Dzien dobry – tu Polska – 12.07.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 188) (6681)

12 lipca 2023r.

Pogoda

sroda, 12 lipca 28 st C

Przelotne burze

Opady:90%

Wilgotnosc:60%

Wiatr:19 km/h

Kursy walut

Euro 4.45

Dolar 4.03

Frank 4.57

Funt 5.21

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis udalo mi sie rozpoznac pisio” znaczy , wyborce partii rzadzacej w
naszym kraju. Jestem moze nie jakos dumna, ale zadowolona dosyc, bo ja sie
w polityce slabo orientuje” Otoz wczoraj jechalam taksowka i pan taksowkarz
sluchal radia a tam mowiono” no przyznaje, ze nie pamietam dokladnie o
czym, tak mnie to interesowalo, ale podkreslano tam, jak madrze postapil
Andrzej Duda, i w ciagu mojego kilkuminutowego przejazdu kilka razy padlo
sformulowanie: nasz przywodca” nie wiem co to byl za kanal radiowy, ale
wiem kogo popiera pan taksowkarz 😉

Ania Iwaniuk

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 1361,99 (tysiac trzysta
szescdziesiat jeden zl dziewiecdziesiat dziewiec gr). W ostatnim tygodniu
wplynelo 1050 zl. W planach mielibysmy oplacenie lekow dla Bohdana
Denysiuka.

pozdrawiam

Slawek Janus

Stowarzyszenie Liver

Dowcip

Lew goni dwoch policjantow po miescie. Kiedy dobiegaja na rynek, zaczynaja
sie gonic wokol fontanny. Jeden z poli- cjantow zdyszany mowi:

– Ja juz nie moge, zatrzymaj- my sie na chwile i odpocznijmy. –
Zwariowales? Przeciez on

nas dogoni i zezre!

– Nie dogoni, mamy przewage

trzech okrazen!

Kot Rysiu z przystanku PKM Firoga gwiazda we wloskich mediach i internecie

Historia kota Rysia, ktory odprowadza na pociag na przystanek PKM Firoga
swoich wlascicieli, a potem grzecznie wraca do domu, zawedrowala na
Polwysep Apeninski i stala sie hitem wloskich mediow oraz tamtejszego
internetu. O zwierzaku z Gdanska napisaly m.in. prestizowe dzienniki “La
Repubblica” i “La Stampa”. O wiernym kocie rozpisuja sie tez tamtejsze
portale internetowe. Na kilka minut przed przyjazdem pociagu do
Koscierzyny, na peronie PKM Firoga pojawila sie mama z synkiem, a za nimi
podazal piekny, rudy kot, laszac sie i miauczac. Na nasze pytanie o tego
rudego slodziaka, mama odpowiedziala, ze to ich kot, ktory wszedzie za nimi
chodzi, a teraz odprowadza ich na pociag. Powiedziala, ze to nie pierwszy
raz i jak tylko wsiada do pociagu, to kot sam wroci do domu, bo mieszkaja w
poblizu – czytamy we wpisie PKM na Facebooku sprzed kilku tygodni. I
rzeczywiscie, jak tylko pociag wjechal na peron, kot wycofal sie w kierunku
pobliskiej lawki. Nastepnie, zwierze siedzialo przy niej grzecznie
obserwujac odjezdzajacy pociag, po czym pobieglo do domu. Teraz okazalo
sie, ze wzruszajaca historia o kocie z Gdanska przekroczyla juz granice
kraju. W czerwcu nasz sympatyczny rudzielec stal sie bowiem prawdziwym
bohaterem wloskich mediow. Napisaly o nim m.in. “La Repubblica” i “La
Stampa” – czyli 2 sposrod trzech najwiekszych wloskich dziennikow.
Publikacje o “Rysiu, il gatto che ogni giorno accompagna i proprietari alla
stazione e poi torna a casa da solo” ukazaly takze we wloskich portalach
internetowych i tamtejszych mediach spolecznosciowych – donosi dumnie w
mediach spolecznosciowych Pomorska Kolej Metropolitalna. Niespotykane,
miedzynarodowe zainteresowanie kotem z Gdanska PKM kwituje zartobliwie:

Gdybysmy byli przewoznikiem, a nie wylacznie zarzadca infrastruktury, to
Rysiu – jako nasz koci “ambasador” – dostalby od nas darmowy bilet, aby
mogl jezdzic pociagiem razem ze swoja Pania. Ale za to miejsce pod nasza
laweczka na peronie lub na laweczce, lub gdzie tylko bedzie mial ochote
usiasc albo polezec – Rysiu bedzie mial u nas na Firodze zawsze!

Parlament Europejski przyjal rezolucje krytykujaca “lex Tusk” i nowelizacje
prawa wyborczego

Parlament Europejski przyjal we wtorkowym glosowaniu rezolucje, w ktorej
krytykuje powolanie w Polsce komisji weryfikacyjnej do spraw wplywow
rosyjskich, nazywanej “lex Tusk”, oraz nowelizacje prawa wyborczego.

Parlament Europejski wezwal wladze Polski do uchylenia ustawy powolujacej
komisje, ktorej celem ma byc zbadanie rosyjskiej ingerencji w
bezpieczenstwo wewnetrzne Polski w latach 2007-2022. Zdaniem autorow
rezolucji, komisja jest wymierzona w opozycje, w tym w bylego premiera
Donalda Tuska.

“Jesli ustawa pozostanie w mocy, Komisja Europejska powinna kontynuowac
przyspieszone postepowanie w sprawie uchybienia zobowiazaniom panstwa
czlonkowskiego i wystapic do Trybunalu Sprawiedliwosci UE o zastosowanie
srodkow tymczasowych” – wezwali europoslowie. W rezolucji skrytykowano
takze nowelizacje polskiego Kodeksu wyborczego z marca tego roku. Zdaniem
czesci eurodeputowanych, wprowadzone zmiany moga dyskryminowac glosujacych
za granica. Autorzy ocenili takze, ze “izba polskiego Sadu Najwyzszego
zajmujaca sie sporami wyborczymi nie moze byc uwazana za niezawisly i
bezstronny sad”. Rezolucja wzywa polskie wladze “do dostosowania sposobu
przeprowadzania wyborow do standardow Organizacji Bezpieczenstwa i
Wspolpracy w Europie (OBWE) oraz innych miedzynarodowych zobowiazan i
standardow demokratycznych”. PE wezwal tez do zorganizowania
pelnowymiarowej misji obserwacji wyborow parlamentarnych w Polsce. Jak
glosowali europoslowie?

Rezolucja zostala przyjeta 472 glosami za i 136 – przeciw. 16
eurodeputowanych wstrzymalo sie od glosu.

Sposrod polskich europarlamentarzystow za przyjeciem dokumentu glosowali
przedstawiciele PO, Polski 2050, Nowej Lewicy i SLD: Magdalena Adamowicz,
Bartosz Arlukowicz, Marek Belka, Robert Biedron, Jerzy Buzek, Wlodzimierz
Cimoszewicz, Jaroslaw Duda, Tomasz Frankowski, Andrzej Halicki, Danuta
H�zbner, Lukasz Kohut, Ewa Kopacz, Boguslaw Liberadzki, Janina Ochojska, Jan
Olbrycht, Radoslaw Sikorski, Roza Thun, a takze Sylwia Spurek.

Przeciwko glosowali eurodeputowani PiS.

Szedl ze skradzionym telewizorem pod pacha. Dlugo sie nie nacieszyl lupem

35-latek z Koronowa (woj. kujawsko-pomorskie) ukradl telewizor, z ktorym
szedl przez miasto. Jego wizerunek zarejestrowal miejski monitoring.
Policjanci nie mieli problemow z ustaleniem personaliow mezczyzny. Zostal
zatrzymany i trafil do aresztu. Policjanci otrzymali zgloszenie w czwartek
(6 lipca). “Wynikalo z niego, ze mieszkanka ul. Dworcowej widziala, jak
mezczyzna zbiega po klatce z telewizorem. Prawdopodobnie wlamal sie do
jednego z mieszkan i ukradl odbiornik” – przekazala komisarz Lidia Kowalska
z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

Wizerunek mezczyzny zarejestrowaly kamery miejskiego monitoringu. Okazalo
sie, ze 35-latek szedl przez miasto z lupem pod pacha.

Ukradl telewizor, trafil do aresztu

“Chwile pozniej mezczyzna zostal zatrzymany przez patrol, a telewizor
odzyskany. Mieszkaniec Koronowa trafil do policyjnego aresztu” –
poinformowala policjantka. Mieszkaniec Koronowa uslyszal zarzut kradziezy z
wlamaniem. “Spowodowal laczne straty w wysokosci 600 zl. Grozi mu do 10 lat
pozbawienia wolnosci” – podsumowala komisarz Kowalska.

Ruszyl szczyt NATO. Stoltenberg: potwierdzilismy, ze Ukraina stanie sie
czlonkiem NATO

W Wilnie rozpoczal sie we wtorek szczyt NATO. – Dzisiaj Sojusznicy
uzgodnili pakiet zawierajacy trzy elementy, ktore zbliza Ukraine do NATO –
powiedzial sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. W litewskiej stolicy
obecny jest takze prezydent Ukrainy Wolodymyr Zelenski. Na konferencji
prasowej po wtorkowych rozmowach sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg
przekazal, ze “dzisiaj Sojusznicy uzgodnili pakiet zawierajacy trzy
elementy, ktore zbliza Ukraine do NATO”. – Po pierwsze – nowy wieloletni
program wsparcia dla Ukrainy po to, aby wesprzec przejscie od sprzetu oraz
doktryn postsowieckich do NATO-wskich, pomoc odbudowac sektor zbrojeniowy,
a takze zapewnic wsparcie w sektorze sprzetu medycznego – mowil.

– Po drugie – Rada NATO – Ukraina dla rozwiazywania sytuacji kryzysowych,
konsultacji i procesu podejmowania decyzji, gdzie bedziemy spotykac sie
jako rowni partnerzy – zaznaczyl.

Po trzecie – zapowiedzial Stoltenberg – “potwierdzilismy, ze Ukraina stanie
sie czlonkiem NATO”. – Uzgodnilismy, ze usuniemy wymog dotyczacy planu
dzialan na rzecz czlonkowska. Zmieni to droge do czlonkowska dla Ukrainy z
procesu dwuetapowego do jednoetapowego – powiedzial szef NATO. Jasno
przekazalismy, ze wystosujemy zaproszenie dla Ukrainy do przystapienia do
NATO, kiedy sojuszniczy sie na to zgodza, a warunki zostana wypelnione.
Jest to mocny pakiet dla Ukrainy i jasna droga w kierunku czlonkostwa
Ukrainy w Sojuszu – dodal.

Szef NATO: podejmiemy wiele decyzji, zeby Sojusz byl jeszcze mocniejszy

– Dzisiaj podejmiemy wiele decyzji, zeby Sojusz byl jeszcze mocniejszy.
Zwiekszymy nasze praktyczne oraz polityczne wsparcie dla Ukrainy. W ten
sposob Ukraina zblizy sie do NATO, czyli do miejsca, do ktorego nalezy.
Podejmiemy smiale kroki, zeby wzmocnic odstraszanie i obrone. Uzgodnimy tez
bardziej ambitne zobowiazania finansowe – powiedzial sekretarz generalny
NATO Jens Stoltenberg, rozpoczynajac wtorkowe spotkanie.

– Witam na Litwie, gdzie wolnosc nigdy nie byla traktowana jako cos
oczywistego, gdzie o wartosci zawsze walczylismy, gdzie sojusznicy zawsze
witani sa z otwartymi ramionami i wysoko cenieni. Litwie, ktora zawsze
stosowala sie do zasady “jeden na wszystkich, wszyscy za jednego” – mowil
prezydent Litwy Gitanas Nauseda, gospodarz szczytu. Tymczasem po poludniu
na lotnisku w Wilnie, przylatujac samolotem polskiego rzadu, wyladowal
prezydent Ukrainy Wolodymyr Zelenski. Przywodcy NATO zebrali sie na
szczycie w Wilnie, aby przezwyciezyc podzialy w staraniach Ukrainy o
czlonkostwo i po porozumieniu znoszacym blokade Turcji w przystapieniu
Szwecji do Sojuszu – pisze Reuters. Szczyt w stolicy Litwy zostanie
zdominowany przez reperkusje rosyjskiej inwazji na Ukraine, a przywodcy
maja zatwierdzic pierwszy kompleksowy plan NATO od zakonczenia zimnej
wojny, ktorego celem jest obrona przed atakiem ze strony Moskwy.

Dyplomaci przed rozpoczeciem szczytu mowili, ze roznice w podejsciu do
dazenia Ukrainy do czlonkostwa w NATO zmniejszaja sie – donosi Reuters.
Chociaz czlonkowie NATO zgadzaja sie, ze Kijow nie moze przystapic do
Sojuszu Polnocnoatlantyckiego w czasie wojny, nie zgadzaja sie co do tego,
jak szybko moze to nastapic po jej zakonczeniu i na jakich warunkach.

Rzad rykoszetem zafundowal rodzicom wzrost oplat za zlobki. Oto powod

Podwyzka placy minimalnej od lipca to radosc dla najmniej zarabiajacych,
ale klopot dla wielu innych. W tej drugiej grupie sa chociazby rodzice
maluchow do 3. roku zycia. Za publiczne zlobki musza placic wiecej. A od
stycznia bedzie jeszcze gorzej, bo podwyzki przekrocza 100 zl miesiecznie.
Sytuacje ratuja nieco wprowadzone w ubieglym roku doplaty do zlobkow. Od 1
lipca 2023 r. najnizsze wynagrodzenie miesieczne dla osob zatrudnionych na
umowie o prace wzrosnie o 110 zl (z 3490 zl do 3600 zl), a minimalna stawka
godzinowa dla samozatrudnionych i zleceniobiorcow – o 70 gr (z 22,8 zl do
23,5 zl). Przypomnijmy, ze taka podwyzka jest zarzadzana przez Rade
Ministrow, ktora de facto nie ponosi z tego tytulu zadnych kosztow. Wrecz
odwrotnie. Liczy zyski z tytulu skladek ZUS czy podatku dochodowego.
Pisalismy o tym w Business Insider Polska. To cieszy pracownikow, ktorzy
zarabiaja minimalna krajowa. Wedlug niedawnych szacunkow minister Marleny
Malag moze to byc od 2,5 do nawet 3 mln ludzi w calym kraju. Sa tez jednak
skutki uboczne takiej podwyzki. Wysokosc placy minimalnej wplywa bowiem na
wiele innych wskaznikow i wielkosci w gospodarce. Dzieki temu wzrosna nie
tylko niektore swiadczenia, ale tez np. skladki ZUS dla poczatkujacych
przedsiebiorcow. O tym, co jeszcze zmieni sie wraz z rosnaca placa
minimalna, pisalismy w osobnym materiale w naszym serwisie.

Rodzice zaplaca wiecej

Podwyzka placy minimalnej ciagnie za soba rowniez podwyzki oplat w
publicznych zlobkach, prowadzonych przez samorzady. Bo – wbrew powszechnemu
przekonaniu – publiczny zlobek wcale nie jest darmowy. Trzeba placic za
pobyt dziecka w placowce oraz jego wyzywienie.

Oczywiscie sa wyjatki. Na przyklad od 2019 r. w Warszawie decyzja
prezydenta miasta rodzice nie placa za pobyt swojego dziecka w zlobku.
Jedyny koszt dla nich to wyzywienie ich pociech w placowce.

Jednak w wiekszosci innych miast tak dobrze nie ma. Mechanizm jest podobny
dla wielu mniejszych i wiekszych miejscowosci, gdzie funkcjonuja
samorzadowe zlobki. Zazwyczaj czesne jest ujmowane jako z gory okreslona
czesc najnizszego wynagrodzenia za prace. A skoro to rosnie, to
automatycznie rosna tez oplaty dla rodzicow.

We Wroclawiu na przyklad stawka wynosi 18 proc. placy minimalnej. “Od 1
lipca 2023 r. miesieczna oplata za pobyt dziecka w zlobku wynosi 648 zl. To
ok. 20 zl wiecej niz do tej pory” – poinformowala nas Agata Dzikowska z
magistratu.

Jak dodala, calkowity koszt opieki w miejskich zlobkach to 2100 zl w
przeliczeniu na jedno dziecko. “Roznice doplaca miasto” – napisala
Dzikowska.

W Bydgoszczy stawka zlobkowa wynosi mniej, bo 13,5 proc. Od lipca jest to
wiec 486 zl, czyli o ok. 15 zl wiecej niz w pierwszym polroczu. Czesne
mozna obnizyc, jezeli rodzinie przysluguje zasilek albo do tego samego
zlobka chodzi wiecej niz jedno dziecko z danej rodziny.

Nowa inicjatywa prezydenta Dudy. Projekt niebawem trafi do Sejmu

Postanowilismy uruchomic proces wdrozenia kilkudziesieciu daleko idacych
rozwiazan prawnych wzmacniajacych system planowania obronnego w panstwie. W
najblizszych dniach projekt jako prezydencka inicjatywa trafi do Sejmu –
poinformowal prezydent RP Andrzej Duda.

DLACZEGO O TYM PISZEMY?

Prezydent Andrzej Duda bierze udzial w odprawie kierowniczej kadry MON i
Sil Zbrojnych RP w przeddzien szczytu NATO w Wilnie. Odprawa odbywa sie w
podwarszawskim Legionowie; udzial w niej biora rowniez m.in. premier
Mateusz Morawiecki i szef MON Mariusz Blaszczak. Przy tej okazji prezydent
Duda poinformowal o swojej inicjatywie. CO POWIEDZIAL PREZYDENT ANDRZEJ
DUDA?

– Ostatnie kilkanascie miesiecy, to czas glebokiej analizy przebiegu wojny
na Ukrainie, oceny polskich rozwiazan legislacyjnych dotyczacych kierowania
bezpieczenstwem narodowym oraz przeprowadzania szeregu cwiczen, w ktore
zaangazowane byly cywilne, jak i wojskowe instytucje – mowil prezydent
Duda, zwracajac sie do kadry kierowniczej sil zbrojnych. Dodal, ze analiza
obejmowala takze sytuacje kryzysowe na naszym terytorium, “jak chocby
upadek rakiety w Przewodowie”. Prezydent poinformowal w zwiazku z tym, ze
“na podstawie zgromadzonych wnioskow i doswiadczen postanowilismy uruchomic
proces wdrozenia na poziomie ustawowym kilkudziesieciu daleko idacych
rozwiazan prawnych wzmacniajacych system planowania obronnego w panstwie”.
CO WIEMY O PREZYDENCKIM PROJEKCIE?

– Celem tych przyszlych zmian bedzie wzmocnienie koordynacji wladz
politycznych oraz wojskowych w planowaniu obronnym, zarowno podczas pokoju,
jak i podczas potencjalnego kryzysu; zwiekszenie szybkosci podejmowania
decyzji w sytuacjach kryzysowych; wzmocnienie systemu obronnego w sytuacji
zagrozen o charakterze hybrydowym i podprogowym, ktore dzis sa niestety
realizowane przez Federacje Rosyjska – wymienil Andrzej Duda. Jak
poinformowal “w najblizszych dniach, jako prezydencka inicjatywa, do Sejmu
skierowany zostanie stosowny projekt ustawy”.

– Projekt przygotowany zostal w Biurze Bezpieczenstwa Narodowego we
wspolpracy z MON. Traktuje go jako szczegolnie pilny z punktu widzenia
bezpieczenstwa panstwa i mam nadzieje na jego szybkie przyjecie. Jego
zalozenia zostana takze przedstawione juz w niedlugim czasie – mowil
prezydent Duda.

Szokujace ustalenia ws. Pauliny Sz. Gdy kurator pukal do drzwi, lekarze
walczyli o jej zycie

Paulina Sz. wzbudzila niepokoj opiekunek przedszkola, do ktorego chodzil
jej 7-letni syn, Leszek. Instytucja poprosila sad o wglad w zycie rodziny.
Gdy kurator zapukal do drzwi kobiety z kontrola, ta wlasnie byla ratowana
przez szwedzkich lekarzy – wynika z ustalen “Faktu”. Jeszcze 7 lipca
poinformowalismy, ze Paulina Sz. i jej rodzina od lat byla pod lupa
instytucji pomocowych. Kobiecie i jej partnerowi zostaly ograniczone prawa
rodzicielskie juz po narodzinach Lecha z powodu zaniedbywania dziecka. Z
ustalen “Faktu” wynika, ze jeszcze 22 czerwca przedszkole, do ktorego
chodzil 7-letni Leszek zlozylo wniosek do sadu rodzinnego o wglad w
sytuacje rodzinna chlopca. Juz 23 czerwca sad zarzadzil wywiad
srodowiskowy, a kilka dni pozniej zawnioskowal do MOPSu o zbadanie
podejrzenia zaniedban. Kurator sadowy przeprowadzil wywiad srodowiskowy we
wskazanym miejscu zamieszkania w dniu 30 czerwca, jednakze okazal sie on
bezskuteczny. Kurator nie zastal we wskazanym miejscu matki z dzieckiem –
powiedzial rzecznik prasowy ds. cywilnych Sadu Okregowego w Gdansku Lukasz
Ziola. Sedzia Ziola poinformowal takze “Fakt” o decyzji z 2018 roku, w mysl
ktorej rodzinie ograniczono prawa rodzicielskie, a nastepnie przyznano im
kuratora. Sad Rejonowy w Gdyni postanowieniem z dnia 27 listopada 2018 r.
ograniczyl wladze rodzicielska nad maloletnim poprzez poddanie jej
wykonywania nadzorowi kuratora z powodu nieprawidlowosci w sprawowaniu
opieki nad dzieckiem – powiedzial. W toku nadzoru sytuacja ulegla poprawie,
a matka zapewniala dziecku potrzebna opieke i wsparcie oraz podejmowala
czynnosci celem poprawy swoich warunkow mieszkaniowych oraz zyciowych.
Dotad nie wplywaly niepokojace informacje dotyczace ich sytuacji – dodal.

Syn Pauliny Sz. byl bowiem w spektrum autyzmu i wymagal specjalnej opieki.
Ani matka, ani ojciec mu jej jednak nie zapewniali.

W rozmowie z tabloidem glos zabrala rowniez rzeczniczka Urzedu Miasta w
Sopocie, Izabela Heidrich. Urzedniczka przyznala, ze juz wczesniej
pracownikow gminy niepokoil stan Pauliny Sz. Sprawiala wrazenie osoby
niesmialej i wycofanej, jakby przed czyms uciekala, ale jednoczesnie bardzo
stanowczej i konkretnej, jesli chodzi o potrzeby syna. Dociekalismy, czy
potrzebuje pomocy, ale zapewnila, ze jest zaopiekowana terapeutycznie –
powiedziala. Z ustalen “Bilda” zas wynika, ze Paulina Sz. mogla ukrywac sie
przed instytucjami. – Jesli spojrzec na okres poprzedzajacy wypadek, mozna
dojsc do wniosku, ze matka ukrywala sie i bardzo swiadomie obmyslila plan
zakonczenia wszystkiego – stwierdzil w rozmowie z gazeta anonimowy urzednik
z Grudziadza.

Turysci w Tatrach zaskoczeni. Czekala na nich niemila niespodzianka

Horrendalne ceny za parkingi w okolicach drogi prowadzacej do Morskiego Oka
sprawiaja, ze kierowcy parkuja, gdzie popadnie. Nawet mimo widocznych
zakazow. Narazaja sie w ten sposob na mandat. Po polskiej stronie to
maksymalnie 550 zlotych, ale po slowackiej – w przeliczeniu nawet 3500
zlotych. Wycieczka w Tatry moze nas bardzo slono kosztowac. Wielu turystow
pozostawia samochody w niedozwolonych miejscach, aby zaoszczedzic pieniadze
na platnych parkingach. W miniony weekend ci, ktorzy wybrali sie na
wycieczke w Tatry i zostawili auto na poboczu, oprocz oplaty za bilet
wstepu, musieli zaplacic mandat.

– Sluzby odnotowaly kilkadziesiat nieprawidlowo zaparkowanych samochodow.
Za taki wykroczenie grozi 100 zl mandatu, 1 punkt karny. Ponadto koszt
odholowania samochodu do 3.5 t to dodatkowo okolo 450 zl, plus doba na
parkingu kolejne 30 zl – informuje tatrzanska policja. Kosztowne mandaty za
parkowanie w niedozwolonych miejscach

– Kolejne pojazdy zostaly odholowane z drogi prowadzacej do przejscia
granicznego Lysa Polana. Przyjezdni kierowcy niestety nadal ignoruja znaki
drogowe. Policjanci zakopianskiej drogowki oraz policjanci z Komisariatu
Policji w Bukowinie Tatrzanskiej nadzorujacy ten rejon dzialania
zapowiadaja, ze beda konsekwentnie odholowywac nieprawidlowo zaparkowane
pojazdy – przekazali policjanci z Zakopanego. Jednak to nie byly najdrozsze
mandaty, jakie otrzymali kierowcy. Ci, ktorzy chcieli zaoszczedzic i
zaparkowali po stronie slowackiej w nielegalnym miejscu – znalezli mandaty
na kwote 800 euro, czyli w przeliczeniu okolo 3,5 tys. zlotych.

SPORT

Reksio donosi:

-Novak Djokovic wciaz pozostaje poza zasiegiem Huberta Hurkacza. Polak

stoczyl z utytulowanym Serbem niezwykle zaciety pojedynek w 1/8 finalu

Wimbledonu, ale musial uznac wyzszosc rywala w czterech setach 6:7(6),

6:7(6), 7:5, 4:6. Spotkanie na korcie centralnym w Londynie stalo na

niezwykle wysokim poziomie, a Polak w zadnym elemencie tenisowego

rzemiosla nie odstawal od utytulowanego rywala. Zdecydowaly niuanse, a

obronca tytulu w kluczowych momentach pokazal ogromna klase.

-Iga Swiatek po trzech wyrownanych i jakze emocjonujacych setach wygrala

z Belinda Bencic 6:7 (4:7), 7:6 (7:2), 6:3 i po raz pierwszy w karierze

awansowala do cwiercfinalu Wimbledonu. Tym samym zostala najmlodsza

zawodniczka od czasu Swietlany Kuzniecowej, ktora awansowala do tej fazy

wszystkich wielkoszlemowych turniejow.

Sensacja w meczu Igi Swiatek. To nie tak mialo byc

Iga Swiatek nie zagra w polfinale Wimbledonu. We wtorkowym cwiercfinale
Polka okazala sie slabsza od Ukrainki Eliny Switoliny, przegrywajac po
trzysetowym boju 5:7, 7:6 (5), 2:6. Swiatek w pierwszej partii prowadzila
juz 5:3 i 30:0, ale pozniej jej gra strasznie falowala i to kosztowalo ja
porazke. Polka moze stracic pozycje liderki rankingu WTA, jesli
Bialorusinka Aryna Sabalenka dotrze do finalu. Po niezwykle dramatycznym
meczu ze Szwajcarka Belinda Bencic (6:7, 7:6, 6:3), Iga Swiatek po raz
pierwszy w karierze awansowala do cwiercfinalu Wimbledonu. W nim rywalka
Polki byla wracajaca w wielkim stylu do tenisa po przerwie macierzynskiej
Ukrainka Elina Switolina (WTA 76), ktora w poprzedniej rundzie w rundzie
stoczyla rownie zaciety boj z Bialorusinka Wiktoria Azarenka (WTA 20),
wygrywajac 2:6, 6:4, 7:6 (9). Iga Swiatek nie dala rady. Najslabszy mecz w
Wimbledonie i porazka w cwiercfinale

Wtorkowe spotkanie rozpoczelo sie naprawde dobrze dla Igi Swiatek. Polka
juz w pierwszym gemie zdolala przelamac swoja przeciwniczke, a do tego
dolozyla wygranego do zera gema serwisowego, dzieki czemu prowadzila 2:0. W
tym momencie jednak zaczal ja zawodzic forhend, bedacy najwieksza bronia
Polki. Switolina glownie przebijala pilke na druga strone, a Iga dosc
czesto sie mylila – zdarzyly sie jej nawet cztery bledy forhendowe z rzedu,
przez co Ukrainka zdolala odrobic strate przelamania i wyrownac na 2:2.

Polka odpowiedziala pieknym za nadobne i za chwile prowadzila ponownie z
przelamaniem 4:2, a nastepnie takze 5:3. Malo tego, w kolejnym gemie
Swiatek miala 30:0 przy serwisie przeciwniczki i byla o dwa punkty od
wygrania pierwszego seta. Ale wowczas liderka rankingu po prostu sie
rozsypala. Switolina zaczela grac nieco agresywnie, Swiatek popelniala blad
za bledem, szczegolnie z forhendu. Efekt? 11 punktow z rzedu dla Ukrainki i
z 5:3 zrobilo sie 5:6. Oprocz bledow z forhendu (10 niewymuszonych w 1.
secie) Polke zawodzil serwis – w koncowce seta nie potrafila zupelnie
trafic pierwszym podaniem, a jej drugie podanie bylo tak slabe, ze zdobyla
po nim tylko 1 z 12 rozegranych punktow (8 proc.). Dzieki temu Switolina
wygrala rowniez czwartego gema z rzedu i cala pierwsza partie 7:5. Po
fatalnie zakonczonym pierwszym secie przez Swiatek, doszlo do zamkniecia
dachu nad kortem centralnym i przymusowej 15-minutowej przerwy. Po niej
jednak Switolina wygrala piatego gema z rzedu i to do zera. To oznaczalo,
ze Ukrainka miala serie 20 punktow wygranych z 22 rozegranych. Iga jednak
zdolala wrocic do gry. Pewnie wygrala wlasne podanie, a potem wydarzylo sie
to – Switolina prowadzila w gemie serwisowym 40:0 i miala pilke nad siatka
na skonczenie gema. Trudno w to uwierzyc, ale trafila w siatke. Polka te
pomylke wykorzystala, bo odwrocila losy gema i uzyskala efektowne
przelamanie, by po chwili wygrac tez swoje podanie i prowadzic 3:1.
Niestety, Swiatek nie poszla za ciosem, a swietna serie znow zaliczyla
Switolina. Wygrala 12 z 15 rozegranych punktow i nagle znow prowadzila w
drugim secie, tym razem 4:3. Iga Swiatek wyrownala i miala nawet dwa break
pointy przy 4:4 i 40:15. Nie wykorzystala ich i przegrala gema, choc
Switolina w ogole nie potrafila trafic pierwszym serwisem. Polka pudlowala
zbyt proste pilki. Na szczescie, Swiatek sie nie zalamala i mimo
niewykorzystanych szans doprowadzila do tie-breaka.

W nim lepiej zaczela Switolina. Swiatek znow sie zdarzaly proste bledy
forhendowe, ktore daly przewage Ukraince juz na samym poczatku 4:1. Ale w
kolejnej podbramkowej sytuacji Iga znow zareagowala fantastycznie. Zaczela
uderzac po naroznikach i liniach, a jesli nie trafiala bezposrednio w
linie, to byla ich bardzo blisko i zwyciezyla w tym tie-breaku 7:5, co
oznaczalo remis w setach 1:1 i trzecia partie. W trzecim secie pierwszego
gema wygrala pewnie Swiatek, jednak pozniej dwa zaciete gemy padly lupem
jej rywalki, ktora uzyskala pierwsze w decydujacej partii przelamanie.
Ukrainka szla za ciosem. Wygrala kolejnego bardzo wyrownanego gema
serwisowego i prowadzila juz 3:1, a po chwili takze ponownie przelamala
Ige, czym otworzyla sobie droge do zwyciestwa.

Switolina byla w takim gazie, ze w kolejnym gemie na 5:1 po przegranym
punkcie zdobyla cztery z rzedu, a zakonczyla go dwoma asami serwisowymi. I
choc Iga Swiatek zdolala jeszcze wygrac gema serwisowego, tak przy wlasnym
podaniu jej rywalka dopiela swego i pewnie zwyciezyla w trzeciej partii 6:2
awansujac do polfinalu. Iga Swiatek ostatecznie przegrala z Elina Switolina
5:7, 7:6 (5), 2:6 i nie wystapi w swoim pierwszym polfinale Wimbledonu w
karierze. Ukrainka, ktora wygrala siodmy z rzedu swoj mecz ze swiatowa “1”,
z kolei zagra w nim z Czeszka Marketa Vondrousova (WTA 42), ktora pokonala
w trzech setach Amerykanke Jessice Pegule (WTA 4) 6:4, 2:6, 6:4. Swiatek z
kolei moze stracic pozycje liderki swiatowego rankingu, jesli Bialorusinka
Aryna Sabalenka dojdzie do finalu wielkoszlemowego turnieju w Londynie.

Cezary Kulesza reaguje na kolejna afere wokol kadry. Jasniej sie nie da

Konflikt Grzegorza Krychowiaka z lekarzem kadry Jackiem Jaroszewskim
wywolal spore poruszenie w srodowisku pilkarskim. Sprawa zostala tak
naglosniona, ze wiele osob oczekiwalo komentarza ze strony PZPN. We wtorek
komentarz udalo sie zdobyc redakcji WP SportoweFakty, ktora porozmawiala z
prezesem zwiazku Cezarym Kulesza. – To sa ich prywatne sprawy – twierdzi.
Co dokladnie Krychowiak zarzuca Jaroszewskiemu? Pilkarz zlozyl do
prokuratury zawiadomienie o popelnieniu przestepstwa. Wspolnie z lekarzem
kadry zakladal klinike, ktora nastepnie miala stac sie szpitalem. Pomiedzy
nimi zaczelo jednak dochodzic do sporow, az w koncu – wedlug zarzutow
reprezentanta Polski – Jaroszewski wraz z Pawlem Bamberem mial potajemnie
przejac kontrole nad spolka. Cezary Kulesza komentuje sprawe. Odcina sie

To, ze cos jest na rzeczy, potwierdzili juz za pomoca mediow
spolecznosciowych zarowno Krychowiak, jak i Jaroszewski. Reprezentant
Polski stwierdzil, ze sytuacja opisana w artykule rzeczywiscie sie
wydarzyla. Natomiast Jaroszewski mowi o “ataku medialnym”, ktory, jak
stwierdzil, spotka sie z jego zdecydowana reakcja. Jednoczesnie dziennikarz
Janusz Schwertner, ktory opisal cala sprawe, zaznaczyl, ze lekarz
reprezentacji mial mozliwosc odniesc sie do zarzutow. To wszystko powoduje,
ze slaba atmosfera panujaca wokol reprezentacji Polski przybiera juz
karykaturalne ksztalty. W ostatnich miesiacach pilkarze poklocili sie
miedzy soba o premie, przegrali z Moldawia, a teraz okazuje sie, ze
konflikty niszcza nawet utrzymywane przez wiele lat dobre relacje – bo
takie mial Krychowiak z Jaroszewskim przed cala afera. Nic dziwnego, ze
wiele osob oczekiwalo jakiejs reakcji prezesa PZPN-u na te doniesienia.
Cezary Kulesza w koncu zdecydowal sie przerwac milczenie, ale na razie nie
podjal zadnych krokow. – Doktor Jaroszewski i Grzegorz zalozyli firme,
ktora funkcjonowala kilka lat i to sa ich prywatne sprawy. Nie zamierzam
stawac po zadnej ze stron – powiedzial WP SportoweFakty. – Dla mnie jako
prezesa PZPN najwazniejsze w tej sytuacji jest dobro kadry – dodal. –
Zapewniam, ze jesli trener Santos powola Grzegorza do reprezentacji, to
sprawa zostanie rozwiazana jeszcze przed zgrupowaniem w taki sposob, by nie
wplywala negatywnie na zespol.

DETEKTYW

Zemsta kloszarda

Roman ROESSLER

Roztrzaskana szyjka butelki nacial gleboko podstawe jego pracia. Ofiara
wydala z siebie nieludzki krzyk, skulila sie, zupelnie oslabla i przestala
sie ruszac. Wsrod bezdom- nych w Opolu do dzis kraza o nich legendy, choc
historia miala zly final.

– Tacy glupi, wszystko mie- li i stracili – mowia ci, ktorzy walesaja sie
po opolskim dworcu, sypiajac na okolicznych lawkach lub w noclegowni,
ktora, gdy zej- dzie sie tam z miasta cala bieda, peka w szwach. – Spokojne
zycie mieli, dach nad glowa…

Bez dachu nad glowa, to bowiem najtrudniejsza bieda. – A oni taki dach
sobie znalezli… 51-letni Artur S. byl z zawodu betoniarzem -stolarzem.
Wysoki,

szczuply, o pociaglej, zdecydowa- nej twarzy, z blond jezykiem na glowie. I
w fachu tym niezle mu sie wiodlo. Zarabial, a potem zaczal pic. Dorobil sie
dwojki doroslych juz dzieci. Zapewne zpowodu w nadmiarze pitego alkoholu
roz- sypalo mu sie malzenstwo. Potem stracil robote, i po rozwodzie jego
byla juz zona wyrzucila go na bruk. A moze sam odszedl? Z takimi to
przeciez roznie bywa…

Artur S. mial tez mlodsza siostre, Irene. Szczupla szatynka mogla sie
podobac. Rysy podkre- slaly szatynowe wlosy. Gdy zostal bez dachu nad
glowa, kobieta zaopiekowala sie nim. Nie trwa- lo to dlugo, bo niebawem
sama zostala bez mieszkania i pracy. Zapewne dlatego, ze tez lubi- la
zagladac do kielicha. Wiodl wiec slepy kulawego, jak w tym przyslowiu.
Chadzali roznymi sciezkami… Zebrali, zbierali zlom i nocowali, gdzie
popadlo: w owej poczekalni dworcowej rowniez. W jakiejs sieni takze, byle
zima bylo cieplo.

– Latem zawsze latwiej, bo mozna gdzies w parku, na lawce przelezec… –
opowiadaja bardziej wprawieni w wloczegostwo.

Po czasie do rodzenstwa

dolaczyl 44-letni Zbigniew P. Mezczyzna mial podstawowe wyksztalcenie. Byl
podobnego wzrostu, co Artur S., rowniez szczuply i tez strzyzony na jezy-
ka. Z tym, ze Zbigniew P. byl bar- dziej wysportowany od Artura S. Obaj
mieli takze za soba rozwod i z podobnych przyczyn zostali wyrzuceni z domu.
Zbigniew P. byl ojcem dwojki dzieci. Gdy zaczeli sie kolegowac, mezczyzna
upodobal sobie Irene.

– Bedziemy para – zapropono- wal kobiecie, na co ona od razu skwapliwie
przystala.

– Zgadzam sie – jej brat nie oponowal, wiec jak nocowali, Irena przytulala
sie do swego nowego partnera.

Po czasie dolaczyl do nich jesz- cze jeden: 42-letni Mieczyslaw L. Byl
takze bezdomnym, bez wyksztalcenia,irowniezbezpra- cy. Sredniego wzrostu i
sredniej postury i niczym specjalnym nie wyroznial sie w swej fizjonomii.
Juz od kilkudziesieciu lat nie utrzymywal ze swoja rodzina zadnego
kontaktu. Krewni nie wiedzieli, co sie z nim dzieje. Do grupy dolaczyla
rowniez Wieslawa. Byla w wieku Ireny. Od razu wpadla Arturowi S. w oko,
stajac sie jego partnerka.

I kiedy sie tak wszyscy razem znalezli na dnie, postanowili, ze sie nie
dadza. I nie utona…

– Bo w kupie razniej i prze- trwac tez latwiej – sadzili.

Dlugo szukali lokum, by przezyc najblizsza zime. Z kilka kilometrow mieli
do noclegow- ni, by sie umyc, rzadko jednak do niej zagladali. A i rygory w
takich placowkach sa surowe. Nie pasowalo im to zbytnio. W noclegowni nie
pozwalaja pic. A im sie zdarzalo. Zaczeli wiec poszukiwac czegos dla sie-
bie… Najpierw w srodmiesciu. Potem na dzialkach i na osie- dlu Malinka,
by w koncu uli- ca Ozimska przywedrowac na poczatek Tysiaclecia. W
dzielnicy Kolonia Goslawicka znajdowala sie boczna ulica, Broniewskiego.
Czesto penetrowali boczne. – W takich najlatwiej o jakis pustostan, a i od
strazy miejskiej daleko.

PMiejsce, marzenie…

onad pol kilometrowej dlugosci, waska, posrod zieleni, taka byla ulica

Broniewskiego. Domki po obu jej stronach w pewnych od sie- bie
odleglosciach, ze jeden dru- giemu nie wadzil, i bylo jeszcze troche
miejsca. Jednorodzinne parterowe i pietrowe. Jeden ich zaciekawil…
Sprawial wrazenie pustego, choc okna nie byly zabi- te dechami ani
zamurowane. Bez zaslon. Nocami nie zapalalo sie w oknach swiatlo, wiec, po
dluz- szej obserwacji, w koncu zary- zykowali i weszli. Na zapleczu
znajdowalo sie rowniez mniejsze pomieszczenie.

– Taka przybudowka jakby gospodarcza, mozna by rzec – wspominal jeden z
sasiadow.

I chociaz bezdomni znalezli sie w tym miejscu niespodziewa-
nie,niktichstamtadniewyganial. Nie ingerowano w zycie nowych lokatorow na
Broniewskiego row- niez z innych powodow: po pro- stu sie ich bano.

– Po takich mozna sie wszystkie- go spodziewac… – komentowano. Artur S. z
siostra Irena zamieszkali na gorze. Na dole znalazl sie Zbigniew P. Irena
stale do niego z gory dochodzi- la. Mieczyslaw L. wybral przy- budowke
gospodarcza, co wca- le nie przeszkadzalo, by Irena ukradkiem zerkala w
jego kie- runku. W srodku znajdowaly sie jakies stare graty: polamane
krzesla, sfatygowany stol, szafa.

I tapczany.

– Stechle, gdy sie je jednak czyms je przykrywalo, mozna bylo wytrzymac…

W pomieszczeniu przypomi- najacym kuchnie, walaly sie reszt- ki zuzytych
brudnych naczyn, garnkow oraz rownie brudnych polamanych sztuccow. W
przybu- dowce gospodarczej stalo zelazne lozko. Nowi lokatorzy w plecakach
przytargali z soba, co mieli. Niewiele tego bylo: stare brudne lachy,
zapasowe stechle buty, i to, czym sie noca okrywali. I mieli jeszcze cos do
jedzenia… Co im ludziska dawali po drodze. Zebrali pod dyskontami i pod
wiekszymi punktami handlowymi.

– Bo w takich miejscach latwo o pare groszy… I wesprze w razie czego ktos
w potrzebie wyzebra- nym towarem… Mlekiem, chle- bem, bulkami, i jeszcze
cos nie- zbyt drogiego dorzuci do tego, co juz wyzebrali.

Zebrali tez pod kosciolami. Chodzili po domach, i noca- mi, gdy byl spokoj,
wertowali smietniki.

– Zbierali puszki po piwie i zlom, by potem spieniezyc to wszystko na
zlomowisku… Jakies uzywane ubrania… Ilez tego wszystkiego ludzie
wyrzucaja. Bluzy, koszule, spodnie i swetry. I cos zawsze sie trafi calkiem
fajnego.

Reszte odziezy mieli na sobie, w czym spali i rowniez w czym chodzili na co
dzien. Ponaprawiali w pustostanie to, co sie jeszcze nadawalo do uzytku. Na
rozerwanej i pogruchotanej

podlodze w pokoju, na tym, co po niej pozostalo, robili stosik z polan i
rozniecali ognisko.

– Niewielkie, by plomien nie objal calosci…

OW milosnym uniesieniu

kolo godziny 17 kazde- go dnia zbierali sie, jak zwykle, na podworzu. 17

maja 2018 roku byl czwartkiem. – Jak poszlo? – pytal Artur S.,

gdy wrocili.

Irena stala tuz przy nim i spo-

gladala w strone Mieczyslawa L. Z kolorowych reklamowek wycia- gali kolejny
wyzebrany towar. Z godzine pod sklepem, moze dwie… I starczalo. Byly tez
rze- czy kupione za pieniadze uzyska- ne ze sprzedanego zlomu na zlo-
mowisku przy ulicy Wschodniej, do ktorego mieli stad najblizej: moze z
piecset metrow… Na wyniesionym z pustostanu sto- leczku, posrod ogrodowej
zieleni, ladowaly roznego rodzaju trunki, niektore kradzione. Tanie wino,
tanie piwo i wodka. Byly tez domowej produkcji nalewki, spo- rzadzone przez
Wieslawe i Irene. Nie brakowalo bimbru, lecz pili

go w ostatecznosci. W szerokim tego slowa znaczeniu znajdowa- la sie
rowniez zagrycha. Zasiedli wiec do biesiady. Zrobilo sie przyjemnie i
wesolo. Opowiadali jak latwo rozpoznac po twarzy naiwnego czlowieka. W tym
wszystkim coraz bardziej wsta- wiona Irena coraz smielej zagla- dala
Mieczyslawowi L. prosto w oczy.

– No to pojde… – po godzinie 18 oznajmil Zbigniew P., zbiera- jac sie do
swej codziennej o tej porze roboty: ruszal zebrac pod kosciol.

Jego slowa nie uszly uwa- dze Irenie; zostanie zaraz sama. 44-latek wstal i
ruszyl w stro- ne kosciola pod wezwaniem sw. Jacka polozonego zaledwie
kilkaset metrow w linii prostej od pustostanu. Artur S. wraz z Wieslawa
poczlapali do siebie, na pietro. Po wielu juz wypitych kieliszkach nalewki,
ze trudno bylo tego nawet zliczyc, Irena zrobila sie ckliwa. Podeszla wiec
do Mieczyslawa L. i zacze- la sie z nim droczyc, i nad nim pochylac.

– Chodz, pojdziemy… – namawiala, szepczac mu cicho do ucha, ze az jej
wedrujacy oddech 42-latek poczul na swo- im policzku.

Mowila, ze go pozada, a wprost potrzebuje. I zeby to zrobili teraz, od
razu, na stalowym lozku. Skolowany mezczyzna, ktoremu juz tez dobrze
szumialo od alko- holu w glowie, nie sprzeciwil sie. Zreszta Irena od
pewnego czasu, bardzo mu sie podobala. Poza tym, nie pamietal kiedy po raz
ostatni byl z kobieta…

– Zabawimy sie wiec… –

odpowiedzial belkotliwie, rownie ochoczo.

I na chwiejacych sie nogach, oboje, w pol objeci, powlekli sie do
pomieszczenia gospodarcze- go, zwalajac wespol na materac zelaznego lozka.
Nieporadnie zaczal ja rozbierac. Plataly mu sie rece i walczyl z jej
paskiem, kto- rego nie potrafil wydobyc ze szlu- fek. A gdy to w koncu
uczynil, sciagnal z niej spodnie i zerwal bielizne. Z siebie tez zdolal
scia- gnal dolna czesc garderoby, lecz jedynie do kolan. Wdrapal sie potem
na lezaca na wznak kobie- te. Coraz mocniej szumialo mu w glowie. Ona
chciala, on tez… Uniesienie trwalo… Po czym zalegli podwojnie
strudzeni, i usneli.

Zrobilo sie pozno, slonce juz lekko zachodzilo, gdy pojawil sie Zbigniew P.
Zaskoczyla go cisza wokol; zawsze bylo gwar- no na trawiastym klepisku
przed pustostanem.

– Irka! – zawolal, ale nikt mu nie odpowiadal.

Jedynie ptaki na zewnatrz i muchy w srodku zaklocaly pozornie panujacy
spokoj. I jesz- cze ciagly halas tego psa z odle- glego sasiedztwa, ktory
bezustan- nie ujadal; jedyny chyba, ktory

nie chcial sie pogodzic z nowym towarzystwem. Swe kroki skie- rowal wiec ku
pustostanowi, na pietro, do jej pokoju.

– Wszedlem, Ireny nie bylo w pokoju – zaznawal potem w komendzie 44-latek.
Zajrzal do Artura S. – On spal z Wieslawa.

Po zdezelowanych scho- dach zbiegl na parter. Zaczelo mu sie klebic w
glowie, gwal- townie ruszyl ku gospodarczej przybudowce.

– Zawolalem ja raz jeszcze, ale nie odpowiadala – wspominal.

– Malo nie wyrwal z przerdze- wialych zawiasow ledwo trzyma- jacych sie
drzwi.

– Oniemialem – zeznawal potem dalej.

Lezala na tym zelaznym loz- ku z Mieczyslawem L., jakby byli para. On na
niej, z opuszczonymi do kolan spodniami i gaciami…

Zbigniew P. wpadl w szal. Miotalo nim i nie bylo wiadomo najpierw, czy w
tym szale mial zamiar na nich jedynie nakrzy- czec, czy tez oboje zabic.

– Ty k… – wrzasnal na Irene.

Para ocknela sie. Mieczysla- wowi L. nadal szumialo w glowie i nie
wiedzial, co w tym momen- cie z soba poczac. Zsunal sie wiec nieporadnie ze
swej kochanki. Zbigniew P. nadal jednak wrzesz- czal, rzucajac pod adresem
pary rozne przeklenstwa. 42-latek nadal nie wciagal do konca spodni. Irena
tez byla oszolo- miona. Zaczela podnosic swoje odzienie, poszukujac
rzuconej gdzies w kat bielizny.

– Zabije cie!… – wrzeszczal Zbigniew P., na szczescie nadal nie czyniac
ze swej grozby zad- nego uzytku.

Miotalo nim… Wymachiwal ciagle rekoma, jak wiatraka- mi, ze zalatwi
rowniez 42-lat- ka… I chcial sie nawet rzucic na Mieczyslawa L., lecz
jedynie wybiegl na podworze.

– Artur, masz siostre, k… –

krzyczal coraz glosniej i swym wrzaskiem obudzil Artura S., ktory
pozostawiajac Wieslawe w pokoju, zwlokl sie z pietra na dol.

Wreszcie Irena znalazla rzu- cona w kat przybudowki bielizne i takze wyszla
z pomieszczenia gospodarczego, poczlapawszy pare krokow dalej. Usiadla na
polamanej desce, na rozburzo- nym murku.

– Co sie stalo!? – zawolal Artur S. w kierunku kolegi, i mimo lek- kiego
zamroczenia, w ktorym sie ciagle znajdowal, spogladajac w strone siostry,
pojal z miejsca tragizm sytuacji.

– Pie… sie, jak mnie nie bylo! – powtarzal za to na caly glos w roz-
paczy Zbigniew P., a Mieczyslaw L. w tym czasie nie zdolal sie jeszcze
zebrac ze stalowego lozka.

Docieralo do niego, ze zle zro- bil i mial z tego powodu nietega mine. Mial
takze nadal odslonieta dolna czesc: opuszczone spodnie, nie wciagniete
gacie i po prostu swiecil swymi klejnotami…

Wtedy wlasnie Artur S. wszedl. Stalowe lozko zajmowa- lo sporo miejsca.
Pozostalosc to byla reszta tego, co sie tu kiedys

znajdowalo: drewniane skrzynie, szafki i szuflady ze zdezawu- owanymi
narzedziami. I w rogu metalowy stol.

– Cos ty zrobil!? – zapytal glo- sno i spojrzal na 42-latka.

Lecz jego pytanie bylo jedynie retoryczne. Chcial mu nawet na to cos
odpowiedziec Mieczyslaw L., ale nie zdolal. Pochylajac sie, gwaltownym
ruchem Artur S. uchwycil za jego gole lydki.

– Co robisz? – zdolal jedynie zawolac Mieczyslaw L., czujac jak spadaja z
niego spodnie.

I chcial sie jeszcze uchwycic stalowego lozka, jednak Artur S. tak mocno i
gwaltownie szarpnal nim w gore, ze ten padl na zimna glebe przybudowki.

– Przestan! – wolal, szamocac sie bezradnie, a Artur S. bezcere- monialnie
wlokl go na zewnatrz, szorujac plecami 42-latka po golej glebie. – Nie
bijcie mnie! – wolal Mieczyslaw L. przypuszczajac, co moze zaraz nastapic.

Zaczeli go okladac i kopali po calym ciele, gdzie popadlo. Irena
przygladala sie jedynie, co czynia z jej niefortunnym kochankiem, nie
biegnac mu jednak z pomoca. Bili w kazde miejsce jego ciala, by
zapamietal… By juz wiecej “tego” nie czynil.

– Juz starczy! – wolal 42-latek, bezskutecznie probujac sie wyswo- bodzic.
– Bo mnie zabijecie! – powtarzal juz coraz glosniej, a oni zaczeli wokol
niego skakac, jak pajak skacze wokol swej ofiary.

I poniewierali nim, nagim. Oslanial sie, az mu i rece zhara- tali. Na
Irenie nie robilo to zad- nego wrazenia.

– Morduja! – zaczal krzyczec na caly glos Mieczyslaw L.

W koncu z pustostanu wybie- gla Wieslawa, ruszajac z pomoca zawodzacemu z
bolu.

– Przestancie! – wolala i pro- bowala ich nawet rozdzielic.

– Ty sie nie wtracaj! – fuknal wtedy na nia Artur S.

Na klepisku, w trawie, lezalo kilka pozostawionych drewnia- nych paneli.
51-latek nachylil sie nad jednym i uchwyciwszy mocno, zaczal nim tluc
lezace- go. Panel polamal sie, wiec Artur S. siegal po kolejny. I tak za
kaz- dym razem, gdy nastepne peka- ly. Od glowy, az po piety okladal
panelami 42-latka. Gleboko, az do krwi, raniac ofiare w bardzo wielu
miejscach, w glowe, szy- je, plecy, tors, i za kare, rowniez w genitalia.
Pomagal Zbigniew P.

Na podworzu zabraklo w kon- cu paneli, a 42-latek lezal juz zwi- niety.
Wtedy Artur S. ponownie wszedl do pomieszczenia gospo- darczego i ze
znajdujacego sie tam stolu wyrwal metalowa noge. Podszedl do skulonego i na
nowo zaczal go okladac.

– Za siostre! – wolal.

Uderzenia metalowa noga byly silne, i precyzyjne. I znowu po calym ciele
ofiary. I ponow- nie po glowie, calym korpusie, i nadal po genitaliach. I
tak moc- ne, ze Mieczyslaw L. krwawil juz obficie.

51-latek siegnal po walajacy sie po placyku nieopodal maly betonowy blok i
cisnal nim w strone lezacego. Nie celowal specjalnie. Blok spadl na klat-
ke piersiowa 42-latka. Artur S. rozgladal sie jeszcze i dojrzal na
klepisku, posrod resztek zieleni, pusta butelke po nalewce, i roz- biwszy
jej szyjke, przylozyl tzw. “tulipana” do ciagle odslonietych genitaliow
Mieczyslawa L.

– Juz wiecej nie poru… –

oznajmil i cial nia, nacinajac gle- boko podstawe pracia 42-latka.
Mieczyslaw L. wydal z siebie potworny wrzask i tracac z miej- sca
przytomnosc, przestal sie ruszac. Wokol saczylo sie sporo krwi. Skatowany
mezczyzna nadal lezal bezwladnie. Nawet nie zare- agowal na kolejny rzucony
w jego strone maly betonowy blok, kto- ry, jak i poprzedni, trafil prosto w
jego piers. Mial juz Mieczyslaw L. na swoim ciele bez liku roznych ran
tluczonych, ciec i miejsc klu- tych. A przede wszystkim, znajdo- wal byl
juz praktycznie bez pracia i w stanie agonalnym. Czy Artur S. i jego
towarzy- stwo zdawali sobie wtedy sprawe, ze Mieczyslaw L.

konal? Artur S. kolejny raz wszedl do przybudowki. Sciagnal z lozka koldre
42-latka i przykryl lezace- go na podworzu.

– Zeby ci zimno nie bylo, jak sie obudzisz – dodal i wraz ze Zbigniewem P.,
Irena i Wieslawa udali sie do pobliskiego sklepu.

Kupili alkohol, ktory po dro- dze wypili. Wrocili dobrze po polnocy.
Mieczyslaw L. nadal lezal tak, jak go pozostawili.

– Mocno spi – oznajmil Artur S. i sie polozyli.

Rankiem 18 maja 2018 roku, znowu zbierali sie na zebry. 42-latek nadal
jednak lezal przy- kryty koldra na srodku podwo- rza, tak jak go
pozostawili.

Podeszli, szturchali… Nie dawal znaku zycia. Ktores z nich pamietalo, jak
sie bada puls. Sprawdzili. Wiedzieli juz, ze Mieczyslaw L. nie zyje.

– Co z tym robimy!? – pytali jeden drugiego, i ze juz za pozno na wszelkie
zale.

Artur S. wraz ze Zbigniewem P. przeniesli cialo do pomieszczenia
gospodarczego, tam gdzie nadal stalo zelazne lozko wraz z matera- cem.
Zlapali za rece i nogi ofiary, i ulozyli, nakrywajac cialo przy- niesiona z
podworza koldra.

– Chyba trzeba stad isc –

orzekl Artur S. i pozostawiajac martwego, do niedawna, przy- jaciela, rano
opuscili pustostan.

Ich nagle znikniecie nie uszlo uwadze sasiadow i ktos zajrzal do srodka…

Nie chcialem smierci tego czlowieka

– To ja zrobilem – przyzna- wal w trakcie rozprawy 22 lutego 2019 roku, w
Sadzie Okregowym w Opolu Artur S., dodajac, ze

Zbigniew P. nie mial z tym nic wspolnego. I ze to on sam przy- czynil sie
do smiertelnego pobi- cia 42-latka. – Nie chcialem jednak smierci tego
czlowieka – podkreslal.

– Moglem zadawac jakies cio- sy… – bronil sie z kolei w opol- skim sadzie
Zbigniew P., nie przyznajac jednak, ze uczestni- czyl w zabojstwie.

Odmowil tez skladania wyja- snien. Tak samo postapila Irena, siostra Artura
S. i zarazem “narze- czona” Zbigniewa P. Zapoznano sie jedynie z jej
zeznaniami zlozo- nymi na policji i w prokuraturze. I nie wzieto ich pod
uwage.

– Ich wartosc – jak ocenial sad – w kontekscie ustalenia okolicznosci stanu
faktycznego przedmiotowego zdarzenia nie moglaby zostac oce- niona przez
sad wysoko, jako ze jej (Ireny S.) patologiczna konfiguracja cech
osobowosci nakazywala ostroz- nosc w traktowaniu jej (Ireny S.) jako
wiarygodne zrodlo informacji.

Nie mogl tez sad uwiarygod- nic zeznan Wieslawy, gdyz kobie- ta zmarla.

– Smierc ta nie miala jednak zwiazku z rozpatrywana sprawa – orzeczono.

28 lutego 2019 roku sad uznal, ze obaj oskarzeni nie chcieli pozba- wic
zycia Mieczyslawa L., a jedy- nie nastraszyc go, by wiecej “tego” nie
czynil. Sad pierwszej instancji skazal Artura S. na 12 lat pozba- wienia
wolnosci, a Zbigniewa P. na lat 8. Pol roku pozniej wro- clawska apelacja
uznala jednak inaczej: “Dzialali z zamiarem ewentualnego pozbawienia ofia-
ry zycia”. I obu podwyzszyla wyroki. Artur S. otrzymal 15 lat, a Zbigniew
P. 10 latwiezienia, tyle zreszta, ile domagala sie tego od samego poczatku
prokuratura.

A Irena? Coz – oprocz bra- ta, na lata stracila rowniez “narzeczonego”.

– Beda mieli za to obaj przy- najmniej darmowy wikt, opie- runek i staly
dach nad glowa – sarkastycznie stwierdzil opolski bezdomny.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto