Dzien dobry – tu Polska – 12.11.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 313) (67552) 12 listopada 2024r.

Pogoda

wtorek, 12 listopada 4 st C

Przewaga chmur

Opady:10%

Wilgotnosc:88%

Wiatr:11 km/godz.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Witam w tygodniu skladajacym sie z 4 dni roboczych (w PL) tzn dla mnie
akurat wczoraj byl dzien bardzo roboczy, ale wczesniej mialam zdecydowanie
wolne, wiec jakos to znioslam zwlaszcza, ze sama to wymyslilam 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

– Wygladasz jakby Cie pociag przejechal. Co sie stalo?

– Mialem wczoraj pierwszy skok spadochronowy.

– To ten powod?

– Kupili mi skok ze spadochronem. Krotkie przeszkolenie. Stoje przed
samolotem. Podchodzi gosciu, przypina sie do mnie, do samolotu, wylot i
wyskakujemy. On krzyczy mi do ucha “Dlugo jest Pan juz instruktorem?”

Najwiekszy ukrainski atak na Moskwe. Ukraina przeprowadzila w niedziele nad
ranem najwiekszy atak dronow na Moskwe. Lokalne wladze przekazaly, ze uzyto
co najmniej 32 bezzalogowych statkow, jedna osoba zostala ranna. Tymczasowo
zamknieto najwieksze lotnisko w Moskwie, a na trzech innych wprowadzono
ograniczenia.

Ukraina zaatakowala w niedziele nad ranem Moskwe co najmniej 32 dronami,
jedna osoba zostala ranna – poinformowaly lokalne wladze. To najwiekszy jak
dotad ukrainski atak dronow na Moskwe.

Mer Moskwy Siergiej Sobianin powiadomil, ze wszystkie ukrainskie drony
zostaly zniszczone w rejonach Ramienskoje i Kolomienskoje w obwodzie
moskiewskim, a takze w miescie Domodiedowo, na poludniowy zachod od Moskwy.
Tymczasowo zamkniete zostalo najwieksze stoleczne lotnisko Szeremietiewo,
ograniczenia zostaly takze wprowadzone na lotniskach Domodiedowo, Zukowskij
i Wnukowo.

Gubernator obwodu moskiewskiego Andriej Worobiow poinformowal na
Telegramie, ze w wyniku ukrainskiego ataku ranna zostala jedna osoba.

Poprzednio najwiekszy ukrainski atak dronami na Moskwe mial miejsce we
wrzesniu, gdy stolica Rosji zostala zaatakowana 20 bezzalogowymi maszynami.
W nocy z soboty na niedziele ukrainskie drony atakowaly tez obwody brianski
i kaluski. Kilka budynkow mieszkalnych stanelo w plomieniach. “Na miejscu
sa sluzby ratunkowe i straz pozarna” – napisal na Telegramie Aleksander
Bogomaz, gubernator graniczacego z Ukraina obwodu brianskiego, ale nie
podal szczegolow.

Ministerstwo obrony Rosji poinformowalo, ze rosyjska obrona powietrzna
zniszczyla w sumie w nocy 23 ukrainskie drony, w tym 17 nad Brianskiem.
Wladyslaw Szapsza, gubernator obwodu kaluskiego, ktory graniczy z obwodem
moskiewskim, poinformowal, ze w wyniku ukrainskiego ataku dronow zapalil
sie budynek niemieszkalny w regionie.

Alerty przed pozarami dla 27 milionow mieszkancow. “Historycznie suchy
okres” Polnocny wschod Stanow Zjednoczonych jest zagrozony pozarami. 27
milionow ludzi na obszarze od Nowego Jorku po Massachusetts jest objetych
alertami. Sytuacje pogarsza niesprzyjajaca pogoda: wiejacy porywisty wiatr
i panujaca susza. Biuro Zarzadzania Kryzysowego Nowego Jorku ocenilo
wskaznik jakosci powietrza (AQI) w sobote w miescie na 101-150. W takich
warunkach powietrze nie jest bezpieczne dla osob z wrazliwymi drogami
oddechowymi i osob starszych. Alerty przed pozarami wydano od Nowego Jorku
po Massachusetts, czyli dla okolo 27 milionow ludzi. Do objetych
ostrzezeniami przed pozarami duzych miast naleza m.in. Nowy Jork i Boston.
Zgodnie z prognozami porywy wiatru moga przekroczyc 56 kilometrow na
godzine. W Prospect Park na nowojorskim Brooklynie od piatku do soboty
plonela roslinnosc.

Wedlug strazy pozarnej (FDNY) ogien objal okolo hektara suchej roslinnosci,
kiedy wial silny wiatr. Gaszenie pozaru zajelo cala noc. Jest to
historycznie suchy okres w Nowym Jorku. W tym miesiacu doszlo juz do ponad
100 pozarow roslinnosci – podala FDNY.

Stacja NBC News zwrocila uwage, ze roslinnosc w regionie pozostaje bardzo
sucha. Opady deszczu od 1 wrzesnia sa o 150-300 litrow wody na metr
kwadratowy ponizej normy. W niedziele przewiduje sie przejscie frontu
chlodnego, ktory przyniesie opady do 25 l/mkw.

W New Jersey, nowy pozar nazwany Jennings Creek, rozgorzal w sobotnie
popoludnie w West Milford, w hrabstwie Passaic. Objal czesc hrabstwa Orange
w stanie Nowy Jork. Ogarnal juz ponad 728 hektarow i zagraza 10 budynkom. W
hrabstwie Passaic plonie pozar Cannonball 3, ktory objal blisko 65
hektarow. 55 budynkow jest zagrozonych. W Pensylwanii strazacy walcza z
pozarem, ktory wybuchl w hrabstwie Berks z powodu suchych i wietrznych
warunkow. Zywiol wymusil ewakuacje okolicznych mieszkancow.

– Wydzial Lesnictwa Departamentu Ochrony Srodowiska i Zasobow Naturalnych
Pensylwanii bedzie prowadzic dzialania gasnicze i porzadkowe, ktore
potrwaja kilka dni, koordynujac dodatkowe zasoby, jesli zajdzie taka
potrzeba – informowal burmistrz miasta Reading, Eddie Mor�An.

Trump ujawnia, kogo nie zaprosi do nowej administracji. Prezydent elekt
Donald Trump oglosil w sobote wieczorem, ze nie zaprosi do nowej
administracji swej rywalki o nominacje prezydencka Partii Republikanskiej i
bylej ambasador USA przy ONZ Nikki Haley, a takze bylego sekretarza stanu
Mike’a Pompeo.

“Nie zaprosze bylej ambasador Nikki Haley ani bylego sekretarza stanu
Mike’a Pompeo do dolaczenia do administracji “, ktora jest obecnie w
trakcie formowania” – poinformowal Donald Trump na zalozonym przez siebie
komunikatorze internetowym Truth Social. “Bardzo doceniam wczesniejsza
wspolprace z nimi i chcialbym im podziekowac za sluzbe dla naszego kraju” –
dodal.

Haley, byla gubernatorka Karoliny Poludniowej, za pierwszej kadencji Trumpa
pelnila funkcje ambasadorki USA przy ONZ. Byla glowna rywalka Trumpa o
nominacje prezydencka Partii Republikanskiej w prawyborach tej partii w
2024 roku. Mimo ze ostro krytykowala go w tym okresie, ostatecznie poparla
go w kampanii. Haley odpowiedziala na portalu X na post Trumpa, zyczac mu
udanej kadencji: “Bylam dumna, ze moglam wspolpracowac z prezydentem
Trumpem, broniac Ameryki w ONZ. Zycze mu i wszystkim, ktorzy sluza,
wielkiego sukcesu w dazeniu do silniejszej, bezpieczniejszej Ameryki w
najblizszych czterech latach”. Pompeo, byly sekretarz stanu i dyrektor CIA,
byl typowany wczesniej na stanowisko sekretarza obrony. Jest tez jednym z
niewielu sojusznikow Trumpa, ktorzy zdecydowanie popieraja Ukraine oraz
NATO. Komentatorzy przewiduja, ze Trump obsadzi nowa administracje
lojalistami. Starsi synowie Trumpa Eric i Donald Junior oraz przyszly
wiceprezydent J.D. Vance sa prezesami honorowymi zespolu przejsciowego.

W sobote najstarszy syn Trumpa, Donald Junior, poinformowal, ze bedzie
“bardzo mocno zaangazowany w proces przejsciowy”, aby byc pewnym “kto
naprawde zrealizuje przeslanie prezydenta”. Sam przyszly prezydent
poinformowal, ze na czele jego zespolu przejsciowego stana Howard Lutnick i
Linda McMahon, ktora pracowala juz w jego pierwszej administracji.

Lutnick jest miliarderem, wspolwlascicielem i szefem firmy finansowej
Cantor Fitzgerald, L.P. oraz waznym sponsorem kampanii wyborczej Trumpa.
McMahon, ktora wraz z mezem zalozyla firme WWE zajmujaca sie promowaniem i
organizowaniem gal, widowisk oraz programow zwiazanych z wrestlingiem,
ubiegala sie o miejsce w Senacie USA, a po przegranych kampaniach zajela
organizowaniem finansowania dla Partii Republikanskiej.

Lutnick poinformowal w pazdziernikowym wywiadzie dla dziennika “Financial
Times”, ze osoby wskazane jako kandydaci do administracji Donalda Trumpa
beda musialy udowodnic “lojalnosc” wobec przyszlego prezydenta. W czwartek
prezydent elekt przekazal, ze jedna z wazniejszych funkcji w nowej
administracji USA, szefowej personelu Bialego Domu, ma objac Susie Wiles,
ktora do tej pory byla jednym z menadzerow jego kampanii wyborczej.

Plazuja i plywaja w Adriatyku. W Chorwacji przypomnialo o sobie lato. W
chorwackim Splicie i okolicach jest tak cieplo, ze mieszkancy i turysci
sobote spedzili tak, jakby byla pelnia lata – plazujac i plywajac w morzu.
Mario Tisauri, mieszkaniec Slavonskiego Brodu na wschodzie Chorwacji,
przyjechal do Splitu na mecz pilki noznej. Mial na sobie kurtke zimowa,
ktora musial natychmiast zdjac, bo termometry pokazywaly okolo 20 stopni.
Mario Tisauri, mieszkaniec Slavonskiego Brodu na wschodzie Chorwacji,
przyjechal do Splitu na mecz pilki noznej. Mial na sobie kurtke zimowa,
ktora musial natychmiast zdjac, bo termometry pokazywaly okolo 20 stopni.
Nie moglem uwierzyc w to, jak jest przyjemnie – powiedzial reporterowi
agencji informacyjnej Reuters na chwile przed tym, jak wskoczyl do
Adriatyku.

Valentine, 21-letnia turystka z Niemiec, zaznaczyla, ze pobyt tutaj
przynosi jej wytchnienie od pogody, jaka panuje w Dusseldorfie:

– Teraz w Niemczech jest bardzo zimno, okolo pieciu stopni Celsjusza, a
poza tym bardzo deszczowo i mgliscie. Tu jest za to naprawde pieknie,
slonecznie. No i mozna plywac, a w Niemczech to juz niemozliwe. Chorwaccy
meteorolodzy zaznaczaja, ze na poludniowym wybrzezu Adriatyku 20 stopni
bedzie jeszcze w niedziele. W poniedzialek powinno sie ochlodzic.
Gromadzone od 1948 roku dane pokazuja, ze srednia temperatura maksymalna w
Splicie wynosi w listopadzie 12,7 stopnia Celsjusza.

Uczestnicy marszu ida z ronda Dmowskiego na blonia Narodowego. Marsz
Niepodleglosci, organizowany przez narodowcow, ruszyl z ronda Dmowskiego.
Uczestnicy przejda Alejami Jerozolimskimi, przez most Poniatowskiego i
dalej ulicami: Wal Miedzeszynski, Wybrzeze Szczecinskie i Siwca na blonia
stadionu Narodowego. Zgromadzenie zaplanowano w godzinach 14-20. Tegoroczny
przemarsz odbywa sie pod haslem “Wielkiej Polski moc to my”. Sa tez
kontrmanifestacje, miedzy innymi “Za wolnosc Nasza i Wasza!” oraz
“Antyfaszyzm bez granic!”, ktorych organizatorem jest Koalicja
Antyfaszystowska.

Stoleczna policja apeluje, by kierowcy zwracali uwage na znaki drogowe,
zeby nie jezdzili na pamiec i sluchali polecen policjantow. Nie nalezy
rowniez pozostawiac samochodow na trasie przemarszu, szczegolnie pod
arkadami mostu Poniatowskiego.

Wojewoda mazowiecki podpisal rozporzadzenie zakazujace noszenia,
przemieszczania i uzywania wyrobow pirotechnicznych w tym dniu. Ponadto,
zgodnie z rozporzadzeniem MSWiA, 11 listopada w Warszawie wprowadzony jest
zakaz noszenia lub przemieszczania w stanie rozladowanym wszelkiej broni.
Nad trasa marszu nie mozna latac dronami.

W Stolecznym Centrum Bezpieczenstwa przebieg zgromadzen, w tym Marszu
Niepodleglosci, monitoruje specjalny sztab. Biora w nim udzial
przedstawiciele strazy pozarnej, policji, wladz miasta i sluzb
odpowiedzialnych za infrastrukture.

Zaginiony “hymn Polski” odnaleziony w Berlinie

Prawdopodobnie najstarsza znana wersja “Gaude Mater Polonia” znajduje sie w
kartonie pomiedzy rachunkami od krawca i czyimis milosnymi wyznaniami.
Berlinscy bibliotekarze nie zdawali sobie sprawy, ze posiadaja tak cenny
fragment rekopisu, a jego odkrywca niespecjalnie mial ochote go
znalezc.Odkrycia dokonal dr Pawel Figurski, historyk, pracownik Instytutu
Sztuki PAN. Doszlo do tego pod koniec ubieglego roku, ale dotychczas
wiedzieli o tym jedynie specjalisci od sredniowiecza. Jak przyznaje sam
Figurski, odkrycie bylo mozliwe dzieki naukowej solidarnosci. Jego kolega
po fachu dr Jacek Kordel podczas jednej z kwerend w Bibliotece Panstwowej w
Berlinie zwrocil uwage na kartonowe pudla, ktore zawieraja
poznosredniowieczne pergaminy z seminarium duchownego w Plocku. Dr Kordel
zajmuje sie wiekiem XVIII, wiec nie byl blizej zainteresowany pergaminowymi
kartami, ale przekazal informacje o depozycie swojemu koledze mediewiscie.

Przy pomniku smolenskim zatrzymano mezczyzne z bronia. Kolejny incydent
przy pomniku smolenskim na placu Pilsudskiego. W niedziele wieczorem
policjanci zatrzymali mezczyzne z bronia – poinformowala Komenda Stoleczna
Policji w Warszawie. W niedziele przed godzina 22 policjanci zatrzymali
70-letniego mezczyzne, ktory mial przy sobie “przedmiot wygladajacy na
dluga bron pneumatyczna”.

“Policjanci realizujacy zabezpieczenie wydarzen w rejonie Pl. Pilsudskiego
w Warszawie, tuz przed godzina 22:00 zatrzymali 70-letniego mezczyzne,
ktory w zgromadzeniu posiadal przedmiot wygladajacy na dluga bron
pneumatyczna. Czynnosci w toku. To juz druga osoba z bronia zatrzymana
przez stolecznych policjantow w ostatnich dwoch dniach w tym miejscu” –
napisala w komunikacie Komenda Stoleczna Policji w Warszawie. Niedzielne
wydarzenie to kolejny tego typu incydent. W sobote o godzinie 13.20 do
Komendy Stolecznej Policji wplynela wiadomosc, ze nieznany mezczyzna wszedl
na pomnik Ofiar Tragedii Smolenskiej na placu Pilsudskiego w Warszawie i ma
przy sobie przedmiot przypominajacy bron. Grozil, ze jezeli sluzby do niego
podejda, popelni samobojstwo. Z mezczyzna trwaly negocjacje, na miejscu
byli policyjni negocjatorzy i kontrterrorysci. O godzinie 16.45 komisarz
Malgorzata Wersocka przekazala, ze mezczyzny nie ma juz na pomniku. – W
wyniku podjetych negocjacji mezczyzna zszedl okolo (godziny) 16.35 z
pomnika, po czym zostal obezwladniony i zatrzymany przez policje.
Policjanci uzyli granatow hukowych, co mialo sluzyc dezorientacji
(mezczyzny), natomiast nie wywolalo zadnych uszkodzen ciala. Mozna uznac,
ze zagrozenie juz minelo – przekazal Jacek Wisniewski z biura prasowego
Komendy Stolecznej Policji, przed godz. 17.

Kolejny przypadek zatrucia srodkami na szkodniki. Eksperci przestrzegaja.
Uwazajmy na trutki. Kolejne dzieci trafiaja do szpitali, bo rodziny
rozkladaja trutki na gryzonie, ale oparami truja sie wszyscy, a dzieci to
znosza najgorzej. Ofiary smiertelne sa dramatycznym ostrzezeniem dla innych.

DETEKTYW

Zaginiecie

Sylwii Iszczylowicz

Anna STRZELCZYK

W piatkowe popoludnie 9-letnia Sylwia Iszczylowicz, jak co tydzien, wychodzi

z domu, by udac sie na spotkanie do pobliskich budynkow parafialnych. Ma
wziac

udzial w zajeciach oazowych. Juz nigdy nie wraca do domu, a od jej
zaginiecia mija

wlasnie 25 lat. Kiedy pani Krystyna

nianych schodach

na klatce jednego

z familokow przy uli-

cy Wolnosci w Zabrzu, te skrzy-

pia niemilosiernie. Gdy dociera

na drugie pietro, drzwi otwiera

Ewa Iszczylowicz. Wlascicielka

mieszkania pyta kolezanke

czy spotkala jej 9-letnia corke

Sylwie, bo przed chwila wyszla

z mieszkania. Nie widziala jej.

Ani na klatce schodowej, ani

przed domem. Kobiety zajmu-

ja sie rozmowa, nie ma w nich

jeszcze zadnego niepokoju o los

dziewczynki.

Wszystko wskazuje na to, ze

Krystyna rozminela sie z dziec-

kiem, ktore w tej chwili masze-

ruje na spotkanie oazowe do

pobliskiej salki katechetycznej

przy parafii swietego Andrzeja

Apostola w Zabrzu. Zajecia

koncza sie o godzinie 18.30.

Zazwyczaj powrot z nich zaj-

mowal Sylwii nie wiecej niz 10

minut. Kiedy wiec o godzinie

18.45 nie pojawia sie w miesz-

kaniu, pani Ewa biegnie do

budynku parafii w poszukiwa-

niu corki, jednak nikt jej tego

dnia nie widzial.

Zgloszenie zaginiecia

Wciagu kolejnych

kilku godzin mama

probuje ustalic

miejsce pobytu dziewczynki.

Dzieki uprzejmosci sasiadow,

ktorzy posiadaja telefon sta-

cjonarny, dzwoni do rodziny

i znajomych, majac nadzieje,

ze Sylwia przebywa w domu

kogos z najblizszego otoczenia.

Niestety, nikt nie widzial dziew-

czynki i nie wie, gdzie jej szu-

kac. Poznym wieczorem, okolo

godziny 22.30, kobieta udaje sie

do Komendy Miejskiej Policji,

gdzie zglasza zaginiecie Sylwii.

Przyjmujacy zgloszenie poli-

cjant prosi o podanie wszelkich

informacji, ktore moglyby byc

przydatne w odnalezieniu dziec-

ka. Ewa Iszczylowicz wrecza mu

zdjecie corki i dyktuje rysopis:

wiek 9 lat, ale wyglada na wiecej,

wzrost 156 cm, krepej budowy

ciala, wlosy jasne do ramion,

ubrana w sweter z kotkiem, biala

spodniczke z wloczki, kurtke,

czapke z pomponem, rajstopy,

kozaczki do kostki.

Jeszcze tego samego wieczo-

ra wszyscy policjanci w Zabrzu

zostaja poinformowani o zagi-

nieciu dziewczynki. Calonocne

poszukiwania, w ktorych udzial

biora policjanci oraz najblizsza

rodzina Sylwii i sasiedzi, nie

przynosza oczekiwanego rezul-

tatu. Dziecko przepadlo, jak

kamien w wode i nie wiadomo,

co sie z nim stalo. Aby mundu-

rowym bylo latwiej wytypowac

miejsca, w ktorych nalezaloby

sie skupic w poszukiwaniach,

pytaja mame o cechy charakte-

ru dziewczynki, jej pasje oraz

historie jej zycia. Byc moze tam

znajduje sie klucz do rozwiaza-

nia zagadki.

Nieidealne dziecinstwo

Sylwia Iszczylowicz uro-

dzila sie 30 kwietnia 1990

roku jako pierwsze dziecko

i jedyna corka swoich rodzicow,

Ewy i Jacka. Rodzina mieszka-

la w kawalerce na najwyzszym

pietrze niewielkiego familo-

ka zlokalizowanego przy ulicy

Wolnosci, najdluzszej i jed-

nej z najbardziej ruchliwych

w Zabrzu.

Pan Jacek pracuje jako tak-

sowkarz, natomiast jego zona

zatrudniona jest w jednym ze

sklepow spozywczych. Gdy na

swiat przychodzi najmlodszy

synek pary, kobieta rezygnuje

z pracy i skupia sie na opie-

ce nad dziecmi. W tym czasie

dochodzi do rozpadu malzen-

stwa Iszczylowiczow, co bedzie

pozniej mialo rowniez wplyw na

zanikniecie kontaktow miedzy

ojcem a dziecmi. Sylwia, jako

najstarsza z rodzenstwa i majaca

najlepsze kontakty z tata, bardzo

przezywala, ze relacje sie pogor-

szyly, ale najwiekszego ciosu

dziewczynka doznala, kiedy ten

nie pojawil sie na uroczystosci

przyjecia przez nia Pierwszej

Komunii Swietej.

Zapadla sie pod ziemie

Krotko po komunii Sylwia

staje sie bardzo religijna. Coraz

czesciej chodzi do koscio-

la oddalonego od jej domu

o niewiele ponad 300 metrow.

W kazda niedziele uczestniczy

we mszy swietej, niezaleznie

od pogody. Chodzi rowniez na

msze dla dzieci i mlodziezy, kto-

re odbywaja sie w czwartkowe

wieczory. Ponadto, czesto czyta

Pismo Swiete oraz prase katolic-

ka, a wieczorami duzo sie modli,

nierzadko angazujac w swoje

praktyki rowniez mame.

W czerwcu 1999 roku Sylwia

prosi mame, by pozwolila jej

uczestniczyc w spotkaniach

oazowych “dzieci bozych”, kto-

re sa organizowane przez para-

fie swietego Andrzeja Apostola.

Mama zgadza sie i od tej pory

dziewczynka w kazde piatkowe

popoludnie udaje sie na spo-

tkanie do domu parafialnego,

w ktorym znajduja sie salki kate-

chetyczne. Zajecia sa prowadzone

przez katechetki w dwoch salach.

W jednej z nich spotykaja sie

dzieci mlodsze z klasa czwarta

wlacznie, natomiast druga grupa

to dzieci od piatej klasy.

Sylwia zawsze chodzi na

zajecia sama. Przejscie z domu

do budynku parafii zajmuje jej

okolo 5 minut, parafia znajduje

sie po tej samej stronie ulicy, co

jej dom. Mama nie boi sie o jej

bezpieczenstwo, poniewaz wie,

ze corka zna zasady, jest ostroz-

na i zawsze przechodzi przez

ulice tylko w miejscach do tego

przeznaczonych i jesli w pobli-

zu znajduje sie wiecej, niz jedno

przejscie, korzysta z tego, przy

ktorym znajduje sie sygnalizacja

swietlna.

Najlepsza uczennica

We wrzesniu 1999 roku

dziewczynka idzie

do trzeciej klasy

szkoly podstawowej, zlokalizo-

wanej przy ulicy Pilsudskiego.

Kazdego dnia, wraz z mieszka-

jaca w sasiedztwie kolezanka,

chodza pieszo do oddalonej

o 700 metrow placowki. Tam,

niesmiala i skryta Sylwia nie ma duzego grona bliskich kole-

zanek. Najlepiej czuje sie wsrod

nieco starszych dzieci lub osob

doroslych. Bardzo lubi sie uczyc,

czytac ksiazki, a w papierowym

dzienniczku ucznia, nauczyciele

wpisuja jej wlasciwie wylacznie

piatki i szostki.

Z podobna latwoscia przy-

swaja rowniez wiedze religijna

w czasie spotkan oazowych, na

ktore chodzi co piatek o godzi-

nie 17.30. Pod koniec listopa-

da o tej porze jest juz ciemno.

Jednak glowna ulica duzego

miasta jest dobrze oswietlona

i dziewczynka chodzi samotnie

na spotkania.

Jesien mija szybko. Kazdy

dzien staje sie krotszy, slon-

ce zachodzi coraz wczesniej,

temperatury powoli spadaja,

zblizajac sie coraz bardziej do

zera. W powietrzu czuc chlod

i przeczuwano, ze zima moze

nadejsc lada chwila. Od 22 listo-

pada 1999 roku w Zabrzu zano-

towano minusowe temperatury.

12

24 i 25 listopada padal snieg.

Dziennikarze w lokalnych

mediach zastanawiali sie, czy

to juz poczatek zimy. Dni byly

coraz krotsze, wieczorami na

dworze bywalo nieprzyjem-

nie, pogoda z pewnoscia nie

rozpieszczala mieszkancow

Gornego Slaska.

26 listopada Sylwia wra-

ca ze szkoly o godzinie 16. Po

powrocie do domu, szybko zja-

da przygotowany przez mame

obiad i zaczyna szykowac sie do

wyjscia na oaze. W miedzycza-

sie pyta jeszcze mame, czy upie-

cze dla niej ciasto na andrzejki

parafialne, ktore ksiadz szykuje

dla dzieci z oazy i ministrantow.

Pani Ewa zgadza sie, po czym

idzie do pokoju, gdzie zaczyna

karmic najmlodszego synka.

W tym czasie Sylwia zaklada

kurtke i buty. Rzuca jeszcze do

mlodszego brata krotkie zda-

nie, ze na zblizajacym odpuscie

kupi mu telefon komorkowy,

poniewaz ma na niego odlozone

pieniadze. Mama nie widzi

momentu, kiedy dziewczynka

wychodzi z mieszkania. Slyszy

tylko kilka slow pozegnania.

Drzwi za Sylwia sie zatrzasku-

ja, a juz po chwili puka do nich

pani Krystyna.

Poszukiwania

zaginionego dziecka

Tata Sylwii dowiaduje sie

o zaginieciu corki, kiedy

wraca do domu po pracy.

O godzinie 22 konczy popo-

ludniowa zmiane w jednym

z zabrzanskich zakladow pro-

dukcyjnych. Wsiada do swoje-

go samochodu wraz z kolegami,

ktorym obiecal podwozke do

domow. Gdy jest juz w pobli-

zu domu jednego z kolegow,

dzwonek jego telefonu komor-

kowego rozlega sie w aucie.

W sluchawce mezczyzna sly-

szy glos swojej mamy, ktora

mowi mu o zaginieciu Sylwii.

Wkrotce mezczyzna zjawia sie

w mieszkaniu bylej zony, w kto-

rym zastaje kilkoro czlonkow

rodziny. Ewy nie ma. Sklada

wlasnie zawiadomienie o zagi-

nieciu corki. Kobieta mowi poli-

cjantom, ze dziewczynka wyszla

na spotkanie okolo godziny

17.30, jednak juz 3 dni pozniej

zmieni to zeznanie twierdzac,

ze Sylwia opuscila mieszkanie

o 16.45. Co wiecej, dodaje, ze

wychodzila o tej porze od kilku

miesiecy. Jak ustalaja funkcjo-

nariusze, spotkania oazowe

zawsze odbywaly sie o 17.30.

Skoro wiec Sylwia wychodzila

45 minut przed ich rozpocze-

ciem, a dojscie do salki zajmuje

okolo 5 minut, nie wiadomo, co

robila przez ten czas.

Policjanci wraz z pania Ewa

wsiadaja do radiowozu i przez

kilka godzin szukaja dziewczyn-

ki przemierzajac ulice Zabrza.

W tym czasie dokladnie to

samo robi Jacek Iszczylowicz,

jego bracia i ojciec oraz bracia

jego bylej zony. Mimo spraw-

dzenia wielu przypuszczalnych

miejsc pobytu Sylwii, dzialania

te nie przynosza oczekiwanego

rezultatu. Przesluchanie pan prowa-

dzacych spotkania oazowe skut-

kuja kolejnym zaskoczeniem.

Sylwia nie dotarla na zajecia.

Nie widzialo jej rowniez zadne

z dzieci, ktore rowniez braly

udzial w zajeciach.

Tamtego dnia, z powodu

remontu dotychczasowej sali,

spotkanie odbywalo sie w innym

pomieszczeniu. Nalezy jednak

podkreslic, ze bylo to w tym

samym budynku, doslownie kilka

metrow dalej. Kartka z informacja

znajdowala sie na drzwiach wej-

sciowych budynku parafialnego.

Zadne z dzieci nie mialo najmniej-

szego problemu ze znalezieniem

miejsca spotkania. Trudno uwie-

rzyc, by bardzo madra i rezolutna

Sylwia nie byla w stanie dotrzec

do nowej sali. Co wiecej, pani pro-

wadzaca spotkanie z grupa dzieci

mlodszych tamtego dnia spoznila

sie. Jej tramwaj mial kilkuminu-

towy poslizg. Gdy kobieta dotar-

la na miejsce, wszystkie dzieci

czekaly na korytarzu. Kobieta

odebrala klucz do salki, co opoz-

nilo rozpoczecie zajec o kolejne

2-3 minuty. Nawet, gdyby Sylwia

nie wiedziala o zmianie sali, to

opoznienie w rozpoczeciu zajec

o minimum 5, a moze nawet 10

minut, musialoby pozwolic jej na

znalezienie, z pewnoscia rozma-

wiajacych ze soba na korytarzu,

dzieci. Tak sie jednak nie stalo,

co pozwala wysnuc wniosek, ze

Sylwia tamtego dnia nie dotarla

do budynku parafii.

Swiadkowie

Naprzeciwko domu

Sylwii, po drugiej stro-

nie ulicy Wolnosci,

znajduje sie biblioteka, do kto-

rej dziewczynka czesto cho-

dzila wraz z mama. Pracujaca

w bibliotece pani Alicja, znala

ja. W dniu zaginiecia dziew-

czynki, kobieta jak zwykle

zamykala placowke o godzinie

18.30. Jak twierdzi, widziala

wowczas kilka osob wracajacych

z kosciola. Posrod nich znajdo-

wala sie rowniez Sylwia. Kilka

osob szlo przed nia, kilka osob

za nia. Kobieta opisala wyglad

kurtki i czapki dziewczynki.

Twierdzila, ze nie ma watpli-

wosci, iz widziana przez nia

dziewczynka to Sylwia, ponie-

waz ja zna. Dziwnym wydaje

sie, ze 9-latka wracala do domu

po przeciwnej stronie ulicy, niz

po tej, z ktorej znajdowala sie

salka katechetyczna oraz jej

dom. Sylwia nie miala zadnego

powodu, by znajdowac sie po

drugiej stronie ulicy.

Zakladajac, ze wypowiedz

pani bibliotekarki jest wiary-

godna i rzeczywiscie dziew-

czynka byla widziana kolo

biblioteki naprzeciwko domu

o godzinie 18.30, zas z domu

wyszla o godzinie 16.45, to

nie wiadomo, co robila przez

prawie 2 godziny. Z kim spe-

dzila ten czas i dlaczego nie

doszla do domu, skoro miala

Zapadla sie pod ziemie

do pokonania jeszcze dystans,

ktory nie powinien jej zajac wie-

cej, niz 3 minuty.

Policjanci docieraja do wie-

lu swiadkow, ktorzy twierdza,

ze tamtego wieczora widzieli

Sylwie. Ktos widzial ja wcho-

dzaca do kosciola o godzinie

18, jednak zaledwie piecio-

ro wiernych bioracych udzial

w odbywajacej sie wowczas

mszy swietej, nie widzialo

dziewczynki. Nie dostrzegl

jej rowniez kaplan. Ktos inny

widzial Sylwie w poblizu tunelu

przy ulicy Trocera lub w oko-

licy teatru. Zeznania sa jednak

na tyle rozbiezne, ze policjan-

ci maja ogromne watpliwosci,

czy widziana przez swiadkow

dziewczynka rzeczywiscie byla

Sylwia. Gdyby wierzyc wszyst-

kim zeznajacym, Sylwia musia-

laby znajdowac sie w kilku

miejscach na raz lub poruszac

sie z zawrotna predkoscia. Bylo

zimno, ciemno i trudno uwie-

rzyc, ze dziecko zamiast pojsc

na oaze, na ktora uwielbiala

chodzic, blaka sie bez celu po

duzym miescie.

Gdzie jest Sylwia?

Policjanci sprawdzaja czy

Sylwia mogla pojsc na

ktoras z organizowanych

w okolicy zabaw andrzejkowych.

Nie bylo jej tam. Docieraja do

okolicznych szkol. Zarowno tej,

do ktorej chodzila zaginiona dziewczynka, jak i innych,

znajdujacych sie w promieniu

dwoch kilometrow. Policjanci

rozmawiaja z uczniami, pytaja

czy ktokolwiek widzial Sylwie

po godzinie 17, 26 listopada.

Dzieci podaja informacje o tym,

ze widzialy ja w wieczor jej zagi-

niecia, jednak ich zeznania wza-

jemnie sie wykluczaja.

Cale miasto zostaje oplakato-

wane zdjeciami dziewczynki wraz

z jej rysopisem. O Sylwii pisze

lokalna prasa i zabrzanie bardzo

szybko dowiaduja sie o zaginie-

ciu dziecka. Jak to zwykle bywa

w takich sytuacjach, spoleczen-

stwo reaguje panika. Zadne

dziecko nie chodzi teraz samo

do szkoly. Rodzice umawiaja sie

na dyzury, odprowadzaja dzieci

na zmiane. Boja sie, ze tragedia

moze sie powtorzyc.

Na stawach przy ulicy Webera

ktos dostrzega zalamanie w lodo-

wej tafli. Na miejsce zostaja

sprowadzeni nurkowie, ktorzy

schodza pod lod i szukaja ciala

dziecka. Byc moze ciekawa swiata

dziewczynka weszla na lod, a ten

sie zalamal. Mimo kilkukrotnych

przeszukan stawow, nie ujawnio-

no ani ciala Sylwii, ani zadnego

przedmiotu swiadczacego o tym,

by mogla znajdowac sie w oko-

licy stawu. Ci sami nurkowie,

z zabrzanskiej grupy “Delfiny”,

przeczesywali takze przeplywa-

jaca przez miasto rzeke Bytomke.

Rowniez bez rezultatu.

14

Ewa Iszczylowicz posuwa

sie rowniez do poproszenia

o pomoc jasnowidzow. Jeden

z nich twierdzi, ze Sylwia nie

zyje. Kolejne wizje sa mniej

lub bardziej optymistyczne.

Policjanci sprawdzaja rowniez

watki podawane przez jasno-

widzow i wrozki. Uwazaja, ze

jesli ktokolwiek moze pomoc

w znalezieniu dziewczynki,

to zadnej metody nie mozna

odrzucic. O Sylwie zapytano

rowniez jasnowidza Krzysztofa

Jackowskiego, ktory mial do

dyspozycji kurtke i tornister

dziewczynki. Twierdzil, ze spra-

wa zostanie rozwiazana w ciagu

najblizszych 24 godzin. Jednak

tak sie nie stalo.

Mamusiu,

co bys zrobila,

gdybym zaginela?

Na kilka tygodni przed

zaginieciem Sylwii,

pani Ewa ogladala wraz

z corka program pod tytulem

“Pod napieciem”. Tematem

odcinka byly zaginiecia dzieci.

W trakcie ogladania go, Sylwia

zapytala mame, co by zrobi-

la, gdyby ona zaginela. Mama

odpowiedziala wowczas, ze

poruszylaby niebo i ziemie, by

ja odnalezc. Kiedy teraz doszlo

do tego zdarzenia, kobieta trak-

tuje tamta wymiane zdan jako

przerazajaca przepowiednie,

ktora wypelnia sie na jej oczach.

Wkrotce na horyzoncie zroz-

paczonej rodziny pojawia sie

detektyw Krzysztof Rutkowski,

ktory stawia absurdalna teorie

uprowadzenia Sylwii na organy.

Jak pozniej powie o Rutkowskim

Ewa Iszczylowicz:

– Zrobil sobie troche reklame

naszym kosztem. Nic nie znalazl.

30 listopada w prasie zostaje

przedstawiona wizja jasnowidza,

ktory twierdzil, ze aby znalezc

Sylwie nalezy stanac przed jej

domem, nastawic zegarek na

godzine 16 i isc 400 metrow

na polnoc. Wowczas dotrze sie

do domu, w ktorym mieszkaja

3 samotne kobiety. Tam moze

znajdowac sie Sylwia. Policjanci sprawdzili watek,

jednak dziecka nie

odnaleziono.

Inny jasno-

widz mowi, by

mama Sylwii

udala sie nad

rzeke Bytomke

i szukala w oko-

licy mostu zlo-

k a l i z ow a n e g o

w ciagu ulicy

Trocera. Pani

Ewa wychodzi

z domu, skreca

w lewo, a nastep-

nie po przejsciu okolo

150 metrow, ponownie skreca

w lewo. Dalej idzie prosto, by

dotrzec do rzeki. Podchodzi bli-

zej. Na ziemi, tuz przy moscie

nad Bytomka, znajduje dziecie-

ca rekawiczke. Rekawiczka nie

zostaje powiazana z zaginieciem

Sylwii, poniewaz tamtego dnia,

jak twierdzila mama, dziew-

czynka wyszla bez rekawiczek.

Policjanci nie bagatelizuja jed-

nak znaleziska. Zostaje przepro-

wadzone badanie osmologiczne,

ktore wykazuje, ze rekawiczka

mogla nalezec do zaginionej

dziewczynki.

3 grudnia poszukiwania-

mi zostaje objete cale Zabrze.

W Boze Narodzenie do rodziny

odzywa sie kolejny jasnowidz,

ktory twierdzi, ze dziecka nale-

zy szukac w szambie. Ktoregos

dnia na okladce jednej z gazet

pojawil sie glosny tytul “Sylwia

nie zyje”. Pani Ewa, kiedy to

zobaczyla, byla przerazona. Nie

mogla uwierzyc, ze o smierci

swojego dziecka dowiaduje sie

z gazety. Dopiero po chwili prze-

czytala, ze jest to cytat z wizji

kolejnego jasnowidza. Pisanie

o Sylwii w prasie w taki sposob,

kobieta uwaza za manipulacje,

przez ktora doznala ogromnego

wstrzasu. Przez moment myslala

przeciez, ze jej dziecko nie zyje.

Ktoregos dnia, pani Ewa

odbiera telefon. W sluchawce

slyszy dzieciecy glos:

– Ratunku, ratunku, policja!

Kobieta jest zdezorientowa-

na, nie jest pewna czy to glos

jej corki. Sprawe natychmiast

zglasza funkcjonariuszom, a ci

szybko ustalaja, ze polaczenie

zostalo wykonane z pobliskiej

budki telefonicznej. Byl to zart

miejscowej mlodziezy.

Portret pamieciowy

Wsrod wielu informa-

cji pochodzacych

od swiadkow, jedna

wydala sie policjantom bardzo

interesujaca. Otoz pewna kobie-

ta, znajdujaca sie wraz ze swoim

synem na ulicy Wolnosci w wie-

czor zaginiecia Sylwii, twier-

dzila, ze widziala dziewczynke

w towarzystwie jakiegos mez-

czyzny. Oboje bardzo doklad-

nie opisali jego wyglad i na tej

podstawie zostal sporzadzony

portret pamieciowy. Przez lata

policjantom nie udalo sie ustalic

tozsamosci czlowieka z portre-

tu jednak pewnego dnia jeden

z funkcjonariuszy, po wielogo-

dzinnej analizie kartotek osob

skazywanych wczesniej za prze-

stepstwa seksualne, wytypowal

podejrzanego. Mezczyzna byl

niezwykle podobny do czlowie-

ka z portretu, a czyny, ktorych

dopuscil sie w przeszlosci, sa

przerazajace.

Jest rok 1982. Na wschod-

nim koncu ulicy Wolnosci stoi

budynek wielorodzinny. Wsrod

mieszkancow znalezc moz-

na miedzy innymi 31-letniego

Jaroslawa. Mezczyzna jest zona-

ty, ma dzieci. Jest sympatycznym

Zapadla sie pod ziemie

sasiadem, ale inaczej ma sie jego

zachowanie wzgledem rodziny.

Jego ulubionym zajeciem

jest opieka nad krolikami,

ktore hoduje. Zwierzatka sa

obiektem zainteresowania oko-

licznych dzieci. Pewnego lipco-

wego popoludnia mezczyzna

prawdopodobnie zwabil lub sila

zaciagnal 6-letnia dziewczynke

do piwnicy, w ktorej znajdowa-

ly sie kroliki. Tam wykorzystal

ja seksualnie, a potem pobil

tak dotkliwie, ze stracila przy-

tomnosc. Nastepnie, bezbron-

ne dziecko z peknieta czaszka,

zamknal w klatce na kroliki

i pozostawil na wiele godzin

w piwnicy. Rodzice dziewczynki

szukali jej wraz z milicja. To, ze

6-latka przezyla, uznano za cud.

Przesluchania bliskich spraw-

cy ujawnily potworna prawde

o czynach, ktorych sie dopusz-

czal. Stosowal okrutna przemoc,

glownie wobec swojej zony.

Co do jego winy w sprawie

przestepstwa dokonanego na

6-latce, sad nie ma zadnych

watpliwosci. Jaroslaw zostaje

skazany na 25 lat pozbawienia

wolnosci za usilowanie zaboj-

stwa w zwiazku z wykorzy-

staniem seksualnym dziecka.

Trafia do zakladu karnego. Tam

zyskuje opinie zdyscyplinowa-

nego skazanca. Wielokrotnie

nagradzany, z czasem zaczy-

na wychodzic na przepustki.

W 1991 roku otrzymuje kolejna

przepustke. Niestety, tym razem

mezczyzna nie wraca do wie-

zienia w wyznaczonym termi-

nie i przez wiele lat ukrywa sie

przed wymiarem sprawiedliwo-

sci. Mimo ze byl poszukiwany

w calej Polsce. Przypuszczano,

ze mogl nawet wyjechac za

granice. W rzeczywistosci,

przez caly ten czas ukrywal sie

w Zabrzu, w mieszkaniu swo-

jego zmarlego kuzyna, gdzie

mieszkal z wdowa po kuzynie

i jej corka. Dziewczynka nie

miala pojecia, dlaczego wujek

nigdy nie wychodzil z domu.

Dopiero po wielu latach, gdy

byla juz dorosla kobieta, poli-

cjanci wpadli na trop Jaroslawa

i dokonali jego zatrzymania. Jak ustalono, w czasie, kie-

dy ukrywal sie przed policja,

dokonal wielu przestepstw sek-

sualnych. To wlasnie Jaroslaw

mogl byc mezczyzna, ktorego

przedstawia portret pamiecio-

wy. Z ustalen policji wynika, ze

byl do niego bardzo podobny,

a fakt, ze na swoim koncie mial

rowniez przestepstwa seksualne

wobec dzieci, stawia go w nie-

korzystnym swietle. Niestety,

mezczyzna zmarl odbywajac

pozostala czesc zaleglej kary

zanim policjanci powiazali go

z portretem pamieciowym.

Kornel

i boromeuszki

W 2014 roku do ogolno-

polskich mediow tra-

fia informacja o tym,

ze siostra przelozona owianego

zla slawa zakonu boromeuszek

w Zabrzu zostaje skazana za

znecanie sie nad wychowan-

kami osrodka wychowawczego

oraz za przyzwalanie na stoso-

wanie wobec nich przemocy,

rowniez seksu-

alnej, przez

innych wychowankow. Wiele

osob, ktore jako dzieci trafily

do osrodka, w doroslym zyciu

mialy powazne problemy emo-

cjonalne, wynikajace z trudnych

przezyc. Wsrod wychowankow

znalazlo sie rowniez kilkoro

takich, ktorzy po latach mieli

problemy z prawem. Najciezsze

zarzuty uslyszeli dwaj mezczyz-

ni, ktorzy zostali skazani za

zabojstwo 8-letniego Mateusza

z Rybnika, mimo ze nigdy nie

odnaleziono ciala chlopca, a ich

sprawstwo przez wielu znawcow

prawa, kryminalistyki i krymi-

nologii, jest kwestionowane.

Osrodek siostr boromeuszek

znajdowal sie nie tylko przy tej

samej ulicy, przy ktorej mieszka-

la Sylwia i przy ktorej odbywaly

sie zajecia oazowe, ale budynek

siostr znajdowal sie w odle-

glosci zaledwie 130 metrow

od salki katechetycznej. Kiedy

sprawa przemocy w osrodku

wyszla na jaw, zaczeto zastana-

wiac sie, czy Sylwia mogla pasc

ofiara ktoregos z mieszkajacych

tam wowczas wychowankow.

W czasie, kiedy dziew-

czynka zaginela, nikt

nie wiedzial o tym,

co dzieje sie

u boromeuszek

i jakich zacho-

wan dopuszcza-

ja sie zarowno

opiekunowie, jak

i starsi wycho-

wankowie osrod-

ka. Kiedy wiec

16

po latach przestepstwa wyszly

na jaw, bardzo dokladnie prze-

szukano budynek osrodka oraz

jego otoczenie. Poszukiwano

zwlok Sylwii. Do poszukiwan

wykorzystano rowniez georadar.

Nie znaleziono zadnych zwlok.

Ani Sylwii, ani tez zadnej innej

osoby.

W 2015 roku do mediow

trafila informacja, ze policjanci

podejrzewaja, iz za zaginieciem

Sylwii moze stac byly wycho-

wanek osrodka boromeuszek.

Mieszkal bardzo blisko Sylwii,

a w czasie, kiedy zaginela mial

20 lat. Ustalono, ze przed 2015

roku dopuscil sie przestepstw

o charakterze seksualnym i byly

to przestepstwa przeciwko wol-

nosci seksualnej wobec dzieci.

Na swoim koncie mial

miedzy innymi uprowadzenie

dziewczynki, przetrzymywanie

jej przez kilka dni i wykorzy-

stanie seksualne. Na szczescie

dziewczynka zostala odna-

leziona i wrocila do domu

po kilku dniach poszukiwan.

W momencie uprowadzenia,

dziecko przebywalo u swoich

krewnych w Zabrzu. Przyjechala

do nich w odwiedziny. Pewnego

dnia wyszla z domu doslownie

na chwile. Udala sie do sklepu,

ale nie wrocila z zakupow. Na

swojej drodze spotkala Kornela,

ktory zaciagnal ja do swojego

mieszkania. Rodzina szybko

zaczela jej szukac. Na szczescie,

mezczyzna nie zabil jej, choc

sytuacja byla naprawde bardzo

grozna i nie wiadomo, co by sie

stalo, gdyby dziecka szybko nie

odnaleziono.

Kornel, ktory uprowadzil,

przetrzymywal i wykorzy-

stywal dziewczynke seksu-

alnie, w chwili zaginiecia

Sylwii mial 20 lat. Jeszcze

wczesniej rowniez mie-

wal problemy z prawem.

Przez swoje mlodziencze

wybryki, w czasie, kiedy

zaginela Sylwia przebywal

w zakladzie poprawczym.

I choc formalnie jego

miejscem zamieszkania

bylo mieszkanie przy uli-

cy Wolnosci w Zabrzu, to listopadzie 1999 roku, z uwa-

gi na zastosowany wobec nie-

go srodek poprawczy, nie mogl

przebywac w miejscu, w ktorym

byl wowczas zameldowany.

Ide do dziadka

Mimo uplywu lat, spra-

wa Sylwii pozostaje

w zainteresowaniu

nie tylko policji, ale rowniez

mediow. Po latach do sprawy

wraca jedna z komercyjnych

stacji telewizyjnych. Docieraja

do swiadkow, rozmawiaja

z funkcjonariuszami z Zabrza

i Katowic. Jedna z osob, zabie-

rajacych glos w sprawie, jest pani

Alicja, bibliotekarka. Wedlug

ustalen, jest ostatnia osoba, ktora

widziala Sylwie. Kobieta wspo-

minala tamten moment. W 1999

roku zeznawala, ze dziewczyn-

ka przechodzila kolo biblioteki

w drodze z kosciola. Po latach

mowi natomiast, ze rozmawiala

z nia i dziewczynka powiedzia-

la jej wowczas, ze idzie do salo-

nu samochodowego odwiedzic

pracujacego tam dziadka. Ta

informacja jest zaskakujaca dla

policjantow, poniewaz mimo kil-

kukrotnych przesluchan, swia-

dek nigdy nie przekazala policji

takiej informacji.

Mimo ze bibliotekarka nigdy

nie powiedziala policjantom, ze

Sylwia miala odwiedzic dziadka

w salonie samochodowym, co

wiecej, nikt z rodziny rowniez

nie przekazuje policji informacji,

by ktokolwiek z krewnych tam

pracowal, policjanci sprawdzaja

salon juz w pierwszych dniach

po zaginieciu Sylwii. Zeznanie

bibliotekarki uwazane bylo za

wiarygodne, dlatego sprawdza-

no wszystkie budynki i posesje

miedzy biblioteka a domem

Sylwii. Rozpytano pracownikow,

przeszukano teren budowy salo-

nu przy uzyciu psow tropiacych,

w tym tzw. zwlokowca. Niczego

nie znaleziono.

Przy ulicy Wolnosci znaj-

dowal sie jeszcze jeden salon.

Po tej samej stronie ulicy, jed-

nak byl on na tyle oddalony od

biblioteki, ze wowczas, w 1999

roku w ogole nie brano pod

uwage, ze Sylwia mogla do niego

pojsc. Nie byl na trasie jej przej-

scia i nie istniala wowczas zad-

na informacja na temat zwiaz-

ku rodzinnego Iszczylowiczow

z jakimkolwiek salonem. Zdaje

sie jednak, ze bibliotekarce cho-

dzilo o salon znajdujacy sie mie-

dzy biblioteka a przejsciem dla

pieszych, z ktorego korzystala

dziewczynka.

Archiwum X

Na terenie wojewodz-

twa slaskiego w ostat-

nich dziesiecioleciach

zaginelo trwale osmioro dzieci.

Kazde z tych zaginiec pozostaje

w zainteresowaniu policjantow

Komendy Wojewodzkiej Policji

w Katowicach. Poszukiwaniami

zajmuja sie specjalne wydzialy do

poszukiwan celowych, ale o spra-

wach nie zapominaja rowniez

funkcjonariusze Archiwum X.

W sprawie zaginiecia Sylwii

wciaz jest jednak wiecej pytan,

niz odpowiedzi. Ale jedno jest

pewne. Kiedy znika kilkuletnie

dziecko, nie ma takiej mozli-

wosci, by funkcjonowalo ono

samodzielnie bez pomocy doro-

slej osoby. Co jasno wskazuje

na fakt, ze za zaginieciem musi

stac jakiegos rodzaju przestep-

stwo: uprowadzenie, przetrzy-

mywanie wbrew woli rodzica

lub prawnego opiekuna, bo

samo dziecko, niewykluczone,

ze stosownie zmanipulowane,

moze sie na to godzic.

Ostatnia, najtragiczniej-

sza wersja tego, co moglo sie

wydarzyc jest zabojstwo. Choc

z pewnoscia wszyscy chcieliby-

smy wierzyc, ze po tylu latach

osoby te zostana odnalezione

cale i zdrowe, to trzeba brac

pod uwage wszelkie mozliwe

scenariusze, by dzialania poszu-

kiwawcze prowadzic wielotoro-

wo, nie skupiac sie wylacznie

na szukaniu na podstawie pro-

gresji wiekowych, ale rowniez

typowac miejsca, w ktorych

potencjalny sprawca moglby

ukryc zwloki. Tylko dzialanie

na wielu plaszczyznach pozwoli

Zapadla sie pod ziemie

na rozwiazanie niewyjasnionych

dotad dochodzen.

We wszystkich przypadkach

trwale zaginionych dzieci nie

ma watpliwosci, ze zaginiecia

te maja podloze przestepcze.

Oczywiscie, nie mozemy wyklu-

czyc nieszczesliwego wypadku,

przy czym brak zywego poszko-

dowanego, a nawet jego zwlok,

powoduje, ze domniemanie

zaistnienia czynu przestepczego

nasuwa sie samo. W wiekszosci

wypadkow komunikacyjnych

czy utoniec cialo zostaje znale-

zione, jesli zas go nie ma, mozna

przypuszczac, ze ktos je ukryl,

by uniknac odpowiedzialnosci.

Rodziny zaginionych pozostaja

wowczas w prozni miedzy nie-

bem a ziemia, nie wiedzac, co

stalo sie z ich bliskim.

– Sprawa Sylwii zajmujemy

sie od jakiegos czasu, ale proble-

mem sa zeznania swiadkow zlo-

zone bezposrednio po zaginieciu

dziewczynki, poniewaz wzajem-

nie sie wykluczaja – mowi funk-

cjonariusz KWP w Katowicach.

– Utworzenie chronologii z dnia

zaginiecia dziewczynki bylo nie-

zwykle trudne i do tej pory pozo-

staje nieprecyzyjne. Mamy wat-

pliwosci co do wiarygodnosci nie-

ktorych swiadkow, jednak nasza

praca jest analizowanie dawnego

materialu i docieranie do osob,

do dzis dysponujacych wiedza,

ktora do tej pory nie podzielili sie

z nami. Byc moze teraz, po cwier-

cwieczu powiedza cos, czego dotad

nie powiedzieli. Na to liczymy.

Kazda osoba, ktora dys-

ponuje wiedza na temat

zaginiecia Sylwii, moze sie

nia podzielic z policjanta-

mi z Komendy Wojewodzkiej

Policji w Katowicach. I nie tylko

w Katowicach, bo kazdy poli-

cjant, poinformowany o nowych

okolicznosciach, bedzie wie-

dzial, co zrobic z przekazana

mu wiedza.

Informacje dotyczace losow

Sylwii mozna podawac pod

numerem telefonu 47 851 14

44 albo standardowo, dzwoniac

pod numer 997 lub 112.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl