Dzien dobry – tu Polska – 13.04.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 101) (6594)

13 kwietnia 2023

Pogoda

czwartek, 13 kwietnia 11 st C

Zachmurzenie

Opady:20%

Wilgotnosc: 69%

Wiatr:10 km/h

Kursy walut

Euro 4.67

Dolar 4.27

Funt 5.31

Frank 4.73

Dzien dobry Czytelnicy 🙂 dzis wita sie z Panstwem Pan Gargamel 🙂

BAROMETR MARYNARSKIEJ SZCZODROSCI

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 1243,49 (tysiac dwiescie
czterdziesci trzy zl czterdziesci dziewiec gr). Wplaty w okresie
przedswiatecznym wyniosly 1150, wydatkow nie bylo.

pozdrawiam

Slawek Janus Stowarzyszenie Liver, Krakow

—————————-

A nie mowilem! Ani przez chwile nie watpilem w marynarska dobroc. No coz”
Od blisko dwudziestu lat w odniesieniu do marynarskiej szczodrosci tak mi
to wychodzi. Zycze sobie i “klienteli”: tego sie trzymajmy.

Gargamel

DOWCIP

” Taka Sytuacja

Wczoraj bylem w Kauflandzie i kupilem 5 kilogramowe opakowanie pedigri-pal
dla psa.. Stojac w kolejce do kasy kobieta za mna zapytala, czy mam psa..
Co za niedorzeczne pytanie pomyslalem.. Odwrocilem sie i mowie do
ciekawskiej baby

– Nie prosze pani, kupilem to zarcie dla siebie.. Jest pewna dieta ktora
kiedys zastosowalem i dzieki niej schudlem 20 kg i teraz zamierzam do niej
wrocic.. Babka zrobila oczy i widze zainteresowanie reszty pan stojacych w
kolejce..

Wtedy kobita pyta na czym ta dieta polega, wiec jej mowie, ze nalezy nosic
w kieszeni garsc takiej psiej karmy i gdy tylko poczuje glod po prostu
wziac 2-3 ziarenka.. By dodac pikanterii mowie jej i wszystkim
zainteresowanym, ze taka karma jest bardzo zdrowa i zawiera wszystkie
niezbedne elementy i witaminy potrzebne dla organizmu jednak trzeba uwazac,
bo podczas ostatniej diety wyladowalem w szpitalu.. Wtedy widze, ze facet
stojacy za babka juz ledwo powstrzymuje smiech

Oczywiscie babka nie bylaby babka, gdy nie zapytala co sie stalo, czy
czasami nie przedawkowalem psiego zarcia..

No to grzecznie odpowiedzialem ciekawskiej

– Nie prosze pani.. Po prostu zapomnialem sie i zaczalem lizac sobie jaja
na ulicy i wtedy potracil mnie samochod

Facet za babka malo nie zesikal sie ze smiechu ”

W mieszkaniu wybuchla toaleta. Na miejscu szesc zastepow strazy pozarnej

Do niecodziennego zdarzenia doszlo w jednym z blokow w Walbrzychu. Jak
przekazali strazacy, w mieszkaniu wybuchala muszla klozetowa, do ktorej
wczesniej ktos wlal latwopalna substancje i zaproszyl ogien. Na miejscu
okazalo sie, ze poparzony zostal mezczyzna. Strazacy zostali wezwani do
zadymionego mieszkania na ul. Poselskiej w Walbrzychu (woj. dolnoslaskie)
we wtorek (11 kwietnia) ok. godz. 10. Kleby dymu wydobywajace sie z
mieszkania na piatym pietrze zauwazyli sasiedzi. Po przybyciu strazy
pozarnej okazalo sie, ze doszlo do wybuchu w lazience, a dokladnie, w
muszli klozetowej. Na miejscu sluzby ratunkowe znalazly rannego mezczyzne.
Ze wstepnych ustalen wynika, ze wlal on do sedesu latwopalna ciecz i
doprowadzil do zaproszenia ognia, prawdopodobnie byl przez wrzucenie
niedopalka papierosa. W wyniku wytworzenia sie mieszanki wybuchowej doszlo
do eksplozji w ubikacji, czego skutkiem byl niewielki pozar. Pozar zostal
ugaszony przez strazakow przyslowiowym wiaderkiem wody – mowil Lukasz
Zajaczkowski z walbrzyskiej strazy pozarnej w rozmowie z portalem
dziennik.walbrzych.pl Poszkodowany mezczyzna ma m.in. obrazenia nog. Zostal
przekazany Zespolowi Ratownictwa Medycznego z Walbrzycha. Na miejscu
zdarzenia interweniowalo lacznie szesc jednostek strazy pozarnej.

USA: 12-latka ukradla ojcu samochod. Pojechala spotkac sie z nieznajomym

12-letnia Jade Gregory z Florydy w USA ukradla ojcu samochod i wyruszyla w
wielogodzinna podroz, aby spotkac sie z obca osoba poznana przez internet.
Nastolatka wziela ze soba 14-letnia kolezanke. Dziewczynkom udalo sie
pokonac ponad 600 km, zanim zobaczyly swoje twarze na sklepowym telewizorze
i postanowily zaniechac wyprawy. Mieszkajaca w Gainsville na Florydzie Jade
Gregory postanowila odwiedzic obca osobe w stanie Luizjana. 12-latka
ukradla ojcu samochod i wyruszyla w wielogodzinna podroz. Zabrala ze soba
14-letnia kolezanke, Khloe Larson. Nastolatka chciala udac sie do obcej
osoby poznanej w sieci. Wczesniej wymieniala z nia wiadomosci przez
internetowy komunikator. O zniknieciu dzieci sluzby natychmiast
zaalarmowali rodzice. W zwiazku z zaginieciem dziewczynek policja
uruchomila system alarmowy Child Alert. Zdjecia nastolatek pojawily sie na
telewizorach i billboardach we wszystkich poludniowych stanach.

12- i 14-latka pokonaly 600 km. Mialy spotkac sie z osoba poznana w sieci

Funkcjonariusze ustalili, ze 12-latce udalo sie dojechac samochodem do
miejscowosci Mobile w stanie Alabama. Nastolatka prowadzila samochod przez
ponad piec godzin i pokonala nim blisko 630 km. Po tym jak dziewczynki
podczas przerwy w trasie zobaczyly swoje twarze na sklepowym telewizorze,
postanowily zaniechac wyprawy i udaly sie na pobliski komisariat. Sledztwo
w sprawie wszczelo FBI. Funkcjonariusze badaja, kto mial spotkac sie dwiema
nieletnim dziewczynkami. Wsrod mozliwych hipotez wymienia sie handel
dziecmi w celach seksualnych. 12-latka i 14-latka wrocily bezpiecznie do
swoich domow. Policjanci podkreslaja, ze nalezy stale monitorowac aktywnosc
swojego dziecka w sieci. Wedlug danych amerykanskiego National Center for
Missing and Exploited Children, w ubieglym roku w Stanach Zjednoczonych
odnotowano 19 tys. przypadkow handlu dziecmi.

Byl znany jako “zabojca z Randki w ciemno”. Uczestniczke uratowalo
przeczucie

Kobieta odpowiedzialna za dobor uczestnikow “Randki w ciemno” wspomina, ze
od razu wiedziala, ze spodoba sie widzkom. Producent nie byl tego pewien,
ale dal sie przekonac. Dopiero po latach dowiedzieli sie, ze wpuscili na
plan programu randkowego seryjnego morderce. We wrzesniu 1978 roku jednym z
uczestnikow hitu stacji ABC “Randka w ciemno” ( “The Dating Game”) zostal
Rodney Alcala. Jak do tego doszlo? Producent Michael Metzger wspomina, ze w
swoim notatniku napisal przy nazwisku Alcali: “nie ma szans” na pojawienie
sie na antenie, ale jego zona Ellen odpowiadajaca za koordynacje
uczestniczek i kawalerow, przekonala go: Byl powalajacy, byla w nim jakas
zuchwalosc. Mowilam: zartujesz? Jest bardzo atrakcyjny, ludzie go
pokochaja! Formula programu byla prosta: kobieta zadawala trzem mezczyznom,
ktorych nie widziala, trzy pytania. Jak przyznaja tworcy, zalezalo im na
tym, by wypowiedzi wszystkich stron byly i zabawne, i z seksualnymi
podtekstami. Dlatego nikogo nie dziwilo wtedy, ze Alcala na pytanie o
ulubiona pore dnia odpowiedzial: noc, a zagajony o to, jakim owocem
chcialby byc, stwierdzil, ze bananem. Po serii odpowiedzi Cheryl Bradshaw
zdecydowala, ze to wlasnie z nim, fotografem odnoszacym sukcesy, chce sie
spotkac. Nastepnego dnia zadzwonila do mnie i powiedziala, ze przeprasza,
ale czy to bedzie problem, jesli nie pojdzie na randke – wspomina Ellen
Metzger w programie “20/20”. Spytana o to, skad taka decyzja, potrafila
tylko odpowiedziec, ze cos jej jednak w nowopoznanym mezczyznie nie pasuje,
nie czuje sie przy nim swobodnie, bo jest “dziwny”. Intuicja prawdopodobnie
uratowala jej zycie, bo jak sie pozniej okazalo, Rodney Alcala byl juz po
odsiedzeniu kilku wyrokow, a poza tym mial na koncie wiele morderstw
mlodych kobiet i dziewczynek. Nie wiedzieli wtedy, ze jako jednego z trzech
uczestnikow za kotara usadzaja seryjnego morderce. Po latach Jed Mills,
ktory zasiadl na srodkowym krzesle w odcinku “Randki w ciemno”, wspomina,
ze on od razu mial niedobre przeczucia wobec Alcali:Od razu zauwazylem, ze
jest dziwny. Jeszcze w poczekalni doskoczyl do mnie i powiedzial: Zawsze
dostaje swoja dziewczyne! Od razu wiedzialem, ze go nie lubie. Udzial w
programie o randkowaniu byl potwierdzeniem ogromnego narcyzmu, ego i
arogancji seryjnego mordercy – mowi w programie “20/20” sprzed kilku lat
komentator ABC Matt Murphy, ktory byl prokuratorem w sprawie Alcali w
latach dwutysiecznych. Alcala mial bowiem juz wtedy na koncie wyrok trzech
lat wiezienia za napasc na osmiolatke. W 1969 roku zaprosil do samochodu
Talie Shapiro pod pretekstem podwiezienia jej do szkoly (przekonal ja, ze
jest znajomym jej rodzicow). – Nie chcialam wsiadac, ale bylam wychowana
tak, by szanowac starszych – wspomina Shapiro. Na szczescie scene
zaobserwowal przypadkowy mezczyzna, ktory pojechal za autem i zawiadomil
policje. Wtedy Alcali udalo sie uciec przed policjantami, a dziewczynke
uratowac przed smiercia w ostatniej chwili. Kobieta do dzisiaj na szczescie
nie pamieta nic od momentu wejscia do domu Alcali, ale policjant, ktory
znalazl zgwalcona i pobita dziewczynke, nawet po kilkudziesieciu latach nie
potrafil opowiadac o tym bez lez. To nie byla pierwsza ofiara Alcali, ale
pierwsza zbrodnia, ktora pozwolila go zidentyfikowac. Policji kilka lat
zajelo jednak zlapanie uciekiniera, a po zasadzeniu wyroku mezczyzna
wyszedl warunkowo z wiezienia po roku.

Jeszcze jako mlody mezczyzna zaciagnal sie do wojska, ale zostal z niego
zwolniony z powodu zalamania nerwowego. Juz wtedy specjalisci mowili o
osobowosci narcystycznej i psychopatii, ale jego odejscie z wojska dokonalo
sie za obopolna zgoda. Pozniej Alcala zajal sie fotografia i czesto
wykorzystywal swoj nowy zawod po to, by wabic ofiary – na przyklad w Nowym
Jorku, takze jeszcze przed udzialem w “Randce w ciemno” dostal prace jako
fotograf “Los Angeles Times”. Niestety, po wystepie w telewizji morderca
dokonal jeszcze przynajmniej trzech zabojstw. Udalo sie go schwytac w lipcu
1979 roku po tym, jak 12 dni po zaginieciu znaleziono cialo zaginionej
12-latki Robin Samsoe. Jej kolezanka wspomniala, ze wczesniej podszedl do
nich mezczyzna i spytal, czy moze im zrobic zdjecia podczas jazdy na
wrotkach. Po sporzadzeniu portretu pamieciowego kurator Alcali rozpoznal go
na rysunku. Gdy policja weszla do jego mieszkania (w domu matki, z
oddzielnym wejsciem), znalazla m.in. kolczyki dziewczynki i ponad tysiac
zdjec mlodych dziewczyn, chlopcow i kobiet, bardzo czesto o charakterze
erotycznym. W 1980 roku Alcala zostal skazany na kare smierci za zabojstwo
Robin Samsoe, ale sad wyzszej instancji uchylil wyrok ze wzgledu na
nieprawidlowe poinformowanie sedziow o wczesniejszych przestepstwach
seksualnych mezczyzny. W powtorzonym procesie znowu dostal wyrok smierci –
i znowu zostal uchylony. W 2003 roku, korzystajac z badan DNA, sledczy
mogli ponownie postawic go przed sadem. Podczas ostatniego procesu wiele
osob zdziwilo, ze reprezentujac sie sam, przez piec godzin zadawal pytania
sobie jako swiadkowi, zmieniajac znaczaco glos. Jedynym swiadkiem obrony
byl oplacony przez niego psychiatra, a w 2010 roku Rodney Alcala po raz
trzeci zostal skazany na smierc. W trakcie odsiadywania wyroku specjalisci
zdiagnozowali u niego osobowosc dyssocjalna, czyli antyspoleczne zaburzenie
osobowosci. Rodney Alcala zmarl z przyczyn naturalnych w wieku 77 lat w
2021 roku, przebywajac w celi smierci. Chociaz sad udowodnil mu siedem
morderstw, policja uwaza, ze ofiar moglo byc nawet powyzej 130.

Odkryto nieznane wczesniej tlumaczenie fragmentu Biblii

Odkryto nieznane wczesniej tlumaczenie fragmentu Ewangelii wedlug sw.
Mateusza – informuja naukowcy. Tekst znajdowal sie na jednym z manuskryptow
ze zbiorow Muzeow Watykanskich, jednak byl ukryty pod kilkoma warstwami
innych zapiskow. Badacze maja nadzieje, ze odkrycie rzuci nowe swiatlo na
okolicznosci powstania tlumaczen oryginalnego tekstu Ewangelii. O odkryciu,
dajacym wglad w roznice w tlumaczeniach najstarszych kopii Pisma Swietego,
poinformowano w kwietniowym numerze czasopisma “New Testament Studies”.
Nieznane dotad tlumaczenie fragmentu 12. rozdzialu Ewangelii wedlug sw.
Mateusza odkryte zostalo w Muzeach Watykanskich przez dra Grigory’ego
Kessela z Austriackiej Akademii Nauk. Znajdowalo sie na majacym okolo
poltora tysiaca lat manuskrypcie.

Nieznane tlumaczenie fragmentu Biblii

Odkryty tekst okazal sie nieznanym dotad tlumaczeniem z greki, w ktorej
Ewangelia byla oryginalnie zapisana, na jezyk syryjski. Jego roznice w
porownaniu do oryginalu sa jednak symboliczne. Na przyklad podczas gdy w
oryginalnym, greckim tekscie, znajdziemy fragment “Pewnego razu Jezus
przechodzil w szabat wsrod zboz. Uczniowie Jego, odczuwajac glod, zaczeli
zrywac klosy i jesc”, w odkrytym teraz fragmencie znajdujemy zapis, ze
uczniowie “…zaczeli zrywac klosy, rozcierac w swoich rekach i jesc je”.
Tekst ten jednoczesnie jest identyczny z fragmentem Ewangelii wedlug sw.
Mateusza znalezionym przez Williama Curetona w XIX wieku, rowniez
tlumaczonym na jezyk syryjski. Do niedawna znane byly “tylko dwa
manuskrypty zawierajace starosyryjskie tlumaczenie Ewangelii”, podkresla dr
Kassel. Jeden z nich znajduje sie w British Library w Londynie, drugi
zostal odkryty w klasztorze sw. Katarzyny na polwyspie Synaj w Egipcie,
najstarszym istniejacym klasztorze chrzescijanskim. Naukowcy maja nadzieje,
ze odkrycie fragmentu nowego tlumaczenia w jezyku syryjskim pozwoli rzucic
nowe swiatlo na okolicznosci powstania tlumaczen oryginalnego tekstu
Ewangelii. Kessel odnalazl nowe tlumaczenie fragmentu Ewangelii wedlug sw.
Mateusza pod trzema warstwami rekopisu dzieki wykorzystaniu fotografii
ultrafioletowej. Naukowcy oszacowali, ze opisany przez nich niedatowany
zapis stanowi ok. 0,6 proc. pelnego tekstu wszystkich czterech Ewangelii i
powstal najpozniej w VI wieku. Tlumaczenia fragmentow Nowego Testamentu na
syryjski zaczely powstawac juz w II wieku, a wiec niedlugo po powstaniu
oryginalow, ze wzgledu na co sa cenione w badaniach porownawczych Biblii i
krytyce naukowej jej tlumaczen. Jezyk syryjski jest przy tym zblizony do
jezyka aramejskiego, ktorym mial poslugiwac sie Jezus.

Odkryty fragment byl ukryty pod kilkoma warstwami nowszego tekstu ze
wzgledu na niedobor pergaminu w dawnych czasach. Stare manuskrypty bywaly z
tego powodu wykorzystywane ponownie i zapisywane nowym tekstem. – To
odkrycie dowodzi, jak produktywne i wazne moze byc wspoldzialanie
nowoczesnych technologii cyfrowych i badan podstawowych, gdy mamy do
czynienia ze sredniowiecznymi manuskryptami – powiedziala cytowana przez
“Independent” dyrektor Instytutu Badan nad Sredniowieczem Austriackiej
Akademii Nauk Claudia Rapp.

KO zada wyjasnien w sprawie milionow dla fundacji zwiazanej z Kukizem. 15
pytan do premiera Morawieckiego

Poslowie Koalicji Obywatelskiej zadaja od premiera Mateusza Morawieckiego
wyjasnien w sprawie pieniedzy przyznanych fundacji zwiazanej z Pawlem
Kukizem. Skierowali w tej sprawie do szefa rzadu kilkunastopunktowa
interpelacje. Sam Kukiz przekonywal natomiast w srode, ze pieniadze zostana
wydane na realizacje projektu i “ani grosz nie zostaje w fundacji”.
Wirtualna Polska podala, ze Fundacja “Potrafisz Polsko!” zwiazana z Pawlem
Kukizem dzieki premierowi Mateuszowi Morawieckiemu otrzymala 4,3 miliona
zlotych. Kukiz jest czlonkiem rady tej fundacji. Przyznane pieniadze maja
byc przeznaczone na realizacje projektu “Instytut Demokracji Bezposredniej”
i przeprowadzenie “obywatelskiej kampanii edukacji spolecznej na rzecz
wyegzekwowania art. 4 Konstytucji”.

Zarzadzenie w tej sprawie szef rzadu wydal 10 dni po tym, jak Kukiz
poskarzyl sie w mediach, ze nie ma pieniedzy na dzialalnosc polityczna. Na
pytania o dotacje zadane przez reportera TVN24, odpowiedzialo Centrum
Informacyjne Rzadu. CIR odpisalo, ze “oferta spelnila wymogi formalne
okreslone w przepisach ustawy”, a “za zleceniem realizacji tego zadania
przemawialy przeslanki o zwiekszeniu swiadomosci i wiedzy obywateli w
zakresie demokracji bezposredniej”.

Kukiz: to projekt, o ktorym rozmawialem z premierem od roku

Lider Kukiz’15 byl pytany w srode rano w Programie Trzecim Polskiego Radia
o przyznane pieniadze na inicjatywe fundacji. – To jest projekt, o ktorym
rozmawialem z panem premierem od roku co najmniej, o koniecznosci edukacji
polskiego spoleczenstwa w zakresie instytucji ” demokratycznych –
przekonywal. Kukiz mowil, ze “to jest projekt, ktorym fundacja kieruje.” –
Fundacja nie pozyskuje ani jednego grosza, zadnych 10 procent i tak dalej z
tytulu prowadzenia tego projektu – dodal. Polityk przekazal, ze “ten
projekt dopiero rusza”. – W tej chwili zdobylismy pieniadze na jego
realizacje. Jak bedzie realizowany, to ludzie beda mieli mozliwosc
obserwowania tego na stronie internetowej tego projektu. My sie tym
projektem opiekujemy, tutaj ani grosz nie zostaje w fundacji – powtorzyl.

Dopytywany na co zatem ta ponad cztery miliony zlotych, odparl, ze “przede
wszystkim na platforme do e-votingu blockchain (rodzaj technologii – przyp.
red.), ona kosztuje jakas jedna trzecia, jedna czwarta tej kwoty”.

– To jest taka platforma, ktora bedzie przeznaczona dla kazdego. To nie
jest jakas platforma dla fundacji, wlasnosc fundacji, tylko na przyklad,
jesli spoldzielnia mieszkaniowa bedzie chciala zrobic jakies glosowanie,
jesli samorzady, wspolnoty lokalne czy tego typu podmioty beda chcialy
przeprowadzic jakies glosowanie, dostaja klucz do tej platformy i robia
sobie wiarygodne, rzetelne glosowanie – dodal. Poslowie Koalicji
Obywatelskiej Michal Szczerba i Dariusz Jonski zlozyli w sprawie dotacji
interpelacje do premiera Mateusza Morawieckiego.

“Jestesmy wstrzasnieci trybem i okolicznosciami przekazania srodkow
Fundacji Kukiza na promocje idei polityczno-wyborczych poslow kola Kukiz’15
w roku wyborczym! Zadamy wyjasnien!” – napisal w srode rano na Twitterze
Szczerba, informujac o pismie do szefa rzadu.

“1. Czy i kiedy wplynela do Prezesa Rady Ministrow lub KPRM oferta Fundacji
na realizacje zadania publicznego pn. ‘Instytut Demokracji Bezposredniej’?

2. Czy przekazanie srodkow Fundacji bylo zgodne z zobowiazaniami
wynikajacymi z Ustawy o finansach publicznych, w szczegolnosci, czy wydatek
ten byl celowy i oszczedny?

3. Czy dokonujac tego wydatku spelniono ustawowe zasady: uzyskania
najlepszych efektow z danych nakladow; optymalnego doboru metod i srodkow
sluzacych osiagnieciu zalozonych celow; w sposob umozliwiajacy terminowa
realizacje zadan; w wysokosci i terminach wynikajacych z wczesniej
zaciagnietych zobowiazan?

4. Na jakiej podstawie dokonano oceny doswiadczenia Fundacji w zakresie
realizacji zadan publicznych, skoro na podstawie dostepnych zrodel, takiego
doswiadczenia ona nie posiada?

5. Czy dokonano oceny zasobow kadrowych (i – red.) organizacyjnych Fundacji
do realizacji zadania publicznego, skoro na podstawie dostepnych zrodel
Fundacja nie zatrudniala zadnej osoby na podstawie stosunku pracy we
wczesniejszych okresach sprawozdawczych?

6. Czy rozwazano mozliwosc realizacji zadania publicznego dotyczacego
promocji ‘referendow i istniejacych w polskim prawie instrumentow
zaangazowania obywateli’ przy wykorzystaniu aktualnych zasobow
administracji publicznej, w tym jednostek podleglych bezposrednio Prezesowi
Rady Ministrow?

7. Czy Fundacja ‘Potrafisz Polsko’ jest ta sama fundacja, ktora utworzyla
Komitet wyborczy wyborcow KUKIZ’15? Czy obecny Prezes Zarzadu Fundacji
Zbigniew Oborski, a wczesniej Czlonek Zarzadu Fundacji, byl Pelnomocnikiem
wyborczym Komitetu wyborczego wyborcow KUKIZ’15? Czy obecna Czlonek Zarzadu
Fundacji Aleksandra Anna Ziolkowska byla Pelnomocnikiem finansowym Komitetu
wyborczego wyborcow KUKIZ’15?

8. Czy w umowie z Fundacja zawarto postanowienia wylaczajace mozliwosc
wykorzystania srodkow publicznych do promocji programu politycznego poslow
z Kola poselskiego KUKIZ’15 – Demokracja Bezposrednia – Pawla Kukiza i
Jaroslawa Sachajko, zasiadajacych w Organie Fundacji?

9. Czy jesli poslowie Pawel Kukiz i Jaroslaw Sachajko beda kandydatami
komitetu wyborczego utworzonego przez partie Prawo i Sprawiedliwosc, a
srodki publiczne przeznaczone na realizacje zadania przeznaczone beda na
promocje ich programu politycznego (wyborczego), bedzie istniala przeslanka
dla PKW do odrzucenia sprawozdania finansowego?

10, Czy Prezes Rady Ministrow czekal z podpisaniem przedmiotowego
rozporzadzenia (nr 8 z dnia 10 lutego 2023 r.) na ujawnienie zmiany w KRS
polegajacej na zastapieniu Pana Macieja Prostko przez posla Jaroslawa
Sachajko w Radzie Fundacji, co nastapilo w dniu 9 lutego 2023 r.? Czy celem
bylo zdominowanie Organu Fundacji przez poslow Kola poselskiego KUKIZ’15 –
Demokracja Bezposrednia?

11. Czy umowa z Fundacja zawiera obowiazek stosowania przez Fundacje ustawy
Prawo zamowien publicznych albo innych przepisow dotyczacych
konkurencyjnego zakupu towarow lub uslug?

12. Czy w ostatnich osmiu latach w tym samym trybie Prezes Rady Ministrow
lub KPRM dokonywala przekazywania dotacji na fundacje lub stowarzyszenia, w
ktorych organach zasiadali poslowie na Sejm IX kadencji? Jesli tak, to w
odniesieniu do jakich organizacji i w jakiej kwocie przekazano dotacje?

13. Do kiedy obowiazuje umowa z Fundacja?

14. Dlaczego posel Jaroslaw Sachajko nie ujawnil sie jeszcze jako
beneficjent rzeczywisty dla Fundacji, mimo ze powinien dokonac tego w ciagu
7 dni od dnia od powolana do organu fundacji?

15. Czy przekazywanie Fundacji, ktorej organ kontroluja poslowie
wspierajacy w glosowaniach rzad, srodkow publicznych przez KPRM na promocje
ich programu wyborczego nie naruszy zasad rownosci wyborow?”.

Szczerba i Jonski mowili o tej sprawie takze na konferencji w Sejmie. –
Kluczowe pytanie, ktore stawiamy premierowi Morawieckiemu, to pytanie o
rownosc wyborow – wyjasnial Szczerba. – Jak to jest mozliwe, ze akurat ta
fundacja, fundacja, w ktorej zasiadaja poslowie wspierajacy w glosowaniach
(Jaroslawa) Kaczynskiego, otrzymuje dotacje na promocje swoich idei
politycznych idei wyborczych? – pytal.

Przekonywal, ze Sachajko i Kukiz znajda sie na listach Prawa i
Sprawiedliwosci i pytal, czy w zwiazku z tym “przykazanie tej dotacji de
facto nie bedzie nielegalnym finansowaniem komitetu wyborczego, ktory
utworzy Prawo i Sprawiedliwosc”. – A jezeli tak bedzie, to jak w
przyszlosci Panstwowa Komisja Wyborcza oceni te finanse – dodal. Zdaniem
posla KO, “to jest naruszenie zasady rownosci wyborow”.

Rogatki sie podnosily, swiatlo pulsowalo na czerwono, a na przejazd wjechal
radiowoz. Mandat dla policjanta

Policyjny radiowoz wjechal na przejazd kolejowy w Piotrkowie Trybunalskim
(woj. lodzkie) w momencie otwierania sie rogatek i migajacych na czerwono
sygnalizatorow swietlnych. Nagranie trafilo do internetu. Policjant zostal
ukarany mandatem. – Nie moze byc tak, ze policjanci karza kierowcow za
popelnione wykroczenia, a sami unikaja kary, dlatego decyzja w tej sprawie
mogla byc tylko jedna – podkreslila przedstawicielka policji. Do zdarzenia
doszlo w nocy 10 kwietnia przy ulicy Slowackiego w Piotrkowie Trybunalskim.
Na opublikowanym na jednym z portali spolecznosciowych nagraniu, widac jak
radiowoz wjezdza na przejazd kolejowy w momencie, gdy rogatki nie otworzyly
sie do konca, a na sygnalizatorze caly czas pulsuje czerwone swiatlo. O
komentarz do nagrania poprosilismy rzeczniczke policji w Piotrkowie
Trybunalskim.- Kierujacy radiowozem przyznal sie do popelnionego czynu i
przyjal mandat w wysokosci dwoch tysiecy zlotych. Otrzymal tez 15 punktow
karnych. Nie moze byc tak, ze policjanci karza kierowcow za popelnione
wykroczenia, a sami unikaja kary, dlatego decyzja w tej sprawie mogla byc
tylko jedna – przekazala asp. sztab. Izabela Gajewska z Komendy Miejskiej
Policji w Piotrkowie Trybunalskim.

Rolnicy chcieli blokowac tory, ktorymi do Polski wjezdza ukrainskie zboze.
Uniemozliwili im to policjanci

Policjanci – tlumaczac sie wzgledami bezpieczenstwa – nie chca wpuscic na
tory rolnikow, ktorzy zamierzali zablokowac w Hrubieszowie (woj. lubelskie)
szerokotorowa linie kolejowa, gdzie do Polski wjezdza zboze z Ukrainy.
Rolnicy stoja wiec przy torach. Maja bialo-czerwone flagi oraz transparenty
m.in. z haslem “Ukrainska pszenica, polskie nawozy i ropa wykoncza
chlopa!!!”. – Unia Europejska wprowadzila pewne zasady, o ktorych polowa
Europy nie wie. Czyli zwolnila cla na granicy z Ukraina, a tym samym
zniszczyla polski rynek, bulgarski, rumunski, czeski, slowacki. Naszych
problemow w Brukseli nie rozumieja – mowil jeden z protestujacych rolnikow.

Ci zebrali sie w Hrubieszowie, aby zablokowac szerokotorowa linie kolejowa
niedaleko przejscia granicznego, gdzie do Polski wjezdza zboze z Ukrainy.
Jeszcze przed rozpoczeciem sie protestu na miejscu pojawila sie policja,
ktora nie wpuscila rolnikow na tory. Protestujacy stoja wiec na drodze przy
przejezdzie kolejowym. Ruch drogowy odbywa sie objazdami. Wsrod
protestujacych pojawil sie tez lider Agrounii Michal Kolodziejczak, ktory
powiedzial, ze “zyjemy w fikcji, ktora tworzy Prawo i Sprawiedliwosc, ze
jakos to bedzie”. Ja mowie tutaj wprost: jakos nie bedzie. Chlopi, nie
bedzie jakos. Dzis po co mamy to siac, kiedy za chwile nie bedzie, gdzie
sprzedac naszych zbiorow albo za psie pieniadze oddac firmom, ktore dzisiaj
sie na tym wszystkim dorabiaja – stwierdzil. Nadkomisarz Andrzej Fijolek,
rzecznik Komendy Wojewodzkiej Policji w Lublinie wyjasnil, ze rolnicy nie
zostali wpuszczeni na tory, bo funkcjonariusze musza dbac o “bezpieczenstwo
mieszkancow, uczestnikow zgromadzenia i przejezdnosc”.- Rozumiemy emocje,
natomiast nie moze byc tak, ze niemalze pod naszym okiem doprowadzimy do
sytuacji, ze ktos bedzie wskakiwal na tory – podkreslil. W piatek po
spotkaniu z ministrem polityki rolnej i zywnosci Ukrainy Mykola Solskim
nowy minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus poinformowal, ze strona
ukrainska “zlozyla propozycje, aby przez pewien czas bardzo mocno
ograniczyc, a na te chwile nawet zatrzymac calkowicie przyjazd zboza do
Polski”. Telus podkreslil, ze tranzyt zboza z Ukrainy przez Polske bedzie
“bardzo mocno monitorowany przez strone zarowno polska, jak i ukrainska,
aby zboze nie zostawalo w Polsce”.

Chcial ukrasc rower, ale “skorzystal z okazji” i odjechal land roverem

Do kradziezy doszlo w gminie Szelkow. Policja informacje o zdarzeniu
otrzymala 8 kwietnia po godzinie 7. Zgloszenie dotyczylo kradziezy
samochodu marki Land Rover. Auto zginelo z prywatnej posesji. Jak podaja
policjanci, nie byl zamkniete, a w srodku znajdowaly sie kluczyki oraz
dokumenty. Z podworka zginal tez rower, ktory odnalezli na sasiedniej
posesji. Jeszcze tego samego dnia policjanci zatrzymali jednego z
podejrzanych o kradziez – 43-letniego mieszkanca gminy Szelkow, a
nastepnego drugiego – jego 34-letniego kolege. Mundurowi ustalili, ze
34-latek chcial jechac do kolegi, dlatego ukradl z posesji rower.

– Kiedy okazalo sie, ze w kolach nie ma powietrza, wrocil po auto, bo
wczesniej zauwazyl, ze nie bylo zamkniete, a w srodku byly klucze. Pojechal
nim do kolegi, a nastepnie obaj mezczyzni jezdzili autem. Obaj maja
dozywotni zakaz kierowania pojazdami. Auto zostalo odnalezione w okolicach
Warszawy – przekazala w komunikacie Monika Winnik z policji w Makowie
Mazowieckim.

Mezczyzni uslyszeli zarzut kradziezy pojazdu oraz kierowania nim pomimo
sadowego zakazu. Za kradziez grozi im kara do pieciu lat wiezienia,
podobnie, jak za zlamanie zakazu prowadzenia.

SPORT

Legendarny polski klub wstaje z kolan. Imponujaca seria. Awans coraz blizej

Kapitalnie radzi sobie w tym sezonie III ligi Polonia Bytom. Nie przegrala
meczu od 11 spotkan i jest liderem tabeli. Celem slaskiego klubu jest
oczywiscie awans do II ligi. – Musimy byc podwojnie odpowiedzialnymi
mezczyznami, ktorzy doprowadza sprawe do konca – powiedzial po ostatnim
spotkaniu z rezerwami Rakowa Czestochowa trener Adam Burek. Kiedy po
sezonie 2010/11 Polonia Bytom spadla z ekstraklasy, nikt nie spodziewal
sie, ze jej sytuacja bedzie az tak trudna. Z roku na rok pilkarze slaskiego
klubu prezentowali sie na tyle slabo, ze spadli nawet do IV ligi. W 2017
roku klub zostal reaktywowany jako spolka Bytomski Sport Sp. z o. o., a
potem pod nazwa Bytomski Sport Polonia Bytom Sp. z o. o. Przez kolejne lata
rywalizowal na poziomie III ligi, bedac caly czas w czolowce tabeli. Do
awansu brakowalo niewiele, ale finalnie lepsze okazywaly sie inne kluby.
Przelamanie moze nastapic w tym roku, poniewaz Polonia radzi sobie w nim
kapitalnie. Po trzech kolejkach obecnego sezonu III ligi Polonia miala na
koncie zaledwie trzy punkty i nic nie wskazywalo na to, ze ich gra moze
ulec poprawie. Ale tak sie stalo. Zespol wyszedl z kryzysu i aktualnie
znajduje sie w swietnej formie. Nie zaznal goryczy porazki od 11 spotkan, a
w ostatnich trzech meczach pewnie rozprawial sie z rezerwami Chrobrego
Glogow (2:0), Gornika Zabrze (2:1) oraz w ubiegla sobote Rakowa Czestochowa
(3:1), ktore sa jednymi z glownych rywali do awansu.

– Mysle, ze to byl nasz najlepszy wiosenny mecz. To bylo spotkanie
spokojnie na poziomie II, lub nawet I ligi. Wazne dla nas, ze pokonalismy
przeciwnika w zdecydowany sposob, zaznaczajac, ze jestesmy lepsi –
powiedzial po spotkaniu trener Polonii Adam Burek.

0:6 i wystarczylo. Kolejny trener zegna sie z praca w I lidze

Zaglebie Sosnowiec zaczelo sezon od dwoch wygranych i remisu, co bylo
dobrym poczatkiem. Z czasem okazalo sie, ze bylo to jedynie chwilowe. Dzis
znajduje sie w duzo gorszej sytuacji. Od pazdziernika zeszlego roku wygralo
tylko dwa mecze, ostatni pod koniec lutego, gdy mierzyla sie z GKS-em
Katowice (2:1). Na koncie ma ich tylko szesc. Do tego dochodzi dziewiec
remisow i az 11 porazek. A ostatnia wymusila na wladzach reakcje. I ta
mogla byc tylko jedna. Dariusz Dudek trenerem Zaglebia Sosnowiec zostal 7
grudnia 2022 roku. Zdazyl poprowadzic zespol tylko w osmiu spotkaniach
rundy wiosennej przed tym jak zostal zwolniony. Wygral tylko jeden mecz, a
dwa zremisowal. O jego zwolnieniu zadecydowala wysoka porazka ze Stala
Rzeszow. Druzyna z Sosnowca przegrala az 0:6. To byla najwyzsza porazka w
tym sezonie. W zadnym innym meczu ligowym Zaglebie nie stracilo tylu
bramek. “Dariusz Dudek nie jest juz trenerem Zaglebia Sosnowiec. Jego
kontrakt zostal rozwiazany za porozumieniem stron. Zyczymy powodzenia w
dalszej karierze zawodowej” – przeczytalismy po tym spotkaniu w oficjalnych
mediach klubu. Byla to trzecia kadencja Dudka w zespole Zaglebia.
Najwieksze sukcesy odniosl w czasie pierwszego kontraktu z tym klubem.
Doprowadzil go wtedy do Ekstraklasy. Zostal jednak zwolniony po slabym
poczatku w najwyzszej klasie rozgrywkowej.

Barcelona traci cierpliwosc do Lewandowskiego. “Moze spakowac walizki”. Juz
sa chetni

W wielkanocny poniedzialek FC Barcelona bezbramkowo zremisowala na Camp Nou
z Girona w derbach Katalonii, ale w zwiazku z porazka Realu Madryt przewaga
podopiecznych Xaviego w tabeli jeszcze sie powiekszyla – aktualnie wynosi
13 punktow. Na 10 kolejek przed koncem kibice Barcelony powoli moga
szykowac sie do swietowania mistrzostwa, ale jesli cos ich martwi, to jest
to forma Roberta Lewandowskiego. Polak wciaz jest najlepszym strzelcem
zespolu oraz liderem klasyfikacji najskuteczniejszych w rozgrywkach LaLiga,
lecz znaczna czesc jego dorobku stanowia bramki zdobyte przed mistrzostwami
swiata w Katarze. To wlasnie w mundialu Hiszpanie upatruja punktu zwrotnego
dyspozycji kapitana reprezentacji Polski. W 2023 roku Lewandowski strzelil
w lidze tylko cztery gole, z czego polowe w niedawnym spotkaniu z Elche
(4:0), ktore jest czerwona latarnia LaLiga i z hukiem spadnie do nizszej
ligi. Spadek formy napastnika to jedno, ale zaczyna on miec takze problemy
zdrowotne – w meczu z Girona gral ze specjalna opaska uciskowa, a Hiszpanie
spekuluja, ze od dluzszego czasu Lewandowski zmaga sie z kontuzja
miesniowa. Wedlug hiszpanskiego serwisu “Todo Fichajes” ma to oznaczac, ze
34-latek nie jest juz “nietykalny” i z uwagi na jego wysoka pensje
Barcelona moze zdecydowac sie go sprzedac przy dobrej ofercie. “W zasadzie
jego odejscie nie jest priorytetem, ale kluby takie jak Tottenham czy
Manchester United juz o niego pytaly i gdyby pojawila sie dobra oferta,
Lewandowski moglby pakowac walizki” – czytamy w hiszpanski medium.
Barcelona jest zmuszona do sprzedazy swoich zawodnikow, aby uregulowac
swoje finanse i miec mozliwosc rejestracji nowych pilkarzy, zwlaszcza ze na
horyzoncie pojawil sie potencjalny powrot Leo Messiego. Z ekonomicznego
punktu widzenia moze byc o to trudno, gdyz wedlug swoj Javiera Tebasa,
prezesa LaLiga, klub z Katalonii musi latem uszczuplic swoj budzet
wynagrodzen o 200 milionow euro. Mozna sobie wyobrazic sytuacje, w ktorej
prezes klubu Joan Laporta bylby gotowy poswiecic Polaka, aby Messi mogl
wrocic do Barcy.

DETEKTYW

Musialem ich zabic

Jeremi KOSTECKI

Po kilkunastu minutach oczom policjantow i robotnikow ukazaly sie zwloki
dwoch osob. Jedne, z upiornie otwartymi ustami, w ktorych polyskiwal zloty
zab, przez co od razu nazwane zostaly przez jednego z pracownikow budowy
“ruski”. Druga osoba byla prawdopodobnie kobieta. Jednak trudno bylo
powiedziec o umarlych cokolwiek wiecej, poniewaz ich ciala byly mocno
oblepione cementem. Dopiero dokladne badania w laboratorium
kryminalistycznym mogly rzucic wiecej swiatla na te makabrycznie
zapowiadajaca sie historie. Tamtego pamietne- go, listopadowego
przedpoludnia ekipa budujaca obwodnice w K. zaczela prace w kwadracie
oznaczonym na planie jako P-27. Byl slonecz- ny, jesienny dzien, dosyc
cieply, niemal bezwietrzny, pachnacy zmurszalymi liscmi i wilgotna ziemia.
Inzynier Kazimierz J. udzielil robotnikom szczego- lowych instrukcji i
pojechal do dyrekcji na narade, na kto- rej miano omawiac kosztorys calego
przedsiewziecia, wartego kilkadziesiat milionow zlotych. O obwodnicy wokol
miasta dys- kutowano od lat, lokalni politycy od dawna obiecywali te
inwesty- cje… i na obietnicach sie kon- czylo! Dopiero teraz znalazly sie
pieniadze na wywlaszczenia i prace mogly ruszyc ku uciesze nie tylko
lokalnych decydentow, ale przede wszystkich zwyklych mieszkancow.

Obwodnica miala byc solidna, czteropasmowa dro- ga o doskonalej nawierzch-
ni, poniewaz przez miasto K. biegla miedzynarodowa trasa o duzym natezeniu
ruchu. Totez nawierzchnia musiala byc osa- dzona na solidnym podlozu i
podkop pod nasyp musial miec przynajmniej metr glebokosci. I wlasnie na tej
glebokosci lyzka koparki zazgrzytala o cos twar- dego, jakby o kamien lub
metal. Cos nieznanego, co z reguly zwiastowalo dluzsza przerwe w pracy.
“Oby tylko nie byla to zadna bomba” – przemknelo mu przez mysl.

Operator “pomacal” lyzka wokolo i stwierdzil, ze to “cos” twardego ma
wymiary – mniej wiecej – dwa metry na metr. Przywolal robotnikow z lopa-
tami, ktorzy odgarneli ziemie.

Oczom kilkuosobowej ekipy ukazala sie cementowa plyta o rozmiarach – zaraz
to doklad- nie zmierzono – 240 centyme- trow na 132 centymetry. Jeden z
robotnikow probowal odgar- nac ziemie na rogu plyty, aby zobaczyc jak jest
gruba. Okazalo sie, ze nie jest to plyta, ale lity

blok cementu grubosci jednego metra. Prace wstrzymano, cze- kajac na
inzyniera Kazimierza J., gdyz tylko on mogl zadecy- dowac, co z tym fantem
poczac.

Inzynier Kazimierz J. wrocil na plac budowy tuz przed godzi- na 15, totez
bylo juz za pozno na jakiekolwiek przemyslane dzia- lania. Postal chwile
nad wyko- pem, popatrzyl na tajemniczy blok, pokiwal glowa, po czym zajrzal
do dokumentacji budo- wy. Wynikalo z niej, ze teren, na ktorym znajdowala
sie bryla cementu, jeszcze pol roku temu nalezal do doktora F. L., znane-
go w miescie ginekologa.

Doktor L. pochodzil z rodzi- ny osiadlej w K. od kilku poko- len. Lekarzami
byli jego ojciec, dziadek i pradziadek. Ten ostatni, na co w miejscowym
muzeum regionalnym zacho- waly sie dokumenty, w czasie powstania
styczniowego opa- trywal Romana Roginskiego, naczelnika na Litwe i
Podlasie. Roginski stoczyl bitwe z Moskalami w pobliskiej miej- scowosci i
zostal ciety szabla w lewy obojczyk. Jak wspomnial pozniej w swoim
pamietniku, wydanym po powrocie z sybe- ryjskiej katorgi, tylko dzieki
sztuce doktora Januarego L. zawdzieczal, ze nie stracil wla- dzy w lewej
rece.

Inzynier J., zapamietaly milosnik miejscowych pamiatek historycznych, znal
doktora L. osobiscie, a o jego znamie- nitych przodkach po mieczu wiedzial
z licznych odwiedzin w muzeum. Chociaz przypusz- czal, ze dziwny blok
cementu zostal skonstruowany po to, aby ukryc cos przed oczami cie-
kawskich, to jednak postanowil, ze zanim powiadomi policje, porozmawia z
doktorem. Mial nadzieje, ze to pozwoli rozwi- klac te zagadkowa sprawe.

Tymczasem okazalo sie, ze doktor L. o niczym nie ma zie- lonego pojecia. Z
calym prze- konaniem wykluczyl, by bryla cementu byla jego dzielem. Na
pytanie inzyniera, czy mozna wobec tego zawiadomic policje, doktor bez
wahania odrzekl, ze – tak. Inzynier ocenil, ze byla to szczera odpowiedz,
totez jeszcze z telefonu doktora umowil sie z oficerem dyzurnym komen- dy
wojewodzkiej, ze nazajutrz, o godzinie 8 rano, na tere- nie budowy zjawi
sie ekipa funkcjonariuszy.

Policja nie przywiazywala szczegolnej wagi do mel- dunku inzyniera, gdyz

nastepnego dnia rankiem na budowie zjawil sie aspirant P. z dwojka
mundurowych bez zadnych szarz na naramienni- kach. Aspirant obfotografowal
bryle, po czym rozkazal, aby przyholowano dzwig i wycia- gnieto cement z
ziemi. Tu znowu zrobil pare zdjec, kazal doklad- nie obmierzyc bryle, a
kiedy to zrobiono, polecil, by ja ostroz- nie rozkruszono. Okazalo sie, ze
beton nie jest specjalnie twardy i dawal sie rozlupac przy pomo- cy
kilofow. Policjanci byli prze- konani, ze najpozniej za godzine sprawa
zostanie rozwiklana i nie bedzie miala ona dalszego ciagu.

Bardzo sie mylili! Nikt nie spodziewal sie horroru…

Po kilkunastu minutach oczom policjantow i robotni- kow ukazaly sie zwloki
dwoch osob. Jedne, z upiornie otwar- tymi ustami, w ktorych polyski- wal
zloty zab, przez co od razu nazwane zostaly przez jednego z pracownikow
budowy “ruski”. Druga osoba byla prawdopo- dobnie kobieta. Jednak trudno
bylo powiedziec o umarlych cokolwiek wiecej, poniewaz ich ciala byly mocno
oblepione cementem. Dopiero dokladne badania w laboratorium krymi-
nalistycznym mogly rzucic wie- cej swiatla na te makabrycznie zapowiadajaca
sie historie.

Aspirant P. zawiadomil swo- ich przelozonych o znalezisku i na miejsce
przybyla ekipa kryminalistyczna. Na polecenie dowodzacego ekipa przekopano
miejsce, gdzie znaleziono bryle. Okazalo sie, ze jego przeczucia byly
trafne. Na glebokosci nie- calego metra, tuz obok miej- sca, gdzie
spoczywal betonowy blok, znajdowalo sie jeszcze trzecie cialo. Tym razem
uda- lo sie oczyscic zwloki z piasku i dokladniej je obejrzec.

Ten okolo piecdziesiecio- letni, lysy mezczyzna, poniosl smierc albo
wskutek wypadku, albo zabojstwa, poniewaz ubra- nie bylo mocno zakrwawione.
Kiedy odwrocono cialo pleca- mi do gory, okazalo sie, ze rece denata sa
skrepowane drutem, ktory wzarl sie w cialo niemal do kosci.

Obecny przy tych czynno- sciach doktor F. L. dopiero teraz uprzytomnil
sobie, ze przeciez w lipcu, przez dwa tygodnie, kie- dy wyjechal do Wloch,
w jego willi bawil syn z zona i malym, trzyletnim synkiem. Doktor poprosil
Darka i Elzbiete, aby przez dwa tygodnie popilnowali jego domu. Przyjeli to
z wyrazna radoscia, poniewaz dom doktora byl nadzwyczaj piekny, otoczo- ny
ogrodem, a piwnica byla suto zaopatrzona w wina domowej roboty, ktore w
wolnych chwi- lach doktor wytwarzal z wielka namietnoscia i znawstwem.

– Jak pan wstepnie ocenia

– zapytal doktor aspiranta P. –

date smierci tej trojki?

– Trudno powiedziec przed sekcja. Mysle – odpowiedzial policjant – ze
zostali pochowa- ni nie pozniej, niz trzy miesia- ce temu i nie wczesniej
niz rok. A wlasciwie – zaniepokoil sie aspirant – kim pan jest, dlaczego to
pana interesuje?

– Aczytowogolejestwaz- ne – machnal reka starszy pan i nie zatrzymywany
przez niko- go oddalil sie pospiesznie.

– Kim jest ten ciekawski facet? – zapytal aspirant grupki robotnikow.

Odpowiedzialo mu wzrusze- nie ramion, a inzynier J. udal, ze nie doslyszal
pytania. Przelozeni aspiranta P. powierzyli mu przepro- wadzenie dochodzenia

w tej sprawie. To bylo pierwsze w jego zawodowej karierze wie- lokrotne
zabojstwo (aspirant byl przekonany, ze ma do czynienia z morderstwem),
totez posta- nowil wykazac sie i zasluzyc na nagrode i – byc moze – awans.
Najpierw ustalil, ze osiemdzie- sieciometrowy kawalek ogrodu doktora L.
zostal wywlaszczony pod budowe w marcu, ale ekipa budowlanych weszla na ten
teren

dopiero we wrzesniu, zaczynajac prace od wykarczowania krze- wow i wyciecia
dwoch dorod- nych wiazow. Drewno zatrzymal doktor, z mysla – jak powiedzial
– o zrobieniu boazerii.

Formalnie biorac, zwloki znaleziono na terenie, beda- cym wlasnoscia miasta
i dok- tor – gdyby sie mocno uparl – moglby twierdzic, ze sprawa w ogole go
nie dotyczy. Jednak nie byl on tego rodzaju czlowie- kiem. Kiedy jeszcze
tego samego dnia, po poludniu, aspirant P. zatelefonowal do niego i popro-
sil o rozmowe, doktor zgodzil sie i wyznaczyl godzine 9 rano nastepnego
dnia.

– Czy to bedzie formalne prze- sluchanie? – zapytal policjanta. – Na razie
szukam punktu

zaczepienia i mam nadzieje, ze pan mi troche pomoze – odpo- wiedzial
aspirant P. – Nie badz- my formalistami. Powiedzmy, ze nie jest to zadne
przesluchanie, a pogawedka. Zreszta nie spo- tykamy sie na komendzie wiec
nie powinien sie pan niczego obawiac.

Nazajutrz doktor przyjal policjanta w towarzystwie adwo- kata, mecenasa
Andrzeja G. – juz na emeryturze, ale znanego w kraju jako wybitnego obronce
w procesach karnych. Byl przy- gotowany do rozmowy i zaczal od tego, ze
rozmawiac bedzie tylko pod warunkiem, ze zosta- nie poddany formalnemu
prze- sluchaniu jako swiadek, badz – jezeli policja ma uzasadnione
podejrzenia – jako podejrzany, oczywiscie – po przedstawieniu zarzutow.

– Dlaczego chce pan utrudnic dochodzenie – zapytal aspirant? – Po co te
wszystkie zastrzezenia?

Teraz wtracil sie mecenas G.:

– Doktor niczego nie chce utrudniac. Uwaza jednak, ze sprawa w ogole go nie
dotyczy, poniewaz zwloki zostaly znale- zione na terenie, ktory od wielu
miesiecy juz do niego nie nale- zy. Zaczekajmy zatem na wyniki sekcji –
zaproponowal adwokat. – Jezeli okaze sie, ze te osoby zostaly zabite i
pochowane przed dniem 1 marca, wowczas moj klient bedzie do dyspozycji pro-
kuratora i policji i – naturalnie – odpowie na wszystkie pytania.

Czekajac na wynik sekcji, aspirant P. nie zasypial gruszek w popiele.
Ustalil, ze miedzy 3 do 18 lipca doktor byl za granica, a w tym czasie jego
pieknej willi dogladal 34-let- ni syn Dariusz z rodzina. Pan Dariusz L.,
rowniez lekarz z tytulem naukowym, dla poli- cji byl jednak chwilowo nie-
uchwytny. Aspirant dowiedzial

sie, ze wzial tygodniowy urlop, aby dokonczyc pisanie refe- ratu, ktory
mial odczytac na kongresie urologow w Kolonii. Zona Dariusza L.,
nauczyciel- ka liceum, przebywala na pol- rocznym urlopie zdrowotnym i jej
rowniez nie bylo w pracy. Ich mieszkanie bylo zamknie- te, nikt nie
podnosil sluchaw- ki telefonu, a jedna z sasiadek powiedziala policji, ze
“panstwo doktorostwo wyjechali swo- im samochodem z dzieckiem i trzema
walizkami”.

Stary gliniarz opowiada

W ten sposob sprawa wrocila do punktu wyjscia, czyli do dok- tora F. L. i
jego secesyjnej willi o nazwie “Wanda”. Aspirant byl pewien, ze wlasnie
tutaj znaj- duje sie rozwiazanie ponurej zagadki, chociaz calkowicie
wykluczal, aby starszy, powazny lekarz mial cokolwiek wspolne- go ze
zbrodnia.

“Na pewno jednak cos wie” – przemysliwal uparty aspi- rant P. Nie zdolal
jednak prze- konac prokuratura ani swo- ich zwierzchnikow, ze trzeba
przeszukac skrupulatnie wille i wszystkie trzy budynki gospo- darcze (w tym
garaz).

– To bylby skandal na cale miasto – powiedzial jeden z przelozonych –
gdybysmy pokazali w ten sposob, ze podej- rzewamy go o potrojne morder-
stwo. Niech go pan przekona, ze powinien z nami wspolpracowac i pozwolic,
abysmy sie nieco rozejrzeli. Nastepnego dnia aspirant P. powtornie wybral
sie do willi doktora, tym

razem jednak bez uprzedzenia. Powitanie ze strony gospodarza nie bylo mile.

– Nie mam zamiaru z panem rozmawiac – uprzedzil na wste- pie doktor L.

– W porzadku – powiedzial policjant – to niech mnie pan tyl- ko wyslucha.
Nie bedzie to dlugie przemowienie.

Aspirant P. powiedzial, iz policja podejrzewa, ze zaboj- stwa dokonal mlody
doktor L., kiedy przebywal tutaj w poczat- kach lipca.

– Pan ostrzegl syna, dlatego nie mozemy go przesluchac. Ale przeciez nie
bedzie ukrywal sie wiecznie: ma prace, do ktorej wczesniej czy pozniej
wroci. Moge sie domyslac, ze byla to obrona konieczna, moze panski syn
nieco przeholowal, ale na pewno nie zabil tych ludzi z niskich pobu- dek.
Musimy znalezc okoliczno- sci na jego obrone, a wiec zbadac wszystkie
slady, jakie jeszcze – byc moze – pozostaly. A przede wszystkim musimy
wyjasnic oko- licznosci smierci tych trzech osob – mowil aspirant.

– Czy to byli Rosjanie? –

zapytal doktor.

– Wszystko na to wskazuje. Jezeli nie Rosjanie, to na pew- no obywatele zza
wschodniej granicy.

Doktor chwile milczal, po czym oswiadczyl:

– Zanim podejme decyzje,

musze skontaktowac sie z synem. Potrzebuje na to dwoch dni.

– W porzadku – odpowie- dzial aspirant. – Licze na dane przez pana slowo.

Po dwoch dniach dok- tor zatelefonowal na policje i zaprosil aspiranta P.
do siebie do domu na godzine piata po poludniu. Oprocz niego w gabi- necie
siedzieli pan Dariusz i jego zona Elzbieta. Na stoliku staly ciasteczka i
dzbanek z goraca, aromatyczna kawa.

Bierzcie stad, co chcecie

– To bylo tak – zaczal opo- wiesc drzacym glosem mlody doktor L. –
Raniutko, kiedy zona z dzieckiem jeszcze spa- li, zszedlem na dol do
kuchni, aby zaparzyc sobie kawe. Kiedy bylem w korytarzu, ktos zaszedl mnie
cicho od tylu i przystawil pistolet do glowy. “Dawaj dien- gi!” –
powiedzial.

– Dobrze – odpowiedzialem. – Poszedlem na gore, wyjalem portfel z kieszeni
spodni i dalem mu wszystko, co mialem. Nie bylo tego duzo, cos ponad tysiac
zlotych. Zona juz sie zbudzi- la, a dziecko zaczelo sie kre- cic w lozeczku
i tez zaraz sie obudzilo. Ich bylo troje, dwaj mezczyzni i kobieta, mloda,
ponizej trzydziestki. Ten star- szy – lysy, przeliczyl pieniadze i
powiedzial: “malo”. Dawaj dolary i zloto, a jak nie, to ich zabijemy! –
skierowal lufe pistoletu w strone zony i syn- ka. Powiedzialem, ze nie mam
dolarow, ze wszystkie pieniadze

trzymam w banku, ale oni tyl- ko rozesmieli sie. Widac bylo, ze mi nie
wierza, rozumuja swoimi kategoriami, wyniesionymi z ich kraju. Dziecko
zaczelo przeraz- liwie plakac i ten lysy kazal dziewczynie, by wyprowadzila
malego do pokoju obok.

– Nu, eto ostatni raz kak ja was pytam – powiedzial lysy lamana polszczyzna
– dolary, albo…

– Nie mialem zadnych dola- row – kontynuowal mlody dok- tor L. – Nie
wiedzialem nawet, czy ojciec ma sejf. Powiedzialem: bierzcie stad, co
chcecie, ale

naprawde nie mam wiecej pieniedzy.

– Nu, pagadi! – powiedzial wowczas lysy, podszedl do zony i rozpial
spodnie. Rzucilem sie w jego strone, ale wtedy ten drugi walnal mnie
pistoletem w twarz. Rozcial mi policzek, wybil trzy zeby. Kiedy sie ock-
nalem, lysy gwalcil Elzbiete, a mlodszy mierzyl do mnie z pistoletu.

Musialem…!

– Wtedy cos we mnie peklo i podjalem decyzje – wydusil z siebie z trudem
mlody dok- tor L.

– Postanowilem, ze cokol- wiek by sie nie stalo, za wszelka cene musze
bronic swojej rodzi- ny. Pamietalem pewien film z Aznavourem w roli
glownej, w ktorym akcja byla podobna do tego, co sie nam przydarzy- lo i
gdzie bohater wyprowadza w pole gangsterow i kolejno ich zabija.

– Co pan wiec zrobil? – zapy- tal aspirant P.

– Krzyknalem glosno: dam wam dolary, tylko przestan! Ale lysy nie zamierzal
przestac, a moze nawet nie uslyszal moje- go wolania. Natomiast ten mlod-
szy powiedzial: “Nu, dawaj!”

Postanowilem pojsc do gabi- netu lekarskiego, majac nadzie- je, ze po
drodze cos wymysle. I rzeczywiscie. Na biurku ojca stal duzy marmurowy,
zabyt- kowy kalamarz, a obok lezal dlugi, masywny noz do prze- cinania
papieru. Podszedlem do biurka i powiedzialem: naj- pierw poszukam kluczyka
do sejfu. Bandyta skinal przyzwa- lajaco glowa. Kiedy grzebalem w
szufladzie, stal tuz za moimi plecami, czulem na szyi jego cuchnacy oddech
i skwasnialy zapach niemytego ciala. Ale w zadnej szufladzie nie bylo
zadnego kluczyka. Podnioslem pokrywki z jednego, potem dru- giego
kalamarza. Rozejrzalem sie po pokoju, gdzie jeszcze moglbym zyskac troche
czasu. Zauwazylem, ze bandyta, pewny swojej przewagi, zatknal pistolet za
pas i zapala papierosa. Wtedy chwycilem szybko noz do przeci- nania papieru
i z calej sily wbi- lem go w jego klatke piersiowa. Na szczescie dla mnie
byl tylko w koszuli. Noz wszedl w jego cialo az po rekojesc.

Bandyta, bardziej zdziwio- ny niz przestraszony, najpierw uklakl powoli,
potem upadl na podloge bez slowa. Chcial cos powiedziec albo krzyczec, ale
tylko ruszal bezglosnie usta- mi. Zabralem draniowi pisto- let i wrocilem
do sypialni. Lysy nadal pastwil sie na Elzbiecie,

a kiedy wchodzilem nie odwrocil nawet glowy, zapewne myslac, ze to wchodzi
jego towarzysz z kupa dolarow w garsci.

– Podszedlem i przystawilem mu pistolet do glowy. Odskoczyl od razu od
mojej zony i widzia- lem, jak w jego oczach pojawil sie zwierzecy strach.

– Pan, nie zabijaj, dam wszystko – wystekal. – Ale ja – mowil dalej Dariusz
L. – potrzebowalem tylko jednego: ZEMSTY!

– Zawolaj kobiete! – rozka- zalem.

– Kiedy przyszla z Marcin- kiem, kazalem jej puscic dziec- ko i pod lufa
zaprowadzilem ich oboje do garazu. Na moje pole- cenie najpierw kobieta
zwiazala lysemu rece drutem, potem ja zwiazalem ja. Strzelilem jemu i jej w
kolano, by miec pewnosc, ze nie uciekna. Potem poszedlem po tego, ktoremu
wbilem w cialo noz do przecinania kartek.

– Zyl jeszcze? – zapytal aspi- rantP.

– Juz nie – odpowiedzial doktor Dariusz L. – Znioslem jego cialo do garazu
i czekalem do wieczora.

– A wieczorem? – dopytywal sie policjant.

– Wieczorem wykopalem dol na koncu ogrodu i najpierw zanioslem tam tego,
ktorego zabi- lem nozem.

– A tamtych dwoje? – dopy- tywal sie aspirant P.

– W piwnicy znalazlem kil- ka workow cementu. Byl stary, ale jeszcze udalo
sie go rozrobic z woda i zmieszac z piaskiem. Zaciagnalem te dwojke do dolu
i zywcem zacementowalem…

– Zdaje pan sobie spra- we z tego, ze bylo to morder- stwo z premedytacja?
– zapytal policjant.

– Tak. Ale gdybym oddal ich w wasze rece, to albo zostaliby deportowani,
albo dostali tylko pare lat wiezienia. A potem wro- ciliby, aby sie
zemscic. Musialem wiec ich zabic, musialem – krzyknal Dariusz L. – Musialem
ich zabic, aby ochronic swoja rodzine!

Stary gliniarz opowiada

Doktor Dariusz L. odpo- wiadal przed sadem z wolnej stopy, ponie-

waz nie zachodzila obawa, ze bedzie sie ukrywal lub nakla- nial kogokolwiek
do falszywych zeznan.

Udowodniono mu przekro- czenie granic obrony koniecz- nej, jednoczesnie
biegli orzekli, ze z powodu ogromnego stre- su, spowodowanego napadem i
gwaltem na zonie, podczas popelnienia przestepstwa mial on znacznie
ograniczona zdol- nosc rozumienia swoich czynow.

Sad Wojewodzki w K. skazal go na szesc lat bezwarunkowego pozbawienia
wolnosci.

Dziennikarze miejsco- wej prasy, nadali duzy rozglos sprawie dokto-

ra Dariusza L. i jego ojca – F. L. Totez zaraz po zakonczeniu procesu, pan
Dariusz juz z wie- zienia, zlozyl w sadzie poda- nie o natychmiastowa
zmiane nazwiska i imienia: swojego, zony i czteroletniego synka. Jego zona
wraz z dzieckiem wyjechala z miasta i zatarla za soba wszel- kie slady.
Skutecznie, bo wszelki slad po nich zaginal.

Jego ojciec, doktor F. L., nie chcial zmieniac nazwiska ani wyprowadzac sie
z miasta, gdzie przezyl cale swoje zycie i gdzie znajduja sie groby jego
najbliz- szej rodziny. Osiem miesiecy po procesie znaleziono go martwego w
jego willi, a trzy psy, ktore strze- gly posiadlosci – zostaly otrute.

Stary doktor L. lezal w swo- jej sypialni z podcietym gar- dlem, w kaluzy
zakrzeplej krwi. Sekcja zwlok wykazala, ze przed smiercia byl okrutnie
torturo- wany. Sprawcow tego ostatniego zabojstwa nigdy nie ustalono.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto