Dzien dobry – tu Polska – 13.04.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 101) (67342)

13 kwietnia 2024r.

Pogoda

sobota, 13 kwietnia 22 st C

Przewaga chmur

Opady:10%

Wilgotnosc:59%

Wiatr:19 km/h

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Milej soboty dla Was ode mnie i Kapitana Smerfa 🙂

Ania Iwaniuk

Witajcie czytelnicy. Ja wciaz na statku ale jest swiatelko w tunelu, moze
za tydzien przestane sie bujac I pojade do domu uspokoic skolatane bujaniem
nerwy I nie tylko. W miedzyczasie czytalem jakiegos newsa ze kolejna silna
grupa sniadych dziarskich mlodziencow atakowala granice z Bialorusia.
Poniewaz moj pomysl zeby wylapywac I tradycyjnie sprzedawac rolnikom za
parobkow nie byl przyjety z entuzjazmem sa 2 opcje morskie. Jedna to
zbudowac galery I plus jest taki ze zawodnikow przykuwa sie do wiosla wiec
jest spora kontrola. Krolowie sprzedawali swoich wrogow arabom moze czas
podziekowac ze wzajemnoscia. Druga propozycja jest bardziej cywilizowana.
Cos jak legia cudzoziemska. Skoro wracamy do napedow zaglowych a Filipki sa
silne glownie w zawodach na zarcie miecha to dac szanse tym mlodziencom, za
10 lat sluzby na zaglowcu mogli by dostac obywatelstwo. To zapewnilo by
zalogi zaglowcom w przyszlosci a jednoczesnie nie trzeba osrodkow dla
uchodzcow, na burcie moga sie uczyc jezyka I zwyczajow. Takie eleganckie
rozwiazanie z wieloma pozytkami.

Wojna na Ukrainie: Po wytraceniu ochotnikow w letniej ofensywie sa jakies
ruchy w temacie powszechnej mobilizacji wiec nasi plywajacy koledzy pewnie
beda mieli cisnienie na przedluzenie rejsow. Idzie lato wiec to dobra
wiadomosc. Fajny artykul czytalem polskiego komandosa co walczyl na
Ukrainie, Zgadzam sie z wiekszoscia wnioskow zwlaszcza z tekstem ze o
stratach obie strony klamia ale sa duze I porownywalne po obu stronach.
Film o ukrainskim snajperze tez obejrzalem. No ladny kawalek propagandy.
Szkoda ze polska sztuka filmowa nie nadaza w temacie. Chyba ze o czyms nie
wiemm ale raczej nie. Za to podoba mi sie ze Ukraina wreszcie wziela sie za
dywersje I plona ruskie petrochemie I inne punkty strategiczne. Wojna na
wyniszczenie trwa ale skoro Ruscy popieraja Putina to brak benzyny sprawi
ze moze sie ogarna zmuszeni do zamiany auta na rower.

Milego weekendu smerf kapitan

Dowcip

Kobieta z rana dzwoni do swojego szefa i mowi mu, ze nie przyjdzie do
pracy, bo jest chora.

– A co pani jest ? – pyta szef.

– Mam jaskre analna.

– Ze co?! Czym to sie objawia?!

– Po prostu nie widze dzis mozliwosci przytoczenia swojej dupy do pracy…

Wlamywali sie do jadacych tirow. Kamera nagrala jedna z takich kradziezy
Dolnoslascy policjanci zatrzymali trzech mezczyzn, ktorzy okradali naczepy
ciezarowek. Grupa wlamywala sie do czesci ladunkowej tirow w czasie jazdy.
Prokuratura przedstawila im zarzuty. Prokuratura Krajowa poinformowala, ze
w sledztwie nadzorowanym przez dolnoslaski pion policjanci zatrzymali
trzech czlonkow grupy, ktorzy wlamywali sie ciezarowek na trasach szybkiego
ruchu. W ostatnich kilku lat na terenie Polski doszlo do kilkudziesieciu
podobnych przestepstw.

Trzy osoby uslyszaly zarzuty

Prokurator przedstawil zatrzymanym zarzuty udzialu w zorganizowanej grupie
przestepczej oraz usilowanie kradziezy z wlamaniem. Grozi im do 10 lat
pozbawienia wolnosci. Sad na wniosek prokuratora zastosowal wobec trzech
mezczyzn tymczasowy areszt.

Sledczy ustalili, ze podejrzani wlamywali sie do ciezarowek w nocy na
trasach szybkiego ruchu. Za kazdym razem robili to w ten sam sposob. Z tylu
samochodu ciezarowego podjezdzal samochod osobowy, ktorego kierowca
wylaczal swiatla mijania, nastepnie zblizal sie maksymalnie do tylnej
czesci naczepy, by zostac poza polem widzenia kierujacego ciezarowka. Potem
przestepcy wlamywali sie do samochodu. Ich dzialania zarejestrowala kamera
znajdujaca sie na jednej z naczep. “Jeden z mezczyzn w trakcie jazdy
wydostal sie z wnetrza samochodu osobowego przez otwarte okno i wszedl na
pokrywe silnika. Gdy auto zblizylo sie do pojazdu ciezarowego, sprawca
zerwal zabezpieczenie plandeki, a nastepnie dostal sie do wnetrza naczepy.
Nastepnie mezczyzna opuscil czesc ladunkowa i wrocil do pojazdu ta sama
droga” – wyjasnila PK.

Taki filmowy sposob dzialania sprawial, ze kierowcy ciezarowek niczego nie
widzieli. Dopiero po przyjezdzie do miejsca docelowego zauwazali, ze czesc
ladunku zostala ukradziona.

Do ostatniego zdarzenia doszlo na terenie wojewodztwa dolnoslaskiego, kiedy
kierowca ciezarowki powiadomil policje, ze zauwazyl niepokojace zachowanie
poruszajacego sie za nim pojazdu. Policjanci zlokalizowali wskazane auto,
ktore jechalo droga ekspresowa S8. Zatrzymali je do kontroli. W samochodzie
siedzialo trzech mezczyzn, obywateli Ukrainy. W trakcie przeszukania
pojazdu policjanci znalezli roznego rodzaju narzedzia mogace sluzyc do
pokonywania zabezpieczen. Nastepnie w wyniku przeszukan mieszkan m.in. we
Wroclawiu i w Warszawie znaleziono i zabezpieczono kilka telefonow oraz
roznego rodzaju narzedzia, ktore mogly byc wykorzystywane podczas wlaman.

Sledztwo ma charakter rozwojowy prokuratorzy nie wykluczaja dalszych
zarzutow i zatrzyman w tej sprawie.

Poslanka Lewicy: jedna na trzy kobiety miala aborcje, jestem jedna z nich
Podczas sejmowej debaty nad projektami ustaw w sprawie prawa aborcyjnego
poslanka Nowej Lewicy Katarzyna Ueberhan podkreslala, ze “zakaz aborcji nie
dziala”. Przyznala, ze sama dokonala aborcji farmakologicznej. – Aborcja
byla, jest i bedzie. Jedna kobieta na trzy w Polsce miala aborcje. Jestem
jedna z nich i mysle, ze nie jestem tu dzis sama – mowila poslanka. W
czwartek poslowie i poslanki przez prawie szesc godzin debatowali nad
czterema projektami ustaw dotyczacymi prawa aborcyjnego. Dwa projekty w
listopadzie zlozyl klub Lewica. Kolejny projekt, ktory zostal zgloszony
przez grupe poslow klubu Koalicji Obywatelskiej, wplynal do Sejmu pod
koniec stycznia. Ostatni projekt w tej sprawie zostal zlozony pod koniec
lutego przez przedstawicieli Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050). Zakaz
aborcji w Polsce nie dziala. Obowiazujacy od ponad 30 lat falszywy,
zaklamany kompromis, pozbawiajacy nas, Polki naszych podstawowych praw,
prawa do decydowania o sobie, nie dziala. Aborcja byla, jest i bedzie.
Jedna kobieta na trzy w Polsce miala aborcje. Jestem jedna z nich i mysle,
ze nie jestem tu dzis sama – powiedziala poslanka klubu Lewica Katarzyna
Ueberhan. Wiekszosc z tych aborcji to aborcje farmakologiczne, wykonane
wlasnie takimi tabletkami – powiedziala, pokazujac wspomniane tabletki.
Dodala, ze sama skorzystala ze srodkow farmakologicznych, gdy dokonywala
aborcji. aborcji.

Spedzili dziewiec dni na bezludnej wyspie. Ocalil ich “akt pomyslowosci”
Trzech rozbitkow zostalo uratowanych z bezludnej wyspy w Mikronezji. Ich
lodz zostala uszkodzona podczas rejsu, na ktory wybrali sie w Niedziele
Wielkanocna. Odnalezienie mezczyzn bylo mozliwe dzieki wykonanemu na piasku
napisowi. We wtorek trzech rozbitkow zostalo uratowanych z bezludnej,
niedostepnej wyspy w Mikronezji. W niedziele Wielkanocna mezczyzni
wyruszyli na morze na pokladzie niewielkiej lodzi, ale tego samego dnia
kontakt z nimi calkowicie sie urwal.

Niezwykle trudna akcja

Rodzina zeglarzy poinformowala o zaginieciu stacjonujaca w Mikronezji Straz
Przybrzezna Stanow Zjednoczonych. Funkcjonariusze rozpoczeli poszukiwania
przy wsparciu ze strony amerykanskiej Marynarki Wojennej. Stalo przed nimi
nielatwe zadanie – do przeszukania mieli obszar 78 tysiecy morskich mil
kwadratowych (ponad 260 tysiecy kilometrow kwadratowych), a warunki
pogodowe byly niesprzyjajace. Funkcjonariuszom udalo sie jednak wpasc na
trop rozbitkow. Zaloga samolotu Marynarki Wojennej zauwazyla z powietrza
napis “POMOCY” ulozony na plazy bezludnej wyspy Pikelot. Do jego stworzenia
mezczyzni wykorzystali liscie palmowe.

– Ten akt pomyslowosci byl kluczowy w skierowaniu pomocy bezposrednio do
ich lokalizacji – powiedziala Chelsea Garcia, koordynator misji
poszukiwawczo-ratowniczej. – Operacja ta jest swiadectwem skutecznej
wspolpracy miedzy Straza Przybrzezna, Marynarka Wojenna i partnerami
regionalnymi.

Zolnierze dostarczyli rozbitkom radio, za pomoca ktorego zeglarze
potwierdzili, ze wszystko z nimi w porzadku. Na wyspie utkneli, poniewaz
ich lodz ulegla uszkodzeniu. Mezczyzni otrzymali takze zapasy pozwalajace
bezpiecznie przetrwac kolejne godziny. Nastepnego dnia na wyspe dotarl
statek Strazy Przybrzeznej, a rozbitkowie zostali uratowani. Co ciekawe, w
2020 roku na Pikelot – wyspie popularnej wsrod turystow ze wzgledu na
bogata faune i flore – przeprowadzona zostala inna akcja ratunkowa. Trzech
mikronezyjskich zeglarzy ulozylo wtedy na plazy napis “SOS”.

Netanjahu: uderzymy w kazdego, kto w nas uderzy Przyjelismy prosta zasade:
uderzymy w kazdego, kto uderzy w nas – zapowiedzial w czwartek premier
Izraela Benjamin Netanjahu. Przywodca Iranu Ali Chamenei oznajmil dzien
wczesniej, ze Izrael “musi zostac i zostanie ukarany” za przypisywany mu
zeszlotygodniowy atak na iranski konsulat w stolicy Syrii, Damaszku.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu w czwartek wizytowal baze samolotow F-15
w Tel Nof na poludniu Izraela. Mysliwce te sa glowna bronia izraelskich sil
powietrznych do uderzen dalekiego zasiegu. Jak pisze portal Times of
Israel, przemawiajac do pilotow premier Izraela przygotowywal ich na rozwoj
roznych scenariuszy, na roznych obszarach.

– Zyjemy w trudnych czasach. Jestesmy w srodku wojny w Strefie Gazie, ktora
trwa z pelna sila. Ponadto kontynuujemy nieustanne wysilki na rzecz zwrotu
naszych zakladnikow, ale przygotowujemy sie takze na wyzwania na innych
frontach – powiedzial Netanjahu. Przyjelismy prosta zasade: uderzymy w
kazdego, kto w nas uderzy – zapowiedzial izraelski premier. – Jestesmy
gotowi zaspokoic wszystkie potrzeby panstwa Izrael w zakresie
bezpieczenstwa, zarowno w defensywie, jak i w ofensywie – dodal. W srode
duchowo-polityczny przywodca Iranu ajatollah Ali Chamenei zapowiedzial, ze
Izrael “musi zostac i zostanie ukarany” za przypisywany mu zeszlotygodniowy
atak na iranski konsulat w stolicy Syrii, Damaszku. Wedlug agencji
Bloomberg Teheran moze przeprowadzic ataki z wykorzystaniem precyzyjnych
rakiet i dronow na obiekty wojskowe i rzadowe w Izraelu. Izrael nie
przyznal sie do ataku na placowke w Damaszku, ale tez i mu nie zaprzeczyl.
W bombardowaniu zginelo siedmiu czlonkow iranskiego Korpusu Straznikow
Rewolucji Islamskiej, w tym dwoch generalow odpowiadajacych za zagraniczne
dzialania militarne Iranu.

Pieniadze z przekazow brala dla siebie. Listonoszka zapewnila, ze wszystko
odda Listonoszka uslyszala 23 zarzuty przywlaszczenia pieniedzy, w sumie
ponad 24 tysiecy zlotych. Tlumaczyla sie trudna sytuacja finansowa.
Zapewnila, ze wszystko odda. “46-letnia kobieta, pracujac jako listonoszka,
nie dostarczyla klientom poczty przekazow z gotowka. Sprawa wyszla na jaw,
gdy jeden z odbiorcow nie otrzymal pieniedzy. Wewnetrzna kontrola w
urzedzie wykazala, ze kobieta, zamiast przekazywac pieniadze mieszkancom
powiatu legnickiego, zabierala je do wlasnej kieszeni” – informuje Komenda
Miejska Policji w Legnicy. Funkcjonariusze ustalili co najmniej 23 osoby
pokrzywdzone, ktore stracily lacznie ponad 24 tys. zlotych. Nieuczciwa
listonoszka uslyszala lacznie 23 zarzuty. Jak dodaje policja, podczas
przesluchania kobieta tlumaczyla sie problemami finansowymi. Zadeklarowala
sie oddac wszystkie przywlaszczone pieniadze, do czego tez zostala
zobowiazana. Grozi jej kara do pieciu lat pozbawienia wolnosci.

Zabojca miesiecznego syna apelowal w sieci o wsparcie dla rodzin w zalobie
po dziecku Po szesciu latach zapadl wyrok na pare z Wielkiej Brytanii za
zabojstwo ich miesiecznego syna. Skazany na dozywocie ojciec noworodka mial
po dokonaniu zbrodni publicznie apelowac o przekazywanie darowizn na rzecz
organizacji wspierajacej rodziny po stracie dzieci – informuje BBC.
Miesieczny Ollie Davis zmarl w pazdzierniku 2017 roku. Jeszcze w tym samym
miesiacu sluzby zatrzymaly jego rodzicow, Michaela Davisa i Kayleigh
Driver. Sekcja zwlok wykazala bowiem, ze noworodek zmarl wskutek skrecenia
karku. Uraz spowodowal ucisk na rdzen kregowy, co sprawilo, ze chlopczyk
przestal oddychac. Przez nastepne szesc lat policja prowadzila dochodzenie
w celu ustalenia, kto odpowiada za smierc dziecka. W srode ojciec Olliego,
29-letni Michael Davis zostal skazany na dozywocie za zabojstwo – podala
policja hrabstwa Leicestershire w komunikacie na swojej stronie.

Matka Olliego, 31-letnia Kayleigh Driver, zostala skazana na siedem lat
wiezienia po uznaniu jej za winna “spowodowania lub dopuszczenia do smierci
dziecka oraz spowodowania lub dopuszczenia do wyrzadzenia powaznej krzywdy
fizycznej dziecku”. Przed ogloszeniem wyroku Davis i Driver byli na
wolnosci – opuscili areszt po wplaceniu kaucji. W zwiazku z tym para, ktora
zaprzeczala, ze jest odpowiedzialna za smierc dziecka, mogla publikowac
wpisy w internecie. Jak podaje “Independent”, Davis w 2021 utworzyl na
Facebooku zbiorke urodzinowa, w ramach ktorej poprosil o przekazywanie
darowizn na rzecz Sands – organizacji charytatywnej wspierajacej rodziny po
stracie dzieci.

– Jestesmy zdruzgotani przerazajaca zbrodnia popelniona przez Michaela
Davisa, ktory zamordowal swojego synka Olliego – powiedziala cytowana przez
portal BBC szefowa Sands, Clea Harmer. Jak dodala, “cyniczny” apel Davisa
mial wywolac wspolczucie. – Nasze dochodzenie potwierdzilo, ze za
posrednictwem tego kanalu nie przekazano zadnych darowizn – podkreslila.

“Uwaga, nisko latajace bociany!” Postawiono nietypowy znak Znak
ostrzegajacy przed nisko latajacymi bocianami zostal ustawiony w
niemieckiej miejscowosci Sandstedt. Dochodzilo tam do wypadkow z udzialem
tych majestatycznych ptakow, ktore podczas zblizania sie do gniazd czesto
znajdowaly sie na drodze ciezarowek. W miejscowosci Sandstedt w Dolnej
Saksonii znajduje sie dziesiec gniazd bocianow. Po raz pierwszy ptaki
pojawily sie w tym regionie 15 lat temu, zwabione obfitoscia pozywienia na
pobliskich bagnach. Aby zapewnic im bezpieczenstwo, mieszkancy wioski
przeprowadzili nietypowa akcje.

Opadaja nisko nad ziemie

Jak opowiadala pomyslodawczyni inicjatywy, Sabine Franke, na pomysl
ustawienia znakow ostrzegawczych wpadla, gdy natknela sie przy drodze na
zwloki bociana. Ptak zderzyl sie z przejezdzajacym autem. “To przerazajace
i smutne, kiedy przed toba lezy tak duze zwierze” – opowiadala w rozmowie
ze stacja RTL. Problem wynika z techniki, jaka stosuja bociany podczas
powrotu do gniazda. Ptaki opadaja nisko nad ziemie, po czym powoli szybuja
w gore i delikatnie laduja w gniezdzie. W pewnym momencie znajduja sie one
zaledwie kilka metrow nad ziemia, a zatem na kursie kolizyjnym z duzymi
samochodami.

Franke dodala, ze wladze gminy nie chcialy dolozyc sie do ustawienia trzech
znakow ostrzegawczych, dlatego sama musiala zaplacic 300 euro za ich
umieszczenie. W prowadzeniu akcji pomagaja jej darowizny od milosnikow
bocianow, ktorzy o akcji dowiedzieli sie z mediow spolecznosciowych.

Dlaczego nie zaglosowalismy w wyborach samorzadowych? Sondaz 20 procent
respondentow nie wzielo w niedziele udzialu w wyborach samorzadowych z
powodu nieobecnosci w miejscu zameldowania. 19 procent badanych bylo w tym
czasie zajetych – wynika z badania przeprowadzonego przez pracownie
Opinia24. W niedziele odbyly sie wybory samorzadowe. Frekwencja w wyborach
do sejmikow wojewodzkich wyniosla 51,94 procent. Do urn podczas ostatnich
wyborow parlamentarnych w pazdzierniku poprzedniego roku poszlo natomiast
az 74,38 procent obywateli uprawnionych do glosowania.

Pracownia Opinia24 w dniach 8-9 kwietnia zadala grupie tysiaca respondentow
nastepujace pytanie: “Dlaczego nie zaglosowal(a) Pan(i) w wyborach
samorzadowych?”. Pytanie mialo charakter otwarty i respondenci udzielali na
nie swobodnej odpowiedzi. Z sondazu wynika, ze 20 procent badanych
stwierdzilo, ze nie zaglosowalo w niedzielnych wyborach samorzadowych,
poniewaz nie bylo ich tego dnia w miejscu zamieszkania. Kolejne 19 procent
pytanych nie poszlo zas do urn, gdyz byli w tym czasie zajeci.

15 procentom osob w oddaniu glosu przeszkodzil zly stan zdrowia. Dla 9
proc. przeszkoda byl brak checi oddania glosu. 5 procent badanych nie
wzielo udzialu w wyborach z powodu przekonania, ze oddany przez nich glos
nic nie zmieni. 1 proc. respondentow jako przyczyne nieoddania glosu
wskazal zbyt mala wage wyborow samorzadowych. Dla mniej niz jednego
procenta przeszkoda okazala sie zla pogoda. Na nieobecnosc w dniu wyborow w
miejscu zameldowania wskazywaly glownie osoby w wieku 40-49 lat (26 proc.)
oraz 18-29 (25 proc.), z wyzszym wyksztalceniem (33 proc.) oraz mieszkancy
miast powyzej 500 tys. mieszkancow (41 proc.).

Z kolei brak czasu na glosownie deklarowali czesciej mezczyzni (23 proc),
trzydziestolatkowie (27 proc.), osoby z wyzszym wyksztalceniem (24 proc.)
oraz mieszkancy miast od 20 tys. do 100 tys. mieszkancow (19 proc.).

Zly stan zdrowia jako przyczyne wyborczej absencji wskazywaly czesciej
kobiety (20 proc.), osoby w wieku 60+ (36 proc.) oraz mieszkancy miast od
20 tys. do 100 tys. mieszkancow (19 proc.). Brak checi do glosowania
dotykal czesciej mezczyzn (12 proc.), najmlodszych badanych, czyli osob w
wieku 18-29 (15 proc.) oraz osoby z podstawowym wyksztalceniem (23 proc.).

SPORT

Prawdziwa rewolucja! Tak polski gigant chce wstac z kolan. Moze przebic
wszystko To juz pewne: Bartosz Kurek bedzie liderem Zaksy w nowym sezonie.
Natomiast gdyby potwierdzila sie pewna plotka, to chyba przebilaby nawet
ewentualne dolaczenie do klubu z Kedzierzyna-Kozla wymienianych niedawno w
tym kontekscie gwiazd: Leona, Kubiaka, Ngapetha i Juantoreny. Rok po
trzecim z rzedu wygraniu Ligi Mistrzow Zaksa Kedzierzyn-Kozle nie gra nie
tylko o obrone Pucharu Europy, ale nie gra nawet o medale mistrzostw
Polski, bo pierwszy raz w swojej historii nie awansowala do play-off
PlusLigi. Dlaczego? O tym pewnie mozna by napisac ksiazke. I tylko jednym
rozdzialem bylaby plaga kontuzji, ktora spadla na Zakse. Ale zostawmy juz
to, co bylo i sprobujmy spojrzec na to, co bedzie. Czy odchodzacych
Aleksandra Sliwke, Lukasza Kaczmarka i Bartosza Bednorza da sie zastapic na
tyle dobrze, zeby Zaksa znow walczyla o najwyzsze cele?Nowe-stare “miotly”
robia porzadki

Wiadomo, ze podniesc zasluzony klub z kolan probuja dwaj ludzie, ktorych
caly Kedzierzyn-Kozle wspomina z sentymentem. A jednego z nich uznaje
wprost za legende. Nieoficjalnie w roli dyrektora sportowego od jakiegos
czasu pracuje juz Wojciech Serafin, przez kibicow kojarzony ostatnio jako
trener MKS Bedzin. To byly siatkarz, ktory z Mostostalem Kedzierzyn-Kozle
seryjnie zdobywal zlote medale mistrzostw Polski na przelomie XX i XXI
wieku. Jego trenerem w czasach swietnosci Mostostalu byl Waldemar
Wspanialy, ktory teraz pomaga pelnic obowiazki prezesa Jadwidze Cichon.

Jak sie dowiadujemy, efekty staran tej trojki sa nastepujace: • nowym
liderem Zaksy zostanie absolutna gwiazda polskiej siatkowki, czyli Bartosz
Kurek. To ma byc dobra zmiana za Lukasza Kaczmarka, ktory w ostatnich
latach z powodzeniem ciagnal atak Zaksy, ale teraz przeniesie sie do
Jastrzebia;

• za trzymajacych przyjecie Aleksandra Sliwke (przeniesie sie do ligi
japonskiej) i Bartosza Bednorza (odejdzie do Resovii) przyjda Rafal Szymura
(z Jastrzebskiego Wegla) i Igor Grobelny (z Projektu Warszawa), a pomagac
maja im rozwijajacy sie w druzynie Jakub Szymanski i Rumun Daniel Chitigoi;

• zespol wzmocnia tez mlodzi srodkowi: Karol Urbanowicz z Trefla Gdansk i
Mateusz Poreba, ktory wroci z wypozyczenia do Skry Belchatow;

• w ekipie pozostana doswiadczeni i bardzo cenieni reprezentanci USA:
srodkowy David Smith i libero Erik Shoji, a takze rozgrywajacy
reprezentacji Polski Marcin Janusz. A jego zmiennikiem bedzie mlodziezowy
reprezentant kraju Kajetan Kubicki, ktory obecnie gra w Lubinie;Adama
Swaczyne, ktory tymczasowo prowadzil zespol po tym jak zwolniono Tuomasa
Sammelvuo, zastapi Andrea Giani, czyli trener uznany, ktory zdobyl m.in.
wicemistrzostwo Europy ze Slowenia, rowniez srebro ME z Niemcami i zloto
Ligi Narodow z Francja. “To bzdury! Nie ma takiej opcji”Jak ocenic te
ruchy? Pewnie dla wielu kibicow to za malo. Wielu czytalo bowiem w
ostatnich tygodniach, ze Zaksa chcialaby czy nawet probowala pozyskac takie
gwiazdy jak Wilfredo Leon, Michal Kubiak, Earvin Ngapeth, Osmany Juantorena
i Artur Szalpuk, a zaden z nich w Kedzierzynie-Kozlu nie zagra.Jednak tak
naprawde to zrozumiale, ze nikt z tego grona do Zaksy nie dolaczy. Dlaczego?

Po pierwsze: Zaksa, nawet wygrywajac Lige Mistrzow trzy razy z rzedu, nie
byla klubem majacym najwyzszy budzet w Polsce (przebijaly ja Jastrzebski
Wegiel i Resovia), a teraz, wobec problemow Grupy Azoty – jej sytuacja
stala sie trudniejsza. Slyszymy, ze sprowadzenie Kurka zgodnie uznano w
Kedzierzynie-Kozlu za priorytetowe, bo to siatkarz z marka i mozna stawiac
w ciemno, ze da zarowno jakosc sportowa, jak i podniesie morale w zespole,
bedac przykladem profesjonalisty i wzorem dla mlodszych graczy. Ale na inne
gwiazdy pieniedzy juz po prostu nie wystarczylo. Od jednego z menedzerow
slyszymy, ze negocjacje z Ngapethem przerwano w momencie, w ktorym od
glownego sponsora przyszedl komunikat, iz na pensje nastepnego
przyjmujacego po juz wczesniej dogadanym Szymurze jest pol miliona rocznie.
A francuski mistrz olimpijski oczekiwalby cztery razy tyle.

Po drugie: znamienne sa slowa, ktore w lutym w rozmowie ze Sport.pl
wypowiedzial Waldemar Wspanialy. Byly trener klubu z Kedzierzyna-Kozla o
przebudowie zespolu mowil nam wtedy w kontekscie pytan o mozliwe
sprowadzenie Leona i Kubiaka. Przypomnijmy: “Szczerze? Sorry, ale nie
wierze w to, ze Wilfredo przyjdzie do Zaksy, bo wiem ile on kosztuje, ile
zarabia. A co do Michala, to szacunek, naprawde wielki szacunek, ale nie
mozna w ten sposob budowac zespolu. Przeciez Zaksa i tak ma chyba
najstarszy zespol w lidze, najbardziej doswiadczony. Ten zespol potrzebuje
trzech-czterech mlodych chlopakow, ktorzy w przyszlosci zastapia
gwiazdorow. Nie widze, zeby Zaksa o takich zabiegala, a dwa nazwiska, ktore
pan wymienil, sa dla mnie utopia. Jezeli pan prezes ma tyle pieniedzy, zeby
ich sciagnac, to sie dziwie. Sam Leon to koszt czterech-pieciu milionow
zlotych rocznie. Nie wierze, ze klub i sponsorow stac na taki wydatek. O
wzmocnieniach trzeba bylo myslec wczesniej, nie teraz. Teraz to ja nie
wiem, co bedzie z Zaksa za rok i za dwa lata. To mnie martwi. Tak, konczy
sie piekna era”. Wtedy Wspanialy wystepowal w roli obserwatora poczynan
Piotra Szpaczka. Owczesnego prezesa powszechnie krytykowano. Miedzy innymi
za to, ze po jednym z przegranych meczow wparowal do szatni i krzyczal na
zawodnikow, przede wszystkim na Sliwke majacego w Kedzierzynie-Kozlu status
herosa.

Dzis Szpaczka juz nie ma. W polowie lutego w oficjalnym komunikacie klub
przekazal, ze tymczasowa prezes zostanie Jadwiga Cichon. Pierwotnie miala
pelnic te role do konca marca, ale jej misje przedluzono do konca kwietnia.
Uslyszelismy, ze pozniej klubem pokieruje Wspanialy, ktory teraz mocno
wspiera pania p.o. prezesa. Nie, nie, nie! To bzdury! Nie ma takiej opcji.
Ja juz bylem w swoim zyciu i prezesem klubu, i wiceprezesem zwiazku i z
prezesowaniem nie chce miec juz nic wspolnego. Ale w innej formie zawsze
chetnie Zaksie pomoge i to robie – odpowiada nam Wspanialy. Gdyby Wspanialy
zostal nowym prezesem, to kibice z Kedzierzyna-Kozla pewnie odzyskaliby
spokoj utracony wraz z odejsciem Sebastiana Swiderskiego. To on jako prezes
zbudowal ekipe, ktora zdominowala nie tylko krajowe, ale i miedzynarodowe
rozgrywki. Swiderskiego w miescie uwazaja za swojego czlowieka, doskonale
pamietaja, jak dawal z siebie wszystko, gdy byl siatkarzem klubu, a gdy
przestal byc prezesem, to tesknota za nim i jego praca rosla do tego
stopnia, ze w grudniu na trybunach pojawil sie transparent o tresci
“Swider, ratuj!”. Wspanialemu w Kedzierzynie-Kozle rowniez wdziecznie
pamietaja jego zaangazowanie oraz sukcesy i wiedza, ze caly czas jest
blisko Zaksy, ze zyje jej problemami i naprawde stara sie pomagac.

– Teraz nie ma mnie w Radzie Nadzorczej, ale jestem doradca pani prezes,
ktora przejela klub w bardzo trudnym momencie i poprosila mnie o pomoc.
Znamy sie z czasow, gdy razem bylismy w Radzie Nadzorczej, pani Cichon byla
wtedy jej szefowa. To jest kobieta, ktora zna sie na siatkowce i zna
problemy Zaksy, ale – niestety – trafila na wiadomo jak trudny okres. Ona
poprowadzi klub do konca kwietnia, jeszcze w kwietniu zostanie ogloszony
konkurs na prezesa, ale jeszcze nie wiemy, czy pani prezes w tym konkursie
wystartuje. Natomiast ja na pewno sie nie zglosze – mowi nam Wspanialy.
“Jest zal, ale trudno”. Zamykaja to i lapia oddech

Nowego prezesa Zaksy poznamy w maju. Mozliwy scenariusz jest taki, ze
rzadzic beda nadal Jadwiga Cichon i Waldemar Wspanialy w roli jej doradcy.

Wyglada na to, ze w ostatnich tygodniach ten duet – razem z nowym
dyrektorem sportowym, Wojciechem Serafinem – wykonal juz kawal dobrej
roboty. Na tyle dobrej, jak bardzo to w obecnych okolicznosciach mozliwe.
Kibicow Zaksy trzeba nastawic na to, ze stworzony zostanie zespol, ktory
bedzie walczyl o medal. Dochodzi kilku mlodych chlopakow, ktorzy jeszcze
nie osiagneli swojego maksymalnego pulapu i u nas beda mogli sie rozwinac.
Wedlug mnie tworzy sie tu naprawde ciekawy zespol – mowi Wspanialy. –
Oczywiscie w momencie, w ktorym zaczelismy dzialac, rynek byl juz
przetrzebiony: i polski, i zagraniczny. Ale i tak naprawde ciekawe postaci
beda u nas graly w nowym sezonie i jestesmy dobrej mysli – dodaje.

A wreszcie Wspanialy bardzo szczerze podsumowuje: – Trenerskim okiem widze,
ze konkurenci beda mieli bardzo mocne sklady, ze Jastrzebie, Resovia i
Zawiercie sie dozbroja i trzeba powiedziec, ze niestety skonczyla sie era
Zaksy wygrywajacej Lige Mistrzow, tak, jak 20 lat temu skonczyla sie era
mojego Mostostalu rzadzacego w kraju i liczacego sie w Europie. Jest zal,
ze skonczylo sie cos, co bylo kapitalnie poukladane i dalo tyle trofeow,
zwlaszcza tych najwazniejszych, za Lige Mistrzow. Ale trudno: to zostaje w
historii, nikt tym zawodnikom, trenerom, i kibicom tego nie odbierze,
wszyscy to beda pamietali. A ze przyszedl slaby rok, z roznych powodow?
Trzeba juz za tym zamknac furtke i skoncentrowac sie na odbudowie. Ze
spojrzeniem Wspanialego zgadzaja sie chyba wszyscy. Od menedzerow tez
slyszymy, ze nowa Zaksa zapowiada sie ciekawie. Powtarzajaca sie opinia
jest taka, ze o medal w nowym sezonie ekipie z Kedzierzyna-Kozla bedzie
trudno, bo lepiej beda wygladaly sklady Jastrzebskiego, Resovii, Zawiercia
i Projektu Warszawa. Ale jednoczesnie nasi rozmowcy podkreslaja, ze w
Kedzierzynie-Kozlu ewidentnie powstaje podstawa pod wzrost w kolejnych
latach, ze zrobiono dobre ruchy na miare budzetu i mozliwosci i ze nawet
gdyby taki Kubiak czy Juantorena (a w mniejszym zakresie Ngapeth) byli
osiagalni, to i tak zdrowsze jest odbudowywanie klubu nie na “emerytach”,
tylko na szanowanym mentorze Kurku, kilku juz sprawdzonych “Zaksiakach” i
nowych, mlodszych graczach, ktorzy pojda za tymi starszymi liderami. Ta
kombinacja ma dac potrzebny reset i niezbedny, nowy oddech.

DETEKTYW

Pogrzeb zamiast slubu

Karol REBS

Znienacka zarzucili mu na szyje skrecona koszulke jednego z nich. Slawomir
T. nie mogl oddychac. Nastepnie przewrocili go na schody. Marcin D.
zaciskal mu na szyi koszulke i przytrzymywal za rece, a jego brat opuscil
Slawomirowi T. spodnie, po czym zmusil go do odbycia stosunku seksualnego.
– Jestes ciota, wiec chcemy ci zrobic przyjemnosc – rzucil drwiaco.
SSlawomir T. mial 27 lat, gdy zakochal sie od pierwszego wej- rzenia. Matka
poslala go po cos do sklepu. Przy kasie wdal sie w rozmowe z dziewczyna,
ktora spytala go, czy nie moglby poszukac drob- nych, bo z banknotu
stuzlotowe- go nie miala wydac reszty. Miala dlugie, ciemne wlosy,
blyszczace oczy i zgrabna figure. Bardzo spodobala sie Slawkowi.

Prawie 5 minut szukal po kieszeniach bilonu, by zado- wolic kasjerke, a
nastepnie – wykonujac polecenia boz- ka Amora – zaproponowal jej randke w
kawiarni. Bylo z tym troche problemu, bo Alicja G. pracowala w markecie od
rana do wieczora. Ostatecznie umo- wili sie na wspolny wypad do dyskoteki w
najblizsza sobote.

Po trzech tygodniach znajo- mosci postanowili sie pobrac. Pospiech, z jakim
Slawomir T. rozpoczal przygotowania do slubu i wesela, wprawial jego
rodzicow w pewne zaklopota- nie. Z jednej strony cieszyli sie, ze syn
znalazl dziewczyne, kto- ra pokochal i z ktora chce sie zenic. Dotychczas
bowiem nie przejawial potrzeby ustatkowania sie. Mial liczne grono kolegow,
z ktorymi beztrosko spedzal czas – matka uwazala, ze jest ono zbyt liczne,
obawiajac sie jednoczesnie – jak to matka – ze wlasnie kole- dzy sprowadza
jej ukochanego jedynaka na zla droge.

Z drugiej jednak strony woleliby, zeby syn w kwe- stii malzenstwa nie
popelnil jakiegos glupstwa. Po co tak sie spieszyc? Zapewnil ich, ze nie
zostana za kilka miesiecy dziadkami. Akurat mial szan- se na znalezienie
pracy jako operator koparki na budowie, musial jednak odbyc specjali-
styczne i wcale nie takie latwe szkolenie. Rodzice sugerowali, ze to
powinien byc priorytet. Przytakiwal im, ale myslami byl gdzie indziej.
Szukal odpowied- niego lokalu na wesele, ktore – ponoc oboje sobie tego
zyczyli – mialo “zapierac dech”.

Rodzicow najbardziej cie- szyl fakt, ze Slawek najwyraz- niej odstawil
kolegow, z ktorymi do niedawna jeszcze uwielbial wypady na piwo i calonocne
dyskoteki. Czyzby radowali sie przedwczesnie?

Formalnosci zwiazane ze slubem i weselem byly juz prak- tycznie zalatwione.
Uroczystosc miala sie odbyc za niespelna dwa miesiace. Otwarta kwe- stia
pozostawal jedynie wybor samochodu, ktorym mloda para miala jechac do
kosciola, a nastepnie na impreze weselna.

Tradycyjnie, zalatwie- nie slubnego auta nalezy do obowiazkow pana mlodego.
Slawomir T. nie chcial jednak pierwszego lepszego samocho- du, to musialo
byc cos szczegol- nego… Ojciec ironicznie kwito- wal fanaberie syna.

Slawek coraz czesciej znikal z domu i spotykal sie z dawna paczka kolegow,
radzac sie ich w kwestii doboru samocho- du do slubu. Wracal po kil- ku
godzinach, podchmielony. Poczatkowo rodzice nie martwi- li sie tym.
Wychodzil bowiem z zalozenia, ze lepsze sa pozne powroty przed slubem niz
po.

Pewnego razu w ogole nie wrocil na noc do domu. Nazajutrz rowniez sie nie
poja- wil. Domownicy troche sie zanie- pokoili, bo owszem, zdarzaly mu sie
wczesniej takie wyskoki, ale – odkad mial komorke – prze- waznie informowal
rodzicow, ze spotkanie z kolegami sie prze- dluzy. Tym bardziej, ze tego
dnia byl umowiony z Alicja na przy- miarke u krawca. Zatroskana nieobecno-
scia syna, matka Slawka, idac po zakupy, zauwa-

zyla w poblizu sklepu, tuz przy budowanym od kilku miesiecy domu,
zbiegowisko ludzi. Nad czyms lub nad kims pochylali sie, wygladali na
wstrzasnietych i przerazonych. Cos do siebie szeptali. Na widok Krystyny T.
zamilkli i pochylili glowy. Cos mnie tknelo, gdy ich zobaczylam –
powiedziala w sledztwie matka Slawomira. – Od razu pomyslalam, ze tam moze
lezec moj syn, po chwili jednak uznalam to za absurd! Przeciez nie moze byc
tak, ze co sobie czlowiek odruchowo pomy- sli, to sie spelnia. Ani dobre
rze- czy, ani zle!

A jednak na schodach tego budowanego domu lezal Slawomir T. Matka poznala
go po charakterystycznej bluzie w czerwono-czarne pasy. Byl caly
pokrwawiony i posinia- czony, mial zmasakrowana glo- we, na ktorej
postawiony zostal pustak, jakich wiele znajdowalo sie na placu budowy.

Slawomir T. byl czesciowo obnazony – mial opuszczone spodnie i rozpieta
koszule. Nie dawal oznak zycia. Matka rzu- cila sie do jego ciala, zaczela
wolac, zeby wstal i poszedl z nia do domu. Do kobiety jeszcze nie docierala
straszna prawda. Po chwili stalo sie jasne, ze w B. – malym,
kilkutysiecznym mia- steczku nad Bugiem – popelnio- ne zostalo brutalne
zabojstwo. Na miejscu zbrodni pojawily sie radiowozy policyjne i karetka
reanimacyjna.

Lekarz stwierdzil zgon 27-latka, za przyczyne uznajac obrazenia glowy.
Potwierdzila to sekcja zwlok: Slawomir T. zginal w wyniku ciezkiego ura- zu
mozgu, powstalego w wyni- ku kilku silnych uderzen, zada- nych twardym
tepym przedmio- tem, ktorym okazal sie lezacy przy zwlokach pustak. Zostal
on zabrany przez zabojcow z pryzmy stojacej na tylach wznoszonego budynku.
Lekarze ustalili rowniez, ze na krot- ko przed smiercia mezczyzna zostal
dotkliwie pobity oraz… zgwalcony.

Cale miasteczko bylo wstrza- sniete ujawnionymi faktami. Szczegolnie duzo
emocji budzi- ly informacje, ze Slawomir T. zostal zgwalcony przed smier-
cia. Ludzie zastanawiali sie, kto moglby sie tego dopuscic. Sugerowano, ze
musial to zrobic akis szalony zboczeniec. Na pewno nie miejscowy, bo tu
takich zwyrodnialcow nie ma inigdyniebylo – jakzapewniali mieszkancy
miasteczka.

Policja krok po kroku dochodzila do prawdy, a kluczem do jej poznania bylo
ustalenie, gdzie i w czyim towarzystwie Slawomir T. spedzil ostatnie
godziny swojego zycia.

Wbrew pozorom okazalo sie to dosc prostym zadaniem. 22 sierp- nia, Slawomir
T., wyszedl zaraz po obiedzie i w odleglosci zaledwie 300 metrow od domu
spotkal swo- ich zabojcow. Byli to dwaj mlodzi mieszkancy B., bracia Marcin
(27 lat) i Mateusz (24 lata) D. Znajomi nazywali ich blizniakami. Nie byli
nimi, ale mimo trzyletniej roznicy wieku, ich fizyczne podobienstwo bylo
zdumiewajace. Zdarzalo sie, ze nawet ci, ktorzy dobrze ich zna- li,
potrafili sie pomylic.

Cala trojka kumplowala sie od dziecinstwa. Mieszkali w sasiedztwie,
chodzili do tej samej szkoly (Slawomir T. i Marcin D. nawet do jednej
klasywpodstawowce),bawili sie na tych samych dyskotekach, pili piwo w tych
samych barach i pubach. Slawomir T. uwazal ich za swoich przyjaciol. Jego
rodzice znali te rodzine i mieli o niej jak najlepsze zdanie.

Do niedawna jeszcze, to zna- czy do czasu poznania przez Slawomira Alicji
G., niemal codziennie spotykali sie na piwie w osiedlowej knajpce. A i
potem, ilekroc sie widywali, bracia namawiali go na kufelek albo dwa.
Zazwyczaj odma wial. Z tego powodu Marcin i Mateusz lubili sie ponabijac z
kolegi.

– Jeszcze sie z nia nie ozeniles a juz cie wziela pod pantofel, az strach
pomyslec co bedzie dalej – smiali sie.

Slawek sie nie obrazal, byly to bowiem (tak przynajmniej myslal)
przyjacielskie zarciki, o ktore nie ma sensu robic afe- ry. Uwazal tez, ze
gadaja tak, bo mu zazdroszcza pieknej narzeczonej.

Podobnie przebiegalo ich ostatnie spotkanie. Marcin i Mateusz zauwazyli go
siedzace- go na lawce nieopodal osiedlowej fontanny. Wygladal na osowia-
lego i zafrasowanego. Spytali go wiec ze smiechem, czy to dlatego jest taki
smutny, ze narzeczona nie przyszla na randke.

– Dajcie spokoj, nie w glowie mi dzis zarty – Slawek machnal reka, po czym
siegnal do kiesze- ni po telefon, ktory w tej chwi- li zadzwonil. Rozmowa
trwala bardzo krotko. – Szkoda, no coz trudno – rzucil do sluchawki,
rozlaczajac sie. Byl jeszcze bar- dziej przybity i zawiedziony niz pare
minut wczesniej.

Wyjasnil braciom D. powod kiepskiego humoru.

– Od ponad tygodnia probu- je zorganizowac bryke na wesele i jakos mi sie
nie udaje – powie- dzial. – Wlasnie dzwonil kum- pel, na ktorego liczylem i
poin- formowal mnie, ze sprawa jest nieaktualna.

Marcin i Mateusz D. spojrze- li na siebie porozumiewawczo, po czym odparli,
ze jesli chce to mu pomoga. Zaproponowali, aby pojsc w ustronne miejsce i
spokojnie pogadac.

“Spokojnym miejscem” byla oczywiscie osiedlowa piwiarnia. Co prawda bylo w
niej gwarno, ale im to nie przeszkadzalo. Slawomir T. poszedl po piwo, a
bracia D. rozmawiali w tym czasie z kims przez komorke.

– Wszystko jest okay – poinformowali przyjaciela. – Powiedzielismy
Grzeskowi o two- ich preferencjach, co do fury. Mowil, ze da sie to
zalatwic.

– Ale kiedy? – przerwal Slawek. – Bryke chcialbym miec dogadana jeszcze w
tym tygodniu.

Po twarzy starszego z bra- ci przemknal cien, mezczyzna zaraz sie jednak
usmiechnal i odparl wesolym tonem, ze Grzesiek ma niebawem oddzwo- nic i
powiedziec jak sie sprawy maja. A tymczasem warto sie napic browara.
Niestety, Grzesiek zadzwo- nil dopiero po dwoch godzinach i co gorsze

nic konkretnego nie mogl jeszcze obiecac. Slawek z trudem ukry- wal zawod.
Byl zly na siebie, ze zgodzil sie przyjsc tu z bracmi D. Nic nie zalatwil,
zmarnowal tylko czas i pieniadze. No i upil sie, choc przyrzekal Alicji, a
takze sobie samemu, ze skonczy z bie- siadowaniem po spelunkach.

W przeciwienstwie do niego, Marcin i Mateusz byli w cudow- nym nastroju.
Smiali sie i zar- towali. Namawiali Slawka, zeby sie nie ociagal tylko pil
rowno z nimi. Gdy wracal z toalety, wydawalo mu sie, ze smieja sie z niego.
Ostrym tonem zwrocil

im uwage. Podejrzewal, ze wcale nie mieli zamiaru pomagac mu w zalatwieniu
samochodu. Tak tylko powiedzieli, zeby napic sie darmowego piwa i przy oka-
zji ponabijac sie z “frajera”, za jakiego pewnie go uwazali. Ale on nie
jest taki glupi i naiwny. Powiedzial im co o tym mysli.

– Sorry, moze troche przesadzi- lismy z tymi zartami, ale i ty takze –
rzekl ze spokojem Marcin D. – Nikt cie na nic naciagal, naprawde chcielismy
ci pomoc, ale mniejsza z tym. Dajmy spokoj nerwom i chwycmy sie lepiej za
kufle…

Siedzieli w piwiarni do zamkniecia. Mocno juz pod- chmieleni wytoczyli sie
na uli- ce. Marcin i Mateusz nie mie- li jeszcze dosc, ktorys z nich
wspomnial, ze dobrze byloby zakonczyc spotkanie “mocnym akcentem”, czyli
butelka wodki.

Zgodzil sie. I tak dzien byl nieudany, co mu tam jeszcze kilka kieliszkow.
Z zakupem alkoholu nie bylo problemu, nieopodal znajdowaly sie nocne
delikatesy. Poszli pic na posesje, gdzie budo- wany byl dom. Usiedli na
niedaw- no wybetonowanych schodach. Na poczatku cala trojka zachowy- wala
sie spokojnie. Bracia slucha- li Slawomira T., ktory opowiadal im o
przygotowaniach do slubu i wesela, a takze o malzenskich planach na
przyszlosc.

– Nagle Slawek zaczal sie rzucac – wyjasnil w sledztwie Mateusz D. –
Zdenerwowal sie, gdy moj brat powiedzial, ze zna jego narzeczona, bo
wielokrot- nie chodzil po zakupy do sklepu, w ktorym ona pracowala. Slawek
sie wsciekl i krzyknal, zeby jej nie obrazal, choc Marcin nic zlego o niej
nie mowil.

Doszlo do szarpaniny. Marcin D. szybko sobie pora- dzil ze Slawomirem, a
potem – jak stwierdzil mlodszy z braci – rowniez im puscily nerwy.

– Wydawalo nam sie, a raczej czulismy, ze nami pogardza. I ma do nas o
wszystko pretensje. Ze sobie z niego zartujemy, ze go oszukalismy. Straszny
wazniak sie z niego zrobil odkad zareczyl sie z ta dziewczyna! I pomy-
slec, ze kiedys byl luzakiem, znal sie na zartach i w ogole…
Postanowilismy dac mu nauczke. Aleniezamierzalismygozabijac. To sie stalo
jakos tak nagle… S tracili kontrole nad swo- imi emocjami. Znienacka
zarzucili mu na szyje skre-

cona koszulke jednego z nich. Slawomir T. nie mogl oddychac. Nastepnie
przewrocili go na scho- dy. Marcin D. zaciskal mu na szyi koszulke i
przytrzymywal za reke a jego brat opuscil Slawomirowi T. spodnie, po czym
zmusil go do odbycia stosunku seksualnego.

– Jestes ciota, wiec chcemy ci zrobic przyjemnosc – rzucil drwiaco.

Dopiero potem zdjeli mu z szyi koszulke. Byl zszokowa- ny, z trudem wstal z
betonu. Slabym glosem powiedzial do oprawcow, ze nie podaruje im tego, co
mu zrobili.

– Chyba zartujesz – odpowie- dzieli i ponownie rzucili sie na niego i
obezwladnili.

Uznali jednak, ze jeszcze nie koniec. Przytaszczyli ciezki pustak i
kilkakrotnie uderzyli nim w glowe Slawomira T., kto- ry po chwili stracil
przytomnosc i przestal sie ruszac.

Dopiero wowczas Marcin i Mateusz zdecydowali sie odejsc. Wzieli reszte
wodki, ktora wypili po drodze do domu. Nie zatrosz- czyli sie o
przyjaciela. W sledz- twie powiedzieli, ze nie przyszlo im do glowy, ze
moze on potrze- bowac pomocy. Odchodzac, postawili mu pustak na glowie.

Obaj nie stawiali oporu pod- czas zatrzymania. Nie sprawiali tez wrazenia
zaskoczonych wizy- ta policjantow. Podczas przeslu- chania w prokuraturze
przyznali sie do zabojstwa Slawomira T., a Mateusz D. dodatkowo do
zgwalcenia kolegi. Beznamietnie zrelacjonowali przebieg zdarzenia.

– Uderzylem go dwa razy, nie wiem ile razy zrobil to moj brat, nie
liczylem. Na koniec zadalem Slawkowi trzecie uderzenie. Zeby sie juz dluzej
nie meczyl – wyja- snial Marcin D.

Nie byli dotychczas karani. Cieszyli sie dobrymi opiniami. Marcin D. byl
kilka lat temu notowany za chuliganskie eks- cesy. Mlodszy D. mial calkowi-
cie czyste konto. Obaj pracowali, mieli dziewczyny. Mieszkancom B. wciaz
trudno uwierzyc, ze to wlasnie oni zgwalcili i zamordo- wali swojego
przyjaciela.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl