Dzien dobry – tu Polska – 13.05.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 133) (67372)

13 maja 2024r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

12 maja 2024r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

HOKEJ NA LODZIE

Thriller z Polakami na otwarcie MS! Dziewiec goli i dogrywka.

Reprezentacja Polski po meczu pelnym zwrotow akcji przegrala z

reprezentacja Lotwy 4:5 po dogrywce! Zlotego gola dla Lotyszy zdobyl

Kaspars Daugavins. Polacy ten wynik na poczatku mistrzostw swiata elity

moga jednak uznac za duzy sukces, bedac o krok od sprawienia wielkiej

sensacji. Zawodnikiem meczu zostal Krzysztos Macias – zdobywca dwoch

goli w tym starciu.

Reprezentacja Polski przystepowala do sobotniego meczu po szesciu

przegranych sparingach. Mecze przygotowawcze – ku uciesze polskich

kibicow – okazaly sie znakomitym przetarciem przed najwazniejsza impreza

roku, a moze nawet i dekady dla polskiego hokeja. Starcie z faworyzowana

Lotwa, ktora przed rokiem wywalczyla na MS braz po pokonaniu piekielnie

mocnych Stanow Zjednoczonych, od poczatku ukladalo sie po mysli

Bialo-Czerwonych.

Podopieczni Roberta Kalabera od pierwszych minut napierali na

zaskoczonych Lotyszy i w ciagu dwoch minut oddali dwa grozne strzaly. Po

drugiej stronie lodowiska Amerykanin z polskim paszportem John Murray od

poczatku starcia w Ostrawie popisywal sie skutecznych interwencjami.

Pierwsza, co obrazuje dobra gre Polakow, nadeszla dopiero w czwartej

minucie spotkania.

W kolejnych minutach Polacy skutecznie odpierali ataki Lotyszy i sami

rowniez odpowiadali coraz to lepszymi akcjami. Pierwsza bardzo dobra

okazja do strzelenia gola nadeszla w 15. minucie. Wowczas znakomita

interwencja popisal sie wystepujacy na co dzien w NHL Elvis Merzlikins.

Zawodnik Columbus Blue Jackets skapitulowal jednak juz minute pozniej.

Gola na 1:0 zdobyl po asyscie Mateusza Michalskiego zdobyl Krzysztof

Macias. 19-letnia nadzieja polskiego hokeja znakomicie wstrzelila krazek

w strone lotewskiej bramki i dosyc niespodziewanie znalazl on do niej

droge. Finalnie pierwsza tercja zakonczyla sie prowadzeniem Polakow 1:0.

Po przerwie podopieczni Kalabera nie wystrzegli sie bledu i stracili

gola na 1:1 juz w trzeciej minucie. Bramke dla Lotyszy zdobyl Roberts

Mamcics. Obronca skutecznie dobil strzal jednego z kolegow i Polacy

ponownie rzucili sie w pogon za prowadzeniem.

Je w dziewiatej minucie drugiej tercji dal Polakom Kamil Walega.

23-letni napastnik oddal strzal z lewego skrzydla, ktory niespodziewanie

znalazl droge do bramki Merzlikinsa. Po tym trafieniu polscy kibice –

licznie zgromadzeni w Ostrawie – oszaleli z radosci.

W kolejnych minutach Lotysze napierali na polskich hokeistow, ktorzy w

15. i w 19. minucie grali w oslabieniach. To drugie przeszlo na trzecia

tercje, bowiem druga zakonczyla sie prowadzeniem Bialo-Czerwonych 2:1.

Po przerwie Polacy utrzymali prowadzenie do konca gry w przewadze i w

trzeciej minucie rozpoczeli sami gre pieciu na czterech po tym, jak

Oskars Batna zostal ukarany kara dwoch minut za atak kijem.

Niespodziewanie Polacy stracili gola zaledwie po kilkunastu sekundach

gry w przewadze. Strzelcem gola okazal sie Rodrigo Abols, ktory

znakomicie zabral sie z akcja wraz z Kasparsem Daugavinsem.

Po tej stracie wydawalo sie, ze faworyzowani Lotysze zdolaja przejac

kontrole nad meczem i postawia kropke nad “i” w starciu ze skazywanymi

na porazke Polakami. Nic bardziej mylnego.

Fenomenalny tego dnia Krzysztof Macias trafil po raz drugi w osmej

minucie trzeciej tercji po asyscie Krystiana Dziubinskiego. 19-latek

wystepujacy na co dzien w Prince Alberta Raiders udowodnil tym samym

swoja przydatnosc dla reprezentacji.

W kolejnych minutach polscy hokeisci zaciekle bronili sie przed strata

trzeciego gola, jednak w 13. minucie trzeciej tercji wyrownujacego gola

zdobyl Kristapz Zile. Sedziowie poczatkowo nie uznali bramki obroncy,

jednak trener Harijs Vītolins skorzystal z wideoweryfikacji, po ktorej

sedziowie zmienili swoja decyzje i uznali gola na 3:3.

Po tej stracie Polacy probowali odpowiedziec, jednak z kazda kolejna

minuta wiatru w zagle nabierali Lotysze. To wykorzystal Rihards Bukarts,

ktory w 15. minucie wykonczyl z najblizszej odleglosci bardzo dobra

akcje Lotyszy i strzelil na 4:3.

Gdy wydawalo sie, ze Lotysze dowioza ten wynik do konca spotkania,

wowczas… po raz kolejny znakomita akcja popisali sie Polacy! Krystian

Dziubinski zdobyl bramke na 4:4 po asyscie Mateusza Bryka i Mateusz

Michalskiego w 17. minucie trzeciej tercji i tym samym doprowadzil do

dogrywki.

Ja Polacy rozpoczeli w przewadze, bowiem na 32 sekundy przed koncem

trzeciej tercji wykluczony zostal Kristaps Zile. Dogrywka rozpoczela sie

wiec od gry w przewadze Polakow czterech na trzech.

Polacy nie wykorzystali jednak gry w przewadze, bowiem nie oddali w

trakcie jej trwania chocby strzalu na bramke Lotyszy. To jednak nie

zabralo pewnosci siebie Polakom i w trzeciej minucie przed dobra szansa

stanal Dominik Pas po podaniu Walegi. Zawodnik Jastrzebia oddal

obiecujacy strzal, ktory ostatecznie zatrzymal sie na slupku.

Co nie udalo sie Polakom, udalo sie Lotyszom, ktorzy na nieco ponad

minute przed koncem dogrywki strzelili zlotego gola. Bohaterem faworytow

okazal sie Kaspars Daugavins.

Po przegranej w dogrywce Polscy zainkasowali jeden punkt do tabeli grupy

B. Po sobotnim starciu Bialo-Czerwoni zajmuja w niej piate miejsce.

Nastepny mecz Polacy zagraja ze Szwecja, ktora ma w skladzie kilkunastu

hokeistow z NHL.

Nastepnie podopieczni Roberta Kalabera zagraja z Francja, Slowacja, USA,

Niemcami oraz z Kazachstanem. Zawodnicy i trener Kalaber nie ukrywali

przed turniejem, ze pozostanie w elicie, jest ich glownym celem, a to

zapewni kazde miejsce procz ostatniego, czyli osmego.

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA

31 kolejka

Pogon Szczecin-Puszcza Niepolomice 1-0

32 kolejka

Piast Gliwice-LKS Lodz 4-0

Slask Wroclaw-Cracovia 4-0

G.Zabrze-Stal Mielec 1-1

Jagiellonia Bialystok-Korona Kielce 3-0

Rakow Czestochowa-Pogon Szczecin 2-1

Puszcza Niepolomice-Warta Poznan 1-0

Widzew Lodz-Z.Lubin 1-3

Lech Poznan-Legia Warszawa 1-2

W poniedzialek Radomiak – Ruch Chorzow

1.Jagiellonia 59pkt

2.Slask 57pkt

3.Legia 53pkt

4.G.Zabrze 52pkt

5.Lech 52pkt

6.Rakow 52pkt

7.Pogon 51pkt

8.Z.Lubin 44pkt

9.Piast 42pkt

10.Widzew 42pkt

11.Stal Mielec 42pkt

12.Radomiak 38pkt

13.Warta 37pkt

14.Puszcza 36pkt

15.Cracovia 36pkt

16.Korona 32pkt

17.Ruch 26pkt

18.LKS 21pkt

-“Nie wysilajac sie zbytnio, Rakow Czestochowa wygral z Pogonia Szczecin

po kolejnych dwoch bledach tego samego pilkarza”-

Jerzy Polowniak

Pilkarzom Pogoni Szczecin nie udalo sie odzyskac zaufania kibicow

zrujnowanego po katastrofalnym wystepie w finale Pucharu Polski. W

Czestochowie mial byc szlagierowy mecz 32. kolejki rozgrywek

ekstraklasy, ale emocji nie bylo, bo Pogoni znow brakowalo jakosci w

obronie.

Juz po 20 minutach gry sytuacja Pogoni Szczecin w meczu z Rakowem

Czestochowa byla w zasadzie beznadziejna.

Szczecinianie szybko przegrywali 2:0 po dwoch glupich bledach obroncy

Leo Borgesa, ktory na prawej obronie Pogoni zastapil chorego Linusa

Wahlqvista i w tej roli razil nieporadnoscia. Najpierw, juz w 6. minucie

gry, po niegroznym dosrodkowaniu bylego portowca Jeana Carlosa, pilka

trafila w nienaturalnie ulozona reke Borgesa w polu karnym. Sedzia

Lukasz Kuzma odgwizdal “jedenastke”, ktora wykonal Giannis Papanikolaou.

Bramkarz Pogoni Valentin Cojocaru zdolal obronic jego strzal, ale odbil

pilke wprost pod nogi niefortunnego strzelca i grecki pomocnik nie

zmarnowal dobitki.

W 20. minucie meczu John Yeboah odebral Borgesowi pilke na skraju pola

karnego. Brazylijski obronca Pogoni upadl i domagal sie rzutu wolnego

(wideoweryfikacja pokazala, ze nieslusznie). Gdy Borges na lezaco nadal

protestowal, Yeboah, po chwili zawahania, poslal pilke w pole bramkowe,

a tam juz byl Ante Crnac i bez trudu zdobyl drugiego gola dla Rakowa.

Sami pilkarze gospodarzy wydawali sie zdziwieni, ze z Pogonia idzie im

tak latwo.

Trzeba tu niestety przypomniec, ze to takze po szkolnym bledzie Leo

Borgesa wszystko zawalilo sie w finalowym mecz Pucharu Polski Pogoni

Szczecin z Wisla Krakow w Warszawie poltora tygodnia temu. To

Brazylijczyk w pierwszej czesci dogrywki na Stadionie Narodowym w

niegroznej sytuacji podal pilke wprost do napastnika Wisly, co skonczylo

sie rozstrzygajacym o wyniku meczu golem na 2:1.

W normalnej sytuacji tak zle spisujacego sie obronce kazdy trener

odstawilby od gry, ale sytuacja kadrowa w Pogoni jest taka, ze Borges

moze byc prawie pewien, ze w kolejnym meczu, za tydzien ze Stala w

Mielcu, znow wybiegnie na boisko w podstawowym skladzie. Bo nie wiadomo,

czy Wahlqvist juz wydobrzeje, a lewy obronca Leonardo Koutris w sobote

najpierw dostal czwarta zolta kartke w sezonie za dyskusje z sedzia (co

oznacza pauze w kolejnym meczu), a w doliczonym czasie gry, gdy juz

siedzial na lawce, sedzia pokazal mu kolejna zolta, a w konsekwencji

czerwona kartke. W dodatku rezerwowy stoper Wojciech Lisowski, ktory w

koncowce meczu w Czestochowie zmienil Borgesa, zderzyl sie glowa z

jednym z zawodnikow Rakowa na tyle groznie, ze obaj krwawili, a Lisowski

na chwile stracil przytomnosc.

Jedyna pozytywna informacja dotyczaca obrony Pogoni jest to, ze w

drugiej polowie meczu na boisku pojawil sie dawno niewidziany Danijel

Loncar (wszedl za ukaranego zolta kartka podstawowego stopera Mariusza

Malca) i wyroznil sie kilkoma bardzo pewnymi interwencjami w groznych

dla Pogoni sytuacjach.

Po golu na 2:0 Rakow dalej atakowal i mial kolejne sytuacje do

podwyzszenia wyniku, lecz wiecej goli nie zdobyl, bo dobrze spisywal sie

Cojocaru, a gospodarzom brakowalo zdecydowania i precyzji pod bramka

rywali. Za to w 31. minucie ekwilibrystyczna interwencja popisal sie

Vladan Kovacevic, wybijajac na rog pilke po glowce wlasnego obroncy

Stratosa Svarnasa blokujacego strzal Kamila Grosickiego.

Po przerwie gospodarze probowali kontynuowac ofensywe i 49. min mogli

cieszyc sie z trzeciego trafienia, ale Cojocaru wygral pojedynek sam na

sam z Wladyslawem Koczerhinem. Jednak inicjatywe w meczu stopniowo

przejela Pogon. W 53 minucie po strzale Grosickiego i rykoszecie pilka

trafila do Efthymisa Koulourisa, ale ten nie wykorzystal doskonalej

okazji podbramkowej, strzelajac ponad poprzeczke. W 74. minucie Pogon

zdobyla kontaktowego gola – po dosrodkowaniu z lewej strony pilke do

Grosickiego odegral glowa Alexander Gorgon, a kapitan portowcow

efektownym uderzeniem z pierwszej pilki trafil pod poprzeczke bramki

strzezonej przez Kovacevica.

Dzieki temu, dopiero w koncowce meczu, pojawilo sie troche emocji, ale

wynik juz sie nie zmienil.

Rakow awansowal na trzecie miejsce w tabeli, a Pogon spadla z czwartego

na szoste. A moze byc nawet siodma, jesli w niedziele Legia Warszawa nie

przegra w Poznaniu z Lechem. Marzenia pilkarzy i kibicow o ligowym

podium dla portowcow i wystepach w eliminacjach europejskich pucharow

znow sa malo realne.

Trener Pogoni Jens Gustafsson tak podsumowal mecz: – Rakow wygral, bo

sprezentowalismy mu dwa gole. Zaczelismy spotkanie w sposob nie do

przyjecia i w pierwszej polowie kontynuowalismy gre w tym stylu. W

konsekwencji glupich bledow przegrywamy.

Byl to 10. ligowy mecz Pogoni w Czestochowie od 1966 r. (na roznych

poziomach rozgrywek). Tylko raz szczecinianom udalo sie wygrac (2:0

wiosna 1998 r.), przy szesciu zwyciestwach Rakowa i trzech remisach.

I Liga

31 kolejka

Z.Sosnowiec-Wisla Krakow 1-1

32 kolejka

Wisla Krakow-Lechia Gdansk 3-4

Chrobry Glogow-Resovia Rzeszow 1-1

Tychy-Katowice 2-3

Motor Lublin-Znicz Pruszkow 3-3

Stal Rzeszow-Nieciecza 4-2

Arka Gdynia-Z.Sosnowiec 1-0

Odra Opole-Wisla Plock 3-0

Polonia Warszawa-G.Leczna 0-2

Chrobry Glogow-Resovia Rzeszow 1-1

W poniedzialek Miedz Legnica-Podbeskidzie

1.Lechia 65pkt

2.Arka 62pkt

3.Katowice 56pkt

4.G.Leczna 52pkt

5.W.Plock 51pkt

6.Tychy 51pkt

7.W.Krakow 50pkt

8.Motor 50pkt

9.Odra Opole 49pkt

10.Stal Rzeszow 45pkt

11.Miedz 42pkt

12.Znicz 39pkt

13.Chrobry 36pkt

14.Nieciecza
35pkt

15.Polonia Warszawa 31pkt

16.Resovia 31pkt

17.Podbeskidzie 23pkt

18.Z.Sosnowiec 16pkt

-“Lechia Gdansk awansowala do ekstraklasy!”-

Milosz Romanski

Pilkarze Lechii Gdansk pokonali na wyjezdzie Wisle Krakow 4:3 i

zapewnili sobie awans do PKO Ekstraklasy. Do elity wracaja po zaledwie

roku, w znakomitym stylu i z (wreszcie) optymistycznymi perspektywami.

Powrot Lechii Gdansk do Ekstraklasy stal sie faktem! Bialo-zielonym

awans mogli zapewnic jeszcze w piatek pilkarze GKS-u Tychy, ale

przegrali oni na wlasnym boisku z GKS-em Katowice 2:3, a decydujaca o

wygranej katowiczan bramke w doliczonym czasie gry zdobyl byly gracz

gdanskiej druzyny, napastnik Jakub Arak.

Jednak co sie odwlecze, to nie uciecze. Podopieczni Szymona Grabowskiego

przez cala runde wiosenna dawali do zrozumienia, w jakim kierunku plyna.

Na 13 dotychczasowych meczow na wiosne wygrali az 11 – w tym ten

ostatni, pieczetujacy promocje do najwyzszej klasy rozgrywkowej.

Bialo-zieloni pokonali w Krakowie Wisle 4:3, konczac spotkanie w

znaczacej przewadze liczebnej – po czerwonych kartach dla Davida Junki

oraz Josepha Colley’a. Po dwie bramki dla Lechii strzelili niezawodni

Tomasz Neugebauer i Maksym Chlan.

Cofnijmy sie jednak na moment o rok wstecz. Targana klopotami

organizacyjnymi Lechia przegrywa kolejne spotkanie, tym razem z

Zaglebiem Lubin, i definitywnie przekresla swoje szanse na pozostanie w

elicie. Szanse te od wielu tygodni byly zreszta coraz bardziej iluzoryczne.

Biorac pod uwage w jakich okolicznosciach gdanszczanie zegnali sie z

pilkarska elita w Polsce, ich powrot na ekstraklasowe salony w tak

krotkim – jak na nasze realia – czasie nalezy rozpatrywac w kategoriach

malego cudu. Kiedy pozostali rywale w I lidze przygotowywali sie do

sezonu, wokol pograzonych w chaosie bialo-zielonych roilo sie od znakow

zapytania.

W grze byly rozne scenariusze – lacznie z tymi najbardziej

pesymistycznymi. Nad klubem czailo sie widmo bankructwa, mowilo sie o

koniecznosci odbudowy zespolu praktycznie od podstaw, wyjazdow na mecze

do Nowego Stawu, Sycewic czy Dzierzgonia. Kazdemu z tych osrodkow raczej

daleko do ekskluzywnych pilkarskich wlosci, jakie Lechia odwiedzala

jeszcze dwa lata temu, chociazby rywalizujac w kwalifikacjach do Ligi

Konferencji Europy z Rapidem Wieden.

Historia zna wiele podobnego rodzaju przypadkow. Swego czasu na dno

osuwaly sie inne znane marki – Widzew Lodz, Ruch Chorzow czy Zawisza

Bydgoszcz, ktory podobnie jak Lechia swoj upadek poprzedzil zdobyciem

Pucharu Polski (Zawisza w 2014 r., Lechia – 5 lat pozniej).

Lechia uniknela jednak losu swoich nie mniej utytulowanych vis-a-vis. W

pore nad morzem pojawil sie bowiem Paolo Urfer – doswiadczony w pilce

dzialacz, w przeszlosci pracujacy m.in. jako czlonek komitetow

transferowych szwajcarskich ekip FC Sion oraz Grasshoppers Zurych,

reprezentujacy w Polsce spolke Football Culture Poland. Szwajcar zastal

w Gdansku zgliszcza Lechii, ktora we wczesniejszych sezonach dwukrotnie

meldowala sie w finale Pucharu Polski, a kampanie 2021/22 ukonczyla na

czwartym miejscu w Ekstraklasie.

Dosc powiedziec, ze sam trener Szymon Grabowski po czasie wspominal, ze

gdyby zdawal sobie sprawe ze skali klopotow klubu, nigdy nie

zdecydowalby sie na przeprowadzke do Trojmiasta. Wczesniej pracowal w

Resovii, Podhalu Nowy Targ, a takze Stomilu Olsztyn, skad zostal

wykupiony przez odbudowujaca sie Lechie.

43-letni szkoleniowiec poczatki mial iscie spartanskie. Zdekompletowana

po spadku kadra nie pozwolila mu rozegrac wczesniej zaplanowanego

sparingu z Olimpia Elblag (pierwotnie mial odbyc sie 8 lipca). Z kolei w

inauguracyjnym spotkaniu I Ligi z Chrobrym Glogow (wygranym 4:2) musial

desygnowac do gry jako stopera Tomasza Neugebauera – nominalnego gracza

srodka pola. Na murawie z lawki z koniecznosci zameldowali sie szerzej

nieznani juniorzy Bartosz Borkowski i Mateusz Rzeznik – pierwszy z nich

gra obecnie w Gedanii Gdansk, drugi probuje swoich sil w innej Lechii,

tej z Zielonej Gory.

Kadrowo-organizacyjny rozgardiasz byl jednym z wielu skutkow uderzenia w

gore lodowa, w jaka gdanski Titanic lupnal wiosna ubieglego roku. Urfer

przejal Lechie z rak Adama Mandziary i rodziny Wernze, pod wodza ktorych

bialo-zieloni pozegnali sie z Ekstraklasa po 15 latach. I blyskawicznie,

z wrecz szwajcarska precyzja, uporzadkowal najistotniejsze sprawy dla

dalszego funkcjonowania zespolu.

Z nadania Urfera do druzyny dolaczyli chocby Camilo Mena i Maksym Chlan

– bezdyskusyjnie jedni z czolowych skrzydlowych w I Lidze. Za ich

plecami rozgoscil sie Rifet Kapic, na srodku obrony urzadzili sie Andrei

Chindris oraz Elias Olsson, miedzy slupkami miejsce zajal pewny Bogdan

Sarnawski.

Na sile razenia przybrala tez formacja ofensywna. Jej szyki

niespodziewanie zasilil hiszpanski snajper Luis Fernandez, ktory we

wczesniejszym sezonie blyszczal w barwach Wisly Krakow, zdobywajac az 20

goli. I choc przez wiekszosc czasu nekala go kontuzja, Hiszpana godnie

zastapil sprowadzony z ligi slowackiej Tomasz Bobcek. Byly mlodziezowy

reprezentant Slowacji jest obecnie najlepszym strzelcem Lechii z 9

bramkami na koncie.

Jednym slowem – w Gdansku doszlo do prawdziwego wietrzenia szatni.

Rewolucji doszczetnej, ale calkowicie uzasadnionej. A z perspektywy

czasu rowniez piekielnie udanej i imponujacej.

Podopieczni trenera Grabowskiego przystepowali do rozgrywek jako wielka

niewiadoma. Z czasem zaczeli jednak regularnie punktowac. Zawodnicy

zgrywali sie ze soba, prezentowali futbol finezyjny, z polotem i

skutecznoscia. Runde jesienna bialo-zieloni zakonczyli ze znikoma strata

do miejsc gwarantujacych bezposredni awans, a na wiosne okazali sie poza

zasiegiem pozostalych druzyn.

10 zwyciestw w 12 meczach od polowy lutego wywindowalo Lechie na pozycje

lidera. Gdanszczanie maja na ten moment 6 punktow przewagi nad druga w

tabeli Arka Gdynia – lokalnym rywalem, z ktorym zmierza sie juz 19 maja

(niedziela) w meczu na absolutnym szczycie I Ligi. (gdynianie jeszcze w

niedziele powalcza ze zdegradowanym Zaglebiem Sosnowiec).

Co wazne, Lechisci wlasciwie nie zawodza na wlasnym boisku. Z Polsat

Plus Areny Gdansk uczynili twierdze, ktorej sforsowanie graniczy z

cudem. Na 48 punktow mozliwych do zdobycia na wlasnym boisku, lupem

Lechii padlo ich az 41. Bialo-zieloni powtorzyli swoj wyczyn z sezonu

2007/08 (44 punkty u siebie). Podobnie jak teraz zespol z Gdanska

triumfowal w I Lidze, w glownej mierze dzieki rewelacyjnej dyspozycji w

domu.

Awans stal sie faktem w sobotni wieczor – po wyjazdowej wygranej z Wisla

4:3. Skaza na niewatpliwym sukcesie klubu moze byc nieotrzymanie

licencji na gre w Ekstraklasie w pierwszym terminie, ale z informacji,

jakie przekazal klub wynika, ze dopiecie wszystkich formalnosci to

kwestia czasu.

– Mimo usilnych staran nie znalezlismy zadnego rozwiazania w sprawie 3

zaleglosci, ktore nasz klub nadal ma wobec zawodnikow Malocy i Steca, a

takze agencji Wolak Management za prowizje nalezna w zwiazku z

bramkarzem Zlatanem Alomeroviciem. Nasz klub ureguluje wszystkie

naleznosci zgodnie z zadaniem PZPN w ciagu 5 dni od zlozenia odwolania –

przekazal Paolo Urfer, cytowany przez oficjalna strone internetowa klubu.

Lechia Gdansk wrocila na ekstraklasowa mape Polski w blyskawicznym

tempie. Jej sukces – jak glosi wyswiechtane porzekadlo – rodzil sie w

bolach. Zaczynali w niemalych opalach, koncza jako rewelacja sezonu. Czy

pojda za ciosem juz z powrotem w Ekstraklasie?

-Arka Gdynia sie meczyla, ale wygrala ze spadkowiczem. Wojciech

Lobodzinski: Gralismy slabo i byl problem fizyczny. W sobote kibicujemy

Wisle

ka Gdynia nie zagrala wybitnego meczu, ale zdobyla trzy punkty i zrobila

kolejny krok w kierunku awansu do PKO Ekstraklasy. Bramke na wage

zwyciestwa strzelil Olaf Kobacki z rzutu karnego. Do konca sezonu

zostaly jeszcze dwie kolejki i wowczas juz wszystko ostatecznie sie

wyjasni. Kibice wierza, ze Arka nie da sobie juz odebrac awansu.

Jakub Arak w doliczonym czasie strzelil gola na wage zwyciestwa GKS

Katowice w Tychach. I juz wtedy bylo jasne, ze pilkarze z Gdyni w

niedziele nie beda mogli jeszcze zapewnic sobie awansu. Zwyciestwo nad

spadkowiczem z Fortuny 1. Ligi, czyli Zaglebiem Sosnowiec, bylo dla

gospodarzy absolutnym obowiazkiem.

To nie byl latwy mecz dla podopiecznych trenera Wojciecha

Lobodzinskiego. Zaglebie, mimo spadku, do konca chce grac jak najlepiej.

Z kolei problemy kadrowe z pewnoscia odbijaja sie na grze Arki, bo na

boisku nie wyglada to juz tak dobrze, jak na poczatku roku. Jedyny gol

padl dosc szybko, bo po akcji Sebastiana Milewskiego pilke reka

zatrzymal w polu karnym Hubert Matynia. Rzut karny na zwycieskiego gola

zamienil Olaf Kobacki. Ten pilkarz byl bardzo aktywny i juz wczesniej

byl bliski szczescia, ale strzelil w poprzeczke. Slabiej za to zagral

Karol Czubak, ktory praktycznie nie zagrozil bramce rywali. Mecz kibicow

nie mogl zachwycic, ale fani przede wszystkim cieszyli sie ze

zwyciestwa, ktore sprawia, ze Arka jest juz o maly kroczek od spelnienia

celu, czyli awansu do PKO Ekstraklasy. Byly kolejne sytuacje bramkowe,

ale tym razem brakowalo skutecznosci, ale tez gospodarze grali wolno i w

sposob przewidywalny.

Co dalej? Arka zajmuje drugie miejsce w tabeli i ma szesc punktow

przewagi nad GKS Katowice. To oznacza, ze gdynianie potrzebuja juz tylko

jednego punktu, aby zapewnic sobie awans do krajowej elity. W nastepnej

kolejce Arka zagra w derbach Trojmiasta w Gdansku z Lechia, ktora juz

awansowala do PKO Ekstraklasy. Podopieczni trenera Lobodzinskiego moga

takze awansowac jeszcze przed derbami, ale to pod warunkiem, ze GKS

Katowice nie pokona u siebie Wisly Krakow. W przypadku zwyciestwa

druzyny ze Slaska, to zolto-niebiescy beda potrzebowac przynajmniej

remisu w Gdansku, aby miec pewnosc awansu. Sytuacja stanie sie znacznie

bardziej skomplikowana jesli GKS Katowice wygra z Arka, a jednoczesnie

Arka przegra derby z Lechia. Wowczas przewaga zespolu trenera

Lobodzinskiego spadnie do trzech punktow, a w ostatniej kolejce Arka

zagra u siebie z GKS Katowice i wowczas to bylby mecz decydujacy o

awansie do PKO Ekstraklasy. Dzis to wszystko jednak czyste spekulacje, a

losy awansu rozstrzygna sie na boisku. Z pewnoscia gdynianie nie moga

grac tak slabo, jak z Zaglebiem, jesli chca zdobyc punkty w tych dwoch

spotkaniach.

– Atmosfera na meczu byla fantastyczna i dziekuja za to kibicom, bo

obraz meczu nie byl taki, jaki chcielismy. Kibice do konca nas wpierali,

to jest fantastyczne i jestem wdzieczny za to. Zawodnicy przyznawali, ze

nie bylo z trybun zadnych negatywnych emocji pomimo slabej gry w tym

meczu, bo to trzeba sobie wprost powiedziec. Wygladalismy gorzej

fizycznie i moze to sie bralo z nerwowosci. W sobote bedziemy trzymac

kciuki za Wisle Krakow w Katowicach – nie urywal po meczu trener

Lobodzinski.

ZUZEL

Warszawa nie dla Polakow! Wygrywa po siedmiu latach

Jason Doyle po niemal siedmiu latach wrocil na najwyzszy stopien podium

turnieju Grand Prix. Australijczyk brylowal podczas zawodow na PGE

Stadionie Narodowym w Warszawie. Na drugim miejscu rywalizacje zakonczyl

Bartosz Zmarzlik, a na najnizszym stopniu podium stanal Robert Lambert.

W polfinale zameldowal sie drugi z Polakow – Szymon Wozniak. Zawody byly

niezwykle emocjonujace, a na torze nie brakowalo mijanek.

Jedni Grand Prix w Warszawie uwielbiaja, inni uwazaja, ze mamy w Polsce

tyle pieknych stadionow, ze nie musimy usypywac sztucznej nawierzchni na

PGE Stadionie Narodowym. Fakt jest jednak taki, ze – patrzac globalnie –

mamy do czynienia z impreza, ktorej zuzlowy swiat nie widzial. Drugi

fakt jest taki, ze zaden Polak nie wygral jeszcze turnieju w stolicy

naszego kraju. Owszem, blisko byl Maciej Janowski, na podium stawali

Jaroslaw Hampel, Patryk Dudek czy Bartosz Zmarzlik, jednak jeszcze

zadnemu bialo-czerwonemu, na przestrzeni siedmiu turniejow, ta sztuka

sie nie udala. Kilkadziesiat tysiecy widzow wierzylo, ze zmieni sie to

11 maja 2024, kiedy po raz osmy odbyla sie runda Orlen FIM Speedway

Grand Prix Polski w Warszawie.

Najwieksze szanse dawano oczywiscie Bartoszowi Zmarzlikowi, jednak i

Szymon Wozniak i Dominik Kubera – a nawet Mateusz Cierniak – z pewnoscia

mieli swoje ambicje. Dla Kubery zawody te byly wyjatkowe, bowiem w

ubieglym roku po fatalnym upadku doznal urazu kregoslupa. Malo tego

podczas kwalifikacji – zakonczonych pierwszym w historii SGP sprintem,

rozgrywanych w piatkowe popoludnie” ponownie upadl. Na szczescie nic

powaznego mu sie nie stalo, ale przed zawodami wielu kibicow dyskutowalo

o tym jak ten dziwny zbieg okolicznosci wplynie na zawodnika Orlen Oil

Motoru Lublin.

I pierwszy bieg dal argumenty tym, ktorzy twierdzili, ze Kuberze i

Narodowemu nie jest po drodze. 25-latek najpierw drgnal na starcie, a

pozniej zostal wyprzedzony kolejno przez Szymona Wozniaka i

przyczajonego z tylu Fredrika Lindgrena w efekcie zaczynajac od

“sliwki”. Pozostali stali uczestnicy cyklu spod bialo-czerwonej bandery

zaczeli od zwyciestw. Pierwsza seria pokazala, ze zawody moga byc

ciekawe, chociaz poczatkowo szeroka w ogole nie niosla, o czym dobitnie

przekonali sie Martin Vaculik czy Leon Madsen, ktorzy ogladali plecy

outsiderow – odpowiednio Kaia Huckenbecka i Jana Kvecha.

Co do Vaculika przed zawodami otrzymal spora dawke adrenaliny, bowiem w

drodze na zawody bral udzial w wypadku samochodowym spowodowanym przez

pijanego kierowce. Na szczescie Slowakowi nic sie nie stalo i mogl

uczestniczyc w zawodach, ktore zaczal tak jakby jego wczesne popoludnie

bylo najspokojniejszym w zyciu. Najpierw byl trzeci, a pozniej pogodzil

trio zawodnikow, ktorzy swoje premierowe gonitwy wygrali, w tym

Zmarzlika. Ten najpierw uporal sie z Wozniakiem, by ostatecznie przeciac

linie mety jako trzeci, za Lambertem.

Na przeciwleglym biegunie do wspomnianych zawodnikow znajdowal sie Jack

Holder. Lider klasyfikacji cyklu Grand Prix po inauguracyjnym turnieju w

Gorican do gry wrocil dopiero w trzeciej serii. To nie udalo sie Leonowi

Madsenowi. Dunczyk pierwsze oczko zdobyl wlasnie w trzecim swoim

starcie, praktycznie zamykajac sobie droge do polfinalu. Poniekad sam

sobie byl winien, bowiem na drugi swoj start nie zdazyl, mylac wczesniej

kolor kasku. I bylo dla niego po zawodach.

Te jednak dopiero sie rozkrecaly, a na polmetku swietnie spisywal sie

doswiadczony Jason Doyle, ktory zupelnie nie przypominal siebie z

ostatnich tygodni. Byl waleczny, ambitny i szybki. Musial jednak miec

sie na bacznosci bowiem po pietach deptali mu jak zwykle opanowany

Bewley i szalejacy po torze Zmarzlik (w jednym z biegow wrecz

wkomponowalby w bande Huckenbecka). Ta trojka wydawala sie murowanymi

faworytami do tego, by zameldowac sie w finale, chociaz oczywiscie w

drugiej czesci zawodow wszystko moglo sie zmienic.

A o tym, ze zuzel jest nieprzewidywalny przekonalismy sie w biegu

trzynastym. Wowczas Zmarzlik, ktory chwile wczesniej szalal po calej

szerokosci toru, nie mogl uporac sie z Lebiediewem. Kilkadziesiat sekund

pozniej jako ostatni minal linie mety Bewley i z zelaznej trojki tylko

Doyle nie stracil punktow.

Ozdoba czwartej serii byl bieg konczacy, w ktorym najwieksze show

zrobili Kubera z Kvechem, a ich poczynaniom przygladal sie z bezpiecznej

odleglosci Tai Woffinden, ktory swoja droga zawody zaczal rewelacyjnie,

by w trzeciej i czwartej kolejce nie powiekszyc swojego dorobku nawet o

punkt.

Przed ostatnia seria rundy zasadniczej praktycznie pewni awansu do fazy

polfinalowej byli Jason Doyle i Martin Vaculik. Reszta – w tym dwoch

Polakow: Zmarzlik i szczegolnie Wozniak – musieli miec sie na bacznosci,

choc w przypadku Zmarzlika (biorac pod uwage dwa indywidualne

zwyciestwa) musialoby dojsc niemal do trzesienia ziemi, by w czolowej

osemce sie nie znalazl.

Zanim doszlo do decydujacych rozstrzygniec swoja chwile mial Cierniak,

ktory po czterech zerowkach pozegnal sie z warszawska publicznoscia w

najlepszy z mozliwych sposobow – a wiec zwyciestwem, stajac sie tym

samym kolejnym Polakiem, ktory wygral wyscig w turnieju Grand Prix.

A skoro o Polakach mowa, to zarowno Szymon Wozniak jak i Bartosz

Zmarzlik zameldowali sie w czolowej osemce. W polfinale znalazlo sie tez

miejsce dla Kaia Huckenbecka, co bylo chyba najwieksza niespodzianka

turnieju. Tym samym miejsca w osemce zabraklo dla Fredrika Lindgrena,

ktory w Warszawie w przeszlosci wygrywal dwukrotnie.

Wspomniany Huckenbeck po raz drugi z rzedu znalazl sie w polfinale

turnieju Grand Prix i przekonal sie, ze tutaj nikt nie odpuszcza.

Niemiec w pierwszym luku zapoznal sie z nawierzchnia toru. Chociaz w

miare szybko podniosl sie z toru, a mechanicy uwijali sie jak w ukropie

31-latek nie byl w stanie pojawic sie pod tasma w powtorce. A w niej

bratobojczy pojedynek stoczyli Australijczycy – Doyle z Holderem.

Bardziej doswiadczony Holder ostro potraktowal mlodszego kolege, ktory

na mecie zameldowal sie o 0,005 sekundy pozniej niz Lambert!

Kiedy dwoch “Kangurow” wyjasnialo sobie w parku maszyn wszystkie

niedopowiedzenia na torze dzialy sie cuda. Wozniak, ktory przez kilkaset

metrow po starcie prowadzil, ostatecznie przecial linie mety jako

ostatni, a do finalu wjechali Zmarzlik i swietnie spisujacy sie przez

cale zawody Vaculik.

– Troche brakuje cwaniactwa – przyznawal Wozniak, ktory final ogladal z

perspektywy parku maszyn. A w finale spod tasmy najlepiej wystrzelil

Doyle i” tyle go widzieli. Co prawda Zmarzlik dwoil sie i troil, aby

dogonic bylego mistrza swiata, jednak ostatecznie nie zdolal dopasc

Australijczyka, ktory powrocil na najwyzszy stopien podium po siedmiu

latach! Radosc Doyle’a byla tak wielka, ze tuz po przekroczeniu linii

mety upadl na tor, po czym zerwal sie na rowne nogi, by celebrowac swoj

triumf, dzieki ktoremu znalazl sie na czele klasyfikacji generalnej

cyklu Grand Prix.

PILKA RECZNA

Polacy jada na MS! Popisowa gra! Alez odpowiedz po wpadce

Pilkarze reczni wywalczyli awans na mistrzostwa swiata 2025! Podopieczni

Marcina Lijewskiego wyciagneli wnioski po czwartkowej wpadce 28:29 i w

rewanzowym meczu pokonali Slowacje 33:25. Polakow do wygranej

poprowadzil Kamil Syprzak, ktory rzucil az 10 bramek!

W czwartek 9 maja Polacy sensacyjnie przegrali w Ergo Arenie 28:29 i w

decydujacym dwumeczu o mistrzostwa swiata 2025 musieli odrabiac straty.

Starcie na Slowacji rozpoczeli bardzo dobrze gospodarze, ktorzy wyszli

na prowadzenie 6:4. Pozniej jednak podopieczni Marcina Lijewskiego

rzucili sie w szalencza pogon.

Dobra skutecznosc m.in. Kamila Syprzaka sprawila, ze Polacy nie dosc, ze

odrobili straty, to sami zdolali objac prowadzenie 14:10. Ostatecznie

szczypiornisci schodzili do szatni przy prowadzeniu Polakow 15:12.

Najskuteczniejszym zawodnikiem pierwszej byl wspomniany Syprzak i

Szuwara, ktory rzucili po cztery bramki.

Po przerwie Polacy kontynuowali skuteczna gre i z kazda kolejna minuta

drugiej polowy powiekszali swoja przewage. Liderem Polakow na Slowacji

byli Kamil Syprzak, ktory rzucil 10 bramek. Finalnie mecz zakonczyl sie

wygrana Polakow 33:25 i dzieki wygranej w dwumeczu 61:54 wywalczyli

awans na mistrzostwa swiata.

Mistrzostwa swiata zostana rozegrane w 2025 r. w Chorwacji, Danii oraz

Norwegii.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl