Dzien dobry – tu Polska – 11.02.2025

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXV nr 42) (67643) 11 lutego 2025r.

Pogoda

wtorek, 11 lutego 0 st C

Slonecznie

Opady:0%

Wilgotnosc:66%

Wiatr:16 km/godz.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis po weekendzie wpadlo troche wiadomosci ze zwierzakami w rolach
glownych 😉 A tak przy okazji to zbliza sie 17 lutego czyli Dzien Kota. One
i tak maja codziennie swoje swieto, ale na pewno sie uciesza jak im sie w
tym dniu cos ekstra dostanie, wiec polowanie na prestizowe saszety czas
start 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

Profesor egzaminuje blondynke. Kiedy na kolejne pytanie nie otrzymuje
odpowiedzi zaczyna przegladac jej indeks.

– Widze ze z innych egzaminow tez ma pani same niedostateczne. Jaki jest
wlasciwie pani ulubiony przedmiot?

– Smartfon.

Egzorcysta na telefon. Diecezja zacheca wiernych. W diecezji Como na
polnocy Wloch uruchomiono specjalny numer dla osob, ktore potrzebuja pomocy
egzorcysty. Wyznaczeni asystenci maja odpowiadac na telefon w ciagu 48
godzin. Wloskie media poinformowaly ostatnio o szczegolnej inicjatywie
diecezji w Como dla tamtejszych wiernych. Jak wyjasniono, ma ona wychodzic
naprzeciw rosnacemu zapotrzebowaniu na taki obrzed.

Utworzony tam specjalny numer telefonu pozwala od 1 lutego skontaktowac sie
z asystentami diecezjalnych egzorcystow. Ich zadaniem jest rozpoznanie
oznak, ktore moga wskazywac na ewentualna potrzebe uzyskania takiej pomocy.
Jesli tak sie stanie, podejmowane sa nastepne kroki, aby ustalic szczegoly
spotkania z egzorcysta. “To nie jest magiczny rytual, ale dlugi i
wymagajacy proces, ktory obejmuje mocne osobiste zaangazowanie” – wyjasnila
diecezja. Podkreslila, ze kontakt telefoniczny jest dopiero pierwszym
etapem poznawczym na tej drodze. Jak dodano w komunikacie, usluga ta “ma na
celu zachecenie wiernych do zintensyfikowania zycia chrzescijanskiego i
rozpoznania znakow, ktore moga ukazac ewentualna potrzebe interwencji
egzorcysty”.

Pod podanym numerem mozna rowniez zostawic wiadomosc, a asystent egzorcysty
ma oddzwonic w ciagu 48 godzin.

Chca zatrudnic Polakow wracajacych do kraju. Gigant przedstawil oferte.
Grupa Mlekovita zaoferowala Polakom powracajacym z emigracji pomoc w
znalezieniu pracy w przedsiebiorstwie. Komunikat firmy pojawil sie po
rozpoczeciu deportacji migrantow w USA. Grupa przekonuje, ze w zakladach
oferowany jest “szeroki zakres zatrudnienia”. “W zwiazku z potencjalnym
powrotem Polakow ze Stanow Zjednoczonych, jako jeden z najwiekszych
pracodawcow w Polsce, firma jest otwarta na wsparcie rodakow powracajacych
do kraju” – czytamy w komunikacie Grupy Mlekovita, opublikowanym pod koniec
stycznia i zatytulowanym “Mlekovita wesprze rodakow wracajacych
z emigracji”.

“Szeroki zakres zatrudnienia”

Firma przekonuje, ze “powracajacy z zagranicy Polacy moga liczyc na
wsparcie w zapewnieniu miejsc pracy w zakladach produkcyjnych, centrach
dystrybucyjnych i sklepach Mlekovitka na terenie calego kraju”.

– W Mlekovicie oferujemy szeroki zakres zatrudnienia, w roznorodnych
obszarach, takich jak: produkcja, logistyka, handel krajowy i zagraniczny,
technologia czy inne stanowiska specjalistyczne – mowi prezes zarzadu Grupy
Mlekovita Dariusz Sapinski. Dlatego zapraszamy rowniez powracajacych
z emigracji Polakow do podjecia pacy w Mlekovicie, gdzie kazdemu mozemy
zaoferowac odpowiednie miejsce do rozwoju i budowania swojej nowej sciezki
zawodowej – dodaje.

Zapytalismy firme o to, jak dokladnie mialby wygladac proces zatrudniania.
Do momentu publikacji artykulu nie otrzymalismy jednak odpowiedzi.

Deportacje w USA

Po objeciu urzedu Trump zapowiedzial, ze szybko usunie z kraju nielegalnych
migrantow, ktorzy popelnili ciezkie przestepstwa. O pomoc w deportacjach
zwrocil sie do wojska, FBI i innych agencji. Premier Donald Tusk pod koniec
stycznia poinformowal, ze zwrocil sie do szefa Ministerstwa Spraw
Zagranicznych Radoslawa Sikorskiego z zaleceniem, by polskie konsulaty w
Stanach Zjednoczonych byly przygotowane na ewentualne deportacje Polakow z
USA w zwiazku z zapowiedziami amerykanskiego prezydenta.

– Probujemy dokonac mozliwie precyzyjnego szacunku – przekazala wiceszefowa
MSZ Henryka Moscicka-Dendys, pytana, ilu Polakow moze dotyczyc ewentualna
deportacja z USA po decyzjach prezydenta Donalda Trumpa w sprawie
imigracji. Stwierdzila, ze moze to byc 30 tysiecy osob. Jak czytamy na
stronie firmy, Grupa Mlekovita to najwieksza firma mleczarska w Europie
Srodkowo-Wschodniej. W jej zakladach zatrudnionych jest piec tysiecy
pracownikow. Firma podaje, ze jest obecna w 167 krajach. Dzialalnosc firmy
rozpoczela sie w 1928 roku. To wtedy powstal zaklad w Wysokiem
Mazowieckiem, ktory zatrudnial wowczas 30 osob i zajmowal sie wylacznie
produkcja serow i masla.

Foka w pokoju hotelowym. “Nigdy czegos takiego nie doswiadczylam”Foka
wkradla sie do hotelu polozonego w miescie Vlissingen w
poludniowo-zachodniej czesci Holandii. Zwierze wczolgalo sie do jednego z
pokoi i wywolalo male zamieszanie. Goscini hotelu Pier 7 polozonego w
holenderskim miescie Vlissingen byla zaskoczona, kiedy wchodzac we wtorek
wieczorem do pokoju zastala w nim… foke. Kobieta wyszla z psem na spacer
po plazy, a kiedy wrocila, zobaczyla w pokoju wpatrujace sie w nia dwoje
blyszczacych oczu – powiedziala w rozmowie z portalem VRT recepcjonistka
hotelu Heleen Wilmans. – Na poczatku myslala, ze to pies lub kot, dopoki
nie zobaczyla ogona – dodala. Foka zakradla sie do pokoju, co zostalo
uchwycone na kamerze monitoringu. Kobieta udala sie po pomoc do recepcji. –
Siedzialam na kanapie, kiedy mnie zawolala. Nie moglam uwierzyc w to, co
slysze – opowiadala recepcjonistka. – Jestesmy przyzwyczajeni do
regularnego widywania fok, ale zeby jedna weszla do pokoju? Nigdy czegos
takiego nie doswiadczylam – dodala.

– Wiem, ze foka moze mocno ugryzc, wiec powiedzialem mojemu koledze, aby
natychmiast powiadomil pogotowie dla zwierzat – opowiadala Heleen Wilmans.
Na miejsce przybyly odpowiednie sluzby, schwytaly foke i wypuscily ja na
wolnosc. Zwierze bylo w dobrym stanie.

Ministerstwo rolnictwa torpeduje pomysl resortu klimatu. Chodzi o polowania
na ptaki. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie chce zakazu polowania na
siedem nowych gatunkow ptakow, ktorego domaga sie resort klimatu.
Ministerstwo odpowiedzialne za ochrone srodowiska zaproponowalo wykreslenie
z listy gatunkow lownych przede wszystkim kaczek: krzyzowki, cyraneczki,
glowienki i czernicy. Nie chca sie na to zgodzic m.in. mysliwi, ktorzy
zarzucaja nierzetelnosc badaniom, na ktore powoluje sie resort
Hennig-Kloski. “Nie broncie krwawego hobby” – odpowiada im wiceminister
klimatu. W Ministerstwie Klimatu i Srodowiska tocza sie prace nad projektem
zmiany rozporzadzenia w sprawie zmiany listy gatunkow lownych. Resort
chcialby wykreslic z niej siedem gatunkow ptakow: jarzabka, krzyzowke,
cyraneczke, glowienke, czernice, slonke i lyske. Wiekszosc z wymienionych
zwierzat to kaczki.

Nowelizacja rozporzadzenia oznaczalaby calkowity zakaz polowania na te
gatunki, a takze ich okaleczania lub chwytania oraz niszczenia ich jaj i
gniazd. Kierownictwo ministerstwa klimatu uwaza, ze kaczki, a takze
jarzabka z rodziny kurowatych, slonke z bekasowatych i lyske z chruscieli,
nalezy chronic przed odstrzalem, bo przedstawicieli tych gatunkow w Polsce
nie ma az tak duzo, by kontrolowac ich populacje. Poza tym – w ocenie
resortu – nie wywoluja one “zadnych negatywnych skutkow ekonomicznych
czy przyrodniczych”, a wykreslenie ich z listy gatunkow lownych nie wplynie
na sytuacje polskich rolnikow.

Nowelizacja przepisow to jeden z wazniejszych postulatow wiceministra
klimatu Mikolaja Dorozaly (Polska 2050). “Siedem gatunkow ptakow zniknie z
listy lowieckiej. Mamy gotowe rozporzadzenie – po konsultacjach, zostanie
podpisane. Wobec spadajacej populacji wielu gatunkow ptakow, brak jest
jakiegokolwiek uzasadnienia do polowan na nie. Dziekuje wszystkim
zaangazowanym w ten proces” – pisal Dorozala we wrzesniu na platformie X.
Kroki w tym kierunku wiceszef MKiS zapowiadal wiosna, powolujac przy
ministerstwie zespol ds. reformy lowiectwa.

Konsultacje zakonczyly sie 30 stycznia. Nie wszystkie nadeslane stanowiska
zostaly jeszcze opublikowane na stronach rzadowych. Nowelizacje
rozporzadzenia popieraja liczne organizacje pozarzadowe z koalicja “Niech
Zyja!” i Ogolnopolskim Towarzystwem Ochrony Ptakow na czele. Ornitolodzy
postuluja wrecz poszerzenie listy gatunkow ptakow, ktore mialyby zostac
wykreslone z listy gatunkow lownych. Chodzi o ges bialoczelna, ges zbozowa,
gegawe, grzywacza i kuropatwe.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi prze jednak w dokladnie odwrotnym
kierunku. Wiceszef tego resortu Jacek Czerniak (Nowa Lewica) w skierowanej
do MKiS opinii poinformowal, ze MRiRW negatywnie ocenia zaproponowane
zmiany ze wzgledu m.in. na “jednoznacznie niekorzystny wplyw projektowanej
nowelizacji na rolnictwo”. W opinii czytamy, ze ministerstwo klimatu w
ogole nie uwzglednilo wplywu nowelizacji przepisow na rolnictwo. Zarzuca
tez resortowi klimatu, ze ten posluzyl sie starymi, bo liczacymi 20 lat
danymi dotyczacymi liczebnosci ptakow i ich zabijania przez mysliwych.

Wiceminister rolnictwa uwaza tez, ze zakaz zabijania wymienionych w
projekcie ptakow przyczyni sie “do znaczacego zmniejszenia efektywnosci
nadzoru” nad ptasia grypa. “Kazde uszczuplenie listy gatunkow zwierzat
lownych o zwierzeta bedace rezerwuarem wirusow chorob zakaznych, spowoduje
zmniejszenie ilosci materialu do badan monitoringowych”, co wedlug MRiRW ma
“wplynac negatywnie na bezpieczenstwo zywnosciowe kraju”. Zdaniem Jacka
Czerniaka wejscie w zycie rozporzadzenia ma tez “znacznie pogorszyc
sytuacje gospodarstw rybackich”, miedzy innymi dlatego, ze kaczki
“wyjadajac pasze zadawana rybom obnizaja rentownosc chowu”.

Mysliwi chca “rzetelnego monitoringu”

Krytyczna opinia resortu rolnictwa nie wstrzymuje prac nad rozporzadzeniem.
Jest jednak mozliwe, ze propozycja zmian w przepisach zostanie poluzowana.
Wyslalismy w tej sprawie pytania do ministerstwa klimatu, jednak do czasu
publikacji artykulu nie otrzymalismy odpowiedzi. oslanki Polski
2050-Trzeciej Drogi o proponowanych przepisach dla posiadaczy broni palnej,
w tym mysliwych

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie chce zakazu polowania na siedem
nowych gatunkow ptakow, ktorego domaga sie resort klimatu. Ministerstwo
odpowiedzialne za ochrone srodowiska zaproponowalo wykreslenie z listy
gatunkow lownych przede wszystkim kaczek: krzyzowki, cyraneczki, glowienki
i czernicy. Nie chca sie na to zgodzic m.in. mysliwi, ktorzy zarzucaja
nierzetelnosc badaniom, na ktore powoluje sie resort Hennig-Kloski. “Nie
broncie krwawego hobby” – odpowiada im wiceminister klimatu.W Ministerstwie
Klimatu i Srodowiska tocza sie prace nad projektem zmiany rozporzadzenia w
sprawie zmiany listy gatunkow lownych. Resort chcialby wykreslic z niej
siedem gatunkow ptakow: jarzabka, krzyzowke, cyraneczke, glowienke,
czernice, slonke i lyske. Wiekszosc z wymienionych zwierzat to kaczki.

Nowelizacja rozporzadzenia oznaczalaby calkowity zakaz polowania na te
gatunki, a takze ich okaleczania lub chwytania oraz niszczenia ich jaj i
gniazd.

Kierownictwo ministerstwa klimatu uwaza, ze kaczki, a takze jarzabka z
rodziny kurowatych, slonke z bekasowatych i lyske z chruscieli, nalezy
chronic przed odstrzalem, bo przedstawicieli tych gatunkow w Polsce nie ma
az tak duzo, by kontrolowac ich populacje. Poza tym – w ocenie resortu –
nie wywoluja one “zadnych negatywnych skutkow ekonomicznych
czy przyrodniczych”, a wykreslenie ich z listy gatunkow lownych nie wplynie
na sytuacje polskich rolnikow.

Nowelizacja przepisow to jeden z wazniejszych postulatow wiceministra
klimatu Mikolaja Dorozaly (Polska 2050). “Siedem gatunkow ptakow zniknie z
listy lowieckiej. Mamy gotowe rozporzadzenie – po konsultacjach, zostanie
podpisane. Wobec spadajacej populacji wielu gatunkow ptakow, brak jest
jakiegokolwiek uzasadnienia do polowan na nie. Dziekuje wszystkim
zaangazowanym w ten proces” – pisal Dorozala we wrzesniu na platformie X.
Kroki w tym kierunku wiceszef MKiS zapowiadal wiosna, powolujac przy
ministerstwie zespol ds. reformy lowiectwa.

Konsultacje zakonczyly sie 30 stycznia. Nie wszystkie nadeslane stanowiska
zostaly jeszcze opublikowane na stronach rzadowych.Nowelizacje
rozporzadzenia popieraja liczne organizacje pozarzadowe z koalicja “Niech
Zyja!” i Ogolnopolskim Towarzystwem Ochrony Ptakow na czele. Ornitolodzy
postuluja wrecz poszerzenie listy gatunkow ptakow, ktore mialyby zostac
wykreslone z listy gatunkow lownych. Chodzi o ges bialoczelna, ges zbozowa,
gegawe, grzywacza i kuropatwe.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi prze jednak w dokladnie odwrotnym
kierunku. Wiceszef tego resortu Jacek Czerniak (Nowa Lewica) w skierowanej
do MKiS opinii poinformowal, ze MRiRW negatywnie ocenia zaproponowane
zmiany ze wzgledu m.in. na “jednoznacznie niekorzystny wplyw projektowanej
nowelizacji na rolnictwo”.W opinii czytamy, ze ministerstwo klimatu w ogole
nie uwzglednilo wplywu nowelizacji przepisow na rolnictwo. Zarzuca tez
resortowi klimatu, ze ten posluzyl sie starymi, bo liczacymi 20 lat danymi
dotyczacymi liczebnosci ptakow i ich zabijania przez mysliwych.

Wiceminister rolnictwa uwaza tez, ze zakaz zabijania wymienionych w
projekcie ptakow przyczyni sie “do znaczacego zmniejszenia efektywnosci
nadzoru” nad ptasia grypa. “Kazde uszczuplenie listy gatunkow zwierzat
lownych o zwierzeta bedace rezerwuarem wirusow chorob zakaznych, spowoduje
zmniejszenie ilosci materialu do badan monitoringowych”, co wedlug MRiRW ma
“wplynac negatywnie na bezpieczenstwo zywnosciowe kraju”. Zdaniem Jacka
Czerniaka wejscie w zycie rozporzadzenia ma tez “znacznie pogorszyc
sytuacje gospodarstw rybackich”, miedzy innymi dlatego, ze kaczki
“wyjadajac pasze zadawana rybom obnizaja rentownosc chowu”.

Mysliwi chca “rzetelnego monitoringu”

Krytyczna opinia resortu rolnictwa nie wstrzymuje prac nad rozporzadzeniem.
Jest jednak mozliwe, ze propozycja zmian w przepisach zostanie poluzowana.
Wyslalismy w tej sprawie pytania do ministerstwa klimatu, jednak do czasu
publikacji artykulu nie otrzymalismy odpowiedzi.- Opinia Ministerstwa
Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest bardzo nieprofesjonalna i niepoparta zadna
literatura, trudno sie do niej odniesc. W wielu przypadkach wystepuje
nieprawda albo wyolbrzymianie problemow – uwaza dr Jaroslaw Krogulec z
Ogolnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptakow (OTOP), czlonek zespolu do spraw
reformy lowiectwa przy ministerstwie klimatu.

– Ministerstwo rolnictwa zarzuca temu projektowi, ze wykorzystano w nim
nieaktualne dane. O ile do danych dotyczacych pozyskania, czyli polowan,
nie moge sie odniesc, tak dane dotyczace liczebnosci ptakow czy trendow w
zmianie populacji sa jak najbardziej aktualne. Ministerstwo klimatu
opieralo sie na liczbach z panstwowego monitoringu realizowanego przez GIOS
– podkresla dr Krogulec. I wymienia najbardziej zagrozone z projektowanej
listy gatunki ptakow: glowienke i czernice. Ich liczebnosc, twierdzi
badacz, spada w calej Polsce i Europie.

Przyklad? Wedlug MKiS populacja czernicy zmniejszyla sie (wzgledem 1980
roku) o okolo 80 procent (do okolo 300 par) na stawach w dolinie Baryczy
czy w dolinie Noteci, gdzie z okolo 50 par tych ptakow zostaly zaledwie
trzy. Mysliwi chca jednak – jak czytamy w opinii Polskiego Zwiazku
Lowieckiego – “przeprowadzenia rzetelnego monitoringu” lyski, glowienki i
czernicy. Do tego czasu proponuja objecie wymienionych gatunkow calorocznym
okresem ochronnym. Co do pozostalych gatunkow – krzyzowki, cyraneczki,
slonki i jarzabka – mysliwi twierdza, ze ich wykreslenie z listy lowieckiej
“nie znajduje uzasadnienia”. W opinii Polskiego Zwiazku Lowieckiego czytamy
tez, ze wejscie w zycie nowych przepisow spowoduje “paraliz wielu
inwestycji”, bo w przypadku stwierdzenia gniazd trzeba bedzie uzyskac
specjalna zgode na jego zniszczenie przez RDOS. Podobnie jak MRiRW mysliwi
zwracaja uwage na nadzor nad ptasia grypa. Twierdza tez, ze ochrona kaczek
moze nawet zagrazac… ruchowi lotniczemu. Bo sokolnicy nie beda w stanie
wystarczajaco chronic lotnisk. Do tych argumentow odniosl sie we wpisie na
Facebooku wiceminister klimatu Mikolaj Dorozala.

“Siedem gatunkow kaczek, na ktore chlopcy nie beda mogli juz polowac ma
zagrozic bezpieczenstwu zywnosciowemu Polski i zablokowac wszelkie
inwestycje wy naprawde nie macie litosci” – napisal. “Polowania na ptaki
nie maja zadnego uzasadnienia, nigdy nie oszacowano zadnych szkod
wywolywanych przez ptaki – pisalem w tej sprawie do Ministerstwa Rolnictwa.
Wiekszosc Polakow jest za zakazem polowan na ptaki i pokazuja to badania
opinii spolecznej. Mowiac wprost, nie broncie krwawego hobby powolujac sie
na inwestycje, czy rolnictwo chlopcy, bo to po prostu nieprawda” – dodal.
Mysliwi i resort rolnictwa twierdza, ze jesli nie bedzie sie dalo polowac
na kaczki, to nie bedziemy wiedzieli, czy sa zagrozone ptasia grypa. Tylko
ze w przypadku badan laboratoryjnych nie jest konieczne masowe polowanie w
skali calego kraju na caly gatunek. Kazdy instytut badawczy bedzie mogl
zlozyc do RDOS wniosek o odstepstwo od zakazu i tym sposobem uzyskac zgode
na pojedynczy odstrzal. Nie ma koniecznosci strzelania do kaczek w calej
Polsce, zeby na biezaco sledzic rozwoj ptasiej grypy – ocenia dr Jaroslaw
Krogulec z OTOP. Zdaniem ornitologa, choc populacja kaczki krzyzowki nie
jest zagrozona, to objecie ja ochrona i tak jest pozadane. Chodzi m.in. o
jej podobienstwo w locie do innych gatunkow, ktore zostaly wymienione w
nowelizacji przepisow. – Zdarza sie juz mylenie dzika z czlowiekiem. W
przypadku polowan na stawach rybnych, szczegolnie po zmroku, rozroznienie
krzyzowki i innej kaczki jest bardzo trudne – stwierdzil dr Krogulec. Z
tego powodu koalicja 74 organizacji przyrodniczych “Niech Zyja!”
zaapelowala w swojej opinii do projektu rozporzadzenia, by w przepisach
calkowicie zakazac polowan na ptaki w nocy, o swicie i o zmierzchu, a takze
w mgle czy podczas opadow. “Zimujace lub zatrzymujace sie w czasie migracji
kaczki i gesi praktycznie zawsze przebywaja w wielogatunkowych stadach,
czesto towarzysza im tez labedzie, a takze czaple czy perkozy, ktore, mimo
ze sa pod ochrona, rowniez sa zabijane przy okazji polowan na lowne kaczki
i gesi” – argumentuja dzialacze.

Cala wyspa bez pradu. Awarie wywolala malpa. Pewna psotna malpa przyczynila
sie do ogolnokrajowej awarii pradu na Sri Lance. Zwierze dostalo sie stacji
elektroenergetycznej w okolicach Kolombo. Usterki przez wiele godzin nie
udalo sie naprawic. Jak poinformowali przedstawiciele rzadu Sri Lanki, w
niedziele doszlo do ogolnokrajowej awarii pradu. Za zdarzenie obwiniono
malpe, ktora dostala sie do stacji elektroenergetycznej. Malpa dotknela
naszego transformatora sieciowego, powodujac zachwianie rownowagi calego
systemu – powiedzial dziennikarzom minister energetyki Kumara Jayakody.

Do zdarzenia doszlo na poludniowych obrzezach jednego z najwiekszych miast
kraju – Kolombo. Przerwa w dostawie pradu rozpoczela sie rano. Trzy godziny
pozniej awarii wciaz jeszcze calkowicie nie naprawiono. Inzynierowie
probuja przywrocic dostawy pradu najszybciej, jak sie da – zapewnil
minister.

DETEKTYW

MORDERCA,

ktory udawal

ofiare

Anna STRZELCZYK STRZELCZYK

26 marca 2014 roku

oczy wszystkich

Polakow zwrocone byly Polakow zwrocone byly

w strone solectwa

Ruptawa, znajdujacego Ruptawa, znajdujacego

sie w granicach

Jastrzebia-Zdroju

w wojewodztwie

slaskim. Najwieksze

stacje telewizyjne

w kraju relacjonowaly

zatrzymanie

Dariusza P.,

podejrzanego

o spowodowanie

smierci swojej zony

i czworki dzieci oraz

probe pozbawienia

zycia swojego syna. Krytyka, z jaka

cja i prokuratura

byla olbrzymia.

Opinia publiczna

nie chciala wierzyc, ze mezczy-

zna, ktoremu przez ostatnich

10 miesiecy caly kraj wspolczul

straty rodziny, jest odpowie-

dzialny za smierc swoich bli-

skich. Rzecznicy prasowi prze-

konywali jednak, ze sledczy

wiedza, co robia. Zapewniali,

ze wkrotce przedstawia dowo-

dy. Pani prokurator z Proku-

ratury Okregowej w Gliwicach

mowila przed kamerami, ze ani

ona, ani policjanci pracujacy

przy sprawie nie maja watpli-

wosci, ze wlasnie zatrzymano

sprawce.

POZAR W SRODKU NOCY

O godzinie 1.46, w nocy 10 maja

2013 roku, pod numer alarmo-

wy 112 zadzwonil mlody mez-

czyzna. W panice krzyczal do

telefonu, ze on i jego rodzina sa

uwiezieni w plonacym domu.

Przedstawil sie jako Woj-

ciech P., mieszkajacy przy ulicy

Zdziebly w Ruptawie. Chlopak

wzywal pomocy, opisal sytu-

acje. W tle slychac bylo prze-

razliwe krzyki siostry Wojtka,

ktora usilowala wydostac sie

z plonacej pulapki. Policjanci,

ktorzy beda pozniej odsluchi-

wali te nagrania, zapamietaja je

do konca zycia.

Na miejscu, w ciagu zaled-

wie 4 minut pojawil sie pierw-

szy woz strazacki z Panstwowej

Strazy Pozarnej w Jastrzebiu-

-Zdroju, a zaraz za nim zja-

wiaja sie 4 kolejne. Kiedy stra-

zacy dojechali na miejsce, nie

zdawali sobie sprawy z powagi

sytuacji. Nie bylo widac geste-

go dymu ani plomieni ognia

wydobywajacych sie przez

okna. W tamtym momencie

nie wiedzieli jeszcze, ze rodzi-

na jest zamknieta w szczelnej,

WYDANIE SPECJALNE nr 3/2024

ZABIL RODZINE, BY SPLACIC DLUGI

smiertelnej pulapce, ktora sta-

nowily rolety antywlamanio-

we, nie pozwalajace domow-

nikom uciec z budynku. Tasmy

podnoszace rolety, stopily sie

pod wplywem temperatury

wewnatrz, co uniemozliwilo

ich otwarcie. Rodzina P. zosta-

la wiec narazona nie tylko na

dzialanie ognia, ale przede

wszystkim trujacego dymu.

Strazacy podjeli probe

dostania sie do srodka przez

drzwi wejsciowe, jednak ku

ich zdziwieniu okazalo sie, ze

byly antywlamaniowe i bar-

dzo solidne. Ekipy strazackie

sa przygotowane na podobne

sytuacje i posiadaja odpowied-

ni sprzet do wywazania drzwi,

jednak w tym przypadku poko-

nanie ich stanowilo ogromna

trudnosc. Kazde uderzenie,

ktore zblizalo ich do usuniecia

przeszkody, zdawalo sie trwac

cala wiecznosc. Rowniez poko-

nanie drzwi tarasowych zabez-

pieczonych roletami antyw-

lamaniowymi nie bylo latwe.

Dom byl prawdziwa twierdza.

Po chwili strazacy uslyszeli

krzyki dobiegajace z okna na

pietrze. Dostrzezono mlode-

go mezczyzne, ktory wzywal

pomocy. Byl to dzwoniacy

wczesniej Wojciech. Straza-

cy uwolnili go z plonacego

budynku, dostajac sie do okna

przy pomocy podnosnika.

Okno jego pokoju jako jedyne

nie posiadalo rolety antywla-

maniowej. Tylko dlatego chlo-

pak nie stracil przytomnosci od

trujacego dymu. Mial te moz-

liwosc, ktorej nie mieli pozo-

stali domownicy, by zaczerp-

nac choc odrobiny swiezego

powietrza.

W tym czasie, po 7 minu-

tach dzialan, udalo sie wresz-

cie sforsowac drzwi wejsciowe

i kilku strazakow weszlo do

srodka. Dom byl duzy, mno-

stwo pomieszczen i kazde

z nich nalezalo dokladnie

sprawdzic. Wewnatrz bylo

ciemno, gryzacy ciemny dym

klebil sie w kazdym zakamar-

ku. Temperatura byla bardzo

wysoka,

Wojtek twierdzil, ze

w budynku znajduje sie jeszcze

6 osob. Wnetrze bylo ciemne,

calkowicie zadymione. Ratow-

nicy poruszali sie po omacku,

poniewaz gesty dym calkowicie

zaslanial widocznosc.

Najpierw wyniesiono 18-let-

nia Justyne, najstarsza z dzieci.

Nastepnie kolejno pozostalych,

nieprzytomnych czlonkow

rodziny: 13-letnia Gosie, 4-let-

nia Agusie, 10-letniego Marci-

na oraz mame dzieci, Joanne.

Brakuje tylko Dariusza, meza

i ojca, do ktorego syn nie mogl

sie dodzwonic, gdy jeszcze

przebywal w domu.

Mezczyzna zjawia sie wkrot-

ce twierdzac, ze byl w pracy,

w nalezacym do niego zakla-

dzie stolarskim w Pawlowi-

cach. Dariusz dowiaduje sie

wowczas, ze wlasnie zmarla

jego najstarsza corka, Justyna.

Pozostali czlonkowie rodziny,

oprocz Wojtka, sa w bardzo

ciezkim stanie. Nieprzytom-

ne dzieci i zone, sanitariusze

zabieraja do karetek, a Dariusz

robi na ich czolach znak krzy-

za, blogoslawiac po kolei swo-

ich najblizszych.

Mezczyzna pojawil sie na

miejscu, poniewaz w pewnym

momencie zauwazyl nieode-

brane polaczenie od syna. Woj-

tek dzwonil do niego zaraz po

tym, gdy zawiadomil sluzby.

Wowczas ojciec nie odbieral.

Gdy oddzwonil, dowiedzial

sie, ze w domu wybuchl pozar.

Dariusz ruszyl do domu.

Po ugaszeniu ognia, straza-

cy dostrzegaja cos niepokoja-

cego. Wszystko wskazuje na to,

ze w domu doszlo do podpa-

lenia. 10 maja 2013 roku Pro-

kuratura Rejonowa w Jastrze-

biu-Zdroju wszczela sledztwo

w sprawie sprowadzenia zda-

rzenia zagrazajacego zyciu lub zdrowiu wielu osob albo

mieniu w wielkich rozmiarach,

majacego postac pozaru. Zada-

niem policjantow z Komendy

Miejskiej w Jastrzebiu-Zdroju

bylo ustalenie sprawcy.

TO BYLO PODPALENIE

W drodze do szpitala umie-

ra najmlodsza corka Joanny

i Dariusza, nastepnego dnia

zas sama Joanna i syn Mar-

cin. O zycie walczy jeszcze

Malgosia, ktorej ostatecznie

rowniez nie udaje sie urato-

wac i 14 maja 2013 roku, 4

dni po pozarze, ona rowniez

umiera w szpitalu w pobliskim

Cieszynie. Przyczyna smierci

wszystkich osob byla ostra nie-

wydolnosc krazeniowo-odde-

chowa spowodowana zatru-

ciem tlenkiem wegla. Ponadto,

u wszystkich ofi ar, poza Mal-

gorzata, stwierdzono zatrucie

cyjanowodorem.

Z duzej 7-osobowej rodziny

przy zyciu pozostaja juz tylko

17-letni Wojtek i jego tata.

– Nasi koledzy z komen-

dy policji w Jastrzebiu weszli

do kazdego pomieszczenia

w budynku wraz ze strazakami,

szukali ogniska pozaru

szukali ogniska pozaru – wspo-

szukali ogniska pozaru – wspo-

mina policjant z Komendy

Wojewodzkiej Policji w Kato-

wicach, ktory zostal wlaczo-

ny do sledztwa 2 tygodnie

pozniej. – Ku zdziwieniu osob

przeprowadzajacych ogledziny

okazalo sie, ze tych ognisk bylo

co najmniej kilka. W jednym

z pomieszczen znajdowala sie

czesciowo spalona deska do

prasowania, w innym pomiesz-

czeniu znaleziono mysz. Na

pierwszy rzut oka wygladalo

to tak, jakby mysz przegryzla

kabel, przez co moglo dojsc do

zwarcia. Okazalo sie jednak, ze

sekcja zwlok zwierzecia wyka-

zala, ze mysz nie zyla na dlugo

przed wybuchem pozaru. Nie

mogla wiec do niego dopro-

wadzic. Kolejny element ukla-

danki to terrarium, w ktorym

znajdowala sie wlaczona latar-

ka. Terrarium uleglo stopieniu.

W tamtym momencie nie byli-

smy pewni czy te wszystkie ele-

menty doprowadzily do poza-

ru, jednak z cala pewnoscia

nalezalo doglebniej przyjrzec

sie tym watkom.

Biegli z zakresu pozarnic-

twa postawili teze o celowym

podpaleniu. Podpalacz bar-

dzo sie staral, aby jego dzia-

lania byly skuteczne. Spraw-

ca musiala byc jednak osoba,

ktora byla wewnatrz w czasie

wybuchu pozaru lub ktos,

kto posiadal klucze do domu

i opuscil budynek bezposred-

nio po podpaleniu, poniewaz

ten byl przeciez zamknie-

ty w chwili, kiedy na miejscu

pojawily sie ekipy ratunkowe.

Swoje ustalenia biegli przeka-

zuja policji i prokuraturze.

Smierc prawie calej rodziny

staje sie tematem numer jeden

w lokalnych i ogolnopolskich

mediach. Dariuszowi wspol-

czuja wszyscy, bojac sie jedno-

czesnie o jego stan psychiczny,

bo po takiej stracie moze prze-

ciez zechciec targnac sie na

wlasne zycie. Jednak, ku zdzi-

wieniu wszystkich, mezczy-

zna trzyma sie bardzo dobrze.

Udziela wywiadow i opowiada

o swojej rodzinie. Mowi, jak

bardzo ich kochal i podkresla,

ze jako osoba wierzaca, jest

przekonany, ze jego bliscy tra-

fi li do lepszego swiata.

Policjanci pytaja Dariu-

sza o to, ile kompletow klu-

czy posiadala rodzina. Dariusz

mial przy sobie swoj, kiedy

byl w pracy. W trakcie prze-

szukania domu szybko udaje

sie znalezc klucze nalezace do

zony Joanny czy syna Wojtka.

Brakuje jednego. Pojawia sie

zatem wersja o tym, ze spraw-

ca podpalil dom, a nastepnie

zamknal go od zewnatrz. Po

kilku godzinach intensyw-

nych poszukiwan okazuje sie,

ze brakujacy komplet kluczy

znajduje sie w kieszeni kurtki

Justyny.

POKRZYWDZONY MAZ

I OJCIEC

Policjanci przesluchuja Dariu-

sza. W tym czasie mial status

swiadka-pokrzywdzonego.

Wykazuje postawe zatroskane-

go ojca, ktory robi wszystko,

by pomoc w ujeciu podpala-

cza. Mezczyzna mowi bardzo

duzo, ale jego slowa niczego

nie wnosza. Po kazdym prze-

sluchaniu Dariusz wysyla do

policjantow listy, w ktorych

opisuje swoje przemyslenia

i uwagi. Wskazuje pewne tropy

i podejrzenia, ktore czesto jed-

nak okazywaly sie niemozliwe

do zweryfi kowania.

Kilka dni po pozarze

jastrzebska prokuratura zarza-

dzila eksperyment procesowy

z udzialem Dariusza P. Ekspery-

ment przeprowadzony w jego

warsztacie wykazal, ze nie ma

mozliwosci, by mezczyzna nie

uslyszal dzwoniacego telefonu,

kiedy w noc pozaru probowal

sie z nim skontaktowac Woj-

tek. Prace, ktore wykonywal

nie generowaly bardzo duzego

halasu, nie mialy tez charakte-

ru ciaglego. Chodzilo o wyko-

nywanie malych pojedynczych

nawiertow w drewnie. Kilka

sekund wiercenia, wyjmowa-

nie wiertla z dziury i robienie

kolejnej. Miedzy kolejnymi

wierceniami byly kilkusekun-

dowe przerwy, w czasie kto-

rych bez problemu mozna bylo

uslyszec wibracje telefonu.

W dalszej czesci ekspery-

mentu Dariusz ma pokazac co

zrobil, kiedy wreszcie oddzwo-

nil do syna. Jak twierdzi, prze-

rwal wszystkie prace i wyszedl

z warsztatu.

– Zgasilem swiatlo, wzialem

kluczyki i z kluczykami pod-

bieglem do auta –

bieglem do auta – tlumaczyl

bieglem do auta – tlumaczyl

Dariusz P. – Zapalilem i bar-dzo szybko jechalem do domu.

Predkosc byla maksymalna.

BIALE TRUMIENKI

17 maja 2013 roku jastrzebscy

grabarze kopia na lokalnym

cmentarzu ogromny dol, sze-

rokosci ponad 2 i dlugosci 6

metrow. Nastepnego dnia ma

tam zostac zlozonych 5 tru-

mien: 4 biale dzieciece oraz

jedna brazowa, w ktorej spo-

cznie mama.

W dniu pogrzebu w koscie-

le przed oltarzem ustawione

zostaja trumny, a na nich spo-

czywaja biale wience z recznie

napisanymi slowami poze-

gnania. Swiatynia wypelniona

jest zalobnikami, a wsrod nich

znajduja sie przede wszyst-

kim ostatni ocalali czlonkowie

rodziny, Dariusz i Wojciech,

a takze ich blizsza i dalsza

rodzina, mieszkancy Jastrze-

bia-Zdroju, ale takze policjan-

ci, ktorzy z zainteresowaniem

przygladaja sie glowie rodzi-

ny P., ktory ku zdziwieniu

bylo zauwazyc, ze pojawiaja

wszystkich zebranych, pocie-

sie rowniez bledy ortografi czne

sza zalobnikow.

i stylistyczne.

Ksiadz odczytuje list napi-

Dariusz prowadzil bar-

sany przez Dariusza, w ktorym

dzo wywazona koresponden-

mezczyzna podkresla, ze jego

cje z nadawca grozb. Napisal

bliscy sa juz w niebie i z pew-

nawet, ze wybacza sprawcy,

noscia kiedys wszyscy sie tam

ktory pozbawil go rodziny.

spotkaja. Dziekuje rowniez

– Tresc wiadomosci swiad-

wszystkim osobom, ktore po tej

czyla o tym, ze autor SMS-ow

tragedii udzielily mu wsparcia.

ma realna wiedze na temat

Zaraz po pogrzebie

przebiegu zdarzenia

przebiegu zdarzenia – konty-

przebiegu zdarzenia – konty-

Dariusz P. udaje sie do komen-

nuuje policjant. – Dysponowal

dy policji, by przekazac funk-

bardzo szczegolowa wiedza,

cjonariuszom niepokojace

ktora na pewno nie pochodzila

informacje.

ze srodkow masowego przeka-

– Mezczyzna powiedzial, ze

zu. Wiele wskazywalo na to, ze

otrzymal wiadomosc tekstowa

autorem wiadomosci jest pod-

na swoj telefon komorkowy – na swoj telefon komorkowy – na swoj telefon
komorkowy

palacz lub co najmniej swiadek

wspomina katowicki policjant.

podpalenia.

– Brzmiala ona “Spotka cie

i twojego syna cos gorszego niz

wasza rodzine. Obserwuje was”

(oryginalna pisownia). Autor

nie dbal o zasady interpunk-

cji, a wraz z pojawianiem sie

kolejnych wiadomosci, mozna

HIOB

Wkrotce po pogrzebie

Dariusz P. zaczyna udzielac

wywiadow. Siedzi na tle ulozo-

nego ze zdjec rodziny oltarzy-

ka, a nad fotografi ami goruje

sporej wielkosci obraz Jezusa

milosiernego z napisem “Jezu,

ufam Tobie”. Wdowiec podkre-

sla, ze w obecnej chwili przy

zyciu trzyma go tylko wiara.

Mezczyzna prezentuje widzom

programow telewizyjnych

komiksowy album ze zdjecia-

mi najblizszych, zatytulowa-

ny “Requiem dla Przyjaciol”,

ktory stworzyl w kilkudziesie-

ciu egzemplarzach i przekazal

mediom oraz swoim bliskim,

jako pamiatka po zmarlych.

Przekaz medialny jest

nastepujacy: Dariusz P. stra-

cil wszystko, co mial. Jego sila

jest wiara i jedyny pozostaly

przy zyciu syn. Z calego kraju

naplywaja kondolencje i wyra-

zy wspolczucia dla mezczyzny.

Dariusz porownuje sie do

biblijnego Hioba, na ktorego

spadlo wiele tragedii i trosk,

jednak mimo calego ogromu

nieszczesc, mezczyzna nie zmienil swojego nastawienia

do wiary. Dariusz podkresla, ze

choc czuje sie, jak Hiob, to nie

jest nim i ogrom nieszczesc,

zwyczajnie go przytlacza.

Jednak, jak podkresla, wiara

w Boga byla i nadal jest wazna

dla niego i jego bliskich. Jego

zona byla katechetka, a on od

lat udzielal ludziom komunii

swietej jako szafarz. Rodzina

angazowala sie w zycie parafi i,

dlatego byli znani i szanowani

w lokalnej spolecznosci.

Dariusz mowi o swojej

wierze z wielkim szacunkiem,

jednak jego spokoj i opanowa-

nie, nawet w przypadku wie-

rzacej osoby, wydaja sie czyms

nadzwyczajnym. Ogladajacy

jego wystapienia policjanci,

staja sie coraz bardziej nieufni

wobec mezczyzny. Nie kieruja

sie jednak wylacznie intuicja

i przypuszczeniami. Z kazdym

tygodniem zdobywaja dowody

swiadczace o tym, ze byc moze

Dariusz wcale nie jest ofi ara tej

tragedii.

nie obwinial za to, co sie stalo,

nie szukal sprawcy. Mowil, ze

sie z tym pogodzil, bo Bog tak

chcial.

Juz od poczatku wiele wat-

pliwosci zwiazanych bylo

z samym zabezpieczeniem

domu. Nikt nie wiedzial, przed

czym lub przed kim rodzina P.

tak sie chronila. Sprawdzono

wiec czy Dariusz i jego bli-

scy mogli miec wrogow. On

sam poczatkowo twierdzil,

ze nie. Historia jego dzialal-

nosci gospodarczej, zadlu-

zenia wobec kontrahentow,

czy wreszcie podjecie decyzji

o wysokim ubezpieczeniu,

zwlaszcza malzonki, czy podej-

mowane proby zwiazania sie

z innymi kobietami, w kon-

frontacji z publicznymi wrecz

aktami rozpaczy po smierci

czlonkow rodziny, krystalizo-

walo poglady sledczych.

Okazuje sie, ze w tygo-

dniach poprzedzajacych trage-

die, Dariusz zawarl az 4 umowy

z fi rmami ubezpieczeniowymi,

w ktorych ubezpieczyl zarow-

IDEALNA RODZINA

no osoby, jak i mienie. Przede

wszystkim zone oraz dom. Co

W tym momencie sledztwo

ciekawe, siebie nie ubezpie-

prowadzone jest juz pod nad-

czyl, a polisy byly tak skon-

zorem Prokuratury Okrego-

struowane, ze wyplata ubez-

wej w Gliwicach, a czynnosci

pieczenia bedzie wieksza, jesli

sledcze przejmuja policjan-

w domu dojdzie do pozaru oraz

ci wydzialu kryminalnego

w przypadku, jesli jego bliscy

Komendy Wojewodzkiej Policji

zgina w wyniku nieszczesliwe-

w Katowicach. Dariusz zostaje

go wypadku.

ponownie przesluchany.

Bliscy Dariusza nie wiedzie-

– Juz pierwszy, osobisty kon-

li, jakim materialem dowodo-

takt Dariusza z policjantami nie

wym dysponuje prokuratura,

stawial go w korzystnym swie-

dlatego byli oburzeni, ze kto-

tle – mowi policjant operacyjny tle – mowi policjant operacyjny tle

kolwiek moze podejrzewac,

z KWP. – Mezczyzna nie oka-

ze mezczyzna moze miec cos

zywal zadnych emocji, unikal

wspolnego z pozarem. Praca

kontaktu wzrokowego, udzielal

operacyjna ma jednak to do

wymijajacych odpowiedzi. To,

siebie, ze ustalenia sa niejawne.

co rzucalo sie w oczy, to kreowa-

Dlatego mimo ze petla zaciska-

ny przez niego obraz idealnej

la sie juz coraz mocniej wokol

rodziny. Patetyczne opisy prze-

Dariusza, rodzina caly czas

sycone uwielbieniem i miloscia.

stala za nim murem. Watpli-

I duzo odniesien do woli Boga

wosci mial chyba jedynie brat

w kontekscie calego zdarzenia.

Joanny, ktory mial ograniczone

Nazbyt duzo! Dariusz nikogo

zaufanie do szwagra.

Dariusz latami budowal

obraz idealnego meza i ojca.

Znali go jako zaradnego i opie-

kunczego czlowieka. Bardzo

trudno jest przyjac do wiado-

mosci, ze tym czarnym charak-

terem moze okazac sie najbliz-

szy czlonek rodziny, a przeciez

zaistniale w Ruptawie zdarze-

nie to zlo w czystej postaci.

NOWE ZYCIE DARIUSZA

Biegli z zakresu pozarnictwa

wykazali, ze w domu w Rupta-

wie bylo az 6 miejsc, w ktorych

sprawca zainicjowal pozar.

Poza wspomnianymi juz ele-

mentami, biegly zauwazyl,

ze wiszace zaslony na parte-

rze budynku byly zarzucone

na stojace obok siebie meble.

Ponadto, poduszki na fotelach

i kanapie byly ulozone w taki

sposob, ze stykaly sie ze soba.

Wszystko sprawialo wrazenie

specjalnie skonstruowanego

lancucha. Gdyby choc jeden

z wymienionych elementow

zostal zapalony, ogien w bly-

skawicznym czasie rozprze-

strzenilby sie w calym pomiesz-

czeniu. W szafi e z ubraniami

rowniez zostal zaproszony

ogien. Ponadto, podpalono

reklamowke wypelniona pla-

stikowymi butelkami, 2 bluzy

polarowe, bukiet sztucznych

kwiatow oraz zaslonke. Co

wiecej, w piwnicy budynku

znajdowaly sie najcenniejsze

dla domownikow przedmioty,

stanowiace najwyzsza wartosc

materialna. Jakby ktos chcial je

uchronic przed zniszczeniem

w trakcie pozaru. Byly to mie-

dzy innymi perkusja nalezaca

do Marcina, odtwarzacz mul-

timedialny, telewizor, kamera

cyfrowa. Ponadto, ukryte byly

tam rowniez paszporty wszyst-

kich czlonkow rodziny.

Po pozarze Dariusz zamiesz-

kal u swoich tesciow, a z cza-

sem urzad miasta przekazal

do jego dyspozycji mieszkanie komunalne. Przez kolejne mie-

siace przebywal na zwolnieniu

lekarskim. Ukojenia szukal

w wierze, w modlitwie, dlatego

postanowil wyjechac do Ziemi

Swietej. W czasie pielgrzym-

ki poznal kobiete samotnie

wychowujaca czworo dzieci.

Bardzo szybko ich znajomosc

przerodzila sie w powazny

zwiazek. Jednak Dariusz nie

poprzestawal na jednej part-

nerce. Poza nia, spotykal sie

jeszcze z kilkoma kobietami.

W tym czasie na jego tele-

fon zaczely przychodzic kolej-

ne wiadomosci od osoby

podajacej sie za podpalacza

jego domu. Ich autor najpierw

grozil Dariuszowi zemsta, ale

z czasem retoryka zmienia sie.

Po kilku tygodniach nadawca

zaczyna przepraszac Dariusza,

prosic o wybaczenie. Z cza-

sem wrecz zapewnia, ze chce

naprawic swoje winy.

5 czerwca 2013 roku do

Dariusza zostaje wyslany prze-

kaz pieniezny na kwote 5 tys.

zl. Nadawca jest niejaki Witold

Kulig. Mezczyzna otrzymuje

SMS potwierdzajacy, ze pienia-

dze sa rekompensata za strate

Dariusza. Podpalacz wyslal je

z powodu wyrzutow sumienia.

Policjanci ustalaja, ze prze-

kaz zostal nadany na poczcie

w Opolu. Udaja sie do urzedu

i w trakcie rozmowy z kasjer-

ka dowiaduja sie, ze nadaw-

ca byl Dariusz P. Rozpoznala

go na zdjeciu. W dniu nada-

nia przekazu Dariusz pozyczyl

samochod od swojego sasiada.

Powiedzial, ze chce pomodlic

sie na Jasnej Gorze, jednak

z zapisu monitoringu wynika,

ze pojazd zjechal z autostra-

dy w poblizu Opola. Dariusz

przyznaje, ze nadal do siebie

przekaz, aby odwrocic od sie-

bie uwage sledczych, ponie-

waz ich podejrzenia zaczely go

meczyc.

Okazuje sie, ze posiadal 2

aparaty telefoniczne, do kto-

WYDANIE SPECJALNE nr 3/2024

ZABIL RODZINE, BY SPLACIC DLUGI

rych przekladal kilka roznych

kart SIM i wysylal do siebie

wiadomosci. Jeden z telefonow

ukryty byl w jego warsztacie,

zas drugi w lesie w Strzelcach

Opolskich. Twierdzil jednak,

ze ten, ktory policjanci zna-

lezli w warsztacie, nie nalezal

do niego. Znalazl go w czerw-

cu 2013 roku na odkurzaczu

w siedzibie swojej fi rmy i scho-

wal do szufl ady.

BIEGLI NIE POZOSTAWIAJA

WATPLIWOSCI

Mysz, ktora znaleziono na jed-

nym z kabli z mieszkania, nie

mogla go przegryzc i doprowa-

dzic do zwarcia. Kabel zostal

przeciety, a mysz jak sie okaza-

lo nie zyla juz duzo wczesniej.

I nie pozar ani tlenek wegla

byly powodem jej odejscia

z ziemskiego padolu. Latarka

w terrarium rowniez nie mogla

doprowadzic do roztopienia

sie szkla, taka teoria byla wrecz

absurdalna. Rowniez zelazko

nie moglo przyczynic sie do

pozaru, poniewaz nie bylo

podlaczone do pradu. Ponad-

to, we wszystkich wskazanych

miejscach znaleziono znaczne

ilosci latwopalnej cieczy.

Biegly z zakresu lingwi-

styki kryminalistycznej zapo-

znaje sie z trescia wiadomosci

wymienianych przez Dariu-

sza z rzekomym podpala-

czem. Analizie zostaje podda-

ny zarowno aspekt jezykowy,

dotyczacy gramatyki i orto-

grafi i, jak i kwestia punktu

widzenia, i perspektywy auto-

row wiadomosci. Materialem

porownawczym sa wywia-

dy, ktorych Dariusz udzielal

mediom. Wedlug opinii w tym

zakresie, wiadomosci wysyla-

ne przez podpalacza zawieraja

mnostwo niekonsekwentnych

bledow. Zdaniem bieglego,

ktos nieudolnie probowal uda-

wac, ze nie zna podstawowych

zasad jezyka polskiego. Co wie-

cej, perspektywa sytuacyjna

zarowno odbiorcy, jak i nadaw-

cy byla taka sama. Biegly, wyda-

jac swoja opinie, nie mial zad-

nych watpliwosci, ze wszystkie

wiadomosci zostaly napisane

przez te sama osobe. Katego-

rycznie stwierdzil rowniez, ze

ich autorem jest Dariusz.

Kolejne poszlaki swiadczace

przeciwko mezczyznie rowniez

byly zwiazane z uzyciem jego

telefonow. Przede wszystkim,

jak wykazali biegli, w chwi-li, kiedy Wojciech dzwonil do

niego o godzinie 1.49 w noc

pozaru, jego telefon nie znaj-

dowal sie w warsztacie w Paw-

lowicach, tylko w bliskiej odle-

glosci domu w Ruptawie, nato-

miast telefon, z ktorego pisal do

niego rzekomy podpalacz, jak

i telefon Dariusza, zazwyczaj

znajdowaly sie w tym samym

miejscu lub blisko siebie.

Po smierci bliskich Wojciech

kontynuuje nauke w techni-

kum budowlanym. Po przepro-

wadzce do lokalu komunalne-

go probuja normalnie zyc. Bar-

dzo szybko Dariusz zaczyna sie

spotykac z kilkoma kobietami.

Buduje swoje zycie na nowo.

W tym czasie trwaja kolej-

ne dzialania policyjne. Dariusz,

ktory na co dzien prowadzil

fi rme stolarska, byl rowniez

deweloperem. Kilka lat wcze-

sniej zainwestowal w budo-

we osiedla w Opolu. Jednak

inwestycja nie szla najlepiej

i mezczyzna mial spore dlugi.

17 sierpnia 2009 roku wyje-

chal z domu i ruszyl w kierun-

ku Opola, gdzie, jak twierdzil,

mial sie rozliczyc z wierzycie-

lami. Nim jednak dojechal do

Opola, powiadomil policje, ze

ktos rzucil kamieniem w jego

samochod, on stracil pano-wanie nad autem, zatrzymal

sie, nastepnie zostal uderzony

w glowe, a z jego samochodu

zniknelo 250 tys. zl, ktore wiozl

dla podwykonawcow. Sledz-

two nie uprawdopodobnilo

wersji, ktora przedstawil. Na

samochodzie nie bylo zadnych

sladow uderzenia, a swiadko-

wie przebywajacy wowczas

w poblizu, nie widzieli, by kto-

kolwiek rzucal w samochod

mezczyzny.

Przeciwko niemu toczy-

ly sie postepowania zwiaza-

ne z podejrzeniem popelnie-

nia przez niego przestepstw.

Dariusz nie byl jednak nigdy

karany, poniewaz stwierdzano

u niego niepoczytalnosc. Z tego

wzgledu wszystkie postepowa-

nia byly umarzane.

Mezczyzna mial ogromne

zaleglosci w Urzedzie Skarbo-

wym oraz 120 tys. zl zaleglych

alimentow. Jak sie okazuje,

mimo ze mieszkal z zona, nie

mial innych dzieci, to byl zobo-

wiazany do ich placenia. Poli-

cjanci byli zaskoczeni. Okazalo

sie, ze Dariusz zawarl z zona

umowe dotyczaca wyplacania

jej pieniedzy na utrzymanie

dzieci wlasnie w formie ali-

mentow. Dzieki czemu, komor-

nik, ktory zajmowal jego konta

z uwagi na dlugi, przelewal pie-

niadze na rachunek jego zony,

poniewaz zaleglosci alimenta-

cyjne sa splacane w pierwszej

kolejnosci.

JESTEM NIEWINNY Zeznania zlozone w charakte-

rze swiadka nie maja warto-

sci dowodowej po tym, kiedy

zostaja tej osobie przedsta-

wione zarzuty. Automatycznie

staja sie one bezwartosciowe

procesowo. Prokuratura w Gli-

wicach zdecydowala w marcu

2014 roku, ze zebrany do tej

pory material dowodowy jest

wystarczajacy, by oskarzyc

Dariusza P. o zabicie rodziny. 26 marca 2014 roku Dariusz

zostaje zatrzymany w mieszka-

niu komunalnym. Jest zasko-

czony, ale spokojny.

Prokurator przedstawil

mu zarzuty zabojstwa wiecej

niz jednej osoby jednym czy-

nem, zabojstwa pieciu osob

oraz usilowanie zabojstwa za

pomoca pozaru. Przed proku-

ratorem wyjasnial, ze jest nie-

winny i bardzo zaskoczylo go

zatrzymanie.

Nastepnego dnia Sad Rejo-

nowy w Gliwicach przychyla sie

do wniosku prokuratury i sto-

suje wobec Dariusza srodek

zapobiegawczy w postaci tym-

czasowego aresztu. Skonfron-

towany z dowodami, twierdzi,

ze to nie on jest odpowiedzial-

ny za pozar i smierc rodziny.

Przyjmuje linie obrony, ktora

w zasadzie byla do przewidze-

nia. Mezczyzna symuluje obja-

wy zaburzen psychicznych,

a wrecz choroby psychicznej.

Mowi, ze wszystko, co robil

po pozarze, podpowiadal mu

niejaki Waldi, ktory zyje w jego

glowie.

Kilka dni pozniej zostaja

przeprowadzone kolejne ogle-

dziny, w ktorych udzial bierze

podejrzany. Nieoznakowane

radiowozy staja przed domem

w Ruptawie. Policjanci wcho-

dza do srodka. Na zewnatrz roi

sie od dziennikarzy. W pew-

nym momencie ktos wycho-

dzi z domu. Flesze blyskaja. To

falszywy alarm. Jeden z poli-

cjantow wychodzi na chwile

przed dom, ale po chwili do

niego wraca. Dziennikarze cze-

kaja niecierpliwie na moment,

kiedy Dariusz zostanie wypro-

wadzony z budynku. Wreszcie,

zakuty w kajdanki Dariusz jest

prowadzony przez nieumun-

durowanego policjanta. Kieru-

ja sie w strone jednego z zapar-

kowanych przed domem samo-

chodow. Reporterzy domysla-

ja sie, ze auto za kilkanascie

minut stanie przed budynkiem prokuratury. Reporterzy mkna

do Gliwic, by ustawic sie w jak

najlepszym miejscu i zro-

bic zdjecie swojego zycia.

Kiedy wreszcie auto, do ktore-

go wsiadl Dariusz podjezdza

przed frontowe drzwi proku-

ratury, wysiadaja z niego poli-

cjanci. Nie ma z nimi zatrzy-

manego mezczyzny. Policjanci

po drodze zamienili sie pojaz-

dami. Mezczyzna przyjechal

innym samochodem, ktory

stanal przy tylnym wejsciu do

prokuratury.

Na kolejnym przeslucha-

niu Dariusz P. sugerowal, ze

sprawca podpalenia moze byc

jego syn Wojtek, poniewaz jako

jedyny przezyl pozar, a chlopak

w przeszlosci podpalil w szkole

kosz na smieci, wrzucajac do

niego zapalke.

CHOROBA PSYCHICZNA

Pojawienie sie w sprawie

postaci Waldiego wskazuje na

to, ze Dariusz moze miec pro-

blemy z psychika lub jest to

wymyslona przez niego linia

obrony. Ocenic to moga tylko

doswiadczeni biegli. Psychiatra

badajacy mezczyzne okresla,

ze jednorazowe badanie ambu-

latoryjne nie jest wystarczaja-

ce, aby ocenic kwestie stanu

psychicznego podejrzanego.

Prokurator wysyla wiec Dariu-

sza do Wroclawia na kilkuty-

godniowa obserwacje. Wraz

z nim na badanie wyslana

zostaje rowniez ksiazka znale-

ziona w jego domu.

– Bardzo lubie czytac ksiaz-

ki i pewnym moim przyzwy-

czajeniem jest sprawdzanie,

co tez ludzie czytaja –

co tez ludzie czytaja – wspo-

co tez ludzie czytaja – wspo-

mina policjant. – Kiedy byli-

smy w mieszkaniu Dariusza,

zauwazylem, ze mezczyzna

posiada wiele ksiazek. Ich

tematyka oscylowala wokol

religii, historii, turystyki. Ksie-

gozbior byl dosc spojny i wska-

zywal na zainteresowania

WYDANIE SPECJALNE nr 3/2024

ZABIL RODZINE, BY SPLACIC DLUGI

domownikow. Jedna z ksiazek

zdawala sie jednak odbiegac

tematycznie od pozostalych.

Byl to podrecznik akademicki

pod redakcja Andrzeja Kosla-

rza “Psychiatria kliniczna

i pielegniarstwo psychiatrycz-

ne”. Juz wtedy zastanawialismy

sie, po co absolwentowi KUL-u,

prowadzacemu wlasna dzia-

lalnosc gospodarcza badz jego

malzonce, nauczycielce reli-

gii taka pozycja w domowym

ksiegozbiorze? Wszystko stalo

sie jasne, kiedy z czasem sled-

czy pozyskali wiedze o uma-

rzanych mu z powodu nie-

poczytalnosci postepowaniach

przygotowawczych. Z tego

wlasnie podrecznika uczyl sie

roznych symptomow choro-

bowych majacych mu pomoc

w uniknieciu odpowiedzialno-

sci. Tymczasem, bedac juz tym-

czasowo aresztowany i podda-

ny obserwacji psychiatryczno

– sadowej” przedobrzyl.

Dariusz P. zaczal symulowac

rozne objawy chorob i zabu-

rzen psychicznych. Byly one

dosc powazne, jednak doklad-

na obserwacja wykazala, ze

niektore z objawow wzajem-

nie sie wykluczaja. Biegli, kto-

rzy zaczeli przegladac ksiazke

zabezpieczona w domu Dariu-

sza zauwazyli, ze na poszcze-

golnych stronach, zaznaczal

fragmenty, w ktorych opisywa-

no objawy konkretnych cho-

rob, ktore pozniej podawal

jako swoje. Zarowno w trakcie

obserwacji psychiatrycznej

w szpitalu, jak i w trakcie wizyt

u lekarzy w minionych latach,

gdy byl podejrzewany o prze-

stepstwa skarbowe.

PROCES I WYROK

Biegli psychiatrzy i psycho-

lodzy stwierdzili, ze Dariusz

byl poczytalny w chwili popel-

nienia czynu, nie jest rowniez

chory psychicznie, ma nato-

miast cechy psychopatyczne.

Nie bylo zadnych przeszkod,

by mezczyzna stanal przed

sadem.

12 marca 2015 roku proku-

rator Prokuratury Okregowej

w Gliwicach wniosl akt oskar-

zenia przeciwko Dariuszo-

wi P., zarzucajac mu miedzy innymi zabojstwo zony i dzie-

ci oraz usilowanie zabojstwa

syna. Mezczyznie przydzielono

obronce z urzedu.

W maju 2015 roku przed

Sadem Okregowym w Ryb-

niku ruszyl proces przeciwko

Dariuszowi P. W jego trakcie

zeznawali swiadkowie. Sasie-

dzi, ktorzy widzieli wnetrze

mieszkania po pozarze mowili,

ze meble w salonie byly prze-

stawione. Nigdy wczesniej nie

staly tak blisko siebie,

Zeznawali rowniez biegli

z roznych dziedzin. Jeden z nich

mowil o myszy zaczepionej

o kabel do konsoli, ktora miala

rzekomo go przegryzc. Mezczy-

zna potwierdzil, ze mysz straci-

la zycie przez uraz mechanicz-

ny. Inny biegly potwierdzil, ze

zamek w drzwiach nie nosi zad-

nych uszkodzen. Drzwi otwie-

rano i zamykano oryginalnym

kluczem.

Swoje zeznania skladali row-

niez strazacy, ktorzy opowia-

dali, jak Dariusz przyjechal na

miejsce pozaru ubrany w czer-

wone ogrodniczki. Wbiegl do

domu, szukal swoich dzieci,

pytal, co sie z nimi dzieje.

Biegly z zakresu telefonii

komorkowej wydal opinie, ze

w chwili, kiedy Wojciech dzwo-

nil do Dariusza o godzinie 1.49,

telefon mezczyzny znajdowal

sie w bezposrednim sasiedz-

twie domu. Nie bylo mozliwo-

sci, by telefon Dariusza mogl sie

zalogowac do stacji przy ulicy

Rybnickiej w Jastrzebiu-Zdro-

ju, gdyby przebywal wowczas

w Pawlowicach. Godzine poz-

niej, kiedy Dariusz oddzwonil

do Wojtka o 2.44, telefon zalo-

gowal sie juz w Pawlowicach.

Mieszkancy ulicy, przy kto-

rej miescil sie warsztat Dariusza

wykluczyli, by mezczyzna mogl

tamtej nocy wykonywac jakie-

kolwiek prace przy uzyciu wier-

tarki. Zazwyczaj slyszeli, kiedy

cos wiercil, ale w noc pozaru nie

bylo slychac zadnych odglosow.

Zeznajacy w sadzie bliscy

Dariusza nie mogli uwierzyc

w jego wine. Mama Joanny

uwazala go za dobrego ziecia,

ocalaly syn Wojciech nie wie-

rzyl, by ojciec mogl odebrac

mu mame i rodzenstwo. Z sali

sadowej dochodzily glosy, ze to

musi byc jakas pomylka.

Dariusz P. zostal skazany

na dozywotnie pozbawienie

wolnosci. O wczesniejsze zwol-

nienie bedzie mogl sie ubiegac

po 35 latach odbywania kary,

liczone od dnia zastosowania

tymczasowego aresztu. Na wol-

nosc wyjdzie nie wczesniej, niz

w marcu 2049 roku. Wedlug

prokuratury, Dariusz dzia-

lal z bardzo niskich pobudek.

Zabil rodzine, by splacic swoje

dlugi z pieniedzy, ktore mialy

mu zostac wyplacone z polis.

Nigdy ich nie otrzymal.

ZWYCZAJNY DZIEN

Wedlug ustalen prokuratury, 9

maja 2013 roku to byl zupel-

nie normalny dzien w rodzi-

nie P. Najmlodsza coreczka

Agnieszka poszla do przed-

szkola, starsze dzieci do szkol.

Do domu przyjechal rowniez

Wojciech, ktory na co dzien

mieszkal w szkolnym interna-

cie. Po poludniu dzieci wroci-

ly do domu. Joanna i Dariusz

pojechali jeszcze z Marcinem

na wizyte do ortodonty. Wie-

czorem wspolnie zjedli kolacje.

Byl bardzo goracy dzien, wrecz

upal. Kiedy Dariusz polozyl

spac najmlodsza coreczke

i przeczytal jej bajke na dobra-

noc, dziewczynka poprosila

jeszcze, by nie przykrywal jej

koldra, bo jest goraco.

Gdy wszyscy rozeszli sie

juz do swoich pokoi, Dariusz

zaczal przygotowywac sie do

wyjscia. O godzinie 22 ruszyl

w kierunku Pawlowic. Uprze-

dzil zone, ze wroci dopiero

rano, poniewaz ma sporo zale-

glosci w realizacji zamowien.

Okolo godziny 1 zjawil sie

ponownie w Ruptawie. Prze-

stawil meble, cenne przed-

mioty wyniosl do piwnicy, po

cichu ruszyl na pierwsze pie-

tro domu, gdzie znajdowaly

sie pokoje Marcina i Malgo-

si oraz jego sypialnia, w kto-

rej spaly Joanna z Agnieszka.

Uchylil drzwi w ich pokojach,

a nastepnie wszedl na pod-

dasze, gdzie otworzyl row-

niez drzwi w pokojach Wojtka

i Justyny. Chcial miec pew-

nosc, ze nim domownicy sie

obudza, w sypialniach bedzie

juz wystarczajaco duzo truja-

cego dymu, by nie zdazyli sie

uratowac. Nastepnie upewnil

sie, ze rolety antywlamanio-

we sa zamkniete. O godzinie

1.40 zaproszyl ogien w szesciu

miejscach, a pozniej jakby

nigdy nic, wyszedl z domu,

zamknal za soba drzwi i ukryl

sie gdzies w poblizu. Prawdo-

podobnie obserwowal akcje

ratunkowa. Kiedy zadzwonil

do niego Wojciech, nie ode-

bral telefonu. Gdyby to zro-

bil, musialby ruszyc na pomoc

bliskim. Oddzwonil dopiero

godzine pozniej.

Szokujacym widokiem,

jaki strazacy zastali w sypial-

ni malzenstwa P. byla przykry-

ta kilkoma koldrami malenka

Agusia. Joanna, ktora obudzi-

la sie w czasie pozaru, przy-

kryla dziecko, by oslonic je

przed dymem. Niestety, to nie

uchronilo dziewczynki przed

smiercia.

Dariusz P. zbudowal dla

rodziny ogromny dom. Zasto-

sowal w nim wiele zabezpie-

czen, ktore mialy uchronic

rodzine przed wlamania-

mi i innymi zagrozeniami

zewnetrznymi. W rzeczywisto-

sci jednak, stworzyl dla nich

smiertelna pulapke, z ktorej nie

mogli sie wydostac, gdy posta-

nowil ich zabic.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl