Dzien dobry – tu Polska – 12.05.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 130) (6623)

12 maja 2023

Pogoda

piatek, 12 maja21 st C

Przewaznie slonecznie

Opady:10%

Wilgotnosc:45%

Wiatr:18 km/h

Kursy walut

Euro 4.52

Dolar 4.14

Funt 5.20

Frank 4.64

Dzien dobry Czytelnicy 🙂 na powitanie wierszyk od naszego zdolnego Pana
Wojtka. Zycze wszystkim milego poczatku weekendu i pozdrawiam z kraju, w
ktorym w koncu nie mam zastrzezen do pogody 😉

Ania Iwaniuk

LICZBA ZERO ZMIENIA NAZWE

W zbiorach liczbowych, dawno stwierdzono,

Sa porachunki i zle sie dzieje.

Zero jest liczba niedoceniona,

Chcialo byc liczba pierwsza, a nie jest!

Co gorsze, nie jest liczba zlozona,

W annalach – roku brak zerowego,

Z dzielnikow zero tez wykluczono,

Jest tylko moca zbioru” pustego.

Wsrod nieujemnych liczb jest najmniejsza.

Ciag w swej dziedzinie tez zera nie ma.

Nikt nie napisal o zerze wiersza,

Zaden nie powstal o nim poemat.

Zero nie moze tego przebolec.

Nikt sie praktycznie z zerem nie liczy,

Grecy juz dawno uczyli w szkole,

Ze byc nie mozna czyms, bedac niczym.

A zero marzy o zlotej rybce,

Dla miejsc zerowych zada respektu.

Chce dominowac, grac pierwsze skrzypce,

Ale jak dotad, wciaz brak efektow.

Inne sie liczby dziela bez trudu,

Ale nie wolno dzielic przez zero!

To sa szykany! I nie ma cudow,

Ze to sie musi skonczyc afera.

Co to za prawo? Gdzie sprawiedliwosc?

Kto nie pozwala przez zero dzielic?

Oburzajace! To jako zywo

Swiadczy o spisku, winie Brukseli.

Lecz z drugiej strony, nie bez znaczenia

Jest fakt, ze mozna sprzedac sie drozej.

Rozne systemy mamy liczenia.

Zapis bez zera istniec nie moze.

Bez zer sie nie da zdobyc wiekszosci,

Stad inne liczby, a o to chodzi,

Trzyma sie w szachu. To troche zlosci,

Ale z faktami trzeba sie godzic.

Dlatego zero kusi kariera,

Inicjatywe bierze w swe rece,

Mnozac dowolna liczbe przez zero,

Sprawia, by bylo zer coraz wiecej.

Przeto skrzyknely sie wszystkie zera,

Twierdzac: Jestesmy grupa bezcenna,

Juz nie bedziemy innych popierac!

I” oglosily swa suwerennosc.

Od dzisiaj zera duze i male,

By nie uchybic resztek godnosci,

Chca sie nazywac pochodna stalej,

Lub logarytmem. Byle” z jednosci!

Pomimo zmiany, nic sie nie zmieni,

Lecz brzmi dostojniej, doda powagi.

Reszta liczb w koncu zero doceni,

Zanim ktos powie, ze krol jest nagi.

Lecz kto zachowal resztki rozumu,

Bedzie sie musial zgodzic z Millerem,

Ze mimo tego calego szumu,

Zero juz zawsze zostanie zerem.

MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dabrowskiego)

Dowcip

Nauczycielka pyta Jasia w szkole:

– Kto zbudowal arke?

A Jasio na to:

– No”.E””

Dobrze Jasiu siadaj dostales piatke.

Izrael pod ostrzalem. Po raz pierwszy uzyto systemu Proca Dawida

David’s Sling to system przeznaczony do zestrzeliwania wrogich samolotow,
dronow, taktycznych pociskow balistycznych, rakiet sredniego i dalekiego
zasiegu oraz pociskow manewrujacych wystrzeliwanych z odleglosci od 40 do
300 km. Stanowi srednie pietro w izraelskiej wielowarstwowej obronie
powietrznej, ktora tworzy takze system Zelazna Kopula, ktora obejmuje
pociski krotkiego zasiegu, oraz pociski dalekiego zasiegu Arrow 2 i Arrow
3. W srode sily powietrzne Izraela drugi dzien z rzedu ostrzeliwaly cele
Islamskiego Dzihadu w Strefie Gazy, a palestynscy bojownicy w odpowiedzi
atakowali rakietami tereny izraelskie, w tym polozony okolo 60 km od
granicy Tel Awiw. Wedlug izraelskiej armii w ciagu dwoch godzin z
palestynskiej enklawy wystrzelonych zostalo 270 pociskow. Do ataku na
Izrael przyznalo sie polaczone dowodztwo organizacji militarnych w Strefie
Gazy, w sklad ktorego wchodza dowodcy Islamskiego Dzihadu i Hamasu. W
komunikacie napisali, ze izraelskie ataki to “dzikie i zdradzieckie
bombardowanie domow cywilnych, ktore doprowadzilo do smierci kilku
niewinnych meczennikow”. Palestynskie ministerstwo zdrowia poinformowalo,
wedlug agencji Reuters, o czterech osobach, ktore zginely w palestynskiej
enklawie. AFP z kolei pisze o siedmiu ofiarach smiertelnych, co
oznaczaloby, ze liczba zabitych w izraelskich atakach wzrosla do 22.
Izraelskie wojska przeprowadzaja ataki na Strefe Gazy drugi dzien z rzedu w
ramach operacji “Tarcza i Strzala”. We wtorkowy poranek na palestynskim
terenie zginelo 15 osob, w tym trzech wysokich ranga dowodcow Islamskiego
Dzihadu. Izrael spodziewal sie od tamtej pory odwetu, zapowiadanego m.in.
przez Hamas i Islamski Dzihad.

“Tajne sledztwo” prokuratury. Ma dotyczyc “podejrzenia nielegalnego
finansowania PiS”

Slaski Wydzial Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Katowicach bada watek
dotyczacy ewentualnego nielegalnego finansowania kampanii wyborczych PiS na
Podkarpaciu – dowiedzieli sie dziennikarze Radia Zet. RMF FM, takze
informujac o “tajnym sledztwie”, podalo, ze dotyczy ono takze dzialaczy z
Malopolski. “Wplaty nie byly robione na konto, tylko przekazywane z reki do
reki. Chodzi o kwoty od kilkuset do nawet kilku tysiecy zlotych” –
przekazano. Jak opisali Mariusz Gierszewski i Radoslaw Gruca z Radia Zet,
watek ewentualnego nielegalnego finansowania kampanii wyborczych Prawa i
Sprawiedliwosci na Podkarpaciu pojawil sie w innym sledztwie Slaskiego
Wydzialu Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestepczosci Zorganizowanej
i Korupcji w Katowicach, ktore dotyczy czlonka Trybunalu Stanu z PiS i
nieprawidlowosci w Uzdrowisku Rymanow.

“W tej sprawie przez ponad rok podsluchiwano lokalnych dzialaczy PiS i
managerow uzdrowiska. Wlasnie w podsluchach znalazly sie rozmowy dotyczace
zbierania pieniedzy na kampanie wyborcza PiS od czlonkow zarzadow i rad
nadzorczych spolek obsadzanych z klucza politycznego” – podano.

Dziennikarze radia przekazali, ze w procederze mial brac udzial “owczesny
prezes jednej z duzych spolek panstwowych”, a przekazane sumy “mialy sie
wahac od 5 do 15 tysiecy zlotych od osoby”. “Pieniadze mialy nie
przechodzic przez konto komitetu wyborczego” – poinformowano. Uscislono
tez, ze wedlug nieoficjalnych informacji, sledczy mieli jesienia ubieglego
roku przesluchiwac w sprawie “zrzutek na PiS” kilkadziesiat osob
“zajmujacych stanowiska w spolkach panstwowych i samorzadowych”.

“W marcu tego roku doszlo do przeszukania w dwoch nieruchomosciach, w
Krakowie i Rzeszowie, prezesa spolki panstwowej, ktory mial przyjmowac
nielegalne wplaty wyborcze. Kilka tygodni temu przestal on pelnic funkcje
prezesa spolki” – napisali dziennikarze “Zetki”. Podali przy tym, ze byly
juz prezes jest na Podkarpaciu “osoba znana i wspolpracujaca od lat z
najwazniejszymi politykami PiS”.

W tekscie czytamy tez, ze glowne, wielowatkowe sledztwo w tej sprawie
prowadzone jest miedzy innymi w kierunku artykulu 296a Kodeksu karnego,
ktore dotyczy lapownictwa na stanowisku kierowniczym. Informacje o “tajnym
sledztwie dotyczacym podejrzen nielegalnego finansowania Prawa i
Sprawiedliwosci przez dzialaczy z Podkarpacia i Malopolski” podali takze
dziennikarze RMF FM Krzysztof Zasada i Marek Balawajder.

Przekazali oni, ze prezes jednej ze spolek Skarbu Panstwa z poludnia Polski
mial zbierac od dzialaczy i sympatykow PiS “pieniadze na szeroko rozumiana
dzialalnosc polityczna”. “Wplaty te nie byly robione na konto, tylko
przekazywane z reki do reki. Chodzi o kwoty od kilkuset do nawet kilku
tysiecy zlotych” – opisano.

Instruktor jogi, modelka i wielbiciel tatuazy w kolejce do brytyjskiego
tronu

Wsrod czlonkow brytyjskiej rodziny krolewskiej znajduja sie m.in.
instruktor jogi, modelka, artysta i organizator wypraw turystycznych. Po
koronacji krola Karola III stacja Sky News przybliza mlode osoby, ktore nie
sa tak popularne, jak ksiaze William i ksiezna Kate czy ksiaze Harry i
ksiezna Meghan, ale rowniez zajmuja miejsce w kolejce do brytyjskiego
tronu. W zwiazku z koronacja Karola III Sky News przybliza sylwetki
czlonkow rodziny krolewskiej, ktorzy na co dzien nie pojawiaja sie na
czolowkach gazet. “Rodzina krolewska ma czlonkow, o ktorych nawet jej
najwierniejsi obserwatorzy moga nie wiedziec” – wskazuje stacja. Pod lupe
wzieto mlode osoby, znajdujace sie na dalszych miejscach w kolejce do
tronu. Charles Armstrong-Jones ma 23 lata i jest 26. w kolejce do tronu.
Jego ojciec David Armstrong-Jones jest bratem ciotecznym krola Karola III.
Charles studiowal inzynierie produktu na Loughborough University. Jego
mlodsza siostra, 20-letnia Lady Margarita Armstrong-Jones, jest 27. w
kolejce do tronu. Posiada wlasna marke bizuterii o nazwie Matita. Studiuje
na Haute École de Joaillerie w Paryzu. Samuel Chatto jest 28. w kolejce do
tronu. To wnuk ksiezniczki Margaret (mlodszej siostry krolowej Elzbiety II)
i syn jej corki, Sarah Chatto. Obecnie ma 26 lat. W 2018 roku ukonczyl
historie sztuki na Uniwersytecie w Edynburgu i pracuje jako rzezbiarz w
West Sussex. Podczas wycieczki do Indii w 2018 roku zdobyl certyfikat
instruktora jogi. Jego mlodszy brat, 24-letni Arthur Chatto jest 29. w
kolejce do tronu. Nalezy do Royal Marine, brytyjskiej piechoty morskiej.
Tak jak starszy brat, studiowal w Edynburgu. Pracowal wowczas jako trener
personalny, a na co dzien interesuje sie fitnessem.

27-letnia lady Amelia Windsor zostala kiedys nazwana “najpiekniejsza
czlonkinia rodziny krolewskiej’. Jest modelka wspolpracujaca ze Storm Model
Management, a jej profil na Instagramie sledzi ponad 100 tysiecy
obserwujacych. Jest 43. w kolejce do brytyjskiego tronu. Z kolei 26-letni
Cassius Taylor okreslany jest jako ten “niegrzeczny” czlonek rodziny
krolewskiej. Ukonczyl studia z zarzadzania sztuka na Uniwersytecie
Goldsmiths w Londynie. W pazdzierniku 2022 roku otwarto pierwsza wystawe,
ktorej byl kuratorem. Oprocz pokazanych na niej dziel sztuki zaproszeni
tatuazysci wykonywali tatuaze odwiedzajacym. Cassius jest 45. w kolejce do
tronu.

Warszawa-Radom traci polaczenia. Ekspert: lotnisko skazane na porazke

Jeszcze przed oficjalnym otwarciem rejsy do kilku krajow z lotniska
Warszawa-Radom zostaly odwolane, a tydzien po starcie pojawila sie
informacja o anulowaniu kolejnego polaczenia z powodu niewystarczajacej
liczby uczestnikow. Czy nowe lotnisko ma szanse odniesc sukces? – Radom w
mojej ocenie jest skazany na porazke w obecnej sytuacji – wyjawia w
rozmowie z Onet Podroze ekspert lotniczy Eryk Klopotowski. Touroperatorzy
pokladaja w nim jednak nadzieje. – To wazny strategiczny region w
centralnej Polsce, nowoczesny terminal i zaplecze w postaci infrastruktury
technicznej – mowi prezes biura podrozy Nekera. Jeszcze przed otwarciem
lotniska Warszawa-Radom z siatki polaczen zniknely rejsy na Majorke, do
Tivatu czy do Kopenhagi. Szef radomskiego lotniska Grzegorz Tuszynski
informowal wowczas, ze jest to “decyzja biznesowa touroperatorow”.
Zapewnial tez, ze nie ma ryzyka skasowania kolejnych lotow. Jednak kilka
dni temu okazalo sie, ze odwolano kolejny kierunek – do Monastiru w Tunezji
– na caly sezon z powodu zbyt malej liczby chetnych. Lotnisko
Warszawa-Radom, ktorego budowa pochlonela prawie 800 mln zl, to jedna z
najwazniejszych i jednoczesnie najbardziej kontrowersyjnych inwestycji
rzadu PiS. Jej zwolennicy przekonywali, ze w tym rejonie Polski przyda sie
nowoczesne lotnisko, bo odciazy warszawski port Chopina, a przeciwnicy
twierdzili, ze to wyrzucanie pieniedzy w bloto, bo nikt nie bedzie chcial
latac z Radomia. Co o inwestycji uwaza ekspert lotniczy i touroperatorzy po
tygodniu funkcjonowania lotniska? Co o inwestycji uwaza ekspert lotniczy i
touroperatorzy po tygodniu funkcjonowania lotniska? Jak wyjasnia Eryk
Klopotowski, optymalizacja siatki polaczen jest normalnym zjawiskiem. –
Dotyczy to takze “lotnisk starych” za kazdym razem, kiedy linia lotnicza
otwiera nowy sezon – tlumaczy w rozmowie z Onet Podroze.

– Najwazniejsze jest jednak to, zeby zrozumiec, ze budujac lotniska, zwraca
sie uwage na obszar ciazenia -tzw. catchment area – czyli mieszkancow w
obszarze do godziny dojazdu. Ale najwazniejsze sa rozmowy z klientami –
liniami lotniczymi. Lotnisko zarabia na pasazerach, ale ich bezposrednio
nie pozyskuje – to praca linii lotniczych – podkresla Klopotowski.

Pytany, od czego zalezy liczba operacji na danym lotnisku, wyjasnia:

Lotnisko mialo juz piec lat na to, aby przekonac klientow – zawiodlo
calkowicie. Byly listy intencyjne i huczne informacje, ale brak
dlugoterminowych zobowiazan – nawet Polskie Linie Lotnicze LOT oferuja
polaczenia tylko do konca pazdziernika.

Tydzien po otwarciu lotniska Warszawa-Radom rzeczniczka Polskich Portow
Lotniczych (PPL) Anna Dermont optymistycznie ocenila pierwsze dni. –
Cieszymy sie, ze wszystko idzie sprawnie. Jestesmy zadowoleni zarowno z
liczby pasazerow, jak i z ich pozytywnych wrazen po wizycie na lotnisku w
Radomiu. Pasazerowie doceniaja komfort, przestrzen i wygode lotniska –
powiedziala rzeczniczka PPL w rozmowie z PAP.

Robert De Niro w wieku 79 lat doczekal sie siodmego dziecka

Robert De Niro w wieku 79 lat doczekal sie siodmego dziecka. Aktor
powiedzial, ze nie jest “fajnym ojcem”, ktorego gra w komedii “Wszystko o
moim starym”. Przyznal, ze bycie ojcem oznacza, ze trzeba byc “surowym w
pewnych sprawach”. Dwukrotny zdobywca Oscara ujawnil informacje o
narodzinach najmlodszego dziecka, promujac swoj nowy film “Wszystko o moim
starym”, podczas rozmowy z kanadyjskim serwisem Entertainment Tonight.
Kiedy Brittnee Blair z ET Canada wspomniala o szostce dzieci, 79-letni
aktor skorygowal jej wypowiedz.- W rzeczywistosci mam ich siedmioro –
powiedzial De Niro do Blair. – Wlasnie urodzilo mi sie dziecko – dodal.

ET Canada potwierdzila u przedstawicieli De Niro, ze aktor jest teraz ojcem
siedmiorga dzieci, ale nie wiadomo, kto jest matka najmlodszego. Do czasu
publikacji artykulu przedstawiciel De Niro nie odpowiedzial na prosbe
Insidera o doprecyzowanie informacji

Robert De Niro doczekal sie siodmego dziecka

Gwiazda takich klasykow jak “Ojciec chrzestny: Czesc II”, “Wsciekly byk”,
“Goraczka” i “Poznaj moich rodzicow” ma dwoje dzieci z pierwsza zona,
Diahnne Abbott, bliznieta z byla partnerka, modelka Toukie Smith, oraz
dwoje dzieci z byla zona, Grace Hightower. W rozmowie z ET Canada DeNiro
powiedzial, ze nie jest “fajnym ojcem”, ktorego gra w komedii “Wszystko o
moim starym”, gdzie wciela sie w rodzica komika Sebastiana Maniscalco.

Przyznal, ze bycie ojcem oznacza, ze trzeba byc “surowym w pewnych
sprawach”.

– To znaczy, nie da sie tego uniknac przy dzieciach – powiedzial. – Nie
lubie, gdy musze ustanawiac zasady i tym podobne rzeczy. Ale czasami po
prostu nie ma wyboru. I mysle, ze kazdy rodzic powiedzialby to samo. Zawsze
chcesz zrobic cos dobrego dla dzieci i dac im kredyt zaufania, ale czasami
nie mozesz – dodal.

– Moje dzieci czasem sie ze mna nie zgadzaja, ale szanuja mnie –
kontynuowal De Niro. – Moja corka, ktora ma 11 lat, czasami daje mi
popalic, a ja sie z nia kloce. Uwielbiam ja, ale wiesz, jak jest. A teraz
moje najmlodsze, sprawi, ze bedzie tego jeszcze wiecej. Ale tak to juz jest
– powiedzial.

Szef InPostu komentuje dane podatkowe. “Jestesmy frajerami?”

Ktora z firm branzy logistycznej placi w Polsce najwieksze podatki? InPost
w tym zestawieniu deklasuje rywali – zauwaza portal podatnik.info. A szef
firmy Rafal Brzoska pyta w serwisie LinkedIn: “Jestesmy frajerami czy nasi
znamienici konkurenci transferuja zyski poza Polske?”. Portal podatnik.info
wzial pod lupe podsumowania finansowe czolowych firm kurierskich
dzialajacych w Polsce. Analiza przyniosla ciekawe wnioski. “Okazuje sie, ze
wszystkie firmy z branzy logistycznej wygenerowaly blisko 17 mld zl
przychodow. InPost, kierowany przez Rafala Brzoske, odpowiada za 4,7 mld
zl, a wszystkie pozostale spolki niemal za 12 mld zl”- czytamy. Portal
podkresla, ze jeszcze ciekawiej robi sie, kiedy zerkniemy w raporty
dotyczace podatkow. “Otoz InPost zaplacil blisko 190 mln zl, a cala jego
zagraniczna konkurencja w sumie jedynie 180 mln zl” – podaje serwis.
Podatek CIT stanowil ponad 4 proc. przychodu InPostu, a w przypadku
pozostalych firm 1,5 proc. Na publikacje zareagowal na swoim profilu na
LinkedIn Rafal Brzoska i to w dosc niewybrednych slowach. “Kolejny
zamkniety rok i kolejny raz – juz trzeci raz z rzedu – InPost Group bije na
glowe cala zagraniczna konkurencje logistyki paczek (razem wzieta) w
zaplaconym podatku dochodowym do polskiego budzetu! Wstyd!” – napisal.

Strzaly w zakladach Mercedesa. Rosnie bilans ofiar

Dwie osoby nie zyja po ataku napastnika, ktory oddal strzaly w zakladach
Mercedesa w Sindelfingen na poludniu Niemiec. Mezczyzna zostal zatrzymany.

Policja z Ludwigsburga potwierdzila akcje na terenie zakladow w
Sindelfingen w Badenii-Wirtembergii krotko przed godzina dziewiata.
“Policjanci i ratownicy sa na miejscu” – napisano wtedy. Dwie godziny
pozniej funkcjonariusze potwierdzili smierc postrzelonego mezczyzny.

Poczatkowo informowano, ze kolejna osoba zostala ciezko ranna. Po godzinie
11 policja przekazano, ze zmarla w szpitalu. Obie ofiary mialy 44 lata.
53-letni napastnik zostal zatrzymany. Policjanci zapewnili, ze w fabryce
nie ma zagrozenia dla pracownikow. Zaklad numer 56, gdzie doszlo do ataku,
to nowoczesna, stawiajaca na innowacje i zrownowazony rozwoj fabryka
Mercedes-Benz, gdzie produkuje sie glownie samochody klasy S. Teren
zakladow zajmuje ponad 220 tysiecy metrow kwadratowych, a do budowy
glownego budynku uzyto betonu z recyklingu.

Przedstawiciele Mercedesa potwierdzil, ze w zakladzie doszlo do incydentu.
“Jestesmy w kontakcie z wladzami i staramy sie wyjasnic wszystkie fakty.
Bezpieczenstwo pracownikow jest na pierwszym miejscu” – zapewnila firma.

“Gazeta Wyborcza”: remont mieszkania Joachima Brudzinskiego pod nadzorem
panstwowej spolki. Europosel odpowiada

Panstwowa spolka miala nadzorowac remont apartamentu europosla PiS Joachima
Brudzinskiego w Warszawie – podala “Gazeta Wyborcza”, powolujac sie na
korespondencje polityka z prezesem Polskiego Holdingu Hotelowego. Dziennik
opublikowal fragmenty maili. Brudzinski w odpowiedzi napisal, ze to
“klamstwo i wyssana z chorej nienawisci manipulacja” i zapowiedzial kroki
prawne wobec autora tekstu. Joachim Brudzinski, jak czytamy w artykule
Wojciecha Czuchnowskiego w “GW”, kupil razem z zona 132-metrowy apartament
w bloku przy ulicy Fabrycznej w Warszawie w lutym 2020 roku. Dziennik
opublikowal fragmenty maili z marca 2020 roku, ktore dotycza remontu tego
mieszkania. To korespondencja miedzy Brudzinskim a prezesem Polskiego
Holdingu Hotelowego Georghe’em Cristescu, dyrektorka do spraw technicznych
i realizacji PHH Agnieszka Lebska oraz szefem firmy remontowej.

“Wyborcza” pisze, ze ma lacznie 35 wiadomosci mailowych Cristescu do
Brudzinskiego, ktore dostala od informatora po kwietniowej publikacji
dotyczacej podsluchow w hotelach zarzadzanych przez PHH.

“Czesc Joachim”, “przyjacielu”, “dzialamy”

Pisownia wszystkich przytaczanych ponizej tekstow jest oryginalna. “Czesc
Joachim, pani dyrektor przygotowala wstepne rzuty, jeden z meblami w
pokojach dzieci, drugi bez. Prosila o twoje OK, aby mogla pojechac do
mieszkania i obliczyc te sciany. Wiem, ze jest w stalym kontakcie z
chlopakami” – napisal do polityka PiS szef PHH.

Brudzinski odpisal mu: “Oczywiscie niech jedzie kiedy tylko ma ochote i
czas. Zapytaj ja prosze Przyjacielu czy ta moja koncepcja z ‘wykrojeniem’
sypialni z salonu jest wg Niej niedobra? Rowniez wejscie do tej mniejszej
lazienki wolalbym zostawic tak jak jest, bo na tej scianie na ktorej Pani
Agnieszka proponuje teraz drzwi chcemy postawic pianino Jagienki:)”
(pisownia oryginalna).

Cristescu odpowiedzial: “OK, dzialamy, pojedzie dzisiaj do chlopakow”. W
pozniejszej korespondencji Lebska ustalala z Cristescu szczegoly dotyczace
wyrownywania scian i sufitow, wyburzania scian, wymiany posadzki. Wyborcza”
zaznaczyla, ze zamieszczona przez dziennik korespondencja nie jest
kompletna. “Nie wiadomo, kiedy sie zakonczyl remont, ile kosztowal i
najwazniejsze – kto za to placil i jak gleboko w prace zaangazowani byli
ludzie PHH, ktorym przy inwestycji kazal pracowac Cristescu” – czytamy w
gazecie.

Mieszkanie w oswiadczeniu majatkowym Brudzinskiego

“GW” przeanalizowala tez oswiadczenia majatkowe Brudzinskiego. Wedlug
dokumentu z 2021 roku mieszkanie przy ulicy Fabrycznej bylo warte 280
tysiecy euro, czyli wedlug owczesnego kursu 1,2 miliona zlotych. Z analizy
oswiadczenia za ubiegly rok – czytamy w dzienniku – wynika, ze Brudzinski
“kupil mieszkanie za 280 tysiecy euro, na co pozyczyl od prywatnej osoby
200 tysiecy euro, po czym szybko splacil 180 tysiecy euro i jeszcze
zbudowal dwa domki za 420 tysiecy zlotych. “Razem daje to 2,2 miliona
zlotych i to bez kosztow remontu mieszkania przy Fabrycznej. W tym czasie
jego dochody to okolo 382 tysiecy zlotych zl rocznie” – pisze Czuchnowski w
“Wyborczej”.

“GW” o “przyjazni Cristescu i Brudzinskiego”

“GW” opisala “przyjazn Cristescu i Brudzinskiego”. “Gdy PiS w 2015 roku
przejal wladze w Polsce, dzisiejszy europosel wspieral jego kariere w
panstwowych spolkach hotelowych” – czytamy. W korespondencji, ktora omawia
“Wyborcza”, Cristescu pisze miedzy innymi o swoim “wsparciu dla dobrej
zmiany w Polsce” i wspolpracy z owczesna wicepremier Jadwiga Emilewicz.
Mail ten zostal wyslany do premiera Mateusza Morawieckiego i przekierowany
do Brudzinskiego.

Do Brudzinskiego – czytamy – Cristescu mial pisac tez maile o “naturze
towarzyskiej”. “W 2016 roku Cristescu przesyla swoje zdjecie z miesiecznicy
smolenskiej, na ktora poszedl razem z corkami. Przemawial wtedy Brudzinski.
Dzisiejszy szef PHH pisze: ‘Dziewczynki pierwszy raz posluchaly wujka
Joachima na zywo! :)'” – pisze “Wyborcza”.

Policjanci do konca nie mogli uwierzyc w slowa kierowcy. “Chyba jestem ten
wyjatkowy”

Policjanci bardzo rzadko maja stycznosc z uczciwoscia, jaka wykazal sie
22-letni kierowca Forda. Bez uprawnien i pijany… zadzwonil na policje, by
zglosic samego siebie i poczekal na przyjazd funkcjonariuszy. Tuz po
majowce, w czwartek 4 maja policjanci spotkali sie z wyjatkowa uczciwoscia
mlodego mezczyzny, ktorego sumienie nie pozwolilo, by dalej lamal prawo,
choc juz zdolal to zrobic.

22-latek z Radomia wczesnym rankiem zadzwonil na alarmowy numer 112, aby
zglosic siebie samego. Dyspozytorowi powiedzial, ze bezprawnie wzial
samochod swoich rodzicow, nie ma prawa jazdy, do tego jest pijany, a z
powodu braku umiejetnosci uszkodzil samochod na krawezniku. Ponadto
poinformowal, gdzie sie znajduje i powiedzial, ze na policjantow poczeka na
przystanku. Sumienie nie pozwolilo mu dalej lamac prawa

I rzeczywiscie, po przyjezdzie patrolu na miejsce podane przez 22-latka,
ten grzecznie czekal na przystanku autobusowym, a uszkodzony Ford stal
obok. Mezczyzna jeszcze raz powiedzial wszystko to, co podczas rozmowy
telefonicznej i przyznal sie do popelnionych czynow. Po przystapieniu do
czynnosci mundurowi w systemach potwierdzili, ze uczciwy chlopak nigdy nie
mial uprawnien, a badanie alkomatem wykazalo niecaly promil alkoholu.

Mezczyzna dodatkowo mial swiadomosc konsekwencji swojego zachowania i
wiedzial, ze grozi za nie odpowiedzialnosc karna. Nawet matce, ktora
przyjechala na miejsce, tlumaczyl, ze musial zglosic sie na policje, by
miec czyste sumienie.

Policjanci byli bardzo zdziwieni takim zachowaniem i przyznaja, ze z taka
uczciwoscia spotykaja sie bardzo rzadko. Sam nawet przyznal, ze “chyba jest
tym wyjatkowym”, ktory dobrowolnie poddal sie karze.

Mimo wszystko radomianin za swoje dzialanie odpowie teraz przed sadem, choc
prawdopodobnie jego postawa zostanie uwzgledniona przez sad jako
okolicznosc lagodzaca.

SPORT

Wicemistrz olimpijski nie ma za co zyc. Zdecydowal sie na desperacki krok
Nijel Amos specjalizuje sie w biegach na 800 metrow. 29-latek w trakcie
swojej kariery dwukrotnie zostal mistrzem Afryki (2014 i 2016), wczesniej
byl mistrzem swiata juniorow w 2012 roku, a na Uniwersjadzie w Kazaniu w
2013 roku rowniez siegnal na zloto. Jednak jego najwiekszy sukces przypada
na igrzyska olimpijskie w Londynie z 2012 roku, gdy siegnal po srebrny
medal z czasem 1:41,73. Lepszy od niego byl tylko Kenijczyk David Rushida,
ktory uzyskal wynik 1:40,91. Ponad dziesiec lat po tamtym sukcesie sytuacja
zyciowa zmusila Amosa do wystawienia swojego medalu na sprzedaz. Zrodlem
problemow Botswanczyka jest trzyletnia dyskwalifikacja, ktora w 2022 roku
nalozyla Athletics Integrity Unit w zwiazku z wykryciem dopingu u sportowca
w czasie zeszlorocznych mistrzostw swiata w Eugene w Stanach Zjednoczonych.

Poczatkowo kara miala wynosic cztery lata, ale gdy zawodnik przyznal sie do
zarzucanego mu czynu, skrocono wyrok do trzech lat. – Ten caly proces byl
dla mnie wymagajacy pod wzgledem finansowym – powiedzial Amos cytowany
przez portal insidethegames.biz. Przynosi ona wstyd calemu mojemu narodowi
– stwierdzil i wyjasnil, ze zgodzil sie przyznac do stosowania dopingu,
poniewaz tak poradzili mu prawnicy i dzieki temu bedzie go czekala krotsza
dyskwalifikacja. Brak startu i zarobkow z nich wynikajacych postawil jednak
lekkoatlete w bardzo trudnej sytuacji. Nie tylko jego. Cala jego rodzine.
Dlatego tez Amos zdecydowal sie na desperacki krok. Sprzedaz najcenniejszej
i najwazniejszej pamiatki, medalu olimpijskiego z Londynu.

– W tej chwili moja jedyna inwestycja jest ten srebrny medal olimpijski z
2012 roku. Jestem w kontakcie z roznymi zainteresowanymi stronami, w tym
doradcami finansowymi, ktorzy wskazuja, w jaki sposob jego sprzedaz moze
utrzymac mnie i moja rodzine – powiedzial Botswanczyk. Wartosc medalu
wyceniana jest na okolo 300 tysiecy dolarow (w przyblizeniu 1,2 mln zl).
Niezwykle trudno jest przezyc, jako sportowiec w Botswanie, gdzie nie
otrzymujemy emerytury ani zadnych wyplat z tytulu ubezpieczenia – dodal
Amos i zapowiedzial, ze nie zamierza odchodzic na emeryture. Chociaz omina
go przyszloroczne igrzyska olimpijskie w Paryzu, to chce przygotowac sie do
mistrzostw swiata w 2025 roku.

Morawiecki pojawil sie na stadionie Rakowa. Podjal decyzje: “Z panstwowego
budzetu”Postanowilismy zainwestowac panstwowe srodki, by wesprzec budowe
stadionu Rakowa – powiedzial premier Mateusz Morawiecki, ktory w czwartek
rano pojawil sie w Czestochowie. Mateusz Morawiecki pojawil sie nawet nie
tyle w Czestochowie, ile konkretnie na stadionie Rakowa. Razem z
przewodniczacym rady nadzorczej Wojciechem Cyganem i wlascicielem klubu
Michalem Swierczewskim przechadzal sie po murawie, a pozniej stanal przed
mikrofonem. – Sport to jest pasja, to jest rozrywka, to jest determinacja,
to jest sztuka walki do samego konca – zaczal swoje przemowienie
Morawiecki. Byly gratulacje – m.in. dla trenera Marka Papszuna czy
wlasciciela klubu Michala Swierczewskiego – ale tez deklaracja. –
Postanowilismy zainwestowac panstwowe srodki, by wesprzec budowe stadionu
Rakowa – zapowiedzial w czwartek Morawiecki.

Po czym dodal: – Nie zgadzam sie z tym, ze Rakow to jest kopciuszek, bo nie
bylo tu zadnej wrozki, ktora w magiczny sposob sprawila, ze klub przeszedl
droge z trzeciego poziomu rozgrywkowego do mistrzostwa w ekstraklasie. To
byla ciezka praca wielu osob – zaznaczyl premier. Pozniej glos zabral
Wojciech Cygan, ktory zdradzil, ze Rakow docelowo chce miec stadion na 15
tys. miejsc, ale na razie zamierza przebudowac dwie trybuny – zachodnia i
poludniowa oraz dobudowac jedno boisko treningowe i poprawic infrastrukture
drogowa w okolicach stadionu.

To wlasnie na to pojda rzadowe pieniadze. A tak przynajmniej wynika ze slow
Morawieckiego. – Wedlug kosztorysu ta przebudowa bedzie kosztowala okolo
60-70 mln zlotych. Ponad polowa tej kwoty, czyli co najmniej 40 mln zlotych
pokryjemy z panstwowego budzetu – powiedzial premier. A wlasciciel klubu
Michal Swierczewski doprecyzowal, ze liczy na to, iz inwestycja
zrealizowana zostanie w polowie przyszlego roku. Nowy stadion dla Rakowa”
czy “Mistrza juz mamy, na nowy stadion czekamy” – krzyczeli kibice Rakowa w
niedziele wieczorem na spontanicznej mistrzowskiej fecie pod stadionem. Od
lat czestochowski klub swoje mecze rozgrywa przy Limanowskiego. To obiekt
nalezacy do miasta, ktory ma tylko jedna zadaszona trybune i moze pomiescic
zaledwie piec i pol tysiaca kibicow. W ostatnich latach byl modernizowany,
ale przy wielu innych stadionach ekstraklasy wciaz wyglada jak ubogi krewny.

Juz wiadomo, ze jesli Rakow dojdzie latem do IV rundy eliminacji Ligi
Mistrzow, bedzie musial przeniesc sie na inny stadion. Najprawdopodobniej
do Sosnowca, gdzie pod koniec lutego otwarto nowoczesny obiekt dla
pierwszoligowego Zaglebia. Tak samo bedzie w przypadku awansu Rakowa do
fazy grupowej Ligi Europy czy Ligi Konferencji. Jestesmy mistrzami Polski z
obiektem, ktory widac za mna. Nie przystoi mistrzowi Polski miec taki
obiekt. Dlatego nastepnym krokiem i juz od jutra naszym podstawowym
zadaniem bedzie to, by mistrz Polski mial godny stadion, na ktorym mozna
grac w europejskich pucharach – mowil prezes Rakowa Piotr Obidzinski, ktory
w niedziele wieczorem tuz po mistrzostwie Rakowa rozmawial z portalem
meczyki.pl.

Druzyna Marka Papszuna w niedziele przegrala na wyjezdzie 0:1 z Korona
Kielce, ale i tak zostala mistrzem Polski, bo dwie godziny pozniej z
Pogonia w Szczecinie przegrala tez Legia (1:2). Dla Rakowa to pierwszy
mistrzowski tytul w ponadstuletniej historii klubu.

Najlepsza druzyna swiata zmiazdzona. Mistrzowie Polski zaskoczyli samych
siebie

Hala juz niemal calkiem opustoszala w srodowa noc, ale z szatni siatkarzy
Jastrzebskiego Wegla wciaz nioslo sie “Campeones, campeones”. Nowi
mistrzowie Polski, ktorzy odebrali tytul Zaksie, przyznaja, ze pomogla im
bolesna porazka, po ktorej nie przespali nocy. A w finale PlusLigi przeszli
droge od niepewnosci, przez napiecie, po presje. – Od trzech dni slyszalem
tylko “Mistrz, mistrz Jastrzebie” – wspomina libero Jakub Popiwczak.
Znaczenie wyciagania wnioskow z porazek to nie tylko pusty frazes. W
przypadku siatkarzy Jastrzebskiego Wegla zaowocowalo to odzyskaniem tytulu
mistrza Polski. Wywalczyli go po raz trzeci w historii, a po raz drugi w
ostatnich trzech latach. Rewelacyjny poziom zaprezentowany w finale
zaskoczyl ich samych – w rywalizacji z broniaca tytulu z Zaksa
Kedzierzyn-Kozle stracili lacznie zaledwie seta. A w ostatnim meczu –
wygranym 3:0 – ani razu nie pozwolili rywalom dobrnac do granicy 20 punktow
(25:15, 25:13, 25:16). I to wszystko na oczach kompletu publicznosci,
ktorego dwa lata temu im brakowalo. Kibice jastrzebian jeszcze przed
srodowym meczem dali probke goracego dopingu, a potem nieustannie go
kontynuowali, niosac na tej fali swoich ulubiencow. W 2021 roku ci ostatni
byli skazani tylko na siebie – ze wzgledu na obostrzenia zwiazane z
pandemia COVID-19 grano przy pustych trybunach.

– To mistrzostwo smakuje wyjatkowo, bo dwa lata temu swietowalismy w hali
przy zamknietych drzwiach. Potem wyszlismy na zewnatrz i kibice pieknie nas
przywitali, ale uznaje, ze dzis pieknie to wszystko dzis sobie odrobilismy,
patrzac na te pelna hale, ktora wlasciwie od polowy trzeciego seta juz
swietowala na stojaco – podkresla srodkowy Jurij Gladyr. Pytanie o smak
zdobytego w srode tytulu dostaje tez Jakub Popiwczak. Libero rzuca:
“Sprawdze”, udaje, ze nadgryza cenny krazek i stwierdza z pelnym
przekonaniem: – Jeszcze lepiej niz pierwsze.

DETEKTYW

Zwyrodnialec znowu zaatakowal

Malgorzata LIPCZYnSKA

Jacek P. trzy razy stal sie bohaterem prasowych artykulow. Jego historia
zaczyna sie w roku 1987. Wtedy zabil i brutalnie zgwalcil 17-letnia
dziewczyne. Cudem uniknal kary smierci i trafil za kraty na 25 lat. W roku
2012 wyszedl na wolnosc. Wtedy w prasie lokalnej pojawily sie artykuly, w
ktorych mieszkancy Hrubieszowa opowiadali o swo- ich obawach. Nie chcieli,
by morderca zostal ich sasiadem. Caly czas pamietali o tej okropnej
zbrodni. Czas podobno leczy rany, ale w roku 2018 okazalo sie, ze Jacek P.
nie zmienil sie. Znowu skrzywdzil dziecko. Przygotowujac sie do opisania
tej historii, rozmawialam z bylymi milicjantami, miesz- kancami
Hrubieszowa, rodzina ofiary, dziennikarzami i oso- ba, ktora doskonale
znala Jacka P. Opowiesc jest brutalna. Ciagnie sie przez ponad 30 lat.
Zbierajac mate- rialy, caly czas zastanawialam sie, czy kolejnej tragedii
mozna bylo unik- nac. To pytanie pojawialo sie bar- dzo czesto w rozmowach
ze swiad- kami wydarzen sprzed lat. Niestety przestepstwa na tle seksualnym
sa wyjatkowe. Trudno w tym przypad- ku mowic, ze w wiezieniu udala sie
resocjalizacja. To kolejny przyklad, ze potrzebne sa bardziej komplekso- we
rozwiazania. Sam pobyt za krata- mi nie rozwiazal problemu. Bomba byla
uzbrojona i caly czas tykala.

Hrubieszow to male miasto polozone przy wschodniej granicy Polski. Ten
region

kiedys nazywano Rusia Czerwona. Do XIX wieku bylo to najdalej wysu- niete
na wschod miasto w Polsce. W okolicy wystepuja najzyzniejsze gleby w
Polsce, tzw. czarnoziemy. W czasach PRL-u swietnie rozwi- jalo tu sie
rolnictwo. Hrubieszow znany byl takze z jedynej w Polsce Ludowej fabryki
lnu. Transformacja gospodarcza w latach 90. nie byla dobra dla regionu.
Pojawilo sie bez- robocie i bieda. Jednak Hrubieszow rowniez w PRL-u mial
swoje zle oblicze. Znajdowalo sie tutaj kilka ulic i miejsc, gdzie strach
bylo sie zapuszczac.

Jacek P. wychowal sie w barakach przy ulicy Ceglanej. Trafial tam naj-
gorszy element – pijacy, ludzie z wie- zienna przeszloscia i osoby, ktore
nic sobie nie robily z obowiazujacego w socjalizmie nakazu pracy. W tej
wlasnie dzielnicy doszlo do tragedii. Jacek P. mial dwa dni wolnego w
srodku tygodnia i postano- wil je dobrze wykorzystac. Ze

swoja dziewczyna na ogol spo- tykal sie w weekendy, wiec teraz mogl
spokojnie zajac sie tym, co najbardziej lubil. Postanowil dobrze sie
zabawic. Wypic kilka butelek alkoholu, poszwendac sie po rewirze, pogadac z
kumplami, moze odwiedzic jedna z dziew- czyn, ktora nigdy facetowi nie
odmawiala. Szczegolnie kiedy wpadalo sie z butelka wodki i zapowiadala sie
calodzienna balanga. W sumie te panie go nie krecily. Wolal bardzo mlode i
niewinne dziewczyny, ale przed kumplami musial grac twardzie- la. W
barakach zycie wygladalo troche inaczej. Jacek mial 21 lat, ale mimo
mlodego wieku calkiem niezly “dorobek”. Kilka kradziezy, rozboje, pobicia,
pobyt w osrod- ku dla trudnej mlodziezy, waga- ry, zaliczone tylko 6 klas
szkoly podstawowej. Sporo tego bylo. Mozna jeszcze dodac nieudany zwiazek z
Marzena, z ktora mial rocznego synka.

Jacek wrocil z pracy z noc- ki. Probowal sie przespac, ale slabo mu to
wychodzilo. Rano wyczolgal sie z wyra. W pokoju bylo przerazliwie zimno.
Dzien wczesniej zapomnial napalic w piecu. Spojrzal na termometr za oknem –
minus 24 stopnie. Pokiwal z uznaniem glowa.

“Musze rozpalic w piecu, bo jesli wroce tu na noc, moga byc problemy” –
pomyslal. Przeszukal szafke w kuchni i znalazl tylko reszki wina w butelce
otworzonej kilka dni temu. Pociagnal solidny lyk i przez moment rozkoszowal
sie przerazliwie zimnym plynem splywajacym do zoladka. Dopiero po chwili
poczul cieplo. Alkohol poprawil mu humor, ale on potrzebowal wiecej.
Doskonale wiedzial, ze w portfelu nic nie znajdzie. Kasy starczy mu co
najwyzej na kilka piwek, ale to przeciez nie alkohol.

– Do dupy z takim zyciem. Chodze do pracy i nie stac mnie na wodke –
powiedzial do siebie ze smutkiem.

Wisiala nad nim jeszcze grzyw- na nalozona przez sad za pobicie. Z robota
juz dawno by skonczyl, ale zarowno kurator, jak i przy- znany z urzedu
adwokat radzili mu do czasu ogloszenia wyroku zyc spokojnie i chodzic
grzecznie do pracy. Nastraszyli go, ze w innym przypadku trafi za kraty.
Nie bal sie za bardzo wiezienia, ale jakis czas temu poznal super laske.
Dla niej rzucil matke swojego syna. Oswiadczyl sie i powaznie myslal o
slubie. Arleta byla tego warta. Kochal ja bardzo, a ona mowila mu: “Ty moj
wariacie. Ustatkuj sie, popraw, a moi rodzice na pewno zgodza sie na
wesele”.

Szybko oproznil butelke i poszedl na obchod dzielnicy. Bylo jeszcze bardzo
wczesnie. Pod sklepem spozywczym nie spotkal zadnego kumpla. U pani Basi w
blaszaku ublagal butelke wina na kreche i wrocil do swoje- go pokoju. Bylo
za zimno na picie na dworze. W piecu hajcowalo sie w najlepsze. W pokoju
zro- bilo sie troche przyjemniej i cie- plej. A moze to wino poprawilo
nastroj?

Pil malymi lykami prosto z butelki i obmyslal, jak tu poradzic sobie z
brakiem forsy. Rozwiazanie znalazlo sie szybko. Musi zajrzec do babci.
Powinna dostac emery- ture i na pewno odpali mu kilka zlotych. Staruszka
doskonale wie- dziala, na co wnusiowi potrzebna jest kasa, ale byla to
jedyna oso- ba, ktora potrafila go zrozumiec. Nigdy nie obwiniala i nie
besztala. Pewnie miala wyrzuty sumienia i uwazala, ze to nie jego wina, ze
zszedl na zla droge.

– To wina twojej matki. Nigdy nie miala dla ciebie czasu. To przez nia
trafiles do domu dziec- ka – mowila, a on ja za to kochal bezgranicznie.

– Babcia poratuje kasa? – bez skrepowania rzucil zamiast dzien dobry, kiedy
wszedl do niewiel- kiego mieszkania.

– Nie mam, ta dziwka dzisiaj wpadla i wszystko mi zabrala – cicho
odpowiedziala, jakby wsty- dzila, ze nie potrafila sie obronic.

Doskonale wiedzial, kto kryje sie za slowem “dziwka”. Synku nie rob zadnych
glupstw. Malo masz problemow. Chcesz trafic do pierdla? – pro- bowala go
zatrzymac, ale bylo za pozno.

Jacek zdazyl sie nakrecic. Do tego wpadl na swietny plan. Jesli odzyska od
matki zakoszona od babci emeryture, to bedzie mial kase na zabawe. Cos tam
odda babci, ale wiekszosc przepije.

Hrubieszow to male mia- sto. Wszedzie blisko. Do tego zlosc dodawala mu
sily i ener- gii. Szybko znalazl sie w pobli- zu baraku, w ktorym mieszkala
matka. Nie mial dobrych wspo- mnien z tym miejscem. Pamietal pijana matke i
obcych facetow przychodzacych do jego domu jak do siebie. Nie zwracali uwa-
gi na malego chlopca, dopoki on nie przeszkadzal im w piciu z matka. Czesto
slyszal ich posa- pywanie za kotara zaslaniajaca lozko kobiety. Potem
glosne chrapanie nie pozwalalo mu zasnac. Nie probowal wolac
matki.Wiedzial,czymsieto konczy. Miala ciezka reke. Pamietal tez wizyte
mili- cjantow z pania kurator.

Nawet nie plakal, jak

go zabierali. Dopiero

potem przekonal sie, ze

w domu dziecka wcale

nie jest lepiej. Uciekal

i zaliczal kolejne

placowki.

Aby dotrzec do domu matki, musial przejsc obok miesz- kania swojej bylej

dziewczyny. Poklocil sie z nia strasznie i pewnie dawno, by o niej
zapomnial, ale byl jeszcze syn. Nie pomagal przy dziecku. Nie znal sie na
maluchach kom- pletnie. Moze jak dzieciak podro- snie, to bedzie go
czesciej widy- wal. Takie mial plany. Zawsze, kiedy byl w okolicy, lubil
zajrzec przez okno i popatrzec na syna. Tym razem tez tak zrobil. To, co
zobaczyl w srodku, bardzo go zdenerwowalo. Na kanapie sie- dziala jego
matka i trzymala syna na kolanach.

– Przeciez mowilem ci, ze masz sie nie zblizac do dzieciaka – ryk- nal na
kobiete, kiedy bez pukania wparowal do mieszkania.

Zaraz potem przypomnial sobie o emeryturze babci.

– Oddaj forse babci – rzucil rozkazujacym tonem.

– Nie wtracaj sie w nasze roz- liczenia – odpowiedziala.

Oddala dziecko matce i zamierzala wyjsc. Chciala unik- nac awantury.

– Nigdzie nie pojdziesz! – stal w drzwiach i czul sie panem sytuacji.

W malym i zagraconym poko- ju nie miala gdzie sie ukryc. Doskoczyl do
kobiety i szyb- ko przeszukal jej kieszenie. Spodziewal sie, ze z emerytury
niewiele zostalo, ale liczyl, cho- ciaz napare groszy. Nie znalazl nic. To
go rozzloscilo jeszcze bardziej. Postanowil dac kobiecie nauczke. Kilka
razy silnie ude- rzyl ja w glowe. Rzucil na krze- slo i zaszedl od tylu. Z
kieszeni wyciagnal noz i zblizyl ostrze do szyi ofiary.

– To wszystko twoja wina. Musisz teraz zaplacic za mnie grzywne – na ten
pomysl wpadl nagle. Uznal, ze bedzie to dobre rozwiazanie.

Aby jeszcze bardziej nastra- szyc kobiete, przeciagnal kilka razy ostrzem
po apaszce na szyi.

– Nie zartuje. Masz dzisiaj do sadu wplacic kase. Jak nie to cie dopadne i
wykoncze – wykrzyczal jej prosto do ucha.

Potem jeszcze kilka razy ude- rzyl kobiete w twarz i wyszedl z mieszkania.
Po chwili wrocil. Uchylil drzwi i rzucil w kie-

runku matki:

– Jak jeszcze raz zabie- rzesz babci rente, to ci tak wpier…, ze nikt cie
nie

pozna.

Kilka minut pozniej popijal piwo u kumpla w domu. Wtedy zauwa-

zyl krew na rekach. Nie zmartwil sie specjalnie. Do matki musialo dotrzec,
ze nie ma innego wyjscia, jak zaplacic za niego sadowa

kare.

Kolo poludnia do alkoho-

lowej libacji dolaczyl sie Franek, ktory mieszkal w sasiednim baraku.
Szkiely cie dzisiaj szukaly. Podobno cos nawywijales u bylej i matka
zglosila to na psiarnie – ta informacja zmrozila Jacka.

Nie spodziewal sie, ze mat- ka pojdzie na milicje i opowie o pobiciu. Teraz
doszedl mu jeden problem. Moze trafic za kraty. Ale kto by sie martwil,
kiedy pelno w szkle.

Marta miala 17 lat. Uczyla sie w III klasie ogolniaka. Byla wzorowa
uczennica.

Wszystko jej przychodzilo z latwo- scia. Do tego kolezanki i nauczycie- le
bardzo ja lubili. Takie polaczenie rzadko chodzi w parze. Prymusi sa
uwielbiani przez nauczycieli, ale na

Dziewczyna pod wieczor wracala do szkolnej bursy. Bylo ciemno i strasznie
zimno. Mroz szczypal w policzki, ale ona tego nie czula. Rozgrzewaly ja
emocje. Jak dobrze pojdzie, to za kilka tygodni bedzie mogla sama prowadzic
auto. Nauczyciele przestrzegali przed przechodzeniem miedzy barakami przy
ulicach Ceglanej i Zamojskiej. Jednak Marta nie martwila sie tym. Bylo zbyt
chlodno, by jacys pijacy urzadzili sobie impreze na powie- trzu. Zeby
ominac ten nieciekawy region, musialaby nadlozyc niezle drogi. To nie byla
dobra pogoda na dlugie spacery.

Dziewczyna zapomniala reka- wiczek, dlatego wcisnela dlonie gleboko w
kieszenie. Probowala je rozgrzac. Nagle uslyszala czyjes

wiedziala, o co mu chodzi. Rozpaczliwie zaczela sie bronic. Kilka razy bez
pardonu przylozyla mu piescia miedzy oczy. Bronila sie zaciekle. To
rozwscieczylo napastnika. Nagle przed oczyma zobaczyla wielkie ostrze noza.
Potem poczula pierwsze uderze- nie. Metal zazgrzytal na zebach. W ustach
pojawila sie krew. Jej opor slabl. Zrozumiala, ze nie ma szans z bandyta.
Wkrotce stracila przytomnosc.

P rzed polnoca milicjant

dyzurujacy w komendzie

odebral telefon z informa- cja o kobiecie lezacej na boisku szkolnym od
strony barakow bylo rozebrane. Nogi szeroko rozrzucone, co nie pozostawialo
watpliwosci, ze doszlo do gwaltu. Niestety kobieta nie zyla.

Milicjanci szybko powiaza- li fakty. O godzinie 22 dosta- li zgloszenie z
bursy szkolnej o uczennicy, ktora nie wrocila na noc. Na miejsce wezwano
dyrektorke bursy. Twarz dziew- czyny byla strasznie zmasa- krowana, ale
kobieta nie miala watpliwosci, ze to jej podopiecz- na. Baraki i mezczyzna
z bujna czupryna to mogl byc Jacek P. Tym bardziej ze tego samego dnia do
komisariatu zglosila sie matka mezczyzny i opowiedziala o pobiciu i
grozbach. Jacek P. byl doskonale znany w srodowisku milicyjnym. Juz nie raz
stwa- rzal problemy. Funkcjonariuszy ponownie wyslano do jego domu. Byli
juz tam w poludnie, ale niko- go nie zastali. Tym razem im sie
poszczescilo. Kompletnie pijanego mezczyzne wyciagneli z lozka. To byly
czasy, w ktorych nikt sie nie przejmowal, ze podejrzany jest pijany.
Milicjanci od razu wzie- li go w obroty. Mieli przeciez do czynienia z
bardzo bestialskim morderstwem. Nie bylo taryfy ulgowej. Jeden z
mundurowych opowiedzial nam, jak wygladalo to przesluchanie. Oszczedzimy
czytelnikowi brutalnych szczego- low. Wspolczesni bandyci moga sie cieszyc,
ze nic podobnego ich nie spotka.

Jacek P., mocno przycisnie- ty, przyznal sie do morderstwa i gwaltu. To
bylo wstrzasajace wyznanie. Zwyrodnialec napadl na dziewczyne okolo godziny
19. Zabil i potem zgwalcil.

– Mogla sie nie bronic i dac mi czego potrzebowalem – stwierdzil. Cialo
dziewczyny zaciagnal na szkolne boisko i tak pozosta- wil. Potem spokojnie
poszedl pic. Kiedy naszla go ochota na seks, postanowil sobie ulzyc jeszcze
raz. Wiedzial, ze dziewczyna nie zyje, ale nie przeszkadzalo mu to. Ta
zbrodnia poruszyla wiele osob. Proces relacjonowaly media ogolnopolskie.
Prokurator zadal

kary smierci. W tamtych latach nie bylo dozywocia. Wszystkim wydawalo sie,
ze kara 25 lat pozbawienia wolnosci to zbyt malo. Zabic mloda dziewczyne i
wyjsc na warunkowe zwolnienie po 13 latach to kpina ze sprawie- dliwosci –
wielu komentowalo.

Moze dlatego wyrok 25 lat pozbawienia wolnosci wydany przez Sad Okregowy w
Zamosciu w roku 1988, byl uwazny za wiel- ki blad.

– Jacka P. znalem doskonale. Przewijal sie w naszych inter- wencjach od
dawna. Kradzieze, rozboje, pobicia. Chlopak byl calkowicie pozbawiony
uczuc. Nie interesowal sie swoim dzieckiem. Znecal nad matka. Chyba jedyna
osoba, ktora szanowal byla bab- cia. Sad wydal zly wyrok. Bylismy wsciekli.
Jedyna pociecha byl fakt, ze na kilka lat mielismy z nim spo- koj –
wspomina byly milicjant.

Dziennikarskie praktyki M(rok 2012)

arzena Bartkowiak juz jako dziecko wyma- rzyla sobie, ze zostanie

dziennikarka. Nie interesowala ja telewizja i radio. Chciala pisac
prawdziwe reportaze. Moze dla- tego zamiast studiow dziennikar- skich
wybrala polonistke. Slowo pisane bardziej ja interesowa- lo. Po pierwszym
roku studiow musiala odbyc praktyki. Udalo sie je zalatwic w duzej ogolno-
polskiej gazecie. Byla szczesliwa. Co prawda w gazecie wiecej bylo fotek
niz teksu, ale nie mialo to dla niej znaczenia. Miala okazje

podpatrzyc zawodowych dzienni- karzy w akcji i tylko to sie liczylo.
Pierwsze teksty napisala o remoncie drogi i zamknietej szkole w malym
miasteczku. Nic powaznego, ale przeciez nie od razu dostaje sie Pulitzera.
Za to kolejny temat ja zaskoczyl. Szef oddelegowal ja do pomocy przy
pisaniu bardzo waznego tekstu. Po odsiedzeniu 25 lat wiezienia na wolnosc
mial wyjsc morderca i gwalciciel 17-letniej dziewczy- ny. Mieszkancy
jednego z osiedli w Hrubieszowie byli przerazeni. Nie chcieli, zeby byly
skazaniec

zamieszkal w ich okolicy. Mloda studentka w archi- wum odszukala teksty na
temat Jacka P. Wertowanie starych gazet bylo niezla przygoda. Poniewaz w
internecie nie znalazla duzo tekstow na temat tego przestep- stwa, udala
sie do biblioteki. Zamowila kilka rocznikow z tam- tego okresu i zabrala
sie do pracy. Posrod zapachu starego papieru i kurzu, ktory zmuszal do
kicha- nia, zanurzyla sie w swiat PRL-u. W gazetach bylo kilka fotek, ale
tylko czarnobiale, a jakosc byla tak slaba, ze niewiele bylo widac. Ze
zdjecia jakosci ksero spogla- dala na twarz Jacka P., mlodego mezczyzny,
ktory zabil i zgwalcil licealistke. Sad byl zszokowany brutalnoscia
przestepcy i pozwo- lil na opublikowanie jego wize-

runku i danych personalnych. “Dzisiaj, by juz tak nie bylo. Najwieksi
bandyci korzystaja z prawa do ochrony” – z uzna- niem pokiwala glowa. “Kara
za takie przestepstwa musi byc dotkliwa. Bandyci nie boja sie pobytu w
wiezieniu, ale pokaza- nie twarzy publicznie ich prze- raza. Dlaczego tak
sie dzieje?” – szukala w myslach odpowiedzi. Nie znalazla jej. Przeciez
Jacek P. wiedzial, ze na wolnosc wyjdzie po kilku latach. Nawet jesli
spotkam go na ulicy, to nie rozpoznam chlopaka ze zdjecia

w gazecie.

Historia byla przerazajaca.

Zapowiadalo sie wielkie dzien- nikarskie wyzwanie. To, co potem sie
wydarzylo, zmienilo jej plany na przyszlosc. W teren ruszyla z doswiadczo-
nym dziennikarzem. Wkrotce przekonala sie, ze we wspolcze- snym
dziennikarstwie nie ma dla niej miejsca.

– Zaczniemy od rozmowy z matka Marty. To dziewczyna, ktora zabil Jacek P. –
zapowie- dzial Wojtek.

Niski i troche pulchny mez- czyzna. Ubrany byl niechlujnie i z wygladu
blizej mu bylo do zula spod sklepu spozywcze- go niz uznanego i powazanego
przez szefow dziennikarza ogol- nopolskiego dziennika. Ale prze- ciez nie
szata zdobi czlowieka – pocieszala sie.

Matka ofiary byla juz w pode- szlym wieku. Jej swiat zawalil sie 25 lat
temu. Wszystko wskazywa- lo na to, ze nie potrafila sie z tym pogodzic.
Wojtek zadzwonil do drzwi mieszkania. Kobieta nie chciala rozmawiac, ale on
prze- konywal ja tak dlugo, az w kon- cu wpuscila gosci do domu. Nie
zgodzila sie na zdjecia, ale Wojtek nie przejmowal sie tym, zrobil jej
fotke telefonem z ukrycia.

– W naszej gazecie najwazniej- sze jest zdjecie. Jesli nie masz ilu-
stracji, to nikt ci tekstu nie wezmie – tlumaczyl, kiedy wyszli od kobiety.

Matka niewiele im powiedzia- la. Nawet nie potrafila odpowie- dziec na
pytanie, czy wybaczyla mordercy.

– To nie ma znaczenia. Zawsze wymyslisz cos pasujacego pod for- mat tekstu
– skwitowal nieudana rozmowe.

Marzena byla zdziwiona, ale uwaznie obserwowala dziennikarza. Potem bylo
jeszcze gorzej. Kobieta, z ktora Jacek P. mial dziecko, nie chciala ich
wpuscic do mieszkania. Wojtek wsunal noge miedzy drzwi i futryne i
negocjowal. Dopiero kie- dy kobieta zagrozila, ze zadzwoni na policje, to
odpuscil. Oczywiscie zdazyl zrobic zdjecie.

– Co za suka – skwitowal nie- zadowolony dziennikarz.

Probowali dotrzec do syna mordercy, ale okazalo sie, ze wyjechal za praca
do Anglii.

– Fotka, fotka, potrzebujemy zdjecie syna mordercy – mruczal pod nosem.

Szybko znalazl rozwiazanie. Odszukal profil syna Jacka P. na Facebooku.
Sciagnal kilka zdjec i nie ukrywal zadowolenia.

– Swietnie nam idzie – pod- sumowal, a jej wydawalo sie, ze ciagle nic nie
maja.

Potem odszukali jeszcze Arlete, z ktora Jacek planowal slub. Podobno
odwiedzala go w wiezieniu i obiecywala, ze poczeka na niego. Nie udalo sie
tego ustalic, poniewaz rowniez i ona nie chciala rozmawiac z dziennikarza-
mi. Marzena wspolczula jej. Kobieta prawie poslu-

bila morderce.

– W sumie to nie wia- domo, jak bylo – Marzena miala wiele pytan, ale
Wojtek uznal, ze nie war-

to dalej szukac.

– Bedzie git. Mamy dziewczyne morder- cy, ale hit – wymam-

rotal, zacierajac rece z zadowolenia.

Przez kilkanascie minut kre- cili sie jeszcze w okolicy ulicy Ceglanej,
gdzie mieszkal morder- ca. Pytali o Jacka P. Wiele osob go pamietalo.
Szczegolnie osoby starsze.

– Straszny dran. Takie morder- stwa sie zapamietuje. Powinien dostac kare
smierci. Troche strach, ze taki potwor wyjdzie na wolnosc – mowili
mieszkancy, ale nie bra- kowalo tez innych glosow:

– Czy to jedyny przestepca w tej okolicy? Te baraki to wyle- garnia
kryminalistow. Tu zawsze bylo strach zapuscic sie po zmro- ku, w dzien tez
wcale nie jest lepiej. My sie tu takich nie boimy.

Na koniec Wojtek zrobil kil- ka zdjec najbardziej obskurnych zaulkow. Kilka
barakow bylo wyremontowanych i pieknie odmalowanych. Takie widoki
dziennikarza nie interesowaly.

Po powrocie do redakcji podzielili sie praca. Marzenie przypadlo opisanie
rozmowy z matka ofiary i byla dziewczyna. Zabrala sie do pracy. Temat byl
skomplikowany i niejednoznacz- ny. Chciala pokazac prawdziwy dramat tych
kobiet. Stracic corke albo miec dziecko z morderca to prawdziwa tragedia.

Gotowy tekst przeslala Wojtkowi. On mial wszystko polaczyc w spojna calosc.
Temat w redakcji bardzo sie spodo- bal, wiec musieli sie spieszyc, by
zdazyc przed zamknieciem wydania.

Marzena byla dumna ze swojej pracy. Mimo ze to, co wydarzylo sie w terenie
i zacho- wanie dziennikarza bardzo jej sie nie podobaly, ale temat byl
wyjatkowo trudny. Probowala go wytlumaczyc. Nastepnego dnia, kiedy
przeczytala artykul w gazecie, nie wierzyla wlasnym oczom. Jej tekst zostal
komplet- nie zmieniony. Pojawily sie zda- nia, ktorych rozmowcy wcale nie
wypowiedzieli. Problem oddany byl tylko w czarnych kolorach. Odniosla
wrazenie, ze artykul mial tylko szokowac i straszyc. W ciagu miesiaca
praktyk byla swiadkiem wielu takich akcji. Dla obiektywnego dziennikarstwa
nie bylo tam miejsca. Pod wplywem tych wydarzen zmienila plany na
przyszlosc. Nie widziala siebie w takiej roli.

Pani Genowefa wybrala sie do spozywczaka po chleb i mleko. To byl codzienny

rytual. Uwielbiala swieze chru- piace pieczywo i goraca kawe zbo- zowa z
mlekiem. Przed wejsciem do sklepu, na ziemi lezal telefon komorkowy.
Kobieta podniosla go i postanowila odszukac wlasci- ciela. Na osiedlu
raczej wszyscy sie znali. Wystarczylo przejrzec zdjecia w aparacie i
odszukac znajome twarze. Starsza kobieta nie bala sie nowoczesnego sprze-
tu. Byla z nim obeznana. Miala corke i wnuczke w Anglii i potra- fila
prowadzic z nimi rozmowe przez internet. Robienie fotek i wysylanie ich
przez telefon nie bylo dla niej rowniez zadnym wyzwaniem.

Jednak zdjecia znalezione w telefonie wprawily ja w zaklo- potanie.
Znalazla tam mnostwo pornograficznych fotografii. Na wszystkich byl ten sam
star- szy mezczyzna i dziewczynka. “Przeciez to dziecko” – zauwazyla z
przerazeniem.

Nie zamierzala szukac wla- sciciela telefonu na wlasna reke. Przeciez mogl
nim byc ohydny pedofil z fotek. Udala sie do komisariatu policji. Oddala
tele- fon i opowiedziala, co znalazla.

Policjanci spisali zeznania i dokladnie obejrzeli zdjecia i filmy. Juz na
pierwszy rzut oka wygladalo na to, ze fotki zrobil wlasciciel telefonu.
Materialy pornograficzne raczej nie zostaly sciagniete z internetu.

– Znam tego goscia – krzyknal jeden z policjantow. – To Jacek P. – Ten
morderca z lat 80.? –

dopytywal sie mlody policjant.

– Tak! Ten sam. Odsiedzial caly wyrok, dokladnie 25 lat i w 2012 roku
wyszedl na wolnosc. Przez kilka miesiecy mielismy go na oku, ale wydawalo
sie, ze facet sie ustatkowal – wytlumaczyl kie- rownik dzialu kryminalnego.

– Tacy nigdy sie nie zmienia. Jedziemy po gnoja? – mlody az rwal sie do
akcji. Zdjecia seksu z dzieckiem bardzo go poruszyly.

To byla szybka pilka, jak mowi mlodziez. Policjanci wparowali do mieszkania
Jacka P. Ten nie byl specjalnie zaskoczony, kiedy uslyszal o znalezionym
telefonie komorkowym. Funkcjonariusze zabezpieczyli tez jego kompu- ter.
Wkrotce okazalo sie, ze jest

tam wiecej podobnych zdjec i filmow.

Jacek P. przyznal sie do winy. Dziewczynka okazala sie 11-let- nia corka
jego kolegi. Wkupil sie w jej laski prezentami. Czestowal rowniez
narkotykami. Odurzona dziewczynke wykorzystal kilka razy. Swoje zboczone
praktyki nagrywal, by moc sie nimi potem cieszyc. Zatrzymany nie widzial
niczego zlego w seksie z 11-latka.

– Do niczego jej nie zmuszalem. Sama tego chciala – tlumaczyl.

Chyba rzeczywiscie nie zda- wal sobie sprawy, ze dopuscil sie strasznego
przestepstwa. Dziewczynke przeslucha- no w obecnosci psychologa.
Przesluchanie potwierdzilo, ze Jacek P. nie zmuszal jej do seksu sila.
Najpierw podal jej narkoty- ki, potem wykorzystal i wszystko nagral.
Kolejne zblizenia wymusil grozac, ze kompromitujace filmy wrzuci do
internetu.

Sledczy przedstawili Jackowi P. lacznie piec zarzutow, w tym molestowania,
wielokrotnego wykorzystywania seksualne- go osoby maloletniej, a tak- ze
udostepniania jej srodkow odurzajacych.

W styczniu 2020 roku przed Sadem Rejonowym w Hrubieszowie ruszyl proces
Jacka P. Toczy sie za zamkniety- mi drzwiami. Zainteresowanie mediow bylo
olbrzymie. Na kory- tarzu pod sala sadowa zebral sie tlum dziennikarzy.
53-letni mez- czyzna z opuszczona glowa w asy- scie policjantow wszedl na
sale. Nie chcial, by kamery zarejestro- waly jego twarz. Za seks z
nieletnia grozi mu 12 lat wiezienia. Czy tym razem sad rowniez bedzie mial
odwage wydac lagodny wyrok? Nawet jesli zostanie orzeczona najsurowsza
kara, Jacek P. opusci wiezienie majac 65 lat.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto