarza. Policjant, wciaz
nasrozony, mruknal, ze pan komisarz bardzo zajety, nie ma czasu na glupoty.
Panienki najlepiej zrobia, jak sobie pojda. Smarkula sie nabundurzyla.
Rzucila obrazonym tonem:
– Dobrze, pojdziemy, ale potem nie mowcie, ze ludzie wam nie pomagaja. Bo
ja wlasnie chcialam pomoc. Ja chyba wiem, kto zabil Rozke…
Swiadek naoczny i swiadek nauszny Lukomski. Jego praca polegala glownie na
rozdzielaniu zadan i koordynowaniu dochodzen. Jako wytrawny sledczy czasami
nie mogl jednak usiedziec za biurkiem w przestronnym gabinecie komen- dy
przy Kazimierzowskiej 30. Kiedy tylko byl wolny od innych obowiazkow,
jechal na miejsce zbrodni lub napadu, badal slady, przesluchiwal
podejrzanych.Tak bylo w przypadku tajemniczego morderstwa sklepikarki. Z
jakichs powodow ta zbrodnia go poruszy- la. Moze dlatego, ze popelniono ja
w jednej z najubozszych dziel- nic. Zamarstynow za Wysokim Zamkiem, kiedys
osobna wies, to taki owczesny lwowski Bronx. Miejsce zle, strefa
wykluczonych, siedlisko zlodziei i mordercow.
Przyjechal do sklepiku Lempertowej niedlugo po prze- kazaniu zwlok do
kostnicy przez policjantow z I komisariatu. Byl z tego powodu wsciekly.
“Znowu to samo, oni nigdy sie nie naucza” – myslal o swoich podkomend-
nych. Popelnili duzy blad, zabie- rajac cialo bez udokumentowania, w jakim
bylo polozeniu, w dodat- ku, wynoszac je, poprzestawia- li rozne
przedmioty. Owszem, stwierdzili, ze zamordowana wal- czyla ze sprawca o
zycie, ale to za malo. Powinni wykonac pomiary i obrysy, sprawdzic, czy
kobie- ta nie trzymala czegos w reku. Zapomnieli albo im sie nie chcialo.
Teraz trudno bedzie to odtworzyc.
Humor poprawila mu wiado- mosc, ze Batorski dotarl do swiad- ka, ktory
przypuszczalnie widzial morderce. Dziewczyna, 17-letnia Stefania Sochanska,
zamieszkala przy ulicy Piastow 25, na szczescie zostala dopuszczona do
komisa- rza, ktory ja z uwaga wysluchal. Powiedziala, ze poprzedniego dnia
o godzinie 9.30 wieczorem robila u Rozki pozne zakupy. Wychodzila od strony
podworka. Minela sie tam z mlodym mez- czyzna, ktory zamierzal wejsc do
sklepu. Czy wszedl, nie widziala, bo zaraz pobiegla do domu, zeby zdazyc
przed zamknieciem bramy o godzinie 22.
Inspektor Lukomski mial sie udac do Zakladu Medycyny Sadowej, ale zmienil
plany. Poslal posterunkowego,zebysprowadzil Sochanska, bo chcial, by mu
wszyst- ko powtorzyla. Dziewczyna wydala mu sie rezolutna. Stwierdzila, ze
chociaz widziala tamtego mez- czyzne tylko przez chwile, byla- by w stanie
go rozpoznac, gdyby zobaczyla go ponownie.
– Byc moze jest na to sposob – powiedzial inspektor. – Mamy na komendzie
zdjecia roznych ludzi. Pojechalaby panna Stefania ze mna, usiadla wygodnie
i poogla- dala je sobie?
Sochanska lekko sie sploszyla, uspokoil ja wiec, ze to nic strasz- nego.
Nawet jesli nikogo nie roz- pozna, nie bedzie zadnej kary. I tak juz duzo
pomogla policji, zaslugu- je na nagrode.
– Dobrze, pojade – zgodzila sie. – A moge sie pana inspektora o cos zapytac?
– Slucham.
– Ja… ja sie bardzo interesuje sledztwami kryminalnymi. Czytam pasjami
powiesci detektywistyczne. Czy… czy jak wiecej jeszcze pomo- ge, to
wezmiecie mnie do pracy w policji?
– No coz… – Lukomski nie chcial nic obiecywac, chociaz dziewczyna coraz
bardziej mu sie podobala. – O ile wiem, kobieca policja ma zostac
utworzona, wiec szansa jest. Tylko ze chyba nie bedzie sie zajmowac
morderstwa- mi, lecz innymi sprawami.
– Szkoda, wole zbrodnie, krew… Jak Sherlock Holmes, o ktorym czy- talam.
Ale dobre i to.
Stefcia przejrzala fotografie przestepcow z policyjnych kartotek i klasnela
w dlonie. Rozpoznala na zdjeciu czlowieka, ktorego mijala przy sklepie
Lempertowej. Byla pewna, ze to on.
Zdjecie przedstawialo Karola Sadzenice, bezrobotnego z ulicy
Zamarstynowskiej, karanego za kradzieze. Ostatnio jakby sie ustat- kowal,
juz dawno za nic go nie zatrzymywano, ale zlodziej to zlodziej. Zblizaly
sie swieta, moze chcial je spedzic na bogato, wiec poszedl na robote do
Zydowki?
Sadzenice aresztowano w mieszkaniu. Zapieral sie zbrod-
ni.Utrzymywal,zewieoniejtylko tyle, ile od ludzi uslyszal. Jednak jak
ustalila policja, w niedziele wie- czorem widziala go na Panienskiej nie
tylko Stefania Sochanska, ale tez inne osoby.
– Ta coz w tym dziwnego? Mieszkam przecie blisko, to i spo- tkac mnie tam
mozna. Ale nie zabilem.
Twierdzil, ze o godzinie 10 przebywal “na hawirze”, czyli w mieszkaniu.
Zaswiadczyc mogla o tym jego zona, ktora niedawno poslubil. Co robil w
domu? A co mozna robic w nocy z mloda, lad- na zona?
– Razem zesmy pracowali nad powiekszeniem rodziny na chwale Polski naszej
ukochanej – rzucil.
– Czy ktos to moze potwierdzic?
– Panie przodowniku, a coz to za pytanie? Przecie my nie zbo- czency, zeby
sie kochac przy obcych osobach…
Sadzenica spedzil w areszcie na Kazimierzowskiej kilkadziesiat godzin, nim
zostal wypuszczony, poniewaz okazal sie niewinny. Mial szczescie. Co prawda
nie zna- lazl sie naoczny swiadek jego milo- snych igraszek z zona, ale byl
swia- dek “nauszny”. Sciany w mieszka- niu Sadzenicow byly cienkie jak
papier, swiadek ow zeznal wiec, ze slyszal, i to dobrze, jak jego sasiad
mniej wiecej od godziny wpol do dziesiatej wieczor uskutecznial z zona
prace nad powiekszeniem rodziny. Nawet byl w stanie podac, ile razy
probowali. Rozpoznawanie podejrza- nych na podstawie okaza- nych zdjec nie
jest idealna
metoda. Swiadkowie sie sugeruja, na przyklad osobnik z fotografii jest
podobny do kogos nielubiane- go, wiec na niego wskazuja, albo wybieraja
pierwsze z brzegu zdjecie, poniewaz nikogo nie rozpoznali, ale wstydza sie,
ze zawiedli policje.
Tymczasem po wypuszcze- niu z aresztu Sadzenicy sledztwo w sprawie
zabojstwa Lempertowej stanelo w martwym punkcie. Zatrzymano kilku
okolicznych zlo- dziei. Przesluchano ich, a nastep- nie zwolniono. Nie bylo
przeciwko nim dowodow, zreszta oni nie byli z tych, co paraja sie mokra
robota.
Dni mijaly i nic. Dopiero pod koniec kwietnia na powazniej- szy trop wpadl
komisarz Tadeusz Konarski, kierownik I komisariatu. W trakcie przesluchan
swiadkow i potencjalnych podejrzanych poja- wilo sie nazwisko osoby dobrze
zna- nej organom scigania. Byla to Julia Mularczykowna, lat 18, zamieszkala
przy ulicy Sieniawskiej. Julka zara- biala na zycie jako panienka lekkich
obyczajow. Nie byla jednak zareje- strowana prostytutka, nie posia- dala
tak zwanej czarnej ksiazeczki z aktualnymi badaniami zdrowia. Nierzad
uprawiala, rzec by moz- na, po amatorsku. Slynela z urody i okradania
klientow i to wlasnie wykluczalo ja z grona zawodowych prostytutek – byly
skladane na nia skargi na policji. Utrzymywala ozy- wione kontakty z
kryminalistami z Zamarstynowa. Nie tylko z drob- nica zlodziejska, ale
takze z tymi, ktorzy mieli na koncie grubsze napady.
Dwa fakty nakazywaly komi- sarzowi szybko zatrzymac Julke i wziac ja w
krzyzowy ogien pytan. Po pierwsze, ludzie widzieli ja w tlumie pod sklepem
Lempertowej w dniu odkrycia zbrodni, po drugie, dziwnym zbiegiem
okolicznosci, kilka godzin wczesniej tego samego dnia, zostala wypuszczona
z aresz- tu, gdzie trafila za jakas kradziez, po zaplaceniu kaucji w
wysokosci 100 mln marek polskich. To ladny kawalek grosza. Malo prawdopo-
dobne, zeby to byly oszczednosci tej malej dziwki.
Poczatkowo dziewczyna pro- bowala czarowac policjanta swoim urokiem,
strzelala w jego kierun- ku oczami. Konarski byl jednak
odporny na takie sztuczki. Zadawal konkretne pytania, zadajac kon- kretnych
odpowiedzi.
– Co robilas 15 kwietnia pod sklepem Lempertowej?
– Panie komisarzu, nic takiego nie robilam. Uslyszalam, ze zabi- li Zydowke
na Panienskiej i z cie- kawosci tam poszlam. Przecie ja mieszkam na
Sieniawskiej, wiec to jakby moja sasiadka byla. Tylko stalam i patrzylam.
Przeciez jej nie zaciukalam, bo bylam wtedy na Brygidkach.
– Kto cie wykupil z aresztu?
– Ta joj panie komisarzu, co za niedyskrecja pytac kobiete o takie rzeczy!
Moze to byl prezent od wielbiciela…
– Kto byl tym wielbicielem?
Julka zmarszczyla piekne brwi i zagryzla warge. Konarski pono- wil pytanie
i ostrzegl ja, ze jesli nie odpowie, pojdzie siedziec za wspol- udzial w
zbrodni.
– Dobrze, to ja juz powiem. Wykupili mnie Wladyslaw Kedzierski i Antoni
Myslowski. Kedzierski to moj kochanek, a Myslowski dobry znajomy.
Podane przez Mularczykowna nazwiska tez byly znane policji jak zly szelag.
Apasze z ulicy Lamanej, karani za wlama- nia i doliniarstwo. Antoni
Myslowski nosil w zlodziejskiej feraj- nie ksywke “Tosko”. Wladyslaw
Kedzierski chyba
nie mial zadnej.
– Pietnastego, w poludnie, wyszlam z aresz- tu. Kedzierski czekal na mnie
pod Brygidkami. Powiedzial, ze to dzie- ki niemu i Myslowskiemu jestem
wolna, bo zaplaci- li za mnie kaucje sadowa. I jeszcze mowil, ze rano byl z
“Toskiem” na jakiejs robocie, ale wyszla poruta, bo tam, gdzie poszli,
jakas Zydowka z balkonu spadla i sie zabila. To
jego wlasne slowa! Pozniej dowie- dzialam sie z gazet o morder- stwie
Lempertowej na Panienskiej. Spytalam Wladka, czy to ta sama, co niby
wypadla z balkonu, ale kazal mi sie zamknac i nie zadawac pytan. Tyle moge
powiedziec, bo nic wie- cej nie wiem. Jak babunie kocham, przysiegam, ze to
prawda! – zakli- nala sie zarliwie dziewczyna.
– A kochasz ja?
– No… babunia juz na tamtym swiecie, ale jak zyla, to ja kochalam. I
teraz nie klamie… Panowie Kedzierski i Myslowski zaszczycili swoja
obecnoscia dolek na
Kazimierzowskiej w dniu 28 kwiet- nia 1924 roku. Policja zatrzymala ich w
Pasazu Mikolascha, gdy szli do kina. Areszt nie byl dla nich pierwszyzna,
totez nie pekali, gdy trafili do cel. Z uporem twierdzili, ze nic nie
wiedza o morderstwie Zydowki, a Mularczykownej nigdy nie widzieli na oczy.
Jednak jako doswiadczeni kryminalisci zda- wali sobie sprawe, ze policja
wie za duzo, zeby udalo im sie wykpic lgarstwami. Totez, aby nie pogar-
szac swojej i tak bardzo kiepskiej sytuacji,zaczelimowic.Napocza- tek o
sobie.
Opowiedzieli, ze znaja sie od malosci. Mieszkali blisko sie- bie, toczyli
bojki z lobuziakami z innych ulic. Potem poszli do tej samej szkoly. Okres
nauki szczegolnie wbil im sie w pamiec, poniewaz pierwsza klase powta-
rzali az szesc razy (!). Zawiazala siemiedzynimiprawdziwameska przyjazn. W
1919 roku, w cza- sie wojny polsko-ukrainskiej, Kedzierski bral udzial w
obronie Lwowa, dosluzyl sie stopnia kapra- la. Na piersiach wytatuowal
sobie symbol oddzialu, w ktorym wal- czyl. Po powrocie z frontu usci-
skalserdecznegodruha,a”Tosko” wciagnal go do “interesu”. Byly to kradzieze
na wyrwe na placu Solskichiodczasudoczasugrub- szy “ajnbruch”, czyli
wlamanie. Wiedzieli, ze powinni pojsc do pracy, by zarabiac na utrzymanie,
jednak cala bieda w tym, ze pracy dla takich jak oni, nieksztalconych,
nigdzie nie bylo i nie ma. Mniej wiecej rok wczesniej poznali Julke
Mularczykowne. Wiedzieli, ze jest dziwka, ale co im to… Obaj zako- chali
sie w niej po uszy. Nie zda- rzylo sie jednak to, co w ksiazkach i
kinematografie – ze milosc do dziewczyny poroznila przyjaciol. Co to, to
nie! Kochali sie w Julce osobno i jeden drugiemu nie wchodzil w parade.
Przynajmniej tak utrzymywal Myslowski. Jego przyjaciel nie potwierdzil
tego, a Mularczykowna przyznala sie do intymnego zwiazku tylko z
Kedzierskim.
Tak czy inaczej, zyli sobie we trojke pomalutku, a szczesliwie. Zeby
dogodzic Julce, obdarowywa- li ja wykwintnymi prezentami. By miec za co je
kupowac, zintensyfi- kowali “interes” na placu Solskich. Az tu nagle
katastrofa! Dziunie im policja przyaresztowala! To bylo z tydzien przed
zabojstwem na Panienskiej – “Jakis holodryga doniosl, ze mu zasmytrala
port- fel, co go mial w karmanie. No i bida, panie, jak zyc?”. Ale oni nie
z takich, co siedza i sie maza. Wiedzieli z doswiadczenia, jak sie wyciaga
ludzi z wiezienia. Udali sie do znajomego adwokata, a ten na liczydlach
policzyl, ze bedzie ich to kosztowalo – 150 mln marek. 100 mln to sadowa
kaucja, reszta dla niego jako prowizja. Sporo, ale dla Julki oddaliby
ostatnia koszule. Mieli odlozone tylko 50 mln. Tyle dali papudze. Pozostala
kwote mie- li doplacic za kilka dni.
Wedlug zeznania Wladyslawa Kedzierskiego 15 kwietnia okolo godziny 6 rano
Myslowski przy- szedl do niego i oswiadczyl, ze jest robota. Z Lamanej
doszli do Zamarstynowskiej, zatrzymali sie przy skrzyzowaniu z Panienska.
– “Tosko” ruszyl w dol ulicy. Ja mialem na niego czekac. To byl zwiad. Po
jakichs 10 minutach wrocil i powiedzial, ze jest git, zaraz bedzie robota –
zeznawal Kedzierski.
Myslowski kazal mu zostac na czatach, a sam poszedl tam, gdzie mial zrobic
skok. Nie powiedzial, co to za miejsce. Tym razem zaba- wil pol godziny.
Gdy wrocil, byl wzburzony. Kedzierski spytal go, co sie stalo.
– Jest sztemp, brykajmy stad – odparl przyjaciel.
W zlodziejskim slangu znaczy- lo to, ze sie nie udalo i trzeba brac nogi za
pas. Kedzierski powiedzial, ze nie pytal “Toska” o szczegoly. Przyjaciel
sam mu napomknal, ze gdy doszedl do Panienskiej 16 pod sklep korzenny,
ktory zamie- rzal okrasc, “jakas Zydowka spadla z balkonu” (to z kolei po
zlodziej- sku oznaczalo, ze zostala zabita). Kedzierski nie chcial nic
wiecej wiedziec. Potem juz na ten temat nie rozmawial z Myslowskim, nawet
gdy dowiedzial sie na mie- scie o zabojstwie Lempertowej.
Antoni Myslowski zaprze- czyl zeznaniu Kedzierskiego. Utrzymywal, ze nie
wie, o czym mowa. Nie proponowal koledze zadnej roboty, na skok zaden nie
chodzil, na Piekarskiej nie byl juz z miesiac. Nie zabil Zydowki i pierwsze
slyszy, jakoby mowil, ze spadla z balkonu.
Policja sklonna byla uwierzyc tylko w jedno: “Tosko” nie zamor- dowal
wlascicielki sklepu. Zrobil to Kedzierski. Od poczatku jego wersja, jakoby
wspolnik nie wta- jemniczyl go w szczegoly sko- ku i kazal mu zostac na
czatach, brzmiala nielogicznie. Przeciez zlodzieje tak nie robia. Owszem,
dziela sie rolami: jeden kradnie, drugi stoi na winklu i w razie czego daje
umowiony sygnal do ucieczki – ale musi wiedziec, gdzie wspol- nik poszedl
na robote.
Oczywiscie tlumaczenie Myslowskiego, ze wszystko jest wymyslem jego
przyjaciela, komi- sarz Konarski wlozyl miedzy bajki. Poszli we dwoch. Ale
to “Tosko” zostal na “lipkach”, a Kedzierski obrabowal Lempertowa i przy
okazji ja udusil. Potem ze zra- bowanych pieniedzy zaplacili adwokatowi
reszte naleznosci. Zapewne za chinskiego cesarza
nie powiedza ktoremu. W polu- dnie Julka wyszla na wolnosc. Tu sie bajka
konczy.
Przeciwko Kedzierskiemu swiadczyly slady skaleczen na jego rekach – ktos go
podrapal. Byly to male blizny sprzed kilku- nastu dni. Ukladanka pasowala.
Wszak Lempertowa przed smier- cia szarpala sie z zabojca, walczac o zycie.
Zapewne broniac sie, uzyla swoich szponiastych paznokci. Na pytanie, skad
te blizny, Kedzierski opowiedzial malo wiarygodna historyjke, jakoby 15, a
moze 16 kwietnia poklocil sie z siostra, ktora go podrapala. Zapytana o to
znienacka Anna Kedzierska, jeszcze nie wiedzac o aresztowaniu brata, nie
udzielila jasnej odpowie- dzi. Stwierdzila, ze nie przypomina sobie tego.
Policja raz jeszcze poprosila Stefanie Sochanska na komende. Dziewczyna
bala sie, ze jesli rozpo- zna morderce, to bedzie sie on na niej mscil.
Dopiero gdy inspektor Lukomski uspokoil ja zapewnie- niem, ze ten czlowiek
jest pod klu- czem i nic jej nie zrobi, zgodzila sie uczestniczyc w
okazaniu. Pokazali jej Kedzierskiego i Myslowskiego. Tym razem Stefcia
zastanawiala sie dluzej niz nad zdjeciami. Nie miala jednak watpliwosci.
– To on! To jego wtedy widzia- lam – powiedziala, wskazujac na
Kedzierskiego.
Kedzierskiego i Myslow- skiego umieszczono w osob- nych celach aresztu przy
ulicy Jachowicza; pierwszego oskar- zono o dokonanie zabojstwa Racheli
Lempertowej i napadu rabunkowe- go, drugiego o wspoludzial. Obaj zapierali
sie winy, twierdzili, ze siedza “za bezdurno”, przyjeli roz- paczliwa linie
obrony: Kedzierski zapowiadal, ze sie powiesi, “Tosko” symulowal chorobe
umyslowa. Na nikim nie robilo to wrazenia.
W prasie lwowskiej ukazaly sie artykuly chwalace policje za rozwiazanie
zagadki morderstwa. “Gazeta Poranna” pisala, ze dzieki energicznym
dzialaniom i przeni- kliwosci inspektora Lukomskiego i komisarza
Konarskiego spoleczen- stwo moze wreszcie spac spokojnie, wiedzac, ze
sprawcy tej ohydnej zbrodni znalezli sie za kratami i nie stanowia
zagrozenia. Wymienieni policjanci czuli sie niezrecznie. W miare dalszych
postepow sledz- twa dochodzili bowiem do wnio- sku, ze cos tu nie gra.
W czasie sekcji zwlok Lempertowej lekarze z Zakladu Medycyny Sadowej
stwierdzi- li na plecach i prawym boku zamordowanej wyrazna obecnosc sinych
plam opadowych. W tych samych miejscach zauwazyl je dr Litwinowicz, gdy
uniosl wierzch- nia odziez kobiety. Plamy opado- we w pelni wyksztalcaja
sie dopiero po okolo 2-4 godzinach od zgonu. Moga przemiescic sie w
przypad- ku zmiany pozycji ciala, jednakze po 10 – 12 godzinach traca mozli-
wosc przemieszania sie, poniewaz zostaja utrwalone. Skoro zatem zgon
Lempertowej stwierdzono o godzinie 7.30 w poniedzialek 15 kwietnia, to
musiala zostac uduszo- na okolo 22 w niedziele 14.
Pozornie nie bylo tu zadnej sprzecznosci. Stefania Sochanska o godzinie
9.30 wieczor robi- la zakupy u Rozki, a kilka minut pozniej, gdy szla do
domu, spotka- la w poblizu sklepu Wladyslawa Kedzierskiego. Tyle tylko, ze
w tym samym czasie podejrzany przeby- wal w innym miejscu. Mial na to
swiadkow. Dopiero nazajutrz, o godzinie 6, poszedl z “Toskiem” na Panienska
zrobic skok. A w ponie- dzialek o swicie Lempertowa juz
od kilku godzin lezala zimna na podlodze w swoim sklepie. Nawet jezeli
alibi Kedzierskiego nie bylo stuprocentowe, to na jego korzysc swiadczyla
poniedzialkowa wypra- wa zlodziejska. Jezeli zabilby Zydowke w niedziele,
nie chodzilby na skok w poniedzialek; ba, trzy- malby sie jak najdalej od
miejsca zbrodni, wiedzac, ze moze juz tam byc policja. A jednak poszedl tam
zMyslowskim – inietylkoonitak twierdzili. Stroz jednej z pobliskich kamienic
widzial, jak w poniedzia- lek o swicie krecili sie kolo sklepu Zydowki. Bez
trudu rozpoznal jed- nego i drugiego.
Jako ostrozna hipoteze mozna bylo przyjac nastepujacy scena- riusz: w
poniedzialek o godzinie 6 Kedzierski wybral sie z “Toskiem” obrobic Rozke,
o ktorej wiedzieli, ze ma dolary. Dostali sie do sklepu przez mieszkanie
Zydowki i zna- lezli ja martwa. Albo przerazili sie i uciekli bez lupu,
albo chec wyku- pienia Julki z aresztu byla silniejsza niz strach. Bardziej
prawdopodob- ne bylo, ze nie wyszli z pustymi rekami, skoro ich dziewczyna
kil- ka godzin pozniej odzyskala wol- nosc. Ale nie zabili Lempertowej.
Inspektor Lukomski mial wrazenie, ze umknal mu wazny szczegol. Cos, o czym
dowiedzial sie i co widzial pierwszego dnia sledztwa. Nie mogl sobie teraz
przypomniec, co to bylo, ta mysl coraz bardziej go dreczyla. Bywaly chwile,
kiedy zapadka w jego pamieci juz sie niemal otwierala. To sie wiazalo z
Zakladem Medycyny Sadowej i komisarzem Konarskim. “Ale co, do cholery?!” –
zastanawial sie
Lukomski. I naraz doznal olsnienia. Wlosy. To byly wlosy!
W poniedzialek 15 kwiet- nia nie mial czasu pojechac do Zakladu Medycyny
Sadowej, zeby przyjrzec sie zwlokom sklepikar- ki, ktore zbyt pospiesznie
tam odstawiono. Tak sie zlozylo, ze w zakladzie zalatwiali jakas inna
sprawe komisarz Batorski i wywia- dowca Majba. Kiedy dowiedzie-
lisie,zewlasnieprzywieziono trupa zamordowanej kobiety, z ciekawosci zeszli
do piwnicy, gdzie zlozono cialo. Konarski zauwazyl, ze Lempertowa zaciska w
martwej dloni kosmyk wlosow. Pokazal je pozniej inspektorowi Lukomskiemu,
ktory nakazal dola- czyc te wlosy do dowodow rzeczo- wych. Potem jednak
wyszla spra- wa z Sadzenica i zapomnial o nich. Ale teraz juz wszystko
wiedzial. To byl kosmyk dlugich jasnobra- zowych wlosow. Lukomski sie- gnal
po telefon i zakrecil korbka tak energicznie, ze omal jej nie urwal.
Zarzadzil sprowadzenie do komendy w trybie pilnym dwoch osob, ktore
zamierzal przesluchac. – Mozecie przysiac, ze to bylo piec minut po
godzinie 10 wieczor? Dobrze sie zastanowcie, bo zezna- jecie do protokolu…
– Ta co ja mam sie przysiegac po proznicy? Pan inspektor moze nie wie, ze
punkt 10 brame mus zamknac, bo inaczej kara? – Anna Menylowa, dozorczyni
kamienicy przy ulicy Piastow 25, poprawila chustke pod broda, podkreslajac
ym gestem, ze wladza nie bedzie jej uczyc przepisow. – No to ja zamknela ja
z zygarkiem w reku. I 5 minut uplynelo, jak ta mar- muzela sie przykatulala
i zaczela stukac, coby ja wpuscic. No to ja otwarla, a ona ani me, ani be,
tylko od razu poleciala na pietro, jakby diabel ja gonil. Ale taki tera
wycho- wani, panie inspektorze.
– Dobrze, dziekuje, pani Menylowa, prosze podpisac w tym miejscu i jest
pani wolna. Byla blada, po twarzy splywaly jej strugi potu. Przesluchanie
Stefanii Sochanskiej trwalo juz kilka godzin.
– Od poczatku gralas z nami w kotka i myszke, wskazujac fal- szywe tropy! –
grzmial Lukomski. – Bronilas sie, ja to rozumiem. Ale dziewczyno, poslalas
za kraty dwoch niewinnych ludzi! Czy ty masz sumienie?
– Nie zabilam Rozki. Nie ma pan inspektor dowodu. Wrocilam do domu kwadrans
przed 10. Menylowa klamie, ze piec po 10. Albo sie jej pomylilo, moze pija-
na byla. Adwokat mnie z tego wybroni…
– Znasz sie, widze, na sledz- twie. Ach, lubisz krew, pamietam, jak
mowilas. Dobrze, zalozmy, ze to jeszcze nie dowod. A co powiesz na to?
Lukomski gestem iluzjonisty wyciagnal z szuflady mala paczusz- ke i
podsunal dziewczynie pod oczy. W paczuszce byl kosmyk wlosow, ktore
zamordowana Lempertowa sciskala w rece. Dziewczyna na ich widok wydala
przerazliwy okrzyk. To byly jej wlosy. Padla na kola- na, zaniosla sie
spazmatycznym placzem. Krzyczala histerycznie, zeby ja zabic, bo udusila
Rozke. Inspektor zlagodnial. Spytal, czy nie wezwac lekarza. Mowil, ze
zdaje sobie sprawe, iz popelnila zbrod- nie z biedy i braku perspektyw na
poprawe losu. Na pewno sad wez- mie to pod uwage.
– Niczego pan inspektor nie rozumie – przerwala mu, juz nie
placzac. – Pan inspektor ma dobra pensje w policji. Nie wie pan, co to
znaczy, gdy czlowiekowi groza wyrzuceniem z domu, bo nie ma z czego
zaplacic komornego. Nie wie pan, czym dla dziewczyny jest chodzic swiatek,
piatek w pocerowa- nej sukience i butach, co sie rozlaza.
Zblizaly sie swieta wielkanoc- ne. Matka oswiadczyla, ze w tym roku nie
bedzie swieconki. Bedzie dobrze, jak na chleb wystarczy. Mlodsze dzieci
plakaly. A ona zde- cydowala, ze wcale tak nie bedzie. Pojdzie do
Lempertowej, zabije ja i obrabuje z dolarow. Nie wahala sie nad wyborem
ofiary, bo szczerze nienawidzila Rozki za jej sknerstwo i nieuzyty
charakter. Wiedziala, ze nikt po niej nie zaplacze.
Krytycznego dnia, w Niedziele Palmowa, przyszla do niej o godzi- nie 7.30
wieczorem kupic papier listowy i przeprowadzic rozpo- znanie miejsca.
Wrocila do domu, napisala dla siostry list do jej narzeczonego, poniewaz
siostra byla analfabetka. A 2 pozniej wyszla, mowiac, ze idzie po papie-
rosy. Z Piastow na Panienska szla kilka minut. Przy sklepie nikogo nie
bylo. Weszla przez podworze. Rozka przestawiala worek z kar- toflami w kat.
Spojrzala pytajaco na dziewczyne, a ta usmiechnela sie i powiedziala, ze
chce jeszcze papierosow. Poprosila o dziesiat- ke “domowych”. Zaplacila za
nie 300 tys. marek. Gdy w pewnym momencie Zydowka odwrocila sie do niej
tylem, chwycila ja oburacz za szyje i zaczela dusic. Byla od sklepikarki
wieksza i silniejsza, myslala, ze latwo sobie z nia pora- dzi. Jednak
Lempertowa, szarpiac sie, rozpaczliwie walczyla o zycie. Wyrwala jej z
glowy garsc wlosow. Dopiero po okolo 3 – 4 minutach runela na podloge.
– Myslalam, ze juz ja zabilam, i chcialam szukac pieniedzy, ale Rozka
jeszcze zyla. To ukleklam i przydusilam jej szyje kciukiem. To bylo tutaj –
wskazala podczas wizji lokalnej podloge przy wejsciu za lade.
Zademonstrowala na wlasnej tchawicy, jak dusila. – Lempertowa w koncu
przestala sie ruszac. Wtedy
nagle przerazilam sie tego, co zro- bilam. Nie moglam na nia patrzec,
przykrylam jej glowe workiem z kartoflami. Zapomnialam o dola- rach,
zapomnialam o papierosach, ucieklam co sil w nogach.
Bylo po godzinie 10. Musiala zastukac do Menylowej, zeby jej otworzyla
brame. W domu juz wszyscy spali. Polozyla sie do loz- ka, ale nie zmruzyla
oka tej nocy. Rano poszla pod sklep Zydowki w towarzystwie kolezanki, Ireny
Hankowny. Byly tam juz tlum ludzi i policja. Strach dusil ja za gardlo.
Wydawalo jej sie, ze wszy- scy patrza na nia i wskazuja ja jako
morderczynie.
Wpadla na pomysl odwrocenia od siebie podejrzen – jesli powie, ze wczoraj
wieczorem widziala zabojce, nie beda jej traktowac jako potencjalnej
sprawczyni. Zyska wzgledy. Nie myslala, ze policja tak latwo nabierze sie
na jej bajeczke, postanowila zary- zykowac. Najbardziej bala sie
inspektora, ale i on byl naiwny jak dziecko… Potem, gdy zwolnili
Sadzenice (wskazala go na zdjeciu, bo kogos musiala wskazac), zno- wu
ogarnal ja strach. Byla pew- na, ze juz wszystko wiedza, gdy kazali jej po
raz drugi przyjsc na Kazimierzowska. Okazalo sie jed- nak, ze chodzilo o
konfrontacje z dwoma zlodziejami, ktorych zla- pali w Pasazu Mikolascha.
Udala, ze sie zastanawia, i pokazala na Kedzierskiego.
– Teraz, kiedy juz wszystko wyrzucilam z siebie, jest mi lzej na duszy –
powiedziala do inspek- tora Lukomskiego i komisarza Batorskiego, ktorzy ja
na zmiane przesluchiwali. Przyznanie sie dziewczyny do winy slyszeli dzien-
nikarze, zajmujacy sie tematyka kryminalna, ktorzy byli wtedy w
komisariacie.
Sprowadzona matka Stefci zemdlala, gdy corka powiedziala jej, co zrobila.
Potem obie dlugo plakaly i sie obejmowaly. Nastepnie Lukomski, zgodnie z
procedura, przekazal podejrzana sedziemu sledczemu. Sochanska szlochala i
zalowala swojego czynu. Sedzia Witoszynski sam protokolowal jej zeznanie. W
pewnym momencie zadal pytanie:
– Jak sie to, Stefciu, nazy- wa, to, cos ty zrobila?
– Mord – padla odpo- wiedz dziewczyny.
A on pomyslal, ze Krakow mial smoka wawelskiego, Warszawa ma Syrenke, a we
Lwowie maja Raskolnikowa w spodnicy… Stefcia Sochanska nie byla
zagubionym dziewczeciem, ktore z biedy wstapilo na droge zbrodni, a pozniej
tego zalowalo. Juz w kilka dni po przyznaniu sie do winy zaczela wszystkie-
mu zaprzeczac. Podobno matka, ktora miala z nia widzenia, przekazala jej,
ze pewien adwokat chce zapla- cic za nia kaucje, aby mogla wyjsc z aresztu,
i namawia ja, by wycofala zeznanie. Tak twierdzil dziennikarz jednej z
gazet. Czy byla to prawda – nie wiadomo.
Cyniczne oblicze dziew-
czyna pokazala w sadzie na rozprawie, ktora odbyla sie
w dniach 19 – 25 listopada
1924 roku przed trybu- nalem sedziow przysie-
glych. Sochanska bezczel-
nie oskarzyla inspektora Lukomskiego, ze wymusil
na niej przyznanie sie do morderstwa, ktorego nie popelnila, i dyktowal jej
slowo po slowie, co ma zeznawac. Bylo to wierutne klamstwo, wszyscy
policjanci, ktorzy przy tym byli, jak rowniez reporterzy czterech lwowskich
dziennikow zaprzeczy- li w sadzie, jakoby inspektor mial wywierac wplyw na
dziewczyne. Owszem, nalegal, zeby zrzucila z siebie ciezar winy, jednak do
niczego jej nie przymuszal.
Gdy trik ze “zlym policjan- tem” spalil na panewce, Sochanska zarzucila
klamstwo dozorczyni Menylowej, twierdzac, ze w nie- dziele wieczorem
wrocila do mieszkania przed godzina 10. Oswiadczyla, ze ma na to swiad-
kow. Przed trybunal powolano trzech strazakow ochotnikow, zna- jomych
Stefci, z ktorymi, jak utrzy- mywala, spacerowala w niedzielny wieczor.
Wedlug niej odprowadzili ja pod dom, gdy nie wybila jeszcze 10. Ale i tu
trafila jak kula w plot. Trzej “pompierzy” zeznali pod przysiega, ze spacer
z Sochanska odbyli innego dnia, natomiast w niedziele wieczorem nie space-
rowali ani z nia, ani z nikim innym, bo padal deszcz.
Przez caly proces oskarzo- na zachowywala sie skandalicz- nie. Usmiechala
sie do publicz- nosci, kokietowala dozorce
wieziennego, ktory jej pil- nowal. Arogancko odpo- wiadala na pytania prze-
wodniczacego lawy przysie- glych, radcy Mayera, stra- szyla swiadkow.
Obronca Sochanskiej probowal dowiesc niepoczytalnosci dziewczyny.
Twierdzil, ze jest genetycznie obciazo- na obledem, poniewaz jej wuj
popelnil samobojstwo w szpitalu dla nerwowo chorych w Olomuncu. Sad nie
zgodzil sie jednak na badanie psychiatryczne oskarzonej. Uznal, ze w tej
kwestii wiazace jest orze- czenie lekarza kasy cho- rych, dr. Feuersteina,
ktory wykluczyl u Stefanii scho- rzenie typu psychicznego i nerwowego.
Wyrok zapadl 25 listopa- da 1924 roku. Trybunal Sadu Okregowego we Lwowie
stosunkiem glosow osiem do czterech uznal Stefanie Sochanska winna zaboj-
stwa Racheli Lempertowej. Ze wzgledu na jej niepel- noletniosc skazal ja na
7 lat wiezienia.
Stefcia pozegnala sie z publicznoscia w swoim stylu. Gdy wyprowadzano ja z
sali rozpraw, odwrocila sie i pokazala wszystkim jezyk.
Otwartym pozosta- lo pytanie, czy Kedzierski i Myslowski obrabowa-
li sklep Lempertowej po smierci wlascicielki. Nie mozna bylo im tego
udowodnic, poniewaz nikt nie wiedzial, jaki faktycznie maja- tek posiadala
zamordowana kobie- ta. Mezczyzni nie nacieszyli sie ukochana Julka.
Mularczykowna w kilka tygodni po wykupieniu jej z aresztu zostala oskarzo-
na o wspoludzial w napadzie na lwowskiego adwokata, zakonczo- nym
morderstwem. Na proces Sochanskiej, w ktorym zeznawa- la jako swiadek,
przywieziono ja z Brygidek.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto