DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 186) (6679)
10 lipca 2023r.
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Kapitan Reksio zaprasza na trybuny, a ja zycze udanego poczatku nowego
tygodnia 🙂
Ania Iwaniuk
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
9 lipca 2023r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
TENIS
Iga Swiatek pokonala Chorwatke Petre Martic (WTA 29) 6:2, 7:5. – Nie
bylo latwo – powiedziala po meczu. O cwiercfinal zagra ze Szwajcarka
Belinda Bencic.
W pierwszym gemie meczu mierzaca 181 cm wzrostu Martic pokazala, ze
potrafi mocno zaserwowac – pilka poleciala z predkoscia prawie 190 km/h.
A taki serwis na trawie, gdzie pilka odbija sie nisko i traci wzglednie
malo predkosci, to juz dla rywalki duzy problem. W drugim gemie
Chorwatka pokazala, ze potrafi dobrze returnowac – Swiatek przegrywala
15:40, a pozniej, po wyrownaniu, musiala obronic jeszcze jednego
break-pointa. Po dwoch gemach byl remis.
Swiatek umie returnowac jeszcze lepiej – rowniez na trawie. Na rozne
mocne serwisy “wimbledonskie” 22-letnia Polka przygotowywala sie m.in. z
Jerzym Janowiczem, polfinalista Wimbledonu z 2013 r. Kto pamieta tamte
jego mecze, ten wie, ze moga to byc dla Igi Swiatek treningi wspaniale,
jesli chodzi o doskonalenie returnu. Pilka po serwisach mierzacego 204
cm wzrostu Janowicza leciala wtedy tak, jakby wystrzeliwal ja jakis
karabin. I chociaz powazna kariera swiatowa jest juz za nim (choc ma
tylko 32 lata), to nadal umie “przylozyc”. Oczywiscie trenuja nie tylko
return liderki rankingu.
– Iga i Tomek wymagaja ode mnie mocnego, plaskiego grania. Czasami musi
mnie Tomek uspokajac, ze jest za mocno – mowil Janowicz w Polsacie.
“Tomek” to Tomasz Wiktorowski, trener Swiatek.
W trzecim gemie meczu serwowala 32-letnia Martic, a wygrala go nasza
reprezentantka. Pozniej Swiatek – piec cm nizsza od rywalki – zostala
przelamana, ale nastepnie znow wygrala gema przy podaniu Chorwatki. I
bylo 4:2 dla niej. Wygrala pierwszego seta 6:2.
Pierwszy gem drugiej partii trwal osiem minut, Swiatek byla blisko
przelamania, ale Chorwatka utrzymala serwis. Przegrywajac 1:2, serwujaca
Swiatek musiala sie sporo napracowac, by wygrac gema. Uslyszelismy jej
znany okrzyk: “Jazda!”. Doprowadzila do remisu.
Przy stanie 3:3 i serwisie Martic Swiatek wyszla na prowadzenie 40:0 –
rowniez dzieki swietnemu returnowi. Przelamala rywalke, znalazla sie
blisko IV rundy. Przy wyniku 5:3 Swiatek miala meczbola, ale mecz sie
nie zakonczyl. I przy stanie 5:4 serwujaca Polka przegrywala 0:30. A
nastepnie 0:40. Popelnila nastepnie kolejny blad, zostala przelamana do
zera. I bylo 5:5.
I Martic kolejnego gema zaczela od asa. Wygrywala 40:0 i wtedy Swiatek
zdobyla piec punktow z rzedu. Przelamala Chorwatke i szykowala sie do
serwowania. “Zamknela” mecz.
Zwyciezyla 6:2, 7:5. W IV rundzie zagra ze Szwajcarka Belinda Bencic.
Jest to 14. tenisistka rankingu, w piatek w III rundzie pokonala Magde
Linette.
-Hubert Hurkacz odprawia z Wimbledonu gwiazde przyszlosci. I czeka na
Novaka Djokovicia
To bedzie wielki hit IV rundy Wimbledonu. Hubert Hurkacz pokonal
znakomitego Wlocha Lorenzo Musettiego w III rundzie Wimbledonu 7:6
(7-4), 6:4, 6:4 i zagra z Novakirem Djokovicem.
21-letni Lorenzo Musetti to wschodzaca gwiazda tenisa. Pokonal czolowych
graczy swiata: Novaka Djokovicia (Monte Carlo, 2023), Caspera Ruuda,
Carlosa Alcaraza, Félixa Auger-Aliassime, Diego Schwartzmana. Wszyscy
byli albo liderami rankingu, albo graczami czolowej dziesiatki w chwili
rywalizacji z Wlochem. Najblizej sprawienia wielkiej sensacji Musetti
byl w 2021 roku w IV rundzie Rolanda Garrosa, gdy prowadzil 2:0 z
Djokoviciem, ale problemy ze zdrowiem nie pozwolily mu dokonczyc dziela.
Poddal mecz w piatym secie, Serb wygral potem caly turniej.
IV runda w Paryzu to bylo dotad najwieksze osiagniecie Musettiego w
turnieju Wielkiego Szlema. Z Wimbledonu odpadal wczesniej w I rundzie. W
2021 roku przegral z Hurkaczem. Ale tym razem zglebia takze gre na
trawie: wyeliminowal z turnieju Peruwianczyka Juana Pabla Varillasa i
Hiszpana Jaume Munara bez straty seta. To byly nawet bardziej
przekonujace zwyciestwa niz Huberta Hurkacza z Albertem Ramosem
Vinolasem i Janem Choinskim.
Stawka starcia Hurkacza z Musettim byl przywilej gry ze zwyciezca pary
weteranow Djokovic – Stan Wawrinka. Szwajcar wygral trzy turnieje
wielkoszlemowe, Serb o 20 wiecej. On przyjechal do Londynu, by wyrownac
rekord Rogera Federera – zwyciezyc po raz osmy. Zmierzyc sie z taka
legenda na Wimbledonie to wielka sprawa dla kazdego tenisisty. Oczy
tenisowego swiata patrza na Djokovicia i jego kolejnych przeciwnikow, bo
to jest historia.
Pierwszy set starcia Polaka z Wlochem byl szalenie zaciety. Co prawda
przy stanie 5:4 Hurkacz mial dwie pilki setowe, ale Musetti sie obronil.
W tie-breaku Hubert objal prowadzenie 6:1, Wloch zredukowal do 6:4 i
wtedy, przy decydujacej wymianie, poslizgnal sie i upadl na kort. Polak
wygral 7:6 (7-4), co zapowiadalo zazarty mecz w dalszej czesci. Hurkacz
nie pozwolil sie przelamac w zadnej z siedmiu partii rozegranych na
tegorocznym Wimbledonie. O ile w pierwszej i drugiej rundzie mial
przeciwnikow z odleglych miejsc w rankingu, o tyle Musetti nalezy do
czolowki (16. ATP). Wyprzedza Polaka o dwie pozycje.
Na poczatku drugiego seta dotychczasowa logika meczu sie zmienila.
Musetti bardzo slabo zagral trzeciego gema przy swoim podaniu. Popelnil
fatalny blad przy siatce i zostal przelamany po raz pierwszy. Co nie
znaczy, ze emocje w tej partii sie skonczyly. Przy stanie 5:4 dla
Hurkacza Musetti mial pierwsza w meczu okazje do przelamania, ale Polak
sie obronil i wygral 6:4. Osiem setow w turnieju wciaz bez straty
swojego podania. Wojciech Fibak uwaza, ze Hurkacz ma najlepszy serwis na
swiecie i chyba nie jest to wylacznie przejaw patriotyzmu.
W trzecim secie Hurkacz przelamal Musettiego juz w pierwszym gemie.
Wyjezdzal wlasnie na autostrade do IV rundy i pojedynku z Djokoviciem.
Wloch gasl w oczach, ale wciaz byl grozny. Polak musial pilnowac gemow
przy swoim serwisie. Gdyby pozwolil sie przelamac, Musetti by
zmartwychwstal. Omal do tego nie doszlo. Przy 5:4 dla Polaka Wloch mial
kilka pilek na przelamanie. Wtedy Hurkacz zaserwowal dwa asy, a potem
jeszcze dwa serwisy wygrywajace i jednak zakonczyl mecz do konca
tetniacy od emocji.
To byl 9. set w turnieju bez straty gema przy swoim podaniu. Polak gra
tak dobrze jak dwa lata temu, gdy w Londynie dotarl do polfinalu,
pokonujac po drodze najwieksza legende Rogera Federera. Czy teraz moze
rade Djokoviciowi? To bedzie najtrudniejsze wyzwanie w karierze Polaka.
Gral dotad z Serbem piec razy i piec razy przegral. Po raz szosty
zagraja w niedziele na Korcie Centralnym Wimbledonu, najwazniejszej
tenisowej arenie.
SIATKOWKA
Polacy i Polki wreszcie fruwaja rowno. Na szczytach Ligi Narodow
Na zakonczenie fazy eliminacyjnej rozgrywek nasi siatkarze rozprawili
sie z rewelacyjna Japonia. Byli bezlitosni, nie oddali nawet seta. I
awansowali na pozycje wicelidera.
Mozna rzec, ze caloksztalt osiagniec z minionych tygodni stanowi swoisty
hold dla bezkresnych mozliwosci reprezentacji Polski. Narzekalismy, bo
siatkarze grali przecietnie i nawet jesli odnosili zwyciestwo, to
przedzierali sie do celu przez zaciete, pieciosetowe batalie – takze w
starciach z rywalami odleglymi od czolowki, jak Bulgaria czy Niemcy.
Zdarzaly im sie tez przykre w ogladaniu wpadki – porazki 0:3 z Serbia
oraz USA.
Ostatecznie jednak, pomimo niesprzyjajacych okolicznosci, uzbierali
wystarczajaco duzo punktow, by utrzymac sie przy samym czubie tabeli.
Gromadzili je konsekwentnie, choc trener Nikola Grbic skupil sie na
szerokim przegladzie kadr, pozwalajac zregenerowac sie gwiazdom po
sezonie klubowym. Rozgrywajacy Marcin Janusz i przyjmujacy Aleksander
Sliwka w ogole nie polecieli na turnieje w Nagoi (Japonia) i Rotterdamie
(Holandia), zjawili sie dopiero w Pasay City (Filipiny).
I tam Polacy wypadli juz bardzo dobrze, wygrywajac ze Slowenia (3:2), z
Brazylia (3:1), Kanada (3:0) oraz Japonia (3:0). Potwierdzilo sie, ze
nigdy nie opadaja ponizej poziomu wiecej niz przyzwoitego – ba, mozna
odniesc wrazenie, ze nawet gdyby selekcjoner dobieral sklad losowo, to
rzetelnie wykonywaliby zadania.
Tak przebiega kazda faza eliminacyjna komercyjnej Ligi Narodow. Liderzy
najsilniejszych reprezentacji liza rany po rozgrywkach klubowych,
odpoczywaja, czasami wracaja do gry dopiero w turnieju finalowym (w
biezacej edycji odbedzie sie w Gdansku, od 19 do 23 lipca) lub tuz przed
nim. Trenerzy tasuja nazwiskami powolywanych zawodnikow, eksperymentuja,
podporzadkowuja strategie imprezom wyzszej rangi (dla nas w tym roku:
sierpniowo-wrzesniowe mistrzostwa Europy). Dlatego padaja wyniki troche
przypadkowe, zwlaszcza na wczesnym etapie rywalizacji.
Nie wiadomo, czy stad brala sie rowniez fantastyczna postawa
Japonczykow. Oni maja olbrzymia pasje do siatkowki, w przeszlosci
zdobywali nawet medale, w 1972 roku doskoczyli do olimpijskiego zlota –
to jednak odlegla przeszlosc, w XXI wieku nie dotkneli podium na zadnej
globalnej imprezie, w Lidze Narodow (istnieje od czterech lat, zastapila
Lige Swiatowa) zajmowali miejsca piate, jedenaste, dziesiate i dwunaste.
Dopiero w tym sezonie wpadli w szal wygrywania. Zanim zatrzymali ich w
sobote Wlosi, odniesli dziesiec zwyciestw z rzedu – i gdy ponosili
pierwsza porazke, wiedzieli juz, ze w najgorszym razie osuna sie na
pozycje wicelidera tabeli w rundzie eliminacyjnej.
Sa niscy. Nawet srodkowi ledwie przekraczaja dwa metry, na skrzydlach
jako gwiazdy wiruja Yuri Ishikawa, ktory wyrosl na 192 cm, oraz mierzacy
187 cm Yuji Nishida, rozgrywajacy Masahiro Sekita ma ledwie 175 cm – to
parametry w siatkowce wrecz haniebne. Dlatego Japonczycy graja w sposob
osobny, atrakcyjny w odbiorze. Musza manewrowac z diabelna szybkoscia,
uwijac sie w defensywnej pracy przy ziemi. I byc moze ich sekret tkwi w
zatrudnieniu Philippe’a Blaina – francuskiego specjalisty od
wyrafinowanej gry w siatkowke, ktory reprezentacje swojego kraju
prowadzil przez ponad dekade, u nas znanego jako asystent Stéphane’a
Antigi ze zlotego dla Polski mundialu w 2014 roku.
Nad stylem gry Japonczykow pracuje od niemal szesciu lat, przekonujac
ich przede wszystkim do cierpliwego budowania akcji, i wreszcie widzi
efekty. Imponujace efekty.
Niedzielny mecz nie dal nam jasnej odpowiedzi na pytanie, ile znacza
obecnie japonscy siatkarze, poniewaz trener Blain – przypomnijmy: juz
dwie kolejki przed koncem rundy kwalifikacyjnej byl pewny wysokiego
rozstawienia przed turniejem finalowym – rowniez postanowil
pomanipulowac skladem i wystawil dwoch rezerwowych: rozgrywajacego
Motokiego Eiro i libero Tomohiro Ogawe.
Sposobu gry to naturalnie nie odmienilo. Rywale wydawali sie zdolni
przebywac w kilku miejscach rownoczesnie, defensywna tarcza pokrywali
cala powierzchnie boiska i im mocniej zbijali Wilfredo Léon czy Lukasz
Kaczmarek, tym szybciej pilka wracala na polska strone siatki. Ale nasi
siatkarze uparcie ponawiali ataki i w pierwszym secie oddali zaledwie 17
punktow – Japonczycy jeszcze takiej przykrosci w Lidze Narodow nie
zaznali, nawet jesli przegrywali partie, to minimalnie.
Tym razem nie mieli szans, w kolejnych setach uciulali 19 i 18 punktow.
W kazdym ruszali z impetem, agresywnie, by w pewnym momencie poczuc, ze
porywaja sie na niemozliwe – wystarczyly as serwisowy Norberta Hubera
albo unoszacy sie dwa pietra ponad siatka polski blok. Im dluzej trwal
filipinski turniej, tym swobodniej fruwali wybrancy Grbicia, choc
serbski trener nadal ostro zonglowal zasobami ludzkimi. Na Slowenie
rzucil ludzi, z ktorymi wygrywal Lige Mistrzow jako trener ZAKS-y
Kedzierzyn; Brazylie rozbil potega dragali – Léona i Bartosza Kurka;
Kanade pokonala druzyna, by tak rzec, najbardziej hybrydowa; az wreszcie
sklad na Japonie uksztaltowaly obiektywne okolicznosci, bo kontuzje
wykluczyly z gry Kurka oraz Mateusza Bienka (niegrozne, obaj wydobrzeja
na turniej finalowy).
Kazda personalna konfiguracja okazywala sie zwycieska, Polacy wrecz sie
rozpedzali, poteznieli z meczu na mecz. Ewoluowali w pozadanym kierunku
– dotad rozgrywali spotkania poniekad towarzyskie, powazna misje maja do
wypelnienia dopiero w gdanskiej walce o medale. Tam w cwiercfinale
zmierza sie prawdopodobnie z Brazylia – chyba najslabsza od lat.
W biezacym sezonie wreszcie pozbylismy sie zatem razacej, wrecz
drastycznej dysproporcji miedzy wynikami siatkarek i siatkarzy.
Sugerujacej, ze w mezczyzn inwestujemy obficiej – patrz: wybory
selekcjonera reprezentacji – niz w kobiety. Teraz Polki, ktorymi juz w
drugim sezonie madrze dowodzi Stefano Lavarini, wygraly faze
eliminacyjna Ligi Narodow, osiagajac swoj najlepszy wynik w historii i
sprawiajac sensacje. One nie beda faworytkami turnieju finalowego, a
siatkarze – jak zwykle – beda, ale mamy powody sadzic, ze na podium
sprobuja wzleciec obie reprezentacje kraju.
PILKA NOZNA
“Dlaczego cudzoziemcy chca inwestowac w polska pilke, studnie bez dna” –
Marcin Piatek
Do polskiego ligowego futbolu puka kapital rodem z Zatoki Perskiej.
Niezrazony faktem, ze nasze kluby to finansowe studnie bez dna,
zazwyczaj omijane przez zagranicznych inwestorow szerokim lukiem.
Slask Wroclaw idzie pod mlotek. Wedlug oficjalnych informacji w ciagu
ostatnich 10 lat miasto wpompowalo w klub – w ramach dotacji i
dokapitalizowania – 112 mln zl. – Wedlug moich ustalen bylo to raczej
ok. 180 mln. Do tego dochodza wydatki miejskich spolek na zakup biletow
w strefach VIP, a z budzetu Wroclawia wciaz splacany jest kredyt
zaciagniety na budowe stadionu. Pozostalo jeszcze 200 mln zl – wylicza
Piotr Uhle z wroclawskiej rady miasta.
W 2013 r. magistrat przejal klub od Zygmunta Solorza-Zaka, ktory
porzucil role dobrego wujka, gdy projekt budowy obok stadionu galerii
handlowej spalil na panewce. Wzielo go na siebie miasto, czujac sie w
obowiazku ratowania – jak podkreslano – drogich lokalnej spolecznosci
sportowych wartosci. Nie zwazalo jednak na przytomne uwagi, ze pilkarski
klub niespecjalnie wroclawian obchodzi – w ponad 600-tysiecznym miescie
na trybunach nowego, zbudowanego na pilkarskie Euro stadionu zasiadalo
wowczas (jesienia 2013 r.) srednio 10 tys. widzow.
W koncu kamien u szyi okazal sie zbyt ciezki; uchwala w sprawie zgody na
sprzedaz zapadla na posiedzeniu rady miasta niemal jednoglosnie. 10 lat
temu Solorz-Zak sprzedal Slask miastu za ponad 22 mln, teraz wartosc
pilkarskiej spolki oszacowano na marne 8,5 mln zl. To mniej wiecej cena
dwoch niezlych, jak na polskie ligowe warunki, pilkarzy. Ale ewentualny
nabywca przejmie klub z dobrodziejstwem inwentarza, czyli z dlugami
(ponoc ok. 20 mln zl).
Korzystajac z finansowej poduszki zapewnianej przez miasto, ktore
dosypywalo milionow, gdy tylko pojawiala sie taka potrzeba, Slask byl
jednoczesnie jednym z najgorzej zarzadzanych klubow w Ekstraklasie – w
poprzednim sezonie mial 21 mln zl straty. Nic dziwnego, skoro 97 proc.
swojego 36-milionowego budzetu wydawal na wynagrodzenia dla pilkarzy i
sztabu szkoleniowego.
Prywatyzacje Slaska obiecal Jacek Sutryk, prezydent Wroclawia. Zrobil to
w kampanii wyborczej piec lat temu. Trudno powiedziec, dlaczego zwlekal
tak dlugo i dlaczego Slask zostal wyceniony tak nisko. Choc z drugiej
strony, gdyby w ostatniej kolejce klub cudem nie uratowal sie przed
degradacja z Ekstraklasy, cene trzeba byloby pewnie jeszcze obnizyc.
Klub chce ponoc kupic Marian Ziburske, niemiecki biznesmen dzialajacy w
branzy nieruchomosci. W grze mial byc tez fundusz inwestycyjny z Zatoki
Perskiej MADA Capital, ale zniechecil sie ogloszona przez miasto formula
przetargu. W rozeslanej do mediow informacji mozna bylo przeczytac, ze
fundusz od roku uwaznie przygladal sie polskim klubom pod katem
ewentualnego przejecia oraz inwestycji. W tym celu zostala nawet
powolana do zycia spolka Football Culture Poland, a jej szefem zostal
Szwajcar Paolo Urfer, ktory przy okazji jest rowniez glownym inwestorem
w funduszu. Na swoje w biznesie poszedl niedawno. Wczesniej dzialal jako
posrednik, lowca talentow, dyrektor sportowy w szwajcarskich klubach
oraz konsultant dla duzego kapitalu zainteresowanego inwestycjami m.in.
w Newcastle i Bordeaux.
Podczas rozmowy z POLITYKA Paolo Urfer potwierdza, ze negocjuje wejscie
do innego polskiego klubu. Co z jego punktu widzenia jest na tym rynku
atrakcyjne? – Potencjal. Czyli ladne i nowoczesne stadiony, na ktore
mozna przyciagnac publicznosc. Oddani kibice. Wzorowane na zachodnich
rozwiazaniach akademie, a najlepszym przykladem tego, ze macie zdolna
mlodziez, jest trzecie miejsce reprezentacji U-17 na zakonczonych
wlasnie mistrzostwach Europy. Futbol jest u was sportem numer jeden,
wiec dla sponsorow to powinien byc magnes – wylicza optymistycznie.
W biznesie czesto kupuje sie potencjal, ale w futbolu jest on pisany
palcem na wodzie. W polskim tym bardziej. Bedaca smutna norma ligowa
kopanina przyciaga glownie zatwardzialych fanow, wiec nowoczesne
stadiony zapelniaja sie z rzadka. Know-how w przedmiocie szkolenia
mlodziezy jest od lat, baza do tego rowniez, ale jak na razie jedynym
klubem, ktory regularnie zarabia na eksporcie wychowankow, jest Lech
Poznan. Prywatny biznes garnie sie do sponsoringu albo obejmowania
wlascicielskich udzialow umiarkowanie; gdyby odciac kluby od
finansowania przez samorzady i spolki Skarbu Panstwa, wiekszosc nie
zwiazalaby konca z koncem.
Ze sprawozdan finansowych, zlozonych przez kluby za sezon 2021/22,
wynika, ze 13 z 15 z nich zanotowalo strate. W sumie niemal 140 mln zl.
Paolo Urfer zdaje sobie sprawe z wyzwania, jakim jest zarabianie na
polskim futbolu. Jak rowniez z tego, ze w naszej rzeczywistosci budzet
moze sie spiac dzieki dwom czynnikom. – Udzialowi w europejskich
pucharach oraz sprzedazy zawodnikow – mowi. Problem w tym, ze sa to
dochody niepewne, wprost proporcjonalne do jakosci sportowej.
W przypadku Slaska Wroclaw takie finansowe zastrzyki sa marzeniem
scietej glowy. Na puchary widokow nie ma, a nawet gdyby udalo sie w
przyszlym sezonie zajac miejsce uprawniajace do gry w Europie, Slask juz
w kilkustopniowych kwalifikacjach zderzy sie z rywalami z coraz wyzszej
polki. Raczej nie do przejscia. Klubowa akademia? Teoretycznie moze
znalezc i oszlifowac diament, ale funkcjonuje u boku Slaska jako osobny
podmiot, rowniez finansowany przez miasto, luzno zwiazany z klubem. – Z
informacji przekazanych przez ratusz wynika, ze Slask nie ma prawa
pierwokupu ani wylacznosci na jej wychowankow. Moga podpisac dorosly
kontrakt z dowolnym klubem – zwraca uwage Piotr Uhle.
W gruncie rzeczy miasto Wroclaw wystawia wiec na sprzedaz wylacznie
aktualna druzyne. To zreszta czesto, jesli chodzi o polskie kluby,
jedyny konkretny zasob do przejecia. Bo stadiony i inne elementy
futbolowej infrastruktury powstaly za srodki z miejskiego budzetu, kluby
je tylko dzierzawia. Dlatego niektorzy doszukuja sie w potencjalnym
zainteresowaniu arabsko-szwajcarskiego kapitalu drugiego dna. Mecz moze
byc np. tylko srodkiem do celu, jakim jest robienie interesow w
vipowskich strefach stadionu, w ktorych goszcza biznesmeni i politycy.
Paolo Urfer uspokaja: – Mamy zamiar skoncentrowac sie wylacznie na
futbolu. Niezaleznie od tego, czy i jaki klub przejmiemy, cele sa te
same: zbilansowac budzet, zwiekszyc dochody, pozyskac lokalnego partnera
do wspolpracy. W ciagu pieciu lat chcemy zainwestowac ok. 100 mln zl.
Jesli ostatnio pojawialy sie plotki o potencjalnych inwestorach, szybko
okazywalo sie, ze to blaga. Kilka lat temu Korone Kielce chcieli przejac
inwestorzy z Senegalu. Podpisano nawet umowe przedwstepna, ktora
zakladala, ze za 75 proc. akcji miasto otrzyma nieco ponad 2,5 mln zl.
Ale gdy przyszedl czas finalizacji transakcji, Senegalczycy wyparowali.
W 2019 r. Wisle Krakow mial kupic za symboliczna zlotowke (wraz z
12-milionowym dlugiem) tercet inwestorow na czele z Vanna Ly, ktory
przedstawial sie jako czlonek kambodzanskiej rodziny krolewskiej, a
polskie serca probowal podbic, pokazujac zdjecia z papiezem Wojtyla.
Pobiezna weryfikacja skali jego biznesowej dzialalnosci wykazala
posiadanie przez Vanne spolki zarejestrowanej w Luksemburgu, o kapitale
zalozycielskim 2 tys. euro. Na przyszlego partnera w Wisle wybral sobie
Szweda Matsa Hartlinga, ktory twierdzil, ze zarzadza duzym funduszem
kapitalowym, ale pod jego rzekomym adresem w Londynie miescil sie sklep
z cygarami. Gdy przyszedl czas, glowne zobowiazanie nowych inwestorow,
czyli splata zadluzenia, nie zostalo zrealizowane. Z umowy wladze Wisly
z trudem sie wywiklaly, ale to byl poczatek sportowej degradacji
niedawnej jeszcze lokalnej potegi.
Jedynym zagranicznym inwestorem, ktory przez jakis czas traktowal swoje
futbolowe zaangazowanie powaznie, byl Turek Sabri Bekdas. Mniej wiecej
cwierc wieku temu przejal znajdujaca sie na krawedzi upadku Pogon
Szczecin, splacil 5-milionowe dlugi, wylozyl kase na transfery, ktore
zaowocowaly nawet wicemistrzostwem Polski, a o szacunku, z jakim
traktowal Pogon, swiadczy fakt, ze nowym pilkarzom przed podpisaniem
kontraktu kazal calowac klubowy sztandar. Po wyborach samorzadowych
okazalo sie jednak, ze nowe wladze miejskie nie zamierzaja przekazac
Bekdasowi terenow inwestycyjnych w poblizu stadionu na warunkach, jakie
podpisali poprzednicy. Turek sie zniechecil i sprzedal swoje udzialy
niejakiemu Lesowi Gondorowi. Naprawde nazywal sie Leszek Gondorowicz i
mial na koncie odsiadke za przemyt Romow do Szwecji.
W Ekstraklasie zaden klub nie jest dzis w rekach zagranicznego
wlasciciela. Do niedawna byla to tylko Lechia Gdansk, a niemiecki
kapital uosabial w niej Franz Josef Wernze, tworca duzej sieci
kancelarii prawnych dzialajacych w calej Europie pod szyldem ETL. Lechia
wlasnie jednak spadla do 1. Ligi (wraz ze swoim 40-tysiecznym,
zbudowanym na pilkarskie Euro stadionem), a kilka tygodni wczesniej
Wernze zmarl po dlugiej chorobie.
Formalnie rzecz biorac, Lechia jest dzis nadal wlasnoscia niemieckiej
firmy Advancesport AG, ktorej udzialowcami sa spadkobiercy Franza Josefa
oraz Adam Mandziara. Mimo degradacji, ktora drastycznie obnizyla wycene,
klub wciaz jest na sprzedaz. – Sytuacja finansowa nie jest dobra.
Dochody z praw telewizyjnych oraz umow sponsorskich skurcza sie
znaczaco. Cel numer jeden to szybki powrot do Ekstraklasy i odbudowa
wartosci klubu – mowi prezes Ziemowit Deptula, ktory swego czasu
zaangazowany byl w Lechii jako sponsor, a na czele zarzadu stanal na
poczatku kwietnia, gdy gdanska lodz juz tonela.
Poprzedzajacy spadek sezon Lechia skonczyla po raz pierwszy od lat na
finansowym plusie, ale zysk poszedl w glownej mierze na splate zadluzenia.
Lechia pod wodza niemieckiego wlasciciela grala w europejskich pucharach
od wielkiego dzwonu i bez sukcesow, a tylko jednego wychowanka – Karola
File – udalo sie sprzedac na Zachod za wiecej niz milion euro
(konkretnie: 1,5 mln).
Niebawem na polskim podworku zacznie sie eksperyment innego rodzaju,
zreszta z udzialem kapitalu amerykanskiego. W marcu 72 proc. akcji
1-ligowego GKS Tychy kupila od miasta spolka Pacific Media Group. To
podmiot realizujacy strategie zwana multi club ownership, ktora
sprowadza sie do skupienia w jednym reku kilku klubow, raczej z nizszej
polki. Amerykanie do tej pory dzialali w Europie Zachodniej (Anglia,
Francja, Niemcy, Belgia, Dania, Holandia). – Angazujemy sie kapitalowo w
kluby, ktore maja zdrowe finanse i sa dobrze zarzadzane. Polski rynek
sondowalismy od poltora roku – mowi Max Kothny, ktory od niedawna z
ramienia zagranicznego wlasciciela nadzoruje wprowadzanie w Tychach
nowych porzadkow.
W tego rodzaju biznesie chodzi przede wszystkim o swobode w przesuwaniu
zawodnikow miedzy klubami, najczesciej na zasadzie wypozyczenia. A
pilkarska Polska to wciaz tania sila robocza. Przykladowy Malinowski
blyszczy w Tychach, wiec mozna go pchnac do Kaiserslautern albo
Barnsley, wypromowac i sprzedac. Taka strategia jest z jednej strony
prorozwojowa, gdyz zaklada stawianie na mlodziez, ale tez obarczona
sporym ryzykiem, bo opieranie klubu na mlodych zawodnikach, ktorzy musza
sie uczyc na bledach, moze sie odbic na wynikach. I skonczyc degradacja,
czego zreszta amerykanscy wlasciciele z PMG doswiadczyli w niemal
wszystkich zarzadzanych przez siebie zespolach.
Max Kothny jest jednak, jesli chodzi o projekt Tychy, dobrej mysli.
Zwlaszcza z powodu obecnego na Slasku potencjalu ludzkiego. – To, ze
stawiamy na mlodych i dajemy szanse szybkiego przeskoku do zachodniego
futbolu, bedzie z pewnoscia naszym atutem w pozyskiwaniu zawodnikow.
Nigdy nie przeplacalismy za pilkarzy i nadal nie bedziemy tego robic –
zastrzega.
Akurat w Tychach wiekszych protestow przeciw takiemu drenazowi
pilkarskiego klubu pewnie nie bedzie. Sportem numer jeden jest tu
przeciez hokej.
Od odpowiedzi na pytanie, czy obrana w 2016 r. koncepcja biznesowa
przynosi jego firmie zyski, Max Kothny jednak sie uchyla. Polskie kluby
pilkarskie to jest biznes wysokiego ryzyka. I dla inwestorow, i dla kibicow.
Polityka 28.2023 (3421) z dnia 04.07.2023;
Oryginalny tytul tekstu: “Kuszenie szejka”
ZUZEL
PGE Ekstraliga sezon 2023:
Runda zasadnicza:
11 runda
30 czerwca 2023 (piatek)
Torun – Leszno 53:37
Lublin – Gorzow 52:38
2 lipca 2023 (niedziela)
Czestochowa – Wroclaw 39:51
Grudziadz – Krosno 51:39
12 runda
Leszno-Grudziadz 55:35
Krosno-Lublin 28:62
Wroclaw-Torun 57:33
Gorzow-Czestochowa, zakonczyl sie po zamknieciu gazetki
1.Wroclaw 29pkt
2.Lublin 22pkt
3.Czestochowa 17pkt
4.Gorzow 13pkt
5.Torun 10pkt
6.Leszno
9pkt
7.Grudziadz 9pkt
8.Krosno 4pkt
1 Liga Zuzlowa
XII runda
sobota, 8 lipca 2023 / niedziela, 9 lipca 2023
Rybnik – Bydgoszcz 49:41
Ostrow Wlkp. – Landshut 60:30
Lodz – Poznan 47:42
Zielona Gora – Gdansk 49:41
1.Zielona Gora 29pkt
2.Rybnik 18pkt
3.Bydgoszcz 16pkt
4.Gdansk 12pkt
5.Ostrow 12pkt
6.Landshut 11pkt
7.Lodz 10pkt
8.Poznan 8pkt
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto