Dzien dobry – tu Polska – 10.03.2025

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXV nr 69) (67670) 10 marca 2025r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

9 marca 2025r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

LEKKOATLETYKA

“Czekalam na ten medal 20 lat!”. Dwa zlota ciesza, ale to nie byly

swietne mistrzostwa dla Polski

Po slowach wypowiedzianych przez Anne Wielgosz do mikrofonu spikera

zawodow, holenderska publicznosc nagrodzila ja gromkim aplauzem. Zloto

31-latki bylo drugim dla Polski na tych halowych mistrzostwach Europy i

dalo piate miejsce w klasyfikacji medalowej. Jednak zawody w Apeldoorn

byly srednio udane – polskich finalow bylo tylko dziewiec, a pozycji na

podium najmniej od 12 lat.

To nie przypadek, ze Holendrzy oklaskiwali Polke. Podobnej atmosfery do

tej, ktora od czwartku do niedzieli panowala na trybunach Omnisport –

takze w trakcie sesji rozpoczynajacych sie przed poludniem –

zyczylibysmy sobie za rok (20 – 22 marca 2026) w majacej podobna pojemnosc

(ok. piec tys. osob) Arenie Torun, gdzie rozegrane zostana halowe

mistrzostwa swiata. Widownia zapelniona do ostatnich miejsc i

entuzjastycznie nastawiona publicznosc sprawily, ze sledzenie zawodow w

obiekcie bedacym wizytowka 150-tysiecznego Apeldoorn stanowilo czysta

przyjemnosc.

Niestety, nie wszyscy Polacy dali nam tyle radosci, co Wielgosz. Braz o

wlos przegrala Ewa Swoboda i juz zapowiada, ze chce sie odegrac w

Chinach. A w kwalifikacjach pchniecia kula odpadl Konrad Bukowiecki…

Klimat wielkiej lekkoatletyki czuc bylo o wiele lepiej niz dwa lata temu

w 37. halowych ME w Stambule i nie mial tu akurat znaczenia fakt, ze

wschodnie regiony kraju nad Bosforem nawiedzilo niedlugo przed tamta

impreza tragiczne trzesienie ziemi.

Organizacyjnie Holendrzy rowniez spisali sie raczej bez zarzutu, a

liczacej 29 sportowcow reprezentacji Polski dobrze zrobilo

zakwaterowanie w zacisznym hotelu na obrzezach Arnhem, znajdujacym sie

wlasciwie w lesie.

Biorac zas pod uwage wystep bialo-czerwonej ekipy PZLA w 38. edycji HME

(a liczac cztery edycje Europejskich Igrzysk Halowych – 42.), Apeldoorn

moze sie nam kojarzyc przyzwoicie, choc medali (2 – 1 – 1) bylo mniej niz w

2023 r. w Turcji (0 – 4 – 3), a wystepow w finalach poszczegolnych

konkurencji tylko dziewiec… Otwarte pozostaje tez pytanie, czy w

startujacych juz za poltora tygodnia HMS w Nankinie (21 – 23 marca) Polacy

moga pokusic sie o dwa krazki, tak jak przed rokiem w Glasgow (0 – 1 – 1).

W piatek wieczorem doczekalismy sie pierwszego od czterech lat zlotego

medalu tej imprezy, a wywalczyl go nasz plotkarski as dystansu 60 metrow

(liczymy na to, ze juz niebawem takze 110 m) – Jakub Szymanski. Przed

dwoma laty srebro zdobyl jeszcze jako zawodnik swojego trojmiejskiego

wychowawcy Bernarda Wernera, lecz niedlugo potem przeszedl pod skrzydla

trenera Mikolaja Justynskiego.

W Omnisport od poczatku biegal na wysokim poziomie (kolejno 7.51, 7.49 i

7.43). Nic nie zrobil sobie z faktu, ze w polfinalach najszybszy okazal

sie jego glowny rywal Wilhelm Belocian (7.44) i dosc pewnie pokonal

Francuza w finale (7.43 – 7.45). Obronca tytulu, Szwajcar Jason Joseph nie

awansowal nawet do decydujacego wyscigu.

W niedzielnym wyscigu medalowym pan na 800 m Anna Wielgosz potwierdzila,

ze przyleciala do Holandii swietnie przygotowana, co pokazala juz w

dwoch wczesniejszych wygranych biegach. Po starcie zostala z tylu, lecz

na drugim okrazeniu przedostala sie na czolo stawki, odpierala ataki

rywalek i nie dala sie wyprzedzic do samego konca! W tym sezonie biegala

juz szybciej niz 2:02.09, ale w takich imprezach czas nie ma przeciez

znaczenia.

– Czekalam na ten medal 20 lat! – powiedziala rzeszowianka do mikrofonu

spikera zawodow, a publicznosc nagrodzila ja gromkim aplauzem.

Zloto HME to jej drugi medal wielkiej imprezy. W sierpniu 2022 r. w

Monachium byla trzecia w ME na monachijskim Olympiastadionie. –

Dzisiejszego uczucia nie moge porownac nawet z tamtym, bo dzis mam

zloto! – mowila nam 31-letnia Wielgosz.

– Napalilam sie na zwyciestwo i wytrzymalam to. Ale dzisiaj bylam inna

osoba niz w dawnych finalach. Mialam pewnosc, ze moge walczyc z przodu

stawki. I uspokajalam sie, ze to tylko dwie minuty wysilku! Ze trzeba

zrobic to, co wykonuje od miesiecy. Caly czas cierpliwie, konsekwentnie,

do przodu. No i to bylo niesamowite, ze rywalki wlasciwie robily to, co

chcialam – usmiechala sie halowa mistrzyni Europy, ktorej glownym

trenerem od niedawna jest jej maz Marcin. – W rodzinie sila! – podkresla

Anna.

W piatkowy wieczor, niedlugo przed zlotem Szymanskiego, worek z medalami

otworzyla dla Polski jego kolezanka po fachu Pia Skrzyszowska. W

Apeldoorn uzyskala swoje dwa najlepsze wyniki w tym sezonie (7.84 w

polfinale i 7.83 w finale) i bardzo cieszyla sie, ze na podium stanie z

Nadine Visser (7.72 – rekord kraju), czyli kolezanka z grupy treningowej

Laurenta Meuwly’ego.

Sama siebie przeszla natomiast reprezentantka Szwajcarii Ditaji

Kambundji (7.67), o jedna setna poprawiajac rekord Europy Szwedki

Susanny Kallur z 2008 r.

Starsza od Ditaji o 10 lat i majaca na koncie nieco wiecej medali

wielkich imprez jej siostra Mujinga Kambundji (ich ojciec jest

Kongijczykiem) byla natomiast faworytka niedzielnego biegu na 60 m. Ale

nie dala rady Zaynab Dosso (7.01 – rekord Wloch), przegrywajac o jedna

setna (7.02). O jedna setna braz z Patrizia van der Weken z Luksemburga

(7.06) przegrala zas czwarta Ewa Swoboda (7.07)…

– Wiem, ze zabraklo niewiele do podium. Natomiast nie martwie sie tym.

Jestem czwarta i jest niedosyt. Mam nadzieje, ze on da mi kopa do tego,

zeby za dwa tygodnie w HMS Chinach pobiec jeszcze szybciej. Wiem, ze

bedzie dobrze – zapowiedziala Swoboda, ktora uzyskala w niedziele swoj

najlepszy wynik w sezonie.

Niespelna 21-letni Maksymilian Szwed juz w eliminacjach poprawil

tegoroczna zyciowke na 400 m o 13 setnych (z 45.81 na 45.69). Po

polfinale (45.78) uchodzil wraz z Wegrem Attila Molnarem (45.48) za

glownego kandydata do zwyciestwa. Wystartowal z 5. toru, ktory od

poczatku zawodow w Apeldoorn najbardziej mu odpowiadal. I w sobote

wieczorem pognal za Wegrem tak, ze po 23 latach odebral Markowi Plawdze

(45.39 – 2002) rekord Polski (45.31). Molnar wygral w czasie 45.25.

W tej samej konkurencji mielismy tez finalistke – ostatecznie piata w

zawodach Justyne Swiety-Ersetic (51.59). Wygrala holenderska gwiazda

Lieke Klaver (50.38), skutecznie odpierajac ostry atak Norwezki

Henriette Jaeger (50.45).

Paulinie Ligarskiej w niedzielnym 5-boju najlepiej poszlo w pchnieciu

kula (14,48 m), skoku w dal (6,15 m – RZ) i biegu na 800 m (2:12.59).

Wystarczylo to niestety tylko do 5. miejsca (4569 pkt, 46 oczek ponizej

niedawnej zyciowki).

Niespodziewane rezultaty przyniosl piatkowy final biegu na 1500 m pan.

Bez medalu pozostala nie tylko brazowa medalistka olimpijska z Paryza,

Brytyjka Georgia Bell (braz przegrala o wlos z rodaczka Revee

Walcott-Nolan), ale i szosta na mecie rekordzistka Polski ze stadionu

Weronika Lizakowska. Wygrala Francuzka Agathe Guillemot (4:07.23).

– Jesli szukamy pocieszen, to nigdy nie bylam szosta w Europie – mowila

26-letnia Lizakowska.

– Wyszedl brak chlodnej glowy, doswiadczenia rywalizacji takim tlumie.

Nie umialam sie ustawic, bieglam po drugim torze. W telewizji moze to

wygladac na cos latwego, ale nogi naprawde odmawialy mi posluszenstwa –

dodala zawodniczka trenera Zbigniewa Krola. Niezrazona, w sobote przed

poludniem wystartowala na 3000 m i przebrnela eliminacje. W niedzielnym

finale byla 10.

Bodaj najwiekszym zawodem bylo dla nas nieprzebrniecie kwalifikacji

przez Konrada Bukowieckiego (zaledwie 19,78 m), ktory przeciez dwa

tygodnie wczesniej w Toruniu pchnal kule na odleglosc 21,32 m. Marne to

pocieszenie, ze do finalu nie awansowal tez absolutny faworyt, Wloch

Leonardo Fabbri (19,72).

– Wypadek przy pracy, ale i blamaz. Pierwszy raz od bardzo dawna jestem

naprawde super przygotowany, lecz wszystko poszlo nie tak. Mimo wszystko

lece do Chin na HMS. Zostalo troche czasu, by nauczyc sie trafiac w kule

– mowil Konrad.

W finale tyczkarzy zabraklo Piotra Liska (w kwalifikacjach 5,65 m) i

Roberta Sobery (5,45). Ten pierwszy skonczyl wiec HME bez medalu po

pieciu edycjach z rzedu, w ktorych stawal na podium. Final padl lupem

kolegi Liska, rowniez trenujacego z Marcinem Szczepanskim Emmanouila

Karalisa (5,90). Ale Grek podzielil zloto z Holendrem Menno Vloonem.

Zgodnie z przewidywaniami, po trzeci dublet z rzedu w HME (1500, 3000 m)

siegnal Norweg Jakob Ingebrigtsen, a jego rodak Sander Skotheim wynikiem

6558 pkt poprawil o 74 oczka wlasny rekord kontynentu w 7-boju.

Trzy zlote krazki zgarnely tez holenderskie sztafety mieszana, zenska

(obie ze wspaniala Femke Bol) oraz meska.

Sensacja byla porazka lidera swiatowej listy w skoku w dal (8,37 m),

Wlocha Mattii Furlaniego z Bulgarem Bozidarem Sarabojukowem (8,12 – 8,13).

Dwukrotny mistrz olimpisjki, Grek Miltiadis Tentoglou wycofal sie ze

startu krotko przed mistrzostwami.

5. MIEJSCE w klasyfikacji medalowej HME zajela Polska (2 – 1 – 1; to jednak

najmniej podiow od G�steborga 2013: 1 – 1 – 1). Wygrala Holandia (7 – 2 – 0)

przed Wlochami (3 – 1 – 2), Norwegia (3 – 1 – 1) i Szwajcaria (2 – 3 – 0). Dalsze

pozycje zajely Ukraina (2 – 0 – 0), Francja (1 – 3 – 4), W. Brytania (1 – 3 – 3),

Hiszpania (1 – 1 – 2) i Rumunia (1 – 1 – 0).

8 POLAKOW (2 mezczyzn, 6 kobiet) z 29-osobowej reprezentacji na HME

wystapilo w finalach swoich konkurencji. Weronika Lizakowska w dwoch

(1500, 3000 m).

PILKA NOZNA

-“Wielki mecz Jagiellonii, odzyskana nadzieja Legii. Polskie kluby graja

w Europie”-

Marcin Wesolek

Imponujace zwyciestwo Jagiellonii Bialystok, minimalna porazka Legii

Warszawa. Przed rewanzami oba polskie kluby maja realne szanse na awans

do cwiercfinalu Ligi Konferencji Europy.

Bylismy na dnie. Piec lat temu w klubowym rankingu UEFA – to

skomplikowana machina, zliczaja sie do niego wyniki druzyn z

poszczegolnych krajow w rozgrywkach europejskich – Polska zajmowala 30.

miejsce na 55 ujetych w tym zestawieniu federacji. Wyzej byly

Kazachstan, Azerbejdzan czy Bialorus. Ranking jest wazny, bo system

europejskich rozgrywek skonstruowany jest tak, ze kolejne slabe wystepy

poszczegolnych klubow skutkuja coraz nizszym tzw. wspolczynnikiem UEFA,

a ten powoduje, ze druzyny startuja do rozgrywek europejskich na jeszcze

wczesniejszym etapie. Zwykle sa wtedy nieprzygotowane do sezonu, w

srodku okresu transferowego, wiec przegrywaja i odpadaja. Kolo sie zamyka.

Dziarski marsz Polski w gore klubowego rankingu Polska zaczela wtedy,

gdy UEFA podala reke jej i podobnym krajom. Ta reka to trzecie

europejskie rozgrywki, Liga Konferencji Europy. Wielcy graja w Lidze

Mistrzow, mniejsi w Lidze Europy, Liga Konferencji stala sie furtka do

powazniejszej pilki dla druzyn z dalekich peryferii europejskiego

futbolu. W kwalifikacjach nie trzeba bylo rywalizowac z mocarzami, w

fazie grupowej – taka istniala do zeszlego sezonu – wielcy czesto

wystawiali graczy rezerwowych, LKE traktujac jako dopust bozy, rozgrywki

do odbebnienia.

Podana reke podjal zwlaszcza Lech Poznan, ktory dwa lata temu doszedl do

cwiercfinalu Ligi Konferencji Europy. Ten wynik – oraz mozolne ciulanie

punktow przez inne polskie kluby – daly awans do drugiej dziesiatki

rankingu UEFA, a teraz na horyzoncie jest nawet miejsce 15. A ono wazne

jest o tyle, ze daje prawo walki o Lige Mistrzow nie tylko mistrzowi

Polski, ale tez wicemistrzowi. Oraz wpuszcza do rozgrywek europejskich

nie cztery, a piec polskich klubow.

Pozycje Polski dzwigaja dobre – do tej pory – wystepy Legii Warszawa i

Jagiellonii Bialystok w tegorocznych rozgrywkach LKE. Oba polskie kluby

wyszly z fazy ligowej (od tego roku zastapila tzw. faze grupowa),

awansowaly do 1/8 finalu, gdzie wylosowaly rywali – jak to sie mowi – “w

zasiegu”.

W przypadku Legii bylo to norweskie Molde, rywal znany sprzed roku i z

dwoch meczow o awans do 1/8 finalu LKE. Nadarzyla sie okazja do rewanzu,

bo wtedy druzyna z Warszawy przegrala 2:3 i 0:3. Szanse byly – Molde

zakonczylo sezon na dopiero piatym miejscu w lidze norweskiej, popadlo w

przecietnosc nawet w skali lokalnej. Legia, nawet w kryzysie, nawet bez

dyrektora sportowego i jakiejkolwiek polityki transferowej, wygladala na

faworyta tej rywalizacji.

Tymczasem trzy ciosy w postaci trzech goli w bramce Legii nadeszly

jeszcze przed przerwa pierwszego meczu w Norwegii. I byly kara wcale nie

taka surowa – gospodarze grali pewnie, wykorzystywali szkolne bledy

rywali w obronie, co rusz suneli na bramke Vladana Kovacevicia. Wynik

3:0 do przerwy, podparty bezdyskusyjna przewaga norweskiej druzyny

sugerowal, ze emocje w tej rywalizacji juz sie skonczyly. Ale nie – mecz

po przerwie sie wyrownal, a dwie akcje po przerwie, zakonczone golami

Kacpra Chodyny i Luquinhasa, daly Legii nadzieje na to, ze awans do

cwiercfinalu jest mozliwy. Molde wygralo z Legia, ale tylko 3:2, rewanz

za tydzien w Warszawie.

Rywalem “w zasiegu” mistrzow Polski, Jagiellonii Bialystok, byl Cercle

Brugge, dopiero dwunasty zespol ligi belgijskiej. Latem w kwalifikacjach

LKE postraszyla go pierwszoligowa Wisla Krakow, wygrywajac w Brugii 4:1.

U siebie przegrala az 1:6, wiec to Belgowie grali dalej, docierajac az

do 1/8 finalu rozgrywek.

Klub nalezy do urodzonego w Rosji biznesmena Dmitrija Rybolowlewa,

postaci dosc tajemniczej. Zanim uzyskal francuski paszport, byl

lekarzem, pozniej maklerem, bankierem, wreszcie zainwestowal w wielka

firme nawozowa Uralkali. Udzialy w niej sprzedal w 2010 r. oligarchom

powiazanym z Wladimirem Putinem i sam wybral robienie interesow na

Zachodzie. Byc moze uznal, ze lepiej zwinac interesy w ojczyznie, gdzie

duzo wczesniej, w latach 90., spedzil niemal rok w areszcie, oskarzony o

zlecenie zabojstwa wspolnika.

Dla Rybolowlewa Cercle to biznes poboczny, wiecej uwagi poswieca bowiem

AS Monaco, ktore kupil w 2011 r. i z II ligi francuskiej doprowadzil do

mistrzostwa Francji. Belgijski klub pelni wobec AS Monaco role sluzebna,

wypozycza sie do niego graczy wymagajacych ogrania. Budowa wielkiej

druzyny w Brugii nie wchodzi w gre, do realizacji biznesowych celow

Rosjanina wystarcza, jesli Cercle jest tam, gdzie jest: gra wiosna w

najslabszym z europejskich pucharow, na krajowym podworku nie spada z

ligi. Dodatkowym zrodlem jego przychodow sa imponujace transfery – jak

ten z ostatniej zimy, gdy kupca w amerykanskiej lidze MLS znalazl

napastnik Kevin Denkey. Cercle skasowalo za niego 15 mln euro, to rekord

w historii klubu.

Jagiellonia zagrala w czwartek wysmienity mecz, zdominowala belgijskiego

rywala zwlaszcza w drugiej polowie. Gole strzelala wtedy, gdy grala juz

w przewadze po czerwonej kartce dla Abu Francisa. Najpierw w 69. min

Amifico Pululu pokonal bramkarza z rzutu karnego, druga bramke dorzucil

Taras Romanczuk szesc minut pozniej, trzecia – znow Pululu w 78. min po

przepieknym strzale przewrotka. Wynik 3:0 to solidna zaliczka przed

rewanzem w Belgii.

EKSTRAKLASA

23 kolejka

Rakow Czestochowa-Lechia Gdansk 3-1

24 kolejka

Korona Kielce-Puszcza Niepolomice 2-1

Slask Wroclaw-Pogon Szczecin 1-1

Cracovia-Radomiak 1-2

Piast Gliwice-Rakow Czestochowa 0-3

Lech Poznan-Stal Mielec 3-1

Katowice-Z.Lubin 1-0

Lechia Gdansk-G.Zabrze 1-2

Widzew Lodz-Jagiellonia Bialystok 0-1

W poniedzialek Motor Lublin-Legia Warszawa

1.Lech 50pkt

2.Rakow 49pkt

3.Jagiellonia 48pkt

4.Pogon 40pkt

5.Legia 39pkt

6.Cracovia 38pkt

7.G.Zabrze 37pkt

8.Motor 35pkt

9.Katowice 33pkt

10.Piast 33pkt

11.Korona 32pkt

12.Radomiak 28pkt

13.Widzew 27pkt

14.Stal Mielec 23pkt

15.Z.Lubin 22pkt

16.Puszcza 22pkt

17.Lechia 21pkt

18.Slask 15pkt

-“Bardzo wyrownany mecz Pogoni Szczecin z ostatnim w tabeli Slaskiem

Wroclaw”-

PAP (Mariusz Wisniewski)

Slask Wroclaw koniecznie chcial wygrac z Pogonia Szczecin, zeby nie

stracic nadziei na utrzymanie sie w lidze. Pogon walczyla o to, by nie

tracic punktowego dystansu do ligowego podium. Ani jedna, ani druga

druzyna nie zrealizowala swojego celu.

Chociaz Slask Wroclaw gral w piatkowy wieczor u siebie, to zdecydowanym

faworytem byla Pogon. Szczecinianie zaczeli wiosne od czterech zwyciestw

i dopiero w poprzedniej kolejce stracili punkty w spotkaniu z Lechem

Poznan (0:3). Z kolei wroclawianie od dawna zamykaja ligowa tabele.

Pierwsi sytuacje bramkowa stworzyli jednak gospodarze. Po kontrataku z

pola karnego Pogoni w strone bramki uderzyl Assad Al-Hamlawi i po

rykoszecie Valentin Cojocaru mogl tylko wzrokiem odprowadzic pilke,

ktora minimalnie minela bramke.

Na odpowiedz gosci nie trzeba bylo dlugo czekac. Po dosrodkowaniu z

lewej strony boiska Serafin Szota nie siegnal pilki, ktora trafila na

glowe Efthymisa Koulourisa i tylko refleksowi Rafala Leszczynskiego

gospodarze zawdzieczali, ze nie stracili gola.

Tak wygladaly kolejne minuty tego meczu: akcja za akcje, atak za atak.

Oba zespoly staraly sie grac ofensywnie i pilka szybko przemieszczala

sie z jednego pola karnego pod drugie. Impetu wystarczylo na 20 minut.

Potem tempo gry spadlo i optyczna przewage osiagneli portowcy.

Chociaz pilka nie krazyla juz tak szybko, z boiska nie wialo nuda. Ataki

Pogoni tradycyjnie napedzal Kamil Grosicki, a w polu karnym straszyl

Koulouris. Slask natomiast grozny byl przede wszystkim po stalych

fragmentach gry.

W pierwszej polowie kibice gola sie nie doczekali, ale wystarczylo

cztery minuty drugiej, aby pilka znalazla droge do siatki. Po swietnym

podaniu za plecy obroncow Pogoni Jakuba Jezierskiego w sytuacji sam na

sam z Cojocaru znalazl sie Al-Hamlawi i techniczna podcinka nie dal

szans rywalowi. Chwile pozniej zza pola karnego przymierzyl Jose Pozo i

byl bliski podwyzszenia prowadzenia, ale trafil w slupek.

Gospodarze z prowadzenia cieszyli sie zaledwie kilka minut. Koulouris

szukal gola we Wroclawiu i w koncu go znalazl. Grek wykorzystal zle

ustawienie Szoty, znalazl sie sam na sam z Leszczynskim i mierzonym

strzalem w dlugi rog bramki Slaska doprowadzil do remisu.

Pogon probowala pojsc za ciosem, przycisnela mocniej Slask, ale nie

przelozylo sie to na konkretne sytuacje bramkowe. Wroclawianie

przetrwali trudne chwile i tez zaczeli szukac drugiego gola, ale

brakowalo im tego ostatniego, otwierajacego droge do bramki podania.

Najblizszy trafienia do siatki byl Petr Schwarz, ktory ladnie

przymierzyl z rzutu wolnego, ale Cojocaru popisal sie swietna parada i

wybil pilke na rzut rozny. Mecz zakonczyl sie sprawiedliwym remisem, z

ktorego zadna z druzyn nie moze byc do konca zadowolona.

Slask Wroclaw – Pogon Szczecin 1:1 (0:0).

Pogon: Valentin Cojocaru – Linus Wahlqvist, Danijel Loncar, Leo Borges,

Leonardo Koutris (87. Wojciech Lisowski) – Adrian Przyborek, Fredrik

Ulvestad (71. Patryk Paryzek), Joao Gamboa, Rafal Kurzawa (71. Kacper

Lukasiak), Kamil Grosicki – Efthymis Koulouris.

-“Lechia Gdansk przegrala trzeci mecz z rzedu w PKO Ekstraklasie.

Zmarnowany karny Camilo Meny i bledy w defensywie w drugiej

polowie”-Pawel Stankiewicz

Lechia Gdansk mogla w pierwszej polowie rozstrzygnac mecz z Gornikiem

Zabrze, kiedy zmarnowala rzut karny i kilka okazji bramkowych.

Bialo-Zieloni prowadzili 1:0, a ostatecznie przegrali to spotkanie 1:2.

Lechia pozostala w strefie spadkowej PKO Ekstraklasy przegrywajac juz

trzecie ligowe spotkanie z rzedu.

John Carver, trener Lechii, zdecydowal sie na trzy zmiany w skladzie. O

ile mozna bylo spodziewac sie tego, ze do skladu wskocza Tomasz

Wojtowicz i Anton Carenko, to zaskoczeniem byla zmiana w bramce.

Szkoleniowiec posadzil jednak na lawce Szymona Weiraucha, a pierwszy

mecz w tym roku – wliczajac tez sparingi- zagral Bohdan Sarnawskyj.

Pilkarze Lechii zdawali sobie sprawe z tego, ze wygrana pozwoli im

opuscic strefe spadkowa w tabeli PKO Ekstraklasy. Zaczeli zatem mecz z

Gornikiem mocno zdeterminowani i od poczatku ruszyli do zdecydowanych

atakow. Gornik w pierwszej polowie glownie bronil dostepu do wlasnej

bramki i w tej czesci gry nie oddal ani jednego celnego strzalu.

Bialo-Zieloni rozgrywali bardzo dobra polowe i mieli sporo okazji, ale

brakowalo skutecznosci albo szybszego rozegrania akcji w polu karnym

rywali. Dobrze dysponowany byl tez Filip Majchrowicz, bramkarz Gornika.

Blysnal swietna interwencja, kiedy glowa strzelal Tomas Bobcek. W

koncowce pierwszej polowy Dominik Szala sfaulowal w polu karnym Bohdana

Wjunnyka, ale wspomniany Majchrowicz obronil slaby strzal Camilo Meny z

11 metrow. W doliczonym czasie gry do pierwszej polowy sprawy w swoje

rece wzial kapitan Lechii. Rifet Kapic indywidualna akcje zakonczyl

precyzyjnym strzalem tuz przy slupku i Lechia prowadzila po pierwszej

polowie 1:0, choc powinna znacznie wyzej. W tym momencie podopieczni

trenera Carvera byli na 13 miejscu w ligowej tabeli.

Poczatkowy kwadrans drugiej polowy byl zabojczy dla Lechii. Juz w 48

minucie Bobcek stracil pilke w srodku pola, a akcje Taofeeka Ismaheela

na wyrownujacego gola zamienil Lukas Podolski. Dziesiec minut pozniej

defensywa gdanskiego zespolu ponownie sie pogubila. Pilkarze Gornika

mieli czas i miejsce, a ostatecznie to Erik Janza huknal w gorny rog

bramki zdobywajac drugiego gola.

Lechia rzucila sie do ataku, ale czynila to chaotycznie . Byla sytuacja

Dominika Pily, ktory nie dogral celnie pilki na glowe Wjunnykowi. Z

drugiej strony Podolski mogl zamknac mecz, ale trafil w slupek.

Ostatecznie Lechia przegrala trzeci mecz z rzedu.

I Liga

Kolejka 22

Ruch Chorzow-Nieciecza 2-2

Kolejka 23

LKS Lodz-Warta Poznan 3-1

Tychy-Pogon Siedlce 2-0

Znicz Pruszkow-Miedz Legnica 2-1

Stal Stalowa Wola-Odra Opole 0-0

Ruch Chorzow-Arka Gdynia 0-1

Polonia Warszawa-Kotwica Kolobrzeg 2-2

Wisla Krakow-G.Leczna 1-0

Stal Rzeszow-Chrobry Glogow 0-0

W poniedzialek Wisla Plock-Nieciecza

1.Arka 48pkt

2.Nieciecza 48pkt

3.Miedz 42pkt

4.Wisla Plock 40pkt

5.Wisla Krakow 37pkt

6.Ruch 36pkt

7.Polonia Warszawa 35pkt

8.Stal RZeszow 34pkt

9.Znicz Pruszkow 34pkt

10.G.Leczna 33pkt

11.Tychy 32pkt

12.LKS Lodz 31pkt

13.Chrobry 21pkt

14.Kotwica 20pkt

15.Warta 20pkt

16.Odra 20pkt

17.Stal Stalowa Wola 14pkt

18.Pogon Siedlce 11pkt

-“Niezastapiona glowa Michala Marcjanika na Stadionie Slaskim. Arka

Gdynia wyrwala punkty Ruchowi w Chorzowie”-Rafal Rusiecki

Nie miala latwo Arka Gdynia w Chorzowie, gdzie w sobote, 8 marca 2025

roku walczyla o kolejne punkty. Zolto-niebiescy momentami byli wyraznie

lepsi od Ruchu, lecz brakowalo im wykonczenia. Strzalem glowa i bramka

na wage trzech punktow popisal sie jednak doswiadczony obronca Michal

Marcjanik. A Arka nie wykorzystala okazji, aby dobic “Niebieskich”, bo

rzutu karnego nie wykorzystal w koncowce Zvonimir Petrovic.

W sobote, 8 marca 2025 pilkarze Arki wystapili w meczu wyjazdowym z

Ruchem Chorzow. Jeszcze przed ich spotkaniem dobre wiesci naplynely z

Pruszkowa, gdzie miejscowy Znicz pokonal 2:1 Miedz Legnica, czyli

trzecia sile 1 Ligi.

A zolto-niebiescy, czyli druga sila 1 Ligi chcieli pojsc sladem

poprzednikow, ktorzy na Stadionie Slaskim pokazywali skuteczny futbol.

Wiosna Ruch inkasowal na tym obiekcie piec bramek od Wisly Krakow i dwie

od Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.

Apetyt na zdobycie gola mial Szymon Sobczak. Juz w osmej minucie

zakotlowalo sie pod bramka Ruchu po rzucie wolnym. Napastnik doskoczyl i

uderzyl glowa, ale bramkarz gospodarzy instynktownie odbil futbolowke.

Bylo blisko i goraco, ale ewentualna bramka i tak by nie zostala uznana,

bo wychodzac do dosrodkowania lawa pilkarze Arki byli na pozycjach

spalonych.

Po 20 minutach gdynianie zaczeli grac odwazniej, czesciej zapedzajac sie

pod pole karne Ruchu. Rozpedzal sie co i rusz aktywny Tornike

Gaprindaszwili.Kotlowalo sie w tym polu, trzeszczaly kosci, ale na

pierwsza bramke kibice wciaz musieli czekac. W doliczonym czasie gry w

zamieszaniu pod bramka Arki wykazac sie musial nowy, srodkowy obronca

Julien Célestine. Francuz wybil pilke z trzeciego metra, uprzedzajac rywala.

Mnozyly sie strzaly niecelne lub zablokowane przez ofiarnie

interweniujacych obroncow. Tuz po zmianie stron refleks Damiana Weglarza

sprawdzil natomiast skrzydlowy Bartlomiej Baranski. Uderzyl mocno z

naroznika pola karnego, ale golkiper Arki zbil pilke.

Ozdoba spotkania w Chorzowie mogla byc akcja z 60 minuty. Mozolnie

budujacy akcje przed polem karnym arkowcy zostawili pilke Julienowi

Celestine, a ten huknal z ponad 20 metrow i futbolowka obila sie tylko

od poprzeczki!

W 77 minucie w koncu sie udalo. Jesli nie szlo w budowaniu akcji, to

zawsze mozna liczyc na staly fragment gry. Marc Navarro dorzucil pilke z

rzutu wolnego, a w polu karnym gosci idealnie wyskoczyl Michal

Marcjanik, zdobywajac waznego gola glowa. Szkoda tylko, ze doswiadczony

obronca w pierwszej polowie obejrzal zolta kartke, co wyklucza go z gry

w nastepnym meczu.

Natomiast w 87 minucie bylo jeszcze ciekawiej. Najpierw swietnym rajdem

w pole karne ruchu popisal sie Adam Ratajczyk, ktory zagral w kierunku

Alassane’a Sidibe. Ten zostal nieprzepisowo powalony przez obronce i

sedzia wskazal na rzut karny. Jedenastki nie wykorzystal jednak Zvonimir

Petrovic, bo bardzo dobrze jego zamiary odczytal bramkarz Ruchu Jakub

Bielecki.

Arka: Weglarz – Navarro, Marcjanik, Celestine, Gojny – Kocaba –

Gaprindaszwili (83 Ratajczyk), Petrovic, Vitalucci (61 Sidibé), Oliveira

(71 Kocyla) – Sobczak (83 Majchrzak)

SKOKI NARCIARSKIE

-“Wstrzas w skokach narciarskich. Norwegowie przylapani na oszustwie

podczas swoich mistrzostw swiata”-

Dariusz Wolowski

Skandal wywolany przez norweska ekipe, zakonczony dyskwalifikacja

skoczkow tego kraju w konkursie na duzej skoczni w Trondheim, jest

ciosem dla gospodarzy mistrzostw swiata w narciarstwie klasycznym, ale

tez dla calej dyscypliny.

Pasjonujacy pojedynek Domena Prevca z Mariusem Lindvikiem szybko zszedl

na drugi plan. Sloweniec zostal sensacyjnym mistrzem swiata na duzej

skoczni w Trondheim, Norwegowi odebrano srebrny medal. Zdyskwalifikowano

takze dwoch innych skoczkow gospodarzy: piatego w konkursie Johanna

Andre Forfanga i zajmujacego odlegla pozycje Kristoffera Eriksena Sundala.

FIS uznala, ze stosowali oni doping technologiczny, czyli dokonali

zakazanych manipulacji przy kombinezonach. Chodzi o to, ze skoczek ma

szanse na dluzszy lot wtedy, gdy krok w jego kombinezonie jest mozliwie

najbardziej obnizony. Wtedy, przybierajac w locie pozycje z rozchylonymi

czubami nart, zawodnik ma wieksza powierzchnie nosna, staje sie czyms w

rodzaju latawca. Polozenie kroku jest sztywno okreslone przepisami,

podobnie jak chocby przepuszczalnosc materialu, z jakiego uszyty jest

kombinezon. Po to, by poszczegolne sztaby nie manipulowaly przy

zmierzonych juz i zatwierdzonych przez kontrolera kombinezonach, wszywa

sie w nie specjalne czipy.

Dlugo nie bylo wiadomo, co o sprawie uwazaja ludzie z Miedzynarodowej

Federacji Narciarskiej, bo nie bylo zadnego oficjalnego komunikatu.

“Lindvik i Forfang zostali zdyskwalifikowani po sprawdzeniu ich

kombinezonow, ktore nie byly zgodne z przepisami dotyczacymi sprzetu.

Niezalezne Biuro ds. Etyki i Zgodnosci FIS prowadzi obecnie dochodzenie

w sprawie podejrzenia nielegalnej manipulacji sprzetem przez norweska

druzyne” – czytamy w oswiadczeniu, ktore ukazalo sie w niedziele

wczesnym popoludniem.

Wiadomo za to, ze w sobote Jakub Balcerski ze Sport.pl wrzucil do sieci

filmik, na ktorym widac jak ekipa norweska zszywa wczesniej rozprute i –

to najwazniejsze – zaczipowane kombinezony swoich skoczkow.

– Widzimy na nim glownego trenera norweskiej kadry siedzacego i

patrzacego na razace oszustwo sportowe. Mowimy o powaznej ingerencji w

budowe nogawek kombinezonu – mowi trener Polakow Thomas Thurnbichler

cytowany przez portal Skijumping.pl. – Wlasnie po to, aby wykluczyc

takie kombinacje, w ogole wprowadzono czipowanie. Mamy jakis dodatkowy

material, ktory pogrubia kombinezon o dwa centymetry. (…) To sa

nieprzeszyte, nieuzywane wczesniej spodnie. I ja tam widze w srodku

czip. I widze ten sztywny material w nogawkach, ktory ewidentnie ma na

celu obnizyc krok. Widzielismy to na zdjeciach juz od dawna.

Pokazywalismy te obnizone kroki kontrolerom i nie bylo zadnej reakcji. A

teraz widze wyraznie, jak do tego dochodzilo – opowiada zbulwersowany.

Rywale z Polski, Austrii, Slowenii i Niemiec byli poruszeni tym, co

zobaczyli. Prezes Polskiego Zwiazku Narciarskiego Adam Malysz powiedzial

w Eurosporcie, ze to oszustwo.

Trzy federacje – polska, slowenska i austriacka – zlozyly wspolny

protest. Niemcy zrobili to oddzielnie, po swojemu. Protesty odrzucono.

Kontroler sprzetu z ramienia FIS Christian Kathol tlumaczyl, ze zasady

nie zostaly zlamane. Co naturalne, wladzom narciarskim nie zalezalo na

wywolywaniu skandalu, ktory uderza w gospodarzy mistrzostw swiata w

Trondheim, ale tez w wiarygodnosc skokow narciarskich.

Polacy i Austriacy nie dali za wygrana. Zlozyli kolejny protest. Juz po

konkursie kontrolerzy FIS mogli zajrzec do wnetrza kombinezonow Lindvika

i Forfanga, czyli je rozpruc. Wtedy prawda wyszla na jaw. Norwegowie

dokonali poprawek, ktore sa niedozwolone.

– Wszystko zaczelo sie przed konkursem. Dotarly do nas informacje, ze

doszlo do nieprzepisowych czynnosci przy kombinezonach.

Przeprowadzilismy kontrole przed zawodami, ale nie wykrylismy zadnych

nieprawidlowosci. Skontrolowalismy kombinezony wszystkich Norwegow po

pierwszej serii i ponownie nie zauwazylismy niczego podejrzanego. Jedyna

mozliwoscia bylo rozprucie ich po zawodach. Gdy to zrobilismy, zdalismy

sobie sprawe, ze przepisy zostaly zlamane – opowiadal w Eurosporcie

poruszony Wloch Sandro Pertile, dyrektor FIS do spraw skokow narciarskich.

Lindvik stracil srebrny medal, ktory otrzymal trzeci w konkursie Jan

Hoerl z Austrii, na najnizszy stopien podium wskoczyl Japonczyk Ryoyu

Kobayashi. Pozostalo jednak otwarte pytanie: czy w poprzednich

konkursach MS w Trondheim norwescy skoczkowie tez startowali w

“podrasowanych” kombinezonach?

2 marca na skoczni normalnej mistrzem swiata zostal Lindvik. W zawodach

druzynowych cztery dni pozniej Norwegia byla trzecia. W rywalizacji

druzyn mieszanych Lindvik i Forfang z dwoma kolezankami Anna Odine

Stroem i Eirin Maria Kvandal wywalczyli tytul mistrzowski. Stroem

zdobyla braz na skoczni normalnej, druzynowy konkurs kobiet wygrala

Norwegia, Kvandal byla trzecia na skoczni duzej.

Oczywiscie norwescy skoczkowie i skoczkinie to dwie rozne ekipy. Niemcy

twierdza, ze dzieki czipom w kombinezonach bedzie mozna sprawdzic, czy

Norwegowie dokonali manipulacji takze we wczesniejszych konkursach

mistrzostw. Na skoczni normalnej Lindvik wygral z Niemcem Andreasem

Wellingerem. W druzynowym konkursie mezczyzn Niemcy byli tuz za podium,

za Norwegami.

W ekipie norweskiej twierdza, ze nie zrobili nic, czego nie robilyby

inne reprezentacje. Kiedys Kamil Stoch pytany o wyscig technologiczny w

skokach przyznal, ze zawodnicy wszystkich krajow balansuja na krawedzi

przepisow. I czasem je lamia. Co oczywiscie Norwegow nie rozgrzesza ani

nie usprawiedliwia.

Malysz, takze trener polskiej kadry Thomas Thurnbichler uwazaja, ze to,

czego dopuscili sie Norwegowie jest sportowym oszustwem. To samo

twierdzi odpowiedzialny za kombinezony polskich skoczkow Austriak

Mathias Hafele. – To jest jak doping – powiedzial portalowi Skijumping.pl.

Nie wiadomo jeszcze, jak zakonczy sie caly skandal. Dla organizatorow

mistrzostw w Trondheim to fatalna sytuacja. Rownie zla jest dla skokow

narciarskich, tracacych popularnosc i ogladalnosc telewizyjna. W swiat

idzie przekaz, ze to dyscyplina niewiarygodna, pole do popisu dla

oszustow. Wyniki na skoczniach mistrzostw w Trondheim odbiegaly bardzo

od rezultatow w Pucharze Swiata, gdzie zdecydowanie dominuja Austriacy

Daniel Tschofenig, Hoerl i Stefan Kraft.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, tvpsport.pl, polsatsport.pl,

dziennikbaltycki.pl, gs24.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl