Dzien dobry – tu Polska – 10.06.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 161) (67400)

10 czerwca 2024r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

9 czerwca 2024r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

TENIS

-“Moc byla z nia! Iga Swiatek znow zdobyla Paryz, Jasmine Paolini

przegrala z usmiechem-

Radoslaw Leniarski

Iga Swiatek znow to zrobila! Po raz czwarty wygrala wielkoszlemowy

turniej Rolanda Garrosa. Pokonala Jasmine Paolini 6:2, 6:1.

Iga Swiatek w polowie pierwszego seta wjechala do tunelu koncentracji i

pedzila w nim do ostatniej pilki. A juz wiadomo, ze gdy wjedzie do niego

– sama czesto tak o tym mowi – nie ma na nia sily, szczegolnie w Paryzu.

Rywalka smiala sie do siebie, bo w koncowce spotkania czula, ze od

poziomu tak grajacej Polki dzieli ja przepasc. Forhendy Swiatek byly

potezne, zakrecone i precyzyjne. Odbijaly sie za wysoko dla Jasmine

Paolini. Polka dobiegala do kazdej pilki, przelamywala szybkonoga

rywalke w nawet najdluzszych wymianach. Moc byla z nia przez pelne 68

minut finalu.

Polka czwarty raz wygrala turniej Rolanda Garrosa, trzeci raz z rzedu. I

siegnela po piaty tytul wielkoszlemowy. To bylo piekne zwyciestwo

Swiatek, a do tego jaka teraz roztacza sie przed nia wspaniala

perspektywa! W lipcu na tych kortach zagra w igrzyskach olimpijskich,

ktore traktuje bardzo emocjonalnie. – Kocham to miejsce – powiedziala,

lzy pojawily sie na jej oczach. – Bylam niemal poza turniejem w drugiej

rundzie. Byly bardzo intensywnie i emocjonujace dwa tygodnie!

Obie zaczely final swietnie. Swiatek ustawiala rywalke serwisem, coraz

lepszym z turnieju na turniej. Paolini swietnie sie bronila,

wykorzystujac swoja nadzwyczajna szybkosc. Mimo niskiego wzrostu (163

cm) tez skutecznie serwowala, a potem angazowala sie w top-spinowe

wymiany, nie odstajac od liderki i obronczyni tytulu.

Wielkie klopoty stanowily dla niej pilki lecace po przekatnej kortu –

kiedy wazny stawal sie zasieg ramion, brakowalo jej centymetrow. Ale

jako pierwsza serwis rywalki przelamala Wloszka, zyskujac na chwile

przewage. Zaraz Swiatek odbila gem do zera, jakby kompletnie ignorujac

niekorzystny poczatek, i bylo 2:2. A w nastepnej pilce, w kapitalnym,

mistrzowskim tempie wymienily 25 strzalow, biegajac z kata w kat.

Swiatek w tej piekielnej wymianie pokazala, ze jest gotowa na walke na

bagnety, do konca i ze nie peknie w tej walce, nie podda sie. Akurat

poddala sie Wloszka i stracila wazny psychologicznie punkt. Nie

twierdze, ze wplynal on na przegranie kolejnego serwisu przez Paolini,

za to z pewnoscia mialo swoja wage agresywne podejscie Swiatek do

returnow. Polka objela prowadzenie 4:2, potem 5:2 i wygrala set 6:2 w 34

minuty. Paolini znalazla sie w wielkim kryzysie.

Final byl zderzeniem przeciwnosci, bylo to widac od pierwszej pilki.

Swiatek i Paolini (WTA 15) zyja na dwoch biegunach, i to, ze mimo to

spotkaly sie w wielkim finale, jest najpiekniejszym dowodem, ze sport,

ze tenis potrafi byc fascynujacy.

Jedna jest wciaz mloda, a juz utytulowana tenisowa multimilionerka,

numerem 1 z marzeniem odcisniecia sie na historii tenisa tak, jak

odcisnely sie legendy: Serena Williams, Steffi Graf, Martina Navratilova.

Na korcie jest intensywna wiazka koncentracji i zadaniem rywalek jest

nie dopuscic do takiego stanu skupienia, bo inaczej czeka je porazka.

Celowosc, przemyslana taktyka, wykreslone to, co zbedne – oto krotka

charakterystyka jej gry. Tylko pewne uderzenia, najchetniej top-spiny,

ale jak trzeba, zagra kazda inna pilke, a repertuar ma bogaty jak u

zadnej innej tenisistki. Ale raczej to skalkulowany tenis zimnolubny.

Dzieki niemu podchodzila do dzisiejszego finalu po imponujacej serii 20

zwyciestw z rzedu w Rolandzie Garrosie, po 18 wygranych z rzedu na

kortach ziemnych, czyli po triumfach w najwazniejszych turniejach, w

Madrycie i Rzymie. Jej bilans na maczce jest porazajacy, seria, 56-4 od

poczatku 2022 r.! Nielatwo ja zlamac w czasie meczu – dowod oczywiscie

zostal przeprowadzony w 2. rundzie, gdy obronila pilke meczowa z Naomi

Osaka, zeby wygrac szalone, zazarte starcie.

Jesli mozna o kims powiedziec, ze jest murowanym faworytem, to o Swiatek

na Rolandzie Garrosie.

Druga jest w dojrzalym dla sportowca wieku, ale dopiero teraz, gdy ma 28

lat, zaczela wygrywac powazne mecze. Najpierw final w Dubaju, a teraz w

Paryzu szesc spotkan z rzedu, w tym z wiceliderka Jelena Rybakina w

cwiercfinale. Cos takiego jak seria zwyciestw nie zdarzala sie jej

czesto, a przed tym rokiem to juz w ogole. Tymczasem Swiatek wchodzila w

sobote na kort, majac 18 zwyciestw z rzedu.

Paolini nigdy nie marzyla, zeby byc w najlepszej 10 na swiecie, nigdy

nie marzyla, zeby wygrac turniej wielkoszlemowy, zazdroscila innym, ze

potrafia miec wielkie marzenia, bo ona nie potrafila uwierzyc w siebie.

Jest spontaniczna, szczera. Wloski dziennik “Corriere della Sera”

napisal, ze przypomina przejrzysty krysztal, jest autentyczna,

sloneczna, nieskazitelna. I smieje sie tak czesto, ze gdy na chwile

usmiech znika, trener Renzo Furlan boi sie, ze zachorowala.

Jest z urodzenia Toskanka – choc geny sa nie tylko wloskie, ale i

polskie, i ghanskie po dziadku Salomonie – bo urodzila sie, wychowala,

wyksztalcila, wytrenowala i nadal trenuje w toskanskich miejscowosciach

oddalonych, od siebie o kilka rzutow beretem: Castelnuovo di Garfagnana,

Bagni di Lucca, Lukka, Tirrenia, Carrara. Na korcie wszedzie jej pelno,

a jej forhend jest soczysty. Gdyby miala wiecej centymetrow – ma 163 –

serwowalaby znacznie niebezpieczniej dla rywalek, stanowilaby stale

zagrozenie dla najlepszych.

Z rywalkami Igi Swiatek – zwlaszcza tymi, ktore walcza z nia na

nawierzchni ziemnej – juz tak jest, ze z czasem nie wytrzymuja

intensywnosci gry Polki. Pilki leca szybko, z piekielnym “pokretem”,

jedna za druga, jak fale morza. Po prostu sa nie do odparcia.

Paolini w drugim secie szukala sposobow, ale nie mogla ich znalezc,

zreszta, jakie one mialyby byc przy maszynie do gromadzenia punktow, w

jaka zamienia sie Swiatek, gdy znajdzie sie w swojej strefie, tunelu,

zonie? Polka przelamala rywalke przy pierwszej okazji, objela

prowadzenie 3:0, zaraz 4:0, 5:0. Jej przewaga byla – przykro mowic –

miazdzaca. Dla Paolini musialo byc to bardzo dojmujace.

Tegoroczny final Rolanda Garrosa dla kazdej z nich byl nowym

doswiadczeniem, ale z calkiem innego powodu. Dla Swiatek byl czwartym w

ogole i trzecim z rzedu, ale spojrzmy: ten pierwszy byl sensacyjny, w

pandemii. Drugi final po rocznej przerwie, w maju 2022 r., zagrala z

nowym trenerem i jako nowa numer 1 na swiecie, jeszcze niepewna miejsca,

w ktorym sie znalazla. I wreszcie zeszloroczny, w pelni smakowany.

Paolini nie ma czego porownywac, ona od dwoch dni cieszy sie szczesciem

dziecka, ktore weszlo do najwiekszego, najbardziej kolorowego sklepu z

zabawkami na swiecie.

A i dla nas to final wyjatkowy, ze az miasto Warszawa zorganizowalo fun

park dla kibicow przy Palacu Kultury i Nauki. Bo Swiatek jest nasza od

poczatku, a Paolini w tym roku odkrylismy dla Polski, gdy zaczela

odnosic sukcesy. Okazalo sie, ze jej babcia jest Polka, ze mieszka w

kraju, ze Paolini mowi po polsku calkiem dobrze, ze dawno temu

naogladala sie polskich kreskowek na wakacjach w Lodzi, ze najadla sie

bogatych polskich potraw, ktore chlonela, gdy znudzily jej sie pasty,

pasty, pasty.

Paolini nie byla nieszczesliwa z powodu porazki. Juz w trakcie meczu

usmiechala sie do siebie. Ona tez ten turniej na swoj sposob wygrala. –

To byl najpiekniejszy czas w moim zyciu. Jestem z siebie bardzo dumna. I

dziekuje bardzo za wsparcie a rodzinie za to, ze we mnie wierzyla –

powiedziala po meczu.

PILKA NOZNA

-“Triumf nad Ukraina, kaskada atrakcji i kilka ciekawych historii”-

Rafal Stec

Tydzien przed inauguracja Euro 2024 polscy pilkarze wygrali towarzyski

mecz z sasiadami 3:1. Pod przywodztwem trenera Michala Probierza wciaz

sa niepokonani.

Najpierw ujrzelismy kolejny wyrazisty przejaw utraty zaufania ludu

kibicowskiego dla reprezentacji. Na trybunach wlasciwie nie bylo pelnych

sektorow, byly natomiast prawie puste. Do kompletu zabraklo ponad 8 tys.

sprzedanych biletow, co na Stadionie Narodowym zdarza sie bardzo rzadko.

A potem rzeczywistosc przyspieszyla, eksplozja zaczela gonic eksplozje,

dzialo sie jak w kinie akcji – niedajacym widzowi wytchnienia, nawet

jesli rezyserowanym i odgrywanym aktorsko na niekoniecznie wybitnym

poziomie.

Po niespelna trzech minutach gry na murawie usiadl Arkadiusz Milik,

ktory po chwili zszedl z boiska – podtrzymywany, nie byl w stanie

wykustykac sam. Kazdy, kto zna jego gruba karte notorycznego pacjenta,

pomyslal, ze o wylocie na Euro nie ma mowy. Miesnie tego napastnika

pruja sie bez przerwy, sezon w sezon.

Po pieciu minutach Ukraincy zgotowali sobie bajzel pod bramka, dzieki

czemu Polacy objeli prowadzenie – po rzucie roznym Sebastian Walukiewicz

tracil pilke nieczysto, lecz ta wturlala sie do bramki.

W dziesiatej minucie na 2:0 podwyzszyl Piotr Zielinski, choc chyba w

ogole nie zamierzal oddawac strzalu. Ukraincy dysponuja dwoma

bramkarzami najwyzszej klasy swiatowej, Andrijem Luninem z Realu Madryt

oraz Anatolijem Trubinem z Szachtara Donieck – czy gol padlby, gdyby

trener postanowil na jednego z nich, a nie Heorhija Buszczana?

Dwa kwadranse pozniej nie ulegalo juz watpliwosci, ze gospodarze

wykonali to, co planowali na treningach. Z kolejnego rzutu roznego

dosrodkowal Michal Skoras, glowa uderzyl Taras Romanczuk. 3:0, kibice

skupieni na golach mogli delektowac sie kaskada atrakcji.

Polscy pilkarze przystepowali do tego meczu w okolicznosciach

nietypowych, bo pozbawionych przedturniejowego napiecia.

Niby zgrupowanie przebiegalo jak zwykle – odbywaja sie treningi, PZPN

zwoluje konferencje prasowe, dziennikarze staraja sie przewidywac

decyzje selekcjonera, trwaja normalne przygotowania. Jednak biorac pod

uwage niemal histeryczny zgielk, jaki towarzyszyl reprezentacji przed

poprzednimi imprezami mistrzowskimi, tym razem spowijala ja martwa

cisza. Jakby kibice wreszcie sie zbuntowali, karali druzyne za

beznadzieje ostatniego poltora roku – afere premiowa i pozniejsze

zwiazane z jej wyjasnianiem kretactwa, traumatyczne kleski z Czechami i

Moldawia, przygnebiajaca mizerote calych eliminacji Euro 2024.

Ukraincy przebywali mentalnie zupelnie gdzie indziej, wlasciwie w innej

galaktyce. Grali albo dobrze, albo porywajaco, niewiele brakowalo, by

awansowali na turniej bez koniecznosci przedzierania sie przez baraze.

Byli bliziutko, choc losowanie skazalo ich na rywalizacje ze zlotymi i

srebrnymi medalistami poprzednich mistrzostw kontynentu – Wlochami oraz

Anglia. Choc od rosyjskiej agresji pozostaja bezdomni, wszystkie mecze u

siebie rozgrywali na zagranicznych stadionach (w czterech roznych

panstwach). Na warszawski sparing przylecieli samolotem dlatego, ze w

poniedzialek mierzyli sie towarzysko z Niemcami – ze swojego kraju

musieliby podrozowac naziemnie (przynajmniej do Rzeszowa), z powodu

wojny niebo pozostaje tam zamkniete.

Patrzylismy wiec na zderzenie druzyny pograzonej ostatnio w permanentnej

depresji z druzyna rozentuzjazmowana, ze wzgledu na tragiczne tlo byc

moze zmotywowana jak nigdy. A jednak na boisku dzialo sie skrajnie

inaczej, niz nakazywala oczekiwac przeszlosc. Gdybysmy na podstawie

wydarzen z piatkowego wieczoru – i bez wziecia pod uwage kontekstu –

mieli prognozowac, co zobaczymy podczas Euro 2024, wypadaloby znow

pozwolic sobie na odrobine optymizmu.

Ale to nie byl ani mecz, w ktorym liczy sie wynik, ani taki, ktory ma

polerowac projektowana na treningach wspolprace druzyny. Zrozumielismy

to jeszcze przed inauguracyjnym gwizdkiem, gdy okazalo sie, ze trener

Michal Probierz odeslal na trybuny caly tlum kandydatow do podstawowego

skladu albo przynajmniej pewniakow do wyjazdu na turniej. Tym razem

interesowaly go konkretne jednostki – jednych rzucil na Ukraine, by

oswoic ich z boiskiem (Nicola Zalewski wiosne w lidze wloskiej

przesiedzial w rezerwie), innych sprawdzal w przededniu turnieju.

Rywale postapili identycznie, wiekszosc liderow rozsiadla sie w

rezerwie. Choc nie wszyscy – bramke na 1:3 zdobyl Artem Dowbyk, ktory

wlasnie stracil korone krola strzelcow ligi hiszpanskiej z glowy Roberta

Lewandowskiego. Byl jednym z bohaterow rewelacyjnej Girony, ktora

dwukrotnie rozbila Barcelone.

Dlatego to byl wieczor czasami obiecujacych, a czasami intrygujacych

epizodow oraz historii. W reprezentacji zadebiutowal 19-letni Kacper

Urbanski, ktory odbiega od nijakiego polskiego standardu – lubi przec do

przodu, dryblowac, unika kopniec obliczonych jedynie na unikniecie

bledow. Inauguracyjnego gola dla kraju strzelil obronca Sebastian

Walukiewicz, ktory tego wieczoru walczyl o pozostanie w kadrze na Euro.

Tego samego wyczynu – akurat w meczu z Ukraina! – dokonal Taras

Romanczuk, pilkarz urodzony na Wolyniu i potomek wysiedlencow.

Jeszcze zanim rozegrano czwartkowe spotkanie, trener Probierz mogl sie

pysznic, ze odkad przejal kierowanie reprezentacja, nie poniosla porazki

– w szesciu probach, w tym tylko jednej towarzyskiej. Za obiecujaca

statystyka krylo sie jednak niewiele miarodajnych danych, pozwalajacych

oszacowac aktualna klase druzyny, poniewaz los podsuwal im rywali

slabych, dalekich od standardow naszej grupy na Euro 2024. Polacy

pokonali Wyspy Owcze, Lotwe i Estonie (wszyscy wloka sie w drugiej setce

rankingu FIFA), a takze zremisowali z Moldawia, Czechami i Walia.

Co wiecej, w tym ostatnim meczu – rozstrzygajacym o awansie na turniej,

przetrwanym dzieki powodzeniu w konkursie rzutow karnych – nasi pilkarze

nie zdolali oddac zadnego celnego strzalu. Docenilismy nie jakosc ich

gry, lecz walecznosc, spokoj, dzialanie z chlodna glowa na boisku

bulgoczacym od emocji.

Triumf nad Ukraina wydluzyl zarowno passe Probierza – do siedmiu spotkan

bez porazki – jak i proces przekonywania kibicow, ze Polacy porzucili

przynajmniej kultywowany do niedawna zwyczaj dawania popisow

zawstydzajacych. Musial usatysfakcjonowac trenera, poniewaz ten

wyczekiwal goli z wytrenowanych stalych fragmentow gry – padly az dwa.

Byl wreszcie meczem poprawiajacym nastroje i niewykluczone, ze jesli w

poniedzialkowym, ostatnim przed Euro sparingu (z Turcja) pilkarzom znow

sie powiedzie, to ich rodacy uwierza, ze na turnieju sie uda, moze nawet

dadza sie porwac entuzjazmowi.

Nie wiadomo tylko, czy to reprezentacji pomoze, czy wrecz przeciwnie.

Polska – Ukraina 3:1 (3:1). Bramki: 1:0 Walukiewicz (10.), 2:0 Zielinski

(15.), 3:0 Romanczuk (30.), 3:1 Dowbyk (41.). Polska: Skorupski –

Walukiewicz (61. Bereszynski), Salamon, Kiwior – Skoras, Romanczuk (61.

Moder), S. Szymanski, Zielinski (61. Kaluzinski), Zalewski (72. Puchacz)

– Buksa, Milik (5. Urbanski, 61. Lewandowski). Ukraina: Buszczan –

Tymczyk Z, Talowierow, Bondar, Mykolenko (46. Zinczenko) – Jarmolenko

(70. Cygankow), Malinowski Z (70. Michajliczenko), Sydorczuk, Zubkow

(70. Mudryk) – Dowbyk (76. Wanat), Sudakow.

Przed polnoca PZPN podal kadre na Euro 2024. Z zawodnikow obecnych na

czerwcowym zgrupowaniu trener Michal Probierz zrezygnowal z Arkadiusza

Milika (kontuzja), Jakuba Kaluzinskiego i Pawla Bochniewicza.

-Wicemistrz Polski zakonczy sezon na wyjezdzie. Niecodzienny powod

Ekstraklasa SA opublikowala zestaw par nowego sezonu. Rozgrywki

wystartuja w polowie lipca, tuz po zakonczeniu Euro 2024 w Niemczech.

Ksztalt terminarza najwieksze emocje wzbudzil w obozie nowego

wicemistrza Polski Slaska Wroclaw.

Na inauguracje rozgrywek mistrz Polski Jagiellonia Bialystok podejmie

Puszcze Niepolomice, a wicemistrz Slask Wroclaw zmierzy sie z Lechia

Gdansk. Najciekawsze mecze rundy jesiennej pomiedzy medalistami

poprzedniego sezonu zaplanowano odpowiednio na kolejki 6. (Slask –

Legia), 11. (Jagiellonia – Legia) i 16. (Jagiellonia – Slask), jednak

interesujaco powinno byc takze przy okazji meczow Lecha Poznan z Pogonia

Szczecin w 6. serii gier, czy Legii z Rakowem w 8. Wszystkie kolejki

odbywac sie beda w weekendy, a zakonczenie sezonu zaplanowane jest na

ostatni weekend maja 2025 roku.

Niepisana tradycja rozgrywek Ekstraklasy jest ustalanie terminarza w

taki sposob, by w ostatniej kolejce na wlasnych stadionach grali

faworyci do czolowych miejsc w koncowej tabeli – z tego wzgledu

kilkanascie dni temu poprzedni sezon u siebie konczyly Legia Warszawa,

Lech Poznan, Pogon Szczecin, czy Rakow Czestochowa. Slask musial wybrac

sie na Limanowskiego (gdzie wygral 2:1), bo po zdecydowanie slabszych

wczesniejszych latach nikt nie przewidzialby, ze tym razem do konca

bedzie walczyl o zlote medale. Kibice z Wroclawia mogli oczekiwac, ze po

zdobyciu tytulu wicemistrza Polski ich zespol sezon 2024/2025 juz na

pewno bedzie konczyl na wlasnym boisku, jednak i tym razem musza obejsc

sie smakiem.

W ostatniej kolejce nowych rozgrywek zespol prowadzony przez Jacka

Magiere ma pojechac do Puszczy Niepolomice (ktora wtedy moze byc

gospodarzem juz we wlasnym miescie, zamiast na terenie Cracovii), a na

przeszkodzie stanal planowany final Ligi Konferencji. Decydujacy mecz 28

maja 2025 roku ma bowiem odbyc sie wlasnie na stadionie we Wroclawiu, a

UEFA planuje przejac obiekt jeszcze przed 34. kolejka PKO BP

Ekstraklasy. To nietypowa, ale niejedyna tego typu sytuacja w ostatnich

latach, bo w koncowce sezonu 2018/2019 Arka Gdynia rowniez musiala

rozegrac pozegnalny domowy mecz z Wisla Krakow (3:1) wczesniej od innych

druzyn, mimo formuly mutliligi, ze wzgledu na przekazanie stadionu pod

zarzad FIFA przed mistrzostwami swiata U-20.

W nowym sezonie PKO BP Ekstraklasy polscy pucharowicze (lacznie z Wisla

Krakow, ktora zdobyla Puchar Polski jako pierwszoligowiec) juz

tradycyjnie beda mieli prawo do przelozenia dwoch meczow w trakcie

eliminacji – jedno miedzy 1. a 3. runda, a kolejne juz w trakcie fazy

play-off. Nowoscia jest wyznaczenie weekendowego terminu nadrobienia

ewentualnych zaleglosci jeszcze przed zimowa przerwa – 14 grudnia,

zamiast w srodku tygodnia, co negatywnie wplywalo na frekwencje oraz

otoczke czesto prestizowych spotkan.

Trzy najlepsze druzyny minionego sezonu PKO BP Ekstraklasy nie beda

rowniez musialy uczestniczyc w pierwszej rundzie Pucharu Polski, ktora

zostala zaplanowana na 25 wrzesnia. Dzieki temu, w razie przelozenia

meczu Slask – Legia w 6. kolejce, zaleglosc bedzie mogla szybko zostac

odrobiona, a gdyby na zmiane terminu wyjazdowej rywalizacji z GKS

Katowice zdecydowala sie takze Jagiellonia Bialystok, bylaby wieksza

szansa na rozegranie tego meczu juz na nowym stadionie, gdzie beniaminek

planuje przenosic sie pozna jesienia lub zima.

GKS nie bedzie jednym klubem, ktory zapowiada przenosiny ze stadionu na

stadion w trakcie sezonu 2024/2025. Podobne plany ma przeciez Puszcza

Niepolomice, ktora jedynie do konca biezacego roku ma podejmowac rywali

na stadionie Cracovii przy ulicy Kaluzy, a gdyby od poczatku wiosny

wrocila do swojego miasta, jej pierwszym rywalem w Niepolomicach byloby

Zaglebie Lubin. To z kolei material na swoisty chichot losu, biorac pod

uwage pamietna historie glosnej wypowiedzi Piotra Stokowca z czasow

drugiej kadencji w ekipie Miedziowych jesienia 2022 roku, w ktorej mocno

pejoratywnie wypowiedzial sie na temat pierwszoligowej jeszcze wtedy

Puszczy.

Wspomniany GKS pierwszy mecz w PKO BP Ekstraklasie zagra przy Bukowej z

Radomiakiem Radom, Lechia Gdansk pojedzie do wicemistrza Polski Slaska,

a Motor Lublin zagra na wlasnym stadionie z Rakowem Czestochowa

prowadzonym ponownie przez Marka Papszuna. W rundzie jesiennej odbedzie

sie 18 kolejek, co sprawi, ze wszystkie zespoly maja rozegrac w roli

gospodarza i goscia dokladnie po dziewiec spotkan. Co najmniej do konca

wakacji nie nalezy sie spodziewac meczow rozgrywanych w okolicach

poludnia – w ich miejsce, wzorem minionych sezonow, najprawdopodobniej

pojawi sie termin niedzielny o godzinie 20:00. Dokladny terminarz 1.

kolejki PKO BP Ekstraklasy ma zostac opublikowany w polowie czerwca.

SIATKOWKA

Byly tylko momenty! Brazylijczycy wytracili nam wszystkie atuty

Najpierw najslabsze dwa sety Polakow w tej edycji Ligi Narodow, a

pozniej zryw i zacieta walka o doprowadzenie do tie-breaka. Tak wygladal

mecz polskiej druzyny z Brazylijczykami na zakonczenie udzialu w drugim

turnieju Ligi Narodow w japonskiej Fukuoce. Bialo-Czerwoni przegrali 1:3

z rewelacyjna ekipa Canarinhos. Nie zabraklo takze kontrowersji

sedziowskich, gdy w trzecim secie zolta kartka zostal ukarany Bartosz Kurek.

Mecz z reprezentacja Brazylii zamykal udzial Polakow w drugim turnieju

Ligi Narodow w japonskiej Fukuoce. Po pokonaniu zespolow z Bulgarii,

Turcji oraz Japonii Bialo-Czerwoni ulegli Brazylijczykom, wymienianym w

gronie faworytow do zdobycia olimpijskiego medalu w Paryzu. Biorac pod

uwage, ze Japonczycy zagrali dzien wczesniej przeciwko Polakom w

rezerwowym skladzie, to wlasnie mecz z Brazylia byl spotkaniem ze

zdecydowanie najsilniejszym z dotychczasowych rywali. Byl tez takim

meczem, ktory mogl wiele pokazac, jesli chodzi o dyspozycje polskiej

ekipy, bo ta do Fukuoki poleciala juz w skladzie zblizonym do tego,

jakiego mozemy spodziewac sie w najwazniejszych meczach tego sezonu.

Brazylijczycy przystapili do meczu z Polakami bez trzech waznych graczy

– kontuzjowanego Bruno Rezende (uraz lydki), Ricardo Lucarellego oraz

Isaca Santosa. Lucarelli, ktory w trzech dotychczasowych meczach

Canarinhos byl liderem swojej druzyny, tym razem zostal zastapiony przez

Yoandy’eo Leala. Polacy kompletnie nie radzili sobie z zatrzymaniem tego

pochodzacego z Kuby siatkarza, ktory w ofensywie wspierany byl przez

Alana Souze. Pierwsze dwa sety byly zdecydowanie obrazem najslabszej gry

Polakow w tegorocznej Lidze Narodow. Po stronie ekipy Nikoli Grbicia nie

funkcjonowala zagrywka, a pierwszy punkt blokiem Bialo-Czerwoni zdobyli

dopiero” w trzecim secie. A przeciez blok byl duzym atutem naszej

druzyny w dotychczasowych spotkaniach.

Trener Grbic na sobotni mecz z Brazylia zdecydowal sie na zmiany w

szostce w porownaniu do piatkowego spotkania z Japonia. Niezmiennie na

pozycji libero zobaczylismy bardzo dobrze radzacego sobie Jakuba

Popiwczaka, a na rozegraniu – Marcina Janusza, lecz on po przekatnej

zagral tym razem z Lukaszem Kaczmarkiem. Z kolei duet przyjmujacych

stworzyli Aleksander Sliwka i Bartosz Bednorz. Na srodku zobaczylismy

podstawowa dwojke srodkowych na tym etapie sezonu, czyli Norberta Hubera

z Jakubem Kochanowskim. Drugi z nich rewelacyjnie prezentowal sie w

dotychczasowych meczach, ale przeciwko Brazylii i jego poczatkowo

dopadla niemoc.

Gre Canarinhos znakomicie prowadzil niekonwencjonalny rozgrywajacy

Cachopa, czyli Fernando Kreling, kierujac pilki tak na skrzydla, jak i

szybko dogrywajac do srodkowych. Rozpedzeni Brazylijczycy grali tak, ze

dwa pierwsze sety mozna uznac za najslabsze w wykonaniu Polakow w tej

edycji Ligi Narodow. Nawet kiedy nasz zespol przegrywal podczas

poprzedniego turnieju w Antalyi ze Slowenia, a sklad Bialo-Czerwonych

byl wowczas daleki od optymalnego, to nie wygladal tak zle w statystykach.

Przelamanie przyszlo w trzeciej odslonie, gdy trener Grbic zdecydowal

sie na zmiany i wymienil polowe szostki. Kamil Semeniuk i Tomasz Fornal

zastapili Sliwke i Bednorza, zas Bartosz Kurek na stale zagoscil na

boisku w miejsce Kaczmarka, choc wczesniej pojawial sie na podwojna

zmiane (w duecie z Janem Firlejem na rozegraniu). Od poczatku

Bialo-Czerwoni zaczeli grac duzo rowniej, a zastepujacy Kochanowskiego

Karol Klos, zdobyl pierwsze oczko po ataku ze srodka. Po bloku Fornala

Polacy prowadzili juz 7:5, a po chwili doszlo do kolejnego w tym

turnieju zamieszania z udzialem sedziow. Poziom arbitrow pozostawia

wiele do zyczenia, jesli chodzi o sprawne poslugiwanie sie przepisami i

kolejne potwierdzenie tego otrzymalismy w trzeciej odslonie.

Gdy Polacy prowadzili 9:8, pilka po ataku Brazylijczykow ze skrzydla,

odbila sie od stopy Marcina Janusza, dzieki czemu Bialo-Czerwoni

kontynuowali gre. Trener Rezende uwazal, ze pilka dotknela wczesniej

parkietu, wiec zasygnalizowal chec sprawdzenia tej sytuacji w systemie

challenge i akcja zostala przerwana. Janusz tlumaczyl sedziom, ze obrona

byla przepisowa, ale zanim ci sprawdzili wszystko na powtorkach,

wywiazala sie dluga dyskusja. W efekcie zolta kartke obejrzal kapitan

Polakow Bartosz Kurek. Podczas gdy zgodnie z przepisami, jezeli druzyna

proszaca o weryfikacje sytuacji w systemie challenge, nie trafi, wowczas

punkt przyznaje sie na konto druzyny przeciwnej. Dopiero po

kilkudziesieciu kolejnych sekundach uznano, ze punkt powinien zostac

przyznany Polakom.

Fornal byl zawodnikiem, ktory imponowal skutecznoscia w ofensywie po

polskiej stronie w trzecim secie (83% skutecznosci), ale juz w kolejnej

partii to Brazylijczycy zyskali przewage na poczatku i powiekszali swoja

przewage. Po stronie Polakow caly czas mocnym punktem ataku byl Kurek,

ale juz zatrzymanie po drugiej stronie Alana Souzy czy Mauricio Borgesa

nie bylo takie latwe.

Trener Rezende poprosil o przerwe dla swojej druzyny, gdy Bialo-Czerwoni

zaczeli wywierac coraz wieksza presje zagrywka. Po punktowym serwisie

Kurka, nasz zespol tracil juz tylko dwa oczka do rywali (20:22), choc

wczesniej ta przewaga wynosila nawet osiem punktow. Polscy siatkarze

podjeli walke o doprowadzenie do tie-breaka. Znow zblizyli sie na jedno

oczko do przeciwnikow (22:23), ale po chwili rewelacyjny tego dnia Leal

skutecznie zaatakowal, co pozwolilo Brazylijczykom na pierwsza pilke

meczowa. Bylo bardzo blisko do doprowadzenia do walki na przewagi po

ataku Alana Souzy. Pilka, zanim trafila w aut, zahaczyla jednak o rece

blokujacego go Semeniuka i Polakom nie udalo sie doprowadzic do tie-breaka.

W niedziele Polacy wyrusza w podroz powrotna do kraju, a po krotkiej

przerwie dolacza do grupy trenujacej rownolegle w Spale. Nastepnie

wyrusza do Lublany, gdzie rozegraja trzeci turniej Ligi Narodow (18-23

czerwca), a pozniej wezma udzial w finalowych zmaganiach w Lodzi. Tam

maja zapewniony udzial jako gospodarze (27-30 czerwca).

Polska – Brazylia 1:3 (21:25, 17:25, 25:21, 23:25)

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.plopracowal Reksio.

Ta wiadomosc e-mail zostala sprawdzona pod katem wirusow przez
oprogramowanie antywirusowe Avast.

www.avast.com

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl