DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 336) (67222)
12 grudnia 2023r.
Pogoda
wtorek, 12 grudnia 5 st C
Przejsciowe opady
Opady:70%
Wilgotnosc:95%
Wiatr:13 km/h
Kursy walut
Euro 4.33
Dolar 4.02
Funt 5.04
Frank 4.57
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Zycze wszystkim milego wtorku i sie pochwale, ze sroda bedzie ostatnim
dniem w tym roku w ktorym nastawie budzik. W pozostale dni moge juz wstawac
jak mi sie podoba, czyli siodma maks bo dluzej mi sie spac nie zdarza, ale
wstaje wtedy z woli wlasnej a nie budzika :)))) Ani nawet koguta, co prawda
pieje, ale jak okno zamkniete to slabo go slychac 😉
Ania Iwaniuk
Dowcip
Fakt, ze srube wynaleziono w III wieku p. n. e., a srubokret w XV wieku,
sugeruje istnienie ~1700letniego okresu historycznego o nazwie “KU*WA ZARAZ
TO PRZEZ OKNO WYPI**DOLE”
Expose Mateusza Morawieckiego w Sejmie Mateusz Morawiecki wyglosil w
poniedzialek swoje expose. Mowil, ze Prawo i Sprawiedliwosc odnioslo w tych
wyborach “drugi w historii III RP wynik” i to “wlasnie dlatego prezydent
Andrzej Duda, zgodnie z obyczajem parlamentarnym, powierzyl misje tworzenia
rzadu” wlasnie Morawieckiemu. – Urzad mozna sprawowac dluzsza lub krotsza
chwile, ale sluzba Polsce to zobowiazanie na zawsze – mowil w Sejmie.
Przedstawil w swoim wystapieniu “siedem wyzwan dla Polski”. Mateusz
Morawiecki w poniedzialek rano wyglosil w Sejmie expose. Na godzine 15
planowane jest glosowanie nad wotum zaufania dla jego rzadu. Jesli go nie
uzyska, inicjatywe w sprawie wyboru premiera i rzadu przejmie Sejm. Staje
przed panstwem z poczuciem dumy i odpowiedzialnosci, z podniesionym czolem.
Odnieslismy drugi w historii III RP wynik, zadna z innych partii poza
Prawem i Sprawiedliwoscia nigdy nie miala takiej liczby glosow – 7,5
miliona Polakow zaglosowalo na PiS – mowil premier Mateusz Morawiecki
podczas expose. Morawiecki: Polska to wielka sila duchowa
– Polska to wielka sila duchowa i to nie my ja wybieramy, to ona wybiera
nas – oswiadczyl na wstepie wystapienia w Sejmie. Dodal, ze staje przed
parlamentarzystami “z poczuciem dumy i odpowiedzialnosci, z podniesionym
czolem”. Morawiecki wyrazil tez wdziecznosc, ze tak wiele Polek i Polakow
oddalo swoj glos na PiS. To wlasnie dlatego prezydent Andrzej Duda, zgodnie
z obyczajem parlamentarnym, powierzyl mi misje tworzenia rzadu, misje
tworzenia rzadu zwycieskiemu ugrupowaniu – powiedzial premier. “Projekt
przyszlosci Polski”
Jak mowil w poniedzialek w Sejmie Morawiecki, nie ma wiekszego obowiazku
niz sluzyc Rzeczypospolitej. – Dla mnie walka o lepsza Polske nigdy sie nie
konczy, ona trwa i bedzie trwac w przyszlosci – wskazal.
Zdaniem premiera, walka o Polske “to pewnego rodzaju sztafeta”. – Od nas tu
na tej sali zalezy, jaka Polske przekazemy w opieke naszym dzieciom i
naszym wnukom. Bo Polska to wielka rzecz. Najwieksza – powiedzial.
– Misje, ktorej sie podjalem, realizuje w odpowiedzialnosci wobec ponad 7,5
miliona tych, ktorzy zaglosowali na Prawo i Sprawiedliwosc. Ale takze w
odpowiedzialnosci wobec 12 milionow Polakow, ktorzy wzieli udzial w
referendum, wskazujac kierunek, w jakim ma podazac Polska – mowil
Morawiecki. Projekt, ktory chce dzis przedstawic, to projekt przyszlosci
Polski. Polski, z ktorej bedziemy dumni, Polski ambitnej, dojrzalej i
takiej, ktore inni beda nam zazdroscic – dodal.- Urzad mozna sprawowac
dluzsza lub krotsza chwile, ale sluzba Polsce to zobowiazanie na zawsze.
Urzad to zaszczyt. Polska to milosc – powiedzial Morawiecki. Premier mowil,
ze “tylko w suwerennej ojczyznie mozemy w pelni cieszyc sie wolnoscia”. –
Tylko w Polsce, ktora nie jest zdominowana przez innych, mozemy realizowac
najlepsza dla Polakow polityke – mowil.
Morawiecki dodal, ze “w historii naszego kraju zbyt dlugo inni decydowali o
naszym losie, wiec nie mozna zlekcewazyc tak podstawowej wartosci, jaka
jest suwerennosc”. – Europa ojczyzn, a nie Europa bez ojczyzn. Nie zgadzamy
sie na jakiekolwiek dalsze odbieranie kompetencji panstwom. Jesli Unia
Europejska ma przetrwac, to musi odejsc od prob lapczywego zagarniania
kolejnych kompetencji. Nie bedzie naszej zgody na zmniejszanie zakresu
spraw, ktore podlegaja panstwu polskiemu. W szczegolnosci taki jak polityka
zagraniczna, bezpieczenstwo, podatki czy prawo rodzinne i wiele innych
dziedzin – powiedzial.
Premier podkreslil, ze miejsce Polski jest w UE. – Nasza rola jest nie
tylko byc w Unii, ale Unie aktywnie zmieniac na lepsze, to w ramach Unii
mozemy zagwarantowac Polsce dobra, bezpieczna przyszlosc – mowil.
Morawiecki o demografii
– Trzeba zapytac, co byloby z nasza demografia, gdyby nie nasza wielka
polityka spoleczna. Mielibysmy demograficzna apokalipse. Nasza polityka
spoleczna sprawila, ze Polki staly sie bardziej aktywne zawodowo i
pewniejsze siebie w kontaktach z pracodawca – mowil.
Morawiecki mowil, “ze spadek dzietnosci i chec do zalozenia rodziny ma
zwiazek takze z mozliwoscia kupienia wlasnego mieszkania, w czym mial pomoc
program bezpieczny kredyt 2 procent”.
– Choc wiele zrobilismy, nie osiagnelismy efektu demograficznego, ktory
bysmy chcieli – dodal premier, mowiac, ze “ma to zwiazek takze z nowymi
czynnikami, przede wszystkim kulturowymi”. – Widzimy, ze nasze zony, corki,
wnuczki chca zyc zupelnie inaczej i wszyscy panowie musza to zrozumiec –
dodal.
Premier zwrocil rowniez uwage na problemy z plodnoscia, co nazwal “epidemia
naszych czasow” i ogromnym wyzwaniem. Przypomnial, ze w ramach Dekalogu
Polskich Spraw mialby zostac wprowadzony bon rodzicielski, ktory mialby
zapewnic finansowanie roznych metod leczenia nieplodnosci, a wybor – jak
dodal – mialby zalezec od rodzicow. Premier o sytuacji finansowej Polakow
Morawiecki mowil, ze podczas rzadow PiS “doszlo do aktywizacji zawodowej”.
Dodal, ze ponad 17 milionow Polakow jest na rynku pracy. – Niektorzy
mowili, ze Polska za rzadow PiS stala sie krajem leniow, pijakow i
nierobow. Jak trzeba myslec o Polakach, zeby tak mowic? – wyglosil. Zwrocil
uwage na skokowy wzrost pensji i zaznaczyl, ze celem jest srednia pensja
Polakow na poziomie 10 tysiecy zlotych brutto. Wypowiedzial sie tez na
temat sytuacji kobiet. Mowil, ze “aktywnosc zawodowa kobiet wzrosla, a luka
placowa miedzy kobietami a mezczyznami zmalala z 7 procent na 4,5 procent”.
– Miejsce kobiety jest tam, gdzie ona sama sobie wybierze – mowil.
– To jest wizja Polski, w ktorej praca daje poczucie stabilnosci, ale
rowniez poczucie sensu. Bo w pracy nie moze chodzic tylko o to, zeby
przezyc od pierwszego do pierwszego. Chodzi nie o to, zeby pracowac po to,
zeby przezyc, ale o to, zyc pelnia zycia i realizowac swoje marzenia. Nie
da sie zadekretowac work-life balance, ale trzeba stworzyc warunki, w
ktorych pracownicy sa godnie traktowani, a ich wolny czas jest szanowany –
mowil premier. Jak dodal, celem jego rzadu jest to, “by Polska stala sie
krajem dobrze oplacanych specjalistow”.
– Nie chcemy powrotu do sytuacji, w ktorej nasza przewaga byla tania sila
robocza, skrecanie dlugopisow czy zbijanie palet. Mozemy i musimy wygrywac
jakoscia i wysokimi kwalifikacjami. Jezeli utrzymamy tempo rozwoju, tempo
modernizacji polskiej gospodarki, tempo inwestycji, juz niedlugo bedziemy
mogli spelnic wielki sen naszych rodzicow, naszych dziadkow – zyc na
poziomie Europy zachodniej, ale bez tych bledow, ktore oni popelniaja –
mowil premier. Premier o ograniczeniu dlugu publicznego
Dodal, ze “w czasach rzadow PiS ograniczono dlug publiczny w relacji do PKB
o okolo trzy punkty procentowe”. – W tym samym czasie przez osiem lat
rzadow naszych poprzednikow, w relacji do PKB, caly dlug publiczny urosl o
siedem punktow procentowych i to przy ogromnej wyprzedazy majatku i
zagarnieciu OFE – mowil. – Udowodnilismy, ze liberalny model gospodarczy
byl nie tylko niesprawiedliwy, ale przede wszystkim nieefektywny i
nieracjonalny. Wprowadzilismy zupelnie nowy model spoleczno-gospodarczy.
Pierwsze kroki w kierunku panstwa solidarnego – powiedzial.
Morawiecki dodal, ze deficyt w czasach poprzednikow PiS “byl absolutnie
rekordowy, siegal niemal 8 procent” – Pokazalismy, ze nie jestesmy skazani
na ciagla imitacje, ale sami mozemy wyznaczac trendy w europejskiej
polityce. Postawilismy sobie zadanie: wyrwac Polske z pulapki sredniego
rozwoju i pulapki sredniego dochodu tlumaczyl.
Morawiecki o armii i tarczy antyrakietowej
– Amerykanie przekazali nam informacje, ze 15 grudnia zdolnosc operacyjna
osiagnie tarcza antyrakietowa w Redzikowie (…) Armia Polska musi rosnac w
sile, tylko silna Rzeczpospolita ma racje bytu – mowil Morawiecki.
– W polityce miedzynarodowej o sile panstwa, obok gospodarki, obok
sprawnego zarzadzania finansami publicznymi, swiadczy rowniez silna armia.
300-tysieczna armia swietnie uzbrojona, silny polski przemysl zbrojeniowy,
4 procent PKB na wojsko polskie – to fundamenty naszego bezpieczenstwa i
naszej suwerennosci – powiedzial premier. Jak dodal, w ostatnich tygodniach
Polska “wywalczyla na Radzie UE, to, o co starala sie od 3-4 lata”. – A
mianowicie wydatki materialowe na uzbrojenie, na armie polska nie beda
zaliczane, w przypadku wyliczen zwiazanych z procedura nadmiernego
deficytu, do deficytu budzetowego – powiedzial premier. Ocenil, ze “to
bardzo wazna sprawa”.
Jak mowil Morawiecki, armia polska musi rosnac w sile. – Nasze wydatki na
wojsko juz teraz siegaja okolo 4 procent PKB. Wynika z tego, ze gdyby odjac
od naszego deficytu budzetowego, to bylby on mniejszy niz 1 procent, nieco
powyzej zera. To jeden z nizszych deficytow, jesli nie najnizszy w UE,
odejmujac wydatki na armie – powiedzial szef rzadu.
– Amerykanie wlasnie przekazali nam informacje, ze 15 grudnia, za kilka
dni, zdolnosc operacyjna osiagnie tarcza antyrakietowa w Redzikowie –
powiedzial. Morawiecki o seniorach
– Rzad PiS wlozyl ogrom pracy, aby przywrocic godnosc polskim seniorom. Z
emerytur na poziomie 850-870 zlotych wzrosly na okolo 1700 zlotych –
wyliczal Morawiecki. Wsrod zmian wyliczyl tez emeryture do 2500 zlotych bez
podatku, domy seniora czy darmowe leki.
Zwrocil uwage, ze “nalezy postarac sie o aktywizacje seniorow w zycie
spoleczne”. Wsrod postulatow, ktore pomoga w osiagnieciu tego celu,
wymienil ulgi podatkowe dla firm zatrudniajacych okreslona liczbe seniorow,
edukacje seniorow dzieki uniwersytetom trzeciego wieku, uczestnictwo
seniorow w szkolach i przedszkolach czy utworzenie cyfrowych domow seniora,
aby mogli rozwijac swoje kompetencje cyfrowe.
Prezydent Argentyny Javier Milei zatrzymal samochod, by poglaskac psa O
tym, ze nowy prezydent Argentyny Javier Milei ma slabosc do psow, wiadomo
od dawna. Nawet w dniu zaprzysiezenia libertarianin nie mogl sie oprzec, by
poglaskac zwierze. Stalo sie to niedlugo po jego pierwszym przemowieniu po
przyjeciu nowej roli. Po wygloszeniu pierwszego przemowienia samochod Milei
przedzieral sie przez tlumy na ulicy. Libertarianin kazal zatrzymac auto,
wysiadl z niego, podszedl do ludzi i przywital sie z psem, ktory –
przynajmniej tak sie wydawalo – oddalil sie od wlasciciela. Milei i jego
siostra dluza chwile glaskali czworonoga. “Czworonozne dzieci”
Nie od dzis jest znane uwielbienie nowego przywodcy Argentyny do psow.
Prezydent nie jest zonaty i nie ma dzieci, ale posiada piec mastiffow,
ktore pieszczotliwie nazywal swoimi “czworonoznymi dziecmi”. Media
ustalily, ze sa one klonami psa zmarlego przed laty. Cztery z nich –
Murray, Milton, Robert i Lucas – nosza imiona na czesc amerykanskich
liberalnych ekonomistow. Znany z agresywnej retoryki, rozwichrzonych
poldlugich wlosow i radykalnych planow gospodarczych Milei w swoim
pierwszym przemowieniu otwierajacym prezydenture ocenil, ze szybka i
bolesna terapia szokowa jest konieczna, aby uchronic gospodarke kraju przed
grozaca jej hiperinflacja.- Dzis w Argentynie rozpoczyna sie nowa era.
Konczymy dluga historie dekadencji i upadku – oswiadczyl na schodach
Kongresu po otrzymaniu insygniow wladzy prezydenckiej. Zbyt wielu
szczegolow dotyczacych planu ratowania pograzonej w kryzysie gospodarki, w
ktorej inflacja przekroczyla ostatnio 140 proc. w ujeciu rocznym, jednak
nie podal. Wymienil natomiast kluczowe kroki, jakie zamierza podjac, w tym
ciecia fiskalne w wysokosci 5 proc. PKB, ktore – jak zapewnil – dotkna
sektora panstwowego, ale nie prywatnego.
Jego partia Libertad Avanza jest dopiero trzecia sila polityczna w
Kongresie, co moze mu znacznie utrudnic prowadzenie skutecznej polityki.
Pomidor zaginiony na stacji kosmicznej. Znalazl sie po osmiu miesiacach
Zaloga Miedzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) znalazla zgubionego osiem
miesiecy wczesniej pomidora. Warzywa nie upilnowal jeden z amerykanskich
astronautow podczas swojego eksperymentu. Pozostali czlonkowie zalogi
podejrzewali, ze inzynier lotu Francisco Rubio ukradkiem zjadl pomidora i
nie chcial sie do tego przyznac. Astronautom przebywajacym na
Miedzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) udalo sie rozwiklac jedna z
nierozwiazanych dotad zagadek Wszechswiata. Nie potrzebowali do tego nawet
specjalistycznego sprzetu, eksperymentow i eksperckiej wiedzy. Naukowcy
odnalezli zgubionego przez inzyniera lotu pomidora. Francisco “Frank”
Rubio, ktory podczas trwajacej 68. ekspedycji na ISS przeprowadzal
eksperyment zwiazany z uprawa pomidorow w kosmosie, wrocil juz na Ziemie,
zgubione przez niego warzywo pozostalo jednak na stacji kosmicznej. Choc
wielu w to nie wierzylo. Nasz dobry przyjaciel Frank Rubio byl od dluzszego
czasu obwiniany za zjedzenie pomidora. Ale mozemy go uniewinnic.
Znalezlismy pomidora – powiedziala podczas transmisji na zywo
zorganizowanej z okazji 25-lecia stacji astronautka NASA Jasmin Moghbeli.
Nie poinformowala jednak, gdzie dokladnie warzywo zostalo odnalezione, ani
w jakim stanie bylo po osmiu miesiacach “ukrywania sie” przed zaloga. O
tym, ze pomidor zaginal, Rubio poinformowal podczas briefingu po powrocie z
Miedzynarodowej Stacji Kosmicznej, na ktorej spedzil niespelna 371 dni. To
amerykanski rekord najdluzszego lotu kosmicznego. Astronauta – jak pisze
brytyjski dziennik “The Guardian”, podkreslil, ze eksperyment, ktorego
czescia bylo wyhodowanie pomidora, mial pomoc w odpowiedzi na pytanie, jak
zaopatrzyc astronautow w pozywienie podczas dlugotrwalych misji
kosmicznych. Podkreslil swoje obawy, ze juz na zawsze przylgnie do niego
latka “zlodzieja pomidorow”. Mam nadzieje, ze ktos kiedys znajdzie to male
pomarszczone stworzenie – powiedzial reporterom, twierdzac, ze spedzil az
20 godzin na szukaniu go na pokladzie ISS.
– Bylem calkiem pewny, ze zapialem go na rzep tam, gdzie powinienem. A
potem wrocilem i juz go nie bylo – relacjonowal. Branzowy serwis space.com,
cytujac Rubio, zaznaczyl, ze wilgotnosc powietrza na Miedzynarodowej Stacji
Kosmicznej wynosi okolo 17 procent. Po dlugim przebywaniu w takim miejscu
wyglad pomidora moglby zmienic sie nie do poznania.
Jak podkresla “The Guardian”, Miedzynarodowa Stacja Kosmiczna ma wlasny
system uprawy warzyw, znany jako Veggie. Rubio z sentymentem wspominal
czas, jaki spedzil na uprawie i zbiorach pomimo nieszczescia zwiazanego z
pomidorami. Eksperci NASA podkreslili, ze ta praca dostarczyla bezcennej
wiedzy, z ktorej skorzystaja przyszle pokolenia astronautow.
Amerykanski senator: chinski czosnek stanowi zagrozenie dla bezpieczenstwa
narodowego Republikanski senator wezwal amerykanski rzad do wszczecia
sledztwa, ktore zbadaloby wplyw importu chinskiego czosnku na
bezpieczenstwo narodowe. Republikanski senator Rick Scott napisal do
sekretarza handlu, twierdzac, ze chinski czosnek jest niebezpieczny,
powolujac sie na niehigieniczne metody produkcji.
Chiny sa najwiekszym na swiecie eksporterem swiezego czosnku, a Stany
Zjednoczone sa glownym konsumentem. Jednak od lat dookola handlu ta bylina
pojawia sie wiele kontrowersji. USA oskarzyly Chiny o zalewanie rynku
czosnkiem po cenie nizszej od kosztow produkcji. Stany od polowy lat 90. XX
wieku nakladaja wysokie cla i podatki na chinski import chcac w ten sposob
zapobiec wycofywaniu sie amerykanskich rolnikow z produkcji i rynku.
Chinski czosnek. “Dobrze udokumentowane” hodowanie na sciekach
Republikanski senator Rick Scott napisal do sekretarza handlu, twierdzac,
ze chinski czosnek jest niebezpieczny, powolujac sie przy tym na
niehigieniczne metody produkcji.
W swoim pismie senator Scott podkresla, ze wystepuja “powazne obawy
dotyczace zdrowia publicznego dotyczace jakosci i bezpieczenstwa czosnku
uprawianego za granica – w szczegolnosci czosnku uprawianego w
komunistycznych Chinach”. Nawiazal w nim do praktyk, ktore jego zdaniem
zostaly “dobrze udokumentowane” w internetowych filmach, blogach
kulinarnych i dokumentach. Chodzi o metody uprawy czosnku z wykorzystaniem
sciekow. Scott wezwal Departament Handlu do podjecia dzialan na mocy prawa,
ktore umozliwia prowadzenie dochodzen w sprawie wplywu okreslonego importu
na bezpieczenstwo USA.
W swoim liscie senator Scott szczegolowo omawia rozne rodzaje czosnku,
ktorym nalezy sie przyjrzec: “Wszystkie gatunki czosnku, cale lub
podzielone na zabki, obrane lub nie, schlodzone, swieze, mrozone,
tymczasowo zakonserwowane lub pakowane w wodzie lub w innej neutralnej
substancji”.
“Bezpieczenstwo i ochrona zywnosci sa kluczowymi zagadnieniami z punktu
widzenia bezpieczenstwa narodowego, zdrowia publicznego i dobrobytu
gospodarczego” – napisal senator Scott. Dowodow na wykorzystanie sciekow do
uprawy czosnku brak
Biuro ds. Nauki i Spoleczenstwa na Uniwersytecie McGill w Quebecu, ktore
stara sie popularyzowac i wyjasniac zagadnienia naukowe, twierdzi, ze “nie
ma dowodow” na to, ze scieki sa wykorzystywane jako nawoz przy uprawie
czosnku w Chinach.
“W kazdym razie nie ma z tym problemu” – mozna przeczytac w artykule
opublikowanym przez uczelnie w 2017 roku. “Odpady ludzkie sa rownie
skutecznym nawozem jak odchody zwierzece. Rozrzucanie ludzkich sciekow na
polach uprawnych nie brzmi zachecajaco, ale jest bezpieczniejsze, niz
mogloby sie wydawac” – BBC przytacza opracowanie.
Ostatnia miesiecznica przed oddaniem wladzy przez PiS W niedziele rano
delegacja politykow Prawa i Sprawiedliwosci z prezesem Jaroslawem
Kaczynskim zlozyla kwiaty przed pomnikami prezydenta Lecha Kaczynskiego i
Ofiar Tragedii Smolenskiej 2010 roku w Warszawie. To ostatnia miesiecznica
przed oddaniem wladzy przez PiS. W uroczystosci, oprocz Jaroslawa
Kaczynskiego uczestniczyli takze m.in. premier Mateusz Morawiecki, minister
obrony narodowej Mariusz Blaszczak, byly minister kultury i dziedzictwa
narodowego Piotr Glinski, wiceprezes PiS Antoni Macierewicz. W zwiazku z
miesiecznica, w poblizu placu Pilsudskiego pojawily sie radiowozy. Ruch
wstrzymany byl miedzy innymi na Bednarskiej. Policyjny radiowoz
uniemozliwial wjazd samochodom jadacym od ulicy Furmanskiej.
SPORT
Rosna szanse Legii. AZ Alkmaar przekazal wazna wiadomosc Legia Warszawa juz
w najblizszy czwartek 14 grudnia rozegra na wlasnym stadionie ostatnie
spotkanie fazy grupowej LKE z AZ Alkmaar. Bedzie to starcie, ktore
zadecyduje o tym, czy wicemistrzowie Polski zagraja na wiosne w
europejskich pucharach. Nie dosc, ze pilkarzom Kosty Runjaicia wystarczy w
tym meczu jedynie remis, to holenderski zespol przekazal wlasnie kolejna
swietna dla warszawian informacje. Ostatnie dni nie byly zbyt udane dla
Legii Warszawa. Najpierw zaledwie zremisowala ligowe starcie z Warta Poznan
(2:2), nastepnie przegrala w LKE z Aston Villa (1:2), a w srode odpadla z
rywalizacji w Pucharze Polski po porazce z Korona Kielce i nie obroni
tytulu z ubieglego sezonu. Gdyby tego bylo malo, to w niedziele nie byla
nawet w stanie pokonac ostatniego w tabeli ekstraklasy LKS-u Lodz. Mimo
fatalnych wynikow pilkarze Kosty Runjaicia musza blyskawicznie powrocic do
formy, poniewaz juz w najblizszy czwartek 14 grudnia czeka ich
najwazniejsze starcie w fazie grupowej LKE. Ich rywalem bedzie AZ Alkmaar,
z ktorym na poczatku pazdziernika przegrali na wyjezdzie 0:1.
Nie tak dawno holenderski klub przekazal w mediach spolecznosciowych
swietne wiesci dla wicemistrzow Polski. Mianowicie australijski bramkarz
Matthew Ryan doznal kontuzji glowy podczas wizyty na silowni. Na ten moment
nie ma zadnych konkretow, natomiast wiadomo, ze 31-latek opusci spotkanie z
Legia, a najblizsze badania medyczne wykaza, czy zdazy wrocic do zdrowia na
styczniowy Puchar Azji. Kibice bardzo szybko zasugerowali zatem, aby jego
miejsce zajal 19-letni Rome Jayden Owusu-Oduro. Ryan zapadl w pamieci
polskim kibicom rok temu, kiedy popadl w konflikt z bramkarzem FC Kopenhagi
Kamilem Grabara. Australijczyk byl wtedy konkurencja w bramce dla naszego
zawodnika, ale wyraznie przegrywal rywalizacje. Uwazal zatem, ze o tym, kto
gra, decyduja wzgledy polityczne. Po jego bledzie na MS w Katarze
blyskawicznie na te slowa zareagowal nowy nabytek VfL Wolfsburg. Po pieciu
spotkaniach Legia zajmuje drugie miejsce w tabeli grupy E z dorobkiem 9
punktow. Liderem jest Aston Villa (12 pkt), trzecie jest AZ (6 pkt),
natomiast czwarty Zrinjski Mostar (3 pkt). Zwyciezca grupy awansuje do 1/8
finalu LKE, za to drugi zespol zagra w 1/16 finalu.
“Romans” Radwanskiej i Szczesnego. Gwiazda mowi, jak bylo. “Wojtku,
pozdrawiam” Agnieszka Radwanska i Wojciech Szczesny maja rodziny i dzieci,
ale w przeszlosci media rozpisywaly sie o ich rzekomym romansie. Po latach
tenisistka wspomniala o calej sytuacji w ksiazce “Jestem Isia” i przywolala
m.in. poczatki plotek i reakcje jej bliskich, a takze wyjasnila, o co
wlasciwie chodzilo. Czy Radwanska i Szczesny mieli romans? Agnieszka
Radwanska prywatnie zwiazana jest z bylym tenisista i trenerem Dawidem
Celtem, z ktorym wychowuja syna Kube. Z kolei zona Wojciecha Szczesnego
jest znana piosenkarka Marina Luczenko-Szczesna, a para ma syna Liama.
Jednak jeszcze przed zwiazkami dwojki znanych sportowcow media laczyly ich
i informowaly o rzekomym romansie. Radwanska wyjasnila to w swojej ksiazce.
Ksiazka Agnieszki Radwanskiej “Jestem Isia” ujrzala swiatlo dzienne w 2017
roku i wlasnie wtedy tenisistka powrocila do rzekomego romansu z
reprezentantem Polski. – Bylo to bardzo dawno temu; chyba z osiem lat,
jesli nie wiecej – wyjasnila i powiedziala, jak bylo naprawde. “Zaczelo sie
od wymiany gratulacji na Twitterze albo Facebooku: ja pogratulowalam mu
udanego meczu, potem on mi udanego turnieju. Wtedy Wojtek zazartowal – a
moze ktos, kto sie pod niego podszywal? – ze teraz jego kolej zaprosic mnie
na kolacje” – czytamy w ksiazce Radwanskiej. Wlasnie wtedy podlapala to
prasa, ktora laczyla sportowcow i dywagowala na temat romansu. –
Podchwycily to brukowce. Mieszkalam z Ula. Bylo juz po sezonie,
siedzielismy sobie w domu, grzebalysmy w internecie i w pewnym momencie Ula
ni to zapytala, ni stwierdzila: “O, podobno jestes z jakims Szczesnym…”.
“A kto to jest?” – zapytalam, bo nie od razu skojarzylam. “Pilkarz” –
odpowiedziala. “Skad wiesz?” – mialam na mysli, skad Ula wie o moim
rzekomym zwiazku z Wojtkiem, ale ona zrozumiala, ze w ogole nie wiem, kto
to jest. “Wyguglalam” – stwierdzila calkiem powaznie” – przywolywala
Radwanska. Oczywiscie o zadnym romansie z pilkarzem nie bylo mowy. “Tak,
mialysmy potem z tego mnostwo smiechu. Wojtku, serdecznie pozdrawiam!” –
skwitowala wowczas tenisistka.
DETEKTYW
ZLODZIEJE
na rowerach
Katarzyna STRZELECKA
Scenariusz tej kryminalnej historii napisalo zycie. Wszystko zaczelo sie od
niewinnej rozmowy o lowieniu ryb w grudniu 1999 roku, kiedy to trzej
mezczyzni – 42-letni Zdzislaw R., 46-letni Miroslaw C. oraz 26-letni Piotr
G. – wracali jednym samochodem po pracy do domow. Wszyscy trzej okazali sie
milosnikami wedkowania. Umowili sie na wspolny wypad nad pobliskie jezioro
w najblizsza sobote. Wowczas to gawedzac nad zamoczonymi w przerebli kijami
ustalili, ze kazdy ma na swoim koncie jakies drobne wlamanie lub kradzieze.
Po kilku glebszych kieliszkach panowie rozgadali sie na temat swoich
kryminalnych osiagniec. Postanowili polaczyc sily. I tak zrodzil sie plan.
Na swoj pierwszy skok poczat- kujacy bandy- ci wybrali sklep spozywczy w
jed- nej z okolicznych
wsi. Kilka dni przed napadem Mirek z Piotrem pojecha- li na zwiady. Weszli
do skle- piku i rozgladali sie uwaznie. Poprosili o chleb i konserwe
turystyczna. Sprzedawczyni podala im produkty, skasowala pieniadze i
zainteresowala sie kolejnymi kupujacymi.
Miroslaw z Piotrem jeszcze chwile postali w sklepie. Uda- wali, ze
zastanawiaja sie nad kupnem piwa. W koncu, nie chcac wzbudzac zainteresowa-
nia sprzedawczyni, wyszli na zewnatrz. Jakis czas pozniej, juz wspolnie ze
Zdzislawem omawiali napad na sklep.
– Stoi na uboczu. W poblizu nie ma innych domow. Najla- twiej bedzie po
prostu wywazyc drzwi. Nie zauwazylem alarmu ani monitoringu. W drzwiach sa
zwykle zamki – relacjonowal Piotr, ktorego zadaniem byla obserwacja
zabezpieczen.
– W sklepie krecilo sie sporo kupujacych, wiec warto wybrac dzien po
wyplacie. Pewnie w kasie bedzie wiekszy utarg. Polki sa pelne od towaru,
maja slodycze, konserwy, papierosy. Musimy zabrac duze torby, zeby bylo w
co pakowac – stwierdzil Miroslaw.
We trzech ustalili, ze naj- dogodniejsza na skok bedzie noc z drugiego na
trzeciego lutego 2000 roku. Postanowili rowniez, ze pojada w okolice wsi na
rowerach, po czym zostawia je w polu, a ostatnie 500 metrow do sklepu dojda
na piechote. Wprawdzie naj- mlodszy z paczki wlamywa- czy mial wysluzonego
polo- neza, ale uznali, ze odglos pracy silnika moze w nocy obudzic
mieszkancow wsi. Poza tym, samochod latwo
rozpoznac. Ktos go zobaczy, zapamieta numery. A rowe- rem jezdzil co drugi
mieszka- niec, wiec byla szansa, ze nikt nie zwroci na nich uwagi.
Jak zaplanowali, tak zrobili. Na wlamanie zabrali ze soba lom, ktorym bez
trudu wywa- zyli drzwi. Wewnatrz sklepu nie wlaczyli swiatla, przyswie-
cali sobie latarkami. Zabra- li pieniadze z kasy. Byly tam tylko jakies
drobniaki.
– Niech to diabli! Bedzie tego zaledwie 50 zl. – Zdzislaw R. ze zloscia
zamknal kase, po czym zapakowal urzadzenie do jed- nego z przyniesionych ze
soba neseserow.
– Moze choc ja sie sprzeda – mruknal do siebie.
Pozostali pakowali do toreb papierosy i konserwy oraz wszystko, co ich
zdaniem moglo miec wieksza wartosc. Po polgodzinie torby mieli zapelnione –
jak potem osza- cowal wlasciciel sklepu – towa- rem wartym okolo 5 tys. zl.
Obladowani z trudem prze- szli polami do miejsca, w kto- rym ukryli rowery.
Umiescili lup na bagazniki oraz ramy i tak objuczeni dojechali do glow- nej
drogi. Tam, przy jednym z lesnych parkingow, zostawili poloneza. W aucie
ustalili, ze jada z lupem do domu Zdzisla- wa, gdzie podziela skradziony
towar na trzy rowne czesci. Jak zasugerowal Zdzislaw – kazdy zrobi z nim co
zechce.
***
Po tym skoku Piotr G. powie- dzial kumplom, ze nie nadaje sie na wlamywacza:
– To nie dla mnie. Nie dam rady psychicznie. Zzera mnie stres. Juz wole
zapychac za gro- sze w fabryce – stwierdzil naj- mlodszy z wlamywaczy.
Koledzy nie namawiali go, aby zostal w bandyckiej pacz- ce. Uznali, ze to
jego wybor,
POLACZYLI SILY
ale nakazali aby nikomu nie mowil o ich dzialalnosci.
Jakis czas pozniej Zdzi- slaw R. wraz Miroslawem C. wlamali sie do
kolejnego skle- pu. Znowu zadowolili sie cze- koladami, papierosami, prosz-
kami i konserwami. Potem wlamali sie do garazu, z ktore- go skradli maszyne
stolarska.
– Zdzisiu, musimy wymyslic cos innego. Wlamania do skle- pow sa dobre dla
poczatkuja- cych. Teraz musimy zajac sie czyms powazniejszym – nama- wial
kolege Miroslaw.
– Trzeba znalezc samotne, bogate kobiety, ktore w domu maja pieniadze i
bizuterie. Ty wyszukaj takie osoby, a ja zaplanuje skok – postanowil
Zdzislaw.
Kilka tygodni pozniej Zdzi- slaw przyjechal na rowerze do kumpla. Przywiozl
z soba wodke. Kiedy wypili ponad pol butelki, zagadnal o planowany
wczesniej napad.
– Jest tu niedaleko kobieta. Mieszka w nowym domu sama z corka. Jej maz
siedzi w Sta- nach. Pewnie jej wysyla sporo szmalu. Mozemy sie do niej
wybrac. Na pewno sie oblowi- my – zachecal kolega.
– To jedziemy. Nie ma na co czekac. Noc jest dzis ciemna. Rozlej tylko
wodke do konca i bierzemy sie za robote – ucie- szyl sie Zdzislaw, ktory po
alko- holu stawal sie odwazniejszy.
Jak zwykle pojechali na rowerach. Zabrali z soba torby i lom. We wsi, w
ktorej mieszka- la wskazana przez Miroslawa kobieta, trwal wlasnie festyn.
Na placu przy remizie bawilo sie wiele osob. Dwaj rabusie obserwowali
zabawe z ukrycia.
– Wszystko nam sprzyja. Widzialem wsrod bawiacych sie te kobiete. Dom jest
pusty. Nikt nam nie przeszkodzi – ucieszyl sie Miroslaw.
Kilka minut pozniej wybi- li szybe w jednym z okien na parterze. Zdzislaw,
jako mniej- szy, przecisnal sie przez okno, a potem wpuscil do mieszka- nia
kumpla. Wlamywacze nie widzieli, gdzie szukac pienie- dzy i kosztownosci.
Chaotycz- nie sprawdzali szuflady i polki w szafach. W koncu zniecheceni
zaczeli pakowac do toreb rzeczy, ktore wydawaly sie im cenne. Zabrali
miedzy innymi wideo, aparat fotograficzny, zegarek, okulary, skorzana
saszetke.
W jednym z pokoi na pie- trze domu Miroslaw zauwazyl nieduzy telewizorek.
Wszedl do pomieszczenia, juz siegal po sprzet, kiedy nagle zasko- czyl go
czyjs rozespany glos.
– Zostaw telewizor!
Dopiero wowczas Miroslaw spostrzegl, ze wszedl do poko- ju, w ktorym na
ustawionym przy scianie tapczanie siedzia- la w pizamie kilkunastoletnia
dziewczynka.
– To moj telewizor. Nie ruszaj go! – krzyczala.
Nagle dziewczynka rzucila sie na zaskoczonego mezczy- zne. Ten uderzyl ja,
a potem kopnal. Dziecko zawylo z bolu. Z zadowoleniem wyniosl z dziecinnego
pokoju nieduzy telewizor. Schodzac ze scho- dow slyszal placz dziewczynki.
– Zbierajmy sie, tam jest corka tej kobiety – rzucil do Zdzislawa. Ten
kiwnal pota- kujaco glowa i wskazal na wypchana po brzegi torbe.
– Ja mam juz pelno – wyszeptal Zdzislaw.
– Zabralem tej malej tele- wizor, bedzie jak znalazl dla twoich dzieciakow
– szczycil sie Mirek.
Dwa miesiace pozniej Zdzi- slaw znowu pojawil sie z butel- ka wodki u
Miroslawa. Po wypiciu kilku kieliszkow obaj postanowili wybrac sie w nocy
na kolejny napad. I tym razem ofiare wskazal Miroslaw.
– Niedaleko mieszka stara babka. Jest sama, bo jej syn
wyjechal do Kanady. Oni maja dwa domy. W starym nikt nie mieszka, a w nowym
jest tylko ta kobieta. Na pewno w nocy spi – zachecal Mirek.
Przed polnoca bandyci dojechali rowerami w pobli- ze wskazanego domu. Wybi-
li szybe w oknie i weszli do mieszkania. Na glowy wlozyli kominiarki. Brzek
tluczone- go szkla zaalarmowal jednak gospodynie, ktora w koszu- li nocnej
wyszla z jednego z pokoi i stanela oko w oko z zamaskowanymi bandytami.
– Oddawaj pieniadze! – krzyknal na jej widok Miroslaw. – Nie mam pieniedzy
– w glo-
sie kobiety slychac bylo lek.
– Jak ci przyloze, to znaj- dziesz kase – grozil bandyta w kominiarce, po
czym kilka razy uderzyl reka starsza pania po glowie. Kobieta rozplakala
sie.
– Nic nie mam. Pusc mnie – blagala oprawce. Ten chwycil ja za szyje i dusil.
– Udusze cie ty wredna suko, jak mi nie dasz pieniedzy! – grozil bandyta.
Widzac, ze jego slowa nie wywarly pozadanego skut- ku zaciagnal starsza
pania do lazienki. Tam uniosl jej drobne cialo niczym piorko i wrzucil do
wanny. Puscil zimna wode na skulona ofiare.
– Mow, gdzie trzymasz kase, bo cie tu utopie! – rozkazal. W tym czasie jego
kolega prze- szukiwal dom.
Przerazona kobieta w koncu wyznala, gdzie ma pieniadze. Okazalo sie, ze
miala 200 dola- row amerykanskich i tyle samo kanadyjskich. Bandyci
zwiazali ja tasma, a sami jeszcze prze- szukiwali dom.
– Zobacz, co znalazlem – zawolal nagle Miroslaw.
Z duma pokazal Zdzisla- wowi reklamowke, w ktorej schowany byl pistolet
wraz z nabojami.
– Pewnie synalek dal mamusi do obrony. Dobrze, ze nas stara nie zastrzelila
– rechotal.
Zadowolony z cennego znaleziska schowal bron do kieszeni kurtki.
Kilka dni pozniej bandyci okradli drugi dom, nalezacy do tej samej starszej
kobiety. W budynku nikt nie mieszkal. Wlamywacze wyniesli miedzy innymi
dwie butelki spirytu- su, poroza oraz jedzenie. Tej samej nocy ich ofiara
padlo kilkadziesiat kur w pobliskim kurniku. Ukrecili glowy pta- kom na
miejscu i upchneli je do toreb.
Kolejna ich ofiara byla 80-letnia kobieta, ktora miesz- kala sama w
nieduzym domu na koncu wsi. Bez litosci pobili przerazona kobiecine, skre-
powali jej rece i nogi tasma. Z cenniejszych rzeczy gospo- dyni miala tylko
stary telewizor, ktory zabrali. Bandyci oprozni- li tez lodowke emerytki.
***
Zdzislaw R. nie mogl doczekac sie popoludnia, zeby wysko- czyc do kumpla.
Rano, 15 pazdziernika 2001 roku, listo- nosz przyniosl mu pieniadze z
zapomogi na dzieci. Zdzislaw uczcil to wypiciem ukrytego w spizarni taniego
wina. Kolej- ne mial zamiar wypic z Miro- slawem. Pod wieczor wyrwal sie z
domu. Mial ze soba torbe, ktora zabieral na napady. Trzy- mal w niej
scyzoryk, rekawicz- ki, kominiarke. W pobliskim sklepie kupil 3 butelki
wina marki “wino”. Rowerem doje- chal do mieszkania kolegi.
– Brakuje mi kasy. Musimy cos zrobic – namawial przyja- ciela po
oproznieniu pierwszej butelki.
Poczatkowo zaplanowali skok na dom bogatego Niem- ca, ktory osiedlil sie w
sasied-niej miejscowosci. Jednak w trakcie picia uznali, ze sa zbyt
wstawieni, aby jechac tak daleko na rowerach.
– Nie masz tu w poblizu jakichs nadzianych starusz- kow? – dopytywal mocno
juz podchmielony Zdzislaw.
– Na Piaskach jest pelno bogatych domow. Pojdziemy kilka ulic dalej i cos
sie znaj- dzie. Nie szalej tylko – uspoka- jal kumpla.
Tym razem nie czekali az zapadnie noc. Wyruszyli jak zwykle na rowerach.
Docho- dzila godzina 20. Zdzislaw byl uzbrojony w pistolet, a Miro- slaw w
lom. Jechali spokojna uliczka, przy ktorej staly par- terowe domki
jednorodzinne otoczone zadbanymi ogroda- mi. Przy jednym z ogrodzen
zostawili rowery. Furtka byla otwarta. Uprzednio naciagne- li kominiarki na
glowy. Cicho podkradli sie do drzwi. Miro- slaw pociagnal za klamke. Drzwi
byly zamkniete. Szarp- nal glosno kilka razy. Szczek poruszanej klamki
zaalar- mowal 80-letniego gospoda- rza. Mezczyzna podszedl do wejscia.
– Kto tam? – dopytywal tro- che zaskoczony wieczornymi odwiedzinami.
– Otworz, porozmawiamy – namawial Miroslaw.
Gospodarz, ktoremu glos wieczornego goscia wydal sie znajomy, bez strachu
przekre- cil klucz i otworzyl na osciez drzwi. Przez kilka sekund stal w
oslupieniu. W drzwiach ujrzal zamaskowanych bandy- tow. Jeden mierzyl do
niego z broni, drugi grozil lomem.
– To jest napad, dawaj pie- niadze! – wyzszy z mezczyzn cialem naparl na
gospodarza.
Mezczyzni szarpali sie w niewielkim korytarzu. Gospodarz wolal do zony, ze
zostali napadnieci i zeby dzwonila na policje. Miroslaw
uciszyl go dwoma ciosami lomem w glowe. Starszy pan bezwladnie osunal sie
na pod- loge. Z glowy trysnela mu krew. Zaalarmowana krzykiem meza
gospodyni wybiegla z kuchni. Bandyci obezwladnili ja jed- nym ciosem.
Miroslaw skre- powal nogi i rece krwawiacego gospodarza tasma.
– Juz nie uciekniesz, dziad- ku – poklepal starszego mez- czyzne po
ramieniu, po czym zabral sie za obwiazywanie rak gospodyni.
W tym samym czasie nizszy z bandytow zapytal kobiete, gdzie trzymaja
oszczednosci. Gospodyni, widzac krwawia- cego meza, kiwnela glowa na znak,
ze wyda im pieniadze.
W schowanym w szufladzie portfelu miala niewiele ponad 50 zl.
– To wszystko?! Dawaj oszczednosci, jesli ci zycie mile! – zazadal
rozwscieczony Miroslaw.
Dla podkreslenia, ze nie zartuje, uderzyl kobiete lomem w glowe. Z
rozcietej rany na czole poleciala jej krew.
– Juz dobrze. Pieniadze mam w drugim pokoju – gospodyni prowadzila bandy-
tow do pomieszczenia z tylu domu. Tam na polce stala drewniana szkatulka
zamyka- na na kluczyk. Kobieta wyje- la klucz z szuflady i otworzyla
schowek. W szkatulce bylo 40 dolarow. – To caly nasz majatek – rzucila
banknoty w twarz jed- nemu z bandytow.
Ten szybko schowal pienia- dze do kieszeni.
Kiedy wracali do glownego korytarza, kobieta nagle otwo- rzyla boczne drzwi
i wybiegla do ogrodu. Zaskoczeni napast- nicy nie rzucili sie za nia. Sly-
szeli jak wolala do sasiadow, zeby wzywali policje.
Zlodzieje wybiegli z domu, wsiedli na rowery i odjechali.
– Malo tych pieniedzy. Nawet na gorzale nie wystar- czy. Musimy jeszcze na
kogos napasc. Ty wybieraj, bo znasz tych ludzi – rozkazal Zdzislaw.
Przejechali kilkadziesiat metrow. Zdzislaw zatrzymal rower przy kolejnym
domu.
– Tu na pewno mieszkaja bogacze – szepnal do kolegi.
Obaj ponownie wlozy- li kominiarki i podeszli do drzwi. Pierwszy z nich
nacisnal klamke. Tym razem drzwi byly otwarte. Cicho przestapili prog,
korytarzem przeszli w glab domu. Z daleka slyszeli glosy dwoch
rozmawiajacych osob. Starsi malzonkowie siedzieli przy stole w kuchni. Ze
szkla- nek popijali herbate po zjedzo- nej wlasnie kolacji. Bandyci z
krzykiem wpadli do kuchni.
– Dawac kase! To jest napad!
– wolali.
Starszy mezczyzna rzu-
cil sie do ucieczki. Miroslaw pobiegl za nim. Dopadl go kil- kanascie
metrow dalej. Zacze- li sie bic. Mimo podeszlego wieku gospodarz byl silnym
mezczyzna. W pewnej chwili wyrwal lom bandycie, odrzucil narzedzie i dalej
przepychal sie z napastnikiem. Ten widzac, ze sam nie da rady pokonac
zdesperowanego gospodarza, wezwal na pomoc kolege.
Zdzislaw momentalnie zja- wil sie przy bijacych sie mez- czyznach. Podszedl
do nich blisko, wyciagnal bron i z odle-
glosci okolo metra strzelil star- szemu mezczyznie w twarz. Trafil prosto w
usta. Gospo- darz padl nieprzytomny.
W tej chwili do pomiesz- czenia wbiegla gospodyni. Stanela tuz przy
Zdzislawie, ktory ponownie podniosl reke z bronia i strzelil kobiecie w
twarz. Osunela sie bez zycia na podloge.
Zaskoczony Zdzislaw patrzyl na swoja wyciagnie- ta reke z pistoletem. Z
lufy jeszcze unosila sie niewielka smuga dymu. Mezczyzna ze zloscia rzucil
bron na ziemie. W tym samym momencie usly- szeli ruch i wolania za oknami.
– Tu policja. Poddajcie sie!
– krzyczal tubalnym glosem funkcjonariusz.
***
Bandyci wymienili spojrzenia. Miroslaw podniosl rzucony przez kompana
pistolet i pod- biegl do okna. Chwile patrzyl zza przyslonietej firanki.
– Co robimy? – zapytal szeptem.
– Uciekamy! – zadecydowal Zdzislaw.
Obaj pobiegli do drzwi wej- sciowych. I tam jednak usly- szeli glosy
policjantow. Wrocili do okna w pokoju z tylu domu. Usilowali je otworzyc,
ale bylo zablokowane. W koncu Miro- slaw wybil lufa szybe w oknie.
– Strzel na postrach. Moze sie wycofaja – nakazal mu kumpel.
Jednak funkcjonariusze odpowiedzieli takze strzalem.
– Wychodzic z podniesiony- mi rekami – rozkazal policjant. Miroslaw cofnal
sie od
okna.
– Poddajmy sie. Jest ich kilku. Nie damy rady – stwierdzil.
Zdzislaw skinal glowa. Pierwszy podszedl do drzwi. Otworzyl je delikatnie.
– Poddajemy sie. Nie strze- lac – krzyknal do policjantow.
Tak jak kazali, wyszedl z rekami uniesionymi w gore. Funkcjonariusze
obezwlad- nili go blyskawicznie. Chwile potem rowniez Miroslaw lezal skuty
kajdankami obok kole- gi. Policjanci wbiegli do domu. Z ulicy slychac bylo
sygnal nadjezdzajacej karetki.
– Mezczyzna jeszcze oddy- cha. Kobieta nie zyje – rela- cjonowali
kilkadziesiat sekund pozniej lekarzowi pogotowia, ktory natychmiast
rozpoczal reanimacje postrzelonego wla- sciciela domu.
Ranny mial duzo szcze- scia, kula przeszla przez usta i zatrzymala sie w
okolicach kregoslupa. Lekarze uratowali mu zycie.
***
W czasie sledztwa dotychcza- sowi przyjaciele zwalali wine jeden na
drugiego. Zdzislaw R. twierdzil, ze to Miroslaw C. strzelal w czasie napadu
na dom starszego malzenstwa, a jego kolega mowil, ze bylo odwrotnie.
Swiadkowie – pierwsi zaatakowani malzon- kowie oraz maz zastrzelonej
kobiety – zgodnie wskazywali, ze uzbrojony w bron palna byl nizszy
mezczyzna, a wyzszy mial w reku lom.
Po zmierzeniu obu napast- nikow okazalo sie, ze “niz- szy”, czyli Zdzislaw
R., ma 170 centymetrow wzrostu, a “wyzszy” – Miroslaw C. – 177 centymetrow.
W marcu 2003 roku, w Sadzie Okregowym w Tar- nobrzegu, rozpoczal sie pro-
ces obu bandytow, zwanych przez miejscowych dziennika- rzy “rowerzystami”.
Oskarzeni odpowiadali pod zarzutami: zabojstwa i usilowania zaboj- stwa.
Prokurator oskarzyl ich tez o liczne napady i wlamania. Nie przyznaje sie
do winy. To Miroslaw byl prowodyrem tych wszystkich przestepstw. To on
typowal osoby. To on mial bron – zapieral sie w sadzie Zdzislaw R.
Jego kompan zlozyl bar- dziej wiarygodne wyjasnienia. Opisal, co dzialo sie
przed strzalami w domu starszych malzonkow.
– Bilem sie z tym mezczyzna. Bylem pijany i on to widzial, dlatego dawal mi
rade. Zawo- lalem na pomoc Zdzislawa. Nagle nad glowa uslyszalem strzal, a
potem drugi. Ten dzia- dek przestal sie bronic. Mocno krwawil. Wstalem z
podlogi. Zauwazylem, ze jego zona lezy przy scianie. Nie ruszala sie.
Zdzisiek trzymal w rece pisto- let. Rzucil go ze zloscia. Juz mielismy
uciekac, kiedy poja- wili sie policjanci. Wowczas Zdzisiek kazal mi wziac
bron i strzelic na postrach – relacjo- nowal Miroslaw C.
Watpliwosci rozstrzygnal postrzelony 83-letni gospo- darz, ktory
jednoznacznie wskazal na Zdzislawa R.
– Do mnie strzelal ten mniejszy. To on mial pistolet. Ja szarpalem sie z
wyzszym, ktory bil mnie lomem. Nie mielismy w domu zadnych pieniedzy. Za
darmo zabili mi zone. Nie pytajcie mnie dalej, bo nie moge mowic – lkal w
sadzie swiadek, ktory ledwie uszedl z zyciem po spotkaniu z bandytami.
Po polrocznym procesie prokurator zazadal kary dozy- wocia dla Zdzislawa R.
oraz 25 lat wiezienia dla Miroslawa C. Obaj oskarzeni prosili swoje ofiary
o wybaczenie, a sad o wymierzenie lagodnych kar.
Sad Okregowy w Tarno- brzegu nie mial watpliwosci, co do winy obu
oskarzonych. Wymierzono im kary zgodne z wnioskami prokuratora. Sad nie
dopatrzyl sie zadnych oko- licznosci lagodzacych. W uza-
sadnieniu wyroku sedziowie podkreslili, ze bandyci dzialali wyjatkowo
okrutnie. Na swoje ofiary wybierali ludzi star- szych, samotnych, o ktorych
wiedzieli, ze nie beda stawiali oporu.
Wyrok zaskarzyli obroncy oskarzonych, ktorzy w swych apelacjach nie
kwestionowa- li ustalen faktycznych sadu pierwszej instancji, ale uwa-
zali, ze wymierzone kary sa zbyt wysokie. Sad Apelacyjny w Rzeszowie
utrzymal w mocy zaskarzony wyrok.
– Nie mozna doszukac sie powodow, ktore chocby w naj- mniejszym stopniu
uspra- wiedliwialy zachowanie ska- zanych, a zwlaszcza uzycie
broni palnej. Oddanie strzalu z tak bliskiej odleglosci bylo niczym innym
jak egzekucja. Przestraszona, starsza kobie- ta nie mogla stanowic dla
oskarzonych zadnego zagro- zenia – podkreslili sedziowie apelacyjni.
Trzy lata pozniej zycie dopisalo zakonczenie tej kry- minalnej historii.
Zdzislaw R. trafil z wieziennego szpitala do hospicjum dla smiertelnie
chorych na raka. Nowotwor zaatakowal caly organizm. Zmarl po 3 miesiacach.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,