DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 247) (6712)
11 wrzesnia 2023r.
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Kapitan Reksio zaprasza na sport a ja zycze fajnego nowego tygodnia 🙂
Ania Iwaniuk
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
10 wrzesnia 2023r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
SIATKOWKA
Pewny awans Polakow! Czas na powazne granie! I tylko ten trzeci set
Polska pokonala Belgie 3:1 (25:16, 25:17, 23:25, 25:22) w 1/8 finalu
mistrzostw Europy. Od samego poczatku podopieczni Nikoli Grbicia
kontrolowali wydarzenia boiskowe. Swietnie funkcjonowal blok, ktory
przyniosl Polakom az 18 punktow. W cwiercfinale Bialo-Czerwoni podejma
Serbie. Mecz odbedzie sie we wtorek o godz. 18.00.
Polacy mecz rozpoczeli bardzo mocno i swietnie grali blokiem. Jezeli ten
element nie przynosil bezposrednich punktow, to dawal kontry, w ktorych
skuteczny byl Olek Sliwka. Po stronie rywali jedynie Ferre Reggers
odplacal sie skutecznymi atakami. Jednak po jego autowym uderzeniu
przewaga podopiecznych Nikoli Grbicia wynosila piec punktow (11:6).
W srodkowej czesci seta Polska pewnie kontrolowala wydarzenia na boisku.
Niemal kazda dluzsza akcja padala lupem naszej druzyny, ktora byla
swietnie przygotowana taktycznie do tego starcia. Od samego poczatku z
gry wylaczony zostal lider Belgow, Sam Deroo, ktory nie mogl przebic sie
przez blok. I wlasnie punkt tym elementem podwyzszyl przewage druzyny
Nikoli Grbicia do siedmiu punktow (20:13).
Koncowe fragmenty rowniez uplynely pod znakiem dominacji polskiej
druzyny. Kolejne bledy Belgow w ataku pozwolily na kontrole.
Przestrzelone uderzenie Desmeta dalo Bialo-Czerwonym zwyciestwo w
pierwszej partii 25:16. Decydujacy w tym secie okazal sie blok, ktorym
Polacy zdobyli az piec punktow.
I to wlasnie ten element dal Polakom fantastyczne otwarcie drugiego
seta. Cztery kolejne punktowe bloki sprawily, ze prowadzenie naszego
zespolu bylo juz pieciopunktowe (5:0).
Jednak spore problemy Polska miala z gra w ataku. Kilka nieskutecznych
zagran dalo kontry rywalom, ktore Ci skrzetnie wykorzystali i zblizyli
sie na dwa punkty (6:4). Kolejne akcje byly granie niemal punkt za
punkt. Blok na Kaczmarku sprawil, ze prowadzenie Polski dalej bylo
skromne (12:10).
Sytuacja zmienila sie, gdy w pole serwisowe wszedl Jakub Kochanowski.
Jego as i seria kolejnych dobrych zagrywek znacznie ulatwila gre
Polakom. Po skutecznym ataku z szostej strefy Tomasza Fornala przewaga
Bialo-Czerwonych wynosila juz siedem “oczek” (19:12). Koncowka znow
przebiegla pod kontrola Polski i po autowej zagrywce Jolana Coxa drugi
set padl lupem naszego zespolu 25:17.
Poczatek trzeciego seta to ponownie swietna gra Bialo-Czerwonych. Atak w
aut Sama Deroo dal Polsce cztery punkty przewagi (5:1). Belgowie jednak
powoli zblizali sie naszego zespolu. Dwa skuteczne ataki Desmeta w
kontrze doprowadzily do remisu (9:9).
Kolejne akcje nie byly udane dla druzyny Nikoli Grbicia. Szkoleniowiec
zdecydowal sie na kilka zmian i atak w aut Bartosza Kurka dal pierwsze w
meczu prowadzenie Belgom (11:10). Gra dlugo utrzymywala sie punkt za
punkt, ale po kolejnym bledzie Kurka, na boisko powrocil Kaczmarek.
Zablokowany atak Sliwki dal druzynie Emanuele Zaniniego dwa “oczka”
przewagi (19:17).
Belgia dlugo utrzymywala minimalne prowadzenie i skuteczny atak Desmeta
z szostej strefy sprawil, ze byli blisko wygrania trzeciej partii
(23:21). Chwile pozniej ten sam zawodnik dal naszym rywalom dwie pilki
setowe. Koncowka byla popisem przyjmujacego Belgii i kolejne jego
skuteczne zagranie dalo graczom Emanuele Zaniniego zwyciestwo 25:23.
Poczatek czwartego seta byl kopia trzech poprzednich. Blok na Reggersie
i as Semeniuka dal Polsce cztery punkty przewagi (6:2). Jednak i tym
razem podopieczni Nikoli Grbicia roztrwonili prowadzenie. Dwa ataki w
aut i trzeci zablokowany w wykonaniu Kamila Semeniuka sprawil, ze na
tablicy wynikow pojawil sie remis 10:10.
Wtedy jednak ponownie przypomnial o sobie polski blok. Dobra gra w tym
elemencie i skutecznosc Norberta Hubera daly Bialo-Czerwonym dwa punkty
przewagi (18:16). Wtedy trener Grbic siegnal po tajna bron, ktora bylo
wejscie Wilfredo Leona na zagrywke. Przyjmujace mial nieco szczescia,
ale pilka przewinela sie po tasmie i spadla w boisko Belgow (19:16).
To jednak nie podlamalo naszych rywali. Skutecznosc graczy Nikoli
Grbicia w ataku mocno spadla, a Belgowie byli swietni w kontrach. Po
punktach Coxa i Deroo doprowadzili do remisu 19:19. Po czasie, o ktory
poprosil Nikola Grbic znow swietna akcja popisali sie rywale. Desmet
atakiem po bloku dal im jednopunktowe prowadzenie (20:19).
W kluczowych momentach znow zafunkcjonowal polski blok. Semeniuk
zatrzymal Coxa, dzieki czemu dal dwupunktowe prowadzenie naszej druzynie
(23:21). Za chwile kolejny punkt tym elementem dolozyl Kochanowski. Blad
Belgow w ostatniej akcji dal Polsce zwyciestwo 25:22 awans do cwiercfinalu.
Po 16 punktow dla naszej kadry zdobyli Lukasz Kaczmarek i Aleksander
Sliwka. Bardzo dobry mecz rozegral Norbert Huber, ktory dodal do dorobku
zespolu 12 “oczek” na wysokiej, 77 proc. skutecznosci w ataku. Do tego
wykonal az 25 zagrywek i jego gra w tym elemencie dala wiele pozytywow
Polsce.
Cwiercfinal pomiedzy Polska a Serbia zostanie rozegrany we wtorek o
godz. 18.00.
WIOSLARSTWO
-Swietny start Polakow na mistrzostwach swiata! Mamy brazowy medal
Czworka podwojna Dominik Czaja, Fabian Baranski, Miroslaw Zietarski i
Mateusz Biskup wywalczyla brazowy medal wioslarskich mistrzostw swiata w
Belgradzie. Zloty medal zdobyli Holendrzy, a srebrny Wlosi.
To jedyna polska osada wioslarska, ktora ma aktualnie zapewniony start w
przyszlorocznych igrzyskach w Paryzu.
To drugi medal Bialo-Czerwonych zdobyty w stolicy Serbii. Dzien
wczesniej Artur Mikolajczewski stanal na trzecim stopniu podium w
rywalizacji jedynek wagi lekkiej.
Polska czworka, ktora bronila tytulu, po kilkuset metrach finalowej
rywalizacji byla na trzeciej pozycji. Dosc zdecydowanie prowadzili
Holendrzy, dalej plyneli Wlosi. Na polmetku bialo-czerwoni wysuneli sie
na drugie miejsce, a “Pomaranczowi” w tym momencie byli juz poza
zasiegiem rywali.
Na finiszu walka toczyla sie juz zatem o srebrny medal, z ktorej
zwyciesko wyszli reprezentanci Italii minimalnie, o niecale pol sekundy,
wyprzedzajac Polakow.
“To byl ciezki sezon. Trudno bylo dluzej razem potrenowac, gdyz co
chwile cos nam wyskakiwalo. A to kontuzja, a to choroba. Wyszlismy
jednak obronna reka. To jednak dobry wynik i trzeba sie z niego cieszyc.
Najwazniejszy start dopiero przed nami. Mam nadzieje, ze obedzie sie juz
bez niespodzianek i za rok w Paryzu pokazemy na co nas naprawde stac” –
zaraz po wystepie ocenil na antenie TVP Sport Mateusz Biskup.
Czaja wspomnial, ze z kolegami przyjechal na mistrzostwa bronic tytulu.
“Dlatego jest pewien niedosyt. Jestem jednak dumny z chlopakow, ze
bylismy w stanie sie pozbierac. Byla zmiana pozycji w lodzi i kontuzja
Fabiana. Dalismy rade” – zaznaczyl.
Zietarski najbardziej zalowal, ze Wlosi na finiszu jednak okazali sie
szybsi. “Nie moge sobie tego wybaczyc. To byl nasz najlepszy bieg, jesli
chodzi o plynnosc jazdy. Jak widac to bylo za malo. Holendrzy byli tu
poza zasiegiem. Cieszymy sie z kwalifikacji olimpijskiej i medalu” –
nadmienil, natomiast Baranski przypomnial, ze tydzien przed wyjazdem na
MS nawet nie byl pewien startu.
Sobota byla przedostatnim dniem mistrzostw swiata w Belgradzie. Przed
poludniem w finalach B wystapily trzy polskie osady, ale zadnej nie
udalo sie zdobyc kwalifikacji olimpijskiej, do czego bylo potrzebne
zwyciestwo w wyscigu.
Najblizej byla kobieca dwojka podwojna wagi lekkiej. Martyna Radosz i
Katarzyna Welna do linii mety stoczyly wyrownana walke z Irlandkami.
Rywalki przez caly czas plynely rowno i nie popelnily zadnego bledu;
bialo-czerwone przegraly z nimi nieznacznie, o 1,05 s.
W tej samej konkurencji, wsrod mezczyzn, startowali Jerzy Kowalski i
Daniel Galeza. Polacy uplasowali sie na piatym miejscu (6.32,56).
Wygrali Meksykanie (06.26,49), ktorzy zapewnili swojemu krajowi
przepustke olimpijska.
Niepowodzeniem zakonczyl sie takze wystep zenskiej czworki bez sternika,
w skladzie: Weronika Kazmierczak, Zuzanna Lesner, Olga Michalkiewicz i
Joanna Dittmann. Bialo-czerwone zajely szoste miejsce w finale B.
Kwalifikacje olimpijska zapewnily sobie szybsze o 12 sekund Nowozelandki.
TENIS
Jak rozmawiac o brakach w jej grze, nie narazajac sie na oskarzenia o
atakowanie narodowego dobra?
Ten sezon jest dla Igi o wiele trudniejszy niz poprzedni, w ktorym
wiekszosc meczow rozgrywala pod wlasne dyktando, a rok zakonczyla jako
niekwestionowana liderka rankingu, z olbrzymia przewaga nad reszta
stawki. W czerwcu dorzucila wprawdzie kolejny wielkoszlemowy triumf w
Paryzu, poza tym wygrala niezle obsadzone turnieje w Dosze oraz w
Stuttgarcie, no i byla najlepsza w Warszawie. Ale to sukces malo
historyczny, bo w stolicy miala rywalki z czwartego szeregu.
Zasada “bij mistrza” coraz czesciej jednak daje o sobie znac. Grupa
poscigowa sie zbliza, a symboliczna rankingowa detronizacja najbardziej
grozi Idze ze strony Aryny Sabalenki, wykreowanej na jej glowna rywalke,
rowniez za sprawa niemajacego nic wspolnego ze sportowa rywalizacja
kontrastu: polska heroska bezinteresownie przypominajaca na kortach
sprawe walczacej Ukrainy kontra bialoruska pupilka satrapy Lukaszenki,
wspierajacego putinowska agresje. Tymczasem to z Jelena Rybakina Swiatek
przegrala w tym sezonie wszystkie trzy mecze (dwa bardzo gladko, trzeci
poddala z powodu kontuzji), ale musiala rowniez uznac wyzszosc kilku
zawodniczek, ktore jeszcze niedawno rozstawiala po katach kortow. Iga
traci sety z przecietnymi rywalkami, zdarzaja jej sie podczas meczow
dosc niewytlumaczalne przestoje i wyglada wowczas na zagubiona.
Rozmowe o Idze Swiatek jako o tenisowym dziele skonczonym nalezaloby w
zasadzie potraktowac osobno w zaleznosci od tego, na jakiej nawierzchni
wystepuje. Jesli chodzi o gre na ceglanej maczce, jest wlasciwie bliska
perfekcji: umiejetnie korzysta ze swojego atletyzmu, fenomenalnego
przygotowania motorycznego, zwinnosci i wreszcie sily uderzen,
generowanej z synchronicznej pracy calego ciala, a przede wszystkim nog
– swego rodzaju katapulty. Korty ziemne sa najwolniejsze, a kapitalna
sprawnosc fizyczna daje Idze czas, by poprowadzic gre na wlasnych
warunkach. Czesto zamyka wymiany uderzanymi z bardzo mocna rotacja
forhendami, ktore specjalisci porownuja do firmowego znaku Rafaela
Nadala, krola maczki.
Na kortach twardych (betonowych) przewagi Igi sa nieco niwelowane z
prostej przyczyny: nawierzchnia jest szybsza, a czasu na reakcje i
rozpisanie gry “pod siebie” mniej. Ale beton betonowi nierowny, moze byc
szybszy lub wolniejszy; nie jest zreszta zadna tajemnica, ze na
niedawnym turnieju w Warszawie jego organizator Tomasz Swiatek zadbal o
taka nawierzchnie (wolna), jaka corka najbardziej lubi. Zreszta
identyczna z ta, na ktorej rozgrywany jest wlasnie US Open. Wielu
tenisowych specjalistow wlasnie ubiegloroczny triumf Polki w Nowym Jorku
ceni najwyzej, bo udowodnila, ze nie jest tenisistka jednowymiarowa, no
i dysponuje bogata paleta atutow, z ktorych umiejetnie korzysta.
No i wreszcie trawa, nawierzchnia z jednej strony archaiczna, obecna w
kalendarzu przez raptem miesiac z malym okladem, ale z powodu rangi i
mitu Wimbledonu wciaz prestizowa. Na trawie jest najmniej czasu na
reakcje, bo pilka odbija sie nizej, po kontakcie z murawa dostaje
poslizgu. Swiatek przyznaje, ze wciaz sie do gry na zielonych kortach
adaptuje, ale to generalnie nie jest jej bajka. W tym roku w Londynie
odpadla w cwiercfinale, raczej niespodziewanie, bo pokonala ja wracajaca
po urlopie macierzynskim w imponujacym tempie (w pazdzierniku urodzila
corke) Ukrainka Elina Switolina. Kiedy Swiatek byla na fali wznoszacej,
czesto odbierala rywalkom chec do gry, bo nie rozumialy, jak to mozliwe,
ze celne i mocno bite przez nie pilki trafiaja na mordercze kontry ze
strony Polki, ale w meczu ze Switolina sama wpadla w te sidla. Nie
potrafila znalezc odpowiedzi na stabilna i mocna gre przeciwniczki,
jakby zupelnie zaskoczona tym, ze sila oraz tempo jej wlasnych uderzen
to juz za malo.
Ta porazka byla symptomatyczna. Iga jest jedna z najmocniej uderzajacych
pilki tenisistek, ale miewa problemy, gdy trafi na rywalke, ktora
podejmie rekawice, nie da sie stlamsic i w miare uplywu czasu nie
mieknie. Zwrocil na to uwage komentator Eurosportu Karol Stopa. Ale
dodal cos wiecej: otoz w Polsce merytoryczna dyskusja na temat
niedoskonalosci w grze Igi jest bardzo trudna. A to dlatego, ze – jak
sie wyrazil – na mistrzynie wylewane sa w kraju “kilogramy wazeliny” i
jest traktowana jak narodowa swietosc.
Ten powszechny zachwyt latwo uzasadnic: Iga wspiela sie na kosmiczny
poziom, zwazywszy, ze pochodzi z kraju, ktory jest tenisowa pustynia.
Jest kobieca wersja Adama Malysza, ale nie w sporcie peryferyjnym, jakim
sa skoki narciarskie, ale globalnym, rozpalajacym wyobraznie z powodu
swej popularnosci, prestizu, blichtru i gigantycznych pieniedzy.
Zapanowalo wiec cos w rodzaju powszechnej zgody, by chuchac na nia i
dmuchac, bo nigdy kogos takiego nie mielismy i dlatego lepiej jej nie
krytykowac, nie urazic, by nie wytracic mistrzyni z rownowagi. Ktora
swoja droga jest dosc kruchej konstrukcji psychicznej. Ostatnio
poskarzyla sie, ze “ilosc nienawisci i krytyki, jaka wraz z zespolem
otrzymuje po przegraniu seta, jest absurdalna”. I poprosila o wiecej
rozwagi w internetowych komentarzach. Az chcialoby sie powiedziec:
Anonimowe komentarze? A po co ty je, dziewczyno, czytasz?!
Na smaganie przez hejterow Iga jednak nic nie poradzi – taka ich natura
i taki mamy klimat. Z drugiej strony internetowe fora pelne sa wpisow
dowodzacych bezwarunkowej kibicowskiej wiernosci i oddania, bez wzgledu
na chwile slabosci mistrzyni. Czesto powraca w nich refren: krytykowac
Ige moga tylko ludzie malostkowi, zawistni, frustraci. Karol Stopa: –
Gdy jedzie sie londynskim metrem w czasie Wimbledonu, az milo posluchac
poziomu dyskusji: celne uwagi, znawstwo, krytyka bez zlosliwosci. Ale
Anglicy maja, jesli chodzi o tenisowa kulture, 150 lat tradycji, a u nas
tenis byl za komuny sportem pogardzanym, bo burzuazyjnym,
nieolimpijskim, kazano nam sie zachwycac sztanga, zapasami i boksem.
W wolnej Polsce tenis najpierw nie istnial, potem rozblysla gwiazda
Agnieszki Radwanskiej, ktorej jednak z uwagi na dosc szorstki sposob
bycia oraz niespelnianie oczekiwan nie towarzyszyl kibicowski kult. A
jej obecnosc w swiatowej czolowce, trwajaca mniej wiecej dekade, nie
przelozyla sie na popularyzacje tenisa. Kolejny zmarnowany czas na
budowanie spolecznej kultury tego sportu. – Talent Igi eksplodowal
nagle, pojawil sie olbrzymi popyt na kibicowanie jej, ale tu prym wioda
ludzie, ktorzy nie zycza sobie komentarzy odbiegajacych od pochwalnej
normy – dodaje Stopa.
Jego zdaniem pod taki typ kibicow skrojona zostala telewizyjna oferta. –
Skoro widzowie chca pochwal, komentatorzy maja chwalic, co zreszta jest
rowniez w interesie stacji: reklamujemy swoj towar. Uznano tez, ze w
celach edukacyjnych warto skorzystac na antenie z ludzi majacych
praktyczna wiedze: trenerow i zawodnikow. Sam przylozylem reke do paru
takich transferow, ale teraz widze, ze wiekszosc z nich niepotrzebnie
brnie w niuanse gry, ktore kiedys mozna bylo uslyszec tylko na
prywatnych lekcjach. Z drugiej strony sa czescia srodowiska, maja swoje
interesy i uklady. Lepiej sie nie narazic – ocenia.
W sporcie nic nie buduje pozycji lepiej niz osiagniecia i tytuly, a
polskie srodowisko tenisowe jest pod tym wzgledem wyjatkowo ubogie.
Swoimi czterema wygranymi tytulami wielkoszlemowymi Iga Swiatek rzucila
na rodzime podworko dlugi cien. Wlasciwie jedynymi zawodnikami, ktorzy
mogliby sie pokusic o merytoryczne recenzowanie gry Igi z racji swojej
tenisowej przeszlosci, sa Radwanska – ale ona raczej nie zabiera glosu –
oraz Wojciech Fibak, ktory wypowiada sie bardzo chetnie, ale brzmi,
jakby byl szefem fanklubu Swiatek.
Jeden z trenerow: – Chwalic jest latwiej, niz skrytykowac. Bo zaraz
podniesie sie oburzenie, a kim ty jestes, zeby wytykac braki mistrzyni
szlema! Po co mi to?! Z drugiej strony mimo wszystkich swoich
mankamentow, czyli slabego drugiego serwisu, problemow z wolejami i
slajsami oraz wzbranianiem sie przed zmiana rytmu gry, Iga na ogol
wygrywa, jest liderka rankingu, ma na koncie cztery szlemy, wiec chyba
nie warto sie czepiac?
Pierwsze pol roku pracy z Iga trenera Tomasza Wiktorowskiego (zaczeli
pod koniec 2021 r., zreszta nie od umowy na stale, tylko okresu
probnego) bylo parada triumfow, a choc jego wplyw na gre Swiatek byl
glownie taktyczny – nie dazyc za wszelka cene do szybkiego konczenia
akcji, cierpliwie przeganiac rywalke z kata w kat – wydawalo sie, ze to
zawodowy zwiazek idealny. Teraz wyraznie widac, ze Iga zrobila krok w
tyl – glownie, jesli chodzi o serwis – poza tym do jej porazek walnie
przyczyniaja sie niewymuszone bledy. Gdy zestawi sie je z liczba
konczacych uderzen, swietnie obrazuja tez jakosc gry. W niedawnym
spotkaniu z Coco Gauff Polka miala az 46 (a tylko 27 winnerow). W
wimbledonskim meczu ze Switolina – 41 (ale winnerow bylo 37, wiec
granica przyzwoitosci zostala zachowana). Podczas przerw miedzy gemami,
szukajac wyjscia z wlasnej bezradnosci, rozmawiala wowczas tylko ze
swoja psycholog Daria Abramowicz. Wiktorowski nie odezwal sie ani
slowem. – Patrzylem na to z lekkim niedowierzaniem. Moim zdaniem to
postawienie hierarchii na glowie – uwaza Stopa.
Pani psycholog jest glowna rozgrywajaca w teamie Swiatek od dawna –
tylko ona ostala sie ze starego skladu, ktory sensacyjnie doprowadzil
nastoletnia jeszcze Ige do triumfu w Roland Garros 2020 – mozna odniesc
wrazenie, ze nie odstepuje Igi na krok, a o jej faktycznych wplywach i
roli kraza legendy. Nie zawsze sa to legendy pochlebne, ale trudno nie
zauwazyc, ze kiedys Swiatek czesto bywala na kortach klebkiem nerwow, a
teraz wojny psychologiczne, wpisane w istote rywalizacji na tym
poziomie, potrafi przetrwac, wydaje sie twardsza, zahartowana. Gdy
wygrywa, w pierwszych slowach kieruje podziekowania wlasnie do Darii
Abramowicz. A Tomasz Wiktorowski o pracy z Iga ma do powiedzenia tyle,
ze ciezko trenuja i czekaja na efekty.
Polityka 36.2023 (3429) z dnia 29.08.2023; Sport
Oryginalny tytul tekstu: “Luki Igi”
PILKA NOZNA
“Polacy runeli w przepasc. Po 70 latach Albania znow wygrywa”-
Rafal Stec
Agresja na trybunach, beznadziejny popis polskich pilkarzy, kolejna
wyjazdowa porazka (0:2) w eliminacjach Euro 2024. To byl okropny wieczor
na stadionie w Tiranie
Dzialo sie jeszcze brzydziej niz przed dwoma laty. Wtedy sedzia przerwal
gre dopiero po przerwie, po golu Polakow. Teraz zatrzymal mecz po 40
sekundach.
Air Albania to jeden z tych stadionow, na ktorych szczegolnie sie
odczuwa, jak chore, patologiczne emocje wyzwala niekiedy futbol.
Przerazliwy gwizd w trakcie polskiego hymnu (bardziej ogluszajacego
korespondent “Wyborczej” jeszcze nie slyszal), rozmaite przedmioty
lecace z albanskiego sektora na polski (i w odwrotnym kierunku) jeszcze
przed meczem, policja wchodzaca w tlum rowniez jeszcze przed poczatkiem
gry, dziki wrzask nawet podczas minuty ciszy upamietniajacej ofiary
trzesienia ziemi w Maroku.
Az wreszcie sedzia dmuchnal w gwizdek i gdy gospodarze sprobowali
zainicjowac natarcie, Wojciech Szczesny zniknal w dymie. Na polskie pole
karne spadly race, z trybun sfrunal nawet but. Po 40 sekundach.
Po rozmowie z kapitanem gospodarzy i prosbach spikera o spokoj arbiter
wznowil mecz, ale napiecie eskalowalo. Wystarczylo albanskie celne
podanie na polowie przeciwnika czy udany wslizg, by jazgot rozsadzal
bebenki, a gdy Piotr Zielinski przymierzal sie do rzutu wolnego, uchylal
sie przed frunacymi z trybun zapalniczkami, moze tez innymi bibelotami.
Mecz byl slaby, chaotyczny i pierwszy dajacy sie zapamietac epizod
obejrzelismy w 21. minucie – Jakub Kiwior wepchnal pilke do siatki po
rzucie wolnym wykonywanym przez Sebastiana Szymanskiego. Po
wideoweryfikacji sedzia go anulowal z powodu spalonego, a tuz pod
trybuna prasowa zwalisty kibic albanski, ewidentnie mieszkajacy na
silowni, rzucil sie na grupke polskich. Na miejsce odprowadzila go ochrona.
Gospodarze bardzo chcieli wreszcie dobrac sie Polakom do skory. Choc
grywali z naszymi pilkarzami czesto, to zwyciezyli tylko raz, 70 lat
temu, a zremisowali po raz ostatni 38 lat temu. Na swoich trawach zawsze
jednak stawiali zawziety opor, potwierdzajac wszystkie stereotypy o
balkanskiej niezlomnosci, woli walki – u siebie za kazdym razem
przegrywali minimalnie, jedna bramka.
Ich aktualna druzyne szczodrze komplementowal w przededniu meczu trener
Fernando Santos, ktoremu “podoba sie jej taktyczne uporzadkowanie, w
defensywie i ofensywie”. Nie potrzebowal byc kurtuazyjny wobec
gospodarzy, bo rozmawial z polskimi reporterami, a sluchajacym go
przemknelo raczej przez glowe, ze mowi z zazdroscia – nasza druzyna stoi
totalnym rozgardiaszem, nigdy nie wiadomo, czego sie po niej spodziewac,
zdrowy rozsadek nakazuje niezaleznie od klasy rywala brac pod uwage
najgorsze.
Albanczycy pokrzykiwali przed meczem, ze czuja sie mocni jak nigdy, ale
po inauguracyjnym gwizdku nie probowali przyprzec gosci do ich pola
karnego, ataki organizujac w sposob kontrolowany, nawet ostrozny. A
poniewaz Polacy nacierali niezbornie, poniewaz na boisku wiecej bylo
fizycznych zwarc niz sportowego kunsztu, to zmierzalismy ku
rozstrzygnieciu wszystkiego wyrwanym z kontekstu incydentem.
Goscie mieli szanse przy tamtym rzucie wolnym, gospodarze wpadli w
ekstaze kwadrans pozniej – pilki na prawej flance dopadl Jasir Asani,
oddal strzal z pozycji, z ktorej sie zazwyczaj nie uderza, trafil
idealnie. Grajacy w lidze koreanskiej skrzydlowy zadebiutowal w
reprezentacji wiosna w Warszawie, Moldawii strzelil debiutanckiego gola,
a teraz dolozyl jeszcze istotniejszego. I przepieknego.
Santos juz wyborem systemu gry zasugerowal, ze nie ryzykuje, nie
pogardzi remisem. Upchnal pieciu nominalnych obroncow, w tym ledwie
jednego – Matty’ego Casha, ostatnio w zyciowej formie w lidze
angielskiej – zorientowanego ofensywnie.
Decyzja wydawala sie logiczna. Zwyciestwo w Tiranie mialo wyniesc
Polakow na szczyt tabeli; porazka – zrzucic na przedostatnie miejsce,
tylko nad Wyspami Owczymi; remis – uspokoic sytuacje, wydluzyc walke o
awans do ostatnich kolejek. Wszystko wiecej niz klarowne, nadmierna
brawura na rozzarzonym Air Albania Stadium nie byla wskazana.
W drugiej polowie potrzebowalismy jednak zdecydowanej reakcji. Zwlaszcza
ze gospodarze chetnie oddawali Polakom pilke, jakby zakladali, ze ci nie
beda wiedzieli, gdzie sie z nia podziac. Nie mylili sie – pudlowal z
dystansu Grzegorz Krychowiak, rachitycznie uderzal pilke glowa Bartosz
Bereszynski, zagrozenia nasi pilkarze nie stwarzali zadnego. Nie
ujrzelismy zadnego drobiazgu, absolutnie niczego pozwalajacego pocieszac
sie, ze druzyna przynajmniej robi postep, chocby nieznaczny.
Ujrzelismy za to wywolywanie duchow. Znow. Wrocil do podstawowego skladu
schylkowy Krychowiak, wrocil schylkowy Kamil Grosicki – ignorowany przez
selekcjonera wiosna, gdy szalal w polskiej lidze, wezwany jesienia, gdy
kopie byle jak. Teraz w typowym dla siebie odruchu natychmiast rzucil
sie w drybling, stracil pilke pod wlasnym polem karnym, ulamek sekundy
pozniej gola na 2:0 fetowal Mirlind Daku. Polacy, ktorzy dotad
balansowali na krawedzi, runeli w przepasc. Brakowalo jakosci w grze,
brakowalo boiskowego zakapiorstwa – zdolnosci do wydarcia zwyciestw za
wszelka cene, pomimo wlasnej slabosci.
Kiedy rozlosowano sklad grup eliminacyjnych, usmiechnelismy sie
poblazliwie na mysl o przeciwnikach i czekalismy na relaksujacy,
pozbawiony przygod spacer po awans. Od tamtej pory miny nam jednak
zrzedly, ilekroc bowiem Polacy wyprawiali sie na obcy stadion,
dostarczali ekstremalnych doznan – nigdy wczesniej nie stracili dwoch
goli w 100 sekund od inauguracyjnego gwizdka (jak w Pradze z Czechami),
nigdy wczesniej nie poniesli porazki z druzyna tak nisko notowana w
rankingu FIFA (jak lezaca na 171. miejscu Moldawia), w dodatku ten drugi
numer wycieli pomimo prowadzenia do przerwy dwiema bramkami. Rok 2023 to
rok, jakiego nie bylo. Sezon szukania granic, bicia przygnebiajacych
rekordow, skakania na glowke do pustego basenu.
Tym razem nie dzialo sie kuriozalnie, polscy pilkarze po prostu
przegrali mecz. Wciaz pozostali w grze o awans – choc w tabeli pod nimi
leza tylko Wyspy Owcze, a wyzej sa Albania (cztery punkty przewagi),
Czechy i Moldawia (po dwa punkty wiecej), to UEFA wpuszcza na turniej
rowniez wiceliderow grup. Ba, w razie koniecznosci znow bedzie mozna sie
ratowac w barazach, dzieki wysokiej pozycji w hierarchii Ligi Narodow.
Na razie przeputalismy mnostwo czasu. Nie powiodlo sie odmladzanie, nie
powiodl sie desperacki powrot do przeszlosci, Fernando Santos zapewne
wkrotce straci stanowisko. Znow wymienimy trenera w trakcie misji,
nienormalnie szybko – jak Czeslawa Michniewicza, Paulo Souse, Jerzego
Brzeczka. W tej konkurencji rowniez prujemy po rekord Europy.
EKSTRAKLASA
7 kolejka
Rakow CZestochowa-Puszcza Niepolomice 2-0
1.Legia 13pkt
2.Slask 13pkt
3.Z.Lubin 13pkt
4.Jagiellonia 12pkt
5.Rakow 10pkt
6.Cracovia 10pkt
7.Radomiak 10pkt
8.Warta 9pkt
9.Stal Mielec 9pkt
10.Lech 8pkt
11.Piast 8pkt
12.Widzew 7pkt
13.Puszcza 7pkt
14.Ruch 6pkt
15.Pogon 6pkt
16.G.Zabrze 6pkt
17.LKS Lodz 6pkt
18.Korona 5pkt
ZUZEL
Tabela PGE Ekstraligi po sezonie zasadniczym 2023:
1.Wroclaw 30pkt
2.Lublin 28pkt
3.Gorzow 20pkt
4.Czestochowa 18pkt
5.Torun 15pkt
6.Leszno
11pkt
7.Grudziadz 10pkt
8.Krosno 7pkt
Cwiercfinaly:
Leszno-Wroclaw 42:48
Gorzow-Czestochowa 41:49
Torun-Lublin 42:47
Wroclaw-Leszno 53:37
Lublin-Torun 49:41
Czestochowa-Gorzow 50:40
Polfinaly:
Torun-Wroclaw 45:45
Czestochowa-Lublin 36:54
Lublin-Czestochowa 58:32
Wroclaw-Torun 42:36
Tabela koncowa 1 Ligi Zuzlowej 2023:
1.Zielona Gora 35pkt
2.Bydgoszcz 21pkt
3.Ostrow 21okt
4.Rybnik 18pkt
5.Landshut 15pkt
6.Gdansk 12pkt
7.Lodz 10pkt
8.Poznan 8pkt
Polfinaly:
Rybnik-Bydgoszcz 49:41
Ostrow-Zielona Gora 42:47
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto